Hej.
Mam drobny problem z partnerem, a dokładniej chodzi o jego byłą.
Jesteśmy razem jakieś pół roku, mamy po te 22-24 lata. Był świeżo co po rozstaniu z byłą w sumie, chociaż jak sam tłumaczył "tamten związek dawno umarł" a on dawał tamtej dziewczynie kolejne szanse, po czym ona i tak go często zlewała (dodam, że był z nią przez internet, bo ona nie chciała się spotykać w rzeczywistości, a on nie chciał naciskać). Ja byłam samotna od jakiegoś roku. Spodobał mi się, ja mu też i... Doszliśmy do wniosku, że spróbujemy, bo co nam szkodzi.
Jest ciągle zaangażowany, mówi że mnie kocha, że czuje się szczęśliwy i wie, że może na mnie liczyć, ALE w tym miejscu pojawia się jego była, która nagle się odezwała i potrzebowała uwagi. Przeprosiła mojego chłopaka za to co było, a dopiero później się chwaliła swoim nowym związkiem i tym jak bardzo jest zakochana. Rozmowa zeszła też na jakieś inne tematy.
I jestem zadowolona bo chłopak sam mi o tym powiedział. Powiedział, że mam się nią nie przejmować, ale ciężko to robić jak ona sam mi mówi, że gdy ona się odezwała to poczuł "ukłucie w sercu".
Zabolało mnie to że ona się do niego odezwała, bo co jeżeli on nadal coś jednak do niej czuje, a ja jestem tylko produktem zastępczym?
Chcę zobaczyć jak to się rozwinie, dałam mu ultimatum, mimo że nienawidzę tego robić, i niby wybrał mnie, ale boję się że jednak ona się do niego przyklei i pójdzie do niej.
Była któraś z was w posobnej sytuacji? Jesli tak to może coś poradzicie?