Hej Wam. Byłem z dziewczyną przez ponad 3 lata. Była we mnie zakochana na zabój i nie widziała świata poza mną. Niestety przez moje błędy i niedocenianie jej rozstaliśmy się 2 tygodnie temu. Popełniłem masę bledow, które później starałem się naprawić ale było już trochę za późno. Od dwóch lat stopniowo oddalaliśmy się od siebie, co doprowadziło do braku seksu, bliskości. Nie widziała mnie po czasie jako partnera seksualnego, zniknęło u niej pożądanie a po każdym razie była smutna i mówiła ze żałuje ze to zrobiła, ponieważ czuła jak robi to na sile. Gdy zanikało pożądanie inne fragmenty naszego życia się sypały. Pomimo, że byłem dla niej wsparciem w każdym momencie życia to było jej ciężko i przez to ze przez większość czasu to ona walczyła o związek po prostu się wypaliła. Nie ma już siły walczyć o niego chociaż mi bardzo na niej zależy. Żałuje ze tak późno zrozumiałem swoje błędy. Nie chce jej wynagrodzić tego materialnie.. chciałbym moc znowu z nią być, czyli wrócić ale pokazać ze się zmieniłem. Co w takim przypadku powinienem zrobić? Odciąć się z kontaktem na jakiś czas? Chciałbym żeby ponownie patrzyła na mnie jak na kogoś z kim chce uprawiać seks ale tez ze się zakocha we mnie na nowo. Wiemy o sobie wszystko, wypunktowała mi tez co złe robiłem. Przejrzałem wszystkie wiadomości, więc w zasadzie mam wszystko czarno na białym, wystarczy się nauczyć nowych rzeczy i złe nawyki przegnać
Co robić? Czy jest już wszystko stracone czy warto? Boli cholernie, bo to była prawdziwa miłość. Doceniłem jak straciłem. Teraz moje życie jest trochę puste bez niej.
W dodatku napisała mi, że teraz czuje ze żyje. Sporo tez ja ograniczałem z zazdrości jak dureń. Powiedziała ze ma teraz ulgę a po rozstaniu gdyby związek był super i trwały nie czułaby ulgi tylko rozpacz. Chce teraz sama żyć, odbudować pewność siebie. Napisała ze nie chce do mnie wracać ale nie wiem na ile jest to chwilowe a na ile znaczy to już że nigdy.