Wielkanoc 2020 - Netkobiety.pl

Przypuszczam, że przy wspólnym stole z rodziną, jak zawsze. Mieszkam z teściami, mężem i synkiem, więc w tym gronie spędzę Święta. I oczywiście na skype z mamą i dziadkami. Jeśli będzie ładnie i ciepło, to może posiedzimy trochę w ogrodzie.

Brak święconki jakoś mnie nie przeraża. Mszę Św. można obejrzeć w TV, opowiedzieć o zmartwychwstaniu Jezusa dziecku, poczytać Pismo Św. Nie jestem jakoś specjalnie wierząca i przywiązana do tego, ale moja rodzina jest, więc nie kręcę noskiem.

Od lat, w lany poniedziałek robiliśmy grilla wspólnie z sąsiadami - w tym roku chyba tego nie będzie z racji braku możliwości wychodzenia.

Skoro wyjść nigdzie nie można, to w domu. Tak jak i poprzedzające Wielkanoc dni.

Ja pierwszy dzień spędziłam z partnerem. Chyba mało wielkanocnie , chociaż oczywiście uroczyste śniadanie było, pozostałe posiłki zresztą też. Graliśmy w Torchlight II i Wizards Unite (z domu, smuteczek), a wieczorem siedzieliśmy przy winie i zaczęliśmy wreszcie 3. sezon Stranger Things. W międzyczasie, jako że w mojej rodzinie na święta zjeżdżają się ludzie z pięciu domów, w cztery z nich (babcia z dziadkiem się nie załapali ;p) zrobiliśmy sobie wideokonferencję z prezentacją świątecznych stołów i tego, co właśnie robimy, wesoło było i przyjemnie. Żeńską część najbardziej rozbawiło to, że zamiast standardowej rewii mody królowały nieco zwyklejsze kiecki i niemal niewidoczne makijaże. Takie się leniwe zrobiłyśmy przez tę izolację. xD
A dzisiaj wybieram się do babci i dziadka, bo już wcześniej mój chłopak się ogłaszał, że kryzys, do poczucia bezpieczeństwa brakuje nam jeszcze ileś tam, więc on musi chociaż trochę z rana popracować. No to ja chyba zrzuciłam pozory dojrzałości, bo kryzys czy nie, moje święta trwają dwa dni i nikt mi świątecznego śniadanka nie odbierze. A na poważnie - jestem jedyną w rodzinie, która jest odizolowana w pełni, nie chodzę już po żadne zakupy, a mam do nich jakieś 5-7 min drogi, więc załapałam się na funkcję "kontrola babci i dziadka w stanie epidemii"; donoszę rękawiczki, maseczki, czasem zakupy i jako ukochana wnuczka robię dużo awantur podszytych manipulacją i wzbudzaniem poczucia winy, żeby dziadek się jednak stosował do zaleceń (bo babcia jest grzeczna sama z siebie, dziadkowi czasem trzeba w tym pomóc), więc skoro i tak raz na tydzień - dwa tam zaglądam, to tak sobie wszystko ustawiłam, żeby wyszło w Wielkanoc.
No i wreszcie mam okazję zrobić się na bóstwo. :s