Cześć. Nigdy nie pisałam na forum, nawet nie szukałam porad zwłaszcza w kontekście relacji z mężczyznami, ale obecna sytuacja zaczyna mnie przerastać. Zacznijmy od tego, że jestem w szczęśliwym związku już od dobrych kilku lat. Dwa lata temu zaczęłam nową pracę, wiadomo na początku byłam podekscytowana, chciałam się wykazać no i udało się. Ugruntowałam sobie pozycję, praca sprawia mi satysfakcję, nawet z niektórymi współpracownikami się bliżej zakolegowałam. Zwłaszcza z jednym. I to koleżeństwo zaczyna mnie przerastać. Od początku między nami była jasna sytuacja- mamy swoich partnerów i poukładane życie. Z czasem im bardziej się zaprzyjaźniliśmy tym więcej sobie o swoich światach opowiadaliśmy, ale nie tylko. Generalnie bardzo dobrze się dogadujemy, nadajemy na tych samych falach. Czasem miałam wrażenie, że rzuca jakimś dwuznacznym tekstem, ale ostatecznie można to obrócić w żart, coś co się czasami zdarza w relacji kobieta - mężczyzna. Wiadomo, że komplementy schlebiają nawet gdy mówi je starszy pan, a co dopiero dojrzały, przystojny mężczyzna, którego w dodatku się lubi i ceni. No ale do rzeczy... Zauważyłam z przerażeniem, że mi te rozmowy, wspólne kawy albo lunche sprawiają dziwną przyjemność, że na nie czekam. To mnie trochę przeraziło. Jeszcze bardziej wystraszyłam się, gdy dostrzegłam, że i on czeka na te chwile we dwoje, na rozmowę, kawę, spacer w drodze do pracy. Tego się domyślałam, ale gdy kilka razy wymsknęło mu się, że np. po przebudzeniu od razu o mnie pomyślał albo że w czasie wakacji chciał do mnie zadzwonić to tak jakbym dostała potwierdzenie tych wszystkich przypuszczeń. Zawsze mogę na niego liczyć, jesteśmy dla siebie obcy ale czuję tak jakby się o mnie troszczył - czasami po czasie dowiaduje się, że coś co mnie spotkało jest jego zasługą. Gdy ja próbuję zwalczyć w sobie dziwne emocje w stosunku do niego on prosi mnie żebym na siebie uważała po drodze, co mnie w jakiś dziwny sposób rozczula. Nie, to nie dlatego że nie mam tego w swoim związku. Żyję w takim rozdarciu, bo jestem szczęśliwa z moim partnerem, ale lubię spotkać się z kolegą, staje się jakąś istotną częścią mojego życia. To mnie zawstydza, przeraża.. czasami czuję się glupio. Z drugiej strony nie umiem odmówić sobie tego kontaktu, bo tłumacze sobie, że nic złego nie robię. Nie wiem czy on ma takie rozterki, może tak zachowuje się wobec ludzi, których lubi.. no ale przecież widzę, kiedy patrzy na mnie z iskrą w oku. A może to taka część koleżeństwa damsko-meskiego? Przecież kolegując się z kimś nie można totalnie pozbyć się wrażenia, że ta druga osoba jest atrakcyjna. Wiem, że moje emocje są do przemyślenia, nie wiem co myśli on ale może to lepiej..co by to dało? Choć gdybym dostała dobitny znak, że sorry ale nie jesteś w moim typie i łączy nas tylko koleżeństwo to może inaczej bym na to spojrzała, bardziej na chłodno. Na te chwilę nie wiem co zrobić. Gdy próbuję nie angażować się w ta znajomość, on robi coś co mnie rozczula. Nie wiem na co właściwie liczę pisząc ten post... Może na jakieś słowa pokrzepienia, że wcale nie jest tak źle i takie emocje zdarzają się w relacji kolega koleżanka tylko trzeba nad tym wszystkim panować. Dajcie znać...
2 2020-11-24 23:09:23 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-24 23:24:14)
Lektura "obowiązkowa " - poszukaj podobieństw ,a nie różnic taka moja sugestia
3 2020-11-24 23:12:59 Ostatnio edytowany przez Shoggies (2020-11-24 23:14:08)
No właśnie, dobre pytanie, na co liczysz?
To co się dzieje w Tobie wpisuje się w schematy, o których co chwilę pojawiają się posty na tym forum.
Przedstawię mój pogląd na przyjaźń damsko męską. Owszem, jak dla mnie jest jak najbardziej możliwa, ale pod warunkiem, że ludzie nie czują do siebie mięty i nie uważają się za potencjalnie atrakcyjnych kandydatów na partnerów. Nasza pokręcona psychika działa w taki sposób, że zaczyna nam zależeć na tym co przykuwa naszą uwagę, pożera czas. Do tego widzisz poświęcenie czasu i uwagi z drugiej strony. Kolega to nowa nieodkryta ziemia, to obcy człowiek, który Cię rozczula, bo prezentuje zachowania, których prezentować nie musi. W przeciwieństwie do partnera. Im bardziej się zbliżacie do siebie, im bardziej wpuszczacie się nawzajem do własnych światów tym mocniej zawiązuje się więź.
Pytanie do czego to zmierza? Skoro już tak się czujesz jak opisałaś, to możliwe, że idąc w to głębiej się zakochasz. Może być też tak, że nie przekroczycie granicy koleżeńskiego flirtu, a efekt pociągającej świeżości wypali się i pozostanie fajny kolega lub stracicie zainteresowanie. Może być też tak, że ograniczysz kontakt, by nie narażać związku. Wszystko zależy od Ciebie i od tego jak postanowisz w swojej głowie. Twoje emocje nie są samoistnym bytem, który losowo pojawia się i Cię zniewala, są sygnałem, że w Twojej głowie zachodzą procesy, których możesz nie być świadoma lub które wypierasz. Wszystko, jak sama ładnie stwierdziłaś jest do przemyślenia.
Cokolwiek postanowisz, pamiętaj, że w tym wszystkim jest też Twój partner, który na pewno odczuje, gdy zaczniesz odpływać w kierunku kolegi, i to go z całą pewnością zaboli.
4 2020-11-24 23:23:38 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-11-24 23:28:49)
słuchaj, to jest całkowicie normalne że w obecności atrakcyjnego fizycznie kolegi, który Ci imponuje :)odczuwasz co odczuwasz. na dodatek dostajesz drobne elementy potwierdzające jego uważność na Twoim punkcie- czujesz pozytywne wibracje.
gdyby Twoja głowa była męską głową, już by konkretnie kombinowała, że wyniknie z tego romans.( no może niektóre kobiece niedowartościowane głowy też.
ale jest spora różnica między flirtem i atmosferą którą wytwarzacie w swoim towarzystwie a intymnością , zbliżaniem się i pociągiem seksualnym.
dla kobiety oczywiście
uspokoiłam Cię?
PS to nie przyjażń póki co. To znajomość w pracy. co innego.
PS 2..no jednak koleżanka autorka nie sika po majtkach jak Anna Eliza- ale ok- niech przeczyta ten watek i jesli nie dostrzeże różnicy w myśleniu to ma problem.
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Wiem, że wpisuje się w ten okropny schemat. Przeczytałam kilka pierwszych postów z tego wątku, który mi podesłaliście, ale szczerze to widzę dużo różnic. Naprawdę nie analizuję każdego gestu czy słowa, które między nami padnie. Ale gdy on o wyjeździe na szkolenie mówi jak o wyjeździe we dwoje nad morze to daje do myślenia.
Staram się panować nad emocjami, w ile dodatkowych rzeczy się zaangażowałam... Zaczęłam biegać, poświęcać dużo więcej czasu na pielęgnację, testuję nowe przepisy w kuchni.. To są niewątpliwe plusy tej całej sytuacji
6 2020-11-24 23:59:06 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-25 00:14:13)
PS 2..no jednak koleżanka autorka nie sika po majtkach jak Anna Eliza- ale ok- niech przeczyta ten watek i jesli nie dostrzeże różnicy w myśleniu to ma problem.
Oj Ela
Ja to na zimne dmucham może czasem za bardzo.
Tylko że ja miałem romans w pracy z koleżanką mężatką to pewnie dlatego ,a ten mój romans zaczął się prawie identycznie jak u Autorki ,dla mnie to był czas na rozpoznanie,oceny i inne strategie, żadne pioruny z nieba na mnie nie walnęły o ile pamiętam.Z tym że ja byłem singlem .
Mam jeszcze do Autorki parę refleksji z własnego i nie tylko swojego doświadczenia w kontaktach z koleżankami w pracy.
Żadnych rozmów o swoim związku,nie słuchaj jego rad, i żalów i nawet jak prosi o radę to ucinaj rozmowę,
żadnego,pocieszycielstwa,poradnictwa,ratownictwa itp. ani z Twojej strony ,ani z jego, jeżeli zaczniecie się wspólnie leczyć i użalać nad sobą,żalić na partnerów, to jest następny krok w stronę regularnego romansu,zaraz po flircie i fascynaci bo imponowanie to jeszcze nic groźnego ,jeżeli już wylądujecie w łóżku i dalej będziecie się terpeutyzować to będzie następny krok to rozwalenia waszych związków i może być za późno żeby się wycofać, nawet jeżeli tyko jedno z was tylko odrobinę,trochę bardziej się zaangażuje to znaczy przywiąże i będzie zaborcze zazdrosne o drugi związek, oraz będzie te uczucia ukrywać ,na ogół się je ukrywa przed sobą,
sam seks bez miłości może i jest możliwy jest niebezpieczny dla innych więzi i emocji,ale nie istnieje seks bez emocji,a reakcje organizmu bywają zaskakujące i bywają bardzo trudne do przewidzenia i opanowania ,jak już podejmiesz decyzję to uruchomisz cały proces taki sam jak w zakochaniu, tak jakbyś nacisnęła spust,a odizolowanie związku i romansu od siebie tak żeby nie wpływały na siebie jest bardzo bardzo trudne ,wręcz niemożliwe według mnie ,ale ja nie jestem obiektywny po moich doświadczeniach,tylko że moje doświadczenia nie są szczególnie ,wyjątkowe.
Ogromna pokusą jest wtrącanie się i doradzanie w sprawach związku zwłaszcza jak powstaje jakaś ,zażyłość i intymność.
Nie jest Twoją sprawą jego związek ,ani jego Twój ,wara od tego i nie daj sobie pozwolenia na inne argumenty, bo to już jest uspokajaniem się że można wszystko i o wszystkim ,to nieprawda moim zdaniem ,o związku rozmawia się z partnerem a nie obcą kobietą lub obcym facetem ,poużalać się możesz kumpeli i to najlepiej takiej ,która C i nie przytakuje i nie potwierdza Twoich ewentualnych pretensji.
Z tym że jak napisałem ja jestem ostrożny i ta rozwaga uchroniła mnie przed romansami w trakcie małżeństwa ,pomimo tego że ze dwa razy zdarzyło mi się zauroczyć z lekka w kimś tam.Po za tym ja byłem strasznym ancymonem za młody ,ale nie o mnie to jest watek O moich konsekwencjach nie będę Ci pisać żeby nie zaśmiecać.
Ela210 napisał/a:PS 2..no jednak koleżanka autorka nie sika po majtkach jak Anna Eliza- ale ok- niech przeczyta ten watek i jesli nie dostrzeże różnicy w myśleniu to ma problem.
Oj Ela
Ja to na zimne dmucham może czasem za bardzo.
Tylko że ja miałem romans w pracy z koleżanką mężatką to pewnie dlatego ,a ten mój romans zaczął się prawie identycznie jak u Autorki ,dla mnie i to był czas na rozpoznanie,oceny i inne strategie, żadne pioruny z nieba na mnie nie walnęły o ile pamiętam.
Mam jeszcze do Autorki parę refleksji z doświadczenia w kontaktach z koleżankami w pracy.Z tym że ja byłem singlem .
Żadnych rozmów o swoim związku,nie słuchaj jego rad, i żalów i nawet jak prosi o radę to ucinaj rozmowę,
żadnego,pocieszycielstwa,poradnictwa,ratownictwa ani z Twojej strony ,ani z jego, jeżeli zaczniecie się wspólnie leczyć i użalać nad sobą,żalić na partnerów, to jest następny krok w stronę regularnego romansu ,jeżeli już wylądujecie w łóżku i dalej będziecie się terpeutyzować to będzie następny krok to rozwalenia waszych związków i może być za późno. nawet jeżeli tyko jedno z was trochę bardziej się zaangażuje to znaczy przywiąże i będzie zaborcze zazdrosne o drugi związek oraz będzie te uczucia ukrywać ,na ogół się je ukrywa ,
sam seks bez miłości może i jest możliwy ,ale nie istnieje seks bez emocji,a reakcje organizmu bywają zaskakujące i bywają bardzo trudne do przewidzenia i opanowania ,jak już podejmiesz decyzję to uruchomisz cały proces taki jak w zakochaniu tak jakbyś nacisnęła spust,a odizolowanie związku i romansu od siebie tak żeby nie wpływały na siebie jest bardzo bardzo trudne ,wręcz niemożliwe według mnie ,ale ja nie jestem obiektywny po moich doświadczeniach,tylko moje doświadczenia nie są wyjątkowe.
Ogromna pokusą jest wtrącanie się i doradzanie w sprawach związku z włącza jak powstaje jakaś ,zażyłość i intymność.
Nie jest Twoją sprawą jego związek ,ani jego Twój ,wara od tego i nie aj sobie pozwolenia na inne argumenty bo to już jest uspokajaniem się że można wszystko i o wszystkim to nieprawda moim zdaniem ,o związku rozmawia się z partnerem a nie obcą kobietą lub obcym facetem ,poużalać się możesz kumpeli i to najlepiej takiej ,która C i nie przytakuje i nie potwierdza Twoich ewentualnych pretensji.
Z tym że jak napisałem ja jestem ostrożny i ta rozwaga uchroniła mnie przed romansami w trakcie małżeństwa ,pomimo tego że ze dwa razy zdarzyło mi się zauroczyć z lekka w kimś tam.Po za tym ja byłem strasznym ancymonem za młody ,ale nie o mnie to jest watekO moich konsekwencjach nie będę Ci pisać żeby nie zaśmiecać.
Hej, dzięki za inne spojrzenie na sprawę. Jeśli chodzi o te rozmowy o związkach to cóż... Zapytał mnie kiedyś wprost jakie mam plany, czy to coś poważnego. Zaskoczyło mnie wtedy. Szczerze to nie czuję, żebym była z nim tak blisko, żeby mówić mu o szczegółach związku, zresztą nie ma żadnych problemów o których miałabym mówić. W tej kwestii to on kilka razy rzucił tekstem, że ma problemy w domu, że dłużył mu się urlop, że coś tam coś tam.. nie reagowałam, bo niby jak. Później zmienił narrację. Na to też nie reagowałam. Poza tym to są takie dość neutralne rozmowy, tak jakbyśmy chcieli się poznać.
No właśnie pisałam o niebudowaniu intymności więc jak autorka nie wchodzi na tę ścieżkę to się nie przybliżą.
Milena, jesteś w szczęśliwym związku, sama pisałaś, doceń to. Jeszcze teraz na tym etapie z tym facetem z pracy nadajecie na tych samych falach, wciąga bardzo poznawanie się, czyjaś uważność w stosunku do naszej osoby ale.. łatwo przekroczyć granicę. Już szukasz sobie zajęć, aby nie myśleć tyle o nim. Jego słowa, może dotyk pewnego razu mogą spowodować, że całkowicie zatracisz granice. Zacznie się psuć w Twoim związku, być może sama się odsuniesz emocjonalnie od partnera a on po okresie zabiegania i bicia głową w mur może pewnego dnia odpuścić. Kiedyś miałem podobną sytuację w pracy, fajnie się rozmawiało, na wyjeździe integracyjnym doszedł taniec, rozmowy i te smsy w nocy jakie dostałem jasno dały mi do zrozumienia, że za daleko to zaszło. Nie wiedziałem, że jest w takim przestrzelonym związku i wystarczy trochę ludzkiej normalności aby pękły granice.Chcesz dostawać SMS może wtedy kiedy najmniej spodziewasz się pikania telefonu, wiadomości typu, tęsknię za Tobą wtedy jak w najlepsze spędzasz czas z partnerem, wejdź w to. Ja wtedy nie zdradziłem, nie miałem romansu nawet podstaw, ale nie wiesz co komu siedzi w głowie.
Wbrew pozorom ludzie się stosują gdy mają wiele do stracenia.
Gdy w związku coś im nie gra mocno albo poszukują wrażeń nie ma co ich powstrzymać .
Morfeusz dzięki za odpowiedź. Doceniam mój związek i nie chcę tego stracić. Dlatego panuję nad swoim zachowaniem, ale jak panować nad myślami? Szukam sobie zajęć, ograniczam kontakt, spędzam czas z partnerem, żyję swoim życiem. Najgorsze, że gdy już czuję, że panuję nad sytuacją, że zaczynam racjonalnie myśleć o tej relacji to dzieje się coś, co znowu nie daje mi spokoju. Wiecie o co chodzi? Nie przyjaźnimy się, naprawdę nie znamy się dobrze, a już było tyle sytuacji, w których mogłam liczyć na jego życzliwość, pomoc. I to też tłumaczę sobie, że może po prostu jest dobrym człowiekiem. Ale już kilka osób mówiło mi, że traktuje mnie w specjalny sposób, że dla innych nie jest taki wylewny. I to nie tak, że on mnie próbuje podrywać. Mam wrażenie, że też stara się panować nad tym co mówi i robi, ale czasem specjalnie albo nie mówi, że o mnie myślał, że się stęsknił. Kiedyś powiedziałam, że dostałam propozycję z innej firmy i może pójdę na rozmowę, odniosłam wrażenie, że się zdenerwował.
Tak teraz myślę, że może nie warto, żeby rozpatrywać tą znajomość, ale zapobiegawczo starać się ograniczać kontakt.
Jeśli pracujecie razem to powiedziałabym odwrotnie: pchać kontakt w stronę koleżeńską, odczarować go. Od czasu do czasu o partnerze wspomnieć pozytywnie. Zaznaczyć jego obecność w swoim życiu.
Jeśli pracujecie razem to powiedziałabym odwrotnie: pchać kontakt w stronę koleżeńską, odczarować go. Od czasu do czasu o partnerze wspomnieć pozytywnie. Zaznaczyć jego obecność w swoim życiu.
Tak jak mówiłam, wątek naszych związków się pojawia w rozmowach. Ja nie narzekam na partnera, ale też nie odpowiadam ze szczegółami jak mi się świetnie układa bo to dla mnie zbyt intymne sprawy. Z jego strony padały czasem jakieś urywki, z jednych można było wnioskować, że jest zmęczony takim codziennym życiem rodzinnym, aż nagle wygadał mi się, że będzie miał dziecko. I to bylo o tyle dziwne zwierzenie, że nie opowiadał o tym rozemocjonowany, szczęśliwy a przecież chyba powinien. To było coś w stylu "Kaśka jest w ciąży". Ja nigdy nie dopytuje o szczegóły, nawet jeśli mnie to interesuje, bo staram się być ostrożna...wtedy też nie dopytywałam tylko pogratulowałam na co w ogóle nie zareagował i ten temat nie jest poruszany.
No nie wiem. Dla mnie powiedzenie koledze w pracy że miałam fajny weekend z ukochanym nie jest przekroczeniem intymności.
A Ty zareagowalaś z entuzjazmem na wiadomość o jego ojcostwie?.
Bo zwykle to jest radosna wieść i uśmiech sam się pojawia na twarzy.
No nie wiem. Dla mnie powiedzenie koledze w pracy że miałam fajny weekend z ukochanym nie jest przekroczeniem intymności.
A Ty zareagowalaś z entuzjazmem na wiadomość o jego ojcostwie?.
Bo zwykle to jest radosna wieść i uśmiech sam się pojawia na twarzy.
Nie potrafię sama z siebie tak odpalić w poniedziałek rano "ale miałam fajny weekend z ukochanym" dla mnie to dość sztuczne? No nie wiem, w kwestiach opowiadania o uczuciach jestem dość powściągliwa. Ale doskonale wie, że mieszkamy razem i mamy poważne plany, żeby zalegalizować ten związek. Co do mojej reakcji to wydaje mi się, że zareagowałam pozytywnie. To że nie wypytywałam o szczegóły, co pewnie zrobiłabym w przypadku gdyby pochwaliła mi się koleżanka, wynikało ze sposobu w jaki mi o tym powiedział. To było przypadkowo, przy okazji rozmowy o wizycie lekarskiej. Zabrzmiało nie jak chwalenie się a raczej jak coś co go zaskoczyło, za co musi wziąć odpowiedzialność a właściwie tego nie planował.
Może facet jest w związku, który to trochę przytłoczył, może do końca nie tak to sobie wyobrażał. A jak pojawi się maleństwo to będzie jeszcze gorzej - nieprzespane noce, więcej obowiązków. Niestety ale wtedy jego zachowanie może bardziej eskalować w kierunku nowych wrażeń.
Ograniczenie kontaktu, oziembienie relacji może pomóc - nawet zwykła zmiana godzin przechodzenia do pracy czy delikatnie zmieniona pora lunchu.
17 2020-11-25 12:47:44 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-11-25 12:54:49)
No on oznajmiła coś o czym już wiedział.od jakiegoś czasu..
Nie wiem ja mam entuzjastyczny automat na takie wieści niezależnie jak to ktoś oznajmia.
Nie rizmawialiscie o tym bliżej więc nie wiem czy sobie nie dopowiadasz trochę tego niezadowolenia. Naturalne pytanie które po takiej wiadomości pada to kiedy?
Może jednak to co się dzieje to jakaś ucieczka od Twojego związku który ma się zaciesnić?
No on oznajmiła coś o czym już wiedział.od jakiegoś czasu..
Nie wiem ja mam entuzjastyczny automat na takie wieści niezależnie jak to ktoś oznajmia.
Nie rizmawialiscie o tym bliżej więc nie wiem czy sobie nie dopowiadasz trochę tego niezadowolenia. Naturalne pytanie które po takiej wiadomości pada to kiedy?
no ja nie dopytywałam, nie wiem dlaczego może dlatego że byłam zaskoczona. Wiem, że nikomu w pracy o tym nie mówił, nie chwalił się, bo przecież takie tematy poruszane są przy rozmowach na papierosach czy przy automacie z kawą. Może sobie dopowiadam, ale takie odniosłam wrażenie.
19 2020-11-25 12:55:27 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-25 13:04:25)
Ela to trochę z jednej strony czyni sytuacje Autorki jaśniejszą ta "ciąża Kaśki",ale pojawiają się dodatkowe wątpliwości jeżeli chodzi o motywy i intencje.
Postrzeganie uwodzenia jako tylko coś liniowego tzn takie łagodne stałe "napieranie" wpływanie,albo tylko i wyłącznie najbardziej ulubionej "metody"przybliżaniem/oddaleniem jest mylne ponieważ jest i tak i tak.
Podobnie ma się to do decydowana o podrywaniu,uwodzeniu wyznaczeniu celu, chodzi o to czy moment wyboru to tylko jeden punkt,dla mnie to jest kilka oscylujących punktów w wahaniu i na zasadzie kroków pod wpływem sytuacji rodzinne,oceny stanu emocji u Autorki przez kolegę "tak się gra jak przeciwnik pozwala",ale "zaplecze" ma duże znaczenie w dostarczaniu motywacji.
Facet moim zdaniem jeszcze bardzo się waha po prostu ,później to może wyglądać jakby udawał rozterki dramat,egzystencjalne dylematy ,ale jak nie odpuści i nie zajmie się swoim życiem jak mężczyzna to zdecyduje o udawaniu i graniu na emocjach Autorki wciągając ją w różne złudzenia .Będzie się oddalać od rodziny wprost proporcjonalnie na tyle na ile "rokująco"oceni zaangażowanie Autorki ,jej fascynacje,zachwyt,jej litość w stosunku do niego oraz jej zachwyt jego zachwytem,adorowaniem i atencją (ufff) jaki skutek to na nią wywiera i może się to wiązać z manipulacją wciągania we współudział.
Dla mnie facet szuka jednak skoku w bok bo już projektuje że w małżeństwie będzie źle,teraz szuka usprawiedliwień i emocji które je wesprą.Ja bym go zostawił z tymi dylematami i "nieludzko" z twardej koleżeńskości uciął kontakt i rozmowy na jakiś czas i to dłuższy
na miejscu Autorki bo nawet jak nie wyjdzie romans z tego to facet będzie się zachowywał jak wampir energetyczny uciekając do emocji decyzji które go czekają i ma jako mężczyzna do rozwiązania .To jego osobiste decyzje na które Autorka nie ma prawa mieć żadnego wpływu po za życzliwością nic więcej jeżeli facet szuka wsparcia u Autorki to jest to niewłaściwy adres ponieważ facet szuka prawdopodobnie litości upraszczam oczywiście bo ma na pewno mnóstwo myśli i uczuć w związku z ciążą tylko że nie z tym do dziewczyny z pracy jest moim zdaniem wiele innych możliwości wspierania się.
Czujesz się wyróżniona, nikomu nie powiedział o ciąży tylko Tobie. Zaufana powierniczka . Wydaje mi się, że facet robi teatrzyk, wyrywa Cię na nieszczęśliwego misia i przyjaciela. Pokazuje zaniepokojenie czy też zdenerwowanie, bo może odejdziesz z obecnej pracy, dziwne gierki.
Odwróć sytuację,twój facet w pracy ma przyjaciółkę, sporo rozmawiają, chodzą na kawę, zaczynają coraz bardziej się do siebie zbliżać, zaczyna być jakiś inny, trochę nieobecny myślami..... .. .
21 2020-11-25 13:25:22 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2020-11-25 13:40:58)
Morfeusz dzięki za odpowiedź. Doceniam mój związek i nie chcę tego stracić. Dlatego panuję nad swoim zachowaniem, ale jak panować nad myślami? Szukam sobie zajęć, ograniczam kontakt, spędzam czas z partnerem, żyję swoim życiem. Najgorsze, że gdy już czuję, że panuję nad sytuacją, że zaczynam racjonalnie myśleć o tej relacji to dzieje się coś, co znowu nie daje mi spokoju. Wiecie o co chodzi? Nie przyjaźnimy się, naprawdę nie znamy się dobrze, a już było tyle sytuacji, w których mogłam liczyć na jego życzliwość, pomoc. I to też tłumaczę sobie, że może po prostu jest dobrym człowiekiem. Ale już kilka osób mówiło mi, że traktuje mnie w specjalny sposób, że dla innych nie jest taki wylewny. I to nie tak, że on mnie próbuje podrywać. Mam wrażenie, że też stara się panować nad tym co mówi i robi, ale czasem specjalnie albo nie mówi, że o mnie myślał, że się stęsknił. Kiedyś powiedziałam, że dostałam propozycję z innej firmy i może pójdę na rozmowę, odniosłam wrażenie, że się zdenerwował.
Tak teraz myślę, że może nie warto, żeby rozpatrywać tą znajomość, ale zapobiegawczo starać się ograniczać kontakt.
To jest ewidentne, że on dąży do czegoś więcej. Widać było już w tym co pisałaś wcześniej. Jeśli zależy ci na twoim związku, to trzeba ochłodzić tą relację, ignorować zaloty, albo czasem coś wprost powiedzieć.. no nie wiem choćby, że nie życzysz sobie, aby ci mówił o pewnych rzeczach (?), w sumie możesz wcale nie chcieć aby mówił ci, że o Tobie myśli, to Ciebie nie musi interesować. Może na niektóre spotkania zabierać swojego faceta? Nie macie spotkań z współpracownikami, na które zabiera się też partnerów?
@milenaaa222 -- najpierw musisz podjąć decyzję, czy pójdziesz z nim na seks, czy nie... Konkretnie. Tak lub nie.
Potem wszystkie swoje działania podporządkować pod tę decyzję.
Nie ma flirtów, które się fajnie kończą, i trwają i jest przyjemnie. Albo ktoś urwie flirt i komuś będzie nieprzyjemnie, albo kończą się w łóżku.
Dlatego musisz zdecydować, czy wchodzisz na ścieżkę u której celu jest seks.
23 2020-11-25 13:43:21 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-11-25 14:04:06)
Mnie zaniepokoilo to że autorka nie znając jego historii wkręca sobie jakoby był wrobiony w dziecko. A przecież jak mąż z żoną żyją bez zabezpieczeń to znaczy że taką sytuację ciazową akceptują a nawet podświadomie czy świadomie do niej dążą.
Więc tu miga lampka. Bo normalnie to nawet kochankę w gorącej fazie romansu wystudziloby skutecznie.
Ja jestem chyba za wielkim tchórzem by w miejscach na które jestem skazana uciekać i wkładać energię w unikanie niebezpieczeństwa bo by mnie to za bardzo stresowalo wolę rozbrajanie takich niewybuchow.
A rozbroilabym je jak pisałam wchodząc w kumpelską znajomość rozmawiając o Kaśce. jej ciąży i innych codziennych rzeczach jego i moich. By wyciągnąć to wszystko że sfery domniemań. Takie zwykle gadki nie wchodzące w intymność czy zwierzanie się.
Gary ma rację on szuka kochanki po prostu.
Bo jego sytuacja rodzinna jest jasna ma żonę i podjęli decyzję o rozmnozeniu się.a pyta Cię o Twój związek by wybadać czy będzie miał na głowie jakiegoś wkurzonego faceta.
Tajemniczość niedomówienia on nie chce się zaprzyjaźnić masz ściśle określoną rolę w tej sztuce. Jesteś uwodzona po prostu. On jest starszy doświadczony wie co robi.
Dokładnie tak się zaczął romans mojego już ex-męża zawiązany też jak byłam w ciąży.
Postępowanie tak schematyczne, że aż oczy bolą. Czasem się wydaje, że to jedna osoba kopiuje te wątki ale niestety ten początek zdrady/rozwalenia rodziny tak właśnie najczęściej wygląda.
Kobieto, jego żona jest w ciąży. Daj sobie spokój.
Z twoich postów aż bije potrzeba znalezienia argumentów na to, że mu się krzywda w jego związku dzieje a tego dziecka to tak naprawdę nie chciał.
Jeśli tego nie utniesz do zera już teraz to jaki by nie był finał, nie będzie on szczęśliwy
- wersja A - flirtujecie, zakochujecie się, porzucacie partnerów, jeśli facet jest w porządku będzie się angażował w dziecko ucierpi na tym wasza relacja, tamta żona będzie załamana, on będzie miał wyrzuty sumienia, ty będziesz się wkurzać (jawnie bądź w ukryciu, że nie poświęca ci należytej uwagi czyli wszyscy są nieszczęśliwi - patrz mój wątek.
- wersja B - flirtujecie nawiązujecie romans w ukryciu pt. sex bez zobowiązań. Ty już się zauroczyłaś więc stawiam, że to ty się zakochasz. On będzie cię zwodził, bo nie zostawi rodziny bo dziecko małe, twojej relacji obecnej już emocjonalnie nie będzie bo będziesz kochać tamtego wszyscy są w emocjonalnej rozsypce - patrz wiele wątków z "kochanką" w tytule
Tyle w temacie.
Nie ma koleżeństwa między mężczyzną a kobietą jak czują do siebie miętę. To się wyklucza.
To, co się tu odbywa, to sobie w uproszczeniu nazywam „mentalnością kochanki”. Ktoś podrzucił wcześniej link do innego wątku kochanki, ale przecież jest tu ich dużo, dużo więcej. Wszystkie one są powtarzalne i schematyczne. Typ kochanki charakteryzuje się nadawaniu piątego wymiaru i trzeciej głębi prostym sprawom, choćby tutaj: tylko że mną gada, tylko mi powiedział o ciąży żony, itp. Gdzieś na końcu zostaje: och, taka jestem wyjątkowa ;-) I napędza się się sprała myśli, próbuje się rozgryźć zachowanie, a jak się o kimś myśli, myśli więcej niż to konieczne, to rodzi się zaangażowanie. Im więcej myśli o kimś, tym ta osoba staje się ważniejsza. No i ja w swoich myślach, też jestem dla tej osoby ważna :-) Już patrzę na nią inaczej, przychylniej. Robię w sobie miejsce dla tego kogoś. Powoli przesuwam granice tego, co jest normalne i zwyczajne. Przecież nic złego, że na siebie patrzymy, że rozmawiamy, że dzielimy się informacjami o swoim związku, o kłopotach w związku,...nic nadzwyczajnego, że dotkniemy się niby przez przypadek, że się pocałujemy, on(a) też ma w pracy kolegów i koleżanki...
A wystarczyłoby nie stwarzać okazji, nie wysyłać pewnych sygnałów, ucinać własne myśli, choćby zastępować myśli o koledze myśleniem o stałym partnerze, coś wspólnego z nim planować. Nie trzeba rozgryzać zachowania kolegów w pracy, wchodzić w gierki czy grę podtekstów. Można studzić niejasne sytuacje pytając wprost o powody zachowania zamiast rozmyślać godzinami, zakładać wątki na forum. Być może to, że ktoś zwrócił na mnie z jakiegoś powodu uwagę, to nie jest wystarczający powód, żeby wchodzić w dziwne układy. Tym bardziej, że w tle jest ciężarna żona.
I jak tu nie mieć dość tego całego cyrku i szamba, jakie może powstać, gdy tylko się coś nieopatrznie zinterpretuje..
Ktoś się uśmiecha czy zapyta jak minął dzień a tu od razu interpretacja w stylu "On mnie kocha!"
Jakbyś mu dała jasno znać, że nie życzysz sobie takiego flirtu i bliskości to byś straciła podjarkę i kogoś, kto ciągle łechce Twoje ego i podbudowuje samopoczucie.
Ehh. Samolubne jest to co robisz i nieszczere. Jesteś z jednym facetem, ale drugiemu dajesz czas, uwagę i bierzesz od niego miłe rzeczy. Zwodzisz ale nie chcesz sama przed sobą się przyznać bo bronimy się przed niemiłymi myślami o sobie. "JA?! Ja taka nie jestem!"
A potem będzie rozpacz, że nie wiadomo skąd, a przyszło zakochanie, ty nagle masz mętlik, co robić. To jest naprawdę decyzja - brniesz w tę znajomość, pozwalając sobie na różne rzeczy, z otwartością na to, że pojawi się glębsze uczucie... Albo ucinasz i stawiasz jednak na wierność, uczciwość, na obecny związek.
28 2020-11-27 04:22:58 Ostatnio edytowany przez ArchDese (2020-11-27 04:26:01)
Ale bzdury. Masz partnera lub męża, to go zapytaj. Zobaczysz co powie. Od razu wróci Ci rozum.
Czytając takie historie może zrobić się słabo. Nadawanie na tych samych falach itp.
Każda zdrada nadaje na tych samych falach! DO czasu jak ropie**doli wszystko co jest możliwe.
Piszesz tak jakbyś się dzisiaj urodziła, albo nie znała życia, nie oglądnęła ani jednego filmu i spadła z kosmosu.
Facet chce się bzyknąć, a najlepiej bzykać dwa razy w tygodniu, ale najlepiej pozostając na stopie przyjacielskiej. Najchętniej chciałby, pozostać w swoim związku lub małżeństwie, ale cotygodniowe bzykanie z osobą z którą nadaje na tych samych falach i to pod ręką w robocie, byłoby wspaniałe.
To, że znajdują się jeszcze takie naiwne osoby, które tak to rozczula, że umysł się im lasuje, to już ich problem.
Weź się dziewczyno w garść. Pierwsze co zrób to przynajmniej postaraj się być uczciwa wobec tego kogo nazywasz własnym partnerem, i zamiast pisać w internecie podziel się z nim swoimi obawami. Zobaczysz jaka będzie reakcja.
Jeśli cię na to nie stać, to znaczy, że przekroczyłaś już granice lojalności i uczciwości lub masz ochotę te granice przekroczyć i własnego partnera skrzywdzić. A jeśli cię stać to to zrób, uratujesz swój związek i to co w tobie wartościowe. Po prostu bądź ok. Pozdrawiam.
29 2020-11-27 14:51:59 Ostatnio edytowany przez Badas (2020-11-27 14:52:28)
A może to taka część koleżeństwa damsko-meskiego? Przecież kolegując się z kimś nie można totalnie pozbyć się wrażenia, że ta druga osoba jest atrakcyjna. ...
I dlatego uważam że nie ma przyjaźni damsko męskiej, ponieważ jesteśmy ludźmi i takie zachowanie jest normalne. A takie przyjaźnie kończą się fascynację lub czymś więcej. I wtedy przestają być przyjaźnią.