Cześć,
Na początku chciałem was przeprosić bo jestem facetem. Wszystko zaczęło się od korona wirusa gdy razem z dziewczyną wróciłem do rodzinnego miasta. Ona miała sporo nauki przed obroną, a ja pracowałem zdalnie i na początku chciałem się wykazać przez co pracowałem dłużej. Wcześniej dodam, że wpadłem w dołek finansowy i miałem trochę problemów przez co nasze życie było trochę monotonne. Oddaliliśmy się od siebie i około ponad miesiąc temu, moja dziewczyna stała się bardziej nie miła oraz oziębła. Unikała kontaktu i obraziła się na mnie przez około tydzień. Później napisała sms że się nie gniewa tylko zmieniała tel i nie miała karty sim... podczas rozmowy tel. zaczęła schodzić na tematy o nas więc szybko zareagowałem i powiedziałem, że to trzeba poruszyć w 4 oczy. Pojechałem do niej i dostałem kubeł zimnej wody. Powiedziała mi że nie wie co czuje i czy jej miłość nie jest bardziej jak do brata. Dodam że jesteśmy 9 lat w związku, wcześniej były już rozstania ale nie dłuższe niż miesiąc. Powiedziała, że chce to definitywnie skończyć, ale żebym nie myślał tak że nic nie czuje... Powiedziałem bez zastanowienia że nie chce być z kimś kto nic nie czuje. Powiedziała że jedzie do Anglii na 3 miesiące i nie chce mieć ze mną przez ten okres żadnego kontaktu bo chce się dowiedzieć co czuje, ale z jednej strony nie chce już ze mną być. Chce spróbować żyć sama. Potem była tygodniowa cisza, ale zadzwoniła w sprawie mojej wyprowadzki z mieszkania. Nie zareagowałem wtedy właściwie i powiedziałem że mogę zabrać swoje rzeczy kiedy będzie jej to pasować. Później po 3 dniach pomyślałem, że może chciała kontaktu więc zadzwoniłem do niej i zapytałem wprost czy nie chciała się spotkać pogadać ale nie chciała. Porozmawialiśmy jeszcze z kilka min ale na tematy co u nas. Potem po 2 dniach włamałem się jej na fb i zauważyłem że ma iść na noc do gościa ze studiów z którym "uczyła" się przez weekend sama u nas w domu. Coś we mnie wtedy pękło. Bardziej myślałem już o swoim życiu w kontekście rozstania. Pojechałem po swoje rzeczy na szczęście z kolegą, wcześniej ją o tym uprzedzając żeby miała czas wyjść z domu. W drodze napisała że nie będzie dzikusem i wróci ze mną bo ma dużo tobołów. W drodze powrotnej, jechaliśmy i normalnie rozmawialiśmy. Na koniec odprowadzałem ją pod drzwi, ta do mnie się przytuliła i powiedziała do zobaczenia na jesień, ale przed odejściem dałem jej do zrozumienia, że wiew o tej nocy z gościem. Zamurowało ją. Później po chwili zadzwoniła do mnie żeby się spotkać i to wyjaśnić. Zaczęła tłumaczyć ze łzami w oczach jak mogłem tak pomyśleć i że jej było bardzo przykro. Jestem jej pierwszym i nie mogła by tak zrobić. Zaczęła tłumaczyć że romans wyszedł właśnie podczas wspólnej nauki. Poszła z takim zamiarem żeby się przespać ale nie mogła, bo ją blokowało. Zeszło znów na normalną rozmowę i nie wracałem już do tamtego bo byłem odcięty. Nie akceptowałem jej tłumaczenia ale nie chciałem się kłócić. Po tym nie mieliśmy znów kontaktu koło tygodnia. Niestety tuż przed jej odlotem spotkałem ją na mieście. Strasznie sztywna rozmowa która skończyła się po min. Potem jeszcze spotkałem ją z moimi znajomymi i zaczęliśmy rozmowę kilkunasto min. Luźna o tym co u nas itd.. Na koniec powiedziałem jej że życzę jej szczęścia na nowej drodze życia i ja idę też w swoją. Ze świeczkami w oczach powiedziała że to nie jest tak że nic nie czuje. Przytuliła się i pożegnała. Po tym poleciała ale na następny dzień dowiedziałem się, że przepłakała noc i po tej rozmowę coś do niej wróciło. Wiem że tęskni i trochę żałuje bo dowiedziałem się od znajomego. Wczoraj dostałem się na jej inne konto. Dowiedziałem się bo jej przyjaciółka wrzuciła wiersze w stylu boli,boli,boli, a jednego dnia przestaje. Ona napisała że to straszne ale prawdziwe i że tęskni jak cholera, stara się o tym nie myśleć i cieszy się że wyjechała bo jest jej łatwiej. Koleżanka pociesza ja że wie co czuje i miała tak kilka razy ale nie w tak długim związku i że przejdzie to jeszcze kilka razy i będzie łatwiej. Napisała, że boje się powrotu bo będzie musiała zaczynać od nowa, a wspólny znajomy powiedział że jakoś sobie radze i próbuje ułożyć życie. Koleżanka radzi jej żeby nie obwiniała siebie. Napisała że tak jak jej mówiła, całą kwarantanne mnie obwiniała o to ale teraz zaczyna widzieć swoją winę. Później zeszło że to nie prawda i wyszło że z obu stron się posypało... Później kolejna rada żeby nie myślała o tym że do mnie wróci jak i że nie wróci bo życie jest różne. Ma się uwolnić od emocji. Była napisała że nie chcę robić sobie nadziei dlatego planuje się nie odzywać do jesieni. Ta powiedziała że już planujesz a nie powinnaś bo zaraz znajdziesz inny powód do kontaktu. Napisała, że chciała by się zobaczyć ze mną i cokolwiek by się nie działo chciała by mieć ze mną w miarę kontakt bo znamy się 9 lat, wiem o niej wszystko, rozumiemy bez słów więc szkoda byłoby stracić taką znajomość. Później wynikło że z kimś się spotyka ale nic do niego nie czuje i bardziej na stopie zabicia czasu. Nie podoba jej się i dostała od niego kwiaty to mu wyjaśniła na czym stoi. Kocham ją bardzo mocno ale na razie się nie odzywam bo robiłem tak zawsze a czuje że chce z jednej strony ode mnie odejść na zawsze. Ciągle śpię po 4-6 godziny, czasami udaję się żyć normalnie a czasami chodzę po pokoju. Dodam że jestem bardzo emocjonalny i zawsze przy naszych rozstaniach nie dawałem jej o sobie zapomnieć. Np kupiłem 100 róż na przeprosiny ale tym razem posypało się emocjonalnie i chciałem dać jej czas żeby zobaczyć czy mnie faktycznie kocha. Nie byliśmy zaręczeniu bo zawsze dawała mi znaki że nie chce. Nawet poruszyła ten temat przy pierwszej z poważnych rozmów. Odpowiedziałem o jej znakach i powiedziała bo właśnie nigdy nie czuła tego na 100%. Ja jestem na prawdę w niej zakochany i nie miałem innej kobiety. Teraz się kręcą jakieś ale na razie nie potrafię się nimi zainteresować oprócz rozmowy. Chciałem się dowiedzieć czy powinienem się do niej odezwać w jakiś luźny sposób czy to nie jest najlepszy pomysł bo chce odejść ale cierpi? Jak myślicie mam jakieś jeszcze szanse na ratowanie tego? Wiem, że jak pokaże jej że może do mnie wrócić bo na nią czekam to będzie miało też odwrotny skutek niż chciałbym. Z drugiej strony zawsze będzie ta dziwna sytuacja z tym gościem u którego spała... Też jest mi bardzo ciężko, dlatego proszę o szczerą poradę co o tym sądzicie. Dziękuje z góry