Witajcie!
Kilka dni temu pojawiło się w moim życiu kilka rozterek, ale najpierw przybliżę sytuację. Mam 18 lat. Dwa lata temu, na początku liceum poznałam sympatycznego chłopaka. Chodziliśmy razem do klasy, obecnie się przenosi. Można powiedzieć, że oboje byliśmy wyobcowani w nowym towarzystwie, ale we dwoje świetnie się dogadujemy. Można powiedzieć, że lekko zaiskrzyło, kilka razy spotkaliśmy się poza szkołą. Poza tym setki godzin przegadanych razem, zwierzeń, przemyśleń i zero tematu tabu. Wielokrotnie czułam, że ze mną flirtuje, otwarcie komplementuje, reagowałam zawsze tym samym. Nigdy nie powiedział mi tego wprost, ale czułam, że mu się podobam. Ale nie na tym opierałam znajomość, czułam, że to jedna z tych rzadkich relacji w tych czasach, oparta na zaufaniu i zrozumieniu. Coraz więcej osób zaczęło podejrzewać, że możemy być razem, choć była to zwykła przyjaźń. Poszczególne osoby w klasie zaczęły plotkować, on to zauważył i to, że trochę się tym przejęłam. Przyznaję, że w tamtym momencie byłam mocno zauroczona, ale myślami chciałam się oderwać od tego uczucia, nie godziłam się na to. Miałam wrażenie, jakby sam bił się z myślami, były dni, kiedy można powiedzieć, że mnie adorował, zaczepiał, a kilka dni później, jakby czuł się zmieszany. Potem pojawiły się obostrzenia. Nie widzieliśmy się więc 6 miesięcy.
Kilka dni temu zaprosił mnie do siebie oraz większą paczkę znajomych na domówkę. Poza nim, nie znałam nikogo. Impreza normalnie się rozkręciła, jakoś się odnalazłam wśród ludzi. Cały czas miał mnie na oku, podchodził, gdy z kimś innym rozmawiałam, nie chciałam, by czuł się niekomfortowo przez to, że ciężko mi zagadać do kogoś obcego. Ale jakoś poszło. Wiem, że wypił trochę wódki, ale jako gospodarz imprezy, nie pił bez umiaru, jedynie symbolicznie. Jednak jest to alkohol i wpływa na zachowanie. Rozmawiałam z jego znajomym na ławce, nagle podszedł i usiadł obok mnie. Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy we trójkę. Zaczął przeczesywać ręką moje włosy, przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem. Położyłam głowę na jego ramieniu, ale czułam jak bardzo bije mu serce. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym wolną ręką chwycił mnie za dłoń, przeplatając palce. Kiedy do niego mówiłam, w pewnym momencie pocałował mnie w czoło, powtórzyło się to kilka razy. Usiedliśmy tak jedynie na chwilę, a minęło prawie 2 godziny.
Czuję się rozerwana po tej sytuacji, czuję, że wszystkie skrajne emocje do mnie wróciły. Po powrocie nie poruszaliśmy tego tematu, jakby nic się nie wydarzyło. Wiem, że alkohol. choćby niewielka ilość mogła zrobić robotę, ale z tyłu głowy szepcze mi, że coś mi nie pasuje. Czy on coś autentycznie może do mnie czuć, czy to tylko kwestia tego, że był pod wpływem? Dotąd kontakt fizyczny był dość nieśmiały. Wiem, że odpowiedź leży po jego stronie, ale od jakiegoś czasu staram się to przeanalizować, sama boję się spytać wprost.