Jesteśmy ze sobą 4 lata, ja 22 on 25. Oboje pracujemy. Ostatnio zaczęło mi zależeć na tym żebyśmy razem zamieszkali, bo męczyło mnie ciągłe jeżdżenie i brak prywatności. On jak zwykle, że jesteśmy za młodzi, że za wcześnie, że za rok/dwa/trzy/cztery/dziesięć lat (w zależności kiedy go spytać). Z tym, że 2 lata temu tak samo mówił... Jego kolega po pijanemu mnie wyśmiał, że on nigdy ze mną nie zamieszka, bo woli swoje wygodne życie. Mianowicie ma pracę koło domu a w domu wszystko załatwia za niego mamusia i tatuś, co już mnie wcześniej irytowało, bo chłop 25 lat a wszystko ma gdzieś i komputer zawsze najważniejszy. I po co ma obcym płacić za wynajem skoro u mamusi mieszka za darmo. Zaczęłam coraz bardziej naciskać co oczywiście miało odwrotny skutek. Było mi strasznie przykro, jak powiedziałam mu że koleżanka dostała pierścionek a on mnie wyśmiał, że mam na nic nie liczyć i nic tak szybko nie dostanę... Zaczęłam go olewać i skupiłam się na pracy, chyba go to zabolało. Przestałam poruszać ten temat, za to on teraz opowiada o swoich planach i czego za kilka lat nie zrobi. A mi po prostu przykro, że słyszę tą samą śpiewkę od 2 lat i zapewne za 2 lata też to samo usłyszę. Wymyślił sobie, że kupi dom za kilka lat a ja nie chcę brać kredytu z kimś, z kim nigdy nie mieszkałam dłużej niż tydzień. Zresztą patrząc na jego logikę, to równie dobrze może do końca życia z nimi mieszkać, bo za darmo przecież a oni i tak go nie wyrzucą. I tak tkwię w tym związku, ale coraz częściej mam wątpliwości co do przyszłości tego związku. I sama już nie wiem, co mam robić. Nie chce dawać żadnego ultimatum, bo to bezsensowne. Ale czuję, że ten związek zatrzymał się w jednym martwym punkcie i nic nie da się z tym zrobić, a im dłużej w tym jest tym gorzej.sama nie wiem co mam dalej robić, chyba po prostu czekać, ale ile można?
Facet chyba nie dojrzał do poważnego związku.
Może powinniście poważnie porozmawiać na ten temat?
Facet chyba nie dojrzał do poważnego związku.
Może powinniście poważnie porozmawiać na ten temat?
Oczywiście, że trzeba go przymuszać. Jak kobieta chce, to tak ma być. No i koleżanka już pierścionek dostała.
Czy zamieszkanie na wynajmie jest oznaką dojrzałości? Gość ma plan na siebie, chce kupić dom, posiedzi u rodziców, odłoży i będzie go na to stać z minimalnym kredytem, nie będzie potrzebował do tego Twojego wkładu, Autorko.
Nie wszyscy muszą się rzucać na wynajem jeżeli mają komfortową sytuację u rodziców.
Inna sprawa jest taka, że on ma Cię gdzieś, co sam Ci zakomunikował. Nie będzie wspólnej przyszłości.
Inna sprawa jest taka, że on ma Cię gdzieś, co sam Ci zakomunikował. Nie będzie wspólnej przyszłości.
Zwłaszcza, że oboje są na innym etapie życiowym. Ona już chce wspólnie mieszkać, on chce się bawić.
Obawiam się w to związek bez przyszłości. Jesteś ty bo nie ma innej opcji, tylko nie chce ci powiedzieć o tym prosto w oczy bo chwilowo dobrze że jesteś. Nie patrz na słowa tylko na czynny. Można dużo rzeczy ludziom obiecywać a słowa nie dotrzymać.
Pomysł też jakby wyglądało wasze wspólne mieszkanie: on tylko by grał a całość obowiązków byłaby na twojej głowie. Pytanie czy tego chcesz.
Cały czas, jak pojawiają się tego typu wątki, widać jak ludzie mają bardzo różne wizje na życie i podejście do pewnych spraw. Cały problem w tym, że kiedy się takie dwie odmienne wizje spotkają, to zaczyna się wojna na argumenty, gdzie jedna strona cały czas próbuje pokazać, jak bardzo niewłaściwa i błędna jest wizja drugiej strony. Ponadto, zdumiewające jest też to, jak bardzo jedna strona oczekuje od drugiej, iż nagle ta druga przestanie przywiązywać wagę do rzeczy, będących dla niej istotnymi: bo choćby praca blisko domu, odkładanie na SWOJE WŁASNE mieszkanie, bez płacenia innym na wynajmie czy ładowania się w kredyty. Czy to aż tak boli, że ktoś ma inną wizję na przyszłość? Pozostałe kwestie są już, mówiąc delikatnie, mało obiecujące: wyśmiewanie zaręczyn lub przykucie do monitoru komputera.
Było mi strasznie przykro, jak powiedziałam mu że koleżanka dostała pierścionek a on mnie wyśmiał, że mam na nic nie liczyć i nic tak szybko nie dostanę...
Krótko i na temat; Jest dobrze, gdy jest na jego warunkach. Dziewczyna jest super, ale gdy nie wymaga niczego dla siebie. Bajka o kupnie domu, to tylko zaslona dymna, żebyś go nie miała za wygodnego maminsynka. Z resztą, nawet gdybym się myliła co do tego, to sposób w jaki zostałaś "postawiona do pionu" i poinformowana, że nikim więcej dla niego nie jesteś, potwierdza fakt, że facet jest wygodnicki i nie zrezygnuje z tych swoich ciepłych piernatów dla ciebie. Wniosek końcowy jasny i prosty; Albo przyjmiesz jego warunki i będziesz czekała na coś, co najprawdopodobniej nigdy nie nastąpi, albo znajdziesz w sobie siłę, aby to przerwać.
Nic z tego poważnego nie będzie, to dzieciak i zapewne dłuuuugo nim zostanie. Nie zależy mu na Tobie w ogóle. Daj sobie z nim spokój.
chcecie zupełnie czegoś innego. tracisz swój czas autorko.