Witam wszystkich forumowiczów,
Piszę do was z prośbą o pomoc, wyrażenie swojej opinii. Sama nie wiem czy to co dzieje się ze mną jest normalne czy może nie..
Przechodząc do meritum. Mój problem polega na tym, iż nie potrafię stworzyć prawdziwej relacji z mężczyznami.
Wszystkie moje relacje są dosyć puste i mało znaczące. Moje kontakty z mężczyznami są na tyle powtarzalne i schematyczne, że potrafię już przewidzieć ile ta relacja będzie mniej więcej trwała, jak się potoczy i jak zakończy.. I to chyba zresztą z mojej winy?? Przywykłam do tego, że z mężczyznami jestem w stanie stworzyć tylko niezobowiązującą relacje, zaakceptowałam to i nawet mi to przestało przeszkadzać... Wszystko jednak do momentu, kiedy poznałam jego (nazwijmy go X)
Z początku podchodziłam do tej relacji jak do wszystkich innych. Nie przywiązywałam się, nie zależało mi na nim.. Jednak z czasem wszystko zaczęło się zmieniać. X traktował mnie inaczej niż wszyscy dotychczasowi mężczyźni, nie zależało mu tylko na mojej fizyczności, ale w zasadzie na wszystkich innych aspektach mojego życia. Uwielbiałam z nim rozmawiać, bo jest niesamowicie inteligentnym człowiekiem z olbrzymią wiedzą. Imponował mi pod wieloma względami... Czas z nim spędzony był wspaniały smile)
Niby wszystko powinno być super, ale ja właśnie wtedy zaczęłam się wycofywać.. Czułam wyrzuty sumienia.. Z każdym spotkaniem, rozmową zarzucałam sobie, że zabieram mu jego cenny czas, że na niego nie zasługuje. Powtarzałam sobie, że nie jestem dla niego wystarczająco dobra.. Zbyt brzydka, gruba, głupia, biedna.. To spowodowało, że zaczęłam się oddalać od niego, unikać spotkań z nim i znajdować 10000 wymówek dlaczego nie mogę się po raz kolejny z nim spotkać.. Mimo to X zawsze pytał o moje samopoczucie, był miły i nadal czekał na dzień, kiedy ogarnę swoje sprawy i się spotkamy. Pisał do mnie codziennie.. W końcu napisałam mu, że mam pewne problemy i że raczej nie będziemy mogli się spotkać. On bardzo chciał mi pomóc , napisał, że co by się nie działo mogę na niego liczyć itp itd.. Wtedy napisałam mu, że mój były chłopak chce,żebym do niego wróciła i że się nad tym zastanawiam.. ( co było nie prawda) Wydawało mi się, że jak tak powiem, to będzie łatwiej mi, i jemu, że to zakończymy i nie będę "zanieczyszczać" jego życia swoją osobą .. X napisał, że w takim razie nie może mi pomóc, bo byłby nieobiektywny, doradzając mi w tym temacie..
Później cały czas pisał.. Chciał ze mną spędzić walentynki, których przeze mnie nie spędziliśmy oczywiście razem.. Potem kiedy pandemia koronowirusa się rozpoczęła w Polsce, powiedział, że bez względu na wszystko gdyby cokolwiek się działo, u niego zawsze jest miejsce dla mnie.. Zaraz potem kontakt się urwał.. Nie pisaliśmy już ponad 2 miesiące, a nie widzieliśmy się ponad 4 miesiące..
Miało być dobrze, a nie jest.. tęsknie za nim, ale z drugiej strony myślę sobie, że jeśli naprawdę go lubię to powinnam dać mu spokój.. że tak będzie lepiej dla mnie i dla niego (mimo wszystko) że NIE JESTEM WYSTARCZAJĄCO DOBRA I NA NIEGO NIE ZASŁUGUJĘ.
Nie zauważyła bym w tym nic dziwnego, gdyby nie ostatnia rozmowa z moją przyjaciółką, która powiedziała mi, że moje myślenie jest chore, że mam zaniżoną samoocenę i że sama niszczę sobie życie i burzę możliwość bycia szczęśliwą.. Czy uważacie czy ona ma rację czy może właśnie moje myślenie jest uzasadnione? Jeśli tak jak się "naprawić" i zmienić myślenie?
p.s dodam, że mężczyzna ten jest ode mnie starszy o 12 lat