Pisze tutaj, bo nie potrafię znaleźć rozwiązania mojego problemu. Spróbuje to krótko opisać.
Byłam z chłopakiem 4 lata. Wstyd mi to przyznać, ale źle go traktowałam. Bardzo się starałam na codzień, ale nigdy nie przedstawiłam go rodzinie. Nie potraktowałam serio. Chodzi o to, ze związałam się z muzułmaninem, Turkiem. Bałam się, co ludzie powiedzą, co moja rodzina powie. To nie tak ze nikt nie wiedział. Moja przyjaciółka, wiedziała, ale tego nie popierała. Na studiach znajomi również wiedzieli i odsunęli się dość mocno ode mnie. Po prostu nie miałam odwagi wstawiać zdjęć i chwalić się tym związkiem.
Spotkały mnie przykrosci za ten związek i to mnie paraliżowało. Mieszkałam w akademiku, wiec kierowniczka często mi mówiła ze będę żałować, współlokatorki wyśmiewały się ze mam takiego chłopaka, ochrona w akademiku pytała „gdzie ten twój Romeo”, chłopaki po piwku pytali „ czy brakuje mi polskiego wulgaryzm”
Było mi cholernie przykro. A on... nigdy mi nie zrobił krzywdy, pomagał, wspierał, dogadzał. Ideał.
Tak sobie żyliśmy, ja nie potrafiłam znieść tych spojrzeń, tego wytykania palcami i nie potrafiłam nic z tym zrobić. Bałam się opinii innych ludzi. Bałam się jeszcze większego hejtu. Noo i wkoncu on nie wytrzymał, zostawił mnie. Wrócił do swojego kraju.
Ja szalałam, błagałam, prosiłam, ale był nieugięty. Zdecydował. Pisałam, dzwoniłam, krzyczał ze mnie nienawidzi, żebym odeszla. Po pół roku szarpania i proszenia w końcu odpuściłam.
Teraz mamy kontakt „przyjacielski” on mówi ze zawsze mogę na niego liczyć itd.
Kiedy odpuściłam, on związał się z inna (ukrywa to przede mną, oficjalnie o niej nie wiem)
Dałabym temu spokój, gdyby on podczas rozmów ze mną nie płakał z tęsknoty, ze wracają mu wspomnienia, ze chce mnie tylko na mnie patrzec, a w portfelu ciagle nosi moje zdjęcie.
Jestem okropnie zmęczona ta sytuacja. Wiem, ze to ja w dużej mierze zawinilam. Przepraszalam go za to milion razy. Mówi, ze wybaczył mi to. Ciagle go kocham, jest mi wstyd ze tak przejmowałam się opinia innych ludzi ze zniszczylam związek.
Nie wiem co robić.
Chciałam dać mu spokój. Chciałam żeby był z nią szczęśliwy. Ale wtedy on pisze, ze mu się śniłam, ze się martwi. Potem za jakiś czas ja do niego pisze.
Tęsknie za nim, kocham go, nie wiem co robić. Jak to rozwiązać. Oboje bardzo się męczymy.
1 2020-03-02 13:57:25 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-03-02 14:48:32)
Tą tęsknota... byłem w takiej sytuacji i powiem Ci jedno zapomnij . Masz całe życie przed sobą, jeszcze nie raz się zakochasz. Wypisz jego wady to Ci pomoże. Zobacz ile masz zalet bycia singlem. Jesteś młodą kobietą i wiesz jeszcze wiele przygód przed Tobą. Będę trzymał kciuki. Moja była ex też mnie kochała, a patrzę co chwila w klubie ... jestem sam i mam spokój.
3 2020-03-02 14:15:18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-03-02 14:16:10)
Kochasz go? Pojedź za nim, Turcja to nie Emiraty.
Zakładając że On Cię kocha też.
Kochasz go? Pojedź za nim, Turcja to nie Emiraty.
Zakładając że On Cię kocha też.
Jakby to było takie proste... On się uparł. Zdecydował. Nie chce pozwolić mi naprawić. Woli dzwonić, płakać do słuchawki i nic z tym nie robić.
No i jeszcze od 2 miesięcy jest nowa dziewczyna, którą ukrywa przede mną.
5 2020-03-02 14:49:15 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-03-02 15:34:12)
Treść usunięta ze względu na złamanie regulaminu forum - punktu nr 12 postanowień szczególnych.
Ma nową dziewczynę? Wyszło jak wyszło, może się do tego przyczyniłaś, ale dla własnego zdrowia psychicznego, daj sobie spokój. Bo on ma NOWĄ dziewczynę.
7 2020-03-03 08:42:19 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-03-03 10:29:43)
Tak. Tez jestem za tym. Ma nowa dziewczynę, wiec temat skończony. Życzę mu jak najlepiej.
Tyle, ze za każdym razem jak on wyczuwa, ze traci ze mną kontakt zaczyna do mnie dzwonić, płakać, mówić ze mu się śniłam, ze się martwi. A nawet zdarza mu się napisać ze mnie kocha i po 10 min usuwa wiadomość i mówi ze nic nie napisał.
Ja podczas tych rozmów nie daje mu nic odczuć. Nie płacze, schodzę na przyziemne tematy. On mówi, ze tęskni, a ja zmieniam temat i pytam „jak tam w pracy”.
Ale prawda jest taka, ze bardzo mnie to rozstraja. Po takiej rozmowie długo dochodzę do siebie, płacze po katach, nic nie jem, nie mogę spać.
Nie wiem po co to robi? Czy za tym stoją jakieś uczucia?
I co powinnam zrobić? Zabronić mu kontaktu ze mną?
Ja naprawdę nie chce między nich wchodzić, nic nie zaczynam, o nic go nie proszę.
Wcześniej to ja prosiłam żeby dał nam szanse, żebym mogła wrócić. Był bardzo stanowczy, że nie i „koniec to koniec”.
Odkąd przestałam prosić i staram się ułożyć życie sama, on zaczął dzwonić, płakać.
Mi już zależy tylko na spokoju, chce dojść do siebie i zapomnieć.
Nie rozumiem. I ciagle nie wiem jak się zachować w tej sytuacji.
Powiedzieć, ze tez tęsknie? (Wtedy on znowu poczuje się pewnie i mi wyskoczy z tekstem, ze koniec to koniec)
Staram się nic nie robić, nie dawać żadnych sygnałów. Ale bardzo mnie to meczy.
Chciałabym znaleźć rozwiązanie tego.
Albo urywamy całkiem kontakt i nie ma telefonów z płaczem. Każdy układa sobie życie osobno.
Albo naprawiamy.
I chyba to powinnam mu szczerze powiedzieć, a nie gdybać.
Witam. Sama widzisz jak te mechanizmy działają. Jak Ty chciałaś z nim jakiś kontakt to powiedział stanowczo, że to koniec. Potem zauważył, że jesteś niedostępna to znów pisze. Bardzo prawdopodobne, że jak zauważy, że Ci zależy to kategorycznie urwie kontakt. Moim zdaniem na chwilę obecną powinnaś uciąć z nim kontakt wiedząc, że On jest z inną dziewczyną. Powinnaś zrobić to dla siebie samej ,zobaczysz, że będzie Ci dużo lżej. A potem zobaczysz jak On ostatecznie się zachowa. Ale ja nie wracam nigdy do byłych. Zwłaszcza, że on tak szybko znalazł sobie inną myślę, że to nie była miłość. Oczywiście byliście razem, ciebie już zna itd., coś tam czuje, może ma dziewczynę, ale na wszelki wypadek chce zachować kontakt z Tobą, gdyby mu nie wyszło z tamtą.
Masz racje. Mam być kołem zapasowym jakby z tamta nie wyszło.
Kiedy znowu odezwie się z płaczem, że mu się śniłam, powiem mu, że wiem, że ma kogoś i żeby przestał się ze mną kontaktować.
Jeśli cokolwiek do mnie czuł powinien to uszanować i dać mi spokój.
Tak. Tez jestem za tym. Ma nowa dziewczynę, wiec temat skończony. Życzę mu jak najlepiej.
Tyle, ze za każdym razem jak on wyczuwa, ze traci ze mną kontakt zaczyna do mnie dzwonić, płakać, mówić ze mu się śniłam, ze się martwi. A nawet zdarza mu się napisać ze mnie kocha i po 10 min usuwa wiadomość i mówi ze nic nie napisał.
Ja podczas tych rozmów nie daje mu nic odczuć. Nie płacze, schodzę na przyziemne tematy. On mówi, ze tęskni, a ja zmieniam temat i pytam „jak tam w pracy”.
Ale prawda jest taka, ze bardzo mnie to rozstraja. Po takiej rozmowie długo dochodzę do siebie, płacze po katach, nic nie jem, nie mogę spać.
Nie wiem po co to robi? Czy za tym stoją jakieś uczucia?
I co powinnam zrobić? Zabronić mu kontaktu ze mną?
Ja naprawdę nie chce między nich wchodzić, nic nie zaczynam, o nic go nie proszę.Wcześniej to ja prosiłam żeby dał nam szanse, żebym mogła wrócić. Był bardzo stanowczy, że nie i „koniec to koniec”.
Odkąd przestałam prosić i staram się ułożyć życie sama, on zaczął dzwonić, płakać.
Mi już zależy tylko na spokoju, chce dojść do siebie i zapomnieć.
Nie rozumiem. I ciagle nie wiem jak się zachować w tej sytuacji.
Powiedzieć, ze tez tęsknie? (Wtedy on znowu poczuje się pewnie i mi wyskoczy z tekstem, ze koniec to koniec)
Staram się nic nie robić, nie dawać żadnych sygnałów. Ale bardzo mnie to meczy.
Chciałabym znaleźć rozwiązanie tego.
Albo urywamy całkiem kontakt i nie ma telefonów z płaczem. Każdy układa sobie życie osobno.
Albo naprawiamy.
I chyba to powinnam mu szczerze powiedzieć, a nie gdybać.
Po to, że robi sobie z Ciebie lotnisko zapasowe a po drugie fajnie jest mieć kogoś przy boku kto nas kocha a my nie musimy nic dawać tej osobie tylko korzystać pełnymi garściami. Gwarantuje Ci że coś takiego jak ktoś kto bardzo kocha ale duma mu nie pozwala albo się uparł nie istnieje. Więc on nie kocha. I lepiej będzie dla Ciebie jak przestaniesz tym lotniskiem być, powiedz mu że przykro Ci z powodu jego decyzji ale szanujesz ją i życzysz mu jak najlepiej i że rozumiesz że popełniłaś błąd ale jeśli on nie ma ochoty Ci dać kolejnej szansy to przykro Ci. I usuń numer, wszystkie kontakty i zakończ tą farsę. Wyciągnij wnioski na przyszłość z tego doświadczenia że na następny raz nie trzeba myśleć co ludzie powiedzą tylko kierować się swoimi uczuciami i zachowywać się zgodnie ze swoją wolą.
Ania2134 napisał/a:Tak. Tez jestem za tym. Ma nowa dziewczynę, wiec temat skończony. Życzę mu jak najlepiej.
Tyle, ze za każdym razem jak on wyczuwa, ze traci ze mną kontakt zaczyna do mnie dzwonić, płakać, mówić ze mu się śniłam, ze się martwi. A nawet zdarza mu się napisać ze mnie kocha i po 10 min usuwa wiadomość i mówi ze nic nie napisał.
Ja podczas tych rozmów nie daje mu nic odczuć. Nie płacze, schodzę na przyziemne tematy. On mówi, ze tęskni, a ja zmieniam temat i pytam „jak tam w pracy”.
Ale prawda jest taka, ze bardzo mnie to rozstraja. Po takiej rozmowie długo dochodzę do siebie, płacze po katach, nic nie jem, nie mogę spać.
Nie wiem po co to robi? Czy za tym stoją jakieś uczucia?
I co powinnam zrobić? Zabronić mu kontaktu ze mną?
Ja naprawdę nie chce między nich wchodzić, nic nie zaczynam, o nic go nie proszę.Wcześniej to ja prosiłam żeby dał nam szanse, żebym mogła wrócić. Był bardzo stanowczy, że nie i „koniec to koniec”.
Odkąd przestałam prosić i staram się ułożyć życie sama, on zaczął dzwonić, płakać.
Mi już zależy tylko na spokoju, chce dojść do siebie i zapomnieć.
Nie rozumiem. I ciagle nie wiem jak się zachować w tej sytuacji.
Powiedzieć, ze tez tęsknie? (Wtedy on znowu poczuje się pewnie i mi wyskoczy z tekstem, ze koniec to koniec)
Staram się nic nie robić, nie dawać żadnych sygnałów. Ale bardzo mnie to meczy.
Chciałabym znaleźć rozwiązanie tego.
Albo urywamy całkiem kontakt i nie ma telefonów z płaczem. Każdy układa sobie życie osobno.
Albo naprawiamy.
I chyba to powinnam mu szczerze powiedzieć, a nie gdybać.Po to, że robi sobie z Ciebie lotnisko zapasowe a po drugie fajnie jest mieć kogoś przy boku kto nas kocha a my nie musimy nic dawać tej osobie tylko korzystać pełnymi garściami. Gwarantuje Ci że coś takiego jak ktoś kto bardzo kocha ale duma mu nie pozwala albo się uparł nie istnieje. Więc on nie kocha. I lepiej będzie dla Ciebie jak przestaniesz tym lotniskiem być, powiedz mu że przykro Ci z powodu jego decyzji ale szanujesz ją i życzysz mu jak najlepiej i że rozumiesz że popełniłaś błąd ale jeśli on nie ma ochoty Ci dać kolejnej szansy to przykro Ci. I usuń numer, wszystkie kontakty i zakończ tą farsę. Wyciągnij wnioski na przyszłość z tego doświadczenia że na następny raz nie trzeba myśleć co ludzie powiedzą tylko kierować się swoimi uczuciami i zachowywać się zgodnie ze swoją wolą.
Dziękuje za to co napisałaś. Potrzebowałam takich mocnych słów. On nadużywa moich uczuć, żeby trzymać mnie w rezerwie i nie mogę dłużej udawać, że tego nie widzę. Usunę jego numer i zapomnę.
Lacrymossa55 napisał/a:Ania2134 napisał/a:Tak. Tez jestem za tym. Ma nowa dziewczynę, wiec temat skończony. Życzę mu jak najlepiej.
Tyle, ze za każdym razem jak on wyczuwa, ze traci ze mną kontakt zaczyna do mnie dzwonić, płakać, mówić ze mu się śniłam, ze się martwi. A nawet zdarza mu się napisać ze mnie kocha i po 10 min usuwa wiadomość i mówi ze nic nie napisał.
Ja podczas tych rozmów nie daje mu nic odczuć. Nie płacze, schodzę na przyziemne tematy. On mówi, ze tęskni, a ja zmieniam temat i pytam „jak tam w pracy”.
Ale prawda jest taka, ze bardzo mnie to rozstraja. Po takiej rozmowie długo dochodzę do siebie, płacze po katach, nic nie jem, nie mogę spać.
Nie wiem po co to robi? Czy za tym stoją jakieś uczucia?
I co powinnam zrobić? Zabronić mu kontaktu ze mną?
Ja naprawdę nie chce między nich wchodzić, nic nie zaczynam, o nic go nie proszę.Wcześniej to ja prosiłam żeby dał nam szanse, żebym mogła wrócić. Był bardzo stanowczy, że nie i „koniec to koniec”.
Odkąd przestałam prosić i staram się ułożyć życie sama, on zaczął dzwonić, płakać.
Mi już zależy tylko na spokoju, chce dojść do siebie i zapomnieć.
Nie rozumiem. I ciagle nie wiem jak się zachować w tej sytuacji.
Powiedzieć, ze tez tęsknie? (Wtedy on znowu poczuje się pewnie i mi wyskoczy z tekstem, ze koniec to koniec)
Staram się nic nie robić, nie dawać żadnych sygnałów. Ale bardzo mnie to meczy.
Chciałabym znaleźć rozwiązanie tego.
Albo urywamy całkiem kontakt i nie ma telefonów z płaczem. Każdy układa sobie życie osobno.
Albo naprawiamy.
I chyba to powinnam mu szczerze powiedzieć, a nie gdybać.Po to, że robi sobie z Ciebie lotnisko zapasowe a po drugie fajnie jest mieć kogoś przy boku kto nas kocha a my nie musimy nic dawać tej osobie tylko korzystać pełnymi garściami. Gwarantuje Ci że coś takiego jak ktoś kto bardzo kocha ale duma mu nie pozwala albo się uparł nie istnieje. Więc on nie kocha. I lepiej będzie dla Ciebie jak przestaniesz tym lotniskiem być, powiedz mu że przykro Ci z powodu jego decyzji ale szanujesz ją i życzysz mu jak najlepiej i że rozumiesz że popełniłaś błąd ale jeśli on nie ma ochoty Ci dać kolejnej szansy to przykro Ci. I usuń numer, wszystkie kontakty i zakończ tą farsę. Wyciągnij wnioski na przyszłość z tego doświadczenia że na następny raz nie trzeba myśleć co ludzie powiedzą tylko kierować się swoimi uczuciami i zachowywać się zgodnie ze swoją wolą.
Dziękuje za to co napisałaś. Potrzebowałam takich mocnych słów. On nadużywa moich uczuć, żeby trzymać mnie w rezerwie i nie mogę dłużej udawać, że tego nie widzę. Usunę jego numer i zapomnę.
Bardzo się cieszę że Ci to pomogło, czasami trzeba bardzo dobitnie coś usłyszeć ja to znam z własnego doświadczenia. Trzymam za Ciebie kciuki a na pewno wyjdziesz z tej sytuacji silniejsza <3
Dziękuje za to co napisałaś. Potrzebowałam takich mocnych słów. On nadużywa moich uczuć, żeby trzymać mnie w rezerwie i nie mogę dłużej udawać, że tego nie widzę. Usunę jego numer i zapomnę.
Zapomnieć, nie zapomnisz, jednak faktycznie całkowite zerwanie kontaktu jest wskazane chociażby po to, żebyście oboje nie męczyli się nadal.
Ja natomiast nie odsądzałabym tego chłopaka tak zupełnie od czci i wiary, nie podejrzewam też, że chce Cię mieć w roli koła zapasowego. Kołem zapasowym jest raczej ta nowa dziewczyna (w sumie, szkoda jej).
On rozstał się z Tobą kierując się rozsądkiem i honorem, ale uczucia nadal w nim są. Mimo, że próbuje iść do przodu, to jednak ciągle cierpi, podobnie, jak Ty. To jest patowa sytuacja, Ty pod presją otoczenia przegięłaś, on powiedział "dość" i finito.
Dlatego przestańcie męczyć siebie nawzajem. Każde z Was musi teraz indywidualnie dojść do siebie uspokoić emocje i odkochać się. Każdemu z Was potrzebny jest czas, dlatego kontakt nie służy wyleczeniu się.
Nie ma sensu go atakować, bo z jakiej racji, po prostu życz mu szczęścia, wyłóż kawę na ławę, dlaczego ten kontakt nie służy Wam obojgu i zakończ sama ten rozdział, jeśli jemu brakuje na to siły.
14 2020-03-04 19:11:22 Ostatnio edytowany przez Ania2134 (2020-03-04 19:15:09)
Ania2134 napisał/a:Dziękuje za to co napisałaś. Potrzebowałam takich mocnych słów. On nadużywa moich uczuć, żeby trzymać mnie w rezerwie i nie mogę dłużej udawać, że tego nie widzę. Usunę jego numer i zapomnę.
Zapomnieć, nie zapomnisz, jednak faktycznie całkowite zerwanie kontaktu jest wskazane chociażby po to, żebyście oboje nie męczyli się nadal.
Ja natomiast nie odsądzałabym tego chłopaka tak zupełnie od czci i wiary, nie podejrzewam też, że chce Cię mieć w roli koła zapasowego. Kołem zapasowym jest raczej ta nowa dziewczyna (w sumie, szkoda jej).
On rozstał się z Tobą kierując się rozsądkiem i honorem, ale uczucia nadal w nim są. Mimo, że próbuje iść do przodu, to jednak ciągle cierpi, podobnie, jak Ty. To jest patowa sytuacja, Ty pod presją otoczenia przegięłaś, on powiedział "dość" i finito.
Dlatego przestańcie męczyć siebie nawzajem. Każde z Was musi teraz indywidualnie dojść do siebie uspokoić emocje i odkochać się. Każdemu z Was potrzebny jest czas, dlatego kontakt nie służy wyleczeniu się.
Nie ma sensu go atakować, bo z jakiej racji, po prostu życz mu szczęścia, wyłóż kawę na ławę, dlaczego ten kontakt nie służy Wam obojgu i zakończ sama ten rozdział, jeśli jemu brakuje na to siły.
Atakować go nigdy nie zamierzałam, życzę mu jak najlepiej. I może gdyby nie to, ze jest inna dziewczyna to bym dalej próbowała, ale w takiej sytuacji czuje się jak idiotka, która pcha się między zakochanych.
Zreszta z tego co wiem zabrał ją na walentynki do Wenecji, tam gdzie obiecał, że mnie zabierze. Włożył ją w moje buty i robi z nią to o czym marzyliśmy razem.
Dla mnie to jest bardzo bolesne.
Oczywiście mi opowiadał, że był tam przelotem z kolega. Uwierzyłabym gdybym nie wypatrzyła go na jej zdjęciach. Wtuleni, zakochani.
Dziś chce mu napisać, ze życzę mu jak najlepiej ale nie widzę możliwości dalszego kontaktowania się, bo ranimy się tylko w ten sposób i do niczego to nie prowadzi.
Zastanawiam się tylko czy powiedzieć mu, że wiem, że ma dziewczynę i że to jest główny powód tego, że chce się odciąć?
Nie ma co dramantyzowac. Czasami nie potrafimy sie wlasiciwe odnalezc w danej sytuacji, dokonujemy wyborow, ktore rania innych. Powinniscie od siebie odpoczac, minimum na rok mysle, ze kazdy z was powinien pozyc w kraju pochodzenia. Ten czas powinien byc poswicony na siebie, na uporanie sie z emocjami, rozwoj, rozliczenie tego zwiazku. Za rok, jesli okaze sie, ze uczucie przetrwalo, mozna zaczac probowac sie znow spotykac na kolezenskiej stopie. Ale niekoniecznie musi tak byc. W tej chwili kazde z was powinno pogodzic sie, ze czas tego zwiazki juz minal. Wyluzuj. On tez powinien skupic sie na obecnej dziewczynie. Jakis kontakt mozecie utrzymywac, choc lepiej go uciac, dla psychicznego dobra.
16 2020-03-04 19:56:23 Ostatnio edytowany przez Ania2134 (2020-03-04 20:11:49)
Boje się, że to o czym piszecie wpędzi mnie w czekanie na niego, życie nadzieją. Nic innego nie robię od pół roku i już nie daje rady.
On mi też kiedyś powiedział „ nie przestałem cię kochać, ale zobaczymy jak życie nas poprowadzi”. Jego poprowadziło w ramiona innej.
Czuje, ze on korzysta z wolności. Poznaje dziewczyny, ma nawet kogoś. A ja w tym czasie siedzę i czekam, bo wierze, że on tęskni.
Upieram się przy zerwaniu kontaktu i nie wracaniu już do siebie, bo po prostu nie chce takiej nadziei, ze za rok będziemy razem. Od pół roku powtarzam sobie, ze za miesiąc, za dwa wszystko wróci do normy. Ale nic się nie zmienia. Może tyle mam postępu, że już nie krzyczy, że mnie nienawidzi. Teraz powtarza, że mam dobre serce.
Bardzo mi zależy na rozwiązaniu tej sytuacji, bo nadzieja na „ może kiedyś” prowadzi do tego, że czekam na to kiedyś. A teraz na co mam czekać? Aż zerwie z nią?
Ja tak nie umiem. Muszę coś zdecydować. Wydaje mi się, że powinnam zerwać kontakt, zapomnieć, nie sprawdzać jego kont (gdzie jest, z kim, czy jest mu dobrze).
Wydaje mi się, że to on postawił na nas krzyżyk wiążąc się z inna i zabierając ją do tej zakichanej naszej Wenecji. Akurat tam.
17 2020-03-04 20:36:05 Ostatnio edytowany przez Pronome (2020-03-04 20:36:36)
Boje się, że to o czym piszecie wpędzi mnie w czekanie na niego, życie nadzieją. Nic innego nie robię od pół roku i już nie daje rady.
On mi też kiedyś powiedział „ nie przestałem cię kochać, ale zobaczymy jak życie nas poprowadzi”. Jego poprowadziło w ramiona innej.
Czuje, ze on korzysta z wolności. Poznaje dziewczyny, ma nawet kogoś. A ja w tym czasie siedzę i czekam, bo wierze, że on tęskni.
Upieram się przy zerwaniu kontaktu i nie wracaniu już do siebie, bo po prostu nie chce takiej nadziei, ze za rok będziemy razem. Od pół roku powtarzam sobie, ze za miesiąc, za dwa wszystko wróci do normy. Ale nic się nie zmienia. Może tyle mam postępu, że już nie krzyczy, że mnie nienawidzi. Teraz powtarza, że mam dobre serce.
Bardzo mi zależy na rozwiązaniu tej sytuacji, bo nadzieja na „ może kiedyś” prowadzi do tego, że czekam na to kiedyś. A teraz na co mam czekać? Aż zerwie z nią?
Ja tak nie umiem. Muszę coś zdecydować. Wydaje mi się, że powinnam zerwać kontakt, zapomnieć, nie sprawdzać jego kont (gdzie jest, z kim, czy jest mu dobrze).
Wydaje mi się, że to on postawił na nas krzyżyk wiążąc się z inna i zabierając ją do tej zakichanej naszej Wenecji. Akurat tam.
Po prostu zajmij sie swoim zyciem. Was juz nie ma i on nie powinien cie teraz obchodzic. Zyjesz przeszloscia. Tylko ty sama jestes w stanie skrocic swoje cierpienie, nie on jest za to odpowiedzialny. Nie wyszlo, idz do przodu, nie ogladaj sie za siebie, a jego zostaw w spokoju.
Boje się, że to o czym piszecie wpędzi mnie w czekanie na niego, życie nadzieją. Nic innego nie robię od pół roku i już nie daje rady.
On mi też kiedyś powiedział „ nie przestałem cię kochać, ale zobaczymy jak życie nas poprowadzi”. Jego poprowadziło w ramiona innej.
Czuje, ze on korzysta z wolności. Poznaje dziewczyny, ma nawet kogoś. A ja w tym czasie siedzę i czekam, bo wierze, że on tęskni.
Upieram się przy zerwaniu kontaktu i nie wracaniu już do siebie, bo po prostu nie chce takiej nadziei, ze za rok będziemy razem. Od pół roku powtarzam sobie, ze za miesiąc, za dwa wszystko wróci do normy. Ale nic się nie zmienia. Może tyle mam postępu, że już nie krzyczy, że mnie nienawidzi. Teraz powtarza, że mam dobre serce.
Bardzo mi zależy na rozwiązaniu tej sytuacji, bo nadzieja na „ może kiedyś” prowadzi do tego, że czekam na to kiedyś. A teraz na co mam czekać? Aż zerwie z nią?
Ja tak nie umiem. Muszę coś zdecydować. Wydaje mi się, że powinnam zerwać kontakt, zapomnieć, nie sprawdzać jego kont (gdzie jest, z kim, czy jest mu dobrze).
Wydaje mi się, że to on postawił na nas krzyżyk wiążąc się z inna i zabierając ją do tej zakichanej naszej Wenecji. Akurat tam.
Dokładnie tak będzie i będziesz czekać a czekając i myśląc o nim bez przerwy będziesz sobie hodować w głowie jego postać i pomimo że nie będziecie się kontaktować to Twoja miłość nie zmaleje a wręcz przeciwnie, urośnie. Jak chcemy się w kimś zakochać to najlepszą drogą do tego jest myślenie o kimś, sprawdzanie go w mediach społecznościowych, zastanawianie się nad motywami jego zachowania itp. Analogicznie, jeśli chcemy zapomnieć o kimś należy przestać o nim myśleć. Na początku jest bardzo trudno. Dlatego trzeba sobie zająć cały czas. I nawet na siłę robić różne rzeczy ciekawe i pożyteczne dla nas samych. To jest matematyka i jeśli tak robić to połączenia neuronowe w mózgu zaczną zanikać. A wraz z tym Wielka miłość. Te wszystkie historie pod tytułem "kochałam go 10 lat" to neurotyzm, to układanie w głowie nie istniejących dialogów, analizowanie, sprawdzanie, i grzebanie się w tym. Ale taki człowiek to lubi, on jest uzależniony od takich chorych emocji, dramatu i cierpienia. Nie ma co za dużo myśleć, uznaj że oboje przyczyniliście się do rozpadu związku, trudno następnym razem będziesz wiedziała co robić. I wyrzucić z głowy jak najszybciej.
Ania2134 napisał/a:Boje się, że to o czym piszecie wpędzi mnie w czekanie na niego, życie nadzieją. Nic innego nie robię od pół roku i już nie daje rady.
On mi też kiedyś powiedział „ nie przestałem cię kochać, ale zobaczymy jak życie nas poprowadzi”. Jego poprowadziło w ramiona innej.
Czuje, ze on korzysta z wolności. Poznaje dziewczyny, ma nawet kogoś. A ja w tym czasie siedzę i czekam, bo wierze, że on tęskni.
Upieram się przy zerwaniu kontaktu i nie wracaniu już do siebie, bo po prostu nie chce takiej nadziei, ze za rok będziemy razem. Od pół roku powtarzam sobie, ze za miesiąc, za dwa wszystko wróci do normy. Ale nic się nie zmienia. Może tyle mam postępu, że już nie krzyczy, że mnie nienawidzi. Teraz powtarza, że mam dobre serce.
Bardzo mi zależy na rozwiązaniu tej sytuacji, bo nadzieja na „ może kiedyś” prowadzi do tego, że czekam na to kiedyś. A teraz na co mam czekać? Aż zerwie z nią?
Ja tak nie umiem. Muszę coś zdecydować. Wydaje mi się, że powinnam zerwać kontakt, zapomnieć, nie sprawdzać jego kont (gdzie jest, z kim, czy jest mu dobrze).
Wydaje mi się, że to on postawił na nas krzyżyk wiążąc się z inna i zabierając ją do tej zakichanej naszej Wenecji. Akurat tam.Po prostu zajmij sie swoim zyciem. Was juz nie ma i on nie powinien cie teraz obchodzic. Zyjesz przeszloscia. Tylko ty sama jestes w stanie skrocic swoje cierpienie, nie on jest za to odpowiedzialny. Nie wyszlo, idz do przodu, nie ogladaj sie za siebie, a jego zostaw w spokoju.
Haha. Ja bym dawno go zostawiła i zapomniała gdyby to on nie dzwonił i nie płakał, ze tęskni. To on mi miesza w głowie. Ja próbuje wyzdrowieć, staram się. A potem dostaje wiadomość „ śniłaś mi się dzisiaj. Bardzo brakuje mi wspólnych poranków”. I wtedy siedzę i myśle o nim, o nas, oglądam wspólne zdjęcia, kisze się we wspomnieniach, sprawdzam czy on ma się dobrze. Dla mnie taka wiadomość dużo znaczy.
Ale masz racje żyje przeszłością. Po prostu zamknę ten rozdział i poproszę go żeby już do mnie nie pisał i pozwolił nam obojgu wyleczyć się z tego uczucia.
Boje się, że to o czym piszecie wpędzi mnie w czekanie na niego, życie nadzieją. Nic innego nie robię od pół roku i już nie daje rady.
On mi też kiedyś powiedział „ nie przestałem cię kochać, ale zobaczymy jak życie nas poprowadzi”. Jego poprowadziło w ramiona innej.
Czuje, ze on korzysta z wolności. Poznaje dziewczyny, ma nawet kogoś. A ja w tym czasie siedzę i czekam, bo wierze, że on tęskni.
Upieram się przy zerwaniu kontaktu i nie wracaniu już do siebie, bo po prostu nie chce takiej nadziei, ze za rok będziemy razem. Od pół roku powtarzam sobie, ze za miesiąc, za dwa wszystko wróci do normy. Ale nic się nie zmienia. Może tyle mam postępu, że już nie krzyczy, że mnie nienawidzi. Teraz powtarza, że mam dobre serce.
Bardzo mi zależy na rozwiązaniu tej sytuacji, bo nadzieja na „ może kiedyś” prowadzi do tego, że czekam na to kiedyś. A teraz na co mam czekać? Aż zerwie z nią?
Ja tak nie umiem. Muszę coś zdecydować. Wydaje mi się, że powinnam zerwać kontakt, zapomnieć, nie sprawdzać jego kont (gdzie jest, z kim, czy jest mu dobrze).
Wydaje mi się, że to on postawił na nas krzyżyk wiążąc się z inna i zabierając ją do tej zakichanej naszej Wenecji. Akurat tam.
Ja także uważam, że czekanie nie ma sensu, on jasno się określił - nie chce wracać. Cała reszta; kontakty, rozmowy, wyznawanie sobie miłości mimo wszystko, jest tylko rozdrapywaniem ran, które tylko powoduje cierpienie i do niczego Was nie zaprowadzi.
Nie czekaj.
Myślę, że możesz przyznać się, że wiesz o jego nowej dziewczynie, ale bez wyrzutów, nie jesteście już razem. Pretensje to mogłaby mieć ona, niby są razem, a Tobie wyznaje miłość. Zaczyna robić się toksycznie. Zamknij ten rozdział.
Po prostu zajmij sie swoim zyciem. Was juz nie ma i on nie powinien cie teraz obchodzic. Zyjesz przeszloscia. Tylko ty sama jestes w stanie skrocic swoje cierpienie, nie on jest za to odpowiedzialny. Nie wyszlo, idz do przodu, nie ogladaj sie za siebie, a jego zostaw w spokoju.
Haha. Ja bym dawno go zostawiła i zapomniała gdyby to on nie dzwonił i nie płakał, ze tęskni. To on mi miesza w głowie. Ja próbuje wyzdrowieć, staram się. A potem dostaje wiadomość „ śniłaś mi się dzisiaj. Bardzo brakuje mi wspólnych poranków”. I wtedy siedzę i myśle o nim, o nas, oglądam wspólne zdjęcia, kisze się we wspomnieniach, sprawdzam czy on ma się dobrze. Dla mnie taka wiadomość dużo znaczy.
Ale masz racje żyje przeszłością. Po prostu zamknę ten rozdział i poproszę go żeby już do mnie nie pisał i pozwolił nam obojgu wyleczyć się z tego uczucia.
Dziewczyno, ale kogo ty chcesz tutaj nabrac i na kogo przerzucic wine. Numer telefonu sie blokuje, adresy email, wywala z SM. Co cie obchodzi, co on teraz wypisuje. Was juz nie ma. Po prostu jestes w szoku, ze facet Ci taki numer wywinal, po tym jak go przez 4 lata upokarzalas. Poblokuj, zajmij sie soba, a potem wroc na forum powiedziec jak poszlas do przodu.
Ania2134 napisał/a:Po prostu zajmij sie swoim zyciem. Was juz nie ma i on nie powinien cie teraz obchodzic. Zyjesz przeszloscia. Tylko ty sama jestes w stanie skrocic swoje cierpienie, nie on jest za to odpowiedzialny. Nie wyszlo, idz do przodu, nie ogladaj sie za siebie, a jego zostaw w spokoju.
Haha. Ja bym dawno go zostawiła i zapomniała gdyby to on nie dzwonił i nie płakał, ze tęskni. To on mi miesza w głowie. Ja próbuje wyzdrowieć, staram się. A potem dostaje wiadomość „ śniłaś mi się dzisiaj. Bardzo brakuje mi wspólnych poranków”. I wtedy siedzę i myśle o nim, o nas, oglądam wspólne zdjęcia, kisze się we wspomnieniach, sprawdzam czy on ma się dobrze. Dla mnie taka wiadomość dużo znaczy.
Ale masz racje żyje przeszłością. Po prostu zamknę ten rozdział i poproszę go żeby już do mnie nie pisał i pozwolił nam obojgu wyleczyć się z tego uczucia.Dziewczyno, ale kogo ty chcesz tutaj nabrac i na kogo przerzucic wine. Numer telefonu sie blokuje, adresy email, wywala z SM. Co cie obchodzi, co on teraz wypisuje. Was juz nie ma. Po prostu jestes w szoku, ze facet Ci taki numer wywinal, po tym jak go przez 4 lata upokarzalas. Poblokuj, zajmij sie soba, a potem wroc na forum powiedziec jak poszlas do przodu.
Masz racje. Zaczęło mi zależeć dopiero jak go straciłam. Dopiero wtedy zaczęłam mówić o wielkiej miłości i wyjątkowym uczuciu. W przeszłości pewnie liczyłam, ze mnie zostawi i problem się sam rozwiąże. A teraz próbuje na sile doprowadzić do tego żeby wrócił do mnie i znowu było jak dawniej(czyli do czasów kiedy byłam księżniczką wokół, której on skakał). On zasługuje na lepsza dziewczynę, taka która go doceni.
Pewnie jeszcze coś czuje i dlatego czasami tak pisze do mnie. Ale dla naszego dobra muszę to skończyć, zablokować, nie kontaktować się. Zamknąć ten rozdział.
Wczoraj napisałam mu wiadomość, ze życzę mu jak najlepiej, mam nadzieje, ze bedzie szczęśliwy, ale przyjaźń nam nie wychodzi dlatego najlepiej będzie przestać się kontaktować i zapomnieć.
Nie wspomniałam o jego nowej dziewczynie, bo to jej nie dotyczy, a między nami nic nie zmieni.
Odpisał mi, żebym dbała o siebie i była szczęśliwa.
Nie chce go blokować, bo robimy to w zgodzie i wierze, że uszanuje moją decyzje i nie będzie już pisał.
Od dziś przestaje o nim myśleć, analizować, sprawdzać. Zaczynam nowe życie.
Chciałabym jeszcze podziękować wszystkim za rady. Bardzo mi pomogły, Szczególnie te mocniejsze słowa.
24 2020-04-02 01:21:18 Ostatnio edytowany przez Ania2134 (2020-04-02 01:34:54)
Hej. Tu znowu ja. Minął miesiąc od braku kontaktu, powoli stawałam na nogi, nawet poznałam kogoś i przedwczoraj napisał do mnie czy wszystko w porządku. Odpisałam, ze tak. Rozmowa nam się średnio kleiła.
Po chwili zadzwonił i zapytał czy chce się do niego przeprowadzić, czy go kocham.
Byłam w ogromnym szoku i pytałam co się zmieniło. Nie przedłużając- wróciliśmy do siebie. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Dziś rano już było zupełnie inaczej. Naszły go wątpliwości. Zaczął mi mówić, ze on sam nie wie, ze boi się mnie zranić...
A wieczorem już nie odbierał ode mnie telefonu.
Chciałabym po prostu to zrozumieć. O co w ogóle chodzi. Nie minęły 24h godziny a on już jest niepewny.
Trochę jest w tym mojej winy. Bo nasz rozmowa wyglądała tak, ze zapytałam czy jest pewny, on odpowiedział, ze nie wie. A ja się zezłościłam i powiedziałam, że skoro tak to niech mi głowy nie zawraca i się odczepi ode mnie.
Wieczorem, kiedy opadły emocje chciałam na spokojnie porozmawiać, wyjaśnić sobie, ale on już nie odbierał.
Mam ochotę go zablokować i zapomnieć, tylko to głupie serce, ta moja naiwność.
Proszę, niech mi ktoś powie co się stalo, bo czuje, ze oszaleje. Jak tak można? Ja nie prosiłam o nic. Usunęłam się w cień, walczyłam o to żeby poukładać wszystko od nowa, a on znowu uderzył i odszedł bez słowa.
Hej. Tu znowu ja. Minął miesiąc od braku kontaktu, powoli stawałam na nogi, nawet poznałam kogoś i przedwczoraj napisał do mnie czy wszystko w porządku. Odpisałam, ze tak. Rozmowa nam się średnio kleiła.
Po chwili zadzwonił i zapytał czy chce się do niego przeprowadzić, czy go kocham.
Byłam w ogromnym szoku i pytałam co się zmieniło. Nie przedłużając- wróciliśmy do siebie. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Dziś rano już było zupełnie inaczej. Naszły go wątpliwości. Zaczął mi mówić, ze on sam nie wie, ze boi się mnie zranić...
A wieczorem już nie odbierał ode mnie telefonu.
Chciałabym po prostu to zrozumieć. O co w ogóle chodzi. Nie minęły 24h godziny a on już jest niepewny.
Trochę jest w tym mojej winy. Bo nasz rozmowa wyglądała tak, ze zapytałam czy jest pewny, on odpowiedział, ze nie wie. A ja się zezłościłam i powiedziałam, że skoro tak to niech mi głowy nie zawraca i się odczepi ode mnie.
Wieczorem, kiedy opadły emocje chciałam na spokojnie porozmawiać, wyjaśnić sobie, ale on już nie odbierał.
Mam ochotę go zablokować i zapomnieć, tylko to głupie serce, ta moja naiwność.
Proszę, niech mi ktoś powie co się stalo, bo czuje, ze oszaleje. Jak tak można? Ja nie prosiłam o nic. Usunęłam się w cień, walczyłam o to żeby poukładać wszystko od nowa, a on znowu uderzył i odszedł bez słowa.
Dzień wcześniej zapewne pokłócił się z dziewczyną a na drugi dzień się przeprosili, ot i wszstko.
Co się stało? A nic, zobaczył, że mu się zabaweczka wymyka z zasięgu rąk, to zaczął gadać o „powrocie”.
Ty się zgodziłaś, pokazałaś, że Ci zależy i tym samym przestałaś być dla niego atrakcyjna.
Daj sobie spokój, dziewczyno. Po co mu odpisujesz? Po co z nim piszesz o pierdołach? Nie masz swojego życia, czy Ci się nudzi podczas kwarantanny...?
Pamiętaj, szacunek do samej siebie to PODSTAWA.
Aniu, niestety nie ma przy Tobie kogoś kto by po prostu Tobą wstrząsnął i doprowadził do jakiegoś porządku !! Co się stało to się już nie odstanie, a teraz sama sobie zaprzeczasz. Facet ma nową dziewczynę, pojechał z nią do Wenecji co w przeszłości było również Twoim marzeniem, na zdjęciach obłapia swoją nową miłość, śpi z nią i bawi się w najlepsze
, a dla Ciebie ma taką oto grę: śnisz mu się właśnie wtedy kiedy odprawia "numery" z nową, płacze do słuchawki /kit na 100 fajerek/, tęskni i nie wie co ma ze sobą zrobić /bzdura na kółkach/. Zupełnie nie rozumiem tego, że masz jakiekolwiek skrupuły aby mu o tym powiedzieć!! On się Tobą teraz bawi i być może w pewnym sensie odgrywa się się za Twoje wcześniejsze niezdecydowanie. Jeśli tego natychmiast nie skończysz poprzez całkowite odcięcie go w mediach i telefonie, WIĘCEJ TU JUŻ NIC NIE PISZ!! Wszyscy życzliwi Ci ludzie napisali co masz zrobić, jeśli tego nie rozumiesz to znaczy, że jesteś przypadkiem beznadziejnym...
Facet ruszyl dalej, zwiazek byl dla was ewidentnie za ciezko z powodu przykrosci jakie sprawiali ci twoi ksenofobiczni znajomi a ty nie moglas z tym zyc. tak wyszlo, mowi sie trudno.
Myśle, ze nie będę naciskać. Ani w jedna stronę, ani w druga. Strasznie chciałabym to przyspieszyć, wymuszam na nim podjęcie decyzji, nieważne jakiej byleby nie było to „nie wiem”.
Pozwolę się sprawom samym potoczyć.
Napisał, ze zerwał z ta dziewczyna, ze mnie kocha, tylko boi się, ze zrobimy sobie oboje znowu krzywdę, ze zaczniemy sie kłócić, ze ja będę miała opory przed pokazaniem światu, ze jesteśmy razem. Chciałby, ale się boi, ze nic do mnie nie dotarło i dalej będę tak samo postępować.
A ja z kolei oczekuje pewności, ze mnie nie zostawi, bo jednak spotkam się z wrednymi komentarzami i chce mieć gwarancje, ze robię to po coś. Mogę tylko powoli pokazywać, ze już się tak nie zachowam.
I ma racje. Decyzja powinna być świadomie, a nie w emocjach i pod moja presja, bo ja chce już, teraz.
Hej. Tu znowu ja. Minął miesiąc od braku kontaktu, powoli stawałam na nogi, nawet poznałam kogoś i przedwczoraj napisał do mnie czy wszystko w porządku. Odpisałam, ze tak. Rozmowa nam się średnio kleiła.
Po chwili zadzwonił i zapytał czy chce się do niego przeprowadzić, czy go kocham.
Byłam w ogromnym szoku i pytałam co się zmieniło. Nie przedłużając- wróciliśmy do siebie. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Dziś rano już było zupełnie inaczej. Naszły go wątpliwości. Zaczął mi mówić, ze on sam nie wie, ze boi się mnie zranić...
A wieczorem już nie odbierał ode mnie telefonu.
Chciałabym po prostu to zrozumieć. O co w ogóle chodzi. Nie minęły 24h godziny a on już jest niepewny.
Trochę jest w tym mojej winy. Bo nasz rozmowa wyglądała tak, ze zapytałam czy jest pewny, on odpowiedział, ze nie wie. A ja się zezłościłam i powiedziałam, że skoro tak to niech mi głowy nie zawraca i się odczepi ode mnie.
Wieczorem, kiedy opadły emocje chciałam na spokojnie porozmawiać, wyjaśnić sobie, ale on już nie odbierał.
Mam ochotę go zablokować i zapomnieć, tylko to głupie serce, ta moja naiwność.
Proszę, niech mi ktoś powie co się stalo, bo czuje, ze oszaleje. Jak tak można? Ja nie prosiłam o nic. Usunęłam się w cień, walczyłam o to żeby poukładać wszystko od nowa, a on znowu uderzył i odszedł bez słowa.
Wytłumaczę Ci o co chodzi. Kiedy człowiek wychodzi z uzależnienia od drugiego człowieka i zaczyna się wznosić do góry - druga strona zawsze to wyczuje. Nawet na odległość, intuicyjnie. W momencie kiedy zaczęłaś powoli sobie radzić z sytuacją i wychodzić z pod stołu on poczuł się zagrożony. Więc zrobił Ci tak zwany ping, żeby sprawdzić czy dalej jesteś na kiwnięcie palca. Sprawdził - jesteś. Dlatego już się nie odezwał. On sprawdził to co chciał i już się czuje bezpiecznie i już nie potrzebuje kontaktu. Więc żeby wyciągnąć lekcje po prostu go zablokuj w każdym miejscu bo on za jakiś czas znowu napisze że zrozumiał swój życiowy błąd i Cię kocha. Żeby nie kusiło na odpisywanie lepiej zablokować.
31 2020-04-04 15:17:05 Ostatnio edytowany przez Ania2134 (2020-04-04 15:28:44)
Napisałam mu, żeby dał mi już spokój, ze to nie ma sensu, bo on nie wie czego chce, a ja jestem zmęczona. Ale on mi wtedy napisał, ze wie czego chce, ze chce być ze mną i wystarczy ze zrobimy dobry plan i poukładany nasze życia razem. Byłam wniebowzięta.
Chciałabym żeby tutaj moje rozterki się skończyły. W końcu mam co chciałam. Wrócił.
Ale od tych kilku dni ciagle płacze. Ja mu kompletnie nie ufam. Przyznał się, ze spał z tamta dziewczyna. Niby mi opowiada jak to tęskni za mną, za dotykiem, moim zapachem. Ale jak ja mam brać po kimś?
Pewnie jestem nienormalna, ze tego nie potrafię przełknąć, w końcu nie byliśmy razem, to nie była zdrada.
Do tego doszedł brak tematów do rozmów. Zarzuca mi, ze nie chce z nim rozmawiac, ale ja się boje. Jeśli zapytam co robi, to będzie zły, ze go kontroluje.
Powiedział, ze jest chory, wiec zażartowałam, ze było by słabo jakby złapał tego wirusa akurat kiedy wróciliśmy do siebie. A on wyskoczył na mnie, ze to nie jest śmieszne i ludzie na to umierają.
Ja się po prostu boje cokolwiek mówić.
Jeśli chodzi o tamta dziewczynę, to chyba była ofiara całej tej sytuacji. On chciał na sile o mnie zapomnieć, udowodnić ze mnie nie potrzebuje, a wyszło, ze jeszcze bardziej mu się przypominałam. Robił z nią wszystko to co ja lubię robić( pływanie, długie spacery) chciał żeby ona była moja kopia- wiem to od niego. Wenecja była moim marzeniem, które spełnił z nią. Ale coś takiego nie miało szansy się udać, wiec z nią zerwał i postanowił wrócić do mnie.
Wydaje mi się, ze on się boi, ze mnie straci jeśli zerwiemy całkiem kontakt, ale ciagle z niego wyłazi ten żal do mnie za te 4 lata kiedy się wstydziłam naszego związku.
Szkoda tylko, ze w tej swojej złości zranił mnie tyle razy, ze ja już nie potrafię się starać. Kocham go, ale nie mam ochoty do niego pisać i liczyć ze akurat będzie miał dobry humor i się do mnie o coś nie przyczepi. Tym bardziej, ze mnie bardzo boli temat tej dziewczyny, ale staram się nie wspominać o tym.
Chyba jestesmy w beznadziejnej sytuacji. Jedyne co mi przychodzi do głowy to czekac co czas pokaże. Tylko ilez można się tak nawzajem meczyc
32 2020-04-04 15:36:28 Ostatnio edytowany przez Anma (2020-04-04 15:37:47)
Dziewczyno, opamiętaj się w końcu. Ile Ci jeszcze musi się przytrafić złych rzeczy, żebyś zakończyła definitywnie tę relację. Przeczytaj co sama napisałaś, wyciągnij wnioski i wiej.
A ja sie tak Ania zastanawiam jak faktycznie wyglądał wasz związek jak byliście ze sobą. Bo jak tak piszesz o nim teraz to widzę dziewczynę, która idealizuje swojego byłego partnera, nie pamięta już średnich chwil, a jak pamięta to winę widzi tylko u siebie. Po czym się okazuje, że ten cudowny były chłopak rzuca ją, a potem specjalnie nęka i utrzymuje w stanie ciągłego psychicznego uzależnienia od niego. Mi tutaj coś śmierdzi.
34 2020-04-04 16:51:56 Ostatnio edytowany przez Ania2134 (2020-04-04 16:58:51)
Mogę podać przykłady sytuacji zarówno kiedy ja przeginałam jak i on, bo różnice kulturowe, wychowania są ogromne i u nas kłótnie w pewnym momencie były na porządku dziennym.
W ciągu tych 4 lat zdarzyło mi się kilka razy go okłamać lub olać jego prośby (miał ważny egzamin, chciał sie wyspać) a ja poszłam na imprezę, na której potrafiłam wlać w siebie spore ilości alkoholu, a potem on mnie holował do siebie i wstyd się przyznać, ale nawet wycierał moje wymiociny z podłogi. Za każdym razem kiedy obiecywałam, ze w weekend go zabiorę do rodziców zaczynałam płakać, ze jednak nie dzisiaj ( w ciągu 4 lat tych razów było kilkanaście albo kilkadziesiąt). Odpisywałam na wiadomości obcych chłopaków- większość myslala, ze jestem singielka. Wiedziałam, ze mogę na dużo sobie pozwolić, bo co bym nie wywinęła to mi wybaczy. Gdy był tutaj w Polsce, miał mało zajęć, wiec rano wstawał wcześniej przygotowywał mi śniadanie, a kiedy wracałam po zajęciach gotował obiad. (Kiedyś nic mu nie powiedziałam i poszłam do koleżanki, a on siedział z obiadem w kuchni i podgrzewał żeby był gotowy w momencie jak wejdę do akademika).
Z drugiej strony, żeby go nie wybielać. Bardzo denerwowało go gdy latałam w krótkich sukienkach, pilnował mnie na każdym kroku, żeby nikt do mnie nie zagadał. Bardzo staram się przypomnieć się te złe momenty z jego winy.
Nie ufał mi, kontrolował, sprawdzał telefon, Facebooka. Ale kto by ufał dziewczynie, która ukrywa związek? Gdy dużo pisałam z koleżanka, dzwonił żeby sprawdzić czy to nie będzie męski głos. Próbował ograniczyć mi wyjścia do koleżanek.
To było jak przeciąganie liny. On mi podkręcał kontrole, to ja szlam w miniówce na imprezę. Nigdy żadnej zdrady nie było z mojej strony, tylko chciałam mu zrobić na przekór. Teraz wiem, ze było to dziecinne i głupie, ale czasu nie cofnę
Po rozstaniu długo błagałam żeby do mnie wrócił, ale on był bardzo zimny, zdecydowany ze to koniec. Ja płakałam, jego to już nie ruszało i tak kilka miesięcy, az w końcu się wscieklam i zrobiłam coś bardzo głupiego w przypływie emocji. wysłałam mu screeny rozmów z kilkoma chłopakami i powiedziałam: widzisz. Łaski mi nie robisz. Nie to nie. Będę miała innego.
Potem próbowałam to odkręcić, ale nie dało się.
Tydzień później był już z ta dziewczyna. A potem to już wiadomo z tego tematu, co zrobiłam. Odsunęłam się. Ucięłam kontakt. Pare dni temu napisał, ze tęskni i kocha.
Pewne bariery, szczególnie kulturowe ciężko przeskoczyć. Ale rzeczywiście to coś, jak wyścig w kontrolowaniu i narzucaniu drugiej stronie swojego punktu widzenia. Daleko się tak nie zajdzie..
37 2020-04-05 11:22:42 Ostatnio edytowany przez Ania2134 (2020-04-05 11:34:24)
Już wiem, ze było to głupie. Drugi raz tak bym nie postąpiła, ale nie mam siły go przekonywać.
Dziś znowu jest dla mnie zimny, niedostępny. Niszczy mnie psychicznie. Jeśli to ma wyglądać w taki sposób to wole nic nie mieć. Widzę, ze on oczekuje ze będę zabiegać o niego. Ciagle mnie karze. Jednego dnia wyciąga do mnie rękę, jest miły, dobry, jak dawniej. A kolejnego potrafi wbić mi szpilę, albo ignorować.
Dlatego chciałam zerwać całkowicie kontakt. Juz nie mam siły się bronić. Może zasłużyłam na takie traktowanie, ale już nie potrafię tego dłużej znosić.
Chciałam to zakończyć już kilka razy, ale zauważyłam, ze wtedy on mi potrafi powiedzieć jak bardzo mnie kocha, żyć beze mnie nie może (kocham go, wiec łatwo mu takim czymś namieszać mi w głowie).
Już nie mam ochoty kolejny raz tłumaczyć mu, ze mnie rani i dlatego chce ten kontakt urwać. I tak będzie mnie przekonywał, ze mnie kocha. Smutne, ze zaczęłam widzieć, ze ma całkowita kontrole nade mną. Wystarczy, ze powie to co chce usłyszeć i jestem szczęśliwa. A od kiedy się odezwał żaden konkret nie padł. Piszemy, ale w sumie nie wiem czy to w ogóle do czegoś prowadzi.
To jest manipulacja a nie miłość, czy nawet sympatia.
Nic z tego nie będzie, a Ty po raz kolejny będziesz cierpieć, i stracisz czas.
Może to manipulacja, ale działa słabo, bo coraz bardziej mnie to irytuje. Umawiam się z nim ze porozmawiamy, to jemu potem coś wypada i nie może. I tak cały czas. Ciagle ucieka. Zachowuje się jak idiota. Pisze, ze chce być ze mną i mnie unika. Przecież to jest tak głupie, ze aż śmieszne.
Nawet jakby teraz pisał, ze jestem miłością jego życia to to nic nie znaczy, bo jutro może już myśleć inaczej. Nie jest mnie już wstanie przekonać do niczego.
Długo w to szlam, w imię jakiejś bajkowej miłości, ale moja cierpliwość się wyczerpała. Postanowiłam dać szanse komuś innemu, a on niech sobie zmienia zdanie nawet co minutę, to już nie jest mój problem.
Może to manipulacja, ale działa słabo, bo coraz bardziej mnie to irytuje. Umawiam się z nim ze porozmawiamy, to jemu potem coś wypada i nie może. I tak cały czas. Ciagle ucieka. Zachowuje się jak idiota. Pisze, ze chce być ze mną i mnie unika. Przecież to jest tak głupie, ze aż śmieszne.
Nawet jakby teraz pisał, ze jestem miłością jego życia to to nic nie znaczy, bo jutro może już myśleć inaczej. Nie jest mnie już wstanie przekonać do niczego.
Długo w to szlam, w imię jakiejś bajkowej miłości, ale moja cierpliwość się wyczerpała. Postanowiłam dać szanse komuś innemu, a on niech sobie zmienia zdanie nawet co minutę, to już nie jest mój problem.
Daj sobie spokój z tym głupkiem, bo tylko niepotrzebnie się nakręcasz i szukasz sobie problemów. Utnij ten kontakt, bo i tak nie masz nic do stracenia, a wręcz do zyskania, bo będziesz miała święty spokój.
Co ci to da, jeśli dalej będziesz szarpała się z tym idiota? Jednego dnia będzie Ci gadał tak, drugiego inaczej, co to w ogóle ma być?
Teraz mamy kontakt „przyjacielski” on mówi ze zawsze mogę na niego liczyć itd.
Kiedy odpuściłam, on związał się z inna (ukrywa to przede mną, oficjalnie o niej nie wiem)
Dałabym temu spokój, gdyby on podczas rozmów ze mną nie płakał z tęsknoty, ze wracają mu wspomnienia, ze chce mnie tylko na mnie patrzec, a w portfelu ciagle nosi moje zdjęcie.
Biedaczek dostał nową dziewczynę z urzędowego przydziału i się musi męczyć.
Dajesz sobie nawijać makaron, i to taki tani po 2 zł za kg, na uszy. Opanuj się dziewczyno. Nie widzisz jak kretyńsko to brzmi?
Może i on coś czuje (nie chce wierzyć, ze to była tylko zabawa moimi uczuciami), ale nie potrafi mi wybaczyć, zaufać ponownie ( boi się ze dalej będę ukrywać nasz związek). Nie byłam idealna dziewczyna, ale juz dość zniosłam, poniżałam się żeby mi wybaczył, nasłuchałam się okropnych rzeczy i wystarczy. Nie dopuszcza mnie do siebie, wiec nie jestem w stanie nic udowodnić, pokazać mu, ze się zmieniłam i wystarczy. Nie mogę żyć w takim zawieszeniu i oczekiwaniu czy się zdecyduje, czy zakocha w innej. Powiedziałam mu, ze moja cierpliwość się wyczerpała i zablokowałam go gdzie tylko się da. Dla mnie to już koniec tej historii.
43 2020-04-07 15:48:03 Ostatnio edytowany przez Pronome (2020-04-07 15:57:00)
Autorko, zachowujesz sie niepowaznie.
Przez 4 lata ukrywalas ten zwiazek, nieszanowalas jego uczuc, gralas mu na nosie, bo sie balas co kolezanki powiedza.
Jak sama napisalas: w koncu nie wytrzymal tego upokarzania i wrocil do swojego kraju.
Zwiazki plasterki - jego, jak i twoje podyrygi z innymi facetami, pomijam. Wiekszosc malo dojrzalych ludzi dokladnie tak postepuje po rozstaniu.
Po rozstaniu zachwujesz sie totalnie glupio, placze, wydzwanianie, meczenie, tak jakby 4 lata ponizania chlopaka i zwiazku mogly sie w 5 minut odbudowac.
Wszystko juz, na teraz, ma byc tak jakbys sobie zyczyla. No i oczywiscie wielkie zmiany z twojej strony.
Ktos tylko bardzo naiwny moglby w to uwierzyc. Na pewno nie emigrant, ktorego emigracja kosztuje mase energii i nerwow.
Odbudowanie zaufania trwa etapami, czasami dlugie miesiace.
Narazie mamy kwarantanne, chlopak pewnie ma ciarki na mysl, ze mialby wracac do Polski i do ciebie.
Na pewno ma w stosunku do ciebie jeszcze wiele pozytywnych uczuc, ale twoj sposob komunikacji bazujacy na wymuszaniu jakis deklaracji, jest tylko dowodem na to, ze zadnej lekicji zyciowej nie odrobilas.
Brakuje ci kompetnie pokory, wgladu w zaistniala sytuacje i swoje postepowanie.
Mowilam juz w tym watku, ze takie nagle zerwania, gdzie zwiazek sie nie ukladal, a wciaz sa uczucia, nalezy emocjonalnie przebolec, zaakceptowac i jesli delikatnie przez kilka miesiecy bedziecie odbudowywac przyjazn, to moze za 1 rok, 1.5 roku relacje da sie odbudowac i skierowac na tory zwiazku.
Moim zdaniem, nie jestes na takie cierpliwe i strategiczne dzialanie gotowa.
Twoje zachowanie tylko odstrasza i tym nie odzyskasz swojego ex, ktorego skrzywdzilas.
On zachowuje sie jak zachowuje (cieplo-zimno), bo sam jest zagubiony. Szuka kontaktu, po czym pod drugiej stronie sluchawki za chwile odzywa sie bazyliszek.
Sorry, ale ja bym uciekla, i po pewnym czasie wygasila do ciebie kompletnie emocje.
Autorko, zachowujesz sie niepowaznie.
Przez 4 lata ukrywalas ten zwiazek, nieszanowalas jego uczuc, gralas mu na nosie, bo sie balas co kolezanki powiedza.
Jak sama napisalas: w koncu nie wytrzymal tego upokarzania i wrocil do swojego kraju.
Zwiazki plasterki - jego, jak i twoje podyrygi z innymi facetami, pomijam. Wiekszosc malo dojrzalych ludzi dokladnie tak postepuje po rozstaniu.
Po rozstaniu zachwujesz sie totalnie glupio, placze, wydzwanianie, meczenie, tak jakby 4 lata ponizania chlopaka i zwiazku mogly sie w 5 minut odbudowac.
Wszystko juz, na teraz, ma byc tak jakbys sobie zyczyla. No i oczywiscie wielkie zmiany z twojej strony.
Ktos tylko bardzo naiwny moglby w to uwierzyc. Na pewno nie emigrant, ktorego emigracja kosztuje mase energii i nerwow.
Odbudowanie zaufania trwa etapami, czasami dlugie miesiace.
Narazie mamy kwarantanne, chlopak pewnie ma ciarki na mysl, ze mialby wracac do Polski i do ciebie.
Na pewno ma w stosunku do ciebie jeszcze wiele pozytywnych uczuc, ale twoj sposob komunikacji bazujacy na wymuszaniu jakis deklaracji, jest tylko dowodem na to, ze zadnej lekicji zyciowej nie odrobilas.
Brakuje ci kompetnie pokory, wgladu w zaistniala sytuacje i swoje postepowanie.
Mowilam juz w tym watku, ze takie nagle zerwania, gdzie zwiazek sie nie ukladal, a wciaz sa uczucia, nalezy emocjonalnie przebolec, zaakceptowac i jesli delikatnie przez kilka miesiecy bedziecie odbudowywac przyjazn, to moze za 1 rok, 1.5 roku relacje da sie odbudowac i skierowac na tory zwiazku.
Moim zdaniem, nie jestes na takie cierpliwe i strategiczne dzialanie gotowa.
Twoje zachowanie tylko odstrasza i tym nie odzyskasz swojego ex, ktorego skrzywdzilas.
On zachowuje sie jak zachowuje (cieplo-zimno), bo sam jest zagubiony. Szuka kontaktu, po czym pod drugiej stronie sluchawki za chwile odzywa sie bazyliszek.
Sorry, ale ja bym uciekla, i po pewnym czasie wygasila do ciebie kompletnie emocje.
To co napisałaś jest bardzo trafne. On sam mi mówił, ze trzeba czasu i powoli może się uda to naprawić. Niestety mną zawsze targają emocje i to często wpływa na to co robię. Jednak naprawdę wkładałam mnóstwo wysiłku żeby udowodnić, ze się zmieniłam. Od października zapraszam go do siebie, wysyłam zdjęcia rodziców, pisałam mnóstwo wiadomości, w których się otwierałam. Bardzo zależało mi na rozmowie z nim, żeby wiedzieć co myśli, jak się przy mnie czuje, co powinnam poprawić żeby było nam lepiej. A on tych rozmów unika jak ognia. Za każdym razem spotykałam się ze ściana milczenia albo krótka odpowiedzią. Tak naprawdę to nie wiem co on myśli i dlatego założyłam ten wątek. Wiem, ze to ja jestem winna rozpadu naszego związku dlatego od 7 miesięcy ciagle walczyłam, to ja inicjowałam rozmowy, ale nie przyniosło to nawet minimalnej poprawy. On ciagle nie wie, nie jest pewny, a ja już nie mam cierpliwości. Myśle, ze dalsze męczenie się nie ma sensu. Przegięłam, on mi nie umie wybaczyć. Życzę mu jak najlepiej, ale się poddaje.
To co napisałaś jest bardzo trafne. On sam mi mówił, ze trzeba czasu i powoli może się uda to naprawić. Niestety mną zawsze targają emocje i to często wpływa na to co robię. Jednak naprawdę wkładałam mnóstwo wysiłku żeby udowodnić, ze się zmieniłam. Od października zapraszam go do siebie, wysyłam zdjęcia rodziców, pisałam mnóstwo wiadomości, w których się otwierałam. Bardzo zależało mi na rozmowie z nim, żeby wiedzieć co myśli, jak się przy mnie czuje, co powinnam poprawić żeby było nam lepiej. A on tych rozmów unika jak ognia. Za każdym razem spotykałam się ze ściana milczenia albo krótka odpowiedzią. Tak naprawdę to nie wiem co on myśli i dlatego założyłam ten wątek. Wiem, ze to ja jestem winna rozpadu naszego związku dlatego od 7 miesięcy ciagle walczyłam, to ja inicjowałam rozmowy, ale nie przyniosło to nawet minimalnej poprawy. On ciagle nie wie, nie jest pewny, a ja już nie mam cierpliwości. Myśle, ze dalsze męczenie się nie ma sensu. Przegięłam, on mi nie umie wybaczyć. Życzę mu jak najlepiej, ale się poddaje.
On nie jest po prostu jeszcze gotowy.
Gdybys nie wariowala przez ostatnie pol roku, to mialabys teraz energie.
Ale.., jestes wolna i tez sama mozesz to zakonczyc, co chyba uczynilas.
Zycze wam dobrze!
46 2020-04-07 18:50:04 Ostatnio edytowany przez Ania2134 (2020-04-07 19:31:06)
Nie cieszy mnie, ze jestem wolna. Raczej chodziło mi o to, ze sam się odezwał, był bardzo pewny, ze chce ze mną być, a kolejnego dnia zaczęło się znowu unikanie. Znowu dał mi nadzieje, a potem ją odebrał. Zdaje sobie sprawę, ze zrobiłam mu krzywdę, ale tez jestem człowiekiem i tez cierpię przez takie huśtawki. To nie jest pierwszy raz, kiedy mi mówi ze mnie kocha, a po tygodniu zmienia zdanie i zostaje sama z ogromnym bólem. Tym razem zapowiadała się powtórka, dlatego odeszłam.
Zreszta on ze mną nie rozmawia już na ten temat, wiec nawet nie wiem czy zrobiłam coś złe, czy mu się znudziło, czy pojawiła się inna dziewczyna. Po prostu milczy jak zawsze.
Napisałam mu ostatnia wiadomość, ze nigdy nie będzie pewny czy chce ze mną być, zawsze będzie się wahał i dlatego lepiej zamknąć ten rozdział i więcej się nie szarpać. Jak zawsze to ja tłumaczyłam, otwarłam się, a on nic nie odpowiedział.
AMEN!
48 2020-06-09 12:53:53 Ostatnio edytowany przez Ania2134 (2020-06-09 13:38:00)
Chciałabym podzielić się z Wami dalszym ciągiem tej historii, bo niestety był dalszy ciąg.
Po tym jak go zablokowałam, po paru dniach zadzwonił z innego numeru, ze mnie kocha, chce wrócić i jest pewien, ze tylko ja. Byłam bardzo szczęśliwa. I tak sobie trwaliśmy, kupił bilety, robiliśmy plany, gdzie będziemy mieszkac, ze moj pies zamieszka z nami. Idealnie. Problem był w tym, ze mi coś nie grało. Nie umiałam tego określić konkretnie, ale coś było nie tak. Na przykład sprzątał pokój na przyjście kolegi, który zostawał na noc. Dziwni znajomi, przy których nie mógł odebrać telefonu. Ale zrzuciłam to na garb mojego przewrażliwienia i chęci kontrolowania.
No i tak szarpalam się sama ze sobą, aż w końcu mnie coś tknęło żeby sprawdzić te dziewczynę, z która podobno zerwał.
Dzięki Bogu miała profil publiczny i mogłam zobaczyć jej zdjęcia, a raczej ich wspólne zdjęcia.
Zrobiłam mu taka awanturę o to, ze jestem pewna żebym go zabiła w tamtym momencie. Poczułam się mega upokorzona.
W tym momencie kontakt został całkowicie zerwany. Podarowałam mu robienie syfu w związku, chociaż mam jej co pokazać. Chyba nie mam siły udowadniać zakochanej dziewczynie z kim ma do czynienia, bo sama to ledwie ogarniam co to za człowiek. Dla mnie to był powód do dumy, ze nigdy nie rozbiłam nikomu związku, ze choćbym była zakochana na zabój to w życiu nie tknęłabym zajętego, a teraz czuje się jakby mi napluł w twarz. Gdy pomyśle, ze on z nią leżał w łóżku, a do mnie pisał, ze tęskni za moim zapachem, ciałem i nikt tak dobrze nie robi tego jak ja, to chce mi się wymiotować. Jak można nie mieć za grosz moralności, jakiejś przyzwoitości? Jak tak można postąpić w stosunku do niej i do mnie? Czuje do niego obrzydzenie i chyba musiałam to z siebie wyrzucić, bo zwariuje.
Chciałabym podzielić się z Wami dalszym ciągiem tej historii, bo niestety był dalszy ciąg.
Po tym jak go zablokowałam, po paru dniach zadzwonił z innego numeru, ze mnie kocha, chce wrócić i jest pewien, ze tylko ja. Byłam bardzo szczęśliwa. I tak sobie trwaliśmy, kupił bilety, robiliśmy plany, gdzie będziemy mieszkac, ze moj pies zamieszka z nami. Idealnie. Problem był w tym, ze mi coś nie grało. Nie umiałam tego określić konkretnie, ale coś było nie tak. Na przykład sprzątał pokój na przyjście kolegi, który zostawał na noc. Dziwni znajomi, przy których nie mógł odebrać telefonu. Ale zrzuciłam to na garb mojego przewrażliwienia i chęci kontrolowania.
No i tak szarpalam się sama ze sobą, aż w końcu mnie coś tknęło żeby sprawdzić te dziewczynę, z która podobno zerwał.
Dzięki Bogu miała profil publiczny i mogłam zobaczyć jej zdjęcia, a raczej ich wspólne zdjęcia.
Zrobiłam mu taka awanturę o to, ze jestem pewna żebym go zabiła w tamtym momencie. Poczułam się mega upokorzona.
W tym momencie kontakt został całkowicie zerwany. Podarowałam mu robienie syfu w związku, chociaż mam jej co pokazać. Chyba nie mam siły udowadniać zakochanej dziewczynie z kim ma do czynienia, bo sama to ledwie ogarniam co to za człowiek. Dla mnie to był powód do dumy, ze nigdy nie rozbiłam nikomu związku, ze choćbym była zakochana na zabój to w życiu nie tknęłabym zajętego, a teraz czuje się jakby mi napluł w twarz. Gdy pomyśle, ze on z nią leżał w łóżku, a do mnie pisał, ze tęskni za moim zapachem, ciałem i nikt tak dobrze nie robi tego jak ja, to chce mi się wymiotować. Jak można nie mieć za grosz moralności, jakiejś przyzwoitości? Jak tak można postąpić w stosunku do niej i do mnie? Czuje do niego obrzydzenie i chyba musiałam to z siebie wyrzucić, bo zwariuje.
No cóż, niektórzy są uzależnieni od takich emocji i jazd jak ten typ. Dobrze, że to już za Tobą.
50 2020-06-09 14:31:15 Ostatnio edytowany przez Ania2134 (2020-06-09 15:15:02)
Pewnie zajmie mi kilka miesięcy ostatecznie przyjęcie do wiadomości tego wszystkiego. Najgorszy jest ten szok. Naprawdę byłam przekonana, ze trafił mi się ideał, wierny, uczciwy chłopak z dobrym sercem. Myślałam, ze go znam, ze trochę się pogubiliśmy, ale to naprawimy. A on po prostu mnie okłamywał i grał na moich uczuciach (wyznania, płacze do telefonu, smutne piosenki). Coraz częściej mam wrażenie, ze on odgrywał przede mną przedstawienie. Nie był zdolny do empatii (mój szwagier miał poważną operacje na serce, a on z uśmiechem na twarzy słuchał jak opowiadam, ze cała rodzina się martwi). A znajomych zawsze wybierał wg użyteczności, póki korzystał na znajomosci to było dobrze, ale jak ktoś potrzebował jego pomocy to go nie było. Ostatni jego przyjaciel, który po 2 miesiącach znajomosci był mu bliski jak brat, został wyrzucony ze znajomych, bo podobno mieli jakaś kłótnie o pieniądze. Teraz ma już nowego przyjaciela. on ma taki przebieg w przyjaźniach, ze sama się nie mogłam połapać z kim się przyjaźni. Wydawało mi się, ze taki dobry człowiek jak on nie może znaleźć równie uczciwego kolegi. Coraz bardziej otwieram oczy na jego osobę i widzę jakiegoś pozera, który wykorzystuje ludzi.