Hej Kobietki!
Piszę bo... Nie wiem czy to dobrze, że tak się czuję - pierwszy raz przeżywam takie coś i chciałabym się dowiedzieć czy ktoś z Was miał podobnie.
Byłam z chłopakiem w związku ponad rok - miało być na próbę, ale się okazało, że się w sobie zakochaliśmy i tak przetrwaliśmy tek okres.
Od pewnego momentu nie było zbyt dobrze w naszym związku - ciągłe kłótnie, które głównie były wywoływane z mojej strony, bo chciałam żeby poświęcił mi uwagę, żeby się trochę postarał, był może nawet trochę zazdrosny. Próbowałam z nim rozmawiać później i się dowiadywałam, że o naszych sprawach wiedzą jego kumple i jego przyjaciółki. Pominę fakt, że prosiłam go żeby zerwał całkowicie kontakt z byłą, a on tego nie zrobił mimo to.
Nigdy niczego nie zaproponował sam z siebie - jakiegoś wyjścia do kina, wyjazdu na stopa w góry, pójścia na spacer. To było czekanie jak na cud. Jak były jakieś ważne dni, typu Walentynki czy Dzień Kobiet to spędzałam go sama, nie ze względu na to, że on nie miał czasu bo był ciężko zapracowany, czy się uczył, tylko głównie dlatego że kupował bilet do domu, aby pojechać dzień wcześniej i nie było żadnego konkretnego powodu. Mimo, że go prosiłam żeby został to mówił "kupiłem już bilet".
Ostatnio w końcu nie wytrzymałam - mam trochę rzeczy na głowię, żyję obecnie w ogromnym stresie i strasznie się wtedy wkurzałam, a on zaczął śmieszkować jak to on i ulało mi się. Powiedziałam mu wszystko co mi nie pasuje. Skończyło się na tym, że się nie odzywał do mnie przez kilka dni, aż w końcu ja się odezwałam, tylko po to żeby się z nim umówić na oddanie sobie rzeczy. I na początku żałowałam, że to robię bo w wiadomościach pisał, że mu zależy, żebym nie odchodziła bo mnie kocha, ale jak w końcu do niego przyszłam to jedyne co potrafił powiedzieć to "no to cześć" i zamknąć drzwi. Żadnego smutku, żadnego zabiegania - nic kompletnie. Tylko takie "wypad", krótko mówiąc.
Od tamtej pory nie mam jakichkolwiek wyrzutów, że się z nim rozstałam, a wręcz przeciwnie - cieszę się, że z nim nie jestem i nie słyszę jak to nic nie potrafię zrobić i że to ja jestem wszystkiemu winna.
Czy ktoś z Was tak miał, czy tylko ja jestem taka dziwna i bez uczuć?