Witam wszystkie Panie.
Jestem Jurek i mam problem.
Chcąc nie chcąc trafiłem do firendzone...
Ale od początku...
Jestem świeżo 6 miesięcy po 3 letnim związku, gdzie zostałem zdradzony...
Ciężko było ale się pozbierałem, lecz moja pewność siebie co do kobiet lekko się zmniejszyła, dodatkowo też wole kogoś najpierw dobrze poznać, a dopiero budować bliższa relacje.
No i stało się. Na imprezie poznałem dziewczynę, potańczylismy, pogadaliśmy, wypiliśmy kilka drinków. Było naprawdę okey.
Wyglądaliśmy na zainteresowanych sobą. Złapaliśmy jako taki kontakt i chwilę ze sobą pisaliśmy. Oczywiście nie miałem tutaj większych zapędów by coś z tego budować. Badałem grunt.
Okazało się że dziewczyna jest też świeżo bo nie udanym związku. Ale mniejsza jakoś o tym więcej nie rozmawialiśmy.
Mieliśmy bardzo dobry kontakt, często gdzieś razem jeździliśmy, spacery, dużo sobie pomogliśmy i zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Świetnie się dogadywaliśmy między sobą.
Zacząłem na pewnym etapie naszej znajomości czuć coś więcej do niej i pomyślałem o niej jako partnerce do związku.
Wprowadzałem więcej dotyku, mówiłem do niej w sposób sugerujący że oczekuje teraz czegoś więcej. Lecz ona chyba tego nie zauważyła, choć też wysyła mi sygnały zainteresowania.
No i teraz hit. Są urodziny kumpla wpadamy wszyscy razem, ja z nią. Dużo osób pomyślało że jesteśmy parą i w trakcie imprezy, dziewczyny zaczęły sobie na ten temat rozmawiać.
Moja dobra stara znajoma po imprezie powiedziała mi że rozmawiała z Kasią na mój temat i nic odemnie nie oczekuje, że podoba się jej nasza relacja ale wszyscy w koło widzą że chciałbym coś z tego więcej i żebym najlepiej z nią porozmawiał.
Umówiłem się z Kaśka na szczerą rozmowę, ona odparła że też chciała ze mną porozmawiać. No i ok, rozmawiamy.
Powiedziałem jej że przez ten okres naszej znajomości bardzo się przywiązałem do niej i stała się dla mnie ważna osobą, zacząłem też postrzegać ja troszkę inaczej niż dobra znajoma. Kaśka cieszyła się że stawiam sprawę jasno i mówię na czym stoimy.
Powiedziała że dla niej to za szybko, dopiero co była w związku gdzie facet ja źle potraktował, że nie chciałaby nigdy zepsuć naszego kontaktu i relacji, ale nie mówi że nigdy nic z tego nie wyjdzie, bo często z przyjaźni zradza się miłość.
Dodała że na pewno nie będzie mi lekko trwać w takiej sytuacji i że jeśli chce możemy ukrócić nasz kontakt dla mojego dobra i ona to uszanuje, choć wcale nie chcę zrywać ze mną kontakt. Powiedziałem że nie jesteśmy gimnazjalistami i nie będę jej unikał czy coś. Ale że bardziej się zdystansuje i skupię się na innych rzeczach.
Po naszych wspólnych ustaleniach , rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, było dużo śmiechu, podtekstów erotycznych i dotyku. W tej jednej chwili zrobiło się bardzo duże napięcie. Ale mniejsza, była fajnie, wróciłem do domu i koniec.
Kaśka napisała do mnie odrazu po spotkaniu ze będzie miała teraz wolne przez 2 dni, jakby sugerowała mi spotkanie. Ja nie odpowiedziałem na to.
Kolejnego dnia zaczęła do mnie pisać od rana. Nie miałem wgl czasu ani ochoty, chciałem nabrać dystansu i się tego trzymałem.
Mija 2 dzień od naszej rozmowy. Napisała mi wieczorem że dziwnie się czuję że nie widzieliśmy się przez ostatnie 2 dni tymbardziej że miała wolne, że przywiązała się do mojej osoby i dziwnie się stęskniła, choć wcześniej tego nie było.
Nie mam pojęcia co ja mam z tym fantem zrobić. Nigdy nie byłem w friendzone i jest to dla mnie nowa sytuacja. Tymbardziej jej zachowanie robi mi straszny mętlik w głowie.
Drogie panie. Brnąć w to czy urwać kontakt?
Chciałem poprostu sprawdzić, jak te kilka dni nie będę się odzywał, czy sama napiszę. I stało się.