Nowy początek, wybaczenie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nowy początek, wybaczenie

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4 ]

1 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-05-16 12:02:57)

Temat: Nowy początek, wybaczenie

Witam mam 28 lat mój ex też. . To będzie długa historia ale postaram się jak najszybciej.  Wyszłam z toksycznej relacji  bo sama to stwierdzam i to co napisze to jak z jakiegoś chorego filmu ale tak było naprawdę. Na ten moment zaczęłam rozmowy z psychologiem.  Byłam z moim ex niecałe nawet pół roku nie licząc tego że 2 miesiące w dystansie. Szybko zamieszkaliśmy razem...Bo zakochanie i że byliśmy dla siebie. Tutaj tylko przytoczę ze przede mną był w niecałym  rocznym związku z dziewczyną z Indonezji która bardzo kochał i chciał się jej oświadczyć miał tam mieszkać i wgl. Nie wyszło. Wiedzieliśmy o swoim exach i wgl znałam szczegóły i nawet to w jaki sposób że sobą sypiali i wgl. Z racji tego że przyjaźniliśmy się z ex na samym początku i to że zaczęliśmy być razem.. Nawet nie wiem jak wyszło...   
Po pewnym czasie mieszkania razem zaczęły się zgrzyty... Pojawiła się znowu moja depresja i nie radzę nie sobie w sytuacjach stresowych i wgl mega dół. Staral się wspierać ale niestety. Po dwóch miesiącach mieszkania razem padły słowa że on chce się wyprowadzić na pokój... Prosiłam że się poprawię chce o nas walczyć... Potem było ok przez chwilę. Bylo mnie za dużo jak mówił i starałam się za dużo. W łóżku też było średnio bo wgl nie mógł się podniecić albo dosłownie mu wulgaryzm robiłam loda... Kilka miesięcy później zerwał ze mną... Błagałam go na kolanach.. (wiem jak to brzmi błagałam o miłość ) mieliśmy dać sobie przerwę i wgl na spokojnie abym zajęła się sobą..  Nadal mieszkaliśmy razem... To był listopad połowa... Po zerwaniu nadal spaliśmy w jednym łóżku i uprawialiśmy seks niby że friends with benefits jego zdaniem ja nadal kochałam... W międzyczasie było tylko gorzej zaczął traktować mnie jak ścierę. Głupie żarty które pojawiły się odkad zamieszkalam z nim...  Docinki o mojej przeszłośi (jestem rozwódką) no generalnie marne poczucie humoru z jego strony i jakby ciągle dawał mi do zrozumienia ze jestem beznadziejna. Ale kochał.. Wtedy jeszcze.  Minęło kilka miesięcy od rozstania i powoli próbowaliśmy spać osobno co było dla mniebtraumatyczne bo bardzo plakalam bo tęskniłam tym bardziej że pod jednym dachem..  To było straszne....  Po pewnym czasie dowiedziałam się ze pisze ze swoją eks...  Nawet raz znalazłam na moim laptopie pracę domową w paincie dla niej i były słowa typu kocham cie przepraszam wybacz mi... Zamarłam..  W dniu rozstania rano powiedział coś w stylu że jego eks przychodzi do niego w snach i mu się śni...( Kilka razy mnie do niej porównywał w pewnych sutyacjach... Czułam się jak gówno...)  widziałam na jego telefonie że pisali... Zamarłam też ponoć dlatego że mną zerwał bo powiedział że mu nie ufam..I że zapytała co niego (dodam że to ona go zostawiła i wróciła do swojego ex), był załamany i chciał się zabić) .  Nie jestem głupia czułam że coś się kroi. Mijały kolejne miesiące... Ja nadal kochałam gotowaliśmy razem on robił swoje rzeczy siłownia i biznes bla bla. Ja tylko przeszkadzałam... Stałam się bardzo zazdrosna i zerkałam na jego telefon. Wiem że regularnie z nią pisał... Bo zamykał się w pokoju i mega późno chodził spać (w indonezji jest 6 godzin do przodu chyba).potrafił sobie zażartować przy mnie ze jego eks przyjedzie do nas..
Byłam w ciężkiej depresji...Bez żadnych znajomych tylko jedna koleżanka z pracy... Kompletnie brak chęci do życia i kiedy raz zobaczyłam na telefonie wiadomość od niej z buziakiem zamarłam...  I tej nocy chciałam się zabić... Wiem jak to brzmi... Nie wzięłam wszystkich tabletek na szczęście...cosnmnie powstrzymało 
Po tym powiedziałam mojej siostrze i powiedziała abym wracała do Polski. Mieszkam w Irlandii... Zgodziła się. Kiedy mu oznajmiłam że za kilka tygodni wyjeżdżam zdziwił sie. To był marzec a kontrakt mieliśmy do końca maja. Na drugi dzień próbował mnie od tego odwieść(. W tym czasie nie uprawialiśmy seksu dwa miesiące on tłumacząc że tak nie można i że nie bez uczuc) . Więc jakby przesunęłam wyjazd aby oszczędzić trochę kasy... Jednak potem znowu się wkurzyłam że względu na jego durne traktowanie mnie wyzwiska i krzyki.. I byłam w dolku. I powiedziałam że jednak wyjeżdżam za te parę tygodni... Zaczął mnie wyzywać i wszystko oraz że znęcam się nad psychicznie i że już więcej go nie dotknę. Noc przedtem zaczął się do mnie tulić i mówiąc że niedługo wyjeżdżam i będzie tęsknił i że mu mnie brakuje.. hmm. Uległam bo nadal kochałam i cierpiałam...Potem poszedł na kanapę a ja czułam się jak ściera...bardzo za nim tęskniłam...
Zmieniłam loty bo zaczął mówić i wręcz krzyczeć że tyle dla mnie zrobił i podkładam mu świnie wyjeżdżając bo on ma kontrakt na siebie na mieszkanie plus ma sprzęt z siłowni..do tego lockdown.. .plakalam przepraszałam...  W nocy zmieniłam znowu datę... 3 raz... I zabukowalam prom. Praca miała na mnie czekać i dzielenie pokoju z siostrą.  2 tygodnie przed już miała busa załatwionego i generalnie sprzedawałam nasze rzeczy z mieszkania... Były momenty ze znowu się nade mną wyrzywal emocjonalnie... I było tego dużo. I abym już najlepiej jechała do Polski i życzy mi powodzenia jeśli kiedykolwiek sobie kogoś znajdę bo kto zechce być z taką osoba jak ja . Że jestem toksyczna i agresywna itd... Zastraszal mnie... Dużo rzeczy musiałam robić pod jego dyktanto nawet gotowanie bo ja robię to wulgaryzm ... Każda próba obrony kończyła się kłótnią.  Tak czy siak pod koniec mojego pobytu chodziłam z nim na treningi i jego klientem i było w porządku... Nie powiem bo wzrosła mi siła i wgl. On jest trenerem personalnym. Raz kiedy powiedziałan że nie mam ochoty z nim ćwiczyć wolę sama skoro mnie ma tak traktować.. oburzony powiedział chcesz powiedzieć że nie jestem dobrym trenerem???  Dochodząc do końca bo już się rozpisałam...  Dzień wyjazdu. Miałam  prom o 22.00. W tn dzień nie mógł się skupić... Patrzył na mnie swoimi oczyma jakby tracił największy skarb... Płakał... Poszliśmy do łóżka.. Potem na spacer i trzymaliśmy się za rękę idąc jak kiedyś... sad   
Przepraszał mnie za to że mnie skrzywdził że zranił.... Dużo padło słów ja płakałam mówiąc że nie dałam mu przestrzeni której tak potrzebował i wsparcia...  Siedział na podłodze i płakał jak małe dziecko mówiąc zo mam zrobić abyś została nie wyjeżdżaj... Że już było dobrze między nami. Znajdziemy ci pokój pójdziemy na osobne a potem na spokojnie wszystko się ułoży....   Po czym zmieniał zdaniu ie że on wie że muszę wyjechać i wgl... Kiedy wynosiłam bagaże prze drzwi i wychodziliśmy powiedział że ma nadzieję że nie namiesza mi w głowie....  Zanim wsiadłam do taxi powiedziałam że go kocham...   On powiedział że nigdy nie przestał mnie kochać.. Że nigdy... I płakał. Wsiadłam do taksówki i ryczałam jak dziecko krzycząc że go kocham....   Nie pojechałam. Zawróciłam taksówkę...      Po powrocie wpadłam w jego ramiona słowa nie mogę cię opuścić...  Kiedy weszliśmy do domu dopadło mnie ku.. Co się stało... Było już późno więc tylko zadzwoniłam do siostry która już nie chce mnie znać... Powiedział mi że ma nadzieję że nie zostałam że względu na niego bo to by było nierozsądne...  Poszliśmy spać do łóżka..  I wtedy mi powiedział... Że czy podjęłam dobra decyzję i że on za pół roku bądź za rok wyjedzie do Indonezji i poprosi o rękę swoją eks... 
Czułam się jakbym umarła.... Poprostu umarłam w tamtej chwili...
Powiedział że jeśli przesnaczenie sprawi że będziemy razem ja i on to będziemy...  Następnego dnia musiałam szybko szukać pokoju i nowej pracy... Miałam na to tydzień... Nie dostałam zwrotu pieniędzy za bilety i za busa... Przepadło.. 1 maja wyprowadziliśmy się na swoje osobne pokoje...   Poszliśmy potem na jedzenie na miescie i w drodze powrotnej powiedział to co nie widzimy się 3 tygodnie? A ja ze dobrze bo każdy musi się zająć sobą....   Przy drzwiach powiedziałam mu ze mi na nim zależy i kocham go i zostałam też po części dla niego.. Zdenerwował się i powiedział że jak będę takie rzeczy gadał to mnie zablokuje....  Poszłam do siebie i nie mogłam przestać płakać... Zadzwonił potem jak mi jedzenie smakuje i pokojnpokalam jakby nigdy nic. Pierwsza noc była dla mnie okropna. Nie spałam wcale. Rano poszłam pobiegać.. Potem dzwoni pyta się jak mi minęła noc... A to pisał a to dzwonil że ma coś dla mnie bla bla... A ja ciągle płakałam za nim i naprawdę ciężko mi było go widywać choć na chwilę.... Byłam rozchwiana emocjonalnie bo chciałam abyśmy do siebie wrócili ale ze potrzeba czasu.. Po jednym ze spotkań kiedy mieliśmy iść na umówiony trening z innymi osobami na który się zgodziłam wcześniej zapytałam co u niego i że chyba zmęczony jest. Odburknął chamsko że zadaje za dużo pytań i nie moja sprawa oraz abym zajęła się własnym życiem.... Postanowiłam że nie będę się odzywała.. Poprostu. 1 dnia dzwonił prawie 10 rqzy.. I pisał czy się odzywali z pracy. Drugiego dnia znowu od rana i pisał czy wszystko ok.. O 13. 30 napisał mi że zostawił wiadomość na sekretarce. Nie doczytałam aby nie otwierać wiadomości.  Czułam się świetnie te dwa dni poszłam pobiegać poszłam do pracy spędzałam czas ze sobą...potrzebowałam czasu..  Nie chciałam odsłuchiwać tej wiadomości ale jednak...  Czesc powiem to prosto z mostu jeśli nie chcesz mieć ze mną kontaktu to chociaż byś to powiedziała.. Mam nadzieję że zaczniesz pracę w tym tygodniu. Ymm już nie będę Ci więcej zawracał dupy powodzenia pa...   Pękłam zaczęłam szlochać... Nie mogłam się uspokoić... Napisałam mu ze nie odsłuchałam wiadomości i że potrzebowałam czasu i on też bo wiem że dużo pracuje na siłowni i z klientami i że on doskonale wie że zalemy mu na nim i tęsknie.  Nie odczytał te wiadomości do tej pory... Na innym komunikatorze napisałam że potrzebuję mój laptop aby mu oddał.. I że chodziło mi o przestrzeń itp... I ze ja to szanuje... To było dwa dni temu . Dzisiaj się zobaczyliśmy i oddał mi laptop. Trzymał dystans założone ręce ja to samo. Proponował że jeśli chce mogę do niego na siłownie na jakieś zajęcia wpaść które on robi...  I generalnie jak się żegnalismy to powiedział daj znać jak tam w pracy (jutro zaczynam 1 dzień na nocii 6 - 6) i że do zobaczenia kiedyś tam... Odwróciłam się i poszłam...  Na laptopie nie wylogował się z messengera więc dokopałam się do krótkiej wiadomości z jego eks. Ona coś tam mówiła że  jak tu będziesz mieszkać bla bla to coś tam....  Napisałam do niego że wylogowałam się z aplikacji i netflixa i jakieś diety klienta ma na pulpicie i czy skasować...
To koniec... Dzisiaj mu odpuściły te wszystkie emocje i już nic nie czułam... Naprawdę nie chce go więcej widzieć nie chce być kolegami... 6 miesięcy mieszania razem po rozstaniu...
We wtorek mam kolejna sesja z psychologiem.   Nigdy mnie tak nikt nie zniszczył jak on... Próbuję poukładać siebie na nowo i nie dopuszczę żadnego faceta do siebie...nie czułam miłości do siebie w tym związku... Dałam za dużo zbyt wiele...widzac że mam depresję i sobie nie radzę nic nie zrobił. Nękał mnie psychicznie...
Staje na nogi poznaje nowych ludzi koło mnie. Kobiety

Dodam jeszcze że moim zdaniem nigdy nie przestał jej kochać. Kiedy zaczęło się robić między nami źle wyszukiwał jej profil na fejsie...  Dodam że jestem zwyczajna dziewczyną dbam o siebie mam swoje hobby zagubilam się kompletnie i wpadłam w paranoje i okropna zazdrość... Moja wada jest to że kochałam za bardzo i mam niskie poczucie własnej wartości.. Nie kocham siebie...

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-05-16 08:20:32)

Odp: Nowy początek, wybaczenie

Pisałam Ci w lutym, że nie wiem, gdzie masz mozg.
Dalej nie wiem, tylko teraz zastanawiam się CZY go masz.

Poza tym, że ten temat i tak zaraz będzie zamknięty, bo już jeden masz, to naprawdę uwazasz swoje reakcje za ospowiednie? Byliscie ze sobą niecale pol roku. Od zerwania minęło drugie tyle, a Ty zachowujesz się jak ostatnia kretynka. Nie da sie Ciebie wspierac realnie dopoki nie wyprowadzisz się od niego.

On Cię nie zniszczył. Ty sama się zniszczylaś. Sama pozwolilaś sobie na mieszkanie z facetem, z ktorym zerwalaś, z własnej woli uprawiałas z nim seks wmawiając sobie, ze to fwb i ze będziecie znajomymi, taaaa. Z wlasnej woli przetrzepujesz mu messengera i laptopa patrząc, z kim rozmawia i o czym. Z wlasnej winy masz depresję, paranoję i zachowujesz się jak ostatnia kretynka. Jestes beznadziejnym przypadkiem, serio.

3

Odp: Nowy początek, wybaczenie

Może ktoś był w podobnej sytuacji, ale niech powie w takim razie JAKI jest sens mieszkania z kimś po rozstaniu...?

4 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-05-16 11:36:29)

Odp: Nowy początek, wybaczenie

Bardzo trudno się to czyta, trzeba mieć sporo samozaparcia żeby przebrnąć przez te rozstania, powroty, wspólne mieszkanie i niemieszkanie, odejścia i harlekinowskie zawracanie taksówki, aby wpaść w objęcia faceta, który tak naprawdę potrzebuje tylko zabawki (?), chwili zapomnienia, albo uspokojenia swojego sumienia, bo jest dupkiem i strasznie chwiejnym facetem.

Obudź się dziewczyno, bo życie to nie film.

Marnujesz czas i energię na... chciałam napisać związek, ale tak naprawdę to nie jest żaden związek ale jakiś teatr i to bardzo marny. Jednak sama to sobie fundujesz, masz już dowód osobisty i nie można ci zabronić niszczenia sobie życia.

Posty [ 4 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nowy początek, wybaczenie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024