Myślę, że każdy w jakiś stopniu ma jakieś obawy związane z przyszłością, szczególnie wchodząc w wiek dorosły. Sama mam sporo różnych wątpliwości, ale nie możemy pozwalać na to, żeby ten lęk nas paraliżował i nie możemy zbytnio wybiegać w przyszłość. Ważna jest dobre myślenie o sobie i wiara w to, że jakoś sobie poradzimy - jeśli nie wypali plan A, to plan B itd. Warto sobie poukładać do głowie do czego się dąży, ale nie wybiegać zbyt i nie myśleć co jeśli, tylko skupić się na takim etapowym dążeniu przybliżającym do określonego celu.
Nie wiem jak to dobrze wytłumaczyć. Przykładowo... Robisz te studia - skup się po prostu na nauce, zaliczeniach, może jakieś staże czy dodatkowe kursy, które mogą Ci pomóc w przyszłości znaleźć pracę - po prostu rób małymi krokami rzeczy, które mogą Cię przybliżyć do tego celu, ale nie myśl, że nie znajdziesz pracy. Małe kroki. Oczywiście warto też przemyśleć, czy na pewno jesteś w dobrym miejscu i czy chcesz w przyszłości wykonywać pracę powiązaną z Twoim kierunkiem studiów. I odpowiedzieć sobie np. na pytanie czy ważniejsza jest satysfakcjonująca praca czy wysokie zarobki. Czy w ogóle jest to do połączenia? To już kwestia indywidualna, zależna od priorytetów życiowych i zainteresowań, każdy to ocenia subiektywnie. Warto sobie także zadać inne pytania, ale to już sama musisz dociec, co Cię nurtuje.
Często żałujemy podjętych decyzji, dobrze jest dokładnie przeanalizować wszystkie za i przeciw. Decyzje i zmiany, to w życiu jest zawsze pewne i musimy być na to gotowi. Podejmowanie decyzji może paraliżować, ale ryzyko także jest nieuniknione. I przecież w sumie rzadko kiedy jest tak, że decyzje są nieodwołane, szczególnie w młodym wieku właśnie mamy czas na eksperymentowanie, zmiany, szukanie swojego prawdziwego ja. Jeśli przykładowo czujesz, że ten kierunek to jednak nie to i masz inny plan na siebie, to możesz też rozważyć zmianę kierunku, chociaż to akurat nie może być pochopne. Ale wielu ludzi zmienia, sama to zrobiłam i nigdy nie żałowałam. Jedynie może żałowałam, że zbyt długo siedziałam na wcześniejszym kierunku, który w ogóle do mnie nie pasował - brany z rozsądku.
Co do ludzi, to oczywiście teorie są różne, ale ja przyjmuję wersję, że większość ludzi jednak jest raczej dobra, tylko po prostu czasem błądzą lub nie potrafią się zrozumieć. Lepiej się żyje z taką wiarą, widzenie wszędzie nieczystych intencji jest mocno przygnębiające. Wiadomo, tacy ludzie się trafiają, ale jest też przeciwwaga. Spotyka nas także dobro od ludzi, często bezinteresowne, ale niekoniecznie są to wielkie rzeczy. Trzeba zwracać uwagę na najdrobniejsze gesty i czuć wdzięczność za takie rzeczy. To często wpływa pozytywnie na nastrój, a jednak zawsze łatwiej dostrzegać negatywy i braki.
Co do związków, to zastanawiałaś się nad tym czym możesz przyciągać np. manipulatorów czy niezdecydowanych, albo czy mogą być jakieś powody (nieświadome) dla których wybierasz takie osoby? Niestety widać, że masz zaniżoną samoocenę, to jest też kwestia do przepracowania. Dopóki nie będziesz się czuć dobrze ze sobą, to możesz trafiać na nieodpowiednie osoby. Warto najpierw zainwestować w rozwój siebie, poznać siebie, nauczyć się doceniania, a także jakoś oswoić swoje wady. Najczęściej ktoś kto chce wykorzystać drugą osobę poszukuje słabości i często wybiera te osoby, które mają negatywny obraz siebie. Jednocześnie, nie wierząc w siebie, sama możesz odrzucać w jakiś sposób (nawet nieświadomie), bardziej wartościowe osoby i nie dawać im nawet szansy, myśląc na przykład, że na to nie zasługujesz, albo że to się i tak źle skończy, czy coś w tym stylu.
Warto poszukać powtarzających się schematów, ta wiedza i wyrobiona świadomość swojej własnej osoby pozwala na zmianę. Skąd w ogóle myślenie, że będziesz niewystarczająca lub odepchnięta? Czy to wynika z przesyłach relacji? Czy rodzice dawali jakiś krytyczny przekaz np. w stosunku do ocen szkolnych? A co do zainteresowań, jeśli nic Cię nie cieszy, to może spróbuj znaleźć coś nowego? Z czasem niektóre zainteresowania gasną. Ja ma z niektórymi tak, że tygodniami mam fazę, później to słabnie, a później powraca. Przerwy nawet są też potrzebne, żeby ucieszyć się czymś na nowo. I może właśnie brakuje jakiejś świeżości. I warto też pamiętać, że nigdy nie trafimy na osobę, która będzie nas rozumiała całkowicie rozumiała, zawsze trafią się nieporozumienia, ludzie (nawet dobrzy) będą czasem zawodzili, a z naszymi myślami czasem zostaniemy sami. Nierzadko relacje urywają się z błahych powodów. Nieraz zbyt łatwo skreślamy ludzi. To tak apropo samotności egzystencjalnej, którą sama często odczuwałam. Wiem z doświadczenia swojego i innych mi podobnych ludzi, że często wynika z poszukiwania nieistniejącego ideału, nie biorąc pod uwagę, że człowiek często błądzi. Nikt mi w porę nie powiedział pewnych rzeczy, nie wiem, czy to się sprawdzi, ale mówię to, co chciałaby usłyszeć w porę młodsza ja.