Czesc wszystkim, mam 21 lat moja dziewczyna ma 18 i jest pewien problem z jej przyjacielem ale zaraz wam wszystko opisze. Jesteśmy ze sobą 7 miesięcy znamy się jakieś 11. Moja dziewczyna już jakieś kilka dobrych lat ma przyjaciela. Nigdy między nimi nic nie było, ona nigdy nic do niego nie czuła poza przyjaźnią. Pech chciał ze jak akurat zaczęła się ze mną spotykać to wzięło go na jakieś amory i zaczął do niej podbijać działo się to wtedy kiedy już prawie bylismy razem. Moja dziewczyna powiedziała mu ze chce się z nim przyjaźnić ale tylko przyjaźnić a ze mną będzie czy mu się to podoba czy nie. Ostatecznie skończyło się tak ze zerwali ze sobą kontakt na kilka miesięcy no i przyznam ze wtedy było mi to bardzo na rękę. Jakieś dwa miesiące temu tamten powrócił ale dała mu ultimatum ze jeśli jeszcze raz zacznie odwalać takie akcje to będzie już całkowity koniec. Ja i on wiadomo ze za sobą nie przepadamy ale aktualnie jest problem w tym ze jestem o niego zazdrosny wkurza mnie jak się widza, gadają ze sobą i najlepiej by było jakby zniknął xd jak tylko zacznie się jego temat to wszystko kończy się kłótnia. Moja dziewczyba powiedziała mi ze zależy jej na nim jak na przyjacielu. No jak mam to interpretować? Może zalezec na kimś jak na przyjacielu i jak na chłopaku? Powiniennem się tym przejmować? Co prawda moja dziewczyba za każdym razem mi mowi jak on się odezwie albo jak z nim gdzieś wychodzi. Obiecała ze tez mi powie jak zacznie odwalać jakieś dziwne akcje no ale i tak kłócimy się o niego? Powiedzcie mi czy ja przesadzam czy jednam mam trochę racji?
Odrzuciła jego zaloty i mówi Ci jak wychodzi gdzieś. Może trochę zaufania?
Przecież postawiła mu ultimatum.
Jak zaczniesz zauważać, że np. ciągle gdzieś wychodzi albo nie ma dla Ciebie w ogóle czasu to wtedy możesz zacząć działać.
Nie bądź aż taki zazdrosny i nie rób kłótni bo może się źle skończyć.
Nie bądź aż taki zazdrosny i nie rób kłótni bo może się źle skończyć.
Nie nazwałbym tego złym zakończeniem. Raczej naturalnym i wyjścia innego nie ma. Jakoś musimy się uczyć życia, a najlepiej uczą porażki.
Alexx_99 musisz zrozumieć jedno. Dziewczyna nie jest twoją własnością. Sprawa wygląda tak, że akuratnie teraz z tą dziewczyną jest Twoja kolej. Będziesz coraz bardziej zazdrosny, a przez to mało atrakcyjny dla niej. W końcu usłyszysz, że ona nie wie co czuje, bo bardziej atrakcyjny będzie ten jej "przyjaciel", albo ktoś zupełnie nowy. Takie życie. Dziewczyna w wieku 18 lat, to jeszcze mentalnie dziecko. Chce i powinna korzystać z życia. A Ty to chcesz ograniczać.
Powiedziała mu jasno, ze jest z Tobą i dała mu ultimatum. Przy każdym kontakcie bądź wspólnym wyjściu - ona Ciebie o tym informuje. Jeśli ktoś ten związek spier*oli to będziesz to Ty ze swoją chora zazdrością.
W końcu usłyszysz, że ona nie wie co czuje, bo bardziej atrakcyjny będzie ten jej "przyjaciel", albo ktoś zupełnie nowy.
I na każdy zarzut że strony autora będzie odpowiadała "nie wiem o co Ci chodzi"
Ogarnij się chłopie i lepiej poczytaj ile związków rozpada się właśnie przez taką głupia zazdrość. W oczach kobiety jedyne co robisz to tylko tracisz.
A ja bym zapytał dziewczyny czy chce za wszelką cenę utrzymać przyjaźń kosztem tej drugiej osoby. Bo patrząc na to z boku to co? Ona postawiła mu ultimatum że nie ma nic odwalać i on nagle zmieni swoje uczucia? Jeżeli ona wie że on coś do niej ma to uczciwie z jej strony było by zakończyć taką znajomość. A tak ona będzie spędzać czas z "przyjacielem" który ma zakaz wyrażania swoich uczuć i będzie grzecznie siedział we friendzone, a z kolei jej chłopak będzie siędział zdenerwowany w domu bo jego dziewczyna chce utrzymywać relację z giściem który coś do niej czuje... Egoistyczne to trochę...
dziewczyna powiedziała mu ze chce się z nim przyjaźnić ale tylko przyjaźnić a ze mną będzie czy mu się to podoba czy nie. Ostatecznie skończyło się tak ze zerwali ze sobą kontakt na kilka miesięcy no i przyznam ze wtedy było mi to bardzo na rękę. Jakieś dwa miesiące temu tamten powrócił ale dała mu ultimatum ze jeśli jeszcze raz zacznie odwalać takie akcje to będzie już całkowity koniec.
Przeciez dziewczyna zachowala sie wrecz modelowo, a to ty masz problem z nieuzasadniona zazdroscia.
Potraktuj to jako wyzwanie, cos co skloniloby cie do pracy nad soba. Jak sobie poradzisz z tym teraz, to pozniej bedziesz z siebie dumny.
Dla takiej dziewczyny chyba warto, prawda?
a ja uwazam, ze takie "przyjaznie" nie powinny miec miejsca w zwiazku. to ze teraz miedzy nimi nic nie ma i jedna strona tak sie zarzeka, nie znaczy ze za chwile nic nie bedzie, bo wystarczy czasami chwila...(np. jakies zalamanie w zwiazku itp.) i kwestia zaufania nie ma tu nic do rzeczy.
ja niestety nie wierze w przyjaznie damsko-meskie, bo predzej czy pozniej zawsze cos sie "dzieje".
Ja w przyjaźnie damsko-męskie akurat wierzę. Ale ciężko mówić o czystej przyjaźni, kiedy przyjacielowi autorki jednak na amory się już raz zebrało. Zebrało raz- to zbierze i drugi. Wystarczy np. że dostrzeże jakiś kryzys w związku przyjaciółki i wykorzysta tę okazję, więc nie dziwię się, że autor ma z tą przyjaźnią problem.
Moja dziewczyna już jakieś kilka dobrych lat ma przyjaciela. Nigdy między nimi nic nie było, ona nigdy nic do niego nie czuła poza przyjaźnią. Pech chciał ze jak akurat zaczęła się ze mną spotykać to wzięło go na jakieś amory i zaczął do niej podbijać działo się to wtedy kiedy już prawie bylismy razem.
Standard... -- orbituje wokół dziewczyny jak pies wokół jeża. Gdy tylko wyczuł że ona się w kimś zauroczyła, to musiał przełamać swoje ego i się ratować. Wyszło słabo, bo desperacko, więc dziewczyna kopnęła go w 4 litery...
Jakieś dwa miesiące temu tamten powrócił ale dała mu ultimatum ze jeśli jeszcze raz zacznie odwalać takie akcje to będzie już całkowity koniec.
Trochę jego wartość w oczach dziewczyny podupadła. On dużo zepsuł. Razem raczej już nie będą, chyba że ten przyjaciel jest fachowcem od podrywu, empatyczny, odważny, z mocnym ego. Ale chyba nie jest taki, bo zaczął amory jak ona się zakochała w kimś innym.
Wniosek? Wystarczy pozwolić temu przyjacielowi po raz kolejny zepsuć sprawę... Oraz (!!!) uwaga -- ważne -- samemu nie zepsuć związku będąc płaczliwym misiem, który boi się o swoją przyszłość:
... no ale i tak kłócimy się o niego? .......
^^^^ zazdrość, fochy i twoja chwiejność, to idealny sposób, aby wpechnąć dziewczynę w ramiona przyjaciela.
Ja i on wiadomo ze za sobą nie przepadamy
Ok, rozumiem, ale nie okazuj tego przy dziewczynie.
To chyba już zepsułeś... trzęsiesz portkami, że ona ma przyjaciela, więc twoja wartość leci w dół na pysk na szyję...
ale aktualnie jest problem w tym ze jestem o niego zazdrosny
Możesz być zazdrosny. To zrozumiałem, czuj tę zazdrość w sobie.
Ale NIE daj poznać na zewnątrz.
Nawet jak mama i dziewczyna Ci powiedzą, byś był szczery, to im nie wierz. Nie objawiaj swojej słabości.
wkurza mnie jak się widza, gadają ze sobą i najlepiej by było jakby zniknął xd
Eeee... nie przejmuj się. Jak on nie jest don juanem, to coś zchrzani.
Można umniejszać jego wartość wskazując dziewczynie na jego błędy.
Poza tym jesteś z dziewczyną więcej niż ona z przyjacielem.
Możesz rozmawiać dużo o tym przyjacielu, dowiedzieć się...
jak tylko zacznie się jego temat to wszystko kończy się kłótnia.
Zonk, zonk.. upadasz bracie...
Moja dziewczyba powiedziała mi ze zależy jej na nim jak na przyjacielu. No jak mam to interpretować? Może zalezec na kimś jak na przyjacielu i jak na chłopaku?
Tak... daj jej spokój. Niech robi co chce. Niech się z nim spotyka. Podrywanie dziewczyny zajętej na pewno jest trudne... nie ułatwiaj swoimi słąbościami i fochami tego.
Powiniennem się tym przejmować?
Nie. Powinieneś być najlepszym chłopakiem na świecie.
Najlepszy nie oznacza przynoszenia śniadania do łóżka i noszenia jej na rękach.
Musizsz być wartościowym mężczyzną.
Co prawda moja dziewczyba za każdym razem mi mowi jak on się odezwie albo jak z nim gdzieś wychodzi. Obiecała ze tez mi powie jak zacznie odwalać jakieś dziwne akcje no ale i tak kłócimy się o niego? Powiedzcie mi czy ja przesadzam czy jednam mam trochę racji?
Masz rację -- lepiej aby nie miała przyjaciela.
Ale przez tego przyjaciela padasz na glebę ze swoją wartością, bo robisz fochy i awantury.
Nie masz wpływu na to, czy ona nie zdradzi, czy nie zerwie z Tobą. Ale na pewno nie urchonią przed tym awantury.
Jeszcze jedno ważne pytanie:
(1) Wkurza mnie jak ona rozmawia z tym przyjacielem, bo boję się, że on ją poderwie.
(2) Czuję dyskomfort, gdy ona rozmawia z przyjacielem, bo wprawdzie nie czuję zazdrości, ale czuję się jak jeleń, który zamiast bronić swojej dziewczyny, to pozwala jej na kontakty z innymi.
Które wybierasz?
na wojnie z przyjacielem dziewczyny najbardziej Ty tracisz na swoim wizerunku. Po pierwsze to On nie jest prawdziwym przyjacielem tylko dzieciakiem zawiedzionym że jego plan nie wypalił i chce Ci dowalić po prostu. I dobrze dla Ciebie, bo jakkby był mądrzejszy to by Ciuę wypunktował po cichu i nawet byś nie wiedział jak i kiedy.
Mozesz zrobić to co mówił Gary, skupić się na swoim związku, a nie na walce z tamtym gosciem.
Ale to nie znaczy, że masz się na wszystko zgadzać. Np. jeśli macie jakieś plany, a On zadzwoni do niej, że chce gdzieś wyjść, to spokojnie ja poproś by przesunęła spotkanie, a nie rób awantury.
w końcu do tamtego dotrze, że jest jakaś hierarchia i pogodzi się z sytuacją.
ale zrób to z przekonania, a nie tłumiąc to w sobie i wywalając po 10 latach
Nie wiem, skąd wy macie tych wszystkich przyjaciół, których tak łatwo jest kopnąć w 4 litery. Naprawdę jest ich tak na pęczki, że można dla nowej relacji zregygnować z wieloletnej przyjaźni po jednej krzywej akcji? Ja tam walczę o moje znajomości, a jakby ktoś mi robił awantury o moich przyjaciół, to szybko by przestał być lubiany. Niezależnie od płci.
Nie wiem, skąd wy macie tych wszystkich przyjaciół, których tak łatwo jest kopnąć w 4 litery. Naprawdę jest ich tak na pęczki, że można dla nowej relacji zregygnować z wieloletnej przyjaźni po jednej krzywej akcji? Ja tam walczę o moje znajomości, a jakby ktoś mi robił awantury o moich przyjaciół, to szybko by przestał być lubiany. Niezależnie od płci.
Zwróć uwagę na ten drobny detal: bohaterka tego wątku jest w związku a chce też przy sobie trzymać "przyjaciela" który wyraźnie dał znać że nie jest mu obojętna...
- Kochanie, wychodzę z przyjacielem na kawę.
- Z kim Skarbie?
- No, z tym co mu się podobam i chciałby ze mną być...
- A, to spoko, baw się dobrze...
Serio?
No owszem, może to wywoływać dyskomfort w partnerze/partnerce ale wszystko się opiera na dwóch założeniach:
1. albo ufasz, że osoba, z którą jesteś, jest wierna, albo uważasz, że rzuci się na każdą pierwszą lepszą okazję. Ani jedno, ani drugie podejście NIE GWARANTUJE, że nie pojawi się zdrada, bo jak ufasz to może zdradzić, a jak nie ufasz, zabraniasz, kontrolujesz i sprawdzasz to też może zdradzić.
2. Ludzie to zwierzęta i nie kontrolują swoich działań, albo są myślącymi stworzeniami i nawet zakochani mogą spotykać się z tą osobą i nie wywoływać presji.
Dla mnie niezrozumiałe jest oczekiwanie, że dziewczyna, w której zakochał się ktoś dla niej ważny, MUSI zrezygnować z tej relacji, bo uczucia dwóch panów są ważniejsze niż jej uczucia i potrzeby.
15 2020-11-05 21:10:52 Ostatnio edytowany przez Airuf (2020-11-05 21:12:02)
No owszem, może to wywoływać dyskomfort w partnerze/partnerce ale wszystko się opiera na dwóch założeniach:
1. albo ufasz, że osoba, z którą jesteś, jest wierna, albo uważasz, że rzuci się na każdą pierwszą lepszą okazję. Ani jedno, ani drugie podejście NIE GWARANTUJE, że nie pojawi się zdrada, bo jak ufasz to może zdradzić, a jak nie ufasz, zabraniasz, kontrolujesz i sprawdzasz to też może zdradzić.
2. Ludzie to zwierzęta i nie kontrolują swoich działań, albo są myślącymi stworzeniami i nawet zakochani mogą spotykać się z tą osobą i nie wywoływać presji.Dla mnie niezrozumiałe jest oczekiwanie, że dziewczyna, w której zakochał się ktoś dla niej ważny, MUSI zrezygnować z tej relacji, bo uczucia dwóch panów są ważniejsze niż jej uczucia i potrzeby.
A dla mnie niezrozumiałe jest że dziewczyna chce utrzymywać przyjaźń z kolesiem który się podkochuje w niej:
1. Krzywdzi go tym (wiem że dla wielu kobiet trzymanie mężczyzn we friendzone to nic takiego), bo nie wierzę że jej "przyjaciel" nagle się odkocha. Raczej skorzysta z pozostania "przyjacielem" wyczekując potknięć autora wątku. I całkiem możliwe że po spotkaniach będzie wieczorami płakał w poduszkę (Dla mnie to trochę jak trzymanie go w rezerwie...)
2. Przecież każde jej spotkanie z "przyjacielem" to będzie burdel w myślach jej partnera. I nie chodzi o zaufanie nawet, po prostu czymś innym jest to że np. jakiś przypadkowy koleś na ulicy będzie chciał się z nią umówić, a czymś innym świadome chodzenie na spotkania z kolesiem który robi do niej maślane oczka.
Dla mnie to jest zaspokajanie potrzeb kosztem obu panów. Rozumiem że jej uczucia i potrzeby są ważne, ale po pierwsze i najważniejsze: nie krzywdzić.
Monoceros napisał/a:No owszem, może to wywoływać dyskomfort w partnerze/partnerce ale wszystko się opiera na dwóch założeniach:
1. albo ufasz, że osoba, z którą jesteś, jest wierna, albo uważasz, że rzuci się na każdą pierwszą lepszą okazję. Ani jedno, ani drugie podejście NIE GWARANTUJE, że nie pojawi się zdrada, bo jak ufasz to może zdradzić, a jak nie ufasz, zabraniasz, kontrolujesz i sprawdzasz to też może zdradzić.
2. Ludzie to zwierzęta i nie kontrolują swoich działań, albo są myślącymi stworzeniami i nawet zakochani mogą spotykać się z tą osobą i nie wywoływać presji.Dla mnie niezrozumiałe jest oczekiwanie, że dziewczyna, w której zakochał się ktoś dla niej ważny, MUSI zrezygnować z tej relacji, bo uczucia dwóch panów są ważniejsze niż jej uczucia i potrzeby.
A dla mnie niezrozumiałe jest że dziewczyna chce utrzymywać przyjaźń z kolesiem który się podkochuje w niej:
1. Krzywdzi go tym (wiem że dla wielu kobiet trzymanie mężczyzn we friendzone to nic takiego), bo nie wierzę że jej "przyjaciel" nagle się odkocha. Raczej skorzysta z pozostania "przyjacielem" wyczekując potknięć autora wątku. I całkiem możliwe że po spotkaniach będzie wieczorami płakał w poduszkę(Dla mnie to trochę jak trzymanie go w rezerwie...)
2. Przecież każde jej spotkanie z "przyjacielem" to będzie burdel w myślach jej partnera. I nie chodzi o zaufanie nawet, po prostu czymś innym jest to że np. jakiś przypadkowy koleś na ulicy będzie chciał się z nią umówić, a czymś innym świadome chodzenie na spotkania z kolesiem który robi do niej maślane oczka.Dla mnie to jest zaspokajanie potrzeb kosztem obu panów. Rozumiem że jej uczucia i potrzeby są ważne, ale po pierwsze i najważniejsze: nie krzywdzić.
Trudno się tutaj nie zgodzić.
Zależy też, jak często te spotkania są i w jakim towarzystwie.
Jeżeli raz na tydzień, dwa lub rzadziej i z wspólnymi znajomymi to spoko.
A co innego, jakby miała się spotykać co drugi dzień i tylko we dwoje "poplotkować"
Monoceros napisał/a:...
A dla mnie niezrozumiałe jest że dziewczyna chce utrzymywać przyjaźń z kolesiem który się podkochuje w niej:
1. Krzywdzi go tym (wiem że dla wielu kobiet trzymanie mężczyzn we friendzone to nic takiego), bo nie wierzę że jej "przyjaciel" nagle się odkocha. Raczej skorzysta z pozostania "przyjacielem" wyczekując potknięć autora wątku. I całkiem możliwe że po spotkaniach będzie wieczorami płakał w poduszkę(Dla mnie to trochę jak trzymanie go w rezerwie...)
2. Przecież każde jej spotkanie z "przyjacielem" to będzie burdel w myślach jej partnera. I nie chodzi o zaufanie nawet, po prostu czymś innym jest to że np. jakiś przypadkowy koleś na ulicy będzie chciał się z nią umówić, a czymś innym świadome chodzenie na spotkania z kolesiem który robi do niej maślane oczka.Dla mnie to jest zaspokajanie potrzeb kosztem obu panów. Rozumiem że jej uczucia i potrzeby są ważne, ale po pierwsze i najważniejsze: nie krzywdzić.
Ale to nie jest "koleś". To przyjaciel. Być może nie wierzysz, że takie coś istnieje, wiele osób nie wierzy. Gdyby to rzeczywiście był "jakiś koleś" to inaczej bym mówiła.
W tej sytuacji nie śmiałabym decydować za drugą, co jest dla niej "bardziej krzywdzące" - zerwać znajomość, ochłodzić kontakt, czy pozostać na stopie przyjacielskiej, licząc na to, że się odkocha. Ja byłam w takiej sytuacji, gdzie się w kimś podkochiwałam, zakochanie przeszło, relacja przetrwała.
Burdel w myślach partnera jest problemem partnera. Oczywiście, jeśli dziewczyna będzie non stop na telefonie z przyjacielem, spotkania intymne co drugi dzień, i generalnie poświęcała mu więcej czasu niż partnerowi, zaniedbując go, to jest coś nie tak. Ale jeśli kosztem ma być utrzymanie relacji z kimś, kto jest ważny, to jest temat to głębszych przemyśleń, a nie do kateogrycznego uznania "albo jeden albo drugi".
Na miłostki i zakochania można trafić sto razy w życiu. Przyjaźnie i wieloletnie relacje nie są tak częste.