Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 11 ]

Temat: Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

Witajcie,
Często zastanawiam się czy to ze mną jest coś nie tak Czy po prostu nie mam szczęścia w związkach. Z pewnością szybko potrafię zrezygnować ponieważ Mam 38 lat trochę doświadczenia i nie chcę tracić czasu jeśli od początku czuję że coś nie gra. Jednakże w tym momencie nie jestem pewna czy dobrze zrobię wycofując się więc proszę pomóżcie.
Poznaliśmy się nieco ponad 2 miesiące temu jednakże praktycznie widzimy codziennie. On od początku był po prostu facetem z moich marzeń. Pomocny opiekuńczy i inne, anioł nie człowiek. Jednakże już po kilku tygodniach czar zaczynal pryskać .. weekendy spędzałam zawsze u niego spał do 12:00 albo do 14:00 , ja nadal będąc gościem w jego domu tak naprawdę nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić więc wychodziłam na spacer czekałam grzecznie aż się obudzi.. na początku jeszcze mówił żebym dała mu 10 minut i wstaje a potem po prostu olał to i mówił że jest zmęczony. 2 tygodnie temu nie wytrzymałam i że tak powiem uciekłam. Przyznał mi rację przeprosił powiedział że mu na mnie zależy. Jak się okazało ma ciągle mu wymówki żeby nigdzie nie wychodzić. Na urodziny kupiłam specjalnie karnet do aquaparku bo mieliśmy zacząć chodzić na basen i do kina. Nie byliśmy jeszcze nigdzie razem ...nawet na piwie czy pizzy ! Ostatnio w sobotę przyjechałam do niego a on zajęty był wszystkim innym tylko nie moim przyjazdem. Mógł powiedzieć żebym za czekała bo akurat zlew się zatkał ma jeszcze coś do posprzątania ale że szybko do mnie dołączy. Nie zaproponował Ani kawy ani herbatki totalnie mnie olał a jeszcze ciągle marudził że ma tyle obowiązków a raptem musi chodzić tylko do pracy bo nawet na spacer z psem nie chce mu się wychodzić. W zeszłym tygodniu wyciągnęłam go na spacer to oczywiście nie był zadowolony bo nogi go bolały bo po piachu chodzić nie lubi a akurat był taki kawałek w lesie wysypany piachem. Także odechciało mi się też tego spaceru. No i w tą nieszczęsną zeszłą sobotę kiedy to tak nieładnie mnie przywitał, powiedziałam grzecznie że nigdzie nie chodzimy i czy może kiedyś wykorzystamy w końcu tam karnet na basen i do kina czy pójdziemy na pizzę czy na jakieś piwko. A on na to że ma dużo obowiązków i nie ma czasu na jakieś pizzerie.. uwierzcie że nie ma obowiązków nie ma dzieci ma tylko pracę wiem że na zmianę więc ciężko jest cokolwiek zrobić ale to nie znaczy żeby spać do 14:00 w niedzielę i nie wyściubić nosa z domu. Ja też pracuję całymi dniami a znajduje czas na wszystkie inne rzeczy. Zdenerwowana uciekłam  bo nie miałam już ochoty na wieczór z tym człowiekiem. Poza tym zauważyłam że nie jest zbyt czuły przestał już prawić komplementy i mówić miłe słowa. Po dwóch dniach milczenia zadzwonił dzisiaj oczywiście nie z przeprosinami bo według niego nic nie zrobił że on tylko chciał dokończyć swoją robotę i potem już byśmy sobie siedzieli. Facet nie rozumie w czym rzecz a to nie chodzi tylko o tą sobotę Tylko to już była rozlana czara goryczy. Powiedział że nie wie czy będzie umiał zmienić te rzeczy że ciągle mi coś nie pasuje a uwierzcie że zawsze mówię spokojnie i bardziej mówię o moich potrzebach i o tym czego mi brakuje więc nie krytykuję i nie krzyczę. A sam na początku mówił że rozmowa jest najważniejsza . Więc skoro widzę że coś się zmieniło że czegoś mi brakuje to komunikuję. Nie wiem czy jest sens to kontynuować choc naprawdę bardzo mi zależało i wreszcie widziałam potencjał w tej znajomości. Wiem też że ludzie się nie zmieniają i zawsze będzie taki zgredem albo jeszcze gorszym na starość:/ dlatego nie wiem czy ja szybko odpuszczam Czy powinnam coś próbować ratować bo naprawdę ale Jak wspomniałam mam już 38 lat i to jest bardzo dziwne że tak mi się nie udaje. Wiem że nie znajdę ideału dlatego też chyba trzeba przymykać na coś czasem oczy ? Ja jestem osobą która nie lubi czegoś ciągnąć tylko szybko zakańczam znajomości i to może nie jest do końca dobre? Z drugiej strony jeśli nie jestem zadowolona szczęśliwa jeśli związek nie daje mi jakieś radości to czemu mam coś ściągnąć. O może  za bardzo wszystko analizuje i się czepiam ? Naprawdę próbuję znaleźć gdzie leży wina i po czyjej stronie więc już się w tym czasem gubię. Jednakze czy mam aż tak wysokie wymagania że chcę miłego słowa ? Stwierdził że nie przyszło mu do głowy żeby tak mi powiedzieć tą sobotę bo nie jest taki bystry jak ja . Powiedziałam mu że to wynika bardziej z jakiejś kultury i z tego czy zależy mu żeby kobieta dobrze się przy nim czuła. Że wystarczyło powiedzieć że cieszy się że przyjechałam że naleje mi wina czy zrobi coś do picia A może do jedzenia i jak się zrobi co musi to będziemy już sobie razem spędzać czas . Uff musiałam się wygadać jest mi już troszkę lepiej. I tak znam życie nic z tego nie wyjdzie Ale będę miała spokojną głowę że spróbowałam

Zobacz podobne tematy :
Odp: Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

No cóż wiadomo, że w każdym związku są różne fazy. Między wami chyba w ogóle nie ma chemii. Spróbowaliście być razem i już na początkowym etapie znajomości nic nie gra. Najwyraźniej nie pasujecie do siebie i to nie to czego szukasz. Jeśli nic nie czujesz to chyba nie warto tego ciągnąć na siłę. Facet jest jaki jest. Zmienić się nie zmieni. Ludzie w średnim wieku mają swoje przyzwyczajenia, nawyki. Niechętnie chcą je zmieniać. Dla mnie osobiście spanie do 12 czy nawet 14 to kompletna strata czasu.
Moim zdaniem szukasz kogoś innego. Nie poddawaj się i nie zniechęcaj. Najgorsze co możesz zrobić to trwanie w tym związku bez przyszłości.

3

Odp: Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

Nie jesteście dopasowani.

Ja jestem raczej ranną osobą i też mnie potrafi frustrować kontakt z ludźmi w typie sowy, aktywnymi w nocy, a śpiącymi pół dnia. Inne potrzeby, inny sposób funkcjonowania. Jak dla mnie w takim wypadku pół weekendu straconego. Nie ma co się męczyć.

4

Odp: Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

W tym przypadku należy zakończyć znajomość. Dałaś szansę, spędziłaś z nim czas, rozmowy, poznałaś go. Całe życie razem z nim? Raczej wykluczone.

Szukaj innego i innego...

W innych przypadkach kończyłaś przedwcześnie nie dając szansy na poznanie się bliżej.

5

Odp: Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

Nie wiem jak inne relacje, ktore zakonczylas. Ale ta z całą pewnoscia nie rokuje i po prostu szkoda na nia czasu sad

6

Odp: Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

No cóż, ten typ tak ma.
Jak pracuje na noce to ciężko oczekiwać, żeby nie wstawałem o 12, daj się człowiekowi trochę zrezygnować.
A jak "odsypia" w weekendy no to trochę słabo, szkoda życia.

7

Odp: Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

Do kitu ten Twój facet. Ma Cię gdzieś, a Ty na niego grzecznie czekasz i tłumaczysz.... Poza tym wg mnie jego dziwaczne wymówki o braku czasu itd to najzwyklejsza przykrywka na jego skąpstwo. Żal mu pieniędzy na kawki, pizze i baseny. Mam rację? Znam podobne typy. Uciekaj dziewczyno, lepiej być samej niż z takim "ideałem", uwierz mi. smile

8

Odp: Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

Primo, spróbuj pisać to w formie bardziej przystępnej do czytania, zamiast formować z tego swoistą ścianę.
Podział na sekcje i akapity ułatwia czytanie.


Rycząca trzydziestka napisał/a:

Witajcie,
Często zastanawiam się czy to ze mną jest coś nie tak Czy po prostu nie mam szczęścia w związkach. Z pewnością szybko potrafię zrezygnować ponieważ Mam 38 lat trochę doświadczenia i nie chcę tracić czasu jeśli od początku czuję że coś nie gra. Jednakże w tym momencie nie jestem pewna czy dobrze zrobię wycofując się więc proszę pomóżcie.
Poznaliśmy się nieco ponad 2 miesiące temu jednakże praktycznie widzimy codziennie. On od początku był po prostu facetem z moich marzeń. Pomocny opiekuńczy i inne, anioł nie człowiek. Jednakże już po kilku tygodniach czar zaczynal pryskać .. weekendy spędzałam zawsze u niego spał do 12:00 albo do 14:00 , ja nadal będąc gościem w jego domu tak naprawdę nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić więc wychodziłam na spacer czekałam grzecznie aż się obudzi.. na początku jeszcze mówił żebym dała mu 10 minut i wstaje a potem po prostu olał to i mówił że jest zmęczony. 2 tygodnie temu nie wytrzymałam i że tak powiem uciekłam. Przyznał mi rację przeprosił powiedział że mu na mnie zależy. Jak się okazało ma ciągle mu wymówki żeby nigdzie nie wychodzić.

Dobra, pauza tutaj.
Zacznijmy od tego, że uległaś jakieś wizji, percepcji, która jest dość mocno zakrzywiona. Ergo, stworzyłaś wyidealizowany obraz tego człowieka, którym żyłaś i się nasyciłaś, twierdząc, że to prawdziwy on. Tymczasem, gdy owy jegomość zaczął pokazywać kim jest, zasłona opadła. Nagle nie jest już tak miło, prawda?
Z drugiej strony, kim jesteś aby się burzyć oto, że śpi do pewnej pory? Może lubi? Może odsypia? To jest jego czas, więc nie susz mu głowy. Nie jesteście parą, więc za takie awantury koperkowe dawno bym Cię spławił. Rozumiem, że zdenerwował Cię brak inicjatywy, ale o tym można powiedzieć. Komunikacja. Powiedziałaś mu o tym, czy pewnego razu po prostu kupiłaś owe bilety, postawiłaś przed faktem, bo "nigdzie nie wychodzimy". Brzmi to tak, jakby pluton SD postawił go pod ścianą kamienicy gdzieś na Śródmieściu i miał zaraz rozstrzelać. Niezbyt miłe, prawda? Spróbuj poczuć to, co on. Trzecia strona jest taka, że może jego zachowanie ma jakieś podłoże. Zastanawiałaś się nad tym czy słusznie kręcisz aferę?


Na urodziny kupiłam specjalnie karnet do aquaparku bo mieliśmy zacząć chodzić na basen i do kina. Nie byliśmy jeszcze nigdzie razem ...nawet na piwie czy pizzy ! Ostatnio w sobotę przyjechałam do niego a on zajęty był wszystkim innym tylko nie moim przyjazdem. Mógł powiedzieć żebym za czekała bo akurat zlew się zatkał ma jeszcze coś do posprzątania ale że szybko do mnie dołączy. Nie zaproponował Ani kawy ani herbatki totalnie mnie olał a jeszcze ciągle marudził że ma tyle obowiązków a raptem musi chodzić tylko do pracy bo nawet na spacer z psem nie chce mu się wychodzić. W zeszłym tygodniu wyciągnęłam go na spacer to oczywiście nie był zadowolony bo nogi go bolały bo po piachu chodzić nie lubi a akurat był taki kawałek w lesie wysypany piachem. Także odechciało mi się też tego spaceru. No i w tą nieszczęsną zeszłą sobotę kiedy to tak nieładnie mnie przywitał, powiedziałam grzecznie że nigdzie nie chodzimy i czy może kiedyś wykorzystamy w końcu tam karnet na basen i do kina czy pójdziemy na pizzę czy na jakieś piwko. A on na to że ma dużo obowiązków i nie ma czasu na jakieś pizzerie.. uwierzcie że nie ma obowiązków nie ma dzieci ma tylko pracę wiem że na zmianę więc ciężko jest cokolwiek zrobić ale to nie znaczy żeby spać do 14:00 w niedzielę i nie wyściubić nosa z domu.

Nie oczekuj, że dorosły mężczyzna z pracą będzie w okół Ciebie skakał jak pajac. Gość pracuje, jak sama napisałaś na zmiany. Ma prawo być zmęczony. Wbrew pozorom, w pracy spędzamy większość naszego życia, więc to już jest jakiś rabunek na naszej energii oraz czasie. Może masz lżejszą pracę i nie postrzegasz tego co on, nie wiem.
Inna sprawa, że jakoś kiepsko sobie radzi z podziałem czasu na kilka rzeczy. Widać to po natłoku rzeczy, które pojawiły się w weekend. Niczym piętrzące się naczynia, które z resztą zostawił jak wspomniałaś. Jego wadą jest to, że nie umie zorganizować sobie życia w taki sposób, by wyrobić się z życiem. Praca to jedno, ale jest jeszcze pozostała część życia, którą trzeba ogarniać. Może jest pracoholikiem? To też zły znak.
Z braku organizacji, takie problemy będą się piętrzyć. Nie udało mu się dokończyć spraw z tygodnia roboczego, więc przesunął je na kolejne dni, potem jeszcze pojawiłaś się Ty z swoją wizytą - a powiedzmy sobie prawdę, jak partner przyjeżdża do nas, to uwaga skupia się na nim, bo to dość absorbujące zajęcie. Trochę jak domino.


Ja też pracuję całymi dniami a znajduje czas na wszystkie inne rzeczy. Zdenerwowana uciekłam  bo nie miałam już ochoty na wieczór z tym człowiekiem. Poza tym zauważyłam że nie jest zbyt czuły przestał już prawić komplementy i mówić miłe słowa. Po dwóch dniach milczenia zadzwonił dzisiaj oczywiście nie z przeprosinami bo według niego nic nie zrobił że on tylko chciał dokończyć swoją robotę i potem już byśmy sobie siedzieli.

To o czym mówiłem wyżej, ma zastosowanie również tutaj. Chaos w życiu przekłada się na to, że jest skupiony tylko na tym co jest w krótkiej perspektywie plus pewnie wzrasta w nim frustracja. Brakuje miejsca na intymność w relacji, dlatego odstawił to na daleki tor.

Facet nie rozumie w czym rzecz a to nie chodzi tylko o tą sobotę Tylko to już była rozlana czara goryczy. Powiedział że nie wie czy będzie umiał zmienić te rzeczy że ciągle mi coś nie pasuje a uwierzcie że zawsze mówię spokojnie i bardziej mówię o moich potrzebach i o tym czego mi brakuje więc nie krytykuję i nie krzyczę. A sam na początku mówił że rozmowa jest najważniejsza . Więc skoro widzę że coś się zmieniło że czegoś mi brakuje to komunikuję. Nie wiem czy jest sens to kontynuować choc naprawdę bardzo mi zależało i wreszcie widziałam potencjał w tej znajomości. Wiem też że ludzie się nie zmieniają i zawsze będzie taki zgredem albo jeszcze gorszym na starość:/ dlatego nie wiem czy ja szybko odpuszczam Czy powinnam coś próbować ratować bo naprawdę ale Jak wspomniałam mam już 38 lat i to jest bardzo dziwne że tak mi się nie udaje.

Dziwne, że on nie zakomunikował o swoich potrzebach. To jego błąd. Może też miał dość bycia młotowanym i zasypywany tylko Twoją narracją? Tego nie wiesz, bo - ależ zaskoczenie! - nie powiedział Ci. Jego błąd. Zastanów się czy chcesz powtarzać ten schemat, tracić energię oraz czas, bo chyba w głębi siebie wiesz, że pan się nie zmieni. Jeśli nie, to odejdź. Proste. Szkoda Twojego czasu. Poboli przez chwilę, ale otrząśniesz się.
To czego nie rozumiem, to jakiś dziwnych "wdruków" związanych z Twoim wiekiem. Jedyne co można wysnuć z ilości wiosen jaką masz na głowie, to fakt, że masz 38 lat. Tylko tyle.
Serio, czy to jest powód do tego aby samodzielnie wywierać na siebie presję psychiczną? Statystycznie, musisz spróbować ileś razy, by osiągnąć sukces.

Podam Ci przykład z mojego "podwórka". Możesz wykonywać technikę wiele razy, a ludzie z wyższym stopniem i stażem poddadzą Cię i tak. Upadniesz, poddasz się klepiąc w matę z tysiąc razy, ale za tysiąc pierwszym uda Ci się albo obronić/uciec/wykonać technikę. Ja rozumiem, że frustracja rośnie wraz z ilością porażek, ale uwierz mi - to boli Twoje ego. Pozbywając się go, zaczynasz akceptować porażki jako coś naturalnego. Z tego płynie lekcja, zawsze.


Wiem że nie znajdę ideału dlatego też chyba trzeba przymykać na coś czasem oczy ? Ja jestem osobą która nie lubi czegoś ciągnąć tylko szybko zakańczam znajomości i to może nie jest do końca dobre? Z drugiej strony jeśli nie jestem zadowolona szczęśliwa jeśli związek nie daje mi jakieś radości to czemu mam coś ściągnąć. O może  za bardzo wszystko analizuje i się czepiam ? Naprawdę próbuję znaleźć gdzie leży wina i po czyjej stronie więc już się w tym czasem gubię. Jednakze czy mam aż tak wysokie wymagania że chcę miłego słowa ? Stwierdził że nie przyszło mu do głowy żeby tak mi powiedzieć tą sobotę bo nie jest taki bystry jak ja . Powiedziałam mu że to wynika bardziej z jakiejś kultury i z tego czy zależy mu żeby kobieta dobrze się przy nim czuła. Że wystarczyło powiedzieć że cieszy się że przyjechałam że naleje mi wina czy zrobi coś do picia A może do jedzenia i jak się zrobi co musi to będziemy już sobie razem spędzać czas . Uff musiałam się wygadać jest mi już troszkę lepiej. I tak znam życie nic z tego nie wyjdzie Ale będę miała spokojną głowę że spróbowałam

Bardzo mądrze, ideały nie istnieją.
Musisz nauczyć się szacować siły oraz środki w kontekście swoich zamiarów oraz planów, a także możliwych konsekwencji. Każdy z nas kalkuluje, nie bójmy się tego przyznać.
W momencie, w którym coś lub ktoś przysparza Ci problemów, dalsze realizowanie planu wyczerpuje Ciebie oraz Twoje zasoby czasu oraz energii, trzeba odejść. Wiedz kiedy odklepać, kiedy odejść. To sztuka. Czasami ambicje trzeba schować do kieszeni i patrzeć trzeźwo na to, co widzisz przed sobą.

9

Odp: Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

Chyba mocno zastanowiłabym się nad tym, czego się boję w byciu blisko z drugim człowiekiem, skoro ten strach jest aż tak duży, że uciekam z relacji, która jeszcze nawet nie stała się związkiem tak naprawdę...

10

Odp: Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta
ditta napisał/a:

Chyba mocno zastanowiłabym się nad tym, czego się boję w byciu blisko z drugim człowiekiem, skoro ten strach jest aż tak duży, że uciekam z relacji, która jeszcze nawet nie stała się związkiem tak naprawdę...

Moze to ze ta relacja zwyczajnie nie rokuje zeby nazywać to związkiem i zwyczajnie szkoda czasu zeby isc w to głębiej. Ona wie czego chce i nie jest to nic, co ten Pan moze jej zaoferować. Proste.

11

Odp: Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

Tak to już jest, do tanga trzeba dwojga, nic z Tobą nie jest nie tak, jesteś ok taka jaka jestes, pamiętaj o tym smile

Posty [ 11 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Dlaczego każda znajomość trwa u mnie 2 miesiące. Co jest ze mną nie ta

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024