Wiele lat temu gdy dopiero ruszał Facebook, byłam jednym z pierwszych jego polskich użytkowników. Nie było tam nikogo z Polski jeszcze
miałam 0 znajomych postanowiłam to zmienić i tu z pomocą przyszły aplikacje do znajdowania znajomych. Wszyscy potencjalni byli z zagranicy.
Byli to naprawdę egzotyczni ludzie. Dni zaczęłam spędzać na rozmowach, ale żadna mnie jakoś na dłużej nie wciągnęła. Siedziałam sobie po nocach i pewnego razu tak gdzieś nad ranem pojawił się ON. Ta rozmowa toczyła się zupełnie inaczej, już po pierwszych zdaniach poczułam jakieś takie przyciąganie. Okazało się że mamy ten sam zawód, lubimy koty oraz świat fantasy i słuchamy tej samej niszowej muzyki oraz jesteśmy bezrobotni i introwertycy - samotnicy. Jak zaczęliśmy do siebie pisać to nie mogliśmy skończyć to było jak ciągi alkoholowe... dawaliśmy sobie coś w rodzaju haju, nasze umysł dymiły pełną parą. To było bardzo uzależniające i trwało wiele lat i ciągle w nas był ten entuzjazm i dobra wola. Nie było żadnych teamtów tabu, doszło do wielkiego zbliżenia psychicznego - miałam takie uczucie, ze mam swobodny dostęp do jego umysłu a on do mojego - pełna otwartość, nasze wewnętrzne istoty dotarły do siebie i się w jakiś sposób zespoliły.
Po tym długotrwałym wieloletnim związku wirtualnym zakończonym związkiem w świecie rzeczywistym trwającym rok nastąpiło rozstanie z inicjatywy drugiej strony tej relacji. Nie chciał on kończyć ze mną kontaktu a jedynie stwierdził że nie jesteśmy parą a przyjaciółmi bo związki się nie sprawdzają i wszyscy dookoła się rozwodzą i on nie wierzy w związki. Jego małżeństwo też się przecież rozpadło, bo on się w sobie zamknął
a zawsze tak się dzieje jak ktoś próbuje się do niego zbliżyć psychicznie (w realnym świecie). W stosunku do mnie również zaczął się u niego ten proces zamknięcia na moją osobę. Mnie to bardzo dotknęło i zakończyłam kontakt ja. Usunęłam go z Messengera i przestaliśmy się kontaktować. Jednak on ciągle dawał mi lajki na instagramie i oglądał jawnie moje instastory. Zablokowałam go na dwa lata, ale sama i tak śledziłam jego życie na instagramie niejawnie a także życie ludzi dookoła niego. Po tym czasie pomyślałam, że się znudził. Jednak nie po odblokowaniu znów lajki i oglądał moje instastory choć nie był followersem co oznaczało, że codziennie musiał wykonać sporo czynności aby wejść na moją stronę. I taki nasz bierny kontakt po odblokowaniu trwał rok bo w tym czasie znalazłam sobie innego kolegę łudząco go przypominającego do czasu. Znajomość z tym nowym po pewnym czasie się wyczerpała i znalazł sobie inne osoby mieszkające bliżej.
Pewnego dnia dodałam zawoalowany wpis o moich urodzinach ale mój dawny oblubieniec go rozgryzł i wysłał mi życzenia... Myślałam że na tym się skończy. Jednak nie potem nagle do każdego instastory zaczął mi wysyłać jakieś wiadomości... A potem z okazji weekendu wysłał mi piosenkę o treści:
"Aniołowie rozbitkowie Sięgam po zapomnienie W nim się schowam Marząc wciąż o innym zakończeniu Nie mogę już spojrzeć wstecz Nigdy nie patrz wstecz, nie patrz znów wstecz Nigdy nie patrz wstecz, nie patrz znów wstecz Nigdy nie patrz wstecz Chciałbym wiedzieć Czy czeka tam armia A teraz chcę wiedzieć Gdzie jesteśmy Gdzie jesteśmy I wiem, że mamy szansę Zostać aniołami rozbitkami Ale chcę to wiedzieć na pewno Siedząc tutaj, wciąż odliczając minuty Znalazłem swoje miejsce w samotności Pomóż mi stawić czoła tej nicości Bo moja wizja upadła Nigdy nie patrz wstecz, nie patrz znów wstecz Nigdy nie patrz wstecz, nie patrz znów wstecz Nigdy nie patrz wstecz Nigdy nie patrz wstecz Nigdy nie patrz wstecz, nie patrz znów wstecz Nigdy nie patrz wstecz, nie patrz znów wstecz Nigdy nie patrz wstecz Chciałbym wiedzieć Czy czeka tam armia A teraz chcę wiedzieć Gdzie jesteśmy Gdzie jesteśmy I wiem, że mamy szansę Zostać aniołami rozbitkami Ale chcę to wiedzieć na pewno I wiem, że mamy szansę Zostać aniołami rozbitkami Ale chcę to wiedzieć na pewno "
Potem znów wiadomość:
"Musisz wiedzieć, że nie było dnia abym o tobie nie myślał"
A w kolejnej napisał że pogarsza się jego stan mgły mózgowej że jego życie to tylko praca, spanie i chodzenie do lasu, bo w lesie może być sobą i tylko sobą.
Co gorsza był to chyba jedyny mężczyzna w życiu, na którego mnie tak wzięło. Czuję z nim wielką więź i nie mogę się od tego wyzwolić a lata mijają. I nie jest to pociąg fizyczny to jest gorsze bo rozgrywa się na poziomie umysłowym i nie ma od tego ucieczki, choć próbuje to zawsze wracam do punktu wyjścia. Czy jest dla mnie ratunek? Czy jest ratunek dla niego?
Niedawno natknęłam się na HBO na serial Normalni ludzie i doznałam szoku - Connell to wykapany on a nasze relacje bardzo przypominają
te z tego filmu...
Nie wiem co ja mam o tym sądzić - mój wewnętrzny spokój został w pewien sposób zaburzony - co on chce mi przekazać?