Witam wszystkich.
Długo by pisać, lecz postaram się w skrócie naświetlić mój problem i opisać kilka sytuacji.
Jestem rozwódką, z moim obecnym partnerem jestem od dwóch lat. Czuję, że to prawdziwa miłość, jest wiele uczucie, więź i mega seks, gdzie sam mówi, że z żadną kobietą nie doświadczył tego co ze mną. To były oficer operacyjny.
Rozumiem, że praca w jakimś stopniu go spaczyła, dlatego chcę opinii innych kobiet. Czy przesadzam czy też nie. On jest opiekuńczy, czuły i potrafi być naprawdę kochany, jednak chwilami staje się bardzo agresywny i wręcz okrutny w słowach do mnie. Potem to tłumaczy, że oczywiście ja go prowokuję. Ja mam 39 lat, on jest prawie 6 lat starszy.
Wystarczy nawet, że powiem coś podniesionym głosem, a on się wścieka i mówi że jemu wolno, a mnie nie. Dodam, że są to czasem pierdoły...
Doprowadza do tego, że wpędza mnie w poczucie winy. Przykład z kupnem sukienki: ja mówię, że chciałabym taką, żeby powiedział, że wyglądam mega sexy i dodałam że w sumie to i bez sukienki powinnam dla niego tak wyglądać, na co on: „ja Cię wulgaryzm oduczę manipulacji”... Szok... ani nie miałam takich intencji by manipulować ani nic z tych rzeczy. Jeśli podnoszę głos mówiąc coś o terminach wyjazdu etc, że trzeba to zgrać by nie jeździć dwa razy tyle kilometrów, to mówi żebym nie robiła mu nakazów bo
on sam świetnie planuje, a ja jestem młodsza i nie mam nic do gadania. Jak mówię mu że chyba przesadza z reakcją, to nawyzywał mnie że jestem mendą jeb.....
Bardzo go kocham i to tak boli.... za takie nic takie słowa. Mam teraz również chwilowy problem z pracą przez sytuację z wirusem i cały czas mówi, że jestem nieudacznikiem etc. Że na szacunek trzeba sobie zasłużyć.. oczywiście twierdzi że bardzo mnie kocha...
To jest naprawdę w dużym skrócie bo sytuacji tego typu było wiele...