Cześć. Piszę ponieważ chciałbym zapytać o wasze zdanie, opinie. W weekend zakonczyl sie moj zwiazek. Dając sobie wcześniej kilka szans. Powodem do każdego z rozstań była moja chwiejnosc emocjonalna. Brak stabilnosci. Półtora roku chodzę już na terapię. Przy czym zmieniłem jej nurt na behawioralno-poznawczy. Za namową mojej byłej partnerki, gdzie rowniez stwierdzilem, ze to co przepracowuje, nie jest dokladnie tym, nad czym powinienem skupic sie. Nie czulem sam, wiekszych efektow. Wcześniej uczęszczałem na Gestalt. Stwierdzono u mnie borderline, podczas zmiany nurtu. Mam problem ze stabilizacja swoich emocji, mam problem z opanowaniem zlosci. Tyczy sie to rowniez mojej samooceny, ktora bylem powodem momentami do mojego złego samopoczucia. Nie ukrywam ale popelnilem wiele bledow. Ale zawsze staralem sie wyciagnac wnioski, szukac pomocy. Wiele razy zawiodlem siebie, rowniez ja. Kochalismy sie, bylismy bardzo mocno zakochani w sobie. Czuje, ze nadal ja badrzo kocham. I czuje, ze spotkalem kobiete swojego zycia. Jednak moje zaburzenie, ktore zostalo zdiagnozowane podczas naszej relacji, wzielo gore. Przyszedl moment, ze dzis zaczne farmakoterapie w celu wyrownania mojej chwiejnosci, wyjścia na prostą. Pracuje bardzo mocno nad sobą. Dokonuje wielu zmian w swoim życiu. W zgodzie z sobą. Wiem, że podczas te relacji, zabrakło mi wiedzy, na temat tego jak radzić sobie ze swoim zaburzeniem osobowości. Chciałbym zaznaczyć, że oboje mieliśmy ciężkie dzieciństwo. Moja była partnerka z tego powodu, posiada leki, które wracały do niej z powodu mojego zachowania. Aktualnie nie mamy kontaktu. Powiedzieliśmy sobie, że mamy dac sobie czas, na skupieniu się na sobie i spotkać się za jakiś czas. Kiedy ja sam rowniez poczuje się dobrze ze sobą. Poznaliśmy się przez internet i naprawdę oboje poczuliśmy, że kochamy się. Zmieniła nawet swoje miejsce zamieszkania, przeprowadzając się do miasta, w którym mieszkam, żeby być bliżej mnie. Mieliśmy plany na przyszłość. Mam do niej ogromny szacunek, za wszystko. Za całą relacje. Za jej wkład, cierpliwość, serce i wiarę w moja osobę, która aktualnie straciła. Jest tym wszystkim aktualnie zmęczona. Wiem, że potrzebuję przestrzeni. Chcę to uszanowac. Choć miałem z tym problem. Bo próbowałem zawalczyć. Nieudolnie, nachalnie. Już tego nie robię. Oboje potrafimy być ciepłymi, szanującymi siebie partnerami. Mieliśmy rowniez dobre momenty w swojej relacji. Niestety było więcej burzliwie i stworzyliśmy toksyczna relacje. Wiem, co było powodem, wiem co muszę zmienić w sobie, żeby stworzyć stabilny zwiazek. Stąd moje pytanie do was, czy warto jeszcze za jakiś czas próbować, kiedy poukładam siebie w środku. Pozdrawiam was i życzę miłego dnia:)
2 2022-04-28 21:49:25 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-04-28 21:51:36)
Cześć. Piszę ponieważ chciałbym zapytać o wasze zdanie, opinie. W weekend zakonczyl sie moj zwiazek. Dając sobie wcześniej kilka szans. Powodem do każdego z rozstań była moja chwiejnosc emocjonalna. Brak stabilnosci. Półtora roku chodzę już na terapię. Przy czym zmieniłem jej nurt na behawioralno-poznawczy. Za namową mojej byłej partnerki, gdzie rowniez stwierdzilem, ze to co przepracowuje, nie jest dokladnie tym, nad czym powinienem skupic sie. Nie czulem sam, wiekszych efektow. Wcześniej uczęszczałem na Gestalt. Stwierdzono u mnie borderline, podczas zmiany nurtu. Mam problem ze stabilizacja swoich emocji, mam problem z opanowaniem zlosci. Tyczy sie to rowniez mojej samooceny, ktora bylem powodem momentami do mojego złego samopoczucia. Nie ukrywam ale popelnilem wiele bledow. Ale zawsze staralem sie wyciagnac wnioski, szukac pomocy. Wiele razy zawiodlem siebie, rowniez ja. Kochalismy sie, bylismy bardzo mocno zakochani w sobie. Czuje, ze nadal ja badrzo kocham. I czuje, ze spotkalem kobiete swojego zycia. Jednak moje zaburzenie, ktore zostalo zdiagnozowane podczas naszej relacji, wzielo gore. Przyszedl moment, ze dzis zaczne farmakoterapie w celu wyrownania mojej chwiejnosci, wyjścia na prostą. Pracuje bardzo mocno nad sobą. Dokonuje wielu zmian w swoim życiu. W zgodzie z sobą. Wiem, że podczas te relacji, zabrakło mi wiedzy, na temat tego jak radzić sobie ze swoim zaburzeniem osobowości. Chciałbym zaznaczyć, że oboje mieliśmy ciężkie dzieciństwo. Moja była partnerka z tego powodu, posiada leki, które wracały do niej z powodu mojego zachowania. Aktualnie nie mamy kontaktu. Powiedzieliśmy sobie, że mamy dac sobie czas, na skupieniu się na sobie i spotkać się za jakiś czas. Kiedy ja sam rowniez poczuje się dobrze ze sobą. Poznaliśmy się przez internet i naprawdę oboje poczuliśmy, że kochamy się. Zmieniła nawet swoje miejsce zamieszkania, przeprowadzając się do miasta, w którym mieszkam, żeby być bliżej mnie. Mieliśmy plany na przyszłość. Mam do niej ogromny szacunek, za wszystko. Za całą relacje. Za jej wkład, cierpliwość, serce i wiarę w moja osobę, która aktualnie straciła. Jest tym wszystkim aktualnie zmęczona. Wiem, że potrzebuję przestrzeni. Chcę to uszanowac. Choć miałem z tym problem. Bo próbowałem zawalczyć. Nieudolnie, nachalnie. Już tego nie robię. Oboje potrafimy być ciepłymi, szanującymi siebie partnerami. Mieliśmy rowniez dobre momenty w swojej relacji. Niestety było więcej burzliwie i stworzyliśmy toksyczna relacje. Wiem, co było powodem, wiem co muszę zmienić w sobie, żeby stworzyć stabilny zwiazek. Stąd moje pytanie do was, czy warto jeszcze za jakiś czas próbować, kiedy poukładam siebie w środku. Pozdrawiam was i życzę miłego dnia:)
Chyba nikt Ci nie odpisze, bo tak naprawdę nie wiadomo, w jaki sposób do Ciebie pisać, żeby Cię nie urazić i nie zdołować jeszcze bardziej.
Wyobrażam sobie, jak musi ciężko Ci się żyć. Dobrze, że bierzesz leki i uczeszczasz na terapię. Oby ciężka praca nad sobą umożliwiła Ci dalsze w miarę spokojne życie.
Jeśli chodzi o tę dziewczynę, to daj jej już spokój. Jak widzisz bycie z Tobą przypłaciła tym, że musiała i dalej musi brać leki, więc sorry, ale bądź po prostu odpowiedzialny.
Nie można wchodzić sobie w życie innego człowieka i ot tak mieszać komuś i zatruwać każdy dzień.
Przykro mi, że tak piszę, ale żal mi Ciebie i żal mi tej, Bogu ducha winnej dziewczyny.
Wystarczy, że teraz ona ciężko odchorowuje związek z Tobą.
Nie chce być inaczej.
Sam najlepiej wiesz czym jest bordeline.
Nie obarczaj tym tej kobiety. Jest za wrażliwa.
Wiesz, że to jest zaburzenie osobowości, czyli nie zawsze zależne od swojej woli, ale pracuj nad sobą na terapiach cały czas.
Dlatego żadna partnerka nie będzie miała przy Tobie łatwo.
Cześć. Piszę ponieważ chciałbym zapytać o wasze zdanie, opinie. W weekend zakonczyl sie moj zwiazek. Dając sobie wcześniej kilka szans. Powodem do każdego z rozstań była moja chwiejnosc emocjonalna. Brak stabilnosci. Półtora roku chodzę już na terapię. Przy czym zmieniłem jej nurt na behawioralno-poznawczy. Za namową mojej byłej partnerki, gdzie rowniez stwierdzilem, ze to co przepracowuje, nie jest dokladnie tym, nad czym powinienem skupic sie. Nie czulem sam, wiekszych efektow. Wcześniej uczęszczałem na Gestalt. Stwierdzono u mnie borderline, podczas zmiany nurtu. Mam problem ze stabilizacja swoich emocji, mam problem z opanowaniem zlosci. Tyczy sie to rowniez mojej samooceny, ktora bylem powodem momentami do mojego złego samopoczucia. Nie ukrywam ale popelnilem wiele bledow. Ale zawsze staralem sie wyciagnac wnioski, szukac pomocy. Wiele razy zawiodlem siebie, rowniez ja. Kochalismy sie, bylismy bardzo mocno zakochani w sobie. Czuje, ze nadal ja badrzo kocham. I czuje, ze spotkalem kobiete swojego zycia. Jednak moje zaburzenie, ktore zostalo zdiagnozowane podczas naszej relacji, wzielo gore. Przyszedl moment, ze dzis zaczne farmakoterapie w celu wyrownania mojej chwiejnosci, wyjścia na prostą. Pracuje bardzo mocno nad sobą. Dokonuje wielu zmian w swoim życiu. W zgodzie z sobą. Wiem, że podczas te relacji, zabrakło mi wiedzy, na temat tego jak radzić sobie ze swoim zaburzeniem osobowości. Chciałbym zaznaczyć, że oboje mieliśmy ciężkie dzieciństwo. Moja była partnerka z tego powodu, posiada leki, które wracały do niej z powodu mojego zachowania. Aktualnie nie mamy kontaktu. Powiedzieliśmy sobie, że mamy dac sobie czas, na skupieniu się na sobie i spotkać się za jakiś czas. Kiedy ja sam rowniez poczuje się dobrze ze sobą. Poznaliśmy się przez internet i naprawdę oboje poczuliśmy, że kochamy się. Zmieniła nawet swoje miejsce zamieszkania, przeprowadzając się do miasta, w którym mieszkam, żeby być bliżej mnie. Mieliśmy plany na przyszłość. Mam do niej ogromny szacunek, za wszystko. Za całą relacje. Za jej wkład, cierpliwość, serce i wiarę w moja osobę, która aktualnie straciła. Jest tym wszystkim aktualnie zmęczona. Wiem, że potrzebuję przestrzeni. Chcę to uszanowac. Choć miałem z tym problem. Bo próbowałem zawalczyć. Nieudolnie, nachalnie. Już tego nie robię. Oboje potrafimy być ciepłymi, szanującymi siebie partnerami. Mieliśmy rowniez dobre momenty w swojej relacji. Niestety było więcej burzliwie i stworzyliśmy toksyczna relacje. Wiem, co było powodem, wiem co muszę zmienić w sobie, żeby stworzyć stabilny zwiazek. Stąd moje pytanie do was, czy warto jeszcze za jakiś czas próbować, kiedy poukładam siebie w środku. Pozdrawiam was i życzę miłego dnia:)
Polecam fajną lekturę pisaną przez kobietę z borderline i jak przechodziła swoją ścieżkę: Anka Mrówczyńska: "Młody Bóg z pętlą na szyi" oraz druga tej samej autorki "Borderline: Autoterapia" (kolejność czytania ma znaczenie). Mnie jako osobie, która nie ma tego zaburzenia czytało się to niełatwo, ale przyjaźniłam się też z osobą, która ma to zaburzenie i wiem, że osobom z otoczenia tych z borderline jest bardzo trudno, bo to ciągła huśtawka emocjonalna. W 5 minut zmiana zachowania z euforii do najniższego dna, osobom współczującym i empatycznym jest wtedy trudno się pozbierać po takim kontakcie. Nie chcę oczywiście, żeby załamało Cię, że jesteś przyczyną cierpień innych, ale wiem, że ci z bordeline, to dopiero mają przechlapane. Nie wiem, czy tak będzie, ale ta książka może dać Ci jakąś nadzieję na przyszłość. Szczerze powodzenia!
P.S. Nie rezygnuj z leczenia i walcz, bo naprawdę warto wygrać względnie spokojne życie. Nie wiem czy robisz to dla partnerki, ale powinieneś to robić przede wszystkim dla siebie.