Mam 29 lat. Byłam raz zakochana i kilka razy zauroczona. Było kilka przelotnych znajomości, ale nigdy nic poważnego. Swego czasu próbowałam wiele razy poznać kogoś przez internet, ale trafiałam tam albo na niedojrzałych chłopców, erotomanów, desperatów, chamów albo takich z którymi nie było zupełnie o czym rozmawiać. Często po godzinie już myślałam jak zakończyć spotkanie a na następny dzień już nawet o nim nie pamiętałam. Czasem dawałam szansę, ale po kilku spotkaniach okazywało się, że nic na siłę
W ostatnich miesiącach przeżyłam pewien romans. Facet trochę starszy, na początku zupełnie nie w moim typie, ale coś zaiskrzyło. Był dojrzały, opanowany, inteligentny, z poczuciem humoru traktował mnie z czułością, patrzył z zachwytem. To jedyny facet z którym była bliskość. Z pewnych powodów nie mogliśmy być razem ( nie chcę o tym mówić), ale ta znajomość coś mi uświadomiła. Przez 29 lat spotykałam poznając różnych facetów nie spotkałam żadnego, który miałby choć kilka tych cech. Plusem jest to, że nie umówiłabym się już z żadnym facetem który mnie nie szanuje, traktuje jak rzecz, jest kompletnie niedojrzały, ale z drugiej strony widzę też jak ciężko mi będzie spotkać kogoś w kim się zakocham i z kim będę chciała stworzyć związek. Mam swoje pasje, przyjaciół, ale na dłuższą metę to nie wystarczy. Zastanawiam się z czego to wynika, że są ludzie, którzy z łatwością spotykają tą drugą połówkę, przechodzą ze związku w związek i tacy, którzy przez lata są sami.
Zakładając, że z Tobą wszystko ok to w miłości trzeba mieć szczęście
Zastanawiam się z czego to wynika, że są ludzie, którzy z łatwością spotykają tą drugą połówkę, przechodzą ze związku w związek i tacy, którzy przez lata są sami.
Mnie samą do dziś to zastanawia. Mam znajomych, którzy poznali swoje połówki mając naście lat, czyli to ich pierwsza znajomość, i do dziś są razem czyli ok 15-20 lat i są szczęśliwi. Znam takich co mając 30+ nie znaleźli tej drugiej połówki. Sama dość długo szukałam, miałam kilka związków ale trwały krótko nie przekraczając nawet roku i różne były. Czasem się kończyły z mojego powodu, czasem partnera. Sama poznałam dość późno moją połówkę, miałam ok 27 lat. Więc do dziś nie znalazłam wyjaśnienia skąd się to bierze.
Chyba każdy z nas zna takie przypadki osób, które wydają się być naprawdę wartościowymi ludźmi, a mają trudność ze znalezieniem miłości. Co więcej - frustrację może budzić fakt, że ludzie na pozór znacznie mniej wartościowi ich otaczający - nie mają z tym żadnego problemu. Być może chodzi o to, że wartościowi i fajni ludzie nie tolerują półśrodków i byle czym się nie zadowalają? A im więcej mija czasu tym bardziej poprzeczka idzie w górę?
Ale na pocieszenie powiem Ci, że znam dwie takie dziewczyny jak Ty, które bardzo długo czekały na zasłużoną miłość. Jedna z nich będąc już w udanym, kilkuletnim małżeństwie powiedziała kiedyś, że im dłużej się na coś czeka, tym bardziej wartościowa jest wyczekana nagroda - i tego się trzymaj
Sama się nad tym zastanawiam. Są ludzie, którzy zawsze kogoś mają, a są tacy, którzy właśnie przez lata są sami. Chyba kwestia szczęścia.
Sama się nad tym zastanawiam. Są ludzie, którzy zawsze kogoś mają, a są tacy, którzy właśnie przez lata są sami. Chyba kwestia szczęścia.
Takie jest życie po prostu, ja mam 28 lat i wiesz w ilu związkach z kobietami byłem? Równe zero.
Ostatnio widziałem statystykę że 47% mężczyzn w Polsce w wieku 18-30 lat jest samotnych a tylko 20% kobiet w tym wieku nie ma partnera. Samotność to obecnie norma.
8 2022-11-12 06:21:28 Ostatnio edytowany przez chmurny (2022-11-12 06:22:43)
Niespecjalna aparycja plus nijaki charakter plus nudnawy sposób bycia plus myślą że nie widoczne a jednak aż bijące w oczy 'chcenie' plus idealizacja związków. A wszystko to za pierdolonym murem z niebotycznych kryteriów, zasad, warunków i lęków. Oto on/ona których znam, na pozór normalni więc dlaczego zawsze sami?
Mam podobna sytuację do Ciebie, nawet mam tyle samo lat też fatalne zakochanie, sama zrobiłam też wielka głupotę z którą nie potrafię pogodzić się do dziś,kilka znajomości bez perspektyw, porażki na portalu randkowym i tak to się kręci.Sa momenty kiedy jest mi dobrze,a czasem tak jak dziś chce mi się plakac.Mimo wszystko nie ma co się poddawać, trzeba zaakceptować to co sie ma w zyciu.I chyba starać się wierzyć w to co pojawilo się w jakimś wcześniejszym poście, że im dłużej się czeka tym bardziej wartościowa i wyczekana jest ta miłość.A czy faktycznie tak będzie? To już życie samo napisze scenariusz...
10 2022-11-12 16:08:57 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-11-12 16:29:24)
Zastanawiam się z czego to wynika, że są ludzie, którzy z łatwością spotykają tą drugą połówkę, przechodzą ze związku w związek i tacy, którzy przez lata są sami.
...trafiałam tam albo na niedojrzałych chłopców, erotomanów, desperatów, chamów albo takich z którymi nie było zupełnie o czym rozmawiać...
Ci pierwsi maja za malo wiedzy aby zauwazyc, ze trafiaja na "niedojrzałych chłopców, erotomanów, chamów" i sie angazuja.
Z uwagi na to, ze maja malo wiedzy to tez gdy pozniej sa krzywdzeni to dzieje sie kilka rzeczy:
Odchodza od tej osoby i buduja sobie generalizacje, ze ludziom nie mozna ufac (nadal majac nikle zrozumienie ludzkiej psychologii)
Pozwalaja sie zmanipulowac, ze to wszystko ich wina a ich partner jest fantastyczny - w tym przypadku oboje parnerow na zewnatrz uwaza ze sa szczesliwi (wewnatrz zaden z nich nie jest)
Obojgu partnerom udaje sie dojrzec, zwiekszyc swoje zrozumienie ludzkiej psychologii, przez co przechodza transformacje, dzieki ktorej zaczynaja zyc ze soba (dla siebie wzajemnie) zamiast przy sobie (dla siebie samych).
Jest jeszcze opcja, ze trafisz na kogos dojrzalego, kto "umie w milosc", ale w przypadku mezczyzn taka osoba jest jak grupa krwi "0 Rh-" - moze stworzyc zwiazek z niemal dowolna kobieta z ktora pojdzie na randke (wiec szybko "znika z obiegu").
Wiec statystycznie spotkasz prawie samych ktorych albo zadna inna wczesniej nie chciala albo sami nie sa dojrzali by budowac zwiazki.
Jak widac, sytuacja wydaje sie malo optymistyczna, co jest czesto oznaka, ze potrzebne sa mniej konwencjonalne dzialania (ktore moga wywolywac rozne emocje) np:
Gdybym byl na twoim miejscu to sprobowalbym zbudowac terapie dla tych niedojrzalych chlopcow.
Spotykalbym sie od czasu do czasu z nimi w kawiarni i za pomoca terapii pomagal im stac sie mezczyzna.
Z tym, ktory bedzie mial najlepsze prognozy bym wszedl w glebsza relacje.
Aby zbudowac terapie poswiecilbym 2-3 godziny dziennie na czytanie i analize feministycznej klasyki.
Simone de Beauoir, Charlotte Perkins Gilman, Kate Millett, Sheila Rowbotham (priorytet) i bell hooks .
Ksiazki feministyczne - wbrew popularnemu zrozumieniu - nie sa tyle o kobietach co o mezczyznach - o toksycznej meskosci, ktora niszczy zarowno kobiety jak i samych mezczyzn.
To - moim zdaniem - kluczowa literatura do rozmowy o czymkolwiek w spolecznych relacjach.
Tylko nie jakies popularne ksiazki z naszych czasow z krzykliwymi tytulami (bo to jest zwykle scierwo pisane dla zarobku).
Również byłam nie-tak-dawno ze starszym ode siebie facetem, jest jakaś magia tego: większe doświadczenie z kobietami, większa pewność siebie i jeszcze coś ze starych dobrych manier...
Obecnych facetów ok 30tki mam wrażenie, że cechuje roszczeniowość i taki ogólny brak szacunku... W dobie portali randkowych, gdzie stale jest dopływ nowych osób, trudno docenić stopniowanie napięcia.
W każdym razie ja po zakończeniu relacji z ów starszym ode mnie partnerem, miałam trochę randek z chłopakami w około mojego wieku... miałam wrażenie, że są zupełnie małostkowe i jednak teraz wiem, że nie chciałabym nic poniżej tego co wtedy mieliśmy
Wiecie, że Autorki tematu nie ma tu już od ponad roku?
Wiecie, że Autorki tematu nie ma tu już od ponad roku?
No to co? Osób jej pokroju jest tu wysyp a moje na ten przykład "mądrości" szyte na miare nie są i każdy może korzystać do woli
Lady Loka napisał/a:Wiecie, że Autorki tematu nie ma tu już od ponad roku?
No to co? Osób jej pokroju jest tu wysyp a moje na ten przykład "mądrości" szyte na miare nie są i każdy może korzystać do woli
![]()
Ja na forum zaglądam zwykle w okresie jesiennym (od 8 lat) i zawsze mi miło jak coś znajdę pod którymś z moich wątków, jak taki niespodziewany prezent
Obecnych facetów ok 30tki mam wrażenie, że cechuje roszczeniowość i taki ogólny brak szacunku... W dobie portali randkowych, gdzie stale jest dopływ nowych osób, trudno docenić stopniowanie napięcia.
To już teraz wiesz na czym polega równouprawnienie.
jolanka27 napisał/a:Obecnych facetów ok 30tki mam wrażenie, że cechuje roszczeniowość i taki ogólny brak szacunku... W dobie portali randkowych, gdzie stale jest dopływ nowych osób, trudno docenić stopniowanie napięcia.
To już teraz wiesz na czym polega równouprawnienie.
A tak najszczerzej to powiem, że mnie również to cechuje w stosunku do nich - równolatków.
Dlatego dla mnie o bardziej znamienne (a może bardziej wyraziste) są relacje z facetami albo młodszymi albo starszymi - wtedy mam wrażenie, że już na samym wstępie jedna strona ma drugiej coś do zaoferowania: swoje większe doświadczenie, a druga świeżość. Przynajmniej ja to tak odbieram. Przy rownolatkach czuję mniejszą stabilność i właśnie to jest taki wiek że obie strony są mocno poszukujące, to nie działa dobrze.
To albo robisz za młodszą "córeczkę", albo dojrzałego milfa.
To albo robisz za młodszą "córeczkę", albo dojrzałego milfa.
I w sumie w obu tych rolach czuję się lepiej niż w roli singielki na otwartym rynku w wieku reprodyktywnym - wówczas jestem albo kandydatką na "założenie rodziny", albo towarem łóżkowym.
A z różnica wieku pojawią się (przynajmniej jeśli mówimy po początkowej fazie znajomości) te właśnie dynamiki i dla mnie jest jakoś łatwiej nawiązać kontakt.