Co dalej ze związkiem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Co dalej ze związkiem

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 27 ]

1 Ostatnio edytowany przez natka_patka (2021-07-02 18:43:19)

Temat: Co dalej ze związkiem

Cześć,

od czterech lat jestem z facetem i nie wiem czy to ma dalej sens.
Na początku związku postawiłam sprawę jasno, chce wziąć ślub i raczej rodzinę tj dziecko, czy on też tego będzie chciał. Wydawało mi się istotne żeby poznać, jego opinię na ten temat zanim związek zrobi się poważny. Oczywiście wtedy odpowiedź była, że chce, kiedyś. Bo jeżeli ktoś byłby pewien, że to nie dla niego, to nie wchodziłabym w tą relację.
Związek był na odległość, po roku czasu zamieszkaliśmy ze sobą i mieliśmy, jak sądzę "standardowe" problemy osób, które się docierają. Drobne sprzeczki o to kto gotuje, sprząta itp. Ale wydawało mi się, że wszystko idzie w dobrą stronę.
Jednak chłopak ani razu nie wspomniał o zalegalizowaniu związku czy o dzieciach. Nawet na imprezach rodzinnych, kiedy ktoś o to pytał zbywał to milczeniem.
Po ponad dwóch latach w prost zapytałam, co dalej co z nami. Oczywiście on chce ze mną być, ale ślub na razie jest daleko w jego wyobrażeniu bo najpierw chciałby ustabilizować swoją karierę itp.

Około rok temu wróciłam do temu, ponieważ chciałabym się wyprowadzić z wynajmowanego mieszkania do czegoś własnego, jak można się spodziewać na kredyt. Po wielu poważnych rozmowach ostatnio usłyszałam, że on raczej nie ma w planach małżeństwa bo papierek nic nie zmienia. Kredytu ze mną też brać nie chce, bo on chciałby mieszkanie za swoje, sam się dorobić wszystkiego. Dzieci mieć też nie chce bo nie ma poczucia, że miałby co im przekazać, jaką "wiedzę życiową".

Mam poczucie, że niesamowicie rozjeżdżamy się w bardzo istotnych rzeczach. Oboje jesteśmy bliżej 30 i nie wiem czy chce tracić więcej czasu na czekanie aż on zmieni zdanie...
Od dłuższego czasu odsuwam się też emocjonalnie przez swoje wątpliwości.
Kocham go i wydaje mi się, że on mnie również, jednak chcemy inaczej prowadzić życie.

Nie chce zmuszać go do czegoś, bo chciałabym żeby to była jego przemyślana decyzja, ale zostając w tym ja nie jestem spełniona.

Przez jego podejście mam poczucie, że on się nie do końca angażuje, zostawia sobie łatwiejsze odejście.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Co dalej ze związkiem

Z własnego doświadczenia powiem, że jeżeli są aż tak duże różnice w niezwykle ważnych sprawach to nie ma sensu tracić czasu. Ani Ty nie zmienisz się o 180 stopni ani on nie ulegnie prośbie/ groźbie. Wiem jak się czujesz i nie jest to nic przyjemnego, takie zawieszenie pomiędzy tym co jest A oczekiwaniami które się nie spełnią. Szkoda czasu bo z kimś innym już dawno byś była po ślubie.

3

Odp: Co dalej ze związkiem
Onaja12345 napisał/a:

Z własnego doświadczenia powiem, że jeżeli są aż tak duże różnice w niezwykle ważnych sprawach to nie ma sensu tracić czasu. Ani Ty nie zmienisz się o 180 stopni ani on nie ulegnie prośbie/ groźbie. Wiem jak się czujesz i nie jest to nic przyjemnego, takie zawieszenie pomiędzy tym co jest A oczekiwaniami które się nie spełnią. Szkoda czasu bo z kimś innym już dawno byś była po ślubie.

Mam gdzieś z tyłu głowie, że rozmawialiśmy nie raz i za każdym razem padało, że ślub na razie nie, a im dłużej ze sobą jesteśmy staje się "raczej nie" z "na razie nie".
I coraz bardziej mam poczucie, że powinnam to skończyć jeżeli chcemy aż tak bardzo różnych rzeczy... Po prostu jest mi bardzo ciężko zrobić taki ostateczny krok, kiedy w zasadzie jest "okej" na co dzień.

4

Odp: Co dalej ze związkiem

Tak różne podejścia do fundamentalnych spraw bywają powodem konfliktów. Niby jesteście w tym samym wieku, ale jednak to kobiety mają zazwyczaj "nóż na gardle" jeśli chodzi zwłaszcza o macierzyńśtwo, dlatego się Tobie nie dziwię. Jednak z drugiej strony rozumiem też kogoś, kto chce najpierw się w miare "ustawić" życiowo a to też nie następuje tak szybko. Już samo odwlekanie w czasie potrafi yć denerwujące, natomiast nie rozumiem ludzi, którzy akurat w takich kwestiach mają odmienne zdanie na przestrzeni kilku czy nawet więcej lat. Mówiąc szczrze to mam podobne podejśćie do jego obecnego zdania, ale raczej takie rzeczy się wie odpowiednio wcześniej, zamiast kogoś zwodzić czy zbywać latami. Rozumiem, że ktoś nie chce pakować się w kredyty czy finalizować związek świstkiem papieru, tylko takie decyzje powinny być przemyślane. Ty wiesz, jak widać, czego oczekujesz, więc decyzja należy do Ciebie. Sama jesteś odpodzialna za swoje szczęście smile

5 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-07-02 19:17:30)

Odp: Co dalej ze związkiem

juz stracilas dosc czasu. najlepsze lata. teraz koncowka, zeby miec dzieci. ok, kolo 40 teraz kobiety tez moga, ale spojrz sobie, jaki jest potem odsetek z syndromami, niepelnosprawnosciami, chociazby zespolem downa rodzacych w wieku 25-30, 30-35, a kolo 40stki. on zdanie zmieni, a moze nie, a moze mu sie odwidzi dopiero jak ty juz nie bedziesz mogla i cie zostawi, bo bedzie se chcial poszukac takiej, ktora dziecko miec bedzie mogla. skoro dla ciebie priorytetem jest slub, rodzina, dziecko/dzieci to poszukaj kogos, z kim bedziesz mogla cos stworzyc, bo w tym zwiazku nikle szanse na to. tym bardziej, ze to juz 4 lata. gdyby chcial rzeczywiscie tego slubu to juz by sie oswiadczyl. juz tego nie zrobi.

6 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-02 19:45:54)

Odp: Co dalej ze związkiem
natka_patka napisał/a:

kiedy w zasadzie jest "okej" na co dzień.

Prawdopodobnie w zasadzie to boli coraz bardziej i tłumienie bólu coraz mniej działa ,na raty cierpisz po prostu, nic dobrego tkwiąc w tym układzie może się nie stać ,zmienić pragnienie posiadania dziecka które jest jedną z naturalnych spraw w coś innego jest mega trudne, nawet w miarę dobrowolnie znaleźć coś w zamian ,nie uciekając i nie tłumiąc tego na przykład przez pracę albo nałogowo,niektórym kobietom nie jest tak prosto i łatwo to zrobić, a pod przymusem, presją w rozczarowaniu to raczej niemożliwe,nawet mając do czynienia z takim cichym oporem który napotykasz u partnera ,najpierw pojawić się może jeszcze większa desperacja, ciśnienie ,złość, rozgoryczenie frustracja która rośnie i zatruwa ,napięcie, potem smutek i przygnębienie które to uczucia będziesz tłumić z lęku przed rozstaniem z przyzwyczajenia i przywiązania do kogoś kto przyzwyczaił się do własnych lęków obaw i wygody ,kompromis taki z poświęcenia bezstratny jest moim zdaniem niemożliwy do osiągnięcia
kiedy jedno pragnie a drugie nie pragnie i miga się lawirując zwodząc odraczając coś co i tak się rozpadnie za rok za dwa a może za 10.
Tylko komu jest łatwiej i kto bardziej ucierpi.

7 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-03 00:14:59)

Odp: Co dalej ze związkiem
paslawek napisał/a:
natka_patka napisał/a:

kiedy w zasadzie jest "okej" na co dzień.

Prawdopodobnie w zasadzie to boli coraz bardziej i tłumienie bólu coraz mniej działa ,na raty cierpisz po prostu, nic dobrego tkwiąc w tym układzie może się nie stać ,zmienić pragnienie posiadania dziecka które jest jedną z naturalnych spraw w coś innego jest mega trudne nawet w miarę dobrowolnie znaleźć niektórym kobietom nie jest tak prosto i łatwo to zrobić, a pod przymusem presją to raczej niemożliwe,nawet takim cichym oporem który napotykasz u partnera ,najpierw pojawić się może jeszcze większa desperacja, ciśnienie ,złość, rozgoryczenie frustracja która rośnie i zatruwa ,napięcie, potem smutek i przygnębienie które to uczucia będziesz tłumić z lęku przed rozstaniem z przyzwyczajenia i przywiązania do kogoś kto przyzwyczaił się do własnych lęków obaw i wygody ,kompromis taki z poświęcenia bezstratny jest moim zdaniem niemożliwy do osiągnięcia
kiedy jedno pragnie a drugie nie pragnie i miga się lawirując zwodząc odraczając coś co i tak się rozpadnie za rok za dwa a może za 10.

Cóż... wpis bardzo w punkt... Zwłaszcza jeśli chodzi o tłumienie bólu i negatywnych emocji związanych z całą sytuacją. Zdarzają się sytuacje, w których wybucham na ten temat. Przechodzi bez echa i przez jakiś czas o tym nie myślę, póki znów nie nadbuduje się do granicy, że chce o tym porozmawiać.

Pewnie oszczędzę tak naprawdę cierpień i jemu i sobie jeżeli w prost powiem, że to nie ma sensu na dłuższą metę.
Zastanawiam się, czy tłumaczenie, że nie chce go skrzywdzić odchodząc, nie jest przykrywką dla mojego strachu, że zostanę sama.

bagienni_k napisał/a:

Jednak z drugiej strony rozumiem też kogoś, kto chce najpierw się w miare "ustawić" życiowo a to też nie następuje tak szybko.

Przyjmowałam to tłumaczenie, kiedy faktycznie szukał swojego miejsca zawodowo. Od roku jest w firmie którą lubi, gdzie spełnia się w pracy, zarabia coraz lepiej. Jest stabilnie na tyle na ile może być w obecnych czasach.
Stąd zapewne w przeciągu tego roku coraz częściej poruszałam ten temat. Mówiąc coraz częściej mam na myśli raz na kilka miesięcy, ale die poważne i długie rozmowy, w tym jedną w ostatnich dwóch miesiącach.

Dziękuję za tą wiadomość smile

8

Odp: Co dalej ze związkiem
natka_patka napisał/a:


Zastanawiam się, czy tłumaczenie, że nie chce go skrzywdzić odchodząc, nie jest przykrywką dla mojego strachu, że zostanę sama.

Jest i nie jest, Twój chłopak chociaż nie chce dziecka też ma jakieś uczucia do Ciebie i ma jakieś sumienie z który się sam zmierzy, bo pewnie  potworem nie jest, zaboli go na pewno jakoś to rozstanie ,ale to jego odpowiedzialność już i pewna
konsekwencja  odkładania, przesuwania jednej z rzeczy najważniejszych w związku takiej jak pragnienie dziecka, jasno i precyzyjnie określone przez Ciebie,niechęć do ślubu,kredytu to pochodna niechęci do posiadania i wychowywania dziecka,a Twój lęk przed samotnością jest wymówką do pozostania w takim przywiązaniu to się zwie przywiązaniem lękowym z resztą mądrze.Ze zdrowej więzi przekształca się pod wpływam rozbieżności jedno zjawisko w inne bardziej niebezpieczne i niezdrowe.

9

Odp: Co dalej ze związkiem

I ja dołożę swoją cegłę, uformowaną z mojego doświadczenia.
Moja jedyna dziewczyna, teraz już była, też znacząco różniła się ode mnie w wielu kwestiach. Często bardzo fundamentalnych. Gdy opisywałaś to, jak przedstawiałaś swoją wizję przyszłości w postaci małżeństwa i dzieci.. oh man, że tak użyję angielskiego.. jakbym widział siebie. Przeżywałem dokładnie to, co Twój partner, tylko, że ja umiałem ten temat umiejętnie przemilczeć, zbyć, albo odbić w bok, szczególnie w kwestii dzieci. Nigdy nie sądziłem, że jakaś kobieta będzie mnie chciała, nie mówiąc o kwestii małżeństwa czy dzieci. Choć kochałem moją byłą dziewczynę, nie widziałem się w roli ojca. Małżeństwo też budziło we mnie masę obaw, bo więcej w tym kłopotów, niż przewag. Co prawda, zgodnie z sumieniem, powiedziałem jej, że chce ją jako moją żonę oraz się oświadczę ale zawsze gdzieś z tyłu mojej głowy było coś. To nie była potrzeba szukania przygód, tylko świadomość jak bardzo jestem postrzelonym typem. Jak bardzo niepoukładany jestem.

Wtedy, gdy byliśmy razem, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że moja niechęć do posiadania dzieci ma nazwę i jest nią antynatalizm. Moja relacja była w takim stadium, że znałem imiona moich dzieci, a moja dziewczyna z racji bycia zawodową artystką po ASP, któregoś razu narysowała naszą córkę, gdy ta przyśniła się jej jako dziesięcioletnia dziewczynka. Muszę przyznać, że dziewczyna była cudna, ale nie widziałem tam moich cech. Wykapana mama, ale zawsze jest tak, że dziedziczysz cześć cech po matce, a cześć po ojcu.

Piszę o tym wszystkim, bo byłem w podobnej sytuacji, gdy stałem po stronie barykady, po której stoi Twój partner. Mi nie wyszło, nie miało prawa wyjść, bo w zbyt wielu kwestiach się różniliśmy, choć bardzo mnie kochała i byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami w sensie holistycznym (zarówno seksualnie i związkowo). Wam też nie wyjdzie, bardzo mi przykro. Rozbiegacie się w tak fundamentalnych kwestiach, że zalanie tej szczeliny żelbetonem, wzmocnienie grafenem i postawienie Pudziana jako spinającego klamry, nie uchroni przed rozpadem.

10

Odp: Co dalej ze związkiem

Na ślub może jakoś udałoby Ci się go namówić (wiem że to źle brzmi)
Gorzej z dziećmi. Nawet jakbyś zaszła w ciążę to co?
Zamiast Ci pomóc miałby wymówki że Ty tak bardzo chciałaś mieć dzieci to się nimi teraz zajmuj bo on przecież mówił że jeszcze nie chce?
Na papierku miałabyś męża i ojca a w rzeczywistości byłabyś jak samotna matka?
Chyba nie o to Ci chodzi.

11 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-03 00:17:44)

Odp: Co dalej ze związkiem
Ein napisał/a:

Na ślub może jakoś udałoby Ci się go namówić (wiem że to źle brzmi)
Gorzej z dziećmi. Nawet jakbyś zaszła w ciążę to co?
Zamiast Ci pomóc miałby wymówki że Ty tak bardzo chciałaś mieć dzieci to się nimi teraz zajmuj bo on przecież mówił że jeszcze nie chce?
Na papierku miałabyś męża i ojca a w rzeczywistości byłabyś jak samotna matka?
Chyba nie o to Ci chodzi.

Chciałabym tylko nadmienić, że ja go zmuszać absolutnie nie chce. Pisałam to również wyżej w poście, że nie o to mi chodzi.
Nie chciałabym żeby on rezygnował z tego, co go uszczęśliwia w imię mojego częścią. Nigdy bym też nie postawiła ultimatum, że ślub albo koniec bo zawsze z tyłu głowy miałabym poczucie, że zrobił to bo ja chciałam a nie oboje chcieliśmy.
Absolutnie nie grozi nam, że zaaranżuje wpadkę, czy postawię ultimatum. Mam i do niego i do siebie na tyle szacunku, że nie postawiłabym żadnego z nas w takiej sytuacji. I to właśnie z powodu przed ostatniego wersu, bo byłabym samotną matką.

Nie mam aż takiego parcia na dziecko big_smile Chyba większym problemem jest dla mnie poczucie, że on jest nie zaangażowany w ten związek i unika rzeczy, które na stałe/ na bardzo długo zwiazały by go ze mną.
Że inaczej widzimy szczęście, wspólnotę w związku.

12

Odp: Co dalej ze związkiem

Cóż nie napisze nic nowego. 4 lata ro wystarczający czas na to żeby się określić " co dalej". Jeżeli dla Ciebie priorytetem na ten moment jest ślub i dzieci lepiej odejdz. Zwiększysz swoją szansę aby spełnić marzenia.o rodzinie. Nikt nieobieca że.za rogiem stoi juz kandydat na męża i ojca , ale jeżeli czegoś bardzo się pragnie to z pewnością wkrótce to nastąpi.
Twój chłopak nie jest zainteresowany legalizacja związku i planami na przyszłość bo albo :
A) nie wiąże z Toba konkretnie planów na przyszłość stąd np nie chce wspólnego kredytu
B) chce być z Tobą , ale nje dojrzał do zobowiązań
C) w ogóle nie chce stabilizacji. I faktycznie są takie parki, które żyją sobie "bez papierków", kredytów i dzieci i są bardzo szczęśliwi. Z tym, że to 2 strony musza chcieć tego samego
Powiedz mu wprost jaką Ty masz wizję przyszlosci i postaw sprawę jasno. Zawalcz o siebie i swoje przekonania. Inaczej obudzisz się z ręka w nocniku w wieku lat 40.

13

Odp: Co dalej ze związkiem

Dlatego, jak koleżanka nade mną zauważyła, droga autorko musisz rozmawiać na samym początku o takich sprawach. Może wydawać się to głupie, ale jeśli chcesz z kimś stworzyć relacje, musisz wiedzieć czy w tak fundamentalnych sprawach zgadzacie się. Jeśli widziałaś oznaki wahania, warto się mocno zastanowić, szczególnie, że z biologicznego punktu widzenia musisz włożyć więcej by odnieść sukces reprodukcyjny. Nie możesz sobie pozwolić na pochopne wybranie partnera, bo w najgorszym scenariuszu skończysz jako samotna matka.

14

Odp: Co dalej ze związkiem
Mikry Mike napisał/a:

Dlatego, jak koleżanka nade mną zauważyła, droga autorko musisz rozmawiać na samym początku o takich sprawach. Może wydawać się to głupie, ale jeśli chcesz z kimś stworzyć relacje, musisz wiedzieć czy w tak fundamentalnych sprawach zgadzacie się.

Na początku związku wydawało się, że jesteśmy na tej samej stronie jest o to chodzi. Rozmawialiśmy o tym, nie weszłabym w związek gdyby na początku powiedział mi w prost że rodzina nie jest dla niego istotna i może nigdy nie będzie jej chciał.
A z drugiej strony może wtedy łatwo było mu mówić, że tego chce bo była to dla niego daleka perspektywa, a obecnie jak zauważyłeś czas mi się "kończy", jesteśmy już "chwile" razem i łatwiej mu mówić, że jednak tego nie chce.

15 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-03 00:17:01)

Odp: Co dalej ze związkiem

Złośliwy off top, deprecjonujący i atakujący kobiety.

16 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2021-07-04 11:34:22)

Odp: Co dalej ze związkiem
natka_patka napisał/a:

Zastanawiam się, czy tłumaczenie, że nie chce go skrzywdzić odchodząc, nie jest przykrywką dla mojego strachu, że zostanę sama.

Odpowiedz na to pytanie znasz tylko Ty, ale z boku tak to właśnie wygląda. Poza tym, o jakiej krzywdzie Ty piszesz? Krzywda to duże słowo. Jakim cudem odejście osoby, z która nie planuje się ani ślubu, ani domu, ani dzieci i która oszukuje się w fundamentalnych kwestiach może wyrządzić krzywdę? Nie twierdze, ze skakałby z radości czy ze w ogóle by go to nie obeszło, ale krzywda? Naprawdę w to wierzysz? Już szybciej on skrzywdził Ciebie, pozwalając Ci wierzyć, ze chce tego co Ty i ze chce tego z Tobą. Osobna kwestia, ze sama się o te krzywdę prosisz, bo nie wyciągasz wniosków i zdajesz się nie widzieć faktów.

Zachodzę w głowę, czego dotyczą Twoje wątpliwości. Przecież sytuacja jest jasna. Powiedziałaś mu coś, on potwierdził, ze ma podobnie, ale po czasie (zapytany) poinformował Cię, ze jednak ma zupełnie inne plany na życie. Naprawdę żyjesz nadzieja, ze za jakiś czas znowu zmieni zdanie? I to by Cię urządzało? A fakt, ze jest człowiekiem nieuczciwym i/lub człowiekiem, który ma słaby wgląd w siebie i który nie bierze Cię pod uwagę w swoich planach, a Twoje plany ma za nic, to w Twoich oczach nieistotny szczegół?

Pomijam, ze wiele wskazuje na to, ze on zdania nie zmienił, tylko podczas pierwszej rozmowy po prostu powiedział Ci to, co chciałaś usłyszeć. A podczas kolejnych dla odmiany powiedział Ci prawdę. A nawet jeśli przyjmiemy, ze w trakcie pierwszej rozmowy powiedział prawdę i rzeczywiście zmienił zdanie, to na pewno wie o tym już od jakiegoś czasu. Gdyby był uczciwy, sam by Ci o tym powiedział odpowiednio wcześniej, zamiast czekać, aż podejmiesz kolejna próbę rozmowy o przyszłości.

Zapamiętaj: w rokującym związku kobieta nie musi przeprowadzać „poważnych rozmów”. W rokującym związku oświadczyny się przyjmuje, a nie o nich rozmawia. Gdy ktoś chce coś zrobić, to to robi. Oświadczyny nie są tu żadnym wyjątkiem. A on wbrew początkowym deklaracjom nie tylko nie planuje oświadczyn, ślubu i powiększenia rodziny. On nawet nie planuje powiększenia mieszkania. To znaczy planuje, ale nie z Tobą.

natka_patka napisał/a:

Rozmawialiśmy o tym, nie weszłabym w związek gdyby na początku powiedział mi w prost że rodzina nie jest dla niego istotna i może nigdy nie będzie jej chciał.

Aha, gdyby powiedział Ci o tym wtedy, nie zdecydowałabyś się na związek z nim. Wtedy Ci o tym nie powiedział, za to powiedział Ci to po latach. Twoim zdaniem ta jego odwleczona w czasie szczerość i fakt, ze jesteś cztery lata starsza, a on nawet mieszkanie chce mieć tylko swoje zmienia coś na plus, ze pozostajesz w związku, w który wtedy, jak twierdzisz, byś nie weszła?

Pytasz co dalej ze związkiem. Przecież w Twoim pierwszym poście jest odpowiedz. Z Twojego opisu jasno wynika, ze nic, czego pragniesz. Nie widzisz tego? Naprawdę?

Przeczytaj uważnie swój pierwszy post i odpowiedz sobie na pytanie, jaki obraz chłopaka i związku się z niego wyłania i co byś poradziła innej osobie, która przyszłaby na forum z takim problemem.

17

Odp: Co dalej ze związkiem

Rozumiem, ze pragniesz kolejne 4 lata wisiec na facecie, ktory ani cie nie kocha, ani nie wiaze z toba wiekszych planow na przyszlosc. Po roku, jesli na poczatku powiedzialas wprost czego oczekujesz od partnera i od zwiazku, jaki masz plan na zycie, facet nabiera wody w usta, to pakujesz walizki i juz cie nie ma. Ten facet obecnie nie nadaje sie do zwiazku, a co dopiero do malzenstwa, tracisz tylko swoje cenne lata. Jednak uwierz mi, ze jesli jego serduszko mocniej zabije do innej kobiety, to w przeciagu krotkiego czasu i beda oswiadczyny i malzenstwo. Jestes mloda, slabo pewnie znasz jeszcze zycie, ale tak to wyglada.

18 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-07-04 09:56:17)

Odp: Co dalej ze związkiem
natka_patka napisał/a:

Przyjmowałam to tłumaczenie, kiedy faktycznie szukał swojego miejsca zawodowo. Od roku jest w firmie którą lubi, gdzie spełnia się w pracy, zarabia coraz lepiej. Jest stabilnie na tyle na ile może być w obecnych czasach.
Stąd zapewne w przeciągu tego roku coraz częściej poruszałam ten temat. Mówiąc coraz częściej mam na myśli raz na kilka miesięcy, ale die poważne i długie rozmowy, w tym jedną w ostatnich dwóch miesiącach.

Dziękuję za tą wiadomość smile


Tym bardziej, skoro obecnie ma niby ustabilizowaną pozcyję zawodową, to podejrzane wydaje się to odsuwanie od podejmowania ważnych decyzji, w tym planowania jakiejś przyszłości. Uderza tu całkowity brak konsekwencji w elementarnych kwestiach, jak właśnie ślub czy posiadanie dzieci. Jeśli ktoś zmienia zdanie na ten temta w ciągu kilku lat, to nie za dobrze o nim świadczy. No, chyba, że specjalnie "grał" w ten sposób od początku, aby uspić Twoją czujność, bo zdrowy na umyśle człowiek nie zmieni zdania, będąc tego w pełni świadomym, odnośnie faktu, czy chce mieć dzieci czy nie. Tu nie ma przecież rozwiązań częściowych..
Do tego dochodzi jakkieś dziwne poczucie, żę mieszkanie ma być tylko jego..To co, nie chce budowąc wspólnego domu razem z Tobą?

19 Ostatnio edytowany przez Pipolinka87 (2021-07-04 12:31:25)

Odp: Co dalej ze związkiem
natka_patka napisał/a:

Chyba większym problemem jest dla mnie poczucie, że on jest nie zaangażowany w ten związek i unika rzeczy, które na stałe/ na bardzo długo zwiazały by go ze mną.
Że inaczej widzimy szczęście, wspólnotę w związku.

No i tutaj powinna się zapalić czerwona lampka. Sama piszesz : nie jest zaangażowany, nie chce niczego na stałe. Tutaj jest odpowiedz na Twoje wątpliwości bardzo słuszne zresztą. To że 4 lata temu mówil , że chce stabilizacji znaczy tyle co nic bo żadnego kroku w tym kierunku nie zrobił.
On nie widzi " wspólnoty związku". Skoro Ty chcesz to poważnie się nad sobą zastanów po co się " wpedzasz w lata" w relacji nierokujacej.

20

Odp: Co dalej ze związkiem
natka_patka napisał/a:

A z drugiej strony może wtedy łatwo było mu mówić, że tego chce bo była to dla niego daleka perspektywa, a obecnie jak zauważyłeś czas mi się "kończy", jesteśmy już "chwile" razem i łatwiej mu mówić, że jednak tego nie chce.

Właśnie, łatwo jest jak perspektywa jest daleko, powiedzieć coś zgodnie z oczekiwaniami i odsunąć niewygodne myśli od siebie. Niektórzy się reflektują jeszcze później, przed samym ślubem albo jak kobieta już jest w ciąży..

Po 4 latach przy jego deklarowanej niechęci do stałych zobowiązań, no to nie ma sensu tego przeciągać wg mnie.

21 Ostatnio edytowany przez natka_patka (2021-07-21 16:49:10)

Odp: Co dalej ze związkiem

Powoli dojrzałam do decyzji o rozstaniu. Starałam się przeanalizować na chłodno noszą sytuację. Ponownie z nim porozmawiałam i zapytałam w prost, co jeżeli ja nie chce tak żyć i będę chciała odejść, powiedział, że dla niego liczy się moje szczęście i jeżeli ten związek mi go nie daje to on nie będzie mnie na siłe zatrzymywał.
Na tą chwile powoli szukam mieszkania, bo jeszcze mamy umowę najmu przez chwile i wykupione wakacje, więc nie chce też wystawić przyjaciół rozwalając im wyjazd tydzień przed.
Czuje, że emocjonalnie się oddalam, że jego obecność zaczyna mnie drażnić i cieszę się kiedy go nie ma...
Jednak mam w sobie jakieś poczucie winy, że wiem że chce to zrobić a on jest nieświadomy.

Edit.
A w chwilach słabości wchodzę i czytam wasze posty, które są kubłem zimnej wody pozwalającym mi sobie przypomnieć, do czego ten związek prowadzi. Donikąd w dłuższej perspektywie.

22

Odp: Co dalej ze związkiem
natka_patka napisał/a:

Ponownie z nim porozmawiałam i zapytałam w prost, co jeżeli ja nie chce tak żyć i będę chciała odejść, powiedział, że dla niego liczy się moje szczęście i jeżeli ten związek mi go nie daje to on nie będzie mnie na siłe zatrzymywał.
.

To naprawdę nie brzmi, jakby jemu na Tobie zależało. Gdyby zależało, to by się starał, żebyś była szczęśliwa w związku z nim, skoro rzekomo liczy się dla niego Twoje szczęście.

Ja bym na Twoim miejscu nie zmuszała się do wspólnych wakacji w takiej sytuacji.

23

Odp: Co dalej ze związkiem
Lendy123 napisał/a:
natka_patka napisał/a:

Ponownie z nim porozmawiałam i zapytałam w prost, co jeżeli ja nie chce tak żyć i będę chciała odejść, powiedział, że dla niego liczy się moje szczęście i jeżeli ten związek mi go nie daje to on nie będzie mnie na siłe zatrzymywał.
.

To naprawdę nie brzmi, jakby jemu na Tobie zależało. Gdyby zależało, to by się starał, żebyś była szczęśliwa w związku z nim, skoro rzekomo liczy się dla niego Twoje szczęście.

Ja bym na Twoim miejscu nie zmuszała się do wspólnych wakacji w takiej sytuacji.

Tak, ciężko mieć po takim tekście złudzenia, że zależy mu na mnie, jako na osobie, a nie po prostu ma wygodnie. Piore, sprzątam, gotuje, dokładam się co namniej do połowy wszystkich wydatków...

Problem tutaj polega na tym, że jedziemy naprawdę sporą grubą, już za kilka dni, wakacje są opłacone od pół roku i nie dostaniemy za nie zwrotu i nie znajdą nikogo na moje miejsce... hmm A nie są to ludzie, których chciałabym wystawić do wiatru hmm

24

Odp: Co dalej ze związkiem

Nie rozumiem tego całego parcia na ślub - papierek nie jest żadnym dowodem na to że traktuje się kogoś poważnie.
Takim dowodem są czyny i zachowania, a nie deklaracje i papierki.
Jest wiele związków bez ślubu które są szczęśliwe.
Tak samo jak wiele związków nie ma i nie chce mieć dzieci, co w niczym im nie przeszkadza żyć zgodnie i szczęśliwie.
Inna sprawa że Twój chłopak wiedział i wie czego od niego oczekujesz.
Mógł nie wchodzić w związek jeśli miał inne poglądy.
Jak dla mnie im szybciej się rozstaniecie tym lepiej.

25

Odp: Co dalej ze związkiem
BlackRed napisał/a:

Nie rozumiem tego całego parcia na ślub - papierek nie jest żadnym dowodem na to że traktuje się kogoś poważnie.
Takim dowodem są czyny i zachowania, a nie deklaracje i papierki.
Jest wiele związków bez ślubu które są szczęśliwe.
Tak samo jak wiele związków nie ma i nie chce mieć dzieci, co w niczym im nie przeszkadza żyć zgodnie i szczęśliwie.

No nie jest.
Ale problem jest wtedy, kiedy jedna strona chce, a druga nie chce. Nie da sie byc w polowie malzenstwem i miec pol dziecka. Mozna zyc zgodnie i szczesliwie, ale ta zgodnosc jest tutaj kluczem. A u nich zgodnosci nie ma.

26

Odp: Co dalej ze związkiem

Dlatego napisałam że im szybciej się rozstaną tym lepiej.
Mają zupełnie inne wizje związku.

27

Odp: Co dalej ze związkiem

Rozstaliśmy się.
Na rozstanie powiedział "ok", po chwili rozmowy, że może to faktycznie najlepsze wyjście.
Zero żalu, smutku, żadnych emocji NIC.

Posty [ 27 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Co dalej ze związkiem

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024