Cześć,
sprawa jest dość trudna i ciężka do oceny przeze mnie samą, potrzebuję zdania innych osób i rady.
Mam kumpla (przyjaciela?) jeszcze z czasów studenckich. Ja mam prawie 27 lat, kumpel prawie 28. Jesteśmy osobami pracującymi, samodzielnymi, ja mam ułożony związek - mieszkam z chłopakiem, kochamy się i jest nam ze sobą dobrze. Kumpel jest osobą homoseksualną, samotną, od kiedy pamiętam miał trudności w relacjach z ludźmi. Kiedyś należeliśmy do wspólnej większej paczki jednak w pewnym momencie częściowo na skutek konfliktów a częściowo z własnej woli kumpel odizolował się od reszty. Utrzymuje kontakt jeszcze z jedną naszą wspólną przyjaciółką, oprócz nas ma kontakt jeszcze z dwoma koleżankami z czego jedna mieszka w innym mieście. Wszystkie inne dalsze jego relacje zostały zakończone. Jego rodzina mieszka kilkaset kilometrów od naszego miasta. Ma z nią stosunkowo chłodne relacje jednak widzę że jego rodzice wykazują sporo inicjatywy i cierpliwości.
Kilka tygodni temu kumpel udał się do psychiatry, zdiagnozowano zaburzenia depresyjno-lękowe, zostały mu przepisane leki (antydepresant i przeciwlękowy). Od półtora roku uczęszcza na psychoterapię (z tego co mi wiadomo w nurcie psychodynamicznym).
Kolejny raz chłopak, z którym się spotykał (jako przyjaciele) poinformował go że ucina z nim kontakt. W ciągu ostatniego roku sytuacja miała miejsce kilka razy... (z różnymi osobami). Sytuacja miała miejsce dzisiaj, kumpel jest zrozpaczony.
Jak pomóc takiej osobie?
M. jest osobą bardzo trudną w obyciu... od dobrych kilku miesięcy za każdym razem gdy się spotykamy jego problemy są głównym tematem spotkania. Problemy z rodziną, problemy z pracą, problemy z facetami. W jego życiu nie ma chociaż jednej pozytywnej rzeczy (z jego punktu widzenia). Bardzo trudno jest być w takiej relacji...
Z jednej strony powinnam respektować swoje własne granice, granice wytrzymałości, cierpliwości...
Z drugiej strony... kumpel oczekuje (wręcz wymaga) od nas (ode mnie i naszej wspólnej przyjaciółki) pomocy. Co jest oczywiście zrozumiałe. Właśnie otrzymałam sms o takiej treści "E. wpadła do mnie, pogadaliśmy trochę i o tym i w ogóle o mnie. to było w porządku bardzo". Intencja jest dość czytelna, oczekuje że przyjadę do niego i będę go pocieszać.
Aktualnie kumpel jest na zwolnieniu lekarskim z powodów psychiatrycznych (ale również z tego powodu, że skłócił się ze współpracownikami), nie pracuje a więc praktycznie niewiele wychodzi z domu. Nie sądzę aby to miało pozytywny wpływ na jego zdrowie psychiczne.
Mam głębokie przeświadczenie, że kumpel traktuje swoją diagnozę psychiatryczną instrumentalnie... Bardzo zależy mu na zwróceniu na siebie uwagi. Odkąd go znam uwielbia wchodzić w rolę ofiary...
Co robić aby nie grać w tą grę? Aby nie wzmacniać tego zachowania? Odsunąć się? Pozwolić by specjaliści (głównie terapeutka) robili swoje? Być może pobyt w szpitalu psychiatrycznym byłby dla niego mimo wszystko najlepszą opcją?
Mam nadzieję że wspólna dyskusja pomoże mi spojrzeć na tę sytuację z innej strony...
Śmiało zadawajcie pytania