Witajcie. To mój pierwszy post na forum. Postanowiłem opisać pewną sytuację która nie daje mi spokoju, chociaż sam znam gdzieś podskórnie odpowiedź. Jednak dla pełniejszego obrazu chciałbym poznać wasz punkt widzenia na to wszystko. Może to ja jestem w tym wszystkim beznadziejny. Przynajmniej tak się teraz czuję.
Pod koniec zeszłego roku po ponad 2 latach od poprzedniego związku postanowiłem otworzyć się na poznawanie nowych kobiet. Założyłem konto na portalu randkowym. Specyficzne miejsce Poznałem tam dziewczynę. W moim wieku. Spotkaliśmy się na samym początku stycznia. Pierwsze spotkanie pod znakiem dystansu z obu stron, ale w drugiej części spotkania rozmowa się bardzo kleiła i na samo zakończenie spotkania ja chciałem kończyć ona ewidentnie nakręciła się na rozmowę. Drugie spotkanie w odstępie tygodnia. Było dużo śmiechu i dobry flow. Po spotkaniu na moje wiadomości odpowiadała jednak po kilku dniach - i tu zaświeciła się pierwsza czerwona lampka. Wcześniej też nie odpowiadała zbyt szybko ale był to góra drugi dzień. Po tym postanowiłem przestać się odzywać, bo ewidentnie widziałem, że to ja jestem stroną napędzającą ten kontakt a ona łaskawie odpisuje gdy już jej się zechce. I gdy już dałem sobie z nią spokój nagle odezwała się po jakichś 8-9 dniach. Byłem średnio przekonany do kontynuacji znajomości ale postanowiłem dać temu ostatnią szansę. Oczywiście nie mówiłem jej o tym i pisałem z nią normalnie. Umówiliśmy się na spotkanie w pubie. Inicjatywa wyszła ode mnie. I to spotkanie było trochę przełomowe. Trochę zaczęło mi zależeć. Na spotkaniu było też dużo śmiechu ale zeszło też na tematy tej znajomości. Powiedziałem jej o tym, że przez to iż ja cały czas podtrzymuję kontakt czuje się jakbym ją osaczał. Odpowiedziała, że tak nie jest i przeprasza za swój brak kontaktu. Wypytywała mnie też ze szczegółami o moje poprzednie związki - na co nie chciałem jej odpowiadać bo uważam, że to moja prywatna sprawa. Ona jednak naciskała. Opowiedziałem więc ale tylko pobieżnie. Na moje pytanie o rewanż - dostałem tylko odpowiedź, że nie ma zamiaru o tym rozmawiać (wtf?) - druga czerwona lampka. Tak jakoś jednak zeszło, że zaczęliśmy się całować, przez resztę wieczoru był kontakt cielesny, przytulanie, gładziła mnie po włosach. Od tego czasu spotkaliśmy się na kolejnym spotkaniu też było pozytywnie. Dużo śmiechu itp. Kiedy się rozstawaliśmy zapytała kiedy się widzimy. Podałem dwa terminy poniedziałek lub wtorek, ona na to, że może pojedzie do rodziców na pare dni. Ja na to ok, to jak będziesz wiedzieć czy jedziesz daj znać. Od tego momentu był tam jakiś kontakt ale nie dała znać w poniedziałek czy jedzie. We wtorek gdy zapytałem ją czy jedzie dostałem odpowiedź, że jutro - w środę. Zapytała również czy nie mam chwili na spotkanie dzisiaj, odmówiłem bo przez brak jej określenia się miałem już inne plany. Pisaliśmy jeszcze w środę w zeszłym tygodniu - po czym sama zaproponowała przejście na WhatsAppa. Odpowiedziałem, że oczywiście czemu nie. Nie napisała już jednak nic. Z ciekawości chciałem dodać jej numer tel do chats appa -ale pojawia się komunikat, że nie ma takiego numeru(wtf). Po dwóch dniach w zeszły piątek napisałem jej sms co słychać, czy wszystko w porządku? od tego momentu brak odpowiedzi... Nie zamierzam się już więcej odzywać.
Odpowiadając sobie na pytanie, wiem, że ma mnie gdzieś a czasami przydaję się jako czasoumilacz.
I nie, nie przesiaduję całymi dniami na myśleniu o tym wszystkim. Mam swoje życie które toczy się dalej. Ale jednak staram się to logicznie ogarnąć bo takiego nagromadzenia sprzeczności dawno nie miałem.