Moja żona ma brata, brat ma syna. Chłopak w tej chwili ma 14, prawie 15 od przyszłego roku idzie do liceum. Chłopak dosyć często do nas przychodzi niby pobawić się z naszym synem ale moja żona stwierdziła, że będzie mu też pomagać w lekcjach bo sobie nie radzi przez tą cała naukę zdalną. No i mają sobie tam te swoje korepetycje. Zauważyłem, że żona zaczeła się przymilać do swojego bratanka? Ja nie pamiętam kiedy od niej słyszałem po raz ostatni, że jestem np. przystojny a młodemu potrafi to powiedzieć. Albo porównuje go do mnie np. będziesz wyższy niż mój mąż i dziewczyny będą się za tobą ogłądały jak pójdziesz do liceum.
Kiedy zwracam jej uwagę to jest weź przestań, on jest nieśmiały i muszę mu trochę podbudować pewność siebie.
No ale obok tego zmieniła też styl? Nigdy jakoś często nie chodziła w sukienkach weekend to zazwyczaj były dzinsy a teraz jest sobota, przyjeżdża jej bratanek to robi makijaż i jest sukienka, rajstopy.
Obowiązkowo albo domowa pizza, albo pomidorówka, albo spagetti, albo mielone bo to jego ulubione dania a ona lubi być chwalona za kuchnię tylko szkoda, że raz na jakiś czas nie ugotuje tego co ja lubię.
Nie wiem, od czasu tej pandemii czuję, że się rozjeżdzamy a o tego chłopaka jestem po prostu zazdrosny chyba. Tylko czy opisana przezemnie sytuacja usprawiedliwia zazdrość czy trochę jednak przesadzam? Prosze o poradę.
Taka sytuacja. Wigilia, siedzimy i plotkujemy no, i ona mówi: mój mąż ciągle się wierci i kopie, a młody śpi jak zabity. Ja na to ale skąd wiesz? No i wyszło, oglądali razem film w pokoju, było późno i jej nie chciało się gotować sypialni to zasneła z nim w salonie tam gdzie on zazwyczaj śpi gdy chce przenocować. No raczej nie powinna robić takich rzeczy.
Ale ona jest ciocią dla niego, dobrze rozumiem ? Ile macie lat ?
Tak, ciotką. My po 30 już jesteśmy, 12 lat po ślubie.
Spała z nim w jednym łóżku?
Moim zdaniem raczej nic się nie dzieje. No bo co by miało być z tego, to jeszcze młody chłopak w dodatku bliska rodzina. Może zazdrość chce w Tobie wzbudzić A może nawet nie. Jak przychodzi do mnie syn córki to też gotuje dla niego żeby się dobrze u mnie czuł:) Może robi to też
dla swojego brata. Ja bynajmniej bym tak zrobiła. Może również zauważyła, że młodzi się fajnie prezentują i samej się zachciało wyglądać dobrze. Na Twoim miejscu zadbalabym o w miarę możliwości finansowych o zakupienie fajnych, modnych ubrań dla siebie
Tak, ciotką. My po 30 już jesteśmy, 12 lat po ślubie.
Tak na takim rozkładanym w pokoju dziennym z TV. On tam zazwyczaj śpi bo na górze mamy tylko pokój syna i naszą sypialnię.
No moja żona jest atrakcyjna szczuplutka mimo ciąży to raczej ja jestem ten od kilku nadmiarowych kilogramów. Nie wiem, no nie podoba mi się kiedy ona mu rzuci coś miłego.
rozpieszcza jak kazda ciocia/babcia.
co do strojenia sie- normalnie ma okazje gdzies wychodzic? jesli nie tylko sie kisi w domu to moze chociaz jak bratanek w gosci przyjezdza to sie ogarnia. teraz nie ma mozliwosci, ale jak cos otworza to ja gdzies zapros to tez bedziesz mial sukienke i rajstopy.
co do gotowania? moze nawet na to nie wpadla? sprobuj raz cos upichcic, co ona lubi i zobacz jej reakcje, czy sie odplaci tym samym
Nie wychodzimy nigdzie. Mamy małe dziecko swoje a teraz i tak większość pozamykana. Ostatni raz może przed ciążą byliśmy, 4 lata temu.
No właśnie tak mówi! Szykuje się bo mamy gości kochanie. No ale jak on nas tak odwiedza raz co dwa tygodnie to nie wiem co to za goście. Moim zdaniem nie musi się malować a tak to zawsze jest sobota rano łazienka godzinę zajęta bo ona się "szykuje".
Cos tu jest nie teges niestety.
10 2021-02-02 20:22:48 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-02-02 20:27:08)
Nie wychodzimy nigdzie. Mamy małe dziecko swoje a teraz i tak większość pozamykana. Ostatni raz może przed ciążą byliśmy, 4 lata temu.
No właśnie tak mówi! Szykuje się bo mamy gości kochanie. No ale jak on nas tak odwiedza raz co dwa tygodnie to nie wiem co to za goście. Moim zdaniem nie musi się malować a tak to zawsze jest sobota rano łazienka godzinę zajęta bo ona się "szykuje".
bo ma choc troche normalnosci, a nie tylko dziecko, karmienie go i kupki. ma jakas kuzynke, siostre, sasiadke kolezanke? jak nikt wam nie moze przypilnowac to choc niech sama raz na miesiac sie z jakas choc na kawe umowi i se wyjdzie.
moja znajoma ostatnio tez sie wystroila idac do piekarni po bulki xD mowila, ze nie ma gdzie to chociaz po bulki se wyszla i sie wymalowala xD niektore mamy tak swiruja, zeby miec choc namiastke normalnosci/okazje, zeby sie wlasnie wystroic. to rownie dobrze moglby byc kto inny, a nie bratanek, takze spusc powietrze.
4 lata? to nic dziwnego, ze jej juz na mozg pada. depresji mozna dostac
nie mowie, ze co weekend, ale choc raz na ruski rok
bo ma choc troche normalnosci
Sypianie w jednym łóżku z bratankiem nie jest normalne. Ubieranie się i malowanie dla niego też.
12 2021-02-02 20:33:30 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-02-02 20:36:47)
kiedys mielismy zjazd rodzinny, a nie bylo tyle lozek. mi przypadl wujek. rozumiem, ze pedofil? xD
strojenie i malowanie akurat w jej wypadku rozumiem. sama ejstem mama, nie mialam kogos, kto by mi dzieciaka przypilnowal, jak siedzisz tylko caly czas w domu, nie wychodzisz NIGDZIE, onie tez chyba gosci specjalnie nie maja to sie stroi choc wtedy, jak juz ich maja-tu padlo na bratanka. mezusiu odciaz troche zone na jedno popoludnie raz na jakis czas. niech ma czas dla siebie, sie ogarnac, pojsc do fryzjera, zapros kogos, jakiegos kuzyna z zona czy znajomych, albo jak juz mowilam niech idzie do jakiejs kolezanke na te godzinke dwie na kawe. przerodzila sie w kure domowa (rodzina, dziecko, naturalna kolej rzeczy), ale kazda chce choc raz na ruski rok miec okazje, sie umalowac, ubrac, do gotowania ma se kreski robic albo szpilki zalozyc?
pewnie jedynie, gdzie wychodzi to sklep, plac zabaw, kosciol
Z jednej strony mi teraz w padnemii malowanie wydaje się luksusem i jak tylko jest okazja, dla której warto, to się ubieram lepiej, maluję itd.
Z drugiej strony ludziom zdarzają się zauroczenia młodszymi od siebie, mam takie na koncie sama byłam sobą przerażona, jak zaczęło mi się goroąco robić na myśl o pewnym 17-latku no ale co zrobisz, jak chemia mózgu robi coś dziwnego... Żona może być nieświadoma, albo patrzeć na to niewinnie... albo zupełnie winnie, może jej to coś miłego robi. Nie jest to takie abstrakcyjne.
Co innego spać z kimś specjalnie, a co innego zasnąć podczas oglądania filmu. Nie doszukiwałabym się w tym niczego.
No i wybacz, ale skoro nie byliście nigdzie od czterech lat, to ja się jej zupełnie nie dziwię, że się stroi przed jego wizytą. Jedyna namiastka rozrywki i wyjścia "do ludzi", choćby tym ludziem miał być piętnastoletni dzieciak. W takiej sytuacji pewnie śmieci wynosiłabym zrobiona na bostwo.
Zresztą ja też zawsze, choćby to miało być krótkie spotkanie z kimś z rodziny, przebieram się, poprawiam makijaż itp., mimo że wcale nie chodzę po domu w jakichś dresach i śmiało mogłabym pokazać się publicznie "po domowemu". Nawet przed cotygodniową wizytą u dziadków czy - rzadszą - u kilkuletniej chrześniaczki. Kogo więc podrywam?
Sprawę można bardzo łatwo sprawdzić. Zaproś np. szwagra z jego żona, ale bez syna. Albo kogoś innego, ze znajomych. Zobaczysz czy żona znowu się wystroi i umaluje.
16 2021-02-02 20:57:10 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-02-02 22:00:22)
Nie wiem, żona mi wtedy powiedziała, że nie szykowała łóżka specjalnie. Tak jakby od razu spać przed TV. Ja wtedy miałem wykończeniówkę w innym mieście no i nie było mnie na noc.
Staram się żonie pomagać. Zajmuje się małym w weekendy ale ona jest raczej domator woli czytać książkę albo właśnie film obejrzeć. Jak jest jej bratanek to oni wtedy siadają do lekcji tak od obiadu do wieczora w weekendy.
Szwagier sam wychowuje bratanka co też moja zawsze podkreśla muszę mu pomóc
17 2021-02-02 21:11:41 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-02-02 21:12:03)
przychodzi ktos do domu, nie łazi w dresach, tylko w sukience. Ja gołe nogi uważam za prowokujące, więc przy obcych ubieram rajstopy, chociaż w domu nie lubię.
Bratanków traktuję jak swoje dzieci, dla mnie nie dorastają i w tym wieku to chyba jeszcze mówiłam zdrobniale nawet.
dziecko brata na dodatek półsierota? nakarmione być musi- w ten sposób kobiety pokazują troskę.
jednym, słowem- przesadzasz.
Nie chodzi o to czy prowokujące czy nie, chociaż moim zdaniem spodnie lepsze od świecenia kolanami. Zazwyczaj szykowała się na wesela albo wigilię a teraz jakby styl się odmienił i to właśnie odkąd bratanek zaczął przychodzić. Mówię, oj nie szykuj się już piękna jesteś i tak po co to. To ona że chce być elegancka a nie fleja, bratanek przychodzi to będzie mu miło. A moim zdaniem szykuje się żeby zwrócić na siebie jego uwagę tu kolanko tam uśmiech. No bo te komplementy o których mówiłem wcześniej? Po prostu się przymila.
19 2021-02-02 21:25:34 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2021-02-02 21:29:59)
Daj spokój, chyba nie podejrzewasz że ona z bratankiem teges teges. Kobita chce się pokazać jak z najlepszej strony aby wieści rozniosły się po rodzinie. Pójdzie fama że jest kobietą sukcesu, dba o siebie i o gości. Inna sprawa, chyba jest jej przyjemnie jak młodemu zabłysną oczy na jej widok że taka zadbana, potrafi się ubrać, ma gust. Każda kobieta po cichu chce być podziwiana przez młodszych że jeszcze ma w sobie ten sexapil.
20 2021-02-02 21:35:26 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-02-02 21:37:12)
jakby ubrała spodnie, to by było, że uwydatniaja kształty..daj spokój.
może po prostu powiedz żonie że chcesz by w sukienkach chodziła dla Ciebie też, dosyp kasy doi budżetu by były lepsze obiady itd. nie wymyslaj..
w tym wieku bratanka to zabieraliśmy na wakacje nad morze i jakby mój ex myślał jak Ty to bym nie mogła przy nim na plaże chodzić. przeginasz..
Ja jestem strasznie o nią zazdrosny. Kiedyś mi powiedziała nie bądź zły jak z nim czasem rozmawiam bo była sytuacja że wchodziłem do kuchni oni rozmawiali i nagle milkli. To mi tłumaczyła że on też ma swoje problemy które mówi jej w tajemnicy i ona nie będzie mi powtarzać tych rzeczy. Kiedyś byłem na luzie co tam go przytuliła czy cmokneła to spoko to dziecko jeszcze ale teraz duży chłopak i raczej nie powinna tak. Na przykład taka sytuacja jest 20 ja wracam oni oglądają jakiś film ale widzę położyła mu nogi na kolanach a on ją głaszcze po stopach no to ja cześć cześć to się zerwali. Potem pytałem o co chodziło to nie zaprzeczała, ale powiedziała że to nic takiego po prostu wyciągneła nogi zmęczona.
Ok, dziękuje wam za odpowiedzi. Przemyślę swoje podejście. Po prostu chłopak powinien mieć dziewczynę a nie ciągle koło nas się kręci takie jest moje zdanie,
Ja jestem strasznie o nią zazdrosny. (...)
I TO jest problem. Znasz jego źródło?
No serio? to czemu o tych nożkach dopiero teraz wspominasz
No serio? to czemu o tych nożkach dopiero teraz wspominasz
No właśnie, któryś już temat że to co ważne wychodzi na końcu. Od tego powinieneś zacząć. Patrząc chłodnym okiem to na miejscu młodego pogmerał bym tu i tam. Co prawda ciotka ale cóż tam.
O przepraszam, od początku pisałem że coś ta zmiana stylu jakaś nienaturalna. No a jestem zazdrosny bo jest młodą atrakcyjną kobietą i mężczyźni na pewno zwracają na nią uwagę.
26 2021-02-02 22:32:07 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2021-02-02 22:35:24)
O przepraszam, od początku pisałem że coś ta zmiana stylu jakaś nienaturalna. No a jestem zazdrosny bo jest młodą atrakcyjną kobietą i mężczyźni na pewno zwracają na nią uwagę.
Nic nie pisałeś o nogach. Założenie nóg na nogi bratanka uważasz za zmianę stylu?? W spódnicy i bez rajstop? Zaczynam myśleć że to Ty jesteś tym bratankiem i przelewasz nam tu swoje fantazje.
(...) No a jestem zazdrosny bo jest młodą atrakcyjną kobietą i mężczyźni na pewno zwracają na nią uwagę.
Dobry żart tynfa wart.
Dla mnie nie jest to zdrowa sytuacja. Mysle ze Twoja Żona Autorze ma jakiś kryzys. Siedzi ciągle w domu, z dzieckiem, nie wychodzicie nie spotykacie się z nikim. Większość czasu jest w domu sama. Ty jak rozumiem towarzyszysz jej tylko w ciągu weekendów z racji pracy. Plus jest juz po 30stce i zaczyna się zastanawiać czy jeszcze jest mloda i atrakcyjna.Z braku laku nieświadomie testuje swoją atrakcyjność na bratanku. Bo o ile gotowanie mu dobrego jedzenia rozumiem ( szczególnie jeśli wychowuje się tylko z ojcem), ubieranie się lepiej na jego wizyty tez ( wkoncu zawsze to jakiś "gosc" a nie domownik i okazja żeby lepiej wyglądać) o tyle to wyciaganie zmęczonych nozek na kolana nastolatka jest już dla mnie mocno dziwne. Sama mam dobry kontakt z młodzieżą i zwierzaja mi się czasem ze swoich problemów ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy podawanie nóg do masażu takiemu młodzieńcowi ani spanie z nim w jednym łóżku. Bo to nie była impreza rodzinna, gdzie z braku laku nieraz i kilka osób spi w jednym lozku tylko spanie z bratankiem bo..przysnęła przed TV. No moja mama ma lat 70 i tez przysypia ale nie snem kamiennym zeby przespać cala noc na tej kanapie tylko idzie finalnie do swojej sypialni. Więc jakoś mi dziwnie brzmi ze zona Autora tak zaniemogła ze musiała z bratankiem w jednym łóżku spać. A Wasze dziecko? Tez spalo na dole? Czy je zostawiła na górze samo a ona ze starym nastoletnim koniem lulała?
Pozostaje wierzyć ze zona robi to wszystko nieświadomie zeby poczuc się wciaz atrakcyjna ( a uznanie w oczach młodzieńca to mega awans). Bo sama myśl o tym ze ona w jakiś tam sposób adoruje go zamierzenie jest poprostu straszna
Porozmawiałabym na spokojnie jeszcze raz z żoną i mówiła nie tyle o swoim uczuciu zazdrości co o tym ze zona sama powinna chyba zastanowić się czy jej zachowanie jest społecznie i wychowawczo normalne. Bo dbanie o półsierote to jedno ale fizyczne interakcje w postaci spania z nim ( gdy nie ma żadnej uzasadnionej potrzeby) i kładzenie mu nóg na kolana jest dziwne i wątpię by nawet rodzona matka ( gdyby zyla) wpadłaby na taki pomysł. Może warto tez żonie uświadomić ze bratanek moze laknac kontaktu i ciepla jako wychowany bez matki ale jej metody okazywania tego sa conajmniej dyskusyjne.
No to to jest już dziwne.
No serio? to czemu o tych nożkach dopiero teraz wspominasz
30 2021-02-02 23:08:00 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-02-02 23:10:21)
w tej calej historyjce te nogi tylko sa dziwne i to radzilabym jak juz ktos wyzej wspomnial uswiadomic zone, ze niepedagogiczne i moralnie watpliwe. co prawda ja ciotce tez raz masowalam plecy jak wrocila z pracy, ale to ciotce, nie wujkowi xD
moze nawet nie myslala, co robi, ale jednak spolecznie nieakceptowane zachowanie. poprostu powiedz to rzeczowo.
postaw sprawe tez w druga strone, jakby to wygladalo, gdybys jakiejs mlodej siostrzenicy masowal nozki i czy nie wzbudzaloby to zadnych chorych zarzutow ze strony jej rodzicow, a skoro wedlug niej to normalne to moze zapytacie jego ojca i matki, co o tym sadza i moze ich zaprosicie to przedyskutowac
moze to ja skloni do refleksji
31 2021-02-02 23:43:45 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-02-03 09:54:13)
Autorze nie chce ci mieszać w głowie ale ostatnio jest wysyp opisów gdzie małolat nie tylko dmucha średnim wieku kobietę ale i dzieciaka robi . Ostatnio czytałem o nauczycielce co z 16 latkiem poszła w długą. Nic nie mozna wykluczyć, może siębujneła w małolacie i go podrywa i powoli wprowadza w seksik (masowanie nóżek a może wyżej ?). Ty co widzisz to procent tego co może być a jej zachowanie moim zdaniem dało ci podstawy kontroli. Kup trochę podsłuchów takich małych i popodrzucaj po pokojach , kuchni, piwnicy, garażu itp. Bedziesz wiedział kto komu się zwierza i z czego oraz co ich łączy. Na razie nic nie mów, zachowuj się normalnie. Co prawda kusi mnie podpowiedzieć abys się spytał na współnym spotkaniu rodzinnym (cała rodzina) kierując pytanie do rodziców dzieciaka = Czy teraz jest normalne wśród młodzieży aby śiostrzeniowi ciocia siedziała na kolanach a on masował jej całe nogi ??? Na pewno to by wywolało dekonsternacje i może dałoby do myslenia małżonce a na pewno matka na osobności wulgaryzm! ją. No coż Za złapanie na bara bara nie tylko konsekwencją będzie natychmiastowy rozwód (nie ma co czekać w takiej sytuacji że zmądrzeje bo to ona szukała) ale ostracyzm w rodzinie oraz kłopoty z prawem. Jeszcze nie zdaje sobie sprawę że dzieciak tak dzieciak może się chwalic w szkole by zdobyć szacunek jaki to nie jest że ciotka się stroi dla niego i po nogach ją myrda wszędzie ( a może i dalej bo tego nie wiesz i nie zobaczyłbyś przez sukienkę). Tak czy siak jej zachowanie nie jest normalne !
E tam. Nóżki wyszły po kilku postach, które były niezgodne z wizją autora. Jeszcze kilkanaście i dowiemy się, że zastał ich razem pod prysznicem.
To moim zdaniem jest jakieś chore wypatrzenie. Chłopak, 15 letni dzieciak w stosunku do 30 latki. Do tego syn brata, to dla mnie jak własny syn. Córkę siostry traktuje jak swoją. Bez przesady. W dzisiejszym świecie wszystko zaczyna być rozumiane w jakiś dziwny sposób. Kiedyś jak nauczyciel pytał uczennicę( szkoła średnia), to było to normalne. Dziś strach, bo powiedzą że specjalnie na środek woła, żeby sobie popatrzeć. To taki przykład jednej z wielu sytuacji.
34 2021-02-03 09:25:54 Ostatnio edytowany przez Airuf (2021-02-03 09:31:08)
Może po prostu powiedz żonie że miło by Ci było gdybyś tez czasem usłyszał komplement, albo żeby się ładniej ubrała dla Ciebie. Ma męża, więc ma się dla kogo stroić, kogo kokietować...
W ogóle czasem nie rozumiem kobiet (taa, jasne - czasem...), Często piszecie że nawet wyjście po bułki to okazja żeby sie wystroić, pomalować... To może dla męża też można?
Ale wtedy pojawiają się teksty typu: "...to ja gdzies zapros to tez bedziesz mial sukienke i rajstopy..."
I ja zawsze wtedy się zastanawiam: jak to jest że dla obcych, np sprzedawców w sklepach, przechodniów to można się stroić - ale dla męża? Nie, on musi zasłużyć, zapracować... Gdzie tu jakakolwiek logika?
Często piszecie że nawet wyjście po bułki to okazja żeby sie wystroić, pomalować... To może dla męża też można?
Ale wtedy pojawiają się teksty typu: "...to ja gdzies zapros to tez bedziesz mial sukienke i rajstopy..."
I ja zawsze wtedy się zastanawiam: jak to jest że dla obcych, np sprzedawców w sklepach, przechodniów to można się stroić - ale dla męża? Nie, on musi zasłużyć, zapracować... Gdzie tu jakakolwiek logika?
Bo może przy nim czuje się na tyle swobodnie, ufa mu i jest wyluzowana i dlatego nie ma potrzeby strojenia? W końcu dom to takie miejsce gdzie możemy zrzucić wszystkie maski i społeczne oczekiwania i być sobą... w tym dresiku i chcieć dalej być kochane... albo nie poczuwają się do bycia ozdobami? Albo mają ukryte żale i uważają, że dają od siebie więcej a nie potrafią tego zakomunikować więc go każą w taki sposób? Bo zatraciły seksualność w relacji kobieta - mężczyzna? Nie wiem, nie mam pojęcia, tak sobie strzelam. Bo też mnie to ciekawi.
Airuf różne są kobiety - ja znam takie co do niedzielnego sprzątania robią lekki makijaż i zakładają kolczyki żeby nie chodzić przy mężu rozgogolona
37 2021-02-03 09:40:40 Ostatnio edytowany przez Airuf (2021-02-03 09:47:07)
Airuf napisał/a:Często piszecie że nawet wyjście po bułki to okazja żeby sie wystroić, pomalować... To może dla męża też można?
Ale wtedy pojawiają się teksty typu: "...to ja gdzies zapros to tez bedziesz mial sukienke i rajstopy..."
I ja zawsze wtedy się zastanawiam: jak to jest że dla obcych, np sprzedawców w sklepach, przechodniów to można się stroić - ale dla męża? Nie, on musi zasłużyć, zapracować... Gdzie tu jakakolwiek logika?Bo może przy nim czuje się na tyle swobodnie, ufa mu i jest wyluzowana i dlatego nie ma potrzeby strojenia? W końcu dom to takie miejsce gdzie możemy zrzucić wszystkie maski i społeczne oczekiwania i być sobą... w tym dresiku i chcieć dalej być kochane... albo nie poczuwają się do bycia ozdobami? Albo mają ukryte żale i uważają, że dają od siebie więcej a nie potrafią tego zakomunikować więc go każą w taki sposób? Bo zatraciły seksualność w relacji kobieta - mężczyzna? Nie wiem, nie mam pojęcia, tak sobie strzelam.
Bo też mnie to ciekawi.
Wiesz, pomijam opcje typu: ukryte żale. Chodzi mi o takie przeciętne sytuacje. Bo to na serio ciekawe: chęć podobania się, zwrócenia uwagi, wystrojenie się w każdej sytuacj oprócz męża. I ja to bardzo cenie że w związku można się czuć swobodnie i w domu w powyciąganych dresach łazić. Ale potem właśnie słyszę czy czytam (nawet tu) że Ona nie ma się dla kogo stroić bo nigdzie nie wychodzą (szczególnie w obecnym czasie). Ale jak mąż powie że chciałby żeby ona dla niego, to (nie lubię uogólniać - ale to zrobię) głos kobiet: zaproś ją gdzieś, przygotuj romantyczną kolację, zrób cokolwiek. Jak możesz liczyć że własna żona bez otrzymania czegoś w zamian wystroi się dla Ciebie...
Airuf różne są kobiety - ja znam takie co do niedzielnego sprzątania robią lekki makijaż i zakładają kolczyki żeby nie chodzić przy mężu rozgogolona
Każda skrajność z założenia nie jest dobra (pamiętam jakąś tanią komedyjkę gdzie pani obudziła się pierwsza, wstała, potem do łazienki od razu, makijaż i z powrotem do łóżka, żeby mężczyzna po otworzeniu oczu ją ogarniętą ujrzał )
Jednak z dwojga złego chyba chęć podobania się mężowi w każdej sytuacji jest (dla mnie) czymś lepszym niż przyzwyczajenie się do dresów i do tego że okazją do wystrojenia się jest wszystko - oprócz checi podobania się mężowi.
W wielu watkach o zdradach zaczyna się tak jak tu. Zwłaszcza użytkowniczki, tłumaczą zachowanie podejrzane i niecodzienne jako normalne, bo ona to, bo ona tamto.
Zachowanie żony i to czego Marek od niej nie dostaje - pokazują, że związek im się rozjeżdża. Żona z niego powolutku wychodzi. Można machnąć ręką, że to tylko 15 latek. Ale to jest bez znaczenia. Jeśli nie dostajemy w związku, tego co powinno być, to zaczyna się poważny problem. Tutaj dalej trzeba rozmawiać. Ale wygląda to fatalnie, po żona nie widzi problemu.
R_ita napisał/a:Airuf napisał/a:Często piszecie że nawet wyjście po bułki to okazja żeby sie wystroić, pomalować... To może dla męża też można?
Ale wtedy pojawiają się teksty typu: "...to ja gdzies zapros to tez bedziesz mial sukienke i rajstopy..."
I ja zawsze wtedy się zastanawiam: jak to jest że dla obcych, np sprzedawców w sklepach, przechodniów to można się stroić - ale dla męża? Nie, on musi zasłużyć, zapracować... Gdzie tu jakakolwiek logika?Bo może przy nim czuje się na tyle swobodnie, ufa mu i jest wyluzowana i dlatego nie ma potrzeby strojenia? W końcu dom to takie miejsce gdzie możemy zrzucić wszystkie maski i społeczne oczekiwania i być sobą... w tym dresiku i chcieć dalej być kochane... albo nie poczuwają się do bycia ozdobami? Albo mają ukryte żale i uważają, że dają od siebie więcej a nie potrafią tego zakomunikować więc go każą w taki sposób? Bo zatraciły seksualność w relacji kobieta - mężczyzna? Nie wiem, nie mam pojęcia, tak sobie strzelam.
Bo też mnie to ciekawi.
Wiesz, pomijam opcje typu: ukryte żale. Chodzi mi o takie przeciętne sytuacje. Bo to na serio ciekawe: chęć podobania się, zwrócenia uwagi, wystrojenie się w każdej sytuacj oprócz męża. I ja to bardzo cenie że w związku można się czuć swobodnie i w domu w powyciąganych dresach łazić. Ale potem właśnie słyszę czy czytam (nawet tu) że Ona nie ma się dla kogo stroić bo nigdzie nie wychodzą (szczególnie w obecnym czasie). Ale jak mąż powie że chciałby żeby ona dla niego, to (nie lubię uogólniać - ale to zrobię) głos kobiet: zaproś ją gdzieś, przygotuj romantyczną kolację, zrób cokolwiek. Jak możesz liczyć że własna żona bez otrzymania czegoś w zamian wystroi się dla Ciebie...
Podobno- podkreślam- podobno kobiety ubierają się dla innych kobiet, nie dla mężczyzn. Inna wrażliwość estetyczna, poprawa humoru komplementami jak i zazdrością innych kobiet, większa skłonność u kobiet do oceniania innych, nawet bez skrupułów, to się przekłada na strach przed krytyką innych Pań... Pan zerknie całościowo, nie doceni... Kto wie, może się kiedyś i dla Marka stroiła a gościu nie zwracał uwagi, nie doceniał... kto ich wie Gdybanie.
Najlepiej by te Panie piszące o tym, by ją gdzieś zabrał jak ma się wystroić odpowiedziały co nimi kierowało.
Ja jestem strasznie o nią zazdrosny. Kiedyś mi powiedziała nie bądź zły jak z nim czasem rozmawiam bo była sytuacja że wchodziłem do kuchni oni rozmawiali i nagle milkli. To mi tłumaczyła że on też ma swoje problemy które mówi jej w tajemnicy i ona nie będzie mi powtarzać tych rzeczy. Kiedyś byłem na luzie co tam go przytuliła czy cmokneła to spoko to dziecko jeszcze ale teraz duży chłopak i raczej nie powinna tak. Na przykład taka sytuacja jest 20 ja wracam oni oglądają jakiś film ale widzę położyła mu nogi na kolanach a on ją głaszcze po stopach no to ja cześć cześć to się zerwali. Potem pytałem o co chodziło to nie zaprzeczała, ale powiedziała że to nic takiego po prostu wyciągneła nogi zmęczona.
Ok, dziękuje wam za odpowiedzi. Przemyślę swoje podejście. Po prostu chłopak powinien mieć dziewczynę a nie ciągle koło nas się kręci takie jest moje zdanie,
Sytuacja z nogami to jak dziewczyna z chłopakiem a nie ciotka z bratankiem. Bardzo niestosowne. Ciekawe czy swojemu dziecku w tym wieku też będzie wystawiać nogi na kolanach do smyrania? Ciekawe co na to brat by powiedział. Dzieci trzeba traktować jak dzieci a nie jak obiekty seksualne. Co z tego że ma 14 lat, mentalnie to jeszcze dziecko. I to w dodatku z najbliżej rodziny
Młodzi chłopcy, którzy już są zdolni do seksu pożądają starszych od nich kobiet. Jak silne to jest wystarczy wejść w byle jaki artykuł gdzie nauczycielka "zgwałciła" ucznia i poczytać komentarze.
Moim zdaniem żona autora wątku i jej bratanek czują do siebie pożądanie.
Może po prostu powiedz żonie że miło by Ci było gdybyś tez czasem usłyszał komplement, albo żeby się ładniej ubrała dla Ciebie. Ma męża, więc ma się dla kogo stroić, kogo kokietować...
W ogóle czasem nie rozumiem kobiet (taa, jasne - czasem...), Często piszecie że nawet wyjście po bułki to okazja żeby sie wystroić, pomalować... To może dla męża też można?
Ale wtedy pojawiają się teksty typu: "...to ja gdzies zapros to tez bedziesz mial sukienke i rajstopy..."
I ja zawsze wtedy się zastanawiam: jak to jest że dla obcych, np sprzedawców w sklepach, przechodniów to można się stroić - ale dla męża? Nie, on musi zasłużyć, zapracować... Gdzie tu jakakolwiek logika?
Czuję się wywołana do odpowiedzi.
Moje domowe ubrania to takie, które jeszcze chwilę temu były ubraniami wyjściowymi, czyli np. spodnie, legginsy, które przestały być idealnie dopasowane, bluzki, sukienki, które zaciągnęłam/zadarłam/nie wiem, no, nitka trochę wystaje w jakimś miejscu itp. Czyli żadne tam powyciągane paskudztwa. Mimo to, jak wychodzę, to się szykuję. Znaczy, poprawiam makijaż/maluję się, przebieram itp. Dlaczego? Bo lepiej się czuję, kiedy lepiej wyglądam. Tak że to w ogóle nie jest strojenie się dla przechodniów, sprzedawców itd., bo mimo że wolę ładnie wyglądać, mogłabym wyjść w łachmanach i wcale nie miałabym potrzeby chować się po kątach. W nosie mam, co myślą, to mi dobry wygląd poprawia nastrój.
I teraz przechodzimy do mojego partnera. Też się kiedyś zdziwił, jak oznajmiłam, że idę do miasta - w nowej czerwonej kiecce, na obcasach, ogólnie - zrobiona. Bo jak to tak, dla kogo, dlaczego nie dla niego itd. I też usłyszał, że jak gdzieś wyjdziemy, to będzie "dla niego". A kiedy nie idziemy, to jest po mojemu.
Co nie oznacza, że w ogóle się dla niego nie stroję sama z siebie. Tylko że musi być jakaś równowaga. Czyli: jedziemy na kawę, idziemy na spacer, wychodzimy razem gdziekolwiek, ja się szykuję. I potem ja mam ochotę zrobić coś dla niego - ekstra kolację w wersji odstawionej
czy coś innego. No i te wyjścia to nie muszą być tylko jego propozycje, ja przecież też mam swoje pomysły; wtedy wystarczy, że odpowiednio entuzjastycznie je przyjmie.
Zależność jest więc mniej więcej taka: im więcej wychodzimy, tym częściej ja się stroję, również poza wyjściami.
Co z tego wynika? Że jeśli jest tak, jak w związku autora, czyli od 4 lat nigdzie nie wyszli, to kobieta się potem będzie stroić na jakąkolwiek okazję. Okazją natomiast nie będzie "zrobienie mężowi przyjemności", bo mąż od długiego czasu nie dał jej żadnego powodu do strojenia się, poza tym, że on chce. A to za mało. Jak się najczęściej zaczyna randkowanie, kiedy się razem nie mieszka? OBIE strony starają się dobrze wyglądać, kiedy się spotykają, a spotkanie wtedy oznacza albo wyjście z domu, albo gościa przychodzącego do domu. Jest powód do strojenia się i jest równowaga, bo starają się oboje. A tutaj? Nie wychodzą nigdzie, ale żona nie ma się stroić wtedy, kiedy ma ochotę, tylko wtedy, kiedy autor sobie życzy. No... Nie. Bo autor nie robi nic, żeby ona chciała/miała powód, on tylko chce i to ma wystarczyć.
43 2021-02-03 12:54:14 Ostatnio edytowany przez Airuf (2021-02-03 13:06:26)
SaraS
No i właśnie to mi trochę nie siedzi, te wszystkie zależnosci, "równowaga".
"...I też usłyszał, że jak gdzieś wyjdziemy, to będzie "dla niego". A kiedy nie idziemy, to jest po mojemu. wink Co nie oznacza, że w ogóle się dla niego nie stroję sama z siebie. Tylko że musi być jakaś równowaga. Czyli: jedziemy na kawę, idziemy na spacer, wychodzimy razem gdziekolwiek, ja się szykuję. I potem ja mam ochotę zrobić coś dla niego - ekstra kolację w wersji odstawionej wink czy coś innego. No i te wyjścia to nie muszą być tylko jego propozycje, ja przecież też mam swoje pomysły; wtedy wystarczy, że odpowiednio entuzjastycznie je przyjmie. wink Zależność jest więc mniej więcej taka: im więcej wychodzimy, tym częściej ja się stroję, również poza wyjściami."
Czyli coś za coś, tak to odbieram. A nie z chęci zrobienia mu przyjemności...
Dla mnie strojenie się "bez okazji" by było gdybyś nie warunkowała: im więcej wychodzimy tym więcej się stroję bez okazji. To też jest coś za coś tylko wymiana nie następuje bezposrednio.
Ja tam lubię, na przykład, ubrać koszulę w której nie chodzę na codzień a wiem że się podobam - po to by się moja partnerka uśmiechnęła, bo wiem że jej to sprawi radość. A nie by w zamian potem ona coś robiła...
...A tutaj? Nie wychodzą nigdzie, ale żona nie ma się stroić wtedy, kiedy ma ochotę, tylko wtedy, kiedy autor sobie życzy. No... Nie. Bo autor nie robi nic, żeby ona chciała/miała powód, on tylko chce i to ma wystarczyć.
Chyba błednie interpretujesz, nie chodzi o to kiedy się stroi tylko dla kogo. Ona ma ochotę stroić się dla siostrzeńca, a nie męża...
Poza tym, kurde, gdzie te czasy że czasami w związku robi się coś bez powodu, bez oczekiwania... Nie wiem, z miłości?
Czyli coś za coś, tak to odbieram. A nie z chęci zrobienia mu przyjemności...
Niestety to kolejny wątek, gdzie to wychodzi. W sumie sprawa jest naturalna. Nie zasiejesz nie zbierzesz. Kłopot jest w tym, że do głów wbija się jakieś szlachetności, miłości i inne wzniosłe rzeczy. A sprawa jest prosta, dla naiwnych brutalna.
45 2021-02-03 13:34:31 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-02-03 13:38:23)
W ogóle czasem nie rozumiem kobiet (taa, jasne - czasem...), Często piszecie że nawet wyjście po bułki to okazja żeby sie wystroić, pomalować... To może dla męża też można?
Ale wtedy pojawiają się teksty typu: "...to ja gdzies zapros to tez bedziesz mial sukienke i rajstopy..."
I ja zawsze wtedy się zastanawiam: jak to jest że dla obcych, np sprzedawców w sklepach, przechodniów to można się stroić - ale dla męża? Nie, on musi zasłużyć, zapracować... Gdzie tu jakakolwiek logika?
lekki makijaz to i normalne w domu, ale szpilki czy nowa kiecke do garow ma zalozyc, serio?
rozumiem, ze ty wpo domu tez chodzisz w gajerze i pod krawatem, ot tak dla zony. bo jak nie to sie nie starasz, nie chcesz robic jej przyjemnosci xD i zakladzasz tylko za cos, bo tylko jak gdzies wychodzicie i gdzie tu ta milosc? xD
macie jakis pokretny tok rozumowania.....
Airuf napisał/a:Czyli coś za coś, tak to odbieram. A nie z chęci zrobienia mu przyjemności...
Niestety to kolejny wątek, gdzie to wychodzi. W sumie sprawa jest naturalna. Nie zasiejesz nie zbierzesz. Kłopot jest w tym, że do głów wbija się jakieś szlachetności, miłości i inne wzniosłe rzeczy. A sprawa jest prosta, dla naiwnych brutalna.
Znowu Cię muszę zacytować.
Ale to prawda stara jak świat przecie no i... naturalna. Jak i kwestie zależności i kwestie tych wzajemności. Właśnie- nie zasiejesz, nie zbierzesz.
Ja tak nie bardzo na około dostrzegam to wbijanie do głowy szlachetności, miłości i innych wzniosłych rzeczy. Wręcz przeciwnie. Jak tylko ktoś daje od siebie więcej to zaraz mu się mówi, że jest ofiarny i głupi i niech pójdzie to przepracować do psychologa bo pewnie ma braki i zostanie wykorzystany. Nie taka jest na około narracja? Ale to może ja mam pecha i pochodzę z takiego środowiska i jakoś mnie to nie dziwi. Choć sama unikam.
a jak autor chce w domu i tylko dla siebie to niech polozy szybciej dzieciaka, przygotuje kolacje /ewentualnie zamowi, sam sie wystroi to i zone pewnie tez sie ogarnie zanim zasiadzie do takiej kolacji. mozna se jakas randke od czasu do czasu zrobic i w domu, tylko ze z czasem i wy sie nie staracie, ale zdziw, ze jak to zona nie chce swojego najlepszego wdzianka przy sprzataniu zniszczyc/ przy garach / malym dziecku pobrudzic..
SaraS
No i właśnie to mi trochę nie siedzi, te wszystkie zależnosci, "równowaga"."...I też usłyszał, że jak gdzieś wyjdziemy, to będzie "dla niego". A kiedy nie idziemy, to jest po mojemu. wink Co nie oznacza, że w ogóle się dla niego nie stroję sama z siebie. Tylko że musi być jakaś równowaga. Czyli: jedziemy na kawę, idziemy na spacer, wychodzimy razem gdziekolwiek, ja się szykuję. I potem ja mam ochotę zrobić coś dla niego - ekstra kolację w wersji odstawionej wink czy coś innego. No i te wyjścia to nie muszą być tylko jego propozycje, ja przecież też mam swoje pomysły; wtedy wystarczy, że odpowiednio entuzjastycznie je przyjmie. wink Zależność jest więc mniej więcej taka: im więcej wychodzimy, tym częściej ja się stroję, również poza wyjściami."
Czyli coś za coś, tak to odbieram. A nie z chęci zrobienia mu przyjemności...
Dla mnie strojenie się "bez okazji" by było gdybyś nie warunkowała: im więcej wychodzimy tym więcej się stroję bez okazji. To też jest coś za coś tylko wymiana nie następuje bezposrednio.
Ja tam lubię, na przykład, ubrać koszulę w której nie chodzę na codzień a wiem że się podobam - po to by się moja partnerka uśmiechnęła, bo wiem że jej to sprawi radość. A nie by w zamian potem ona coś robiła...SaraS napisał/a:...A tutaj? Nie wychodzą nigdzie, ale żona nie ma się stroić wtedy, kiedy ma ochotę, tylko wtedy, kiedy autor sobie życzy. No... Nie. Bo autor nie robi nic, żeby ona chciała/miała powód, on tylko chce i to ma wystarczyć.
Chyba błednie interpretujesz, nie chodzi o to kiedy się stroi tylko dla kogo. Ona ma ochotę stroić się dla siostrzeńca, a nie męża...
Poza tym, kurde, gdzie te czasy że czasami w związku robi się coś bez powodu, bez oczekiwania... Nie wiem, z miłości?
Tłumaczyłam to. Nie "dla siostrzeńca" tylko "bo jest okazja". Stroję się, gdy idę do dziadków. Przecież nie dla nich, nie dlatego, że chcę im się podobać, tylko dlatego, że skoro wychodzę, to jest to dla mnie okazja do strojenia się.
I oczywiście, że dla partnera stroję się z miłości. Wiele innych rzeczy robię dla niego z miłości. Ale życzę sobie również brać. Tak to działa, czy się to komuś podoba, czy nie. Jeżeli dajemy sobie wzajemnie, jest super. Jeżeli dawałabym tylko ja, byłabym pewnie zniechęcona, czułabym się olewana, że tylko ja się staram itd. Więc tak, chcę równowagi i nie widzę w tym nic złego. Natomiast ta równowaga też nie oznacza, że musimy robić coś dla siebie 1:1. Nie mam pojęcia, kto daje więcej, zresztą to pewnie jest zmienne. Wystarczy, że ja się staram i czuję/widzę, że on też się stara.
Może na czymś materialnym, żeby to łatwiej zobrazować. Wyobraź sobie, że para zaczyna się spotykać, robią sobie prezenty na urodziny, imieniny, święta itd. Po jakimś czasie powoli od tego odchodzą. Ona zaprzyjaźnia się bliżej z bratankiem, zaczynają sobie kupować prezenty z różnych okazji. I tu wkracza niezadowolony mąż, który uważa, że ona ma te prezenty kupować jemu, a bratankowi nie. Wyłącznie wymaga od żony. Nie proponuje tak naprawdę sposobu rozwiązania sytuacji dla nich obojga, wyłącznie dla siebie. Nie mówi, żeby wrócili do wymiany prezentów, sam jej nic nie kupuje, oczekuje tylko, że ona ma mu kupić, bo jego przyjemność ma być jej przyjemnością. No i świetnie, ale czemu to ma działać tylko w jedną stronę?
Czyli coś za coś, tak to odbieram. A nie z chęci zrobienia mu przyjemności...
Nie. Z chęci zrobienia mu przyjemności. Ale tak się dziwnie składa, że mam chęć robienia przyjemności tym, którzy sprawiają je mi. Zresztą to chyba nie jest specjalnie wyjątkowe? Komu wolisz/chcesz sprawić przyjemność: komuś, kto myśli również o Twoich przyjemnościach, czy komuś, kto ma je w nosie? Gdyby mój partner mnie zlewał pod tym względem, to raczej mało prawdopodobne, że zaprzątałabym sobie głowę tym, na co on ma ochotę. Ale że dba o to, żeby mi było dobrze, to planowanie czegokolwiek dla nas sprawia mi radość.
Takie romanse się zdarzają nie tylko w Ameryce. Fragment o stopach jest niepokojący.
Nie mówię, że masz żonę kontrolować i trzymać na smyczy, w żadnym wypadku. Ale z Twojego opisu wynika, że coś może być na rzeczy. Obserwuj, interesuj się.
50 2021-02-03 20:14:55 Ostatnio edytowany przez Airuf (2021-02-03 20:39:37)
Airuf napisał/a:W ogóle czasem nie rozumiem kobiet (taa, jasne - czasem...), Często piszecie że nawet wyjście po bułki to okazja żeby sie wystroić, pomalować... To może dla męża też można?
Ale wtedy pojawiają się teksty typu: "...to ja gdzies zapros to tez bedziesz mial sukienke i rajstopy..."
I ja zawsze wtedy się zastanawiam: jak to jest że dla obcych, np sprzedawców w sklepach, przechodniów to można się stroić - ale dla męża? Nie, on musi zasłużyć, zapracować... Gdzie tu jakakolwiek logika?lekki makijaz to i normalne w domu, ale szpilki czy nowa kiecke do garow ma zalozyc, serio?
rozumiem, ze ty wpo domu tez chodzisz w gajerze i pod krawatem, ot tak dla zony. bo jak nie to sie nie starasz, nie chcesz robic jej przyjemnosci xD i zakladzasz tylko za cos, bo tylko jak gdzies wychodzicie i gdzie tu ta milosc? xD
macie jakis pokretny tok rozumowania.....
Nic co tu "odpowiedziałaś" nie odnosi się do moich wypowiedzi, niektóre wręcz im przeczą. Rozumiem że z męzem tylko czas przy garach spędzasz? Serio? Poza tym podałem przykład, koszula, nie koniecznie cały garnitur. Masz jakiś pokrętny tok interpretacji przeczytanego tekstu...
a jak autor chce w domu i tylko dla siebie to niech polozy szybciej dzieciaka, przygotuje kolacje /ewentualnie zamowi, sam sie wystroi to i zone pewnie tez sie ogarnie zanim zasiadzie do takiej kolacji. mozna se jakas randke od czasu do czasu zrobic i w domu, tylko ze z czasem i wy sie nie staracie, ale zdziw, ze jak to zona nie chce swojego najlepszego wdzianka przy sprzataniu zniszczyc/ przy garach / malym dziecku pobrudzic..
Skąd Ty to wziełaś żeby do garów albo sprzątania się stroić to ja naprawdę nie rozumiem... Przecież wtedy pewnie nawet męża w domu nie ma, tylko w pracy jest...
...Natomiast ta równowaga też nie oznacza, że musimy robić coś dla siebie 1:1. Nie mam pojęcia, kto daje więcej, zresztą to pewnie jest zmienne. Wystarczy, że ja się staram i czuję/widzę, że on też się stara.
Otototo... Dziękuję, właśnie o to tu chodziło.
Po prostu nader często widzę posty kobiet typu: chcesz żeby dla Ciebie ładnie wyglądała? Zrób dla niej to, przygotuj tamto... Powoli zaczyna to dla mnie brzmieć jak: wystroić się dla męża bez okazji, bez "czegoś w zamian"? Nie ma opcji...
Naturalnie rozumiem że w związku nie może się starać tylko jedna osoba i musi występować wzajemność, ale czesto właśnie brzmi to trochę jak 1:1.
Zresztą ja mogę być lekko przewrażliwiony na tym punkcie, byłem w związku z osobą która wszystko skrupulatnie podliczała.
Kobieta stroi się jak tu napisano dla innych kobiet * w celu wzbudzenia zazdrości ) lub dla darzonej uczuciem osoby. SaraS niestety piszesz prawdę , mężatki mężów traktują jak coś co jest im dane na stałe (nie muszą się starać bo po co i dla kogo !). Obcy dostanie to za darmo (sklepikarz, sprzedawca, przechodzien, kolega z pracy, szef ) a mąż musi zasłużyć. A potem się rozwala związek bo chłop trafi na taką która dla niego się postara albo ona zostanie wychaczona bo się starała. Kiedyś dawniej było inaczej , pamietam teściowa tak jak i mama zawsze były ładnie ubrane , uczesane z lekkim makijażem od rana czy dzień powszedni czy świąteczny i nie dla obcego za friko ewentualnie komplement ale dla swojego męża. Zapominają panie że mężczyżni to wzrokowcy i tak jak kobiety łakną komplementów tak oni widoku zadbanej ładnej kobiety. Zreszta zrobicie co chcecie tylko wiedzcie o konsekwencjach swojego postępowania.
Jeszcze jedno, wspomniano tu o nauczycielkach i jest to prawda bo w życiu młodego chłopaka to one pierwsze jako kobiety a nie koleżanki małolaty pojawiają się jako obiekty seksualne. Dodatkowo wkraczając w dojrzałość (około 15 roku życia ) są tak pobudzeni seksualnie że zaliczyliby wszystko co nie zdąży na drzewo uciec. Sam pamiętam polonistkę o pięknych piersiach (chyba 4)i kształtach oraz chemiczkę o filigranowej figurze o których mówiliśmy z wypiekami na twarzy jakie z nich są seksowne kobiety. Powiem jecze jedno będąc w technikum w 3 klasie przyszła na zastępstwo młoda pani inż z którą nie tylko fajnie się rozmawiało i dużo wiadomości dostawało ale kilku z nas wspólnie próbowało zaprosić do kawiarni lub kina. Niestety albo bardzo mądrze stanowczo odmówiła że to niemożliwe. Dlaczego o tym pisze ? by przypomnieć niektórym jak to było u nich w tym wieku a teraz młodzież wcześniej dojrzewa i przechodzi inicjacje seksualną. Dla takiego 15 latka seks z taką 30 latką to spełnienie największych marzeń nocnych erotycznych.
Będąc na miejscu żony Autora też straciłabym motywację, bo moim zdaniem tu chodzi właśnie o motywację, a raczej jej brak. Jeśli coś się dla kogoś robi, cokolwiek by to nie było, to miło jest, jeśli druga osoba co najmniej zauważy wykonany w jej stronę gest. Zwykłe "dziękuję" czy uśmiech najczęściej jest już wystarczającą "nagrodą". Tymczasem Autor nic nie wspomina, że jeśli żona ugotuje mu to, co on wyjątkowo lubi, to zostaje to zauważone, za to zauważa, kiedy ugotowała coś smacznego dla kogoś innego i wtedy to już stanowi problem. Nie wspomina także czy poza tym, że jest o nią zazdrosny, potrafi kobiecie, z którą żyje, okazać zdrowe zainteresowanie, aby czuła, że widzi w niej kogoś więcej niż tylko kucharkę, sprzątaczkę i matkę dla ich dziecka. Biorąc pod uwagę, że od czterech lat nigdzie razem nie wyszli, śmiem w to wątpić.
Bo może dla Marka567 to wszystko, co żona dla niego robi, jest oczywiste i wcale nie uważa, że warto ją motywować, doceniać czy za coś dziękować? Jeśli tak, to przypuszczalnie właśnie dlatego jej się już nie chce dla niego stroić i starać. Wpadli w rutynę i ona desperacko usiłuje się z niej wyrwać.
Niemniej żeby nie było - relacje między nimi to jedno, a relacja żony z bratankiem to zupełnie inna bajka i również moim zdaniem pewne granice zostały tutaj znacząco przekroczone. Nie można jednak wykluczyć, że to drugie jest efektem zależności, jakie mają miejsce w tym związku.
Będąc na miejscu żony Autora też straciłabym motywację, bo moim zdaniem tu chodzi właśnie o motywację, a raczej jej brak. Jeśli coś się dla kogoś robi, cokolwiek by to nie było, to miło jest, jeśli druga osoba co najmniej zauważy wykonany w jej stronę gest. Zwykłe "dziękuję" czy uśmiech najczęściej jest już wystarczającą "nagrodą". Tymczasem Autor nic nie wspomina, że jeśli żona ugotuje mu to, co on wyjątkowo lubi, to zostaje to zauważone, za to zauważa, kiedy ugotowała coś smacznego dla kogoś innego i wtedy to już stanowi problem. Nie wspomina także czy poza tym, że jest o nią zazdrosny, potrafi kobiecie, z którą żyje, okazać zdrowe zainteresowanie, aby czuła, że widzi w niej kogoś więcej niż tylko kucharkę, sprzątaczkę i matkę dla ich dziecka. Biorąc pod uwagę, że od czterech lat nigdzie razem nie wyszli, śmiem w to wątpić.
To może zapytać autora czy czasem nie zaniedbał tej sfery? Autor nie wspomina o tym bo może to dla niego oczywiste że dziękuje, okazuje to itp...
Ja równie dobrze mogę zapytać: czy jego żona dalej potrafi okazać zdrowe zainteresowanie, aby czuł że widzi w nim kogoś więcej niż bankomat i ojca ich dziecka? Biorąc pod uwagę że więcej okazuje zainteresowania siostrzeńcowi, śmiem wątpić.
Kobieta stroi się jak tu napisano dla innych kobiet * w celu wzbudzenia zazdrości ) lub dla darzonej uczuciem osoby. SaraS niestety piszesz prawdę , mężatki mężów traktują jak coś co jest im dane na stałe (nie muszą się starać bo po co i dla kogo !). Obcy dostanie to za darmo (sklepikarz, sprzedawca, przechodzien, kolega z pracy, szef ) a mąż musi zasłużyć.
W innym wątku mieszkaniowym. Kobiety (nie wszystkie) i staroświeccy panowie mówią, nie traktujmy w związku kobiety na równi z facetem. Głównym argumentem było dostanie kobiecego ciepła, kobiecej atrakcyjności, bliskości, wspólnych wieczorów, seksu. W tym wątku dowiadujemy się, że mąż nie może na to liczyć. Musi się znowu postarać. Znowu granica na niekorzyść męża jest przesunięta. Jeżeli facet nie jest idiotą, a wielu jest i nie kieruje się staroświeckimi rycerskimi zasadami - to powinien za taki układ podziękować.
No bo faceci wbrew pozorom zawsze mieli i dalej mają gorzej. Przynajmniej na większej ilości płaszczyzn.
Tu się akurat zgodzę z Kolegami, bo równie dobrze facet może oczekiwać tego samego, o czym wspomina Olinka. Skoro jedna strona czuje się jako sprzątaczka czy kucharka to druga z kolei może tez poczuć się jak bankomat, prawda? Poza tym, nie ukrywajmy, żę ludzie mają tą tendencję do poszukiwania nowych bodźców i coś nowego zawsze sprawia więcej przyjemności. W relacjach międzyludzkich przybiera to niestety często zbyt skrajne formy.
Jeśli oczekujemy zainteresowania, miłych słów, czy gestów, to ofiarujmy je także sami drugiej stronie.
Rozmawiałem z żoną i ona wszystkiego się wyparła. Ona nie widzi nic dziwnego w tym że bratanek pomasuje ją po plecach albo stopach. A jak mówię może to go podnieca to od razu jest ja jestem zboczony i powinienem się leczyć. Ona myśli że będzie mu taką starszą siostrą która pokaże jak ma dbać o partnerkę. Tu komplement tam ładnie się ubierze. Zabroniłem jej jednej sukienki bo zbyt obcisła drugiej bo ma rozcięcie i jej uda widać to było ona będzie chodziła w tym co jej się podoba ja to mam wiecznie pretensje to źle tamto źle a bartuś oczywiście ładna sukienka ciociu dziękuje za obiad ciociu czy moge zostać na noc ciociu. No to chyba co ja mówię powinno być ważniejsze?
Seks między nami jest ale w weekendy. Oczywiście gdy nocuje bratanek to jest nie bo on usłyszy a jak czasem mi da to zawsze jest wyczulona i mówi żebym przestał bo łóżko skrzypnęło i on usłyszy. Odkąd się dowiedziałem o tym wspólnym spaniu to nowa wymówka przestań bo pójdę do braatanka spać. Gdy on nie przyjeżdża na sobotę i niedzielę to seks jest normalnie i ona chce tutaj nie narzekam.
Tak ustaliliśmy że ja pracuję a żona zajmuje się domem. Mamy 4 latka a ustaliliśmy 2 i staramy się o 2. Nie ustalaliśmy wizyt bratanka. Ja się zgodziłem bo chciała mu pomóc w lekcjach ale teraz czuje że on coś zbyt często przychodzi a ona się pindrzy na te wizyty jak na randkę. Moim zdaniem ona się do niego przymila nie wiem czy jej się nudzi w domu czy ma jakieś pomysły. Moim zdaniem nie powinna tak się zachowywać aby mąż był zazdrosny.
normalnyjestem napisał/a:Kobieta stroi się jak tu napisano dla innych kobiet * w celu wzbudzenia zazdrości ) lub dla darzonej uczuciem osoby. SaraS niestety piszesz prawdę , mężatki mężów traktują jak coś co jest im dane na stałe (nie muszą się starać bo po co i dla kogo !). Obcy dostanie to za darmo (sklepikarz, sprzedawca, przechodzien, kolega z pracy, szef ) a mąż musi zasłużyć.
W innym wątku mieszkaniowym. Kobiety (nie wszystkie) i staroświeccy panowie mówią, nie traktujmy w związku kobiety na równi z facetem. Głównym argumentem było dostanie kobiecego ciepła, kobiecej atrakcyjności, bliskości, wspólnych wieczorów, seksu. W tym wątku dowiadujemy się, że mąż nie może na to liczyć. Musi się znowu postarać. Znowu granica na niekorzyść męża jest przesunięta. Jeżeli facet nie jest idiotą, a wielu jest i nie kieruje się staroświeckimi rycerskimi zasadami - to powinien za taki układ podziękować.
To nie do końca tak. Tzn. owszem, jeżeli facet chce, żeby kobieta starała się tak, jak na początku, to sam powinien zacząć się starać. Ale to nie znaczy, że odpowiedzialność za to zawsze ma spoczywać na barkach mężczyzny. Były analogiczne tematy, gdzie dziewczyny się skarżyły, że partner już nie jest taki, jak na początku - tam pytałam zawsze o to, czy one nadal są takie, jak na początku, czy się właśnie m.in. stroją dla niego, czy szykują coś specjalnie, żeby mu sprawić przyjemność itd.
Tutaj po prostu pisze autor, więc tłumaczy się czy doradza jemu, co on może zmienić - czyli, m.in., zabierać gdzieś żonę. Gdyby pisała jego żona o tym, że nie wyszli nigdzie od 4 lat, dostałaby info, co ona może zrobić, żeby to zmienić - czyli np. zacząć się ładnie ubierać dla męża. Przecież to nie tak, że ustalamy, czyja wina, kto zaczął, tylko podpowiadamy temu, kto akurat pyta. Nie zrzucamy odpowiedzialności za dobrostan małżeństwa na mężczyznę, ale podpowiadamy, co on może zmienić, skoro mu obecna sytuacja nie odpowiada. Nie napiszemy przecież, co żona ma zrobić, bo jej tu nie ma.
Jedna "perełka":
(...) Zabroniłem jej jednej sukienki bo zbyt obcisła drugiej bo ma rozcięcie i jej uda widać (...)
I druga:
(...) Moim zdaniem nie powinna tak się zachowywać aby mąż był zazdrosny.
Jeśli treść postów autora nie jest fikcją literacką, to zachowanie jego żony wobec bratanka jest niewielkim problemem, podstawowym i znacznie większym jest zupełnie inny.
60 2021-02-04 12:22:47 Ostatnio edytowany przez prego (2021-02-04 12:36:43)
Ona nie widzi nic dziwnego w tym że bratanek pomasuje ją po plecach albo stopach.
A jej brat o tym wie? Skoro nic złego, to powiedz o tym jej bratu. Gwarantuję, że skończą się te korepetycje i nocowanie.
Tak ustaliliśmy że ja pracuję a żona zajmuje się domem.
Fajny układ. Tylko, że komuś tu zaczyna się nudzić.
Jeśli treść postów autora nie jest fikcją literacką, to zachowanie jego żony wobec bratanka jest niewielkim problemem, podstawowym i znacznie większym jest zupełnie inny.
Oj wypływamy na oceany kobiecych wolności. A gdyby tak nie daj Boże, Mareczek kazał sobie plecki masować, przez 14 letnią bratanicę, oj byłby krzyk, ze to oblech wredny, pedofil jeden.
To nie do końca tak. Tzn. owszem, jeżeli facet chce, żeby kobieta starała się tak, jak na początku, to sam powinien zacząć się starać. Ale to nie znaczy, że odpowiedzialność za to zawsze ma spoczywać na barkach mężczyzny. Były analogiczne tematy, gdzie dziewczyny się skarżyły, że partner już nie jest taki, jak na początku - tam pytałam zawsze o to, czy one nadal są takie, jak na początku, czy się właśnie m.in. stroją dla niego, czy szykują coś specjalnie, żeby mu sprawić przyjemność itd.
Tutaj po prostu pisze autor, więc tłumaczy się czy doradza jemu, co on może zmienić - czyli, m.in., zabierać gdzieś żonę. Gdyby pisała jego żona o tym, że nie wyszli nigdzie od 4 lat, dostałaby info, co ona może zrobić, żeby to zmienić - czyli np. zacząć się ładnie ubierać dla męża. Przecież to nie tak, że ustalamy, czyja wina, kto zaczął, tylko podpowiadamy temu, kto akurat pyta. Nie zrzucamy odpowiedzialności za dobrostan małżeństwa na mężczyznę, ale podpowiadamy, co on może zmienić, skoro mu obecna sytuacja nie odpowiada. Nie napiszemy przecież, co żona ma zrobić, bo jej tu nie ma.
W tym wszytkim chodzi o to, żeby nie traktować żadnej z płci wybiórczo Aby nie okazało się, że potrzeby jednej płci są istotniejsze od drugiej..
Seks między nami jest ale w weekendy. Oczywiście gdy nocuje bratanek to jest nie bo on usłyszy a jak czasem mi da to zawsze jest wyczulona i mówi żebym przestał bo łóżko skrzypnęło i on usłyszy. Odkąd się dowiedziałem o tym wspólnym spaniu to nowa wymówka przestań bo pójdę do braatanka spać. Gdy on nie przyjeżdża na sobotę i niedzielę to seks jest normalnie i ona chce tutaj nie narzekam.
Jako, że jestem wyczulona/uczulona na pewne rzeczy i że słowa tworzą rzeczywistość i mówią o nas więcej, niż sami czasem o sobie wiemy, przynajmniej tak świadomie, i podobno mam złą manierę (pozdrawiam prego ) to zwrot "jak czasem mi da" odbieram bardzo negatywnie, ale to bardzo negatywnie. Zachowania żony wobec bratanka to chyba faktycznie niewielki problem biorąc pod uwagę stosunek Marka do własnej żony, któremu dał wyraz wyrażając się o niej w taki a nie inny sposób. No ale... moje wyczulenie, mój problem. ;]
63 2021-02-04 12:43:31 Ostatnio edytowany przez Ajko (2021-02-04 13:30:34)
Jeśli treść postów autora nie jest fikcją literacką.
Też dzwony mi dzwonią przy tym wątku. Jeśli jest to podziwiam za pomysłowość i wyczucie. Naprawdę jak ktoś jest w tym świetny to podziwiam.
Jeśli sytuacja jest prawdą, to jestem po stronie autora. Człowiek czuje kiedy cos jest nie tak. W związku się rozmawia i uwzględnia uczucia drugiej osoby, jeśli te męczą. Każdy kto choć trochę zainteresował się rozwojem człowieka, jego seksualnością dobrze wie, że młodzi chłopcy są hormonalnie bombardowani i bardzo na nich działają bodźce seksualne. To tak delikatnie napisałam. Dla mnie żona autora przegina i udaje "słodką idio*kę", która "nie wie" o co chodzi. Ciekawe jak daleko zajdzie ta nauka "dbania o partnerkę", narazie robi się obiecująco i ciekawie.
Proponuję autorze by tobie Bartek też pomasował stopy i plecki, żona na pewno zrozumie, w końcu to takie rodzinne.
Fajnie ktoś tutaj doradzał by w subtelny sposób zaznajomić rodziców Bartka, że lubicie sobie z Bartkiem masować stopy i nie tylko.
Może takie zapytanie rodzinne bez nazwisk rzucić, że czytałeś kiedyś na jakimś forum, taką sytuację i wpleść swoją. Potem zapytać co inni o tym myślą. Jeśli żona uważa sytuację za zwyczajną nie powinna mieć nic przeciwko.
Może ty sie zaangażuj w pomaganie w lekcjach Bartkowi, zacznij z nim ogladać filmy. Wciśnij się na miejsce żony. Powiedz taki standardowy tekst męskich zgredów, "co ty tak z babami będziesz siedział, jak dzieciak "
Czasami niestety używamy nie tych słów, co trzeba..Czasami zaś za słowami kryją się zgodne z nimi intencje..Nie zabrzmiało to rzeczywiście zbyt przyjemnie..
(...)
Wielokropek napisał/a:Jeśli treść postów autora nie jest fikcją literacką, to zachowanie jego żony wobec bratanka jest niewielkim problemem, podstawowym i znacznie większym jest zupełnie inny.
Oj wypływamy na oceany kobiecych wolności. A gdyby tak nie daj Boże, Mareczek kazał sobie plecki masować, przez 14 letnią bratanicę, oj byłby krzyk, ze to oblech wredny, pedofil jeden.
Po pierwsze, pisząc swój post nigdzie nie wpływałam ani nie wpłynęłam.
Po drugie, nie napisałam, że zachowanie żony wobec bratanka jest poprawne, ale mym zdaniem problem leży gdzie indziej a zachowanie żony jest reakcją.
Po trzecie, rzadko krzyczę, na forum - nigdy, a na pewno nie używam słów napisanych przez Ciebie.
Po czwarte, moje wątpliwości co do prawdziwości zdarzeń opisanych przez autora rosną.