Hej, to mój pierwszy post tutaj.
Mam 28 lat, jestem mężatką od 10 lat.
Mąż pracuje już kilka lat w jednej firmie. Przewijało się tam mnóstwo pracownic. Nigdy nie było żadnych problemów. Ja znałam je, one mnie, rozmawiałyśmy razem, gdy się spotkałyśmy na ulicy. Do czasu...
Rok temu została zatrudniona właśnie ONA. Mąż pracował z nią biurko w biurko. Kilka dni po jej zatrudnieniu spotkaliśmy JĄ na ulicy. Mąż mnie przedstawił. Zamieniliśmy razem parę słów. Myślałam "normalna dziewczyna". Gdy przyszło do pożegnania po prostu osłupiałam. ONA kokieteryjnie pomachała mojemu mężowi. Ale ok, olałam temat, bo w sumie mój mąż na to nie zareagował. Jednak czerwona lampka się zapaliła.
Później spotkałam męża na mieście. Załatwiał służbowe sprawy. Byl nie naszym samochodem. Pytałam czyj to samochod, odpowiedź: nowy, służbowy.Zapytalam czy mnie odwiezie tym samochodem do domu. Zgodził się. Zauważyłam dowód rejestrycyjny. Zgadnijcie, kto był właścicielem... tak, tak właśnie ONA. Tłumaczył, że zapomniał mi powiedzieć, ale to jest siostra szefa i teraz jej samochod jest służbowy. Niezła bajka, co? Wtedy mu uwierzyłam, a potem okazało się, że tylko on nim jeździł.
Po jakimś czasie mąż został zaproszony na męska popijawę. Sami faceci i ONA. Ponoć była tam, bo jest chrzestną syna organizatora imprezy i zobaczyla, że jest grill i impreza i została (w skrócie to było tak, że żona organizatora szykowala dzieci i siebie do matki, by zostawic facetom wolny dom, a ONA przyjechała akurat wtedy na kawę i dowiedziała się, że ma być impreza, więc została niby posprzątać po imprezie). Mąż wrocil nawiany totalnie. Spojrzałam w telefon. Zauważyłam połączenie do NIEJ. Rano pytam go po co dzwonil. Powiedział mi to co Wam napisalam wyżej, że była tam i dzwonil do niej żeby mu otworzyła drzwi, bo był na papierosie, a drzwi się otwierają tylko od środka.
Być może tak było. Ich rozmowa trwała 5 sekund.
Była też sytuacja, że chciałam coś od męża. Była to naprawdę pilna sprawa. Miał mi podpisać kilka dokumentów. Na firmie kamery są wszędzie. Wjeżdżam tam na parking, a mój mąż już wybiega z tego ich biura. (Obraz z kamery wyświetla się na przeciwko ich biurka). Poprosiłam męża o podpis. A on chciał mega ważny dokument podpisać na kolanie. Powiedziałam "wejdźmy do biura, podpisz to normalnie". Szlam za nim, a on mi dosłownie zamknął drzwi przed nosem. Tłumaczył, że mnie nie widział, że myślał, że weszłam do samochodu. Żałuję, że wtedy sie cofnęłam i sama tam nie weszłam, ale bylam w totalnym szoku.
Potem było trochę spokoju. To znaczy nie widzialam nic niepokojącego.
Po jakimś czasie mąż został przeniesiony na inne stanowisko. Oh jakie było moje zdziwienie, gdy w liście połączeń co drugi telefon był od NIEJ. Pytałam po co ciagle dzwoni. A to niby cos miała z komputerem, coś z drukarką, nie mogła znaleźć faktury, a to prosiła żeby ja zastąpić na chwilę (ONA pracuje z klientami, mąż juz nie). Powiedziałam mężowi, że coś mi tu nie gra i żeby trochę ukrócił ta pomoc. Zgodził się. Nie kręciłam afery.
Potem patrze znowu co drugi telefon od NIEJ. Porozmawiałam z mężem o tym poważnie. Zaproponował, że będzie nagrywał rozmowy, żeby mi udowodnić, że ONA dzwoni tylko w sprawach służbowych. Nazajutrz wysłuchałam tych rozmów z tego jednego dnia. Faktycznie byly same telefony związane z pracą. Następnego dnia poprosiłam o to samo. Mój mąż zareagował bardzo nerwowo. Powiedział, że mi pokaże jak syn pójdzie spac. Miał tylko jedna rozmowę. Było to dla mnie dziwne, bo przez ostatni czas było tych rozmów co najmniej pięć.
Po kilku dniach zapytalam znowu o nagrania. Reakcja była znowu nerwowa. Odpuściłam. A przypomnę, że to mąż sam zaproponował nagrywać rozmowy, żeby mi udowodnić, że tu tylko o pracę chodzi.
Pewnego razu mąż miał wolny dzień. Mieliśmy parę spraw do załatwienia. Zadzwonila ONA czy jej nie zastąpi, bo ma pilny wyjazd. Zgodził się, olał nasze sprawy i pojechał do pracy. Pojechalam za nim. Widzialam jej samochod na parkingu. Potem widzialam jak mąż wychodził z biura. Dzwonil do mnie powiedzieć, że już wróciła i że jedzie do domu. Pokazałam mu się. Powiedział, że była na pieszo i jej nie widzialam. Ja dokładnie widzialam drzwi wejściowe do firmy, nie było opcji zebym przeoczyła.
Była sytuacja, że mąż był chory. Zle się czuł i spał. Dzwonila dwa razy. Za trzecim razem odebralam, ale odczekałam chwile zanim się odezwalam. Usłyszałam jak zdrobniale mówi imię mojego męża i pytała czy wpadnie na kawke, bo kupiła nowa i chce go poczęstować. Powiedzialam, że mąż jest chory i nie ma go w pracy, ale ja z chęcią przyjdę. Rozłączyła się.
Poprosiłam męża o wyjaśnienia. Powiedział, że nic go z nia nie łączy, ale ze to siostra szefa to jej nie odmawia, bo boi sie, ze straci pracę.
Co myślicie? Opcje są dwie. Albo maja romans albo faktycznie się boi o posadę. Co robić?
Dla mnie coś tu nie gra. Ja nie zapraszam kolegów Z mojej pracy na kawkę.
Wiem, że nie powinnam sprawdzać jego telefonu i szpiegować w drodze do pracy. Wiem, że to jest nie w porządku. Nie piszcie mi o tym.
Moim zdaniem chyba popadasz w paranoję. Na miejscu Twojego męża już dawno miałbym dosyć ciągłych podejrzeń i udowadniania, że nie jestem wielbłądem. Nie widzę tu nic co mogłoby wykraczać poza zwykłe pracowe, koleżeńskie relacje. Mąż wyjaśnił Ci wszystkie Twoje wątpliwości, a Ty nadal upierasz się przy swoim. Te "zdrady" to są tylko w Twojej głowie. Uwierz mi, że życie z chorobliwie zazdrosną osobą jest bardzo trudne. Jeśli nadal będziesz w ten sposób postępować to on zacznie się od Ciebie odsuwać i Cię okłamywać w celu uniknięcia kolejnej awantury z Twojej strony. Zastanów się nad tym co robisz zanim będzie za późno. Może tworzycie fajny związek, ale pamiętaj, że każdy człowiek ma prawo do prywatności i spotkań z innymi osobami.
A ja my$lę, że coś jest na rzeczy. Dzwonienie do żonatego kolegi " Kaziulku, wpadniesz na kawkę?" To już przegiecie. Poza tym, jak usłyszalła Autorkę, powinna się przedstawić i wyjaśnić sytuację.
Fakt, że Autorka jrst podejrzliwa nie wyklucza tego, że mąż ma coś na boku.
Hej, to mój pierwszy post tutaj.
Mam 28 lat, jestem mężatką od 10 lat.
Mąż pracuje już kilka lat w jednej firmie. Przewijało się tam mnóstwo pracownic. Nigdy nie było żadnych problemów. Ja znałam je, one mnie, rozmawiałyśmy razem, gdy się spotkałyśmy na ulicy. Do czasu...
Rok temu została zatrudniona właśnie ONA. Mąż pracował z nią biurko w biurko. Kilka dni po jej zatrudnieniu spotkaliśmy JĄ na ulicy. Mąż mnie przedstawił. Zamieniliśmy razem parę słów. Myślałam "normalna dziewczyna". Gdy przyszło do pożegnania po prostu osłupiałam. ONA kokieteryjnie pomachała mojemu mężowi. Ale ok, olałam temat, bo w sumie mój mąż na to nie zareagował. Jednak czerwona lampka się zapaliła.
Później spotkałam męża na mieście. Załatwiał służbowe sprawy. Byl nie naszym samochodem. Pytałam czyj to samochod, odpowiedź: nowy, służbowy.Zapytalam czy mnie odwiezie tym samochodem do domu. Zgodził się. Zauważyłam dowód rejestrycyjny. Zgadnijcie, kto był właścicielem... tak, tak właśnie ONA. Tłumaczył, że zapomniał mi powiedzieć, ale to jest siostra szefa i teraz jej samochod jest służbowy. Niezła bajka, co? Wtedy mu uwierzyłam, a potem okazało się, że tylko on nim jeździł.
Po jakimś czasie mąż został zaproszony na męska popijawę. Sami faceci i ONA. Ponoć była tam, bo jest chrzestną syna organizatora imprezy i zobaczyla, że jest grill i impreza i została (w skrócie to było tak, że żona organizatora szykowala dzieci i siebie do matki, by zostawic facetom wolny dom, a ONA przyjechała akurat wtedy na kawę i dowiedziała się, że ma być impreza, więc została niby posprzątać po imprezie). Mąż wrocil nawiany totalnie. Spojrzałam w telefon. Zauważyłam połączenie do NIEJ. Rano pytam go po co dzwonil. Powiedział mi to co Wam napisalam wyżej, że była tam i dzwonil do niej żeby mu otworzyła drzwi, bo był na papierosie, a drzwi się otwierają tylko od środka.
Być może tak było. Ich rozmowa trwała 5 sekund.
Była też sytuacja, że chciałam coś od męża. Była to naprawdę pilna sprawa. Miał mi podpisać kilka dokumentów. Na firmie kamery są wszędzie. Wjeżdżam tam na parking, a mój mąż już wybiega z tego ich biura. (Obraz z kamery wyświetla się na przeciwko ich biurka). Poprosiłam męża o podpis. A on chciał mega ważny dokument podpisać na kolanie. Powiedziałam "wejdźmy do biura, podpisz to normalnie". Szlam za nim, a on mi dosłownie zamknął drzwi przed nosem. Tłumaczył, że mnie nie widział, że myślał, że weszłam do samochodu. Żałuję, że wtedy sie cofnęłam i sama tam nie weszłam, ale bylam w totalnym szoku.
Potem było trochę spokoju. To znaczy nie widzialam nic niepokojącego.
Po jakimś czasie mąż został przeniesiony na inne stanowisko. Oh jakie było moje zdziwienie, gdy w liście połączeń co drugi telefon był od NIEJ. Pytałam po co ciagle dzwoni. A to niby cos miała z komputerem, coś z drukarką, nie mogła znaleźć faktury, a to prosiła żeby ja zastąpić na chwilę (ONA pracuje z klientami, mąż juz nie). Powiedziałam mężowi, że coś mi tu nie gra i żeby trochę ukrócił ta pomoc. Zgodził się. Nie kręciłam afery.
Potem patrze znowu co drugi telefon od NIEJ. Porozmawiałam z mężem o tym poważnie. Zaproponował, że będzie nagrywał rozmowy, żeby mi udowodnić, że ONA dzwoni tylko w sprawach służbowych. Nazajutrz wysłuchałam tych rozmów z tego jednego dnia. Faktycznie byly same telefony związane z pracą. Następnego dnia poprosiłam o to samo. Mój mąż zareagował bardzo nerwowo. Powiedział, że mi pokaże jak syn pójdzie spac. Miał tylko jedna rozmowę. Było to dla mnie dziwne, bo przez ostatni czas było tych rozmów co najmniej pięć.
Po kilku dniach zapytalam znowu o nagrania. Reakcja była znowu nerwowa. Odpuściłam. A przypomnę, że to mąż sam zaproponował nagrywać rozmowy, żeby mi udowodnić, że tu tylko o pracę chodzi.
Pewnego razu mąż miał wolny dzień. Mieliśmy parę spraw do załatwienia. Zadzwonila ONA czy jej nie zastąpi, bo ma pilny wyjazd. Zgodził się, olał nasze sprawy i pojechał do pracy. Pojechalam za nim. Widzialam jej samochod na parkingu. Potem widzialam jak mąż wychodził z biura. Dzwonil do mnie powiedzieć, że już wróciła i że jedzie do domu. Pokazałam mu się. Powiedział, że była na pieszo i jej nie widzialam. Ja dokładnie widzialam drzwi wejściowe do firmy, nie było opcji zebym przeoczyła.
Była sytuacja, że mąż był chory. Zle się czuł i spał. Dzwonila dwa razy. Za trzecim razem odebralam, ale odczekałam chwile zanim się odezwalam. Usłyszałam jak zdrobniale mówi imię mojego męża i pytała czy wpadnie na kawke, bo kupiła nowa i chce go poczęstować. Powiedzialam, że mąż jest chory i nie ma go w pracy, ale ja z chęcią przyjdę. Rozłączyła się.
Poprosiłam męża o wyjaśnienia. Powiedział, że nic go z nia nie łączy, ale ze to siostra szefa to jej nie odmawia, bo boi sie, ze straci pracę.
Co myślicie? Opcje są dwie. Albo maja romans albo faktycznie się boi o posadę. Co robić?
Dla mnie coś tu nie gra. Ja nie zapraszam kolegów Z mojej pracy na kawkę.
Wiem, że nie powinnam sprawdzać jego telefonu i szpiegować w drodze do pracy. Wiem, że to jest nie w porządku. Nie piszcie mi o tym.
A Ty Autorko? Ile razy dzwoniłaś do swojego kolegi z pracy podczas jego urlopu, dnia wolnego, albo jego choroby?
Ile razy pytałaś - Jacusiu, wpadniesz do mnie na kawkę, bo kupiłam pyszną?
Kim musiałby być dla Ciebie Jacuś, żebyś pozwoliła sobie na takie zachowanie w stosunku do niego?
A Ty Autorko? Ile razy dzwoniłaś do swojego kolegi z pracy podczas jego urlopu, dnia wolnego, albo jego choroby?
Ile razy pytałaś - Jacusiu, wpadniesz do mnie na kawkę, bo kupiłam pyszną?
Kim musiałby być dla Ciebie Jacuś, żebyś pozwoliła sobie na takie zachowanie w stosunku do niego?
Ani razu nie zadzwonilam do mojego żadnego kolegi z pracy.
Musiałby być moim mezem/ chlopakiem albo musiałabym mieć na niego "chętkę"
Dziękuję za odpowiedzi wyżej. Jestem podejrzliwa to fakt, ale kurcze kto by nie był
W powieściach kryminalnych drobne braki logiczne się ignoruje, w historiach z życia już trudniej.
Ten mąż to strasznie kreskówkowa postać.
Nie potrafi się zorientować, że żona go śledzi, ale przy innej okazji spostrzega żonę na kamerze firmowej. Wie, że żona trzepie mu telefon i sprawdza bilingi, ale uparcie, przez rok z tego właśnie telefonu kontaktuje się z domniemaną kochanką, tylko po to by po raz n-ty solennie się tłumaczyć.
W tym śledzeniu, trzepaniu telefonu, ciągłym wypytywaniu nie widzi nic dziwnego, wzrusza ramionami i po sprawie.
A gdy jeździ autem domniemanej kochanki, to chcąc ukryć ten fakt, przypadkowo pokazuje żonie dowód rejestracyjny, którego -nota bene- wożenie nie jest już wymagane od roku z górą.
Hmmm
Ale to nie jest pytanie o tę dziewczynę, bo dziewczyna może być dziwna, kokietować, flirtować, podrywać i nie porównujmy jej do autorki wątku. Tutaj jest pytanie o zachowanie tego pana - czy odpowiada na flirt, czy go olewa.
Z tego co napisałaś, Katie93, nic nie wynika. Jesteś podejrzliwa, sprawdzasz każdy telefon, śledzisz męża, robisz mu aferę, prosisz o dowody wierności... Po pierwsze, to strasznie rozwala związek (jeśli ten związek nadal istnieje, co przy takim Twoim braku zaufania można poddać w wątpliwość...), a po drugie daje sygnały jemu, że musi się pilnować, i bardzo uważnie wszystko robić, bo jesteś czujna (jeśli Cię zdradza czyli ten związek i tak nie istnieje).
Moim zdaniem nie zyskujesz nic ze swoich zachowań. Dowodu nie znajdziesz, a jeśli dowodu żadnego nie ma - niszczysz związek.
Po prostu określ się, jakich zachowań oczekujesz od męża - pozostając w granicach wykonalności, biorąc pod uwagę to, że tak czy siak pracują razem.
Z innej beczki.
I tak, dzwonię do moich koleżanek z pracy, i kolegów też, i wychodzimy na piwo, na grilla, zapraszam na kawę, wpadam na wino. Z nikim z nich nie jestem związana, ale wiadomości i telefony, gdy ktoś jest chory, są zupełnie normalne. Zaczynam mieć coraz większy szacunek do dziewczyny mojego kolegi z pracy, który stał się moim przyjacielem - rozmawiam z nim czasem nawet godzinę w weekend, a po pracy raz na kilka tygodni wpadam pod jego dom i idziemy na spacer. Nic między nami nie ma i nie będzie, ale czuję ulgę, że nie mam żadnych afer z tym związanych i mogę mieć kogoś bliskiego w życiu bez scen zadzrości o nic.
Mi też się wydaje że to żaden romans. Może i ona na Twojego męża "leci" ale nie wyglada by się zbliżyli.
Ty natomiast szpiegujesz kazesz się tlumaczyc i dlatego mąż zachowuje się dziwnie bo może boi się że mu zrobisz jakiś obciach jak wtedy gdy zamknął Ci drzwi pod nosem.
Co do telefonów to zależy jaka mają pracę może taką że trzeba po prostu cis często konsultować w różnych sprawach. ?
9 2021-04-17 21:40:28 Ostatnio edytowany przez Katie93 (2021-04-17 21:40:54)
Mi też się wydaje że to żaden romans. Może i ona na Twojego męża "leci" ale nie wyglada by się zbliżyli.
Ty natomiast szpiegujesz kazesz się tlumaczyc i dlatego mąż zachowuje się dziwnie bo może boi się że mu zrobisz jakiś obciach jak wtedy gdy zamknął Ci drzwi pod nosem.
Co do telefonów to zależy jaka mają pracę może taką że trzeba po prostu cis często konsultować w różnych sprawach. ?
Nie mają takiej pracy, że muszą się czesto konsultować. To są dwa odrębne działy i stanowiska.
Ale jaki ja mu zrobiłam obciach? Bylam wielokrotnie w biurze, gdy pracowały tam inne pracownice. Teraz pracuje ona i nagle nie mogę wejść.
Część.Intuicja Cię nie myli.Coś na rzeczy jest.Zachowanie Twojego męża jest co najmniej dziwne.Piszesz,że byłaś u niego w pracy wiele razy.Teraz to niemożliwe.Ciekawe dlaczego?Być może ich relacja w firmie nie jest już tajemnicą i mąż boi się że ktoś coś wypala.Może.Możesz podawać słodką idiotkę,częściej wychodź z domu,kup kilka rejestratorów dźwięku na Allegro,takich uruchamianych dźwiękiem.Jeden do samochodu ,reszta w domu.Jeśli coś ma na sumieniu ,coś się nagra.Będziesz mieć podstawy aby coś z tym zrobić.Detektyw, brat, kumpel,śledzenie,fotki itp. itd.Przyjaźń męsko damska nie istnieje,zawsze przynajmniej jedna ze stron chce czegoś więcej.Trzymaj się ,ciężkie czasy przed Tobą.
Zawiesiłam się już na początku.
Czy ja powinnam teraz poznać wszystkie koleżanki z pracy mojego partnera? Czy powinnam jemu przedstawić wszystkich kolegów z pracy?
Czy ja mogę machać do kolegów? Czy nie mogę. Czy mogę od kolegi pożyczyć auto? Kurczaki, strasznie te relacje międzyludzkie są skomplikowane.
A tak na serio, Katie, to też uważam, że przeginasz. Może ona na niego leci, ale nie widać, żeby on w to szedł. Co najwyżej sam próbuje się od niej odganiać ile się da. Szkoda, że zamiast zaufać mężowi, to wolisz iść w zaparte w swoich teoriach. 10 lat małżeństwa, a Ty jesteś na idealnej drodze, żeby to wszystko szlag trafił.
Zawiesiłam się już na początku.
Czy ja powinnam teraz poznać wszystkie koleżanki z pracy mojego partnera? Czy powinnam jemu przedstawić wszystkich kolegów z pracy?
Czy ja mogę machać do kolegów? Czy nie mogę. Czy mogę od kolegi pożyczyć auto? Kurczaki, strasznie te relacje międzyludzkie są skomplikowane.
Ale Ty nie rozumiesz. Ona machała kokieteryjnie! Zapewne złączyła i ugięła lekko nogi, żeby wypiąć jednocześnie tyłek i biust, wydęła usta, oblizując je sugestywnie, puszczała seriami oczko, poruszając przy tym znacząco brwiami, a rąsię przy tym uniosła do twarzy i powoli poruszała palcami, nawijając na nie co jakiś czas długie lśniące pukle. To ta, rozumiem, kokieteria. Ewentualnie hiperlordoza, tiki nerwowe i pasemko włosów przyklejone do błyszczyka.
A poza tym nigdy nie zastanawiałam się nad swoim zachowaniem pod kątem tego, czy jakiś kolega jest zajęty czy nie. Nie widziałam powodu, skoro był tylko kolegą. Stąd też machałam do kumpli, do jednego zawsze zwracałam się zdrobnieniem (i z powodów bardzo dalekich od chęci mówienia do niego pieszczotliwie), umawiałam się na piwo czy kawę, a gdybym potrzebowała pomocy, to poprosiłabym o nią bez problemu również w czyjś dzień wolny. Rozumiem, że pewne rzeczy będą nietaktowne, jeśli ktoś jest w związku, więc np. nie zaprosiłabym kolegi na kawę w Walentynki czy urodziny jego dziewczyny, rocznicę związku itd., gdybym wiedziała, kiedy te daty przypadają, ale tak poza tym...? Bez przesady.
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
Nie jest tak, że ciągle mężowi truje 4 litery o ta pannę. Obserwuje raczej z boku. Czekam co sie wydarzy. Być może trochę mnie poniosło, gdy pojechalam za nim do pracy. Gdybym nie pojechala, to bym nie wiedziala, że mnie oszukał i że ona nadal byla na firmie.
Tak samo być może źle zrobiłam, że odebralam jak dzwoniła. Ona nie wiedziala, że mąż jest chory i nie ma go w pracy. Czy gdybym nie odebrała to byłoby dla mnie lepiej nie wiedząc o tym, że za przeproszeniem obca baba woła mojego męża "Rafałku, (imię zmeinione) chodz do biura do mnie na kawkę, bo kupiłam pyszną"?
Być może mój małżonek na nią nie leci. Tylko dlaczego nie pozwolił mi wejść do biura? Dlaczego, gdy inna pracownica ma zmianę to nie dzwoni do mojego męża, a jak jest ona to telefonów jest kilka w ciągu całego dnia pracy?
Jeżeli ona nie wiedziała, że Twojego męża nie ma i chciała go poczęstować kawą w pracy, to ja tym bardziej nie widzę w tym nic złego. Myślałam, że wiedziała i zapraszała go do siebie do domu, a tak? Przeginasz i to bardzo.
Zdarzało mi się przynosić coś dobrego do pracy, czy to ciasto, czy jakieś inne przekąski, które zdarza mi się produkować hurtowo, i tak, też "zapraszałam" kolegów z pracy. Jeden, którego w dodatku, no karygodne, bardzo lubiłam, pracował kiedyś jako barista i - znając moją miłość do kawy - często specjalnie dla mnie przynosił jakiś niespotykany rodzaj i przyrządzał. Ot tak, bo też mnie lubił. No w głowie się nie mieści. xD I wyobraź sobie, że ja z tej sympatii pomagałam mu planować oświadczyny, podpowiadałam z pierścionkiem... Gdyby jego dziewczyna zachowywała się tak, jak Ty, to bym pomyślała, że jest nienormalna.
Jeżeli ona nie wiedziała, że Twojego męża nie ma i chciała go poczęstować kawą w pracy, to ja tym bardziej nie widzę w tym nic złego. Myślałam, że wiedziała i zapraszała go do siebie do domu, a tak? Przeginasz i to bardzo.
Zdarzało mi się przynosić coś dobrego do pracy, czy to ciasto, czy jakieś inne przekąski, które zdarza mi się produkować hurtowo, i tak, też "zapraszałam" kolegów z pracy. Jeden, którego w dodatku, no karygodne, bardzo lubiłam, pracował kiedyś jako barista i - znając moją miłość do kawy - często specjalnie dla mnie przynosił jakiś niespotykany rodzaj i przyrządzał. Ot tak, bo też mnie lubił. No w głowie się nie mieści. xD I wyobraź sobie, że ja z tej sympatii pomagałam mu planować oświadczyny, podpowiadałam z pierścionkiem... Gdyby jego dziewczyna zachowywała się tak, jak Ty, to bym pomyślała, że jest nienormalna.
ja nie wiem czy mówienie Autorce że przesadza i jest nienormalna w czymkolwiek tu pomoże. Masz prawo tak czuć i ma prawo nie podobać Ci się poufale zachowanie męża i tej pani. Jeśli mąż jest czuły na Twoje potrzeby to ograniczy niepotrzebne kontakty. Są ludzie bardziej i mniej zazdrośni i mają do tego prawo. Przyjrzałabym się temu może z pomocą psychologa bo widzę, że sama się tym zamęczasz, a to przekłada się na Twoje postrzeganie małżeństwa. Może i przesadzasz a może intuicja Cię nie myli. To jest teraz drugorzędne. Najważniejsze to żebyś poczuła się dobrze sama ze sobą i przestała być podejrzliwa bo ta zazdrość zadziała jak samospełniająca się przepowiednia.
Faktycznie, jeśli ona nie wiedziała, że jest chory, i nie ma go w robocie, to jsttem w stanie to zrozumieć. Ale i tak uważam, że nie powinna się rozłączać, tylko wyjaśnić sprawę.
Bardzo możliwe, że to ona na Niego leci, ale na Twoim miejscu byłabym czujna. Dodam, że nie jestem zazdrosna z natury, ani podejrzliwa i przeważnie ostatnia dowiaduję się o jakichś dwuznacznych sytuacjach.
Nie wiem, co mogłabym Ci poradzić oprócz szczerej rozmowy. Chociaż pisałaś, że rozmawialiście. Nie znam też Ciebie, może masz tak z natury, że doszukujesz się czegoś na wyrost?
Rozumiem, że podobne sytuacje nie miały miejsca. wcześniej? Jak reagowałaś, jeśli były?
Jeżeli przez wcześniejszych 10 lat nie miałaś takiego uczucia i nie byłaś podejrzliwa, a dopiero teraz, to moim zdaniem jest coś na rzeczy. Ufajmy swojej intuicji. Jeżeli wydaje nam się, że jest coś nie tak, to zazwyczaj to prawda. No, chyba, ze przez cały okres związku śledzisz męża, przetrzepujesz mu telefon i sprawdzasz koleżanki. To wtedy masz problem.
SaraS napisał/a:Jeżeli ona nie wiedziała, że Twojego męża nie ma i chciała go poczęstować kawą w pracy, to ja tym bardziej nie widzę w tym nic złego. Myślałam, że wiedziała i zapraszała go do siebie do domu, a tak? Przeginasz i to bardzo.
Zdarzało mi się przynosić coś dobrego do pracy, czy to ciasto, czy jakieś inne przekąski, które zdarza mi się produkować hurtowo, i tak, też "zapraszałam" kolegów z pracy. Jeden, którego w dodatku, no karygodne, bardzo lubiłam, pracował kiedyś jako barista i - znając moją miłość do kawy - często specjalnie dla mnie przynosił jakiś niespotykany rodzaj i przyrządzał. Ot tak, bo też mnie lubił. No w głowie się nie mieści. xD I wyobraź sobie, że ja z tej sympatii pomagałam mu planować oświadczyny, podpowiadałam z pierścionkiem... Gdyby jego dziewczyna zachowywała się tak, jak Ty, to bym pomyślała, że jest nienormalna.ja nie wiem czy mówienie Autorce że przesadza i jest nienormalna w czymkolwiek tu pomoże.
Nie napisałam, że autorka jest nienormalna. Napisałam, co bym pomyślała, gdyby w podobnej sytuacji ktoś miał takie podejrzenia względem tego, że kolega zaprosił mnie na kawę. Bo tak, częstowanie się czymś w pracy jest normalne. Widzenie w tym problemu - nie. Natomiast nie wiadomo jak jest u autorki. Równie dobrze jej mąż może mieć romans, skąd mamy wiedzieć? Chodziło o to, że w tym, co autorka opisuje, nie ma żadnych przesłanek o romansie świadczących. O koleżeństwie - owszem. Ale tylko tyle.
Karmicie trolla.
Ta historyjka aż ocieka nieprawdopodobnymi epizodami.
Karmicie trolla.
Ta historyjka aż ocieka nieprawdopodobnymi epizodami.
Nie psuj zabawy
To fantastyczna historia o szpiegu z krainy deszczowców
No chyba tylko w krainie deszczowców wyskakuje się z wygłoszeniem czułego zaproszenia nie usłyszawszy ani cześć, ani nic, do głuchego telefonu...
Bez jaj.
Jeśli ta historia jest prawdziwa to jedynym ratunkiem będzie szczerość wobec męża. Jeśli jesteś z nim blisko, to nie będzie problemu z przedstawieniem sytuacji: słuchaj, ja mam kłopot, chyba sama ze sobą... normalnie nie mam problemów z twoimi koleżankami ale ta coś mi robi, normalnie mam ochotę ją złapać za kłaki i utopić w kałuży za to, jak się do Ciebie odnosi... Te myśli łamią mi serce i potrzebuję jakiegoś wsparcia z twojej strony
Karmicie trolla.
Ta historyjka aż ocieka nieprawdopodobnymi epizodami.
Wątpliwości i podejrzenia co do trollingu proszę zgłaszać do moderacji za pomocą raportów, a nie zaśmiecać wątki off topami. Z góry dziękuję.
Ta historia jest niestety prawdziwa. Oczekiwałam jakiejś rady, wsparcia, a nie zarzucania mi, że jestem trollem.
Monoceros, to co piszesz ma sens. Zastanowię się jak to rozegrać.
To co pisze Monocwros ma sens ale Ty musisz rozmowę przeprowadzić nie w formie pretensji i zarzutów tylko uświadomić męża jak sytuacja wygląda od Twojej strony i zapytać jak on to widzi.
Jak to zlekcewazy to przykro mi.
Nadal nie sądzę by mieli romans ale pytanie czy on w ogóle unie stawiać jakieś granice.
Zapytaj bo czy gdyby sytuacja była odwrotna on jako mąż czuły się komfortowo i zapytaj autorki też siebie co byś zrobiła mając na głowie zbytnio miłego brata szefa i zazdrosnego męża kontrolującego telefon..
Katie, musisz trzymać rękę na pulsie. Oczywiście to nie zmienia faktu, że jeśli będzie chciał mieć romans z tą, czy inną panią, to będzie go miał. Jednak jeśli jest to flirt, to można w porę otrzeźwić małżonka. To wszystko kwestia granic jakie sobie ustawicie i na ile sobie przyzwalacie. Bo często zdarza się tak, że jeden z partnerów jest wręcz izolowany od kolegów, koleżanek, a drugi prowadzi całkiem bujne życie towarzyskie. I tak osoba zaborcza nie godzi się na kontakty partnera z kimkolwiek, a sama flirtuje ile wlezie.
Jednak nie lekcewazylabym takich zachowań, bo one mogą prowadzić właśnie w odmęty zdrad i romansów. Jeśli mąż kręci, zmienia wersje zdarzeń, ponadto zbyt irytuje się podczas rozmowy na ten temat, to raczej nie jest z Tobą szczery. Przyglądaj się mu, ale szczerze porozmawiaj, zażądaj wyjaśnień, powiedz czego oczekujesz. Jeśli on będzie atakować Ciebie podczas rozmowy, przekręcać, to co wcześniej powiedział, złapiesz go na kłamstwie, to jak mówi guru fanatyków "wiedz, że coś się dzieje".
Tu na nic gdybania, tu czas na konkretną rzeczową rozmowę z mężem. Potem będzie to, co z niej wyniknie. Bądź jednak opanowana i dobrej myśli.
27 2021-04-21 03:40:01 Ostatnio edytowany przez Jasminn (2021-04-21 04:15:52)
Kaite93 10 lat małżeństwa, to taka dziwna liczba po której partnerzy zaczynają zachowywać się co najmniej dziwnie. Może to wina rutyny, nudy, poszukiwania przygód lub chęci potwierdzenia swojej atrakcyjności w oczach, obcej, całkowicie innej osoby od obecnego partnera (chodzi o wygląd, sposób bycia, cechy charakteru). Dlatego musisz poważnie porozmawiać z mężem, co takiego się dzieje z nim, że mając żonę zaczyna priorytetowo traktować koleżankę z pracy, może on tego nie widzi, więc czas najwyższy mu to uzmysłowić. Warto zapobiegać wcześniej, bo niestety każda forma niewierności może wyrządzić poważne szkody tobie, twojemu mężowi i waszemu związkowi.
Kiedyś czytałam artykuł dotyczący budowania silnych relacji w związku, autorka na podstawie książki Susan Heitler "Siła dwojga" stworzyła listę rzeczy, które popychają do zdrady, a mianowicie:
1. Większość zdrad jest produktem naiwności - i nie chodzi o naiwność zdradzanego partnera, tylko o naiwność osoby zdradzającej, że nic się nie dzieje, nawet kiedy zaczynają się pojawiać coraz silniejsze emocje i uczucia w relacji z nowopoznaną osobą. To przeświadczenie, że nie dzieje się nic złego osłabia silną wolę i trzeźwy osąd sytuacji. Osoba zdradzająca traci kontrolę i spontanicznie doprowadza do rozwoju romansu, jednocześnie myśląc cały czas, że nie dzieje się nic złego, co może być niebezpieczne i doprowadzić do rozpadu małżeństwa.
2. Sytuacje, w których mężczyzna i kobieta spędzają razem czas w bliskiej przestrzeni, wywołują kłopoty - bliskość otwiera drzwi do rozwoju relacji i to tylko kwestia czasu, kiedy wspólna praca w bliskości, wspólne picie kawy, długie rozmowy stworzą relację na tyle intymną że zacznie ona przenikać do sfery uczuciowej. Nagle rodzi się uczucie natury romantycznej, które bardzo szybko zamienia się w czyny i nikt nie może być pewien, że to się mu nie przydarzy, bo moc nowego romansu jest bardzo uzależniająca. Jeżeli pozwoli się na rozwój złego, prowadzi to do rozwoju jeszcze czegoś gorszego...
3. Mówienie o osobistych i zawodowych problemach prowadzi do intymnej relacji i do intymności seksualnej - nic tak nie buduje więźi emocjonalnej i intymności jak pomoc osobie zagubionej, słabej i potrzebującej wsparcia. Nagle okazuje się, że wspólne rozwiązywanie problemów natury osobistej czy zawodowej doprowadziło do utworzenia romantycznego związku pełnego magnetyzmu. Nagle, bliskość podszyta namiętnością i seksualnością już nie wydaje się niewiernością tylko czymś normalnym.
4. Każdy niedopałek, gdy znajdzie się w złym miejscu, może wywołać pożar - niewinny flirt (bez złych intencji) z nową koleżanką z pracy może wydawać się nieszkodliwy, a te podniecające uczucia mogą cudownie połechtać ego. Trudność polega na tym, że dystans od niewinnego flirtu do zdrady, zazwyczaj jest o wiele krótszy niż się można spodziewać. Bardzo często dowiadujemy się o tym, kiedy wszystko jest już za daleko...
5. Prawdopodobieństwo zdrady wzrasta, gdy jesteś ty, on(a) i alkohol - alkohol bardzo rozluźnia i zwiększa impulsy seksualne. Wspólnie spędzany czas, dyskusje na tematy zawodowe i osobiste, takie jak problemy małżeńskie, jeszcze bardziej zwiększają ryzyko, że dobry kumpel od smutków, zamieni się w kochanka.
6. Jeśli twój partner stał się odległy, to twój związek jest bardzo kruchy - odległość i dystans między partnerami zabija przywiązanie, radość, chęć i powody do bycia razem. Jeśli czujesz, że się oddalacie, nie czekaj aż znikniecie sobie z oczu, bo wówczas od zdrady dzieli was przysłowiowy włos. Nie wiele potrzeba by ktoś inny stał się bardziej czuły czy interesujący. Niezależnie od przyczyny dystans powoduje poddatność na małe miłostki i wielkie romanse.
7. Pewne typy osobowości są bardziej skłonne do zdrady niż inne - narcyzi są bardzo podatni na zdrady. Chętnie zdradzają i łatwo ich uwieść, przez nieodpartą potrzebę bycia "naj". Oni patrzą zawsze przez pryzmat własnych egoistycznych potrzeb i konieczności ich zaspokojenia.
Według autorki omówienia tych czynników ryzyka z partnerem znacznie wzmacnia odporność na zdrady, może tak będzie w Twoim przypadku, jeżeli przedyskutujecie z mężem zaistniałą sytuację poprzez pryzmat wskazanych okoliczności sprzyjających zdradzie.
Ja dzięki temu artykułowi uświadomiłam mężowi jakie błędy popełnił w relacji z nową koleżanką z pracy, doprowadzając do tego, że wdał się w wielomiesięczny romans emocjonalny chociaż tego tak naprawdę nie chciał i myślał, że zachowuje się normalnie. Kiedy mu to uświadomiłam, natychmiast się z tego wycofał z dnia na dzień, zaprzestał wszelkich kontaktów i rozmów z koleżanką (poza zdawkowymi kontaktami służbowymi), pomimo silnego zauroczenia wygrał z tym toksycznym uczuciem, natomiast ona zawiedziona po niedługim czasie zwolniła się z pracy.
Kaite93 może mąż dzięki otwartej rozmowie uświadomi sobie, co dzieje się naprawdę, zobaczy, że za mocno zbliżył się z koleżanką i wycofa się w porę, czego Ci życzę. Oby Twój mąż dokonał także słusznego wyboru i widząc, jak bardzo Cię rani (musisz mu to stanowczo uświadomić), zdystansuje się od koleżanki lub dla dobra rodziny zmieni pracę.
28 2021-04-21 13:11:45 Ostatnio edytowany przez Airuf (2021-04-21 13:15:36)
No chyba tylko w krainie deszczowców wyskakuje się z wygłoszeniem czułego zaproszenia nie usłyszawszy ani cześć, ani nic, do głuchego telefonu...
Bez jaj.
"Czułego zaproszenia..."? W obecnym stanie autorki tematu to nie zdziwiłbym się jak by uznała że to zaszyfrowane zaproszenie na seks, a ze słuchawki docierała słodka woń perfum tej koleżanki...
Ehhh, żebym ja miał romans z każdą koleżanką z pracy której imię zdrobniłem, albo z którą piłem kawę...
Przypomnę tylko że autorka tematu, do pełni zaufania, oczekiwała że mąż będzie codziennie nagrywał wszelkie rozmowy telefoniczne z koleżanką z pracy i wieczorami dawał małżonce do weryfikacji... (To tak, odnośnie tego czy mąż może być poirytowany podejrzeniami)...
... (To tak, odnośnie tego czy mąż może być poirytowany podejrzeniami)...
Ależ skąd!
Gdy dowiedział się, że żona jeździ za nim autem i go śledzi, to też uznał za normalne.
Przecież to takie oczywiste.
I wobec tego sedno dyskusji sprowadza się do mitycznej 'szczerej rozmowy' i uświadomieniu mu jak bardzo zbłądził.
Jasne.
Forumowa Tess Geritsen na pewno zda relacje z tej rozmowy, ale uprzednio muszą pojawić się jakieś nowe poszlaki, które wykryje.
30 2021-04-22 09:05:27 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-22 09:06:35)
Jeśli dorosłego mężczyznę trzeba kontrolować uświadamiać jakie skutki może mieć jego zachowanie..to u mnie rodzi się pytanie po co mi taki mężczyzna w życiu?
Jak dziecko które rozrabia a ja mam ponosić skutki?
Jak mężczyzna nie zna granic które zniszczą jego konkretnie małżeństwo to ja mam tego pilnować?
Dla mnie to syndrom Matki Polki która ma wszystko ogarniać łącznie z flirtami męża.
Nie podoba mi się to. chociaż niektóre nazwą partnerstwem..
Rozmowa tak;: poinformowanie o tym jak ja się z tym czuję. Bo taka informacja w związku się należy.
Elu, no oczywiście! Idąc dalej, jak zacznie się awanturować, to tłumaczysz mu, jakie mogą być tego konsekwencje, a jak uderzy, to musisz mu wyjaśnić, jak się z tym czujesz, szukać przyczyn i pilnować, by nie doszło do tego ponownie.
Nie widzę nic dziwnego w zachowaniu Twojego męża, za to Ty wydajesz przejawiać się jakąś paranoję. Tak na serio, śledzisz go i ciągle nachodzisz w pracy? Nie dziwię się, że zaczyna nerwowo reagować na takie zagrywki.
W pracy też nawiązuje się relacje. Miałam takich kolegów z pracy, gadaliśmy, żartowaliśmy, wychodziliśmy i byli to tylko moi koledzy. Jak dla mnie to wykończysz się a facet może w końcu mieć Ciebie dosyć i ciągłego usprawiedliwiania się.
W pracy też nawiązuje się relacje. Miałam takich kolegów z pracy, gadaliśmy, żartowaliśmy, wychodziliśmy i byli to tylko moi koledzy. Jak dla mnie to wykończysz się a facet może w końcu mieć Ciebie dosyć i ciągłego usprawiedliwiania się.
Też nie widzę nic dziwnego w posiadaniu kolegów. Ba, mam nawet bliskich przyjaciół mężczyzn, ze stażem ponad dwudziestokilkuletnim. Gdyby mój partner wyrażal obiekcje co do moich rozmów z nimi, to bym sie chyba w czolo puknęla.