Hej.
Jutro kończę 25 lat, od zawsze nie lubiłam i nie lubię moich urodzin ponieważ cała uwaga skupia się na mnie, cieszą mnie tylko życzenia od przyjaciół i to mi by w zupełności wystarczało.
Jestem niepełnosprawna od urodzenia, chodzę przy kulach i nadal mieszkam z rodzicami bo potrzebuję pomocy.
Dzisiaj podsłuchałam rozmowę, że rodzice kupili mi ciasto i wino na jutro. Wkurzyłam się, przecież dobrze wiedzą że nie trawię żadnych imprez, nawet rodzinnych a alkoholu nie tykam nawet gdy ktoś usilnie prosi.
Nie jestem w stanie samodzielnie wyjść z domu gdyż potrzebuję asekuracji, a przyjaciół mam na drugim końcu kraju, więc na imprezce będzie tylko nielubiane rodzeństwo z którym nie mam dobrych relacji.
Co robić by w tym nie uczestniczyć?
Na myśl mi przychodzi tylko żeby zamknąć się w pokoju i czytać.
Już brzuch mnie boli ze stresu
Po prostu powiedz rodzicom to samo co nam, że nie chcesz imprez, tortów, gości, źle sie z tym czujesz i jeżeli jeszcze raz to zrobią, to nie wyjdziesz z pokoju.
Ale..... może spójrz na to z innej strony. Masz wokół siebie ludzi, ktorzy Cię kochają, lubią, chcą z Tobą przebywać i wcale im ta Twoja niepełnosprawność nie przeszkadza. Chcą Ci sprawić przyjemność najlepiej jak mogą i potrafią. Uszanuj to, doceń. Nic nam nie jest dane na zawsze . Wierzę, że rodzina może czasem wkurzac ale to jednak rodzeństwo, chcą być z Tobą. Jak będziesz ich odrzucać, to za chwile zostaniesz sama, na własne życzenie , bo zrazisz ich do siebie. Czy naprawdę tego chcesz, żeby wszyscy odwrócili się od Ciebie ? Wtedy będzie lepiej ?
Zagryźć zęby i ucieszyć się z tego, że Twoi bliscy o Tobie myślą i chcą spędzić z Tobą czas, a potem spędzić z nimi czas, porozmawiać, zjeść tort, odpakować prezenty i dobrze się bawić.
Oni to robią dla Ciebie, doceń. To nie będzie wielka impreza tylko rodzinne spotkanie, nie będziesz ciągle w centrum uwagi.
Jesli rodzina chce świętować twoje urodziny, to niech świętuje bez ciebie. Na całym świecie świętuje się "urodziny" Jezusa, a jubilata nie ma przy stole.
Po prostu powiedz rodzicom to samo co nam, że nie chcesz imprez, tortów, gości, źle sie z tym czujesz i jeżeli jeszcze raz to zrobią, to nie wyjdziesz z pokoju.
Ale..... może spójrz na to z innej strony. Masz wokół siebie ludzi, ktorzy Cię kochają, lubią, chcą z Tobą przebywać i wcale im ta Twoja niepełnosprawność nie przeszkadza. Chcą Ci sprawić przyjemność najlepiej jak mogą i potrafią. Uszanuj to, doceń. Nic nam nie jest dane na zawsze . Wierzę, że rodzina może czasem wkurzac ale to jednak rodzeństwo, chcą być z Tobą. Jak będziesz ich odrzucać, to za chwile zostaniesz sama, na własne życzenie , bo zrazisz ich do siebie. Czy naprawdę tego vhcesz, żeby wszyscy odwrócili się od Ciebie ? Wtedy będzie lepiej ?
popieram. Raz w roku to straszna tragedia , pobyć z rodzeństwem i rodziną i zjesć tort. No faktycznie, co się tam będziesz meczyła, pozrażaj sobie ludzi z bliska, pokochaj tych przyjaciol z daleka a potem w wieku ..dziesięciu lat napisz kolejnego posta pt: "'NIKIT MNIE NIE LUBI ( chlip, chlip) BO.... JEEESTEEEEM NIEPEŁNOSPRAWNA, BUUU!!!
Nie, moja droga. Ludzie będą cie nie lubić wtedy, jesli usilnie będziesz ich do siebie zrażac, a jesteś na najlepszej drodze do tego
Dla dobra twego własnego radzę Ci zacisnąc zęby i ten raz doi roku się uśmiechnąć i spedzić dzień z rodziną
Dziewczyno, docen bo nie wiesz co masz... Ktoś coś robi dla Ciebie, stara się. Jak nie chcesz wina i ciasta to powiedz rodzinie że bardzo doceniasz ale nie chcesz tych "cyrkow" i wystarczy zwykły obiad bez prezentów itp. Jesteś moim zdaniem emocjonalnie niedojrzala, kiedyś za tym zatesknisz i docenisz a teraz zachowujesz się jak dziewczynka, wystarczą Ci życzenia od "przyjaciół" z drugiego konca kraju a na miejscu nie doceniasz obecności bliskich ludzi, którzy się starają o Ciebie, dbają. Niektórzy tego nie mają i dali by się pokroić za te ciasto w obecności bliskich... Ech zmień priorytety
...kiedyś za tym zatesknisz i docenisz a teraz zachowujesz się jak dziewczynka, wystarczą Ci życzenia od "przyjaciół" z drugiego konca kraju a na miejscu nie doceniasz obecności bliskich ludzi, którzy się starają o Ciebie, dbają. Niektórzy tego nie mają i dali by się pokroić za te ciasto w obecności bliskich... Ech zmień priorytety
Otóż to.
Hej.
Jutro kończę 25 lat, od zawsze nie lubiłam i nie lubię moich urodzin ponieważ cała uwaga skupia się na mnie, cieszą mnie tylko życzenia od przyjaciół i to mi by w zupełności wystarczało.
Jestem niepełnosprawna od urodzenia, chodzę przy kulach i nadal mieszkam z rodzicami bo potrzebuję pomocy.
Dzisiaj podsłuchałam rozmowę, że rodzice kupili mi ciasto i wino na jutro. Wkurzyłam się, przecież dobrze wiedzą że nie trawię żadnych imprez, nawet rodzinnych a alkoholu nie tykam nawet gdy ktoś usilnie prosi.
Nie jestem w stanie samodzielnie wyjść z domu gdyż potrzebuję asekuracji, a przyjaciół mam na drugim końcu kraju, więc na imprezce będzie tylko nielubiane rodzeństwo z którym nie mam dobrych relacji.
Co robić by w tym nie uczestniczyć?
Na myśl mi przychodzi tylko żeby zamknąć się w pokoju i czytać.
Już brzuch mnie boli ze stresu
Dlaczego nie lubisz rodzeństwa? Oni widocznie bardziej lubią Ciebie niż Ty ich, skoro organizują Ci urodziny...
Serio, tki problem jednego dnia wyjść z pokoju i zjeść ciasto?
Spójrz na to z innej strony. Ja w domu rodzinnym nigdy nie miałam urządzanych urodzin. Nigdy. Czasem Tata kupił mi prezent. Na 18-kę dostałam trochę prezentów, ale imprezy nie było. Nigdy żadnej. Tak jakby to nie był ważny dzień. Moja matka potrafiła zapomnieć o moich urodzinach! A Tobie przeszkadza, że pamiętają i chcą uczcić.
Wybór jest jednak Twój. Jak chcesz to możesz być chamem i siedzieć w pokoju sama.
(...) Co robić by w tym nie uczestniczyć? (...)
Powiedzieć rano rodzicom, iż nie będziesz uczestniczyła w imprezie urodzinowej i - gdy się zacznie - nie opuszczać swego pokoju. By uchronić się przed wizytami niechcianych osób - zabarykadować drzwi.
Wcześniej jednak pomyśleć o konsekwencjach swego ewentualnego bojkotu.
Starają się?
Gdyby im zależało na moim zadowoleniu to by zapytali co chcę i jak ma to wyglądać
I dla mnie to nawet taki obiad to byłoby za wiele, naprawdę
A bracia się ode mnie nie odzywają od lat, wiem że co jakiś czas gadają o mnie jaka to okropna jestem, niewdzięczna i zbyt emocjonalna, pewnie to mama poprosiła by w tym uczestniczyli
Nie uczestnicząc w imprezie najbliższym sprawisz ogromną przykrość... Naprawdę Cię to nie interesuje i masz gdzieś uczucia najbliższych Ci osób?
Nie znam ich, ale aż mi żal Twojej rodziny, tyle poświęcają dla Ciebie a Ty...
Chciałam to dodać jeszcze, rób jak uważasz
Starają się?
Gdyby im zależało na moim zadowoleniu to by zapytali co chcę i jak ma to wyglądać (...)
Skoro wiesz o imprezie, bo podsłuchałaś rozmowę, to miała być to niespodzianka. A skoro niespodzianka, to niemożliwe jest pytanie o to, czego chcesz.
Tak sobie pomyślałam... Co ma Twoja niepełnosprawność do tego, że nie lubisz obchodzić urodzin?
Bracia się nie odzywają do Ciebie czy raczej Ty do o nich? Pytam bo to Ty brzmisz jak odludek i dzikuska.
14 2020-08-28 22:42:09 Ostatnio edytowany przez NiesprawnaDiana (2020-08-28 22:43:16)
O kulach wspomniałam żeby po prostu zaznaczyć, że nie mogę się ulotnić i dlatego prosiłam o rady jak to znieść bez uciekania z domu.
Tak, jestem aspołeczna przyznaję się, moich przyjaciół widzę tylko cztery razy do roku po dwa tygodnie każdy wyjazd i mi to bardzo pasuje
A z bracmi się nie odzywamy wzajemnie, oni mają mnie za najgorszą z powodu charakteru a ich osobowośći też mi nie pasują
A niespodzianek nienawidzę, tak samo jak wszystko co niezaplanowane
(...)
Co robić by w tym nie uczestniczyć? (...)
vs
(...)prosiłam o rady jak to znieść bez uciekania z domu. (...)
To dwa różne pytania.
Rodziców też nie lubisz ?
Rodziców też nie lubisz ?
Zależy od dnia, ale nigdy nie byliśmy blisko emojonalnie
Diana,jeśli masz złe relacje z braćmi i nie spotykacie się od jakiegoś czasu, to chcę Ci zwrócić uwagę, jaki oni gest i krok robią w Twoją stronę, żeby zrobić Ci przyjemność i poprawiać relację. Człowiek im starszy, tym mądrzejszy. Ty też zrób krok w ich stronę i nie odwracaj się od nich. Przynajmniej spróbuj, tak jak oni próbują. I rodzicom pewnie sprawisz przyjemność, jeśli wszyscy razem będziecie świętować Twoje urodziny.
(...) by zapytali co chcę i jak ma to wyglądać (...)
Jak wyglądałyby te wymarzone urodziny?
20 2020-08-28 23:11:38 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-08-28 23:13:07)
paslawek napisał/a:Rodziców też nie lubisz ?
Zależy od dnia, ale nigdy nie byliśmy blisko emojonalnie
Jak tak to możesz zrobić jak Ci Wielokropek poradziła,albo nawet pokazowo ich spacyfikować za karę a co tam co Ci zrobią.
Nic nie zmieniaj w sobie za wszelką cenę zostań przy swoim .
Tylko się wpędzisz niepotrzebnie w poczucie winy,jak ustąpisz ,dyskomforty rożne mogą Cię spotkać,a tak spokojnie możesz zająć się nielubieniem,użalaniem się nad sobą i wypieraniem tego.
Ty nie jesteś blisko z rodzicami i tak to widzisz, oni rodzice prawdopodobnie widzą to inaczej, Twoja interpretacja tego co widzisz nie jest pewniakiem możesz się mylić i widzieć co Tobie niby pasuje w co wygodnie Ci wierzyć, żeby nie wyjść ze swojego nielubienia które najwidoczniej lubisz najbardziej.
Dalej będzie tak samo ,aż coś się zmieni.
NiesprawnaDiana napisał/a:(...) by zapytali co chcę i jak ma to wyglądać (...)
Jak wyglądałyby te wymarzone urodziny?
Wystarczyłyby życzenia, chociaż lekko mnie to krępuje, ale zniosłabym
Powtórzę, powiedz to rodzicom.
I... jakie korzyści masz z takiej, zniechęcającej i odrzucającej wszystkich, postawy?
Starają się?
Gdyby im zależało na moim zadowoleniu to by zapytali co chcę i jak ma to wyglądać
I dla mnie to nawet taki obiad to byłoby za wiele, naprawdę
A bracia się ode mnie nie odzywają od lat, wiem że co jakiś czas gadają o mnie jaka to okropna jestem, niewdzięczna i zbyt emocjonalna, pewnie to mama poprosiła by w tym uczestniczyli
"Gdy kogoś kochamy, zależy nam na szczęściu kochanej osoby. Zależy nam na jej szczęściu, a więc powinniśmy wiedzieć, że jednym z podstawowych warunków szczęścia jest przestrzeń. Możemy dociekać, czy mamy dosyć przestrzeni dookoła i w sobie. Szczególnie: w sobie! Wielu z nas ma dużo zmartwień i obaw, i uraz. Wielu z nas ma tak wiele projektów, pragnień, że w naszym sercu nie zostaje już nam nic przestrzeni. Nie jesteśmy wtedy szczęśliwi. Dlatego możemy pomagać sobie nawzajem uwalniać przestrzeń, abyśmy mogli radować się większą przestrzenią.
Jeśli wytworzysz przestrzeń we własnym wnętrzu, przekonasz się, że ludzie – może nawet ktoś, kto dotąd cię unikał (dorastająca córka, partnerka, z którą ciągle toczyłeś wojnę, ojciec lub matka) – będą garnąć się do ciebie i chcieć z tobą przebywać. Nie będziesz musiał nic robić ani próbować ich czegokolwiek nauczyć, w ogóle nic nie będziesz musiał mówić. Jeśli sam będziesz praktykować, tworzyć w sobie przestrzeń i spokój, innych będzie przyciągać twoja aura przestronności. Ta jakość twojej obecności sprawi, że ludziom będzie dobrze w twoim towarzystwie.
Powtórzę, powiedz to rodzicom.
I... jakie korzyści masz z takiej, zniechęcającej i odrzucającej wszystkich, postawy?
Korzyści mam takie że jestem sama, tak dla mnie to plus w 99 % relacji z ludzmi, nic mi nie zrobili, po prostu mam aspołeczną naturę
Moim zdaniem coś w sobie karmisz taką postawą, więc pytam, tak sobie wyobrażasz spędzić całe życie? Aspolecznie, rodzice nie będą żyć wiecznie, co wtedy? Nie będziesz miała wtedy nikogo bliskiego przy sobie, tego chcesz?
Moim zdaniem coś w sobie karmisz taką postawą, więc pytam, tak sobie wyobrażasz spędzić całe życie? Aspolecznie, rodzice nie będą żyć wiecznie, co wtedy? Nie będziesz miała wtedy nikogo bliskiego przy sobie, tego chcesz?
Myślę, że bycie bez bliskich jest okej
Wielokropek napisał/a:Powtórzę, powiedz to rodzicom.
I... jakie korzyści masz z takiej, zniechęcającej i odrzucającej wszystkich, postawy?
Korzyści mam takie że jestem sama, tak dla mnie to plus w 99 % relacji z ludzmi, nic mi nie zrobili, po prostu mam aspołeczną naturę
Na luksus aspolecznej natury to sobie moze pozwolic osoba ktora faktycznie lubi, chce i MOZE funkcjonowac sama. Ty moja droga jestes od rodzicow uzalezniona pod kazdym wzgledem, mieszkasz u nich, utrzymuja Cie i sama nie pojdziesz nigdzie bez ich asekuracji wiec zbastuj troche ze swoja bunczuczna postawą i okaz troche pokory. Ci ludzie robia dla Ciebie wszystko co moga a Ty nie mozesz sie im odwdzieczyc łaskawym uczestnictwem we wlasnych urodzinach??
Istotka6 napisał/a:Moim zdaniem coś w sobie karmisz taką postawą, więc pytam, tak sobie wyobrażasz spędzić całe życie? Aspolecznie, rodzice nie będą żyć wiecznie, co wtedy? Nie będziesz miała wtedy nikogo bliskiego przy sobie, tego chcesz?
Myślę, że bycie bez bliskich jest okej
Życzę Ci byś zmieniła zdanie i dojrzała.
Pozdrawiam
Myślę, że bycie bez bliskich jest okej
Podcinanie gałęzi, na której się siedzi nie jest, mym zdaniem, mądrym działaniem, ale skoro jesteś świadoma swych wyborów i konsekwencji, które poniesiesz, to nikomu nic do tego.
NiesprawnaDiana napisał/a:Wielokropek napisał/a:Powtórzę, powiedz to rodzicom.
I... jakie korzyści masz z takiej, zniechęcającej i odrzucającej wszystkich, postawy?Korzyści mam takie że jestem sama, tak dla mnie to plus w 99 % relacji z ludzmi, nic mi nie zrobili, po prostu mam aspołeczną naturę
Na luksus aspolecznej natury to sobie moze pozwolic osoba ktora faktycznie lubi, chce i MOZE funkcjonowac sama. Ty moja droga jestes od rodzicow uzalezniona pod kazdym wzgledem, mieszkasz u nich, utrzymuja Cie i sama nie pojdziesz nigdzie bez ich asekuracji wiec zbastuj troche ze swoja bunczuczna postawą i okaz troche pokory. Ci ludzie robia dla Ciebie wszystko co moga a Ty nie mozesz sie im odwdzieczyc łaskawym uczestnictwem we wlasnych urodzinach??
Weź sobie, Autorko, pogrubione treści do serca. Idealnie podsumowały sytuację.
Jednak się odbyło, starszy brat i i jego rodzina oraz młodszy brat zaskoczyli mnie gdy siedziałam na tarasie, więc nie było jak uciec. Od starszego brata, bratowej i bratanicy dostałam merci, taki kalendarz-klocki i skarbonkę, od rodziców biurko i bombonierkę a od młodszego pięć złoty do skarbonki gdy śpiewali mi sto lat to było mi głupio, potem zamieniłam parę zdań, wypiłam pół lampki wina i po prostu przysłuchiwałam się rozmowie, a był fajny temat zastępczy bo bratanica od wtorku zaczyna przedszkole i w sumie ogólnie nie było tragicznie, posiedzieli z pół godziny
Brzmi jak bardzo mile spędzone urodziny.
Też bym nie chciała wielkiej pompy, ale tak w kilka osób, sami bliscy - bardzo miło. I prezenty też fajne dostałaś. I przeżyłaś aż tak źle chyba nie było?
y moja droga jestes od rodzicow uzalezniona pod kazdym wzgledem, mieszkasz u nich, utrzymuja Cie i sama nie pojdziesz nigdzie bez ich asekuracji
Zastanawiam się czy to nie tu leży problem. Diana jest od nich uzależniona. Nie może nigdzie pójść bez nich, niewiele może zrobić bez nich. Ja jak mam dość to mogę wyjść z domu - kiedy chce, dokąd chcę. Diana jakby nie ma wyboru kiedy i jak spędza ten czas. To może rodzić jakąś gorycz i złość, że chce-nie chce, ale musi spędzić czas z rodziną.
Tak sobie wyobrażam - Diano, czy mam trochę racji?
Dużo dobrego, z okazji i bez.
Mam wrażenie, że boisz się różnych uczuć, z tymi z serii zła/wściekła/smutna radzisz sobie świetnie, zaś te typu wzruszenie/wdzięczność/nieśmiałość wywołują u Ciebie panikę, chcąc uniknąć ich przeżywania (bo jakże to, odsłonić swój miękki brzuszek? niedoczekanie!) wycofujesz się i chowasz za żywopłotem kolczastych słów i zachowań.
Brzmi jak bardzo mile spędzone urodziny.
Też bym nie chciała wielkiej pompy, ale tak w kilka osób, sami bliscy - bardzo miło. I prezenty też fajne dostałaś. I przeżyłaś
aż tak źle chyba nie było?
Cyngli napisał/a:y moja droga jestes od rodzicow uzalezniona pod kazdym wzgledem, mieszkasz u nich, utrzymuja Cie i sama nie pojdziesz nigdzie bez ich asekuracji
Zastanawiam się czy to nie tu leży problem. Diana jest od nich uzależniona. Nie może nigdzie pójść bez nich, niewiele może zrobić bez nich. Ja jak mam dość to mogę wyjść z domu - kiedy chce, dokąd chcę. Diana jakby nie ma wyboru kiedy i jak spędza ten czas. To może rodzić jakąś gorycz i złość, że chce-nie chce, ale musi spędzić czas z rodziną.
Tak sobie wyobrażam - Diano, czy mam trochę racji?
Gorycz to za duże słowo, bo jestem typem domatorki, poza tym zawsze mogę wyjść z miejscową rehabilitantką czy z przyjaciółmi z obozów, gdy jestem na obozach w wolną niedzielę, towarzystwo rodziny mi się opatrzyło, szczególnie ze często słyszę, że np nie powinnam już chodzić przy kulach, gdy ledwie z dwa miesiące temu nauczyłam się chodzić po domu z kulami bez asekuracji, czy rehabilitacja to pikuś mimo że ćwiczę codziennie i naprawdę to lubię a bracia między sobą mówią że inni sławni niepełnosprawni to po górach chodzą, wiem że to ma być motywacja,ale to tak nie działa
Moja intuicja mówi, że ten bojkot jest formą demonstracji Twojej życiowej frustracji. Wiesz jednak, że bliscy byli, są i prawdopodobnie będą, dlatego pozwalasz sobie nawet na takie zachowania, które mogą ich ranić, a w najlepszym wypadku sprawiać przykrość. Gdybyś tej pewności nie miała, zapewne byłabyś bardziej powściągliwa i myślała o nich z większą pokorą.
A z bracmi się nie odzywamy wzajemnie, oni mają mnie za najgorszą z powodu charakteru a ich osobowości też mi nie pasują
A Ty sama o sobie jak myślisz? Uważasz, że ich ocena jest właściwa, zasłużyłaś na nią?
Dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie.
Moja intuicja mówi, że ten bojkot jest formą demonstracji Twojej życiowej frustracji. Wiesz jednak, że bliscy byli, są i prawdopodobnie będą, dlatego pozwalasz sobie nawet na takie zachowania, które mogą ich ranić, a w najlepszym wypadku sprawiać przykrość. Gdybyś tej pewności nie miała, zapewne byłabyś bardziej powściągliwa i myślała o nich z większą pokorą.
NiesprawnaDiana napisał/a:A z bracmi się nie odzywamy wzajemnie, oni mają mnie za najgorszą z powodu charakteru a ich osobowości też mi nie pasują
A Ty sama o sobie jak myślisz? Uważasz, że ich ocena jest właściwa, zasłużyłaś na nią?
Mam dużo wad,ale to nie frustracja,bardziej się czuję przez nich niezrozumiana, ami też trudno akceptować kogoś kto ma totalnie inną osobowość od mojej - brak mi empatii, i z rodziną nie mam żadnych więzi emocjonalnych, ogólnie tylko z jedną osobą na świecie mam więź emocjonalną.
ćwiczę od zawsze, w sumie tak intensywniej od dwóch lat, głównie na obozach rehabilitacyjnych na których jestem parę razy do roku, staram się być tak cztery razy do roku. Tam zaczęłam chodzić przy kulach, w domu też ćwiczę oprócz niedziel i co drugiej soboty, dwa razy w tygodniu jeżdżę do mojej rehabilitantki i oprócz tego że czasami mam złe nastroje to dobrze ćwiczę, po turnusie który zaczyna się jutro też chcę załatwić sobie 80 h rehabilitacji domowej na NFZ
Praktycznie z mojego chodzenia zrobiłam cel życiowy.
Mój starszy brat się do mnie nie odzywa, bo nie mam pracy, domu, faceta i dziecka. Kiedyś z pięć lat temu też miał mi za złę, że nie ćwiczę to się popłakałam i dowiedziałam się od młodszego brata że starszy ma mi to za złe.
Mała też mi ciągle mówi że źle idę, że mniejsze dzieci potrafią więcej, że jestem leniwa, a kiedy ostatnio poprosiłam jej by mnie pochwaliła kiedyś to odpowiedziała "chyba żartujesz"
Trzeba też wziąć pod uwagę, że mama ma ciężki czas i przechodzi menopauzę.
Dzisiaj starszy brat i mama mieli rozmowę o mnie przy mnie, ale nie ze mną, bo turnus się jutro zaczyna,że za takie pieniądze to można by było na wakacje pojechać, mama tylko z miną cierpiętnicy powiedziała, że taki nas los.
Brat wtedy zapytał mnie czemu nic nie robię na turnusach i w domu, mama poprawiła że na turnusach robię dużo ale w domu nic, kurde jak nic, jak sama w domu ćwiczę nawet półtorej godziny dziennie, nie mówiąc o wyżej wymienionych rzeczach, no i ona to wszystko widzi. Powiedziałam o ćwiczeniach w domu Brat powiedział że on nie widzi żebym cokolwiek robiła (mieszka oddzielnie, ale blisko) że gdybym cokolwiek robiła to bym chodziła po drodze i bym jeździła rowerem trzykołowym.
Zatkało mnie i nic nie powiedziałam.
Skontaktowałam się z moją rehabilitantką, jest oburzona ich postawą, i ona widzi że się staram i że w moim schorzeniu wielkie postępy nie przychodzą hurtem, te małe też się liczą i że widzi że daję z siebie wszystko co mogę.
Wiem, że mam trudny charakter, ale mnie to zabolało.
Jak uodpornić się na takie słowa?