no pewnie, że najlepiej jeść i żyć tak, aby nie potrzebować żadnego wspomagania :-). Ale czasy takie, że gleby wyjalowione bo eksploatowane na potęgę, więc i to, co na nich rośnie, nie ma za wiele wartosci odzywczych. Zwierzęta karmione są tez taka żywnością i faszerowane antybiotykami, żeby nie chorowały, bo to straty dla hodowców. Srodowisko w jakim żyjemy jest zanieczyszczone... Mam miernik czystości powietrza i mimo, iż okolica w której mieszkam jest oddalona od centrum i dużo zieleni wokół a w domu codziennie chodzi oczyszczacz powietrza to często wskaźnik piszczy na czerwono. Ze słońca też nie korzystamy zbyt wiele. Raz, że większą część dnia spędzamy w pomieszczeniach zamkniętych a dwa straszy się ludzi tym słońcem i wciska filtry przeciwsłoneczne, więc nawet, jak na to słońce wyjdziemy to niewiele skorzystamy bo przez filtry nie da się syntetyzoeac wit D zbyt wiele. Czytałam, że w naszej szerokości geograficznej większość ludzi ma niedobór wit D. A ta witamina to zarazem prohormon, który reguluje sprawne funkcjonowanie całego organizmu.
Niektórzy leczą się na depresję a może wystarczyłoby zbadać sobie poziom tej witaminy, bo często duży niedobór to też niski poziom serotoniny a to powoduje kiepski stan psychiczny. Naukowcy też coraz głośniej mówią o niedoborze tej witaminy w kontekście tzw. chorób cywilizacyjnych. Bez wit D nasz układ immunologiczny nie pracuje sprawnie. A od niego zależy nasze zdrowie.
Kiedyś lekarze dla zdrowia i w ramach profilaktyki zalecali pacjentom kąpiele słoneczne, w różnych sanatoriach to był standard. Potem nastała jakaś era pod tytułem słońce to twój wróg a producenci filtrów przeciwsłonecznych zacierale ręce z radości. I nie pisze tu o leżeniu plackiem na plazy ileś godzin, bo to glupota, i to jest szkodliwe, ale o normalnym spacerze. Znam matki, które latem na każde wyjście smarują nawet niemowlaki kremem z filtrem, mimo iż i tak w cieniu cały czas jest... I tak przez lata... To nic dziwnego, że potem ma się skrajny niedobor i trzeba łykac tabsy :-)
Człowiek powinien - w zależności od karnacji - codziennie 20 do 40 minut wystawiać jak najwięcej ciała na slonce. Najlepsza ekspozycja w naszej szerokodvi geograficznej to kwiecien-wrzesien miedzy godz 10 a 15. Czyli w porze, kiedy na ogół jesteśmy w szkole lub w pracy. Oczywiście najlepiej wtedy, gdy nie ma chmur i jest czyste powietrze. A u nas to nie takie proste ;-)
Co do dobrych lekarzy - pewnie, że tacy na wagę złota. Ale żaden nie ma na czole napisu "jestem dobry" więc czasem łatwiej znaleźć igłę w stogu siana.
Byłam raz u starego laryngologa, bo czyscilam patyczkami uszy za głęboko i tylko sobie upychalam głębiej co chciałam usunąć :-) i mi się uszy pozatykaly, który mi poradził, że na zatkane uszy najlepsza jest woda utleniona. Stwierdził, że te wszystkie akustone i tym podobne to tylko naciąganie ludzi na kasę a woda to koszt 3 zł i nie ma nic lepszego (faktycznie, dziiała błyskawicznie, przetestowałam) A jak potem byłam na kontroli u innego i wspomnialam mu o wodzie to mnie zbeształ, co za pomysły i kazał akustone używać :-D
Także nieraz, co lekarz to inna szkoła, i skąd pacjent ma wiedzieć, co dobre, co niedobre itp?
Ale, że należy słuchać swego organizmu to pełna zgoda. Nasze ciało nam pokazuje często dużo, ale w codziennym zabieganiu nie mamy czasu aby przyjrzeć się głębiej jego sygnałom/reakcjom. Podejrzewam, że dzisiaj na pytanie lekarza na standardowej wizycie "jaki stolec", dużo zrobiłoby wielkie oczy bo jak robią dwójkę to pewnie nie przyglądają się efektom swej pracy ;-p Zresztą dzisiejsze kibelki (kiedyś standardem były z tzw. półką) nie sprzyjają obserwacji, wszystko plumka i znika pod wodą. A szkoda. jak mówi znane hasło, kupa prawdę ci powie ;-)