W czwartek rozmawiałam praktycznie do białego rana przez telefon z kolega, na którym chyba zaczyna mi zależeć. Następnie w piątek zadzwonił do mnie jeszcze raz około 9. Nie odebrałam bo byłam w pracy. Napisałam mu wiadomość, ze zadzownie po południu, której nie odczytał. Mimo wszystko oddzwonilam po pracy, jednak nie mial zasięgu. Dopisałam wiec druga wiadomość, ze dzwoniłam jak obiecałam, ale chyba ma wyłączony telefon. (Wiem, ze był w miejscu gdzie wspomniany brak zasiegu to norma). Odczytał te moje dwie wiadomości, dopiero dziś rano i nie odpisał. Zastanowiło mnie to wiec zapytałam czy wszystko ok. Jego odpowiedz brzmiała : „ok, nie mogę na razie pisać”. W jakiś sposób ta wiadomość mnie „zestresowała” i napisałam mu, ze : „pomyślałam ze może powiedziałam lub zachowałam się zle i jakoś mi tak…”. (Dodam ze nic takiego nie miało miejsca, to tylko moja głupia myśl). Nie odniósł się do tego. Czy nie wyszłam na desperatkę? Jakbyście odebrali taka wiadomość na jego miejscu? Chyba mnie emocje poniosły.
1 2021-12-18 17:25:42 Ostatnio edytowany przez ikara25 (2021-12-18 17:28:52)
W czwartek rozmawiałam praktycznie do białego rana przez telefon z kolega, na którym chyba zaczyna mi zależeć. Następnie w piątek zadzwonił do mnie jeszcze raz około 9. Nie odebrałam bo byłam w pracy. Napisałam mu wiadomość, ze zadzownie po południu, której nie odczytał. Mimo wszystko oddzwonilam po pracy, jednak nie mial zasięgu. Dopisałam wiec druga wiadomość, ze dzwoniłam jak obiecałam, ale chyba ma wyłączony telefon. (Wiem, ze był w miejscu gdzie wspomniany brak zasiegu to norma). Odczytał te moje dwie wiadomości, dopiero dziś rano i nie odpisał. Zastanowiło mnie to wiec zapytałam czy wszystko ok. Jego odpowiedz brzmiała : „ok, nie mogę na razie pisać”. W jakiś sposób ta wiadomość mnie „zestresowała” i napisałam mu, ze : „pomyślałam ze może powiedziałam lub zachowałam się nie tak i jakoś mi tak…”. (Dodam ze nic takiego nie miało miejsca, to tylko moja głupia myśl). Nie odniósł się do tego. Czy nie wyszłam na desperatkę? Jakbyście odebrali taka wiadomość na jego miejscu? Chyba mnie emocje poniosły.
No trochę poniosły.
Po co się mu tłumaczysz, to póki co tylko kolega. Zresztą ja nawet do męża bym tak nie pisała i wydzwaniała
wrzuć na luz, będzie chciał zadzwonić, to zadzwoni.
No trochę poniosły.
Po co się mu tłumaczysz, to póki co tylko kolega. Zresztą ja nawet do męża bym tak nie pisała i wydzwaniała
wrzuć na luz, będzie chciał zadzwonić, to zadzwoni.
Po prostu martwiłam się czy coś sie nie stało. Jego telefon był cały dzień poza zasięgiem a potem mi nie odpisał. Wyszłam chyba na idiotkę pytając czy może cos nie tak powiedziałam…. Tak byś to tez odebrała?
Po prostu martwiłam się czy coś sie nie stało. Jego telefon był cały dzień poza zasięgiem a potem mi nie odpisał. Wyszłam chyba na idiotkę pytając czy może cos nie tak powiedziałam…. Tak byś to tez odebrała?
Ja na miejscu faceta bym zwiała, bo poczułabym się osaczona.
Sms, telefon, drugi sms, trzeci sms z wielkimi wyjaśnieniami, za dużo tego. Wrzuć na luz. Co z tego, że był cały dzień poza zasięgiem i nie odpisał. To póki co TYLKO kolega. A Ty się zachowałaś jak w pół rocznym związku.
Mnie samo czytanie o tym międleniu kto kiedy zadzwonił albo nie zadzwonił i napisał albo nie napisał męczy, a co dopiero jego, który jest w tym w środku. Wrzuć na luz, bo chłop szybko ucieknie, zanim się obejrzysz.