Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 93 ]

Temat: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Cześć. Dotarłem tutaj do was nie dawno. Poczytałem kilka postów i widzę, że potraficie być wsparciem w tym trudnym momencie.

Taki moment pojawił się również u mnie. Jestem z żoną 14 lat. 5 lat po ślubie od 3 lat dziecko. Kiedyś już raz na rok sie rozstaliśmy bo pojawił się ktoś kto ją porwał. Po roku wróciliśmy do siebie. Zaczęliśmy to odbudowywać. Nasza relacja popsuła się po narodzinach dziecka. Odsunęliśmy sie od siebie emocjonalnie i fizycznie. Przestaliśmy siebie słychać i swoich potrzeb. W sumie to ja przestałem słuchać jej potrzeb bo o swoich przestałem mówić bo już dawno zauważyłem, że nie są brane pod uwagę. Cała jej miłość poszła na dziecko. Ja uznając to za normę. By nie zabierać tej uwagi i miłości dziecku stwierdziłem że zajmę sie pracą by to wszystko utrzymać i zapewnić dobry start dziecku. Próbowaliśmy rozmawiać o tym ale kończyło sie awanturami i szybkimi stwierdzeniami ze ja jej nie rozumiem. Padały hasła, że potrzebujemy terapii małżeńskiej. We wrześniu dowiedziałem sie o jej romansie z moim najlepszym przyjacielem od roku. On wiedział o naszych problemach bo mu sie zwierzałem.
Znalazłem w telefonie tajne rozmowy, zdjęcia które sobie wysyłali. Przyznawała sie na 2 razy. Na początku że potrzebowała sie wygadać bo ze mną nue mogła, a później jak odkryłem kolejne rzeczy to przyznała się ze było coś więcej.
Załamałem się jednak stwierdziłem, że trzeba jakkolwiek powalczyć i być silnym bo jest to dziecko, które bardzo kochamy. Zaczęliśmy pierwszy raz od długie czasu tak spokojnie rozmawiac. Ustaliliśmy wspólnie ze nie możemy tych lat tak przekreślić i ktoś mudi nam pomóc (terapeuta). Ja w między czasie zapisałem się na indywidualną terapię bo doszedłem do wniosku, że sam już z tego sie nie pozbieram.
Po kilku sesjach i wnioskach stwierdziłem, że wrócę do domu i jak jest w nas szczera chęć to spróbujemy ogarnąć to gruzowisko z pomocą specjalisty i może uda się wrócić na dobry tor. Wrocilemyz żądaniem, że urywa kontakt definitywnie, że kasuje wszystkie komunikatory i jej telefon jest do wglądu. Kontakt urwała na 2 tyg. Po tym czasie zadałem jej pytanie (nie znając prawdy) czemu ma kontakt z kochankiem. Oczywiście powiedziała że ma i dała sie złapać.
Padłem na ziemię i przestałem juz w cokolwiek wierzyć. Zacząłem zastanawiać się czy ta terapia małżeńska ma sens. Zapewnia mnie, że jek bardzo zależy i żebyśmy spróbowali. Ja stwierdziłem, że sie wyprowadzę bo już jestem bliski załamania. Postanowiłem jednak zostawić ukrytą kamerę (niania elektroniczna) z myślą, że zaraz zjawi się kochanek. On sie nie zjawił, ale pojawiła się przyjaciółka z którą była raczej szczera. Podczas tej rozmowy powiedziała, że nie wierzy w te terapię i z dalszej wypowiedzi wynikało, że kochanek sie nie określił co do tego czy on by wszedł w związek z nią i ona nie wie. I już chyba wiem skąd te rozterki. Tam nie jest pewna i tutaj robi mi nadzieję.
Było mi z tym moralnie bardzo źle że ją nagrywałem w naszym domu. Na drugi dzień opiekowałem się dzieckiem i zabrałem kamerę. Nie wiem czy zrobiłem dobrze ale powiedziałem jej, że wiem, że nie wierzy w te terapię i pokazałem jej klatkę z ich spotkania.
Wpadła w furię i zaczęła mnie oskarżać, że wszystko spieprzyłem tym. Ze potrzebuje tylko węszyć i szpiegować. Ze zle interpretuje te słowa i ona bardzo chce iść na te terapię bo jej zależy. I tylko tam znajdziemy pomoc.
Powiedzcie mi czy ja mam prawo czuć się z tym aż tak źle. Moje zaufanie do niej spadło do zera po pierwszym kłamstwie, a tu zaraz kolejne kłamstwa plus to nagranie.

Czy pójście na tą terapię ma jeszcze jakikolwiek sens? Czy iść i zobaczyć czy ona tam będzie szczera i otwarta gdy wie, że ja wiem co mówiła? Spotkanie od tygodnia mamy już ustalone.

Mam totalny bałagan w głowie.. Źle mi też że nagrywałem ale chyba tylko tak mogłem cokolwiek uzyskać.

Dzięki za wypowiedzi.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-10-02 19:12:05)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Witaj .
Na początek to jeżeli jeszcze nie trafiłeś to przeczytaj na forum wątek Kubusia o ten https://www.netkobiety.pl/t120621.html

Żona minimum dwa razy Ciebie zdradziła i miała romanse, raz nawet  odeszła .
Za całokształt  i za swoje wybory, zdrady, decyzje ewidentnie obwinia Ciebie, a Ty jak to ciele dajesz się robić i walić po rogach .
Metoda forumowa na baranka wskazana.
Ależ żeś się dał omotać ,omamić żona kręci, Tobą jak chce ona zdradza ,Ty idziesz się leczyć ,ona ocenia postępy w Twoim leczeniu konsultuje się z jakąś swoją kumą, nie zdziw się że też prowadzi konsultacje z gachem .
Ty masz się postarać żeby ona Ciebie znów pokochała i odkochała się w tamtym pseudo przyjacielu tak to wygląda ,jeszcze w dodatku nie wierzy sama w tą terapię .To jakaś zależność a nie związek w miłości po co jej mąż ?
A Ty dalej chcesz to ciągnąć ?
Żyjesz w trójkącie, kochanek decyduje o Twoim życiu i związku,jesteś w takim niby pół zamkniętym, pół otwartym związku, na który się nie pisałeś i nie miałeś zgody,nie masz żadnego wpływu jesteś tylko tolerowany dla wygody.Twoja zona nic nie zrobiła ze swojej strony owszem mniej niż zero  recydywa klasyczna .Żona czerpie "siłę" z romansu żeby być z Tobą w związku to tak w uproszczeniu a Ty dostarczasz jej urojonych i rzeczywistych wyolbrzymionych wzmocnionych urazów i  powodów do tego żeby mogła celebrować swoją wielką tajną "miłość" też schematyczne.
Odpowiadasz tylko za swoją działką i tylko swoje zaniedbania ,czy żona była taka zawsze super dbająca o Ciebie.Nie odpowiadasz za jej zdradę obudź się .
Może jak romans dodał jej skrzydeł i ożyła to dla niepoznaki grała rolą dobrej żony i dla własnego komfortu że niby naprawia .
Na terapii to zostań zajmij się odbudową swojej wartości niezależnej od tego cudu natury co łazi po Twoim domu i zajmij się leczeniem poczucia winy które dałeś sobie wcisnąć z rozpaczy naiwności pod wpływem wybaczenia na wyrost.
Podejrzewałeś to śledziłeś kogoś kto stracił u Ciebie zaufanie - odpuść sobie .
Twoje małżeństwo sorry to nawet nie ruina i gruzowisko to coś co jest tylko wspomnieniem idei jakiejś .
Chyba że masz zasadę do trzech razy sztuka ale całej prawdy o żonie nie znasz i nie chcesz znać coś mi  się zdaje wolisz siebie obwiniać niż ujrzeć z kim masz do czynienia .
Niezły numer z Twojej żony jest z tobą jeszcze jak słusznie zauważyłeś dlatego że tamten ma opory a dlaczego ma opory bo  co innego romans a co innego życie z kobietą która zdradza i ma na kłamstwa przyzwolenie przecież nie raz pomagał jej kłamać to wie na co ją stać.
Manipulowanie Tobą za pomocą poczucia winy i złudnych nadziei, niepewności to nie miłość .
Obwinianie zdradzonego to stara zagrywka świetnie wybiela własne sumienie ,skrupuły przerzuca odpowiedzialność na zdradzonego za zdradę .
Nie jest tak przecież że wszyscy hurtowo nieszczęśliwcy i nie spełnieni w związkach lecą na hura zdradzać .
Można rozmawiać ,dogadać się a jak nie da się to można się rozstać kwestia odwagi jest ważna lub jej braku a do bycia tchórzem, kto się łatwo chętnie przed sobą przyzna łatwiej się znieczulić i odurzyć romansem .
Zawsze taki szczekliwy z żoną byłeś od rana do nocy ?

3

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Właściwie to już pasławek wyłuszczył Tobie co i jak, z czym w pełni się zgadzam.

Jeszcze może odniosę się do tego:

Dodorozrabiaka napisał/a:

Mam totalny bałagan w głowie.. Źle mi też że nagrywałem ale chyba tylko tak mogłem cokolwiek uzyskać.

Absolutnie nie jestem zwolenniczką inwigilowania, trzepania telefonu itp. sposobów sprawdzania, kontrolowania i śledzenia partnera. Jednakże miałeś bardzo mocne przesłanki, żeby powiedzieć sprawdzam, żeby przekonać się na czym stoisz. No i dowiedziałeś się, a że prawda mocno bije w dobre intencje i szczerość Twojej żony, to się wściekła i przerzuciła na Ciebie winę i odpowiedzialność, robiąc z siebie ofiarę, bo chce żebyś zamknął oczy na jej rzeczywisty wkład w to, co teraz przechodzicie.

4 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-10-02 21:17:57)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Autorze, metoda forumowa, o której wspomniał Paslawek, ta na baranka polega na tym, że bierzesz porządny rozpęd i z całej siły walisz głowa o ścianę, powtarzasz to tak długo, aż klepki równo Ci się poustawiaja.
Napisz czy chcesz rad, jak masz postąpić i co o tym myśleć, czy chodzi Ci o pocieszanie?
Bo jeśli chodzi Ci o pocieszanie, to ja od razu napiszę, że nie nadaje się do tego, nie mam po prostu odpowiednich predyspozycji do czegoś takiego.
Jeśli natomiast chodzi Co o jakieś konstruktywne rady, to napisz o tym wprost, bo tu ma forum różni ludzie i w różnym celu zakładają swoje wątki i potem wynikają z tego pewne nieporozumienia. Lepiej więc jasno postawić sprawę od samego początku.

5 Ostatnio edytowany przez Dodorozrabiaka (2020-10-02 22:31:50)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Dzięki za szczere słowa i mądre wypowiedzi. Na pewno nie potrzebuje już pocieszenia.

Chyba potrzebny bardziej ten baran w ścianę albo kubeł zimnej wody na łeb. Do wczoraj się mega łudziłem, że jest amok ale przesłanka, że jest dziecko pozwoli na ratowanie czegokolwiek.

Niestety odkąd dowiedziałem się o wszystkim ani razu nie widziałem, że jej zależy. Nie widziałem żalu ani chęci powalczenia.

To było czekanie aż do terapii, żeby ktoś pomógł. No ale każda terapia małżeńska ma podobną zasadę. Chcesz o coś walczyć, musisz kończyć romans. Tutaj nie widzę takiej chęci...

To trudne dla mnie ale nie jest już mi aż tak źle jak na samym początku.

6 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-10-02 22:47:59)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Szkoda mi ciebie autorze, bo trafiła ci się wyrachowana kobieta, Chyba czas zająć się tylko swoją terapią. Prawdziwą twarz żony zobaczyłeś na rozmowie z psiapsiółą, tutaj nie ma czego ratować. Wasze małżeństwo się skończyło. Ty jesteś tylko kryzysowym azylem. Gdy tylko, któryś z kochasiów będzie zainteresowany związkiem (jak nie ten to inny) to odejdzie nie patrząc na ciebie. Już raz miałeś taką sytuację, ile razy jeszcze to się ma powtarzać byś zrozumiał, że twoja żona ma cię tylko za człowieka, który ją zawsze przyjmie z otwartymi ramionami i którego nie trzeba szanować, bo on i tak wszystko wybaczy, bo mozna mu kazdy kit wcisnąć, wystarczy dobre słowo, krzyknięcie, odwrócenie kota ogonem i już się starasz o kolejną szansę.

7

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Zastanawiam się w takim razie po co dążenie do ratowania tego na terapii? Tam ściemy szybko wyjdą,osoba prowadząca zobaczy że jednej ze stron nie zależy...

Rozmawialiśmy też spokojnie. Mówiłem wprost. Nie ma czego ratować. Jeśli jesteś szczęśliwa to sie rozejdźmy bo tylko sobie krzywdę zrobimy tkwiąc w kłamstwie. Dziecko też będzie patrzyło na rodziców, którzy są nieszczęśliwi. Ciągle padało, że zależy. Ze te 14 lat nie można przekreślić, że córka...
Starałem się podchodzić w miarę na chłodno ale widać mówiła to co chciałem usłyszeć a nie to co chciała powiedzieć.
Jestem świadomy mojego amoku. Ze nie dociera to do mnie. Dlatego ujawniłem swój problem tutaj. Jest spora grupa, która przeszła podobną drogę.

Nie wiem do końca jaką przyjąć postawę? Do dziecka i tak będę przychodził i sie zajmował.

8

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
Dodorozrabiaka napisał/a:

Zastanawiam się w takim razie po co dążenie do ratowania tego na terapii? Tam ściemy szybko wyjdą,osoba prowadząca zobaczy że jednej ze stron nie zależy...

Możliwości jest trochę dlaczego Twoja żona koniecznie chce tej terapii.
Po pierwsze nie do końca wierzy że na nią pójdziecie.
Gra na czas z dnia na dzień w desperacji że jakoś to będzie i samo cudownie się ułoży.
Liczy na to że uda jej się wykiwać Ciebie i terapeutę .
Jest jeszcze na haju i w amoku, czyli nie za bardzo przytomnie ocenia to co się dzieje i nie słucha,nie słyszy Ciebie ,co ty mówisz, cały czas liczy że Ciebie jakoś urobi i udobrucha na różne sposoby ,możesz liczyć na różne atrakcje,płacze rozpacz błagania,świetny seks jakiego dotąd nie miałeś,lub groźby szantaże,albo jeszcze inne sztuki ,na przykład chłód i obojętność tak żebyś Ty znowu zaczął się starać jak pękniesz.
Teraz jest przestraszona nawet może czuć się urażona i zraniona że wszedłeś z butami w nie swoje sprawy chronione z poświęceniem i dla niby Twojego dobra przed Tobą  i zła że się wydało coś co tak świetnie było zaplanowane i zorganizowane ,coś co sprawiało radochę frajdę .
Może liczyć że zejdzie jeszcze głębiej do podziemia mając terapię za znakomity kamuflaż .
Niepewna jest kochanka dlatego jest między innymi z Tobą boi się nowego życia i zmian w finansach i komplikacji ostracyzmu,wstydu.
Ten brak żalu skruchy może się zmienić jak zaczai że Ci na tym zależy i to chcesz widzieć w niej.
Brak transparentności i inicjatywy z jej strony , jej seryjne ,kolejne kłamstwa nie rokują na żadną przyszłość .
Wygląda na to że swojej przestrzeni nadużyła swoją wolność też oddaliła się i zdradziła skoro uważa romans za prywatną sprawę
Na czym jej zależy na Tobie czy na status quo.
Status quo oznacza niepewność życie w podejrzeniach z mnóstwem wątpliwości,dylematów i rozterek u Ciebie .

Dodorozrabiaka napisał/a:

Rozmawialiśmy też spokojnie. Mówiłem wprost. Nie ma czego ratować. Jeśli jesteś szczęśliwa to sie rozejdźmy bo tylko sobie krzywdę zrobimy tkwiąc w kłamstwie. Dziecko też będzie patrzyło na rodziców, którzy są nieszczęśliwi. Ciągle padało, że zależy. Ze te 14 lat nie można przekreślić, że córka...
Starałem się podchodzić w miarę na chłodno ale widać mówiła to co chciałem usłyszeć a nie to co chciała powiedzieć.
Jestem świadomy mojego amoku. Ze nie dociera to do mnie. Dlatego ujawniłem swój problem tutaj. Jest spora grupa, która przeszła podobną drogę.

Nie wiem do końca jaką przyjąć postawę? Do dziecka i tak będę przychodził i sie zajmował.

Daj sobie czas i zajmij się sobą swoimi sprawami idź do prawnika i zbieraj dowody poznaj swoje prawa .
Na terapię jednak możesz pójść może na terapii ona dojdzie do tego że rozstanie dla was jest dobrym wyjściem .
Wcale nie jesteś w takim strasznym amoku nie przesadzaj Twój ostatni post jest dość trzeźwą oceną ,a co żona ma w głowie tego możemy się tylko domyślać patrz na to co ona robi a nie na to co mówi nie wierz jej we wszystko bo jak się długo kłamie bardzo trudno wyhamować.Samokrytykę i wyrzuty sumienia można zagrać oscarowo na pokaz zwłaszcza że Ty chcesz jeszcze wierzyć i widzieć w niej refleksje i jej miłość ona o tym wie i wie gdzie uderzyć ,jeszcze nie jedno przed Tobą.
To nie ona zakończyła romans tylko został wykryta i zdemaskowana romans się nie wypalił trafiłeś na jego jakąś fazę,nie sugeruj się tym co widzisz.
Twoja żona jest teraz trochę jak ćpun któremu odebrano działkę a już chciała ją zażyć Ty przeszkadzasz jej swoimi działaniami.
Ratowanie to ściema taka z determinacją i z wyrachowania raczej, a nie po to żeby ratować to taki desperacki krok.
Gdzieś na forum jest wątek gdzie małżonkowie chodzili na terapię ,żona cały czas miała romans i pisała z kochankiem nawet na temat terapii i tego że to nic jej nie daje ,także wszystko jest  możliwe ,żona nie działa racjonalnie chociaż z logiką i premedytacją na swój sposób kogoś co robi coś po to żeby się nie udało ,a w konsekwencji i tak wyląduje w ramionach kochanka,a winny będziesz jak zwykle Ty, nie koniecznie formalnie wiążąc się z nim.Im taki układ pasował idealnie .

9

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
Dodorozrabiaka napisał/a:

Zastanawiam się w takim razie po co dążenie do ratowania tego na terapii? Tam ściemy szybko wyjdą,osoba prowadząca zobaczy że jednej ze stron nie zależy...

Rozmawialiśmy też spokojnie. Mówiłem wprost. Nie ma czego ratować. Jeśli jesteś szczęśliwa to sie rozejdźmy bo tylko sobie krzywdę zrobimy tkwiąc w kłamstwie. Dziecko też będzie patrzyło na rodziców, którzy są nieszczęśliwi. Ciągle padało, że zależy. Ze te 14 lat nie można przekreślić, że córka...
Starałem się podchodzić w miarę na chłodno ale widać mówiła to co chciałem usłyszeć a nie to co chciała powiedzieć.
Jestem świadomy mojego amoku. Ze nie dociera to do mnie. Dlatego ujawniłem swój problem tutaj. Jest spora grupa, która przeszła podobną drogę.

Nie wiem do końca jaką przyjąć postawę? Do dziecka i tak będę przychodził i sie zajmował.

To co powiedziała przyjaciółce jest prawdą, tam nie miała powodów by kręcić, tam mogła wreszcie powiedzieć prawdę jak się czuje. Tobie trzeba kręcić bo jeszcze odejdziesz przed czasem, kiedy nie będzie na to gotowa i boi sie, że sobie nie poradzi. Bo ciężko patrzeć jak cierpisz, bo ciężko być tą złą. Nie próbuj jej zrozumieć i uzyskać od niej prawdę i uczciwość, ty dla niej nie jesteś od tego. Córka to tez karta przetargowa by złamać twoją pewność odbioru sytuacji.

10 Ostatnio edytowany przez Dodorozrabiaka (2020-10-03 12:32:48)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Puki co to ciągle mi zarzuca, że ja jej nie słucham i nie słuchałem. Jeśli ona powtarza, że chce iść to nie robi nic na siłę.
Poniekąd jestem świadomy tego, że to zaniedbałem nasze relacje małżeńskie. Wpadłem w wir pracy, od rana do wieczora w pracy. Zarabiałem na prywatne przedszkole. Była wizja budowy domu na wymarzonej działce. Odkąd urodziło się dziecko dałem przyzwolenie na to by nie pracowała. Zająłem się domem, rachunkami,wspólnymi wakacjami i wyjazdami. W tym wszystkim zabrakło zajęcia się wspólnymi relacjami. Nie było siły. A nawet jak się pojawiała siła to szybko gasła bo odbijałem się jak od ściany. W tym zniechęceniu głównie spotykałem się z pseudo przyjacielem, który wpadał i był przy "nas blisko". Był blisko ale tylko mojej żony.

Z terapia jest trochę dziwna sprawa bo póki co została zaproszona ona sama. I tak już od 3 sesji. Z prawdy, którą przekazała psiapsi (ja oczywiście dostałem inną) wychodzi ze terapeuta nie chce wejść we wspólną terapię bo ona jest silnie zakochana w kochanku... Próbuje znaleźć tam wartości jakie zobaczyła w kochasiu z nadzieją czy będą one u mnie. No i szczerze powiem, że nigdy w życiu nie przykleiłbym sobie żadnej cechy on niego. Znam go doskonale, wiele razem przeszliśmy. W sumie traktowałem go lepiej niż swojego rodzonego brata. Potrafiłem mu załatwić pracę, naprawy samochodu itp.

Poje...na sytuacja. Tak naprawdę każdy z nas się oszukuje. Ja, że wierzę w szczere intencje. Ona, że jest w stanie się ponownie zakochać we mnie co powtarza. No i on, który obserwuje to z boku. Niby wie, że idziemy na terapię. Ale jest w gotowości.pytanie czy w pełnej? Bo trzeba wziąć odpowiedzialność za wszystko. Szczególnie za kobietę z dzieckiem.
Do tej pory to był bawi-damek. Dużo przelotnych randek, tinderow i szukania małolatek. Dlatego tym bardziej jestem zdziwiony podejściem żony...

11 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-10-03 00:38:38)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Wiesz jak to się mówi prawda leży po środku i dobrze, że zdajesz sobie sprawę  z tego, że tez przyczyniłeś się do rozpadu waszego związku. Tylko wiesz jak już się rozpadł to wypadałoby nie robić ci wody z mózgu, tylko się ładnie rozejść każde w swoją stronę, a tutaj jest teraz jeden wielki chaos. Sprawa była prosta, chciałaby z tobą być, nie szuka nowego kochanka, tylko uczciwie jest tylko z tobą. Ty wiesz, że potrzebuje zainteresowania, uwagi, pomocy, wsparcia nie tylko twojej kasy to dajesz jej to. Każde z was dało ciała i to co teraz się dzieje to jest oszukiwanie siebie nawzajem. No chyba, że ty będziesz tym miłym mężem i zaakceptujesz kochanka na doczepkę, będziesz zadowolony ze szczęścia żony z kochankiem. Córka będzie zadowolona bo będzie miała mamusię i tatusia. Ale wątpię w taką wizję waszego związku.  Wasze małżeństwo jest już tylko na papierze. Dla niej ty już zawsze będziesz gorszy od każdego kochanka, a ona dla ciebie zawsze bedzie tą bombą cykającą i przypomnieniem, że nie jesteś dla niej tym najważniejszym mężczyzną na świecie. Ile wytrzymasz tego upokażania ciebie?

12 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-10-03 01:28:35)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
Dodorozrabiaka napisał/a:

Poki co to ciągle mi zarzuca, że ja jej nie słucham i nie słuchałem. Tak to prawda (mówię to świadomie bez biczowania siebie), poniekąd jestem świadomy tego, że to zaniedbałem. Wpadłem w wir pracy, od rana do wieczora w pracy. Zarabiałem na prywatne przedszkole. Była wizja budowy domu na wymarzonej działce. Odkąd urodziło się dziecko dałem przyzwolnie na to by nie pracowała. Zająłem się domem, rachunkami,wspólnymi wakacjami i wyjazdami. W tym wszystkim zabrakło zajęcia się związkiem. Nie było siły. Brak siły na zajęcie sie dzieckiem czy chęć wyjścia z domu... Głównie spotykałem się z pseudo przyjacielem, który wpadał i byl przy "nas blisko". Był blisko ale tylko mojej żony.

Z terapia jest trochę dziwna sprawa bo póki co została zaproszona ona sama. I tak już od 3 sesji. Z prawdy, którą przekazała psiapsi (ja oczywiście dostałem inną) wychodzi ze terapeuta nie chce wejść we wspólną terapię bo ona jest silnie zakochana w kochanku...
Poje...na sytuacja. Tak naprawdę każdy z nas sie oszukuje. Ja, że wierzę w szczere intencje. Ona, że jest w stanie się ponownie zakochać we mnie co powtarza. No i on, który obserwuje to z boku. Niby wie, że idziemy na terapię. Ale jest w gotowości.pytanie czy w pełnej. Bo trzeba wziąć odpowiedzialność za wszystko. Szczególnie za kobietę z dzieckiem.
Do tej pory to był bawi-damek. Dużo przelotnych randek, tinderow i szukania małolatek. Dlatego tym bardziej jestem zdziwiony podejściem żony...

Myślę że nieźle jakby wyżej wspomniany Kuba Ci coś napisał na ten temat.Bardzo podobne są wasze historie,a szczegóły pomijalnie nieistotne .
Odpowiedzi jak do tej pory miałaś dość radykalne,ale jest tęż tak jak napisała Ajko.W życiu rzadko jest czarno i biało,każdy pęka w różny sposób.
Żona to jednak mimo wszystko człowiek,a nie potwór, może ma dylematy i wyrzuty które teraz trudniej jej tłumić przez "zakochanie" i emocje, narozrabiała niewąsko to fakt i to nie pierwszy raz, dostała szansę i ją zmarnowała ,a oprócz zajmowania się dzieckiem niewiele włożyła w poprawę waszej sytuacji.Czy ona pracuje ? Czy oprócz pretensji słuchała ciebie .Ty napisałeś o swoich błędach a czy ona wie o swoich i potrafi się do nich przyznać?
Teraz jest rozdarta bo zakochana jest w kochanku, możliwe że ma jakieś tam skrupuły wobec ciebie ,najbardziej jednak może żałować że sprawy się skomplikowały, bo nie jest psychopatką,tylko takie zakochanie to ogromna "siła", emocje, wyidealizowany obraz ,wyobrażenie o kochanku ,złudne nadzieje, że z wesołego bawidamka dla niej on się zmieni w takiego kogoś jak trochę Ty ale z zajebistymi emocjami i seksem w dodatku ,nie lekceważył bym tej jej potencjalnej iluzji,a z drugiej strony nie można też mu ufać tu jest właśnie rozdarta.Ty jesteś zaklepany ,przywiązany do niej, co jest wygodne, robisz co ona chce i ma wiele swobody, a raczej miała ,nie chce przecież z tego rezygnować, Twoja miłość jest wygodna dla niej i jej pochlebia,to że ją irytujesz, denerwujesz, rozczarowujesz męczysz i dręczysz, również się przydaje,ma pretekst że jej się należy coś w zamian za to wielkie poświęcenie i  życie z Tobą pod jednym dachem, stabilność i bezpieczeństwo finansowe też ważne,jesteś ojcem jej dziecka przydajesz się i jesteś potrzebny,ale to widocznie było za mało, nie było tych emocji namiętności, nuda,słaba komunikacja z dwóch stron z jej też jak napisałeś .Dostarczyliście sobie widocznie wiele urazów w trakcie małżeństwa nie rozwiązanych, każde sobie zero wzajemności w zrozumieniu,z tym że to nie usprawiedliwia okłamywania ,oszustw,złamania danego słowa przez nią.
Dała sobie pozwolenie na zaspokajanie i zabawę na boku za Twoimi plecami,to też zerowe zaufanie do ciebie bo jak umowa jej się przestała podobać mogła negocjować jawnie jej warunki postanowiła inaczej.Możliwe że w jej mniemaniu to kłamanie to było poświecenie dla dobra małżeństwa taki ciężar pod pretekstem że nie chce Ciebie ranić wiedząc że rani,a wszystkie działania były pozorowane na pokaz żeby uspokoić sumienie i uśpić Twoją czujność zmylić Ciebie.
Ideałów jednak nie ma poczuła się zbyt bezpiecznie i dała złapać,jak taka troskliwa z niej żona to powinna tak ukryć się z tajemnicami i sekretami żebyś się nie zorientował jednocześnie rekompensując jakoś oddalenie z tym że to niemal absurd i nie bardzo to możliwe na moje oko niewiele osób potrafi nie krzywdzić i potrafi oddzielić romans do małżeństwa nie szkodząc nikomu takie coś to niemal utopia fajnie wygląda na filmach romantycznych z egzystencjalnymi,moralnymi dylematami kochanków w tle.
Teraz ma zagwozdkę bo uczucia do kochanka są silne, nie może,nie potrafi się ich pozbyć i może nie chce, z drugiej strony wie i czasem dochodzi do niej ,że z nim trudno będzie zbudować związek to też taka dwoistość, wie też że Ty możesz w końcu ją pogonić ,może dojść do sytuacji ,której boi się jak ognia że zostanie na lodzie ,z rozwodem sama ,a kochanek ją oleje bo po co mu kobieta z dzieckiem i były mąż na głowie jak tyle kobiet może mieć.
Ciekawe jaki wpływ będzie mieć na nią terapia ta indywidualna na której teraz jest.

13

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Autorze, kiedyś przy okazji jakiegoś wątku pisałam na temat pewnego lowelasa, który był singlem, ale i tak miał kobiety, ile tylko ich potrzebował. W towarzystwie przechwalał się swoim powodzeniem, bo fakt, latały za nim. Szczególnie upodobał sobie mężatki, bo wiadomo, że wbrew pozorom są one najbardziej wygodne i bezpieczne. I tak żył sobie ten wesoły chłopek, niektórzy śmieli się z niego, a niektórzy mu zazdrościli. Aż pewnego razu trafił na pechowa mężatkę, bo ta wzięła się i zakochała. On oczywiście nie i nie, ona natomiast wpadka w jakiś amok i były jakieś próby samobójcze, latanie po ludziach, groźby, prośby i szantaże. Któregoś dnia siedzimy sobie na jakiejś imprezie i ktoś zapytał tego lowelasa, że właściwie, to dlaczego on nie chce się z nią związać. Aha, mąż kobiety oczywiście rozwiódł się z tą kobietą, więc xostala sama. Na zadane mu pytanie facet powiedział tak " żartujesz? Miałbym związać się z kur....wa? No, jak to?- ktoś zapytał. On na to- stary ty pojęcia nie masz, jak ta baba darła łacha z tego frajera i ja miałbym związać się z taką?
Tak, mój drogi autorze. Samo życie, piękne i brutalne.
Ten facet był zepsuty do szpiku kości i podły, ale inteligencji mu nie brakowało. On wiedział, że takie dobre są do wątpliwej jakości zabawy, ale nie są żadnym materiałem na żonę.
Ty natomiast już dwa razy (przynajmniej o tyłu jej zdradach wiesz) miałeś okazję dowiedzieć się, z jakim gatunkiem kobiety się ożeniłes i dalej masz mętlik w głowie?
A czego Ty jeszcze nie wiesz?
A może jest tak, jak napisał Paslawek, że Ty uznajesz zasadę, że do trzech razy sztuka?
Nie wiesz, co sądzić o tej terapii małżeńskiej. No moim zdaniem, to zupełnie bez sensu. Ty potrzebujesz terapii, ale tylko dla siebie. Żadna terapia małżeńska nie sprawi, że ta kobieta nagle dozna olśnienia i zacznie poważać Cię i kochać, a boczniaka odstawi na bok i na dodatek od tej pory nie pojawi się już następny. Nie ma takiej możliwości. Ta kobieta gra po prostu na zwłokę bo ciągle ma nadzieję, że kochanek porwie ja do siebie tak, jak zrobił to ten pierwszy gach.
Temu aktualnemu jednak się nie spieszy, ona to widzi, więc asekuruje się kobieta, jak tylko może. Zna Cię bardzo dobrze i wie, jak Tobą manipulować, w który punkt przycisnąć, żebyś spuscil z tonu. Wszystko do tej pory uchodziło jej na sucho, więc ona jest pewna, że i tym razem tak będzie.
Odstaw ja od łóżka, bo może zaciążyć i nagle się okaże, że potomek boczniaka wyląduje na Twojej głowie, tak długo aż nie udowodnisz, że to nie Twoje dziecko. Najpierw jednak będziesz musiał przejść prawdziwa gehennę i po szyję taplać się w bagnie.
Zadbaj o swoją własność, czyli co Twoje, to Twoje, a co tej kobiety, to jej, żebyś potem nie skończył jako sponsor i dojna krowa dla niej i jej kochanka.
Cokolwiek kupujesz, rzeczy do domu, dla dziecka bierz na to kwitki, bo nigdy nie wiadomo, kiedy nie przyjdzie Ci z nich zrobić użytku.
Przeorowadz rozdzielność finansowa odnośnie prowadzenia gospodarstwa domowego. Lala nie pracuje, więc mieszka za darmo, stołuje się u Ciebie za darmo i pewnie w szmatach nie chodzi.
Niech kochanek finansuje jej wszystko albo niech baba ruszy do roboty.
Poxabezpieczaj się na każdym froncie.
Idź do prawnika, jeśli czegoś nie będziesz wiedział.
Gronadz dowody zdrady i zabepieczaj je sobie na bieżąco.
Gdy z nią rozmawiasz, to kieruj się zasadą, że im mniej wie ona, tym więcej wiesz Ty, czyli nie wysypuj się przed nią z niczego, co wiesz, tylko trzymaj wszelkie newsy dla siebie i dokumentuj je.
Traktuj te kobietę, jak swojego osobistego wroga, ponieważ tym właśnie dla niej jesteś. Jesteś kłoda u nogi, która zabrania jej rozkładania nóg przed boczniakiem i zmuszasz do czegoś, czego ona nie chce.

I przede wszystkim pozbądź się złudzeń.

14

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
Ajko napisał/a:

Wiesz jak to się mówi prawda leży po środku i dobrze, że zdajesz sobie sprawę  z tego, że tez przyczyniłeś się do rozpadu waszego związku. Tylko wiesz jak już się rozpadł to wypadałoby nie robić ci wody z mózgu, tylko się ładnie rozejść każde w swoją stronę, a tutaj jest teraz jeden wielki chaos. Sprawa była prosta, chciałaby z tobą być, nie szuka nowego kochanka, tylko uczciwie jest tylko z tobą. Ty wiesz, że potrzebuje zainteresowania, uwagi, pomocy, wsparcia nie tylko twojej kasy to dajesz jej to. Każde z was dało ciała i to co teraz się dzieje to jest oszukiwanie siebie nawzajem. No chyba, że ty będziesz tym miłym mężem i zaakceptujesz kochanka na doczepkę, będziesz zadowolony ze szczęścia żony z kochankiem. Córka będzie zadowolona bo będzie miała mamusię i tatusia. Ale wątpię w taką wizję waszego związku.  Wasze małżeństwo jest już tylko na papierze. Dla niej ty już zawsze będziesz gorszy od każdego kochanka, a ona dla ciebie zawsze bedzie tą bombą cykającą i przypomnieniem, że nie jesteś dla niej tym najważniejszym mężczyzną na świecie. Ile wytrzymasz tego upokażania ciebie?

Tak, zdaję sobie sprawę, że do takich poczynań doprowadziliśmy oboje. 50/50 biorę na klatę. Z tym, że mam wrażenie, że w jej wypowiedziach pada tylko moja wina. Tak jakby chciała się za wszelką cenę usprawiedliwić. Ja jestem jednak ulepiony z takiej gliny, że gdy coś się psuje to zaczynam naprawiać, a nie wyrzucać. Tu widzę, że w analogicznej sytuacji u niej, łatwiej było zbudować nową relacje, która poniesie do przodu. Zabiło nas na pewno to, że nie rozmawialiśmy ze sobą mega szczerze o problemach.  Znaczy się ona chyba do teraz nie mówi nic szczerze. Nigdy nie wyjaśniliśmy sobie co ją skłoniło do powrotu do mnie po tej pierwszej akcji.

Nie dostała czułości, czasu dla niej, wsparcia, zrozumienia itp. Ok. ma racje. Tylko gdy ja zadałem jej pytanie co ona mi zaoferowała odkąd dostrzegła kryzys to już było trudno o konstruktywne złożenie zdania. Ciągle padało, że ona nie dostała tego tamtego.


Romans na pewno dodał jej skrzydeł jak już zostało to wspomniane. Została zauważona i z szarej myszki jaką była w domu zrobiła się pewną siebie kobietą ale tylko na potrzeby romansu. Tylko dla zaspokojenia swoich potrzeb.

Na mojej indywidualnej terapii, terapeutka zapytała mnie się a co z tego czego oczekiwała moja żona ja dostawałem od niej. Ile rzeczy było z jej inicjatywy, które powodowały, że czułem się zauważony przez nią. No i niestety za wielkiego pola manewru w wypowiedzi nie miałem. Więc ta sytuacja pokazuję, że można oczekiwać coś od drugiej, a samemu nie dawać absolutnie nic.


Dziękuję Wam za każdą wypowiedź i chłodne spojrzenie na sprawę. Wiadomo, tu jest tylko moja wersja, druga strona się nie wypowie. Jednak czytając Wasze komentarze (niekiedy trudne) buduję siebie i swoją pewność na nowo. Bo oczywiście w tej chwili tej pewności siebie nie mam praktycznie wcale. Uciekła gdy człowiek przyjął takie ciosy na siebie - żona, zdrada, strata przyjaciela, dalsze kłamstwa, rozpad rodziny, szczęście córki...

15

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Najlepiej jeszcze ją przeproś i poproś, żeby ci wybaczyła, Będzie w domu spokój, do następnej jej zdrady. Jak się kąpałeś wczoraj/dziś, to w kroczu było co umyć?

16

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
JaJakoJa napisał/a:

Najlepiej jeszcze ją przeproś i poproś, żeby ci wybaczyła, Będzie w domu spokój, do następnej jej zdrady. Jak się kąpałeś wczoraj/dziś, to w kroczu było co umyć?

hahaha tak było smile

17

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
Dodorozrabiaka napisał/a:

Nigdy nie wyjaśniliśmy sobie co ją skłoniło do powrotu do mnie po tej pierwszej akcji.

Rozrabiako a co usłyszałeś od żony po tym chyba roku i jej powrocie ?
To ona się zgłosiła czy Ty zabiegałeś o powrót ?
Standardoeo to w pierwszej opcji na ogół mozna usłyszeć o tym że ktoś ",zrozumiał swój błąd "
i że "uzmysłowił sobie co traci jak to stracił dopiero" i że zrozumiał kogo naprawdę kocha " same wyświechtane teksty powtarzane od pokoleń.
Często prawda jest taka że kochanek/kochanka dostaje po prostu kopa ,albo jest mocno rozczarowany życiem z kochanką /kochankiem
bo to jak napisałem nie jest to samo i nie jest tak fajnie jak podczas romansu,a te wszystkie oczekiwania z mrzonek, w życiu raczej nie mają miejsca są nie spełnione,chemia też mija  prędzej czy później.

18 Ostatnio edytowany przez Dodorozrabiaka (2020-10-03 13:30:50)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
paslawek napisał/a:
Dodorozrabiaka napisał/a:

Nigdy nie wyjaśniliśmy sobie co ją skłoniło do powrotu do mnie po tej pierwszej akcji.

Rozrabiako a co usłyszałeś od żony po tym chyba roku i jej powrocie ?
To ona się zgłosiła czy Ty zabiegałeś o powrót ?

ja nie zabiegałem wtedy. Mamy kilku wspólnych przyjaciół i spotkaliśmy się jakoś wspólnie w tym kręgu. Historia jak każda w tym temacie. Ja wtedy odzyskiwałem równowagę. To był ostatni rok studiów, rozkręcanie firmy. Pojawiła się też stara dobra znajoma, która chciała wejść ze mną w relację poważną. Długo zabiegała ale powiedziałem jej, że do póki się w 100% nie wyleczę wtedy jeszcze z dziewczyny-obecnie żony to nie będę jej ranił. Po co dziewczyna miała czuć się jak plaster na ranę... No i zjawiła się ona gdy wyleczenie było na granicy 80%.

Co usłyszałem?? chyba nic wielce innego co przedstawiłeś jako te utarte od lat zdania. Nawet nie wiem czy one padły. Czy to po prostu ten tlący się już żar miłości ponownie nie zapłonął.

Czasami w tym wszystkim łapie się, że nie pasuję do tego świata. Za dobrze chcę dla innych, mało dla siebie


Macie dużo racji. Ona czuje się zbyt pewnie. Wie, że jestem, zaopiekuję się dzieckiem, ba jeszcze opłacę rachunki albo przypomnę o nich. Ta równowaga u niej powoduje, że ona ma jeszcze czelność sobie wybierać i rozkminiać. Stawiać plusy i minusy przy jednym i drugim...tak jak wspomnieliście. Te uczucia są do kochanka na pewno silne bo rodziło się to przy zakazanej sytuacji. Wiadomo, że zakazany owoc smakuje najbardziej. Z dnia na dzień nie schowa tych uczuć do pudełka i się nie otrząśnie. Jednak z nagrania wiem, że nie zależy, jest tylko obawa co ją czeka jak te emocje z boczniakiem opadną i wyjdą te duże wady, o których kiedyś wspominała gdy jeszcze mieli zwykła relację koleżeńską. Teraz na pewno jest to ideał mężczyzny... szkoda z tym walczyć.

19 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-10-03 14:16:39)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

To w sumie teraz bez większego znaczenia to co było z tym jej powrotem do ciebie,widocznie starania starej dobrej znajomej nie uszły uwadze Twojej wtedy jeszcze przyszłej żonie i tak zwany klasyczny 'pies ogrodnika jej się włączył" możliwe że dlatego nagle pojawiła się znowu "przypadkiem".
Powiedziała to co bardzo chciałeś usłyszeć ,a z emocjami po rozstaniu czy zdradzie bardzo trudno wrócić,pomimo tego że nawet samemu chce się w to wierzyć i przekonać do tego, dla mnie to niemożliwe prawie wcale,ale to wiem z dystansu inaczej jest jak się jest w takim kotle .

20

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Ostatnio usłyszałam przepiękny tekst "Wszędzie będą jacyś ludzie, którzy mają jakieś kompleksy i będą chcieli nas w te kompleksy wcisnąć". Szkoda czasu na rozkimy z czyjej winy to sie wszystko wydarzyło, ona podjęła decyzją. Teraz czas byś zadbał o siebie, na tyle ile możesz pielęgnuj swoje poczucie wartości, którego ona nie jest wyznacznikiem, bo ona sama w sobie nie widzi wartościowej osoby. By poczuć się kimś wartościowym potrzebuje kochanka. Chodź na terapię, dbaj o swój komfort psychiczny i dystans do całej sytuacji, to ci pomoże odnaleźć siebie w tym całym szambie z toksyną.

21

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Miałem podobnie. Trafiliśmy na terapię, po rozmowie tylko żona mogła kontynuować, podobnie zaburzona jak ta Twoja gwiazda. Ja u innego terapeuty miałem kilka spotkań tzw. terapia wsparcia. Myślę, że możesz iść podobnie, poszukać siebie w tym wszystkim. Twoja żona, jeszcze jest na rozdrożu, boi się, jego odrzucenia, to co podsluchałeś jest Twoje. Znasz już jej tok myślenia, żyje teraz chwilą, daj jej poczuć ze coś się kończy. Jak będziesz już nieźle wymęczony sytuacją, z uśmiechem zrobisz sobie popcorn i popatrzysz jak się mota. Ale z czasem będziesz ponad tym i podejmiesz właściwe decyzję.

22

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Przebrnąłem przez historię Kubusia Puchatka. Faktycznie bardzo zbliżona do mojej tylko rozciągnięta w czasie. Nie wierzyłem, że tam aż taki będzie finał ale jak widać schematy niestety są często takie same u większości z nas "zdradzonych". Dawanie szans pozytywnie kończy się u nielicznych.

Wczoraj na spokojnie obejrzałem jeszcze raz nagrania, już po Waszych wypowiedziach, radach i sugestiach. Faktycznie, ja jako mąż tam nie występuję. Występuję jedynie jako koło zapasowe ale deska ratunkowa. Człowiek, który ogarnie i posprząta brudy. Nawet te, za kochanka. Tam jest tylko kwestia kochasia. Przyjaciółka jeszcze próbuje jej czasami powiedzieć, że nie wiadomo jak będzie jak te emocje opadną, jednak to nie dociera. Później dodatkowo ją podkręca na nowe. Także szkoda już chyba na to nerwów i czasu. Ląduje to na dysk, zabezpieczone hasłem na wypadek gdy gwiazda chciała się stawiać.

Na terapię się przejdę ale już z nową wizją tego czego chcę. Do tej pory oboje wiedzieliśmy, że każde z nas chce iść o to zawalczyć. Mój front się zmienił i tam pewnie to oficjalnie oznajmię. Często kierowałem się w tym wszystkim dobrem i spokojem córki. Tylko, że zależy chyba tylko na tym mi, bo druga strona skierowana jest tylko na swoje chwile uniesienia i przeżywanie tego wspaniałego uczucia. Nie ma tam miejsca na postrzeganie córki.

Trochę jej zazdroszczę tego bo dawno czegoś takiego nie czułem. Tej fascynacji kimś nowym, zabiegania o uwagę czy choćby fantazjowania. Do tej pory było to na co mogłem liczyć w domu i z tym się godziłem. Jednak wierzę, że to się pojawi jednak ja nie będę musiał się z tym kryć i schodzić do podziemia. Ze temu wszystkiemu po jakimś czasie nie będzie towarzyszył wstyd i krzywdy zadanym dookoła.

Także dla wszystkich czytających, szukających rad, wsparcia. W takich sytuacjach trzeba pozostawić taką gwiazdę samą sobie. Muszą dotrzeć do niej problemy dnia codziennego (emocjonalne, finansowe czy gospodarstwa domowego). Na pewno byciem przy takiej osobie nie spowodujemy, że będzie mniej myślała o kochasiu, a więcej o nas. Wręcz przeciwnie. Będzie przez nas czuła się dociskana nawet spojrzeniami (że doszukujemy się tego o czym myśli) i  tęsknotą będzie wracała myślami do kochanka bo tam w chwili obecnej problemów nie było. Tam jest obecnie zapamiętany świat idealny. Zycie w harmonii i pięknej melodii. Szkoda naszych nerwów na to.
Ja wyprowadzając się ostatnio zauważyłem, że jestem delikatnie spokojniejszy. Przesypiam większość nocy, lepiej jem. Mam też czas na złapanie małego dystansu. Dzięki temu, że nie muszę się temu przyglądać miałem okazję poprosić was o wsparcie. To daje dużo.

Dla tych co bardzo chcą jeszcze powrotu żony/dziewczyny do siebie i chcą dać szansę również zastosowanie z góry może temu pomóc.

23

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

mezczyzna mysli ze kobieta majaca z nim dzieci ktora jest w amoku nie zapomina o dzieciach. to wydaje sie przeciez takie niby normalne, przeciez to jej wlasne dzieci. Ty wlasnie dla dzieci chcesz ratowac wasze malzenstwo i nawet nie jestes sobie w stanie wyobrazic ze twoja zona ma wasze dzieci ponizej kochanka.
Zobacz sobie posty annyluizy. ona tam pokazuje ze dzieci w amoku sa niewazne, nam to trudno zrozumiec bo to kobieta a przyjelo sie ze kobieta zawsze kocha swoje dzieci. Pomoze ci to tez zrozumiec proces amoku. Tam kobieta tak sie "zakochala" ze pomimo ze z tym mezczyzna jescze " nic nie bylo" to juz maz i dzieci staly sie niewazne. Zobacz jej posty to pomoze ci zrozumiec gdzie w waszym zwiazku jest teraz twoja zona i ze terapia malzenska to w waszym przypadku  strata czasu dla was.

Annaluiza napisał/a:

Pisalsm w wydawaloby sie innej sprawie o moim problemie, ale znajduje podibienstwo w naszych historisch. Orosze przeczytaj moja:
„Czesc, pisze tutaj w nadziei na wysluchanie. Mieszkam w Hamburgu, z mezem i dwoma corkami.Mam 39 lat i od 10 lat jestem z mezem Nie mam zadnych przyjaciol z ktorymi moglabym porozmawiac o tym co mnie boli.
Ponad miesiac temu zaczelam nowa prace i tam wlasnie poznalam mezczyzne, w ktorym sie zakochalam. To byly poczatki, flirt i nawet do niczego jeszcze nie doszlo bo nagle zredukowano zapotrzebowanie na personel i siedze od 3 tygodni w domu. Mowia ze moze od czerwca znowu sie cos ruszy.
Moj problem to to czekanie. Nie jakies wyrzuty moralne wobec meza. Tamtego faceta po prostu chce. Czekanie na prace rozwala mnie od srodka. Ja za tym facetem po prostu tesknie. Nieustannie analizuje to co wtedy powiedzial, czy tylko gral mowiac mile slowa i patrzac mi w oczy. Ciagle tylko on w mojej glowie. Jest mi ciezko normalnie przebywac z rodzina. Chce wiedziec czy to znim to na serio czy nie, a nie mam jak sie do niego dostac, nie znam nikogo kto by go znal. Czasem mysle ze tego nie zniose, ze moze juz nigdy go nie zobacze i sienie dowiem co on czuje. Wariuje. Pomocy.

gdybym mogla cofnac czas nie poszlabym tam pracowac i nie poznalabym tamtego. Wczesniej bylam szczesliwa z mezem. Tylko ze nie planowalam tego nowego uczucia, nawet mnie to mocno uderzylo. Nie szukalam nikogo do romansowania itd. Tak sie stalo. Sama siebie sie pytam jak to mozliwe zeby ktos kogo znam tyle lat nagle stal sie malo wazny w porownaniu z tym ktorego zaledwie znam. Nie rozumiem dlaczego ten nowy mezczyzna tak mnie absorbuje. Strasznie to meczace, to dumanie. Wolalabym sie jaknajszybciej dowiedziec ze nie jest mna na powaznie zainteresowany i wrociv do tego co bylo wczesniej. Tylko ze potrzebuje to jakby w jego oczacz zobaczyc, wiec czekam“

To tez od tych tygodni bez pracy stalo sie mija obsesja. Nie moge go sledzic, nie wymienilismy numerow, maili, nie znam jego kolegow. Ale facebooka otwieram tysiace razy dziennie czy aby on mnie tam nie znalazl jakos. Agencje ktora mnie tam wysyla do pracy nekam pytaniamiczy sie juz cos tam ruszylo. Z mezem nie umiem juz rozmawiac, o przytulaniu itp nie ma mowy. Stal sie dla mnie nudny i bezbarwny, problemy dzieci strasznie niewazne. Czekam tylko na dzien w ktorym pojde do pracy i MOZE sie dowiem co on czuje bo tak jak Ty nie odwaze sie zapytac.
Firma nie potrafi na 100% tez powiedziec czy jeszcze w tamtym miejscu beda mnie potrzebowac, co mnie przeraza ze nigdy wiecej gonie zobacze i bede do konca zycia dumac. W glowie „rozmawiam“ z nim, tworze scenariusze spotkan i boje sie obu wariantow. Gdybym miala jaja to bym tam pojechala, poczekala az skonczy prace, zapytala i polozyla kres moim meka. Ale ja nie mam jaj ( on ma je w koncu je miec)

Bardzo Cie pozdrawiam
Anna

Pozdrawiam


https://www.netkobiety.pl/t118393.html

24

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

A jako myśl przewodnią przyjmij takie oto myślenie, że Ty niczego już nie musisz, ponieważ z wszelkich zobowiązań wobec jż zwolniła Cię ona sama puszczając się z boczniakiem.
Od tej pory niech on przejmie Twoja rolę ( już ja to widzę, jak on będzie ją utrzymywał i wspierał) albo lala niech znajdzie robotę i sama się utrzymuje.
Niech zazna tych miodów, skoro z Tobą było jej tak źle. Bo kochac należy mądrze, a nie głupio i ślepo.

25 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-10-04 12:48:54)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
acine napisał/a:

mezczyzna mysli ze kobieta majaca z nim dzieci ktora jest w amoku nie zapomina o dzieciach. to wydaje sie przeciez takie niby normalne, przeciez to jej wlasne dzieci. Ty wlasnie dla dzieci chcesz ratowac wasze malzenstwo i nawet nie jestes sobie w stanie wyobrazic ze twoja zona ma wasze dzieci ponizej kochanka.
Zobacz sobie posty annyluizy. ona tam pokazuje ze dzieci w amoku sa niewazne, nam to trudno zrozumiec bo to kobieta a przyjelo sie ze kobieta zawsze kocha swoje dzieci. Pomoze ci to tez zrozumiec proces amoku. Tam kobieta tak sie "zakochala" ze pomimo ze z tym mezczyzna jescze " nic nie bylo" to juz maz i dzieci staly sie niewazne. Zobacz jej posty to pomoze ci zrozumiec gdzie w waszym zwiazku jest teraz twoja zona i ze terapia malzenska to w waszym przypadku  strata czasu dla was.



https://www.netkobiety.pl/t118393.html



To jeden wątek Annyluizy  a ten starszy https://www.netkobiety.pl/t1420.html jest jeszcze moim zdaniem ciekawszy bo rozciągnięty w czasie
Autorka w pewnym momencie dostrzega, że ta cała jej wielka " zakazana miłość"  z obsesyjnym wręcz  myśleniem od rana do wieczora o kochanku w fantazjach,mrzonkach,marzeniach - ma katastrofalny wpływ na dzieci.

26 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-10-04 12:49:26)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Żona chce iść na terapię aby nie mieć sobie nic do zarzucenia. W tym wszystkim interesuje ją wyłącznie własna osoba i zachowanie o tej osobie dobrego zdania. Cały jej mózg na to pracuje na pełnych obrotach i będzie tak pracował.
współczuję, ale szkoda czasu. Im dłużej to będzie trwało, tym bardziej bedziesz sobie uświadamiać, że żona Cię ZDRADZA a nie tylko jest niewierna.
dla ratowania swojego wizerunku wdepta Cię w ziemię. Taki typ człowieka. Jak chcesz to nieś na barkach wszystko co spieprzyli w jej życiu inni ludzie, poświęć się smile nagrody nie będzie na pewno.
Myśl o tym tak, że ratujesz resztę swojego życia po prostu. 3maj się..
co do pseudo przyjaciela to w ramach kary wystarczy mu Twoja żonka. smile

27

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
Ela210 napisał/a:

Żona chce iść na terapię aby nie mieć sobie nic do zarzucenia. W tym wszystkim interesuje ją wyłącznie własna osoba i zachowanie o tej osobie dobrego zdania. Cały jej mózg na to pracuje na pełnych obrotach i będzie tak pracował.
współczuję, ale szkoda czasu. Im dłużej to będzie trwało, tym bardziej bedziesz sobie uświadamiać, że żona Cię ZDRADZA a nie tylko jest niewierna.
dla ratowania swojego wizerunku wdepta Cię w ziemię. Taki typ człowieka. Jak chcesz to nieś na barkach wszystko co spieprzyli w jej życiu inni ludzie, poświęć się smile nagrody nie będzie na pewno.
Myśl o tym tak, że ratujesz resztę swojego życia po prostu. 3maj się..
co do pseudo przyjaciela to w ramach kary wystarczy mu Twoja żonka. smile


Autor powinien kupić flaszkę i sprezentować ja kochankowi jako wyraz wdzięczności, że uwolnił go od, nie chce być wulgarna, więc oszczedze sobie epitetów, od tego typu kobiety. Toż to istna weteranka.

28 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-10-04 14:01:57)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
Dodorozrabiaka napisał/a:

Dawanie szans pozytywnie kończy się u nielicznych.

Taka niestety/stety prawda i nawet jakieś statystyki pewnie to potwierdzają

Dodorozrabiaka napisał/a:

Faktycznie, ja jako mąż tam nie występuję. Występuję jedynie jako koło zapasowe ale deska ratunkowa. Człowiek, który ogarnie i posprząta brudy. Nawet te, za kochanka. Tam jest tylko kwestia kochasia.

To w uproszczeniu tak jest tych różnych żali do męża ,wyrzutów, pretensji,faktycznych wzmocnionych oraz  urojonych wyolbrzymionych i tym podobnych jest więcej to cały jakby system samonapędzający się.
Mnóstwo wątków i historii z kolei potwierdza Twoją obserwacje, wnioski, najbardziej historie kochanek/mężatek opowiedziane z pewnego dystansu już po ale też te opowiadane na bieżąco .

Dodorozrabiaka napisał/a:

Tylko, że zależy chyba tylko na tym mi, bo druga strona skierowana jest tylko na swoje chwile uniesienia i przeżywanie tego wspaniałego uczucia. Nie ma tam miejsca na postrzeganie córki.

W takich sytuacjach trzeba pozostawić taką gwiazdę samą sobie. Muszą dotrzeć do niej problemy dnia codziennego (emocjonalne, finansowe czy gospodarstwa domowego). Na pewno byciem przy takiej osobie nie spowodujemy, że będzie mniej myślała o kochasiu, a więcej o nas. Wręcz przeciwnie. Będzie przez nas czuła się dociskana nawet spojrzeniami (że doszukujemy się tego o czym myśli) i  tęsknotą będzie wracała myślami do kochanka bo tam w chwili obecnej problemów nie było. Tam jest obecnie zapamiętany świat idealny. Zycie w harmonii i pięknej melodii. Szkoda naszych nerwów na to.

Dopóki ona jest w takim stanie odlotu i na haju nie masz żadnych szans u niej ,dla niej to szczyty wszystkiego, kominy emocji ,dla Ciebie to góry nie do zdobycia .Nawet jak fagas ją zostawi nie licz na miłość,będziesz mieć do czynienia ze stworem co wspomina ,tęskni,użala się nad sobą samobiczuje dla urozmaicenia ma miliom urazów do całego świata takie żałosne,pół przytomne stworzenie,co i tak nie wie i nie ma odwagi spojrzeć w siebie uczciwie przez długi czas po rozstaniu z kochankiem.Dla ciebie tam nie ma prawie nic jest tylko rola do spełnienia .

Dodorozrabiaka napisał/a:

.... wyprowadzając się ostatnio zauważyłem, że jestem delikatnie spokojniejszy. Przesypiam większość nocy, lepiej jem. Mam też czas na złapanie małego dystansu.

.....chcą dać szansę

Szansę daj sobie na spokój przede wszystkim i na zero przymusu ,a żonie możesz dać szansę na jej szczęście takie jakie sobie wymyśliła.
Ty jesteś wolny i ona wolna .

29 Ostatnio edytowany przez Dodorozrabiaka (2020-10-04 14:38:09)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
Ela210 napisał/a:

Żona chce iść na terapię aby nie mieć sobie nic do zarzucenia. W tym wszystkim interesuje ją wyłącznie własna osoba i zachowanie o tej osobie dobrego zdania. Cały jej mózg na to pracuje na pełnych obrotach i będzie tak pracował.

Też tak mi się wydaję. Chce chyba usłyszeć od terapeuty, że to nie ma sensu i że lepiej to zakończyć. Wtedy to nie ona wyjdzie z tego wszystkiego z poczuciem winy. Przecież powiedziała nam to terapeutka.
Takie wybielenie się.

Teraz jedyne co przeżywam to pytania dziecka, które pyta "Tato, kiedy wrócisz do naszego domku". Jak tu wytłumaczyć dziecku?

Pseudo przyjacielowi flaszki nie kupię chociaż on ciąg do nadużywania alkoholu ma i pewnie by się ucieszył. Rozumiem jednak przesłanie tej wypowiedzi. Być może za kilka miesięcy zdam sobie sprawę, że uwolnił mnie od toksycznej sytuacji. Patrząc na perspektywę wejścia jego w moje buty w tym domu będzie piekielnie ciężko. Bo z tych wszystkich lat jakie się znaliśmy to był on pokroju mojej żony. Jak coś trzeba było załatwić to przylatywał do mnie. m.in napisanie CV i szukanie pracy. Także jak się teraz dwie sieroty takie połączą to katastrofa murowana. Szkoda mi w tym wszystkim tego mojego małego szkraba. Bo ona będzie musiała po części być wychowywana przez niego. Czyli trud jaki włożyliśmy/włożyłem i ja może pójść w pi#d..u

Tak naprawdę teraz dociera do mnie, że po ostatnim jej powrocie już nigdy nie byłem pewien. Fakt, że powiedziałem sobie w głowie, że jak się wtedy zejdziemy to nie wypominam zdrady i nie wracam do tego. nie kontrolowałem też telefonu wcale bo tego nienawidzę. Inwigilowanie jeszcze w takiej sprawie jest jak własnoręczna operacja na swoim ciele. Masakra.

Największy błąd jaki popełniamy my, zdradzeni to próba rozmów konstruktywnych żonami/mężami. Ich stan jest właśnie niczym odlot. Nic do nich nie dociera... to jest tak przerażające (nie rozumiem tego bo nigdy tego nie przeżyłem). Oni nam powiedzą za każdym razem to co my chcemy usłyszeć. Dociskani do ściany i tak mają 3 wersje, które nas zadowolą.

30

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

A nie możesz zawalczyć o to, by córka mieszkała z Tobą?
Tak czy siak nigdy nie daj postawić się w kącie, jako ojciec. Martwisz się, że ten drugi zajmie Twoje miejsce. Nie martw się o to, bo po pierwsze ja nie wierzę w to, żeby jej kochanek traktował jeszcze Twoja żonę poważnie, więc od pomysłu do przemysłu droga jeszcze daleka, a po drugie on nie będzie palił się do tego, by ojcowac Twojej córce. Jego intencją, gdy zaczął z Twoją żona było mieć jakąś chętna do bocznego bzykania mężatkę, ale bez żadnych zobowiązań. Przecież ona do dzisiaj nie doczekała się od niego żadnych deklaracji. On da po prostu nogę.
Co masz powiedzieć córce? Nie wiem, w jakim jest wieku, ale powiedz jej prawdę stosownie do tego, na co się zdecydowałeś i jaka jest sytuacja. W dzisiejszych czasach to żadna sensacja dla dziecka w szkole czy w przedszkolu, że tatuś wyprowadził się z domu. Wiem, że chodzi Ci raczej o to, że serce Ci się kroi, ale jaka masz alternatywę?

31 Ostatnio edytowany przez Dodorozrabiaka (2020-10-04 15:25:28)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
ulle napisał/a:

A nie możesz zawalczyć o to, by córka mieszkała z Tobą?
Tak czy siak nigdy nie daj postawić się w kącie, jako ojciec. Martwisz się, że ten drugi zajmie Twoje miejsce. Nie martw się o to, bo po pierwsze ja nie wierzę w to, żeby jej kochanek traktował jeszcze Twoja żonę poważnie, więc od pomysłu do przemysłu droga jeszcze daleka, a po drugie on nie będzie palił się do tego, by ojcowac Twojej córce. Jego intencją, gdy zaczął z Twoją żona było mieć jakąś chętna do bocznego bzykania mężatkę, ale bez żadnych zobowiązań. Przecież ona do dzisiaj nie doczekała się od niego żadnych deklaracji. On da po prostu nogę.
Co masz powiedzieć córce? Nie wiem, w jakim jest wieku, ale powiedz jej prawdę stosownie do tego, na co się zdecydowałeś i jaka jest sytuacja. W dzisiejszych czasach to żadna sensacja dla dziecka w szkole czy w przedszkolu, że tatuś wyprowadził się z domu. Wiem, że chodzi Ci raczej o to, że serce Ci się kroi, ale jaka masz alternatywę?

Ja w tej chwili nie mam gdzie mieszkać. Także ciąganie córki po kolegach jest bezsensu. Córka 3 lata także jeszcze mała ale już rozumna. Póki co tłumaczymy, że z mamą się nie dogadujemy ale ze to nie jej wina.
Z boczniakiem może być jeszcze taka sytuacja, że uszanował to, że ona chce iść na terapię i "walczyć" o rodzinę i może poczuł się urażony. Dał jej swobodę działania i uszanował jej wybory. Kontakt wznowiła bo ona potrzebowała deklaracji czy on jest dalej nią zainteresowany.  Tego ona nie wie bo on jej nigdy tego nie powiedział (tak wynika ze zwierzeń). Teraz gdy ona dowie się, że ja już rękawic nie podejmuję to pewnie będzie naciskała na niego na pełną deklaracje, to o czym zwierzała się psiapsi. Tak czy siak zdaję sobie sprawę, że nie będzie zbytnio chciał wychowywać dziecka. Do tego jeszcze brać odpowiedzialności za dom i jego funkcjonowanie, spotkania ze mną jak będę przyprowadzał albo zabierał córkę. Do tej pory mieszka ze swoją matką także prowadzi raczej wygodnickie życie. Czy moja żona mu zapewni dalej tą jego matkę? Wątpię, ale to już nie mój powód do zmartwień.

32

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Wydaje mi się, że w takiej sytuacji powinieneś wrócić do swojego domu, ponieważ jz oskarży Cię o porzucenie rodziny, a to nie będzie dla Ciebie czymś dobrze o Tobie świadczącym.
Poradzę Ci, co powinieneś zrobić, ale zaznaczam, że decyzja należy do Ciebie, a ludzkie plany i tak weryfikuje życie.
Bez względu na to, jaka podejmiesz decyzję odnośnie swojego małżeństwa powinieneś wrócić do domu. Mamy więc pierwszy Twój krok.
Następna rzecz, to natychmiast po powrocie wprowadzasz nowe zasady i porządki. Zaczynasz od rozdzielenia dotychczas wspolnego gospodarstwa domowego, podziału lodówki, środków chemicznych, kosmetykow, no wszystkiego. To co kupujesz dla dziecka dokumuntujesz. Tej kobiecie nie kupujesz nic, bo od tego ma ona swojego chłopa, a ponadto potem, w razie czego zawsze może powiedzieć, że to był Twój wybór, więc o co chodzi. Wszystkie wydatki tzn rachunki dzielisz i zawiadamiasz o tym administrację, na wszystko masz zbierasz potwierdzenia.
Równolegle idziesz do prawnika i załatwiasz sprawę rozdzielności majątkowej, czytałeś wątek Kubusia, więc wiesz, czym je się takie sprawy.
Odstawiasz kobietę od łóżka, żeby któregoś pięknego dnia nie przekazała Ci radosnej nowiny.
Siadasz i na spokojnie podejmujesz decyzję czy żyjesz z nią dalej jako jej mąż, czy też dziękujesz za ciąg dalszy.
A potem współpracujesz z prawnikiem i doprowadzadz do zrealizowania swojego celu.
Zacznij jednak od powrotu do domu.

33

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Dodorozrabiako czyje jest mieszkanie ?

34 Ostatnio edytowany przez Dodorozrabiaka (2020-10-04 15:58:07)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

mieszkanie wynajmowane od spółdzielni (lokatorskie). Umowa ze spółdzielnią na żonę.

35

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Chyba wizyta u prawnika będzie dobrym ruchem.
Przemyśl to co napisała Tobie Ulle choć pewnie ciężko wrócić i patrzeć na jż bez emeocji.

36

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Doradźcie proszę...

Czy poinformować gwiazdę przed skotkaniem u terapeutki, że zmieniłem front działania? Bo póki co ona wie, że ja tam idę walczyć o nas i się naprawiać.

Dzisiaj odprowadzałem dziecko i zapytała mnie się czy przyjdę na umówione spotkanie, czy nic się nie zmieniło u mnie w tej kwestii...

37

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
Dodorozrabiaka napisał/a:

Doradźcie proszę...

Czy poinformować gwiazdę przed skotkaniem u terapeutki, że zmieniłem front działania? Bo póki co ona wie, że ja tam idę walczyć o nas i się naprawiać.

Dzisiaj odprowadzałem dziecko i zapytała mnie się czy przyjdę na umówione spotkanie, czy nic się nie zmieniło u mnie w tej kwestii...


Przecież to Twoja sprawa, z czym pójdziesz do terapeutki, jednak skoro zapytała, to powiedz jej, że owszem pójdziesz, ale faktem jest, że trochę zmieniłeś swoje plany. Nie musisz mówić jej, o co chodzi, bo dowie się jutro.
Im mniej wie ona, tym więcej wiesz Ty.
Przecież jz nie jest Twoim wspólnikiem w waszych problemach, lecz Twoim przeciwnikiem. Kto wiec spowiada się swojemu przeciwnikowi?
Niech kobita zacznie główkować, bo jak na razie żyje jej się bardzo komfortowo.

38

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
ulle napisał/a:
Dodorozrabiaka napisał/a:

Doradźcie proszę...

Czy poinformować gwiazdę przed skotkaniem u terapeutki, że zmieniłem front działania? Bo póki co ona wie, że ja tam idę walczyć o nas i się naprawiać.

Dzisiaj odprowadzałem dziecko i zapytała mnie się czy przyjdę na umówione spotkanie, czy nic się nie zmieniło u mnie w tej kwestii...


Przecież to Twoja sprawa, z czym pójdziesz do terapeutki, jednak skoro zapytała, to powiedz jej, że owszem pójdziesz, ale faktem jest, że trochę zmieniłeś swoje plany. Nie musisz mówić jej, o co chodzi, bo dowie się jutro.
Im mniej wie ona, tym więcej wiesz Ty.
Przecież jz nie jest Twoim wspólnikiem w waszych problemach, lecz Twoim przeciwnikiem. Kto wiec spowiada się swojemu przeciwnikowi?
Niech kobita zacznie główkować, bo jak na razie żyje jej się bardzo komfortowo.

Nie bądź taki wyrywny zobaczysz na czym polega walka Twojej jż o Ciebie  czy ciepły milusi, obrazek rodzinki.
Nie musisz się z wszystkiego przed nią obowiązkowo tłumaczyć.
Zgadzam się z Ulle

39 Ostatnio edytowany przez Dodorozrabiaka (2020-10-04 20:28:43)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Wiem, że nie myślę jeszcze w pełni racjonalnie. Dlatego podpytuję o radę.

Nie chce się spowiadać. Jednak czasami powiedzenie, że zmieniło się front działania, działa destrukcyjnie na drugą osobę. Ona przygotowuję się na jedną opcje, a tu booom zaskoczenie - "przecież mówił co innego, chciał walczyć".

Ona w sumie wie, że ją nagrałem. Wie, że sobie to odsłuchałem. To że na mnie naskoczyła i miała pretensję, że ją nagrałem nic we mnie już nie zmienia. Przyjdę na spotkanie z terapeutą z dużą wiedzą i pełnym obrazem podejścia mojej gwiazdy. Jeśli da mi dojść do słowa terapeuta w tej sprawie to na pewno poruszę ten temat,że wiem jak zależy na tym mojej żonie. Będzie to kolejny punkt by wytrącić jej brak szczerości. Chociaż wiedząc o tym może sie na to przygotować.

Pierwsze spotkanie dlatego duża niewiedza co mnie tam czeka. Jakie pytania nam tam będą zadawać?

40

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

To nie egzamin,  ani zawody. Nie ma wygranych  ani przegranych. Jakie zadawać pytania to problem tego komu płacicie.

41

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Autorze, szczerze mowiac, to dość ciężko się do Ciebie pisze, bo nie wiadomo właściwie, w jakim Tu kierunku chcesz pójść dalej.
Czy podjąłeś już konkretną decyzję, czyli czy rozwiedziesz się z nią, czy raczej chodzi Ci o przeciągnięcie wszystkiego w czasie, tak by jż otworzyły się oczy na kochanka i na koniec, żeby ona skruszona wróciła?
Do rozwodu nikt przecież namawiać Cię tu nie chce, bo to Twoje życie i Ty wybierasz to, co uważasz za dobre dla siebie.
Nie wiadomo więc, jak do Ciebie pisać. Ja mogłabym wiele napisać i zrobiłam to zresztą, ale nie chcę wyjść na osobę na nachalną, która namawia kogoś do rozwalenia rodziny.
Jeśli natomiast jest tak, że Ty na ten moment po prostu nie wiesz jeszcze czy chcesz odejść od tej kobiety, to napisz o tym wprost. Dla nas sprawą będzie prosta i będzie wiadomo, co Ci radzić.
Bo może Tobie zależy tylko na tym, żeby udowodnić jej kłamstwo, żeby przyznała się do kłamstwa, przeprosiła i potem powoli zaczniecie odbudowywać relacje?

Musisz być bardziej precyzyjny w określaniu tego, czego oczekujesz od forum, bo ludzie, a ja to już na pewno, nie za bardzo wiedzą, o co Ci chodzi, jakie masz plany i czy podjąłeś decyzję, czy jeszcze nie.

42 Ostatnio edytowany przez Dodorozrabiaka (2020-10-05 10:07:28)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Ulle dziękuję za komentarz i pokazanie mi gdzie widzisz problem z komunikacją ze mną.

Kłamstw już nie muszę jej udowadniać. Ja prawdę znam. Prawdziwą twarz poznałem. Jeśli będzie odgrywała przed terapeutą skruszoną żonę która pragnie powrotu męża by wszystko sie ułożyła to zrobi z siebie wariata...

Jestem z Wami od niedawna. Dostałem od was pomocną dłoń w postaci sprowadzenia mnie na ziemię. Moje oczekiwania zostały szybko zweryfikowane.

Dostałem od Was narzędzia w postaci rad i teraz muszę z nich skorzystać. Jednak jest tego tak wiele, że objęcie tego rozumem jest trudne, a co dopiero działanie.

Jestem osobą, która lubi wiedzieć co i jak po sobie robić. Nie chcę działać na wariata bo tak można wiele błędów popełnić.
Być może z moich wypowiedzi wynika, że jeszcze mi zależy, ale po spokojnym pobyciu ze sobą i swoimi myślami, myślę, że czas to zacząć kończyć.
To oczywiście będzie długi proces. Udaje się teraz na wspólną terapię i tam komunikuję o co chce walczyć/na czym mi zależy - czyli wyjście z tej sytuacji z jak najmniejszym uszczerbku na psychice dziecka z pomocą psychologa.
Po drugie, muszę wrócić do domu by z pkt prawnego nic nie było przeciwko mnie. O tym wszystkim muszę porozmawiać z prawnikiem i przedstawić to mojej żonie.

Przeprowadzić rozdzielczość i przy tym wszystkim obserwować na zimno zachowanie mojej żony, która na pewno straci kontrolę działania gdy dowie się o mojej decyzji.

Mam nadzieję, że w tym wypadku uda mi się to wszystko poprowadzić tak jak tego chce.
Dzisiaj wiem, że miejsca na dalsze upokorzenia już nie ma. Dlatego wiem, że decyzja o rozwodzie to jedyna słuszna decyzja.

43

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
Dodorozrabiaka napisał/a:

Ulle dziękuję za komentarz i pokazanie mi gdzie widzisz problem z komunikacją ze mną.

Kłamstw już nie muszę jej udowadniać. Ja prawdę znam. Prawdziwą twarz poznałem. Jeśli będzie odgrywała przed terapeutą skruszoną żonę która pragnie powrotu męża by wszystko sie ułożyła to zrobi z siebie wariata...

Jestem z Wami od niedawna. Dostałem od was pomocną dłoń w postaci sprowadzenia mnie na ziemię. Moje oczekiwania zostały szybko zweryfikowane.

Dostałem od Was narzędzia w postaci rad i teraz muszę z nich skorzystać. Jednak jest tego tak wiele, że objęcie tego rozumem jest trudne, a co dopiero działanie.

Jestem osobą, która lubi wiedzieć co i jak po sobie robić. Nie chcę działać na wariata bo tak można wiele błędów popełnić.
Być może z moich wypowiedzi wynika, że jeszcze mi zależy, ale po spokojnym pobyciu ze sobą i swoimi myślami, myślę, że czas to zacząć kończyć.
To oczywiście będzie długi proces. Udaje się teraz na wspólną terapię i tam komunikuję o co chce walczyć/na czym mi zależy - czyli wyjście z tej sytuacji z jak najmniejszym uszczerbku na psychice dziecka z pomocą psychologa.
Po drugie, muszę wrócić do domu by z pkt prawnego nic nie było przeciwko mnie. O tym wszystkim muszę porozmawiać z prawnikiem i przedstawić to mojej żonie.

Przeprowadzić rozdzielczość i przy tym wszystkim obserwować na zimno zachowanie mojej żony, która na pewno straci kontrolę działania gdy dowie się o mojej decyzji.

Mam nadzieję, że w tym wypadku uda mi się to wszystko poprowadzić tak jak tego chce.
Dzisiaj wiem, że miejsca na dalsze upokorzenia już nie ma. Dlatego wiem, że decyzja o rozwodzie to jedyna słuszna decyzja.


No to wszystko jest jasne i właśnie tego chciałam się dowiedzieć.
To na pewno będzie długi i trudny proces, szczególnie że z wiadomych względów sądy działają dzisiaj tak, jak działają, po prostu długo się czeka na termin rozprawy.

Zgadzam się z Tobą, że co nagle to po diable, więc zawsze lepiej jest tak zadziałać, żeby po pierwsze zapewnić sobie lądowanie na miękkich resorach, czyli lekkie, a po drugie, by w efekcie nie zostać wycyckanym, a potem po latach pluc sobie w brodę, że można było inaczej, a z głupoty odpuściło się pewne rzeczy.
Myślę, że wizyta u prawnika, to podstawa, bo chodzi o sprawy majątkowe i opiekę nad dzieckiem. To musi być poprowadzone z głową.
Chyba powinieneś zacząć od podjęcia decyzji czy będziesz rozwodził się z orzeczeniem o jej winie, czy po prostu polubownie.
Spróbuję opisać Ci, jakie będziesz miał zyski i straty wynikające z rozwodu z orzeczeniem o jej winie.
Otóż, taka sprawa oczywiście może mocno się przeciągnąć, a poza tym musisz liczyć się z publicznym praniem brudów, niewykluczone że ze wzywaniem świadków, już nie mówiąc o dowodach, bo póki nie udowodnisz jej zdrady, poty ona będzie mogła wszystkiemu zaprzeczać i jeszcze z Ciebie robić winnego np oskarżyć Cię o przemoc i jak udowodnisz, że ona kłamie? Tak więc zbieraj na nią wszystko, co zdołasz i zabezpieczaj to i przede wszystkim trzymaj buzię na kłódkę, bo jeśli będzie wiedziała, jaki pasztet jej szykujesz, to będzie ostrożna, a poza tym na pewno wymyśli coś, żeby Ciebie podłożyć. Może np sprowokować kłótnie i nagrać Cię przedstawiając jako przemocowca.
Tak więc w sprawach rozwodowych porozumiewaj się z nią tylko na piśmie, a nie tak, że rozsiadzuesz się w fotelu i wszystko opowiesz jej od a do zet.
Niech ona Ci się spowiada, jeśli będzie chciała, ale Ty tego nie rób.
Kiedyś poznasz kobietę i powiem Ci szczerze, jak rzecz wygląda, chociaż wcale nie musi być to norma. Jednak załóżmy, że poznajesz kobietę i opowiadasz jej, że jesteś po rozwodzie, ponieważ żona Cię zdradzała. Wtedy kobieta może zareagować na taką wiadomość na dwa sposoby. Może ona przyjąć to na wiarę, współczuć Ci i w ogóle tego nie analizować, tylko w ciemno pójść w związek z Tobą.
Jednak może zdarzyć się i tak, że kobiecie od razu zapali się czerwona lampka, bo znamy takich, którzy oczerniają była żonę, a z siebie ofiarę, a rzecz wygląda zupełnie inaczej. Ja np tak bym do tego podeszła.
Dlatego ważna sprawą jest, żebyś miał orzeczenie o rozwodzie na piśmie i w razie takiej potrzeby mógł udowodnić, że mówisz prawdę.
Choćby tylko z tego powodu lepiej jest zawalczyć o rozwód z orzeczeniem o jej winie.
Jak ona zareaguje, gdy dotrze do niej, że Ty to tak na serio z tym rozwodem.

Na razie, jak podejrzewam, ona jest spokojna, bo jest przekonana, że prędzej czy później wrócisz do niej na kolanach.

Gdy zakuma, że nie, to wtedy włącza się u niej różne emocje, które po pierwsze będą się zmieniały tak często, jak pogoda w górach, a po drugie zapali jej się pod doopa, wiec obudzi się uśpiony do tej pory instynkt samozachowawczy i będzie próbowała uratować swoją skórę.
Wypisze Ci niektóre z możliwych jej zachowań.
1. Przypusci na Ciebie jeszcze większy atak pt " to wszystko jest twoja winą", słuchaj jednym uchem a drugim wypuszczaj, bo takie teksty są norma, że człowiek, który nie dość, że sam kłamał i zdradzał, to jeszcze będzie się pluł, że to nie jego wina, tylko tego zdradzonego.
Olewaj ten etap. Jak zobaczy, że jesteś na to odporny zmienię front, przekonasz się o tym.
2. Może zacząć kpić z Twojego pomysłu, wyśmiewać Cię i straszyć, że skończysz źle, bo jesteś za głupi na to, by ogarnąć to wszystko i że bez rodziny zginiesz marnie.
Też olewają to gadanie. Oni wszyscy tak mówią.
3. Zacznie chodzić po domu z miną wielkiej cietpietnicy, będzie płakała po kątach, zacznie np głodówkę, jednym słowem weźmie Cię na litość, jaka to ona biedna, nieszczęśliwa i zagubiona.
4. Zrobi się z niej idealna gospodyni, będzie pucowala chałupę, stała przy garach i nadskakiwala Ci na każdym kroku. Kubusiowi np jz zaczęła robić kanapki do pracy, chociaż wcześniej w życiu nie przyszłoby to jej do głowy.
5. Nagle zacznie chodzić przy Tobie z wywalonym cycem albo pokazywać Ci coś innego, że ona niby tak przypadkiem. W skrajnych przypadkach potrafią wladiwac się mężowi do łóżka.
6. Albo będzie brała Cię na poze " mam to w nosie, rób co chcesz', że to niby niczego się nie bio i już jej nie zależy, bo ona świetnie da sobie radę, bo taka nagle siłaczka się z niej zrobi.
7. Usłyszysz jej piękny łabędzi śpiew, jak to ona tylko Ciebie kocha i dopiero teraz to zrozumiała, że błaga o szansę, bo jest dziecko i że od tej pory, to ona zrobi wszystko, żeby tylko udowodnić Ci, jak bardzo Cię kocha. Łabędzi śpiew będzie przeplatany strumieniem krokodylich łez.
8. Pójdzie po ratunek do rodziny, znajomych, żeby jej pomogli, bo Ty jesteś taki okropny, a ona chce jak najlepiej itd.

I mnóstwo innych jeszcze zachowań tej kobiety zobaczysz oraz poczujesz na własnej skórze.
Wytrzymasz to?

44 Ostatnio edytowany przez acine (2020-10-05 16:37:07)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Ulle, myslisz ze po tym opisanym scenariuszu potencjalnych zachowan zony wymienionym w tych punktach on jest w stanie zaufac kolejnej partnerce? Jesli on zobaczy dokladnie te jej etapy u zony czyli np zlosc czy olewka a pozniej dbanie o dom i wlazenie do lozka to myslisz ze on jest w stanie normalnie funkcjonowac w kolejnym zwiazku? On bedzie patrzyl na zachowania przyszlej i rozkminial podobnie czyli ze to sa jakies sposoby kobiety na podejscie mezczyzny by cos osiagnac.

45

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
acine napisał/a:

Ulle, myslisz ze po tym opisanym scenariuszu potencjalnych zachowan zony wymienionym w tych punktach on jest w stanie zaufac kolejnej partnerce? Jesli on zobaczy dokladnie te jej etapy czyli np zlosc czy olewka a pozniej dbanie o dom i wlazenie do lozka to myslisz ze on jest w stanie normalnie funkcjonowac w kolejnym zwiazku? On bedzie patrzyl na zachowania przyszlej i rozkminial podobnie czyli ze to sa jakies sposoby kobiety na podejscie mezczyzny by cos osiagnac.

Nie wiem na ile trauma, jaka zafundowała mu żona wpłynie generalnie na postrzeganie przez niego kobiet w przyszłości, ale wypisane przeze mnie potencjalne zachowania jz nie są żadnym odkryciem Ameryki przeze mnie. Wszyscy wiedzą, że tak właśnie zachowują się kobiety, które chcą zdobyć faceta i te tzw kobiece sztuczki znane są nie tylko kobietom, ale też i mężczyznom, tak jak znane są męskie sposoby na podryw kobiety.
Do swojego posta dodam jeszcze, że gdy jż dostanie od boczniaka propozycje, by zabrała manele i do niego poszła, to ona zrobi to w pięć sekund, szybko się spakuje i nawet pięciu minut nie będzie traciła na rozmyślania o tym, co pomyśli albo poczuje jej mąż.

46

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Ulle pokazujesz zachowania kobiety ( w tej lub podobnej okolorozwodowej sytuacji )jako nieswiadome, podswiadome czy raczej jako "celowe" ktore kazda "normalna" kobieta w naszej kulturze zna?

47

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
acine napisał/a:

Ulle pokazujesz zachowania kobiety ( w tej lub podobnej okolorozwodowej sytuacji )jako nieswiadome, podswiadome czy raczej jako "celowe" ktore kazda "normalna" kobieta w naszej kulturze zna?

O co Ci chodzi? Uważasz, że uda Ci się wmówić mi, że ja przyczynie się do ewentualnych urazów w przyszłości  autora na punkcie kobiet, a jego jż nie?

Takie zachowania zna każda "normalna" kobieta i każdy " normalny facet.

Zakończyłam dyskusje z Tobą.

48

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
ulle napisał/a:
acine napisał/a:

Ulle pokazujesz zachowania kobiety ( w tej lub podobnej okolorozwodowej sytuacji )jako nieswiadome, podswiadome czy raczej jako "celowe" ktore kazda "normalna" kobieta w naszej kulturze zna?

O co Ci chodzi? Uważasz, że uda Ci się wmówić mi, że ja przyczynie się do ewentualnych urazów w przyszłości  autora na punkcie kobiet, a jego jż nie?

Takie zachowania zna każda "normalna" kobieta i każdy " normalny facet.

Zakończyłam dyskusje z Tobą.

Ulle nie denerwuj się i nie przejmuj , to co opisałaś trzyma się kupy i ma sens  jest w zachowaniach jakby standardem po zdradach częstym i schematycznym jak spod sztancy .U obu płci .
Kontekst się liczy intencje i motywy bo to wybory osoby zdradzającej ukryte i nie jasne dla zdradzonego na końcu jednak skutek się liczy.
Jednocześnie są podświadome ,świadome, odruchowe, celowe bo to decyzje i zależy co kto chce osiągnąć całość jednak się liczy wynik tego ,oraz to co z tym zrobi zdradzony/na.

49

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
paslawek napisał/a:
ulle napisał/a:
acine napisał/a:

Ulle pokazujesz zachowania kobiety ( w tej lub podobnej okolorozwodowej sytuacji )jako nieswiadome, podswiadome czy raczej jako "celowe" ktore kazda "normalna" kobieta w naszej kulturze zna?

O co Ci chodzi? Uważasz, że uda Ci się wmówić mi, że ja przyczynie się do ewentualnych urazów w przyszłości  autora na punkcie kobiet, a jego jż nie?

Takie zachowania zna każda "normalna" kobieta i każdy " normalny facet.

Zakończyłam dyskusje z Tobą.

Ulle nie denerwuj się i nie przejmuj , to co opisałaś trzyma się kupy i ma sens  jest w zachowaniach jakby standardem po zdradach częstym i schematycznym jak spod sztancy .U obu płci .
Kontekst się liczy intencje i motywy bo to wybory osoby zdradzającej ukryte i nie jasne dla zdradzonego na końcu jednak skutek się liczy.
Jednocześnie są podświadome ,świadome, odruchowe, celowe bo to decyzje i zależy co kto chce osiągnąć całość jednak się liczy wynik tego ,oraz to co z tym zrobi zdradzony/na.

Paslawku, nie denerwuje się w sensie takim, że poczułam się urażona osobiście, wkurzają mnie po prostu takie filozofy ( wyraz celowo tak napisany), które próbują wywołac sztuczna dyskusje o niczym. Będę po prostu ignorowała wpisy tej osoby.
Zachwile bowiem okazałoby się, że to przeze mnie autor nabawi się trwałych urazów do kobiet, właśnie do tego zmierzały te wpisy.

50

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Z ulle to musi byc ciekawy egzemplarz smile wypowiada sie autorytatywnie o naturze kobiet i jeszcze jest jadowita jak sie jej pokarze konsekwencje jej wywodow. Autorze watku, nie mysl ze kobiety ( a tym samym twoja zona ) zachowuja sie tak jak pisze ulle. To sa niczym nie pokryte chore projekcje

51

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
acine napisał/a:

Z ulle to musi byc ciekawy egzemplarz smile wypowiada sie autorytatywnie o naturze kobiet i jeszcze jest jadowita jak sie jej pokarze konsekwencje jej wywodow. Autorze watku, nie mysl ze kobiety ( a tym samym twoja zona ) zachowuja sie tak jak pisze ulle. To sa niczym nie pokryte chore projekcje

A ja myślę, że ulle się w tamtym poście nie myli. I nie chodzi o to, że wszystkie kobiety tak robią - robią tak ludzie, którzy tracą grunt pod nogami, którzy tak unurzali się w swoich kłamstwach, tak podeptali swoje człowieczeństwo i godność, że jest im wszystko jedno, chcą przetrwać, na jak najlepszych warunkach i zrobią to za wszelką cenę i kosztem zjechania psychiki drugiego człowieka, manipulując nim w każdy możliwy sposób. To jest brutalne, ale prawdziwe. Niech Autor będzie gotowy i nie da się zmanipulować.

Nie znaczy to jednak, że każda kobieta tak robi. Skoro nie każdy zdradza, nie każdy oszukuje i wykorzystuje, to na pewno są kobiety, które potrafią się zachować z klasą i nie niszczyć drugiego człowieka w imię zaspokojenia swoich potrzeb.

Powiem z mojego doświadczenia, choć nie byłam z tym człowiekiem w związku małżeńskim, więc rozejście się było tylko kwestia decyzji i wyprowadzenia się z mieszkania. Niemniej, psychikę mi ostro zrył, gdyż nie będąc pewnym swojej nowej lubej nagle odwidział sobie rozstanie i wniósł o próbę ratowania związku, podczas gdy jak się później okazało, gdy tylko tam grunt zrobił się miękki i przyjemny wykonał awaryjne lądowanie. Do końca do zdrady się nie przyznał, choć machałam mu przed nosem dowodami tejże zdrady. Do czego zmierzam - byłam wtedy kilka lat młodsza, niezbyt doświadczona to i naiwnie dałam się nabrać i zniszczyć psychicznie (to też nie tak, że nie było mojej cegiełki w tym rozstaniu, mówimy jednak o zdradzie i towarzyszących jej zachowaniach zdradzaczy). I przyznaję, gdy widzi się partnera w akcji, jak robi z ciebie wariata, jak manipuluje, kłamie, opluwa ciebie i wasz związek przed swoją nową miłością, to naprawdę jest cios. Ciężko po tym zaufać ponownie.

Ale! Dobrze przetrawiona trauma, przepracowany problem mogą stanowić źródło siły. Mam nadzieję, że Autor po zamknięciu tego rozdziału i z posiadaną już wiedzą otworzy się na nowe, bez lęku przed spotkaniem kolejnej manipulantki, ale z lepszym filtrem, dogłębniejszą obserwacją, aż odsiejesz ziarna od plew i zostaną wartościowi ludzie.

No i mam nadzieję, że Autorowi uda się osiągnąć zamierzone cele z jak najmniejszą szkoda dla dziecka. Trzymam kciuki.

52

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
acine napisał/a:

Z ulle to musi byc ciekawy egzemplarz smile wypowiada sie autorytatywnie o naturze kobiet i jeszcze jest jadowita jak sie jej pokarze konsekwencje jej wywodow. Autorze watku, nie mysl ze kobiety ( a tym samym twoja zona ) zachowuja sie tak jak pisze ulle. To sa niczym nie pokryte chore projekcje

Moim zdaniem post ulle nie jest o naturze kobiet tylko pokazuje pewne schematyczne zachowania zdradzaczy, które jak się poczyta to forum dłużej to aż biją po oczach. Co więcej. Osoby zdradzone i oszukane zazwyczaj z automatu włączają sobie w kolejnych relacjach czerwone lampki i to wcale nie w wyniku takich wywodów tylko jest to naturalne, człowiek raz oszukany i zdradzony będzie już ostrożniejszy, zdystansowany, mniej ufny.

Mój ex zachowywał się bardzo podobnie dopóki nie utwierdził się w przekonaniu, że tamta go przyjmie. Jeszcze dwa miesiące przed odejściem błagał mnie o wybaczenie, wyznawał miłość itp. a przez te dwa miesiące urabiał swoją dziunię aż w końcu zyskał pewność że może puścić jedną gałąż. I był przy tym bardzo okrutny. Jak tylko tam otworzyły się ramiona - z dnia na dzień stałam się potworem. A dziecko??? W tym amoku nawet tacierzyńskiego nie chciał wziąć po urodzeniu naszego dziecka, bo nowa miłość w biurze się wdzięczyła i już tylko tam go ciągnęło. Nawet ludzka, zwykła przyzwoitość go nie powstrzymała. Zamiast pomóc przy noworodku zamykał się w pokoju i grzebał w jej profilach, mesengerował, zapominał o zakupach dla dziecka itp. Już nawet nie będę pisać żeby nie wywoływać demonów przeszłości.

Autorze, przygotuj się na pewno na jedną rzecz: będziesz jedynym winnym całej sytuacji, będzie odwracanie kota ogonem, a chwilami będziesz się czuł jakbyście żyli w innej rzeczywistości. Przeinaczanie faktów będzie porażające a w ramach obrony zostaniesz ubrany w strój potwora. Niestety tak to działa. Taki jest schemat. A im większe świństwo uczynione tym silniejsza agresja i nienawiść idzie w stronę zdradzonego.

Życzę ci wytrwałości w swoich decyzjach i dużo siły. To będzie trudny czas...

53 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-10-05 23:26:23)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Ja to tam podejrzewam że acine pod wpływem jakiegoś uprzedzenia chciał się podroczyć z Ulle po prostu ,nie wiadomo po co.

54

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
Dodorozrabiaka napisał/a:

Trochę jej zazdroszczę tego bo dawno czegoś takiego nie czułem. Tej fascynacji kimś nowym, zabiegania o uwagę czy choćby fantazjowania. Do tej pory było to na co mogłem liczyć w domu i z tym się godziłem. Jednak wierzę, że to się pojawi jednak ja nie będę musiał się z tym kryć i schodzić do podziemia. Ze temu wszystkiemu po jakimś czasie nie będzie towarzyszył wstyd i krzywdy zadanym dookoła.

Czytam wątki na forum dotyczące zdrady i fajnie, że ktoś przyznał, że zdradzona osoba czuje także taką zazdrość. Ja mam podobnie, po zdradzie męża. Zazdroszczę mu, że przeżywał takie wspaniałe chwile z kochanką, poczuł się dowartościowany i uprawiał świetny seks... W tym czasie ja siedziałam w domu z czteromiesięczną córeczką, przemęczona i samotna. Ale też się pocieszam, że jeszcze dużo przede mną, i dokładnie jak piszesz, jak się pojawi to na pewno będzie jeszcze lepiej smakowało, bo "na czysto", bez wyrzutów sumienia.

55

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Czy orzeczenie winy żony zwalnia jego autora z alimentów, o które żona mogłaby się starać? Pytanie poglądowe

56

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Z alimentów na nią samą zwalnia Autora takie orzeczenie,ale nie zwalnia od alimentów na dziecko jeżeli zostanie ono z matką .

57

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
paslawek napisał/a:

Z alimentów na nią samą zwalnia Autora takie orzeczenie,ale nie zwalnia od alimentów na dziecko jeżeli zostanie ono z matką .


Tyle to ja wiem wink mówię tylko o alimentach na żonę, w kontekście co by dało autorowi orzeczenie o jej winie

58

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Możliwe że jż tak naciska na tę terapię żeby mieć argumenty przeciw orzeczeniu o winie,przecież tak się starała zrobiła wszystko co w jej mocy żeby ratować związek ,było o tym wcześniej jż może liczy na "okoliczności łagodzące" jednocześnie załatwi sobie pewne skrupuły
oczyści się i winę za rozpad przy okazji za zdradę znowu przerzuci na Autora.

59

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Z tego, co wiem ja, to w razie czego nigdy nie musiałby płacić alimentów konkretnie na nią, bo na dziecko to inna sprawa. Jednak ja słyszałam też, że zanim ona kiedykolwiek zobaczyła od niego alimenty na siebie, to musiałaby chyba przeprowadzić się do innego kraju, bo u nas miałaby je tylko na papierku.

60

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
paslawek napisał/a:

Możliwe że jż tak naciska na tę terapię żeby mieć argumenty przeciw orzeczeniu o winie,przecież tak się starała zrobiła wszystko co w jej mocy żeby ratować związek ,było o tym wcześniej jż może liczy na "okoliczności łagodzące" jednocześnie załatwi sobie pewne skrupuły
oczyści się i winę za rozpad przy okazji za zdradę znowu przerzuci na Autora.

Tak, ona robi wszystko, by w razie czego moc udowodnic w sądzie, że chociaż zdradziła, to jednak mąż jej wybaczył, gdyż widzi wielkie starania z jej strony itd.
Dowód, że chodziła na terapie bardzo jej się przyda. Autorowi nie wiem do czego przyda się dowód, że chodził na terapie? Może tylko po to, by potwierdzić, że uległ namowom żony, zeby pójść na terapie celem ratowania małżeństwa. W ten sposób jakby potwierdzi, że wybaczył jej zdradę i razem z nią współpracuje nad ratowaniem rodziny.

61

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Na trapi jeśli ktoś mnie zapyta o te oczekiwania to od razu powiem, że wiem o "prawdziwych" intencjach żony. Powiem, że nie chcę uczestniczyć w ratowaniu tej fikcji. Taka terapia pomaga również w spokoju się rozstać i zaoszczędzić cierpień dziecku. Liczę na podpowiedź terapeuty w tym kierunku. Także nie wiem czy będzie mogła podeprzeć sie tym ze raz byliśmy na wstępnej konsultacji i mąż powiedział, że nie walczy tylko chce zadbać o dziecko.

Podejrzewam, że po mojej wypowiedzi nastąpi szok, bo przecież nie to ustalałem z żoną jeszcze tydzień temu. Mogę też ja się zaskoczę gdy ona powie, że też chcę rozwodu (bo kochaś się określił). Dzisiaj będzie godzina prawdy.

Mi bardzo zależy na ludziach, żonie też na tyle ile mogę to odpuszczę bo córka będzie patrzyła. Nie mam celu zdewastować jej pomimo tego że ona mnie przeorała. Na pewno nie będę grał głową córki. Ona jest szczęśliwa przy matce i chce być ze mną. Podział mam nadzieję, że będzie równy. Prawo w Polsce prawie wgl nie przyznaje praw nad opieką ojcu.
Za kilka lat mam nadzieję, że nie będzie miała do mnie córka pretensji, że nie walczyłem o rodzinę. Liczę, że nagrania dotrwają i będę mógł kiedyś jej to spokojnie wytłumaczyć.
Orzeczenie winie żony dawałoby mocny argument.

62 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-10-06 13:41:03)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Istnieje całkiem sporo sensownych powodów, dla których lepiej byłoby zawalczyc o rozwód z orzeczeniem jej winy.
W to, że kochaś się określi nie wierzę, bo na ten moment nawet nie miałby gdzie jej zabrać, skoro mieszka u matki i z matką.
Jednak kto wie? Może to rzeczywiście taka wielka miłość i chłop stanie na głowie, byle tylko nie stracić swojej wybranki?
Próbuje zrozumieć powody, dla których Twojej żonie tak zależy na wspólnej terapii i jedyne, co przychodzi mi do głowy, to jej przekonanie, że ma terapii ona i terapeuta udowodnią Ci, że to wszystko jest Twoja wina, a ona biedna nie mając nadziei na normalne życie z Tobą wpadła w ramiona kochanka, jednak że wcale tego nie chciała, tylko w tamtym czasie tak bardzo potrzebowała czułości oraz miłości, których to od Ciebie nie dostawała, mimo wielu rozmów i jej starań.
Chyba tylko o to jej chodzi.
No cóż, długa droga przed wami, ale Ty nie prosiłeś się o coś takiego.
A wróciłeś już do domu? I czy masz już umówiona wizytę u prawnika od rozwodów? I w ogóle jak się czujesz, jak znosisz to wszystko psychicznie?

63 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-10-06 13:56:56)

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie
ulle napisał/a:

Istnieje całkiem sporo sensownych powodów, dla których lepiej byłoby zawalczyc o rozwód z orzeczeniem jej winy.
W to, że kochaś się określi nie wierzę, bo na ten moment nawet nie miałby gdzie jej zabrać, skoro mieszka u matki i z matką.
Jednak kto wie? Może to rzeczywiście taka wielka miłość i chłop stanie na głowie, byle tylko nie stracić swojej wybranki?
Próbuje zrozumieć powody, dla których Twojej żonie tak zależy na wspólnej terapii i jedyne, co przychodzi mi do głowy, to jej przekonanie, że ma terapii ona i terapeuta udowodnią Ci, że to wszystko jest Twoja wina, a ona biedna nie mając nadziei na normalne życie z Tobą wpadła w ramiona kochanka, jednak że wcale tego nie chciała, tylko w tamtym czasie tak bardzo potrzebowała czułości oraz miłości, których to od Ciebie nie dostawała, mimo wielu rozmów i jej starań.
Chyba tylko o to jej chodzi.
No cóż, długa droga przed wami, ale Ty nie prosiłeś się o coś takiego.
A wróciłeś już do domu? I czy masz już umówiona wizytę u prawnika od rozwodów? I w ogóle jak się czujesz, jak znosisz to wszystko psychicznie?

To jest najbardziej prawdopodobne co opisałaś.
Dużo mniej prawdopodobne jest to że jż liczy na to że się odkocha w kochanku pod wpływem terapii i na powrót pokocha męża
co nie znaczy że sobie może tego nie próbować wkręcać wmawiać udawać przed sobą ,a"wszem" czyli osobom uwikłanym i bliskim na około rozpowiada lub będzie przedstawiać taką wersję ,Wygadała się jednak przed psiapsi że sama w to nie wierzy  czyli w taką cudowną przemianę.

64

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Wracam po czasie by dokończyć swoją historię. Może sie to komuś przyda i weźmie coś z tego dla siebie.
Sam w ostatnim czasie sie posiłkowałem różnymi stronami i przeżyciami zdradzonych.

Do rzeczy. Udałem się na tę terapię. Początkowo oznajmiłem, że nie widzę już na to szans, że nie widzę chęci ratowania u żony i, że rozwód to chyba najlepsze co możemy zrobić.
Żona zaczęła lament, że ona sie z tym nie zgadza, że chce walczyć o nas, o dom, o pełną rodzinę.
Psycholog poprosiła mnie żebym o tydzień przesunął swoją decyzję bo teraz emocje itp.
Złapałem jej nurt. Zaczęliśmy współpracować, opowiadac o tym co sie stało, co nie grało.
Żona z dystansem ale współpracowała. Ciągle że ja ją zaniedbałem, ze nie dostała tego tamtego. Na pytania co ona dała temu związkowi czy też mi była cisza...

W sumie odbyliśmy 4 spotkania.
Na drugim nawet doszła do wniosku, że ona urywa kontakt bo nie chce mnie tym krzywdzić, a chce bym byl z nimi w domu bo dziecko ewidentnie tego potrzebuję. Traktowałem to oczywiście jak słowa rzucane w eter.
Kontakt urwała chyba na tydzień. Zaczęło się znowu podziemie i kasowanie wszystkich wiadomości.
Z kazdym następnym spotkaniem w poradni ona coraz bardziej się wycofywała.
Padały kwestie, że może rozwód to dobry pomysł, ze jeszcze możemy być szczęśliwi.
Zapaliła mi się lampka, że przecież ja znam to zachowanie. Gdy kiedyś odchodziła byl ten sam śpiew łabędzi.

Podjąłem decyzję, że kończymy te farsę i jadę pogadać. Dodatkowo rano zobaczyłem wiadomości na jej telefonie z serduszkami i buziaczkami z boczniakiem.

Zapytałem po co ta cała szopka? Po co my marnujemy czas i pieniądze na tą terapię?
No i tu zastrzeliła mnie totalnie. Zrobiło się pusto niczym w solarium w Egipcie... Ona do mnie z kwestią - ty naprawdę wierzyłeś, że my na tej terapii będziemy walczyli o siebie i nasze małżeństwo? Ja chciałam tam sie pokojowo rozstać...

Normalnie rozdwojenie jaźni. Cyrk na kółkach. Niby znasz osobę niby ktoś obcy. Dalej w kłamstwie i haosie emocjonalnym.
Wszystkie piękne wspomnienia schowały się głęboko.

Oznajmiłem, że umawiam nas u notariusza i składam wniosek o rozwód.

Mam nadzieję, że od dzisiaj zaczynam nowy etap w życiu. Ze jeszcze wszystko przede mną.

Trzymajcie kciuki bym wytrwał w tym silny. Może poradźcie jak sobie radzić na tym etapie.

65

Odp: Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Dobrze robisz. Przeciez terapia ma na celu tzw powrocenie do zwiazku monogamicznego eksluzywnego. To ona nie spelniala celu terapii. Ty spelniales. Ona dalej dazyla do tego by granice zwiazku monogamicznego byly przekroczone a ty mowisz jej sorry, nie pozwalam na przekraczanie granic zwiazku monogamicznego bo na to sie nie pisalem i dlatego jedyna rozsadna droga to rozwod.

Posty [ 1 do 65 z 93 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Zdrada, chęć naprawy dalsze kłamstwo... Mętlik w głowie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024