Mam 36 lat i jestem prawiczkiem. Chciałbym podzielić się swoją historią i w miarę dobrze opisać swoje problemy. Chciałbym, żeby w moim życiu pojawiła się kobieta. Chcę uprawiać seks, przytulać się z kobietą, całować się, spędzać razem czas, wspólnie podróżować.
Piszę to z nadzieją, że może dostanę tu jakąś dobrą radę, która wpłynie na moje myślenie i odmieni moje życie. Może jest jakiś sposób, którego ja nie dostrzegam, a dostrzeże go ktoś z Was.
Na początku napiszę o swoich słabościach i atutach w kontaktach z kobietami.
Moim głównym problemem jest małomówność. Nie lubię dużo mówić. Dłuższa rozmowa męczy mnie psychicznie. Nie potrafię nawet rozmawiać - jak już coś mówię, to często chaotycznie i bez składu. Nie wiem co jest tego przyczyną. Wydaje mi się, że gdy byłem małym dzieckiem (7-8 lat) byłem bardziej rozmowny i towarzyski. Potem coś się we mnie zmieniło. Zawsze byłem wrażliwy, więc może słowa kogoś bliskiego mnie tak bardzo zraniły lub zostałem wyśmiany przez kolegów, gdy coś powiedziałem i po prostu doszedłem do wniosku, że lepiej mniej mówić. Wiem, że tego problemu nie wyeliminuję. Nie doradzajcie mi proszę wizyty u psychologa, bo tego nie chcę i nie sądzę, żeby psycholog mógłby mi pomóc. Zresztą u psychologa musiałbym się otworzyć i mówić o własnych problemach, a tego szczególnie nie znoszę. Myślę, że byłaby to strata czasu i nerwów.
Często mam problemy z wyrażeniem tego co czuję. Nawet teraz jak to piszę, nie wiem jak to wszystko opisać możliwie jak najlepiej, aby otrzymać jak najlepsze wskazówki.
Moje inne mniejsze defekty:
- nieśmiałość, choć z tym już lepiej sobie radzę niż dawniej
- brak pewności siebie
- jestem chyba nieco ciapowaty
- nie mam prawa jazdy (prowadzenie samochodu sprawia mi ogromne trudności mimo, że mam świetny refleks i zdolności manualne)
- nie umiem tańczyć
- brak przyjaciół, mało koleżanek i kolegów
- niewiele zainteresowań
- raczej przeciętny wygląd, ale tragedii nie ma
- nudne życie
A teraz atuty
- wyższe wykształcenie
- inteligencja
- dobre zarobki (ponad dwie średnie krajowe) i ogólnie bardzo dobra sytuacja materialna
- własne mieszkanie
- brak nałogów
- szacunek do kobiet (mam wątpliwości czy to atut, ale niech już tu będzie )
- lubię aktywnie spędzać czas – rower, siłownia, bieganie
- dystans do siebie
- poczucie humoru
Teraz przejdę do swoich doświadczeń z płcią przeciwną. Zacznę od samego początku – od podstawówki
W podstawówce były dwie koleżanki, które chyba były mną zainteresowane. Byłem wtedy prymusem i chyba to najbardziej zwracało ich uwagę. Niestety nigdy żadnej nie okazałem, że mi też się podoba – w tamtym czasie byłem bardzo nieśmiały. W liceum była jedna dziewczyna, która wykazywała zainteresowanie, ale też byłem zbyt nieśmiały, żeby zrobić pierwszy krok. Później, im byłem starszy, tym powodzenie u kobiet było mniejsze. Raz jednak mi się zdarzyło, że na przystanku autobusowym zaczepiła mnie obca dziewczyna, całkiem ładna. Ale ja byłem tak zaskoczony, że nie wiedziałem co powiedzieć. Kilka razy jeszcze ją widziałem, ale rozmowa nam się nie kleiła, bo jak pisałem - nie potrafię rozmawiać. Innym razem zdarzyło mi się przełamać swoją nieśmiałość i zaczepić fajną dziewczynę, którą często widywałem w autobusie – przygotowywałem się do tego zadania tygodniami. Choć byłem zestresowany, miło się rozmawiało i ona chyba też była zadowolona, że obcy facet zwraca na nią uwagę i ją podrywa. Niestety znajomość szybko się rozpadła z mojej winy – w pewnym momencie zacząłem jej nawet unikać, żeby nie stać przy niej jak ten kołek. No i była jeszcze ładna koleżanka z pracy, lubiła mnie, nie miała chłopaka, ale też była nieśmiała.
W pewnym momencie zacząłem myśleć czy nie skorzystać z usług prostytutki. Przeglądałem ogłoszenia w necie (na początku raczej z ciekawości, nie miałem jeszcze konkretnego zamiaru). Natrafiłem na ogłoszenia masaży erotycznych i pomyślałem, że dla mnie byłoby to lepsze rozwiązanie niż wizyta u prostytutki. Po kilku miesiącach postanowiłem, że trzeba się przełamać i wybrać na taki masaż. Miałem wtedy 29 lat. Trafiłem na młodą, sympatyczną i bardzo ładną dziewczynę, która dopiero od niedawna zajmowała się masażami. Miałem ogromne szczęście. To był pierwszy raz gdy dziewczyna zobaczyła mnie nago, dotykała moich miejsc intymnych i doprowadziła mnie do orgazmu. Od tamtej pory w miarę regularnie chodziłem na masaże do czasu pandemii koronawirusa. Jednak tylko do tej jednej masażystki wielokrotnie wracałem. Spędzony z nią czas bardzo dobrze wpływał na moją psychikę. Po wizycie u niej czułem się bardzo szczęśliwy. Mimo, że zawsze zaspokajała mnie jedynie dłońmi, to coraz chętniej do niej wracałem, bo nie tylko doznania erotyczne się dla mnie liczyły. Byłem zaskoczony tym, że uwielbiam z nią rozmawiać. Rozmawialiśmy i żartowaliśmy jakbyśmy znali się od dawna. Nie bardzo mi nawet wierzyła gdy mówiłem jej o mojej nieśmiałości i małomówności. Zdawałem sobie jednak sprawę, że nie mam u niej szans (mimo branży w jakiej pracowała, miała klasę, była bardzo piękna, inteligentna, z dużym poczuciem humoru - nie z mojej półki). Chciałem się z nią spotkać tak prywatnie, umówić na kawę czy spacer, ale odmawiała niestety.
Z perspektywy doświadczeń z masażami, wiem, że nie chcę płatnego seksu. Masażystek z takim podejściem jak ta dziewczyna jest bardzo mało. Prostytutek z takim podejściem jest pewnie jeszcze mniej. Mnie natomiast nie interesuje mechaniczny seks z zegarkiem w ręku. Oprócz seksu potrzebuję choćby zalążka uczucia i pożądania ze strony kobiety. Czasami myślę, żeby zasponsorować jakąś młodą dziewczynę, ale czy ona da mi to czego mi potrzeba – raczej nie, choć to lepsza opcja niż seks z prostytutką.
Dopiero kilka lat temu zacząłem korzystać z aplikacji randkowych. Na początku wydawało mi się, że to idealne miejsce dla mnie – łatwiej tu nawiązać kontakt osobie nieśmiałej, no i pełno tu samotnych kobiet szukających faceta. Bardzo się pomyliłem. Przez ten czas spotkałem się z ok. 20 dziewczynami. Tylko z jedną dziewczyną spotkałem się ponownie, ale w końcu zrezygnowałem ze znajomości. Poza tym były to jednorazowe spotkania (kawa lub spacer). Zazwyczaj to ja się nie podobałem – czasami chodziło o wygląd, ale częściej o słabą rozmowę. Potem mi pisały, że nie było chemii. Z perspektywy czasu żałuję mojej drugiej randki – spodobałem się dziewczynie, miło mi się z nią rozmawiało, w trakcie rozmowy nawet sama inicjowała tematy związane z seksem. Po spotkaniu pisała do mnie, ale ja idiota, ją olałem (to były moje początki z randkami, więc myślałem, że trafię na fajniejszą dziewczynę).
A teraz seria pytań
Czy mam realne szanse na znalezienie sobie dziewczyny? Czy przestać marnować na to czas?
Jeśli mam szanse, to jedynym miejscem gdzie mógłbym kogoś poznać są chyba aplikacje randkowe. A może macie inny pomysł (za imprezami nie przepadam – co ja bym tam robił skoro nie umiem tańczyć ani nie lubię rozmawiać)? I proszę nie proponować mi zapisanie się na kurs tańca – jestem w tym naprawdę słaby, więc myślę, że dobrego wrażenia bym nie zrobił
Z jakich aplikacji powinienem korzystać? Do tej pory korzystałem głównie z tindera i badoo, bo tam jest najwięcej użytkowników i najłatwiej nawiązać kontakt. Niestety nie mam już zapału do tych aplikacji. Nie bardzo wierzę, że mogą mi pomóc. Czasami tam wracam, popiszę trochę z kilkoma dziewczynami, ale szybko mi się odechciewa odpisywać i kasuję konto. Na początku tak nie było, starałem się, poświęcałem na to dużo czasu, ale w zamian zbierałem głównie złe doświadczenia, które kogoś słabszego psychicznie mogłyby wpędzić w depresję. Znowu na innych portalach randkowych jest mały odzew.
Jak już nawiążę kontakt, jak sprawić, żeby kobieta chciała uprawiać ze mną seks? Jak i kiedy wprowadzać do rozmowy tematy związane z seksem? Do tej pory prowadzone przeze mnie rozmowy rzadko miały seksualny kontekst. A im dłużej pisałem z kobietę, tym trudniej było mi wprowadzać do rozmowy takie tematy – wstydziłem się.
Zazwyczaj proponowałem spotkanie po 2-3 dniach pisania ze sobą, chyba nigdy się nie zdarzyło, żeby kobieta odmówiła. Ale schody niestety są na spotkaniu kiedy trzeba zabłysnąć i zrobić jak najlepsze wrażenie. Co mogę zrobić, żeby zniwelować moje wady, szczególnie małomówność?
Jak sprawić, żeby była chemia? Jak i kiedy zrobić pierwsze kroki prowadzące do bliskości fizycznej – pierwsze trzymanie się za ręce, pierwsze pocałunki? Na żadnej randce się nie odważyłem, żeby zrobić ten krok - parę razy bardzo chciałem to zrobić, ale zawsze górą była nieśmiałość. Jak sobie z tym poradzić? Może wydawać się to dziwne, ale łatwiej byłoby mi się rozebrać do naga przed taką kobietą niż spróbować potrzymać ją za rękę, nie mówiąc już o pocałunku.
Jeśli doszłoby do pocałunku, to myślę, że dalej byłoby już z górki i prędzej czy później pojawiłby się seks.
Mam też dylemat jaką formę spotkania proponować. Pomyślałem sobie że mógłbym umówić się na kawę/spacer w pobliżu mojego domu, a już na spotkaniu zaprosić ją do siebie na planszówki Bo po zwykłym spacerze czy kawie znajomość zwykle się kończy. Tylko pewnie się nie zgodzi, bo pomyśli sobie, że chodzi mi tylko o seks. Jedna kobieta z tindera poradziła mi, że już na pierwszym spotkaniu powinienem próbować zaciągnąć dziewczynę do łóżka (ale wcześniej informowała, że nie szuka faceta, więc spotkania jej nie proponowałem
).
Trochę też boję się bycia w związku. Nigdy w nim nie byłem, jestem przyzwyczajony do samotności, no i boję się, że po prostu mógłbym zawieść drugą osobę. Mimo wszystko chciałbym jednak spróbować.
Jeśli ktoś ma jakąś dobrą radę, to proszę się podzielić
Mój post jest dość długi i może się wydawać, że nie jestem małomówny, ale tak nie jest. Ten tekst pisałem w sumie ok 5 godzin, myśląc w międzyczasie co i jak przekazać, ciągle coś dodając, zmieniając itd.