Pieniądz niezgody - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 76 ]

1 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-03-02 11:49:09)

Temat: Pieniądz niezgody

Dzien dobry wszystkim.
JA 30 lat, 3 lata w zwiazku, zarobki swietne, praca swietna,
On 32 lata, zarobki bardzo dobre , praca 7-22, ale mimo wszystko mniejsze zarobki

I w czym problem. Zarabiajac razem tak duze sumy, nie majac problemow ze zdrowiem, powinnismy zyc jak paczki w masle, ale zaczynaja sie schody.
W trakcie trwania naszego zwiazku zakupilam mieszkanie na kredyt, dosc duze mieszkanie ( wieksze niz jego mieszkanie w ktoreym zylismy przez 1,5 roku ) i wyremontowalam je za swoje pieniadze na tez dosc wysokim standardzie... na poczatku plan byl taki ze kupimy mieszkanie razem, natomisat z chwila gdy okazalo sie ze to tylko ja staram sie isc w ta strone, a moj partner powoli wycofuje sie z tego, zadecydowalam ze mieszkanie wezme na siebie.
Aktualnie mieszkamy u mnie, ja place czynsz i kredyt, on ( mieszkamy juz tu ponad 6 miesiecy w moim mieszaniu) nie placi nic, jego mieszkanie natomiast stoi puste ( placi kredyt ).  Czyli wyrzuca 1700 zł miesiecznie w bloto. Rozmawialismy juz na ten temat, on powiedzial ze do momentu kiedy nie bedzie pewny naszej relacji swojego mieszkania nie wynajmie. na poczatku mowil,ze zajmie sie tym i w przeciagu 4 miesiecy postara z tym uwinac , a z miesiaca na miesiac odklada to dalej.
Wczoraj zaczelismy jedna z wielu rozmow na temat naszej przyszlosci... ja jestemm gotowa by zalozyc rodzine, on powiedzial,ze nie jest i ze przez najblizszy czas tego nie widzi , moze za pol roku sie oswiadczy, ale nie teraz. Mowi ze nie wyobraza sobie zycia w tej formie jaka jest ...
Ja pracuje w swojej firmie 35 h/ tygodniowo + reszte czasu nieliczonego wkladam w to zeby firma sie rozwijala.
On pracuje tez u siebie , natomiast bardzo dlugo go nie ma w domu, wychodzi 6:30 wraca 21:30
On nie wyobraza sobie zycia ze mna w tej formie bo za duzo wydaje. Kupuje drogie rzeczy do ubrania, drogie kosmetyki.
Mowi, ze mam zaczac zyc na nizszym poziomie , tak zebysmy zrownali sie poziomami.
W jego glowie wyglada to tak: mamy wspolne pieniadze , ja i on zarabiamy. on rezygnuje troche z godzin pracy ale tylko i wylacznnie gdy bedziemy miec wspolna kase. Pojedziemy na dłuższe wakacje, tez tyllko pod warunkiem , że kasa bedzie wspolna, bo on straci podczas nieobecnosci pieniadze ( a mi jest latwiej je odrobić ).
Mowie ok, rozumiem, zalezy mi na tym zebysmy spedzali wiecej czasu razem, kosztem ilosci przynoszonych przez Cb pieniedzy do domu, zdaje sobie sprawe,ze bede w wiekszym stopniu odpowiadac za buzdzet rodzinny. Dla mnie sytuacja ok. Wedlug niego z tej puli powinnismy dostawac kieszonkowe na wlasne wydatki. problem zaczyna sie robic gdy dowiedzialam sie , ze on nie pozwoli mi kupic sobie drozszej rzeczy, bo wedlug niego jest to absurd i jezeli bede chciala kupic cos drozszego to mam na to sobie zaoszczedzic z kieszonkowego. Troche mi to nie pasuje, zarabiam wiecej, wkladam wiecej , a na koniec to on mi mowi,ze nie moge czegos kupic. Mowi tez ze nie mysle o przyszlosci, i ze zamiast teraz wydawac swoje pieniadze to powinnam je odkladac i zadbac o to zeby nam sie zylo potem lepiej. Ja nie uwazam ze jestem nieodpowiedzialna i przefurmaniam pienaidze, MAm 30 L, odlozylam na samochod, pracuje na wlasnej dzialanosci, kupilam mieszkanie na kredyt,

Powiem tak , w takim ukladzie bede sie czula wykorzystywana, czasami mysle , ze moze przesadzam, doradzcie cos proszę

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Pieniądz niezgody

Każdemu według potrzeb, nie zgodziłabym się nigdy na taki układ, a już dysponowanie moimi pieniędzmi, na zasadzie co mogę, a czego nie mogę sobie kupić to jakaś kpina.
Tobie mówi co masz kupić lub jak powinnaś dysponować kasą, a jednocześnie do niczego się nie dokłada.

3

Odp: Pieniądz niezgody

To nie związek, to - jak sama nazwałaś - układ, przy czym jest on bardzo niesymetryczny.
W tempie światła zwiewałabym i z układu, i ze związku, w którym na pierwszym planie jest kasa oraz zakazy/nakazy jednej osoby wobec drugiej.

4

Odp: Pieniądz niezgody

Odpowiem jak wiele użytkowniczek na tym forum. Ale przecież są inne wartości jak pieniądze. smile

5

Odp: Pieniądz niezgody

Nie rozumiem dlaczego on teraz nie płaci czynszu? Przecież mieszkacie razem. Też nie byłabym w związku, w którym facet rządzi się moimi pieniędzmi.

6

Odp: Pieniądz niezgody

Nie pozwoliłabym żeby ktoś rządził moją kasą... w ogóle nie rozumiem za bardzo dlaczego ktoś miałby to robić. zarabiasz, masz mieszkanie a więc nie rozwalasz na pierdoły. Czasem jak każda kobieta musisz sobie coś kupić i skoro lubisz droższe rzeczy i ciebie na nie stać to co ona ma do tego... chore ograniczanie jakieś. jak dla mnie sa to problemy z dupy po prostu. Ludzie naprawę mają w życiu poważne problemy a on robi problem z zakupów... może tak naprawdę problem leży gdzie indziej a on tylko tym się zasłania.

7

Odp: Pieniądz niezgody

To bardziej wygląda na układ typu sponsoring. On żyje u Ciebie i za Twoje. Nie powinno tak być.

8

Odp: Pieniądz niezgody
takaja87 napisał/a:

... może tak naprawdę problem leży gdzie indziej a on tylko tym się zasłania.

Też mi się tak wydaje.
Z jednej strony można faceta zrozumieć, że jak z czegoś rezygnuje dla „wspólnego” dobra, to też też chce „wspólnoty” na innych polach. Chociaż embargo na droższy zakup autorki podpieramy argumentem o jego absurdalności wydaje się grubą przesadą.
Niemniej tutaj dzieje się więcej, bo jakieś niezdecydowanie co do wspólnej przyszłości, niechęć do wynajęcia własnego mieszkania, które od miesięcy stoi puste. Jeszcze wcześniej jego wycofywanie się ze wspólnego zakupu mieszkania. Do tego wysuwanie w stronę autorki oskarżeń o rozrzutność, podczas gdy ona sobie świetnie radzi i nie żyje ponad stan.
Coś tu nie gra.

9

Odp: Pieniądz niezgody

Witaj autorko. Z tego co piszesz, jestes bardzo zaradna kobieta, niezalezna finansowo, ktora ma jasno okreslone cele, tylko nie zauwazylas jednej rzeczy. Ten facet nie kocha Cie na tyle, aby myslec o Tobie na powaznie, nie podziela z Toba wspolnej wizji przyszlosci, sam Ci przeciez o tym mowi - nie jest gotowy i nie chce sie zenic - w prostym tlumaczeniu ''to jeszcze nie to'' smile. Bedziesz niedlugo stratna, bo Twoj zwiazek powoli zamienia sie w uklad sponsorowany, jemu jest wygodnie, chce sie oprzec na Twoich barkach ze wzgledu na Twoje finansowanie, natomiast widac, ze ani jedno, ani drugie nie jest szczesliwe. Milosc nie polega na wymuszaniu, kontrolowaniu wydatkow, mowieniu partnerowi jaki ma wiesc styl zycia. Warto sie nad tym zastanowic i byc moze uciac cos, co nie rokuje na przyszlosc.

10

Odp: Pieniądz niezgody

Krychaz4tego, gdyby kochał, to raczej nie miałby zastrzeżeń do wspólnej przyszłości.
Choć, co akurat wątpliwe, może tu chodzi tylko o wasze różne zapatrywania na gospodarowanie finansami.
Dokładałaś się do rachunków gdy mieszkaliście u niego?

11

Odp: Pieniądz niezgody

Dla mnie układ jest prosty. Przy jakichś niejasnych układach finansowych robimy moje, twoje, nasze. Na wspólne potrzeby typu mieszkanie, dzieci, żarcie, łożymy wspólnie. Na moje czy twoje, każdy ma swoją kasę. Ja zarabiam więcej, więc kupuje sobie fajną furę. Ty mniej, więc jeździsz małym kompakcikiem. Ale wara mi od tego jaką kupisz torebkę, a tobie jaki ja mam zegarek.
Wspólne życie to identyczne wydatki. Jeśli dopuszczam nierówność, to MOJA decyzja i moja propozycja, bez nacisku z twojej strony.

U ciebie autorko to jest pomieszanie z poplątaniem. Najęłaś sobie fagasa i on jeszcze się do ciebie rzuca. Nie widzisz tego? Przemyśl czy tego oczekujesz od życia.

12

Odp: Pieniądz niezgody

Facet tworzy problem, którego nie ma. Dlaczego miałabyś zrezygnować z poziomu życia do którego jesteś przyzwyczajona i na który Cię stać, jak widać z konkretnym oszczędzaniem? I to zrezygnować z tego wszystkiego dla typa, który nie chce związku, ale może. W bliżej nieokreślonym czasie będzie w końcu gotowy i oczywiście Ty masz grzecznie czekać. Ewidentnie ma kompleksy na punkcie swojej pracy i zarobków. To co mówi ,nie proponuje, wręcz rozkazuj, nie ma pokrycia w niczym, ani kwestiach oszczędności, ani jakiejkolwiek logice.

Tak ma być bo ja tak chcem, bo tak mi się podoba.

Jak sytuacja wygląda w innych dziedzinach życia ? Te taki apodyktyczny? Obowiązki domowe wykonuje na równi z Tobą?

13 Ostatnio edytowany przez cataga (2020-03-02 20:39:35)

Odp: Pieniądz niezgody

''ja jestemm gotowa by zalozyc rodzine, on powiedzial,ze nie jest i ze przez najblizszy czas tego nie widzi , moze za pol roku sie oswiadczy, ale nie teraz. Mowi ze nie wyobraza sobie zycia w tej formie jaka jest ..''
pan żyje całkowicie na TWÓJ KOSZT, mając własne mieszkanie, przy czym OFICJALNIE MOWI Ci, ŻE NIE WIĄŻE Z toba przyszłości, dodatkowo informuje,że będzie CIĘ rozliczał z TWOICH pieniędzy i nakazywał, co możesz , a czego nie, kupić. Będzie cię rozliczał nie z waszych wspolnych, a twoich.


Póki co , facet na tobie bezczelnie  żeruje i ma zadatki na despotę. Czy seks z nim naprawdę jest aż tak świetny,żebyś dała się tak ograniczać( pytanie retoryczne, odpowiedz sobie sama.  ) Bo milości to ja tu nie widzę. Widzę żigolaka
PS. poczytaj uwagi panow nad moim wpisem.

14

Odp: Pieniądz niezgody

Na moje on boi się o własne pieniądze, kalkulując teraz co mu się bardziej opłaci - zrezygnować z kilku godzin w pracy na rzecz kobiety, czy nie. Tylko problem taki, ze rezygnacja to mniejsze zarobki, a ona lubi swoje czasem niepotrzebnie wydawać. On pewnie wolałby dołożyć do oszczędności.
Taka kalkulacja - kilka złotych więcej czy czas z kobietą - chyba mówi sama za siebie jeśli idzie o jego dobre chęci do związku.

15

Odp: Pieniądz niezgody

marakujka, kilka złotych więcej to miałby choćby z wynajmu własnego mieszkania, które stoi puste i generuje koszty. pan sobie radośnie żyje na koszt kobiety i na to jest tylko jedna nazwa- utrzymanek.

16

Odp: Pieniądz niezgody
cataga napisał/a:

marakujka, kilka złotych więcej to miałby choćby z wynajmu własnego mieszkania, które stoi puste i generuje koszty. pan sobie radośnie żyje na koszt kobiety i na to jest tylko jedna nazwa- utrzymanek.


No miałby i może nawet miałby jeszcze gdzie wrócić.
Teraz żyje na jej koszt, dlatego spytałam z ciekawości, czy ona coś łożyła na te rachunki itd., gdy mieszkali u niego (chyba 1,5 roku). Dlatego z tym utrzymankiem się wstrzymam dopóki autorka czegoś nie dopisze.

17 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2020-03-02 21:22:46)

Odp: Pieniądz niezgody

To nie związek a raczej spółka z ograniczoną odpowiedzialnością i tarcia właścicieli o kontrolę nad spółką z walką o wkład i udziały w tym przedsiębiorstwie. Chory układ.

A gdzie miłość?

P.S. Póki nie tworzycie formalnego związku, to jego pretensje o twoje wydatki są bez sensu.
Jeśli mieszka u ciebie to niech się dokłada do mieszkania (koszty eksploatacji).

18

Odp: Pieniądz niezgody

Zwyczajny gość nie bądź naiwny. Miłość to jedno ale jak chcesz mieć zdrowy i udany związek to sama miłość to dużo za mało.

19

Odp: Pieniądz niezgody

Dla mnie ten zwiazek skonczylby sie w momencie gdyby on chociaz raz by zakwestionowal na co ja wydaje pieniadze.

20

Odp: Pieniądz niezgody
marakujka napisał/a:
cataga napisał/a:

marakujka, kilka złotych więcej to miałby choćby z wynajmu własnego mieszkania, które stoi puste i generuje koszty. pan sobie radośnie żyje na koszt kobiety i na to jest tylko jedna nazwa- utrzymanek.


No miałby i może nawet miałby jeszcze gdzie wrócić.
Teraz żyje na jej koszt, dlatego spytałam z ciekawości, czy ona coś łożyła na te rachunki itd., gdy mieszkali u niego (chyba 1,5 roku). Dlatego z tym utrzymankiem się wstrzymam dopóki autorka czegoś nie dopisze.


Jak najbardziej przez 1.5 roku jak mieszkalam placilam koszty czynszu, nie chialpieniedzy , natomiast ja je odkladalam i byly wydawane na np potrezbne sprzety.

21

Odp: Pieniądz niezgody

Krycha przede wszystkim nie pozwól się postawić jako ta gorsza. Związek to dwie równorzędne jednostki. Nie Pan i jego towarzyszka podporzadkowana.

22 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-03-03 00:52:25)

Odp: Pieniądz niezgody
ja86 napisał/a:

Facet tworzy problem, którego nie ma. Dlaczego miałabyś zrezygnować z poziomu życia do którego jesteś przyzwyczajona i na który Cię stać, jak widać z konkretnym oszczędzaniem? I to zrezygnować z tego wszystkiego dla typa, który nie chce związku, ale może. W bliżej nieokreślonym czasie będzie w końcu gotowy i oczywiście Ty masz grzecznie czekać. Ewidentnie ma kompleksy na punkcie swojej pracy i zarobków. To co mówi ,nie proponuje, wręcz rozkazuj, nie ma pokrycia w niczym, ani kwestiach oszczędności, ani jakiejkolwiek logice.

Tak ma być bo ja tak chcem, bo tak mi się podoba.

Jak sytuacja wygląda w innych dziedzinach życia ? Te taki apodyktyczny? Obowiązki domowe wykonuje na równi z Tobą?


Zarabiam duzo, wydaje duzo, aktualnie po skonceniu mieszkania wyciagam sie z kredytow itd, nie jestem w stanie teraz odkladac duzej kwoty, a nawet na ten moment nie czuje takiej potrzeby. Mam mieszkanie, samochod nie jest mi potrezbne wiecej, chce utrzymac aktualny poziom zycia.
Wedlug niego powinnam bardziej pomyslec o przyszlosci...( bo podobno nie mysle)i zamiast kupic sobie cos dla siebie , spłacić szybciej kredyt bądz odlożyć.
Nie przeszkadza mi absolutnie mysl o tym ze on chce miec kiedys wspolne pieniadze ze mna.. ze to ja bede najprawdopodobniej wplacala wieksza sume na nas... nie przeszkadza mi to ze on bedzie chcial cos kupic z tych wspolnych pieniedzy. Przeszkadza mi to, ze wkladajac wiecej niz on ,.. to on jeszcze mnie bedzie ograniczal, ze to mi wolno, a tamto nie..
Co do zycia, raczej nie... wiecej gotuje i sprzata, tutaj wydawalo mi sie ze sie podzielilismy... ze on wiecej gotuje , ja za to wiecej ogarniam w domu..

rzuca mi słowa, że przeszkadza mu to ze zyjemy na 2 roznych standartach.
Sluchajcie, ja nie mam problemu z tym zebysmy mieli wspolna kase i zeby on z niej korzystal i podniosl swoj standard zycia... ale sytaucja w ktorej on przejmuje kontrole nad finansami i nie pozwala mi o nich decydowac mnie przeraza...bo jak to juz uslyszalam: nie jestem rozsadna...
Czy sa jakies kobiety ktore maja podobny zwiazek... zaluzmy zde majac wspolne pieniadze ja daje 12000 zł do kasy na zycie on 5000, a jak chce cos kupic sobie drozszego to slysze ze on sobie tego nie wyobraza? Bo on zdecydowal rozsadniej i on poniesie decyzje ze wydamy to np na inwestycje??

JEst to ogolnie logiczne, ja tez nie che wyrzucac zarobionych pieniedzy w błoto, bo inwestowac trzeba... ale troche sie czuje wykorzystana i ubezwłasnowolniona

23

Odp: Pieniądz niezgody

Tak jak napisałem, facet ma komplets. Kompleks polaka-cebulaka. Ja nie mam drogiego samochodu a mój sąsiad pracoholik ma ? Co zrobię ? Zacznę pracować aby móc sobie kupić ? Nie, po prostu Spale samochód sąsiadowi i wtedy oboje mieć go nie będziemy.

Najgorsze możliwe zachowanie.

To jego problem, że żyje w innym standardzie. Żyjesz na swoim poziomie i Cię na to stać. Koniec kropka.

Czas abyś to ku wyłożyła na stol

24 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-03-03 02:13:26)

Odp: Pieniądz niezgody

Znam taką parę gdzie ona wnosi finansowo znacznie więcej. Konto jest wspólne bo on tak chciał, szantażował rozwodem.
I tak ją zmanipulował, że ona musi się tłumaczyć z wydanych pieniędzy, są awantury.
Gdy są na zakupach w Tesco to on wyciąga z wózka to co ona włożyła i wkłada tańsze zamienniki.
Dzięki tym jego oszczędnościom jeżdżą na wakacje, on się tym chlubi, że to dzięki jego działaniu mogą sobie na to pozwolić.
Dla mnie żenada.

Ona nie może sobie kupić dobrej a przy tym droższej  jakiejś herbaty liściastej tylko taką expresową najtańszą najlepiej pakowaną po 200 torebek.
A i parzyć ją musi 2 razy, nie może wyrzucić po zaparzeniu 1 kubka.

25

Odp: Pieniądz niezgody
krychaz4tego napisał/a:
ja86 napisał/a:

Facet tworzy problem, którego nie ma. Dlaczego miałabyś zrezygnować z poziomu życia do którego jesteś przyzwyczajona i na który Cię stać, jak widać z konkretnym oszczędzaniem? I to zrezygnować z tego wszystkiego dla typa, który nie chce związku, ale może. W bliżej nieokreślonym czasie będzie w końcu gotowy i oczywiście Ty masz grzecznie czekać. Ewidentnie ma kompleksy na punkcie swojej pracy i zarobków. To co mówi ,nie proponuje, wręcz rozkazuj, nie ma pokrycia w niczym, ani kwestiach oszczędności, ani jakiejkolwiek logice.

Tak ma być bo ja tak chcem, bo tak mi się podoba.

Jak sytuacja wygląda w innych dziedzinach życia ? Te taki apodyktyczny? Obowiązki domowe wykonuje na równi z Tobą?


Zarabiam duzo, wydaje duzo, aktualnie po skonceniu mieszkania wyciagam sie z kredytow itd, nie jestem w stanie teraz odkladac duzej kwoty, a nawet na ten moment nie czuje takiej potrzeby. Mam mieszkanie, samochod nie jest mi potrezbne wiecej, chce utrzymac aktualny poziom zycia.
Wedlug niego powinnam bardziej pomyslec o przyszlosci...( bo podobno nie mysle)i zamiast kupic sobie cos dla siebie , spłacić szybciej kredyt bądz odlożyć.
Nie przeszkadza mi absolutnie mysl o tym ze on chce miec kiedys wspolne pieniadze ze mna.. ze to ja bede najprawdopodobniej wplacala wieksza sume na nas... nie przeszkadza mi to ze on bedzie chcial cos kupic z tych wspolnych pieniedzy. Przeszkadza mi to, ze wkladajac wiecej niz on ,.. to on jeszcze mnie bedzie ograniczal, ze to mi wolno, a tamto nie..
Co do zycia, raczej nie... wiecej gotuje i sprzata, tutaj wydawalo mi sie ze sie podzielilismy... ze on wiecej gotuje , ja za to wiecej ogarniam w domu..

rzuca mi słowa, że przeszkadza mu to ze zyjemy na 2 roznych standartach.
Sluchajcie, ja nie mam problemu z tym zebysmy mieli wspolna kase i zeby on z niej korzystal i podniosl swoj standard zycia... ale sytaucja w ktorej on przejmuje kontrole nad finansami i nie pozwala mi o nich decydowac mnie przeraza...bo jak to juz uslyszalam: nie jestem rozsadna...
Czy sa jakies kobiety ktore maja podobny zwiazek... zaluzmy zde majac wspolne pieniadze ja daje 12000 zł do kasy na zycie on 5000, a jak chce cos kupic sobie drozszego to slysze ze on sobie tego nie wyobraza? Bo on zdecydowal rozsadniej i on poniesie decyzje ze wydamy to np na inwestycje??

JEst to ogolnie logiczne, ja tez nie che wyrzucac zarobionych pieniedzy w błoto, bo inwestowac trzeba... ale troche sie czuje wykorzystana i ubezwłasnowolniona

To jest przemoc w zwiazku. Zostaw tego chlopa.

26

Odp: Pieniądz niezgody
krychaz4tego napisał/a:
ja86 napisał/a:

Facet tworzy problem, którego nie ma. Dlaczego miałabyś zrezygnować z poziomu życia do którego jesteś przyzwyczajona i na który Cię stać, jak widać z konkretnym oszczędzaniem? I to zrezygnować z tego wszystkiego dla typa, który nie chce związku, ale może. W bliżej nieokreślonym czasie będzie w końcu gotowy i oczywiście Ty masz grzecznie czekać. Ewidentnie ma kompleksy na punkcie swojej pracy i zarobków. To co mówi ,nie proponuje, wręcz rozkazuj, nie ma pokrycia w niczym, ani kwestiach oszczędności, ani jakiejkolwiek logice.

Tak ma być bo ja tak chcem, bo tak mi się podoba.

Jak sytuacja wygląda w innych dziedzinach życia ? Te taki apodyktyczny? Obowiązki domowe wykonuje na równi z Tobą?


Zarabiam duzo, wydaje duzo, aktualnie po skonceniu mieszkania wyciagam sie z kredytow itd, nie jestem w stanie teraz odkladac duzej kwoty, a nawet na ten moment nie czuje takiej potrzeby. Mam mieszkanie, samochod nie jest mi potrezbne wiecej, chce utrzymac aktualny poziom zycia.
Wedlug niego powinnam bardziej pomyslec o przyszlosci...( bo podobno nie mysle)i zamiast kupic sobie cos dla siebie , spłacić szybciej kredyt bądz odlożyć.
Nie przeszkadza mi absolutnie mysl o tym ze on chce miec kiedys wspolne pieniadze ze mna.. ze to ja bede najprawdopodobniej wplacala wieksza sume na nas... nie przeszkadza mi to ze on bedzie chcial cos kupic z tych wspolnych pieniedzy. Przeszkadza mi to, ze wkladajac wiecej niz on ,.. to on jeszcze mnie bedzie ograniczal, ze to mi wolno, a tamto nie..
Co do zycia, raczej nie... wiecej gotuje i sprzata, tutaj wydawalo mi sie ze sie podzielilismy... ze on wiecej gotuje , ja za to wiecej ogarniam w domu..

rzuca mi słowa, że przeszkadza mu to ze zyjemy na 2 roznych standartach.
Sluchajcie, ja nie mam problemu z tym zebysmy mieli wspolna kase i zeby on z niej korzystal i podniosl swoj standard zycia... ale sytaucja w ktorej on przejmuje kontrole nad finansami i nie pozwala mi o nich decydowac mnie przeraza...bo jak to juz uslyszalam: nie jestem rozsadna...
Czy sa jakies kobiety ktore maja podobny zwiazek... zaluzmy zde majac wspolne pieniadze ja daje 12000 zł do kasy na zycie on 5000, a jak chce cos kupic sobie drozszego to slysze ze on sobie tego nie wyobraza? Bo on zdecydowal rozsadniej i on poniesie decyzje ze wydamy to np na inwestycje??

JEst to ogolnie logiczne, ja tez nie che wyrzucac zarobionych pieniedzy w błoto, bo inwestowac trzeba... ale troche sie czuje wykorzystana i ubezwłasnowolniona

Wiesz co? Jestem ze swoją żoną już ponad trzydzieści lat. Zaznalismy przez ten czas biedy, dostatku, różnie bywało. Są rzeczy które mnie wkurzają, ale jak ona kupuje trzydziesty płaszczyk, to nie mam pretensji o to że wywaliła swoją, przez siebie ciężko zarobione pieniądze, a o to że na moje trzy kurtki nie ma miejsca w szafie. Nie czepiam się o dwudziesty krem, czy siódme perfumy. Ma kasę to kupuje. Robię awanturę gdy nie ma już miejsca na moje mydło czy grzebień i próbuje je usunąć z miejsca gdzie są pod ręką.
I w tym jest rzecz. Nie w tym żebyś ty wydawała swoje pieniądze tak jak on chce. Macie wspólne potrzeby, więc te trzeba sfinansować, ale to czy ty masz dziesiąte szpilki, czy nie, to twoja sprawa. Ważne żebyś mu zostawiła w szafie miejsce na jego trzy pary trampek. Nie ma prawa mówić ci co zrobisz z zarobionymi pieniędzmi. Żyjesz ponad stan? Nie jesteście małżeństwem, nie masz długów, oszczędzasz na bieżąco. Gdzie tu jest jakaś rozrzutność? To że nie lubisz sagi, a pijesz dalmayr. I to jeszcze najdroższa z półki? Twój pieniądz, twoje smaki.

27 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-03-03 08:53:33)

Odp: Pieniądz niezgody

Autorko, a ja spojrzę na Twój problem troszkę inaczej, ponieważ argument, że facet jest utrzymankiem, przemocowcem i cwaniakiem, na dodatek bezczelnym jakoś do mnie nie przemawia.
Uważam, że wy do siebie nie pasujecie, że nie dobraliście się po prostu. Zaraz to uzasadnię.
Twój facet może postrzegać cię jako osobę rozrzutna i ciężko jest mu zdecydować się na wspólne życie z tobą, już tak do końca zdeklarować się. Na pewno zależy mu na tobie, jest przyzwyczajony i przywiązany, ale zdanie, jakie on o tobie ma nie jest zbyt dobre. Może widzi w tobie więcej przywar niż my widzimy, bo przecież zna cię na wylot, a my bazujemy tylko na twoim osadzie?
Nie wiemy na przykład z jakiej pochodzisz rodziny, a Twój facet na pewno doskonale o tym wie. Może pochodzisz z biedy i teraz rekompensujesz sobie materialne zachcianki z okresu wczesnej młodości? A może wprost przeciwnie, może pochodzisz z bogatego domu, gdzie od samego początku miałaś wszystko, o czym tylko sobie zamarzyła?
Nie wiemy też z jakiej rodziny pochodzi twój facet.
Te sprawy są bardzo ważne, bo w znacznym stopniu rzutują na wasze podejście do życia, do pieniędzy.
Ty zarabiasz bardzo dużo i fakt, dobrze radzisz sobie w sprawach finansowych, ale ja mam wrażenie, że jesteś taka nowobogacka, która w egoistyczny sposób zaspokaja swoje potrzeby.
Wydaje mi się też, że popelniasz błąd źle oceniając intencje swojego faceta, że to niby on chciałby być twoim Panem i władcą i to na dodatek za Twoje pieniądze.
Nie rozumiesz jego intencji i chyba to właśnie rozłoży wasz związek na łopatki.
Moim zdaniem jemu chodzi raczej o to, żebyś była bardziej pokorna wobec życia i nie miała takich zapędów, że oto jesteś w wyższej klasie społecznej, bo masz najdroższe rzeczy. Może twojego faceta razi twój egoizm oraz materialistyczne i konsumcyjne podejście do życia?
Być czy mieć? - oto jest pytanie.
Uważam, że fatalnie się dobraliście, bo ty z jakiegoś powodu taka właśnie jesteś, dobrze ci z tym (masz prawo być taką jaką ci pasuje, skoro nikomu nie robisz krzywdy i dobrze się z tym czujesz), jednak on też ma prawo mieć swoje zdanie.
Czy uda się wam jakoś pogodzić tak skrajnie odmienne podejście do życia? Ciężko powiedzieć, bo oboje pochodzicie z różnych światów, więc jak to wszystko że sobą pogodzić?
On wychodzi naprzeciw twoim oczekiwaniom, a jedyne, czego od ciebie oczekuje, to żebyś przestała szpanować Kasą. To po prostu bardzo go drażni. Czy on ma prawo do czegoś takiego? Oczywiście że ma prawo, tak jak ty masz prawo kupować sobie nawet codziennie droga torebkę albo cokolwiek na co masz ochotę.
Czy to takie trudne do zrozumienia?
Dla mnie nie, bo podobnie jak on też drażnią mnie takie wysmakowane nowobogackie paniusie, natomiast dla ciebie jego oczekiwania są bezczelne, bo Ty po prostu lubisz tak żyć. I żyj sobie jak ci wygodnie, to twoja kasa i twój wybór, jednak zrozum też, że inny człowiek może patrzeć na ciebie z niesmakiem, a co za tym idzie mocno zastanawiać się nad sensem dalszej znajomości z tobą.
Bo jak wyglądałaby wasza rodzina, to raczej łatwo sobie wyobrazić. On też ma wyobraźnię, więc nie dziw się, że coraz bardziej dystansuje się do waszego związku.

28

Odp: Pieniądz niezgody

Autorko, on ma problem z tym, że dysponujesz swoimi pieniędzmi tak, jak uważasz za słuszne, chętnie by Ci tą kasę zaplanował, a jednocześnie skwapliwie korzysta z tego, że jest na Twoim utrzymaniu i właściwie że to Ty spłacasz jego kredyt za jego mieszkanie.

Nie można tego nazwać inaczej, niż pasożytnictwem i żerowaniem na Tobie.

29

Odp: Pieniądz niezgody
ulle napisał/a:

Autorko, a ja spojrzę na Twój problem troszkę inaczej, ponieważ argument, że facet jest utrzymankiem, przemocowcem i cwaniakiem, na dodatek bezczelnym jakoś do mnie nie przemawia.
Uważam, że wy do siebie nie pasujecie, że nie dobraliście się po prostu. Zaraz to uzasadnię.
Twój facet może postrzegać cię jako osobę rozrzutna i ciężko jest mu zdecydować się na wspólne życie z tobą, już tak do końca zdeklarować się. Na pewno zależy mu na tobie, jest przyzwyczajony i przywiązany, ale zdanie, jakie on o tobie ma nie jest zbyt dobre. Może widzi w tobie więcej przywar niż my widzimy, bo przecież zna cię na wylot, a my bazujemy tylko na twoim osadzie?
Nie wiemy na przykład z jakiej pochodzisz rodziny, a Twój facet na pewno doskonale o tym wie. Może pochodzisz z biedy i teraz rekompensujesz sobie materialne zachcianki z okresu wczesnej młodości? A może wprost przeciwnie, może pochodzisz z bogatego domu, gdzie od samego początku miałaś wszystko, o czym tylko sobie zamarzyła?
Nie wiemy też z jakiej rodziny pochodzi twój facet.
Te sprawy są bardzo ważne, bo w znacznym stopniu rzutują na wasze podejście do życia, do pieniędzy.
Ty zarabiasz bardzo dużo i fakt, dobrze radzisz sobie w sprawach finansowych, ale ja mam wrażenie, że jesteś taka nowobogacka, która w egoistyczny sposób zaspokaja swoje potrzeby.
Wydaje mi się też, że popelniasz błąd źle oceniając intencje swojego faceta, że to niby on chciałby być twoim Panem i władcą i to na dodatek za Twoje pieniądze.
Nie rozumiesz jego intencji i chyba to właśnie rozłoży wasz związek na łopatki.
Moim zdaniem jemu chodzi raczej o to, żebyś była bardziej pokorna wobec życia i nie miała takich zapędów, że oto jesteś w wyższej klasie społecznej, bo masz najdroższe rzeczy. Może twojego faceta razi twój egoizm oraz materialistyczne i konsumcyjne podejście do życia?
Być czy mieć? - oto jest pytanie.
Uważam, że fatalnie się dobraliście, bo ty z jakiegoś powodu taka właśnie jesteś, dobrze ci z tym (masz prawo być taką jaką ci pasuje, skoro nikomu nie robisz krzywdy i dobrze się z tym czujesz), jednak on też ma prawo mieć swoje zdanie.
Czy uda się wam jakoś pogodzić tak skrajnie odmienne podejście do życia? Ciężko powiedzieć, bo oboje pochodzicie z różnych światów, więc jak to wszystko że sobą pogodzić?
On wychodzi naprzeciw twoim oczekiwaniom, a jedyne, czego od ciebie oczekuje, to żebyś przestała szpanować Kasą. To po prostu bardzo go drażni. Czy on ma prawo do czegoś takiego? Oczywiście że ma prawo, tak jak ty masz prawo kupować sobie nawet codziennie droga torebkę albo cokolwiek na co masz ochotę.
Czy to takie trudne do zrozumienia?
Dla mnie nie, bo podobnie jak on też drażnią mnie takie wysmakowane nowobogackie paniusie, natomiast dla ciebie jego oczekiwania są bezczelne, bo Ty po prostu lubisz tak żyć. I żyj sobie jak ci wygodnie, to twoja kasa i twój wybór, jednak zrozum też, że inny człowiek może patrzeć na ciebie z niesmakiem, a co za tym idzie mocno zastanawiać się nad sensem dalszej znajomości z tobą.
Bo jak wyglądałaby wasza rodzina, to raczej łatwo sobie wyobrazić. On też ma wyobraźnię, więc nie dziw się, że coraz bardziej dystansuje się do waszego związku.

dziekuje za inny punkt widzenia. Mam swoje minusy, i to duzo.Mam tez plusy jak kazdy. Pochodze z domu w ktorym rodzice dorabiali sie wszystkiego sami, doszli do pewnego poziomu zycia, ktory ja chce utrzymac w swoim zyciu.
Ja sie czuje wykorzystana w tym momencie. I czuje sie jak na okresie probnym. Jezeli facet mowi mi, ze jak bede chodzic do pracy jak zalozymy rodzine zeby kupic sobie cos materialnego, co on uwaza za zbedne, to on tego nie zniesie. Bo bede robic to kosztem rodziny... a jego cwiczenia, silownia, zawody nie sa kosztem rodziny ? To tez jego czas, ktory zamiast na siebie moze poswiecic dla nas. Jestem teraz duzo czesciej w domu niż on. Zakladajac rodzine nie planuje rezygnowac z pracy..  .Jego nie ma, on 5 x w tygodniu wychodzi z samego rana wraca poznym wieczorem, robi to, co lubi, cwiczy duzo i czesto, przygotowuje sie do zawodow. Dlaczego ja mam nie chodzic do pracy jak bedziemy mieli dzieci na tyle czesto by moc zyc na pewnym poziomie , a on nie rezygnuje z niczego. dlaczego tylko ja ? Dla mnie rowny podzial to rowny podzial. Jezeli ja akceptuje rzeczy ktore on robi,.. np poswieca 8 h tygodniowo na swoje cwiczenia, to czemu ja nie moge tych 8 h wyorzystac na prace i np zakupy, czy na co tylko bede chciala??? I jemu nic do tego jak te 8 h spedzam. On nie moze mowic, ze jezeli te 8 h spedzę na silowni, to nie bedzie mial pretensji, a jak spedze na fryzjerze to juz tak. Nie moze decydowac co mam robic i jak, nie jest moim rodzicem a ja nie jestem mala dziewczynka..zeby ktos decydowal o tym czy cos warto czy nie warto
Nie uwazam siebie za wysmakowana nowobogacka paniusie, ciezko pracuje na swoje pieniadze, pracowalam na to od liceum, ucac sie, idac na studia i teraz prowadzac firme. Nie wiszę na nikim, nie dostaje pieniedzy za lezenie. Wykorzystalam to, co dostałam w zyciu zeby prowadzic zycie ktore mi odpowiada.

30

Odp: Pieniądz niezgody

Dlatego powinnaś dalszy związek z tym panem dobrze przemyśleć.
Dobrze, że on nie ukrywa się z tym co myśli, jak to ma wyglądać według niego.
A decyzja co z tym zrobisz należy do ciebie.

31 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-03-03 14:27:53)

Odp: Pieniądz niezgody
krychaz4tego napisał/a:
ulle napisał/a:

Autorko, a ja spojrzę na Twój problem troszkę inaczej, ponieważ argument, że facet jest utrzymankiem, przemocowcem i cwaniakiem, na dodatek bezczelnym jakoś do mnie nie przemawia.
Uważam, że wy do siebie nie pasujecie, że nie dobraliście się po prostu. Zaraz to uzasadnię.
Twój facet może postrzegać cię jako osobę rozrzutna i ciężko jest mu zdecydować się na wspólne życie z tobą, już tak do końca zdeklarować się. Na pewno zależy mu na tobie, jest przyzwyczajony i przywiązany, ale zdanie, jakie on o tobie ma nie jest zbyt dobre. Może widzi w tobie więcej przywar niż my widzimy, bo przecież zna cię na wylot, a my bazujemy tylko na twoim osadzie?
Nie wiemy na przykład z jakiej pochodzisz rodziny, a Twój facet na pewno doskonale o tym wie. Może pochodzisz z biedy i teraz rekompensujesz sobie materialne zachcianki z okresu wczesnej młodości? A może wprost przeciwnie, może pochodzisz z bogatego domu, gdzie od samego początku miałaś wszystko, o czym tylko sobie zamarzyła?
Nie wiemy też z jakiej rodziny pochodzi twój facet.
Te sprawy są bardzo ważne, bo w znacznym stopniu rzutują na wasze podejście do życia, do pieniędzy.
Ty zarabiasz bardzo dużo i fakt, dobrze radzisz sobie w sprawach finansowych, ale ja mam wrażenie, że jesteś taka nowobogacka, która w egoistyczny sposób zaspokaja swoje potrzeby.
Wydaje mi się też, że popelniasz błąd źle oceniając intencje swojego faceta, że to niby on chciałby być twoim Panem i władcą i to na dodatek za Twoje pieniądze.
Nie rozumiesz jego intencji i chyba to właśnie rozłoży wasz związek na łopatki.
Moim zdaniem jemu chodzi raczej o to, żebyś była bardziej pokorna wobec życia i nie miała takich zapędów, że oto jesteś w wyższej klasie społecznej, bo masz najdroższe rzeczy. Może twojego faceta razi twój egoizm oraz materialistyczne i konsumcyjne podejście do życia?
Być czy mieć? - oto jest pytanie.
Uważam, że fatalnie się dobraliście, bo ty z jakiegoś powodu taka właśnie jesteś, dobrze ci z tym (masz prawo być taką jaką ci pasuje, skoro nikomu nie robisz krzywdy i dobrze się z tym czujesz), jednak on też ma prawo mieć swoje zdanie.
Czy uda się wam jakoś pogodzić tak skrajnie odmienne podejście do życia? Ciężko powiedzieć, bo oboje pochodzicie z różnych światów, więc jak to wszystko że sobą pogodzić?
On wychodzi naprzeciw twoim oczekiwaniom, a jedyne, czego od ciebie oczekuje, to żebyś przestała szpanować Kasą. To po prostu bardzo go drażni. Czy on ma prawo do czegoś takiego? Oczywiście że ma prawo, tak jak ty masz prawo kupować sobie nawet codziennie droga torebkę albo cokolwiek na co masz ochotę.
Czy to takie trudne do zrozumienia?
Dla mnie nie, bo podobnie jak on też drażnią mnie takie wysmakowane nowobogackie paniusie, natomiast dla ciebie jego oczekiwania są bezczelne, bo Ty po prostu lubisz tak żyć. I żyj sobie jak ci wygodnie, to twoja kasa i twój wybór, jednak zrozum też, że inny człowiek może patrzeć na ciebie z niesmakiem, a co za tym idzie mocno zastanawiać się nad sensem dalszej znajomości z tobą.
Bo jak wyglądałaby wasza rodzina, to raczej łatwo sobie wyobrazić. On też ma wyobraźnię, więc nie dziw się, że coraz bardziej dystansuje się do waszego związku.

dziekuje za inny punkt widzenia. Mam swoje minusy, i to duzo.Mam tez plusy jak kazdy. Pochodze z domu w ktorym rodzice dorabiali sie wszystkiego sami, doszli do pewnego poziomu zycia, ktory ja chce utrzymac w swoim zyciu.
Ja sie czuje wykorzystana w tym momencie. I czuje sie jak na okresie probnym. Jezeli facet mowi mi, ze jak bede chodzic do pracy jak zalozymy rodzine zeby kupic sobie cos materialnego, co on uwaza za zbedne, to on tego nie zniesie. Bo bede robic to kosztem rodziny... a jego cwiczenia, silownia, zawody nie sa kosztem rodziny ? To tez jego czas, ktory zamiast na siebie moze poswiecic dla nas. Jestem teraz duzo czesciej w domu niż on. Zakladajac rodzine nie planuje rezygnowac z pracy..  .Jego nie ma, on 5 x w tygodniu wychodzi z samego rana wraca poznym wieczorem, robi to, co lubi, cwiczy duzo i czesto, przygotowuje sie do zawodow. Dlaczego ja mam nie chodzic do pracy jak bedziemy mieli dzieci na tyle czesto by moc zyc na pewnym poziomie , a on nie rezygnuje z niczego. dlaczego tylko ja ? Dla mnie rowny podzial to rowny podzial. Jezeli ja akceptuje rzeczy ktore on robi,.. np poswieca 8 h tygodniowo na swoje cwiczenia, to czemu ja nie moge tych 8 h wyorzystac na prace i np zakupy, czy na co tylko bede chciala??? I jemu nic do tego jak te 8 h spedzam. On nie moze mowic, ze jezeli te 8 h spedzę na silowni, to nie bedzie mial pretensji, a jak spedze na fryzjerze to juz tak. Nie moze decydowac co mam robic i jak, nie jest moim rodzicem a ja nie jestem mala dziewczynka..zeby ktos decydowal o tym czy cos warto czy nie warto
Nie uwazam siebie za wysmakowana nowobogacka paniusie, ciezko pracuje na swoje pieniadze, pracowalam na to od liceum, ucac sie, idac na studia i teraz prowadzac firme. Nie wiszę na nikim, nie dostaje pieniedzy za lezenie. Wykorzystalam to, co dostałam w zyciu zeby prowadzic zycie ktore mi odpowiada.

Ależ ja nawet zdania nie napisałam na temat tego, jak spędzacie wolny czas i jakie są proporcje tego czasu.
Pisałam tylko na temat twoich wydatków na drogie usługi, rzeczy oraz gadżety.
Ty natomiast piszesz o czasie wolnym , który spędzacie przede wszystkim, jak dobrze rozumiem, głównie osobno.
Odniosę się więc do tego czasu.
On przygotowuje się do zawodów i spędza 8 godzin tygodniowo na treningach, oprócz tego prowadzi swoją firmę.
No cóż, w takim razie ten facet po prostu nie ma czasu na to, by siedzieć z tobą w domu. W pierwszym poście napisałaś, że wychodzi z domu o 6.30 i wraca o 22-tej drugiej. Ty natomiast pracujesz 37 (nie wiem czy dokładnie zapamiętałam) godzin w pracy, a resztę dnia poświęcasz na latanie po sklepach, po fryzjerach i kosmetyczkach itd. Zgadza się?
Jesteś jednak gotowa spędzać z nim znacznie więcej czasu, tyle tylko że jego i tak nie ma w domu.
Wynika więc z tego, że razem spędzacie tylko noce. A jak to wygląda w weekendy albo w dni świątecznie? Czy razem spędzacie urlopy?
Potem jeszcze napiszę, bo teraz coś mnie oderwalo od komórki. Na razie.

Wrócę do tego czasu.
Wygląda na to, że poiersze on ma dużo zajęć poza domem, a po drugie nie ciągnie go do domu. Gdyby było inaczej na pewno znalazłby czas także dla ciebie.
Wniosek z tego jest taki, że wy naprawdę do siebie nie pasujecie, a jesteście ze sobą, bo jakoś tak wyszło i teraz nie za bardzo wiadomo, co zrobić z tym fantem.
Szczególnie zdystansowany jest on i to aż do tego stopnia, że nawet swojego mieszkania nie wynajmuje, jakby trwał jedna noga poza waszym związkiem, nawet nie bacząc na to, że miesiąc w miesiąc traci potencjalną kasę za wynajem.
To nie wróży dobrze.
Podtrzymuje więc pierwsza swoją opinię. Nie pasujecie do siebie w kwestiach postrzegania wizji dobrego związku dla siebie. Ty masz inne wyobrażenia i on też ma inne. Oboje macie prawo do tego, by mieć odmienne oczekiwania i cele.
Nie zmusisz faceta, by spędzał z tobą więcej czasu kosztem swoich zajęć, szczególnie że on jasno ci mówi, że nie wyobraża sobie życia z tobą na co dzień, w rodzinie, bo zwyczajnie nie wytrzymałby nerwowo patrząc jak co chwilę wydajesz kasę na różne swoje widzimisię. To bez znaczenia czy wydajesz jego kasę, swoją czy wasza wspólną. Są po prostu ludzie, którzy nie tolerują tego rodzaju szastania pieniędzmi. Tyle wokół widzi się nieszczęść i biedy, więc widok bogatej paniusi, która co chwilę ubrana jest inaczej i nosi tylko drogie rzeczy niektórych może razić. Widocznie twój facet tak właśnie ma. Nic z tym nie zrobisz, bo dla ciebie jest rzeczą normalna i dobrze o tobie świadcząca, że możesz popisać się np kolejna nowa i super droga torebką, a zresztą obojętne czym.
Gdyby było dziecko, to zapewne toneloby w zabawkach, w super gadżetach, jednak czy to byłoby dobre wychowywanie dziecka? Osobiście śmiem w to wątpić, chociaż nie znaczy to, że jestem za tym, by dziecko nie miało nic. Chodzi jednak o jakiś umiar, cele w życiu, a nie tylko o kasę. Jeśli dobrze myślę, to twojemu facetowi właśnie o to chodzi, a nie o to, by rządzić się twoim życiem i zgrywać na Pana i władcę.

32 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-03-03 12:07:54)

Odp: Pieniądz niezgody

krychaz4tego, zaufaj swojej intuicji, bo ona Ci dobrze podpowiada, że jesteś wykorzystywana. Może nie do końca jest tak, że facet na Tobie wisi jak pasożyt, ale - jak słusznie zauważyła ulle - nie pasujecie do siebie, bo rozmijacie się w swoich oczekiwaniach.
Być może facet pochodzi z rodziny, gdzie to kobieta wzięła na siebie całą domową logistykę i oprócz pracy zawodowej i poświęcania się rodzinie, niewiele więcej pragnęła i miała z życia. A teraz on chciałby ten sam model powtórzyć u siebie, ale widzi, że jesteś inna, nie jesteś skłonna do ograniczania swoich potrzeb, skoro nie ma takiej potrzeby i chcesz korzystać z możliwości, na które sama pracujesz. Stąd jego różne ostrożne zachowania i niechęć do podejmowania wspólnych zobowiązań z jednej strony, a z drugiej strony próby nakłonienia Ciebie do zmiany swojego stylu życia i nakreślenie Tobie wizji tego, jak on to sobie wyobraża.
Zastanów się, czy Tobie z kimś takim jak on jest po drodze.

33

Odp: Pieniądz niezgody

Wygląda na to, że zwyczajnie nie zgadzacie się w wielu kwestiach, przede wszystkim w podejściu do  życia i sposobie organizacji czy wykorzystania wolnego czasu. Z tym całkowitym pasożytowaniem i utrzymywaniem go przez Ciebie to może lekka przesada, bo przecież on sam zarabia. Ale skoro czujesz się postawiona pod ścianą, kiedy on czegoś od Ciebie wręcz na siłę wymaga - to już jest powód do zastanowienia. Nikt nie będzie w partnerskim związku układał życia drugiej osobie, dlatego on nie wykazuje widocznie zrozumienia dla Twojego stylu życia.

34

Odp: Pieniądz niezgody

Ja sie czuje wykorzystana w tym momencie. I czuje sie jak na okresie probnym. Jezeli facet mowi mi, ze jak bede chodzic do pracy jak zalozymy rodzine zeby kupic sobie cos materialnego, co on uwaza za zbedne, to on tego nie zniesie. Bo bede robic to kosztem rodziny... a jego cwiczenia, silownia, zawody nie sa kosztem rodziny ? To tez jego czas, ktory zamiast na siebie moze poswiecic dla nas. Jestem teraz duzo czesciej w domu niż on. Zakladajac rodzine nie planuje rezygnowac z pracy..  .Jego nie ma, on 5 x w tygodniu wychodzi z samego rana wraca poznym wieczorem, robi to, co lubi, cwiczy duzo i czesto, przygotowuje sie do zawodow. Dlaczego ja mam nie chodzic do pracy jak bedziemy mieli dzieci na tyle czesto by moc zyc na pewnym poziomie , a on nie rezygnuje z niczego. dlaczego tylko ja ? Dla mnie rowny podzial to rowny podzial. Jezeli ja akceptuje rzeczy ktore on robi,.. np poswieca 8 h tygodniowo na swoje cwiczenia, to czemu ja nie moge tych 8 h wyorzystac na prace i np zakupy, czy na co tylko bede chciala??? I jemu nic do tego jak te 8 h spedzam. On nie moze mowic, ze jezeli te 8 h spedzę na silowni, to nie bedzie mial pretensji, a jak spedze na fryzjerze to juz tak. Nie moze decydowac co mam robic i jak, nie jest moim rodzicem a ja nie jestem mala dziewczynka..zeby ktos decydowal o tym czy cos warto czy nie warto. Nie uwazam siebie za wysmakowana nowobogacka paniusie, ciezko pracuje na swoje pieniadze, pracowalam na to od liceum, ucac sie, idac na studia i teraz prowadzac firme. Nie wiszę na nikim, nie dostaje pieniedzy za lezenie. Wykorzystalam to, co dostałam w zyciu zeby prowadzic zycie ktore mi odpowiada.

Autorko, pomijasz jedna bardzo wazna kwestie: masz straszne parcie na zalozenie rodziny, a on nie. Oboje probujecie wymusic cos na sobie, na co kazdy z was nie ma w tej chwili ochoty i przez to zaraz sie to skonczy z hukiem. Jestescie na zupelnie innych etapach zyciowych, a takze roznicie sie znacznie w temacie podejscia do pieniedzy. Ty probujesz na nim wymusic wyidealizowany przez ciebie model zycia i rodziny, on na tobie probuje wymusic okreslony styl zycia i sposoby wydawania Twoich wlasnych pieniedzy (sic!). Gdybym byla na Twoim miejscu, to bym odpuscila. Milosci tu raczej miedzy wami nie widac, raczej okladanie sie jak nie z jednej to z drugiej strony.

35

Odp: Pieniądz niezgody
Pronome napisał/a:

Ja sie czuje wykorzystana w tym momencie. I czuje sie jak na okresie probnym. Jezeli facet mowi mi, ze jak bede chodzic do pracy jak zalozymy rodzine zeby kupic sobie cos materialnego, co on uwaza za zbedne, to on tego nie zniesie. Bo bede robic to kosztem rodziny... a jego cwiczenia, silownia, zawody nie sa kosztem rodziny ? To tez jego czas, ktory zamiast na siebie moze poswiecic dla nas. Jestem teraz duzo czesciej w domu niż on. Zakladajac rodzine nie planuje rezygnowac z pracy..  .Jego nie ma, on 5 x w tygodniu wychodzi z samego rana wraca poznym wieczorem, robi to, co lubi, cwiczy duzo i czesto, przygotowuje sie do zawodow. Dlaczego ja mam nie chodzic do pracy jak bedziemy mieli dzieci na tyle czesto by moc zyc na pewnym poziomie , a on nie rezygnuje z niczego. dlaczego tylko ja ? Dla mnie rowny podzial to rowny podzial. Jezeli ja akceptuje rzeczy ktore on robi,.. np poswieca 8 h tygodniowo na swoje cwiczenia, to czemu ja nie moge tych 8 h wyorzystac na prace i np zakupy, czy na co tylko bede chciala??? I jemu nic do tego jak te 8 h spedzam. On nie moze mowic, ze jezeli te 8 h spedzę na silowni, to nie bedzie mial pretensji, a jak spedze na fryzjerze to juz tak. Nie moze decydowac co mam robic i jak, nie jest moim rodzicem a ja nie jestem mala dziewczynka..zeby ktos decydowal o tym czy cos warto czy nie warto. Nie uwazam siebie za wysmakowana nowobogacka paniusie, ciezko pracuje na swoje pieniadze, pracowalam na to od liceum, ucac sie, idac na studia i teraz prowadzac firme. Nie wiszę na nikim, nie dostaje pieniedzy za lezenie. Wykorzystalam to, co dostałam w zyciu zeby prowadzic zycie ktore mi odpowiada.

Autorko, pomijasz jedna bardzo wazna kwestie: masz straszne parcie na zalozenie rodziny, a on nie. Oboje probujecie wymusic cos na sobie, na co kazdy z was nie ma w tej chwili ochoty i przez to zaraz sie to skonczy z hukiem. Jestescie na zupelnie innych etapach zyciowych, a takze roznicie sie znacznie w temacie podejscia do pieniedzy. Ty probujesz na nim wymusic wyidealizowany przez ciebie model zycia i rodziny, on na tobie probuje wymusic okreslony styl zycia i sposoby wydawania Twoich wlasnych pieniedzy (sic!). Gdybym byla na Twoim miejscu, to bym odpuscila. Milosci tu raczej miedzy wami nie widac, raczej okladanie sie jak nie z jednej to z drugiej strony.

Mogę się podpisać pod tym postem! Rozmijacie się w oczekiwaniach oraz w podejściu do życia czy zarządzania domowymi finansami. Ciężko będzie znaleźć wspólny język na dłuższy czas..

36

Odp: Pieniądz niezgody
krychaz4tego napisał/a:

rzuca mi słowa, że przeszkadza mu to ze zyjemy na 2 roznych standartach.
Sluchajcie...


No jak mu przeszkadza, to niech to zmieni. Może zerwać lub żyć na twoim standardzie, wtedy inie będzie już mu nic przeszkadzać.

Chyba nic więcej nie napiszę ponad to co już było - na moje facet martwi się o własną przyszłość, a  jeśli miałby poważniej tworzyć z tobą związek, to chyba tylko na jego warunkach (kieszonkowe itp.); nie wiadomo ile w tym wszystkim uczuć do ciebie, a na ile są to jego potrzeby czy wyczucie sytuacji różne od twoich; a mieszkanie trzyma z niepewności.
Bądź co bądź moje odczucia są podobne do twoich.

37

Odp: Pieniądz niezgody

Stało sie , powiedziałam ze jeżeli nie widzi naszej przyszłości to musimy sie rozejść.. zaczęły sie dyskusje...ze brakuje mu we mnie rzeczy na których mu zależy... brak czułości , bliskości, oszczędzania itd.. mówiłam mi ze mi na nim zależy ..mówił ze nie wie..co czuje, ze nie wie czy dobrze , ze mamy sie rozstać...na koniec po naszej rozmowie powiedział,  ze uważa ze powinnismy sie rozstać ...i ze chce sie rozstać ...

38

Odp: Pieniądz niezgody
krychaz4tego napisał/a:

Stało sie , powiedziałam ze jeżeli nie widzi naszej przyszłości to musimy sie rozejść.. zaczęły sie dyskusje...ze brakuje mu we mnie rzeczy na których mu zależy... brak czułości , bliskości, oszczędzania itd.. mówiłam mi ze mi na nim zależy ..mówił ze nie wie..co czuje, ze nie wie czy dobrze , ze mamy sie rozstać...na koniec po naszej rozmowie powiedział,  ze uważa ze powinnismy sie rozstać ...i ze chce sie rozstać ...


Wydaje mi się,  że jeśli ktoś kocha, to mówi, że kocha. Najwyżej nie może/nie chce być z innych powodów, o którym też powie, ale nie będzie nim "nie wiem co czujem".

39

Odp: Pieniądz niezgody

To jeszcze doszło brak czułości i bliskości.

Nic lepszego nie mogło Cie spotkac. Głupoty te powiedział, bo przecież to nigdy nie będzie jego wina, on jest idealny.

Szukaj kogoś bez kompleksów

40

Odp: Pieniądz niezgody
krychaz4tego napisał/a:

Stało sie , powiedziałam ze jeżeli nie widzi naszej przyszłości to musimy sie rozejść.. zaczęły sie dyskusje...ze brakuje mu we mnie rzeczy na których mu zależy... brak czułości , bliskości, oszczędzania itd.. mówiłam mi ze mi na nim zależy ..mówił ze nie wie..co czuje, ze nie wie czy dobrze , ze mamy sie rozstać...na koniec po naszej rozmowie powiedział,  ze uważa ze powinnismy sie rozstać ...i ze chce sie rozstać ...

Boze, co on z tym oszczedzaniem. Niech on sie obudzi. Na co kase robic jak sie ma mieszkanie, jak sie ma wszystko? Pieniadze to przyjemnosc ma byc.
Dobrze, ze nie chce z Toba byc. Po co Ci bedzie jakis facet wylilczal czy sobie perfumy mozesz kupic?

41

Odp: Pieniądz niezgody
krychaz4tego napisał/a:

Stało sie , powiedziałam ze jeżeli nie widzi naszej przyszłości to musimy sie rozejść.. zaczęły sie dyskusje...ze brakuje mu we mnie rzeczy na których mu zależy... brak czułości , bliskości, oszczędzania itd.. mówiłam mi ze mi na nim zależy ..mówił ze nie wie..co czuje, ze nie wie czy dobrze , ze mamy sie rozstać...na koniec po naszej rozmowie powiedział,  ze uważa ze powinnismy sie rozstać ...i ze chce sie rozstać ...

Szykuje się więc rozstanie. Przykro mi, ale na podstawie tego, co nam tu opisałaś łatwo było domyślić się, że tak właśnie będzie. Nie chcę znowu przedstawiać swojej analizy związku, powiem tylko że wszystko podtrzymuję. Niestety ale od dłuższego czasu drażnisz tego faceta, drażnisz sobą taka jaka jesteś.
Nie pasujecie do siebie i całe szczęście w tym nieszczęściu, że wreszcie odważyłaś się na konkretną rozmowę i że on jasno postawił sprawę oszczędzając ci złudzeń.
A może jeszcze się dogadacie? Któż to wie, w życiu bywa różnie, jednak na ten moment jest to raczej niemożliwe.
Jeszcze raz powtarzam, jemu nie chodzi o oszczędzanie jako takie, tylko o jakiś umiar w szastaniu pieniędzmi, o jakąś pokorę i skromność. Ja też mam podobne podejście do kasy, jak twój facet i nie wytrzymałabym nerwowo mając za partnera osobę, która non stop kręci się koło swoich egoistycznych zachcianek nie mając niczego innego i atrakcyjnego dla mnie w swojej głowie. No nie wytrzymałabym z kimś takim. Najpierw próbowałabym coś takiemu człowiekowi wytłumaczyć, potem widząc swoją bezsilność coraz bardziej ktoś taki by mnie drażnił, potem przestałabym tego kogoś szanować i traktować poważnie. Taka właśnie jestem, ale rozumiem, że ludzie bywają różni.
Ty autorko tak naprawdę nie robiłaś i nie robisz nic złego, ale dla tego faceta jest to najwyraźniej nie do przyjęcia.
Nie chodzi o to, że trzymam jego stronę. Chodzi mi po prostu o to, że lepiej jest rozstać się z człowiekiem, jesli występuje tak znaczna różnica poglądów, podejścia do życia. Po co bowiem męczyć się i trzymać coś, co jest bez sensu, na siłę.
Tak czy siak bardzo Ci współczuję, bo wiem, że jest ci teraz bardzo przykro.

42

Odp: Pieniądz niezgody

Ulle skończ w końcu z tym obrażaniem autorki. Nie znasz jej a piszesz o niej wprost, że jest lista laska, która tylko szpanuje pieniędzmi.

Nikogo nie obchodzi Twoje, zupełnie błędne, podejście do osób kupujących luksusowe towary. Wbij sobie do łba, że niekoniecznie muszą to być szpanerzy, ale normalne osoby, które po prostu dla siebie chcą coś z górnej półki. Tym bardziej, że autorkę na to stać, tym bardziej, że myśli też przyszłościowo i nie wydaje całej wypłaty na zachcianki. Jak ktoś już napisał, po to są pieniądze aby spełnić swoje zachcianki, kupić lepszy samochód a nie zwykłego fiata, kupić lepsze mieszkanie a nie lepiankę lesie oto.


Kompleksy trzeba leczyć.

43

Odp: Pieniądz niezgody
ja86 napisał/a:

Ulle skończ w końcu z tym obrażaniem autorki. Nie znasz jej a piszesz o niej wprost, że jest lista laska, która tylko szpanuje pieniędzmi.

Nikogo nie obchodzi Twoje, zupełnie błędne, podejście do osób kupujących luksusowe towary. Wbij sobie do łba, że niekoniecznie muszą to być szpanerzy, ale normalne osoby, które po prostu dla siebie chcą coś z górnej półki. Tym bardziej, że autorkę na to stać, tym bardziej, że myśli też przyszłościowo i nie wydaje całej wypłaty na zachcianki. Jak ktoś już napisał, po to są pieniądze aby spełnić swoje zachcianki, kupić lepszy samochód a nie zwykłego fiata, kupić lepsze mieszkanie a nie lepiankę lesie oto.


Kompleksy trzeba leczyć.


Pierwsza rzecz- nie mam łba, tylko głowę.
Druga rzecz- pewnie mam jakieś kompleksy, jak każdy zresztą, ale czy powinnam chodzić z tym do psychologa?Bez przesady, są w normie.
Pisze tak do autorki, bo przedstawiam jej sprawę z mojego punktu widzenia (trudno żebym pisała inaczej niż myślę), a po drugie po to, by zrozumiala, że z tym facetem nie było dla niej przyszłości. Niestety, ale ludzie czasem źle się dobierają i dlatego wystąpią między nimi różne problemy, które uniemożliwiają wspólne życie, czynić je pieklem. Znam znacznie bardziej błahe powody do zakończenia związku.
Czy autorka jest pusta laska?  Nie wiem tego, bo nie znam jej osobiście, ale raczej nie sądzę, by była tylko próżna. Pracuje, dorabia się czegoś po drodze, radzi sobie świetnie, jednak jej zakupoholizm skierowany na luksusowe sprawy musi być mocno przesadzony, skoro facet nie może już na to patrzeć. Ona ma prawo robić, co jej pasuje i stać ja na to, ale on też ma prawo patrzeć na to krytycznie, aż do odsuniecia się od niej włącznie.
Ten związek polega głównie na przeciąganiu liny w swoją stronę i chyba spiro tych lin oni muszą przeciągać.
Niestety nie wszystkim parom pisane jest powodzenie. Mnie tylko o to chodzi, a faceta po prostu rozumiem. I jak zawsze podkreślam, że bazuje tylko na tym, co wyczytałam w danym wątku.

44

Odp: Pieniądz niezgody

Ulle, z całym szacunkiem, ale Twoje podejście do pieniędzy skrzywia Ci obraz sytuacji. Nie lubisz wydawać większej kasy, onieśmielają Cię rzeczy z górnej półki, czujesz się komfortowo tylko wtedy gdy oszczędzasz- git, tak już masz- ale przestań patrzeć z góry na ludzi, którzy postępują inaczej. Autorka SAMA zarabia na pieniądze, to i może je wydawać jak jej się podoba i jeżeli do szczęścia jej jest potrzebne Chanel, a nie bluzka ze straganu, to też jej prywatna sprawa.

Autorko, nie wyobrażam sobie, żeby partner mieszkał w moim domu, a nie dokładał się do rachunków. Co Ty, jakaś fundatorka all inclusive jesteś? A już oczekiwanie, że będziesz dostosowywać swoje zakupy do jego możliwości finansowych, jest żałosne. Facet ma kompleksy i chce je leczyć ograniczając Ciebie. Wisienką na torcie jest fakt, że daje Ci do zrozumienia, że i tak Cię testuje, bo nie wie czy warto się z Tobą wiązać na poważnie yikes Super kandydat, nie ma co... Dobrze się stało, że to koniec. Absolutnie miałaś prawo czuć się wykorzystywana.

45

Odp: Pieniądz niezgody

Ulle tylko Ty zamiast przedstawić potencjalne postrzeganie partnera starasz się wymusić swój jako jedyny słuszny i polega to na stosowaniu przez Ciebie wyrażeń ocennych w stosunku do autorki takich jak:
- mam wrażenie, że jesteś taka nowobogacka, która w egoistyczny sposób zaspokaja swoje potrzeby
- żebyś była bardziej pokorna wobec życia i nie miała takich zapędów, że oto jesteś w wyższej klasie społecznej, bo masz najdroższe rzeczy. Może twojego faceta razi twój egoizm oraz materialistyczne i konsumcyjne podejście do życia?
- jedyne, czego od ciebie oczekuje, to żebyś przestała szpanować Kasą
- bo podobnie jak on też drażnią mnie takie wysmakowane nowobogackie paniusie,

Itp. to tylko część z jednej Twojej wypowiedzi.
W żaden sposób nie uargumentowalas dlaczego tak obrażasz autorkę. Który fragment jej historii wskazuje na bycie taka osoba. Dla Ciebie KAZDA osoba, która zamiast sopockiej kupi krakowska jest snobem, nowobogackim egoistą itp.

Tak jak pisałem, to nie autorka ale Ty masz pod tym kątem problem wymagający leczenia, gdyż nie jest to normalne.

46

Odp: Pieniądz niezgody

Nie rozumiem tutaj jednej rzeczy: jakim cudem facet ma niby na Tobie pasożytować, skoro sam zarabia? To na co on tą kasę przeznacza? Mieszka u Ciebie, żyje niby na Twój koszt, ale i tak pracuje..? To co, odkłada na przyszłość czy inwestuje w jakiś cudowny biznes, ze nie stać go na opłacenie rachunków ani mieszkanie na własny koszt?
Zgadzam się z ulle, że tutaj naprawdę ciężko znaleźć jakiekolwiek porozumienie. Każde z nich ma swoją wizję na to, jak tymi finansami zarządzać. Każde też jest na innym etapie i na ten moment potrzebuje chyba czegoś innego w życiu. Przeciągają się tak nawzajem w pokazywaniu drugiej stronie co jest słuszne a czego nie powinno się robić i chyba rozejście się zaoszczędzi każdemu nie potrzebnych nerwów. Jedno woli oszczędzać na codziennych potrzebach inne woli wydawać - no cóż nie dobrali się..

47

Odp: Pieniądz niezgody
ja86 napisał/a:

Ulle tylko Ty zamiast przedstawić potencjalne postrzeganie partnera starasz się wymusić swój jako jedyny słuszny i polega to na stosowaniu przez Ciebie wyrażeń ocennych w stosunku do autorki takich jak:
- mam wrażenie, że jesteś taka nowobogacka, która w egoistyczny sposób zaspokaja swoje potrzeby
- żebyś była bardziej pokorna wobec życia i nie miała takich zapędów, że oto jesteś w wyższej klasie społecznej, bo masz najdroższe rzeczy. Może twojego faceta razi twój egoizm oraz materialistyczne i konsumcyjne podejście do życia?
- jedyne, czego od ciebie oczekuje, to żebyś przestała szpanować Kasą
- bo podobnie jak on też drażnią mnie takie wysmakowane nowobogackie paniusie,

Itp. to tylko część z jednej Twojej wypowiedzi.
W żaden sposób nie uargumentowalas dlaczego tak obrażasz autorkę. Który fragment jej historii wskazuje na bycie taka osoba. Dla Ciebie KAZDA osoba, która zamiast sopockiej kupi krakowska jest snobem, nowobogackim egoistą itp.

Tak jak pisałem, to nie autorka ale Ty masz pod tym kątem problem wymagający leczenia, gdyż nie jest to normalne.

No może rzeczywiście niektóre moje stwierdzenia były ocenogenne i to na niekorzyść autorki. Ja jednak taka jestem, że zamiast owijać w bawełnę, krążyć dookoła świata pisze i wyrażam się wprost. Nie wynika to z mojej złośliwości albo z kompleksów (daj spokój z tymi kompleksami, niedorzeczne przypuszczenie, jeśli chodzi o mnie), lecz z tego, że w sposób dosadny i przez to docierający do kogoś aż do bólu staram się wyjaśnić o czym dokładnie piszę. A ponieważ mam takie a nie inne poglądy, to jest rzeczą zrozumiala, że właśnie je przedstawiam, bo niby czyje miałabym przedstawiać?
I jeszcze raz podkreśla-wszyscy wyrabiamy sobie zdanie tylko na podstawie postów danego autora i ile jest osób komentujących, tyle jest też osądów. Ja mam akurat takie i co mam z tym zrobić?
Mam dostosować się do reszty i pisać to, co inni? Tylko po to, zeby komuś się przypodobać?
Ktoś zakłada wątek, bo nie radzi sobie z czymś i potrzebuje rad osób postronnych. Dziełem przypadku jest to, kto z nas zainteresuje się jakimś wątkiem. Mnie np nie wszystkie tematy interesują, ale bywają takie, w których chce się wypowiedzieć, więc robię to. Liczę się z tym, że czasem faktycznie trafiam w sedno i pomagam komuś, a czasem, mimo dobrych intencji, tylko namieszam komuś w głowie.
Jednak jakby nie było zawsze chce dobrze, czasem może trochę za ostro. Być może.

W tym akurat wątku wyszło tak, że rozumiem faceta autorki, bo znając siebie też nie wytrzymałabym nerwowo patrząc na kogoś, kto co drugi dzień kupuje sobie jakąś droga rzecz. Przerażałby mnie apetyt tej osoby na luksusy, co nie znaczy, że sama noszę łachy i chodzę w wykoślawionych buciorach albo lubuje się tylko w starych obskurnych gratach.

Lepiej żeby autorka patrzyła na rzecz realnie niż łudziła się albo chodziła z wielkim znakiem zapytania nad głową.
Czy na naszym portalu zawsze tylko autor /autorka zasługują na zrozumienie i współczucie? Nie lepiej to być obiektywnym zachowując prawo do własnego zdania?

48

Odp: Pieniądz niezgody
ja86 napisał/a:

Ulle tylko Ty zamiast przedstawić potencjalne postrzeganie partnera starasz się wymusić swój jako jedyny słuszny i polega to na stosowaniu przez Ciebie wyrażeń ocennych w stosunku do autorki takich jak:
- mam wrażenie, że jesteś taka nowobogacka, która w egoistyczny sposób zaspokaja swoje potrzeby
- żebyś była bardziej pokorna wobec życia i nie miała takich zapędów, że oto jesteś w wyższej klasie społecznej, bo masz najdroższe rzeczy. Może twojego faceta razi twój egoizm oraz materialistyczne i konsumcyjne podejście do życia?
- jedyne, czego od ciebie oczekuje, to żebyś przestała szpanować Kasą
- bo podobnie jak on też drażnią mnie takie wysmakowane nowobogackie paniusie,

Itp. to tylko część z jednej Twojej wypowiedzi.
W żaden sposób nie uargumentowalas dlaczego tak obrażasz autorkę. Który fragment jej historii wskazuje na bycie taka osoba. Dla Ciebie KAZDA osoba, która zamiast sopockiej kupi krakowska jest snobem, nowobogackim egoistą itp.

Tak jak pisałem, to nie autorka ale Ty masz pod tym kątem problem wymagający leczenia, gdyż nie jest to normalne.

No może rzeczywiście niektóre moje stwierdzenia były ocenogenne i to na niekorzyść autorki. Ja jednak taka jestem, że zamiast owijać w bawełnę, krążyć dookoła świata pisze i wyrażam się wprost. Nie wynika to z mojej złośliwości albo z kompleksów (daj spokój z tymi kompleksami, niedorzeczne przypuszczenie, jeśli chodzi o mnie), lecz z tego, że w sposób dosadny i przez to docierający do kogoś aż do bólu staram się wyjaśnić o czym dokładnie piszę. A ponieważ mam takie a nie inne poglądy, to jest rzeczą zrozumiala, że właśnie je przedstawiam, bo niby czyje miałabym przedstawiać?
I jeszcze raz podkreśla-wszyscy wyrabiamy sobie zdanie tylko na podstawie postów danego autora i ile jest osób komentujących, tyle jest też osądów. Ja mam akurat takie i co mam z tym zrobić?
Mam dostosować się do reszty i pisać to, co inni? Tylko po to, zeby komuś się przypodobać?
Ktoś zakłada wątek, bo nie radzi sobie z czymś i potrzebuje rad osób postronnych. Dziełem przypadku jest to, kto z nas zainteresuje się jakimś wątkiem. Mnie np nie wszystkie tematy interesują, ale bywają takie, w których chce się wypowiedzieć, więc robię to. Liczę się z tym, że czasem faktycznie trafiam w sedno i pomagam komuś, a czasem, mimo dobrych intencji, tylko namieszam komuś w głowie.
Jednak jakby nie było zawsze chce dobrze, czasem może trochę za ostro. Być może.

W tym akurat wątku wyszło tak, że rozumiem faceta autorki, bo znając siebie też nie wytrzymałabym nerwowo patrząc na kogoś, kto co drugi dzień kupuje sobie jakąś droga rzecz dla samej tylko idei, żeby to była rzecz z najwyższej półki. Przerażałby mnie apetyt tej osoby na luksusy, co nie znaczy, że sama noszę łachy i chodzę w wykoślawionych buciorach albo lubuje się tylko w starych obskurnych gratach.

Lepiej żeby autorka patrzyła na rzecz realnie niż łudziła się albo chodziła z wielkim znakiem zapytania nad głową.
Czy na naszym portalu zawsze tylko autor /autorka zasługują na zrozumienie i współczucie? Nie lepiej to być obiektywnym zachowując prawo do własnego zdania? W tym akurat przypadku bardziej przemawiają do mnie argumenty tego faceta. Czy to źle?

49

Odp: Pieniądz niezgody

Każdy zasługuje na zrozumienie. Sam wielokrotnie krytykowałem autorów. Tylko, że muszą być ku temu podstawy. Przedstawienie punktu widzenia jednej strony to jedno, jednak bezpodstawne krytykowanie i wręcz obrażanie drugiej to coś innego. Kolejny post i kolejna niesprawiedliwa ocena. Na jakiej podstawie piszesz "apetyt autorki na luksusy" ?

LJesteś skrajnie nietolerancyjna osoba i jedyne co pokazujesz to to, że autorka trafiła na taką samą skrajnie nietolerancyjna osobę z zapędami do rządzenia się cudzym majątkiem.

Ty wolisz zapierniczac w korpo i odkładać aby w wieku 90 lat mieć milion z którym zostaniesz pochowana, autorka zapierniczac w korpo aby móc kilo spędzać czas wolny i mieć zapewnioną przyszłość.

Dwa różne style, dlatego też oboje źle się dobrali. Dodać do tego jeszcze brak jakiegokolwiek szacunku partnera do autorki i mamy mieszankę wybuchową

50

Odp: Pieniądz niezgody
ulle napisał/a:

W tym akurat wątku wyszło tak, że rozumiem faceta autorki, bo znając siebie też nie wytrzymałabym nerwowo patrząc na kogoś, kto co drugi dzień kupuje sobie jakąś droga rzecz dla samej tylko idei, żeby to była rzecz z najwyższej półki. Przerażałby mnie apetyt tej osoby na luksusy, co nie znaczy, że sama noszę łachy i chodzę w wykoślawionych buciorach albo lubuje się tylko w starych obskurnych gratach.

Mysle, ze jednak sporo prawdy pisza ci tu przedmowcy. Nie masz prawa oceniac autorki pod wzgledem tego, na co wydaje wlasne pieniadze. Zupelnie tak jakbys zamienila sie w jej ex partnera, a problem calej dynamiki tego zwiazku lezy gdzie indziej. Na tym polu to on ma problem, nikt mu nie kazal wiazac sie z kobieta, ktora ma wieksze przychody. Nie umie sobie z tym dojrzale poradzic. Nie moze probowac cos wymusic na partnerce, podobnie tak jak ty to robisz. Taki neurotyczny facet to utrapienie, kajdany w zwiazku. Nie wiem po co autorce taki zwiazek. Nie przesadzajmy tez z tymi ''luksusami''. Dziewczyna pisze cos o 12.000 do wspolnej kasy. Zakladam, ze sredni dochod miesieczny oscyluje ok. 20.000 tys na miesiac, minus podatki i ubzpieczenie i zostaje 3000 euro na czysto. To nie sa kokosy, przecietne zarobki klasy sredniej.

51 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-03-05 12:56:38)

Odp: Pieniądz niezgody

Może coś źle zrozumiałem, ale jeśli dla kogoś 3 tys. EURO, czyli wg kursu prawie 13 tys na rękę /miesiąc to nie jest dużo, to chyba żyjemy w jakiś zupełnie dwóch różnych światach. Ale raczej nie jest to dla mnei klasa średnia..

Podejście do zarządzania kasą wynika z pewnością z charakteru, ale też z aktualnych potrzeb czy stanu posiadania. Wiadomo, że jak się dochód zwiększa, to można sobie pozwolić na więcej. Póki każdy wydaje SWOJE pieniądze, wszystko jest na swoim miejscu. Nie dopuszczam możliwości, żeby ktoś próbował decydować za mnie na co wydaje swoją wypłatę. Trochę inna sytuacja wygląda, jeśli mamy jakieś poważniejsze zobowiązania typu wydatki na dom, dzieci, spłata kredytu itp. Tutaj sprawa rozchodzi się o to jaką sumę i na co powinno się wydać a ile zaoszczędzić, bo może kiedyś przyda się na inne "ważniejsze" potrzeby. Jakie to potrzeby, to już każdy chyba widzi inaczej..

52 Ostatnio edytowany przez dexx (2020-03-05 13:13:09)

Odp: Pieniądz niezgody

Przynajmniej okazało się, że nie leciał na kasę skoro postanowił o rozstaniu.
Faceci nie trawią kobiet, które zarabiają więcej od nich. Tak to jest - pomijając jakiś niewielki procent wszelkiej maści naciągaczy.
Gość może coraz gorzej czuł się w związku gdzie on zasuwa od 7 do 22 a i tak partnerka zarabia więcej. Może też tyle pracował bo chciał doszlusować do Ciebie i twoich standardów. Dnia nie starczało. I wreszcie dał spokój. Znajdzie sobie jakąś skromniejszą w dochodach i wydatkach, która będzie łaskawym okiem patrzeć na te jego x tys. na m-c.

Większa kasa u partnerki frustruje Tych, którzy zarabiają mniej a dla Tych, którzy zarabiają więcej nie jest atutem - będą bardziej zwracać uwagę chociażby na urodę.

Czy któryś facet chwalił się kolegom przy piwie, że jego kobieta zarabia dużo ?

Trzeba było trzymać kasę w firmie - inwestować - nie ujawniać ile tego jest - przygnieć do domu średnią krajową i byłby spokój.

53

Odp: Pieniądz niezgody

Życie jest zbyt krótkie aby wiązać się z kimś kto każe nam się umartwiać, zabrania luksusu i róznych przyjemności  mimo, że nas na to stać.

54

Odp: Pieniądz niezgody
krychaz4tego napisał/a:


Aktualnie mieszkamy u mnie, ja place czynsz i kredyt, on ( mieszkamy juz tu ponad 6 miesiecy w moim mieszaniu) nie placi nic,
On nie wyobraza sobie zycia ze mna w tej formie bo za duzo wydaje. Kupuje drogie rzeczy do ubrania, drogie kosmetyki.
Mowi, ze mam zaczac zyc na nizszym poziomie , tak zebysmy zrownali sie poziomami.
W jego glowie wyglada to tak: mamy wspolne pieniadze , ja i on zarabiamy. on rezygnuje troche z godzin pracy ale tylko i wylacznnie gdy bedziemy miec wspolna kase. Pojedziemy na dłuższe wakacje, tez tyllko pod warunkiem , że kasa bedzie wspolna, bo on straci podczas nieobecnosci pieniadze ( a mi jest latwiej je odrobić ).
Wedlug niego z tej puli powinnismy dostawac kieszonkowe na wlasne wydatki. problem zaczyna sie robic gdy dowiedzialam sie , ze on nie pozwoli mi kupic sobie drozszej rzeczy, bo wedlug niego jest to absurd i jezeli bede chciala kupic cos drozszego to mam na to sobie zaoszczedzic z kieszonkowego. Troche mi to nie pasuje, zarabiam wiecej, wkladam wiecej , a na koniec to on mi mowi,ze nie moge czegos kupic. Mowi tez ze nie mysle o przyszlosci, i ze zamiast teraz wydawac swoje pieniadze to powinnam je odkladac i zadbac o to zeby nam sie zylo potem lepiej. Ja nie uwazam ze jestem nieodpowiedzialna i przefurmaniam pienaidze, MAm 30 L, odlozylam na samochod, pracuje na wlasnej dzialanosci, kupilam mieszkanie na kredyt,

To jak on t widzi - Ty zarabiasz więcej, wiec chce mieć wspólne pieniądze z Tobą i żebyście sobie kieszonkowe wypłacali - czyli de facto Ty ze swoich pięniędzy będziesz jemu wypłacała? Do tego nie możesz wg niego wydawać własnych pieniędzy na co chcesz? yikes Do tego on żyje na Twój koszt? Wakacje za wspólną - czyli w większości Twoją kasę, bo on zarabia mniej. Zarabia mniej, wkłada do wspólnej puli mniej, ale wyciąga więcej - interes życia!

Aleś się wpakowała... Pasożyt i zazdrośnik i cwaniaczek.

Jak się chce zrównać poziomami, to niech zacznie lepiej zarabiać, zamiast zrównywać sie biorąc od Ciebie "kieszonkowe".

55

Odp: Pieniądz niezgody

Tez nie jest tak ze on miał cos ze mnie finansowego..tak mo sie wydaje..opłacał swoje.. płacił na wyjściach.przeszkadzać zaczęło mi to, ze trzyma mieszkanie bo nie wie co dalej z nami.. wiem ze przez pierwszy okres nie wiedział co z nami będzie ..a mieszkać gdzieś trzeba..ale miesiąc za miesiącem mijał..nie mówił o naszej przyszłości , a ja czułam sie jak na okresie próbnym..niepewnie...zależy mi na nim, i nie muszę mieć rodziny dzisiaj, ale muszę wiedzieć, ze zakłada ze bd razem...ta niepewność dawała mi frustracje, niechęć tez do zbliżeń.. aż on stwierdził, ze nie ma z tego tego czego chce...

56

Odp: Pieniądz niezgody

A czyli to nie jest tak, że on się całkowicie od Ciebie uzależnił finansowo?
Przecież na samym początku wspomniałaś, że pracuje? Wygląda, że jest strasznie niezdecydowany i pogubiony a przy tym idzie na łatwiznę. A d tego próbuje usilnie dostosować Ciebie do swojego schematu. Kiedyś się musi zdecydować a Twoja cierpliwość ma chyba swoje granice?

57

Odp: Pieniądz niezgody
krychaz4tego napisał/a:

Tez nie jest tak ze on miał cos ze mnie finansowego..tak mo sie wydaje..opłacał swoje.. płacił na wyjściach.przeszkadzać zaczęło mi to, ze trzyma mieszkanie bo nie wie co dalej z nami.. wiem ze przez pierwszy okres nie wiedział co z nami będzie ..a mieszkać gdzieś trzeba..ale miesiąc za miesiącem mijał..nie mówił o naszej przyszłości , a ja czułam sie jak na okresie próbnym..niepewnie...zależy mi na nim, i nie muszę mieć rodziny dzisiaj, ale muszę wiedzieć, ze zakłada ze bd razem...ta niepewność dawała mi frustracje, niechęć tez do zbliżeń.. aż on stwierdził, ze nie ma z tego tego czego chce...

Jak to nie miał nic finansowego, skoro mieszka za darmo? Domaga się, byś się dzieliła z nim pieniędzmi - a jednocześnie nie wie, czy "coś z tego będzie". Jak nie wie, to niech się najpierw dowie, zanim zacznie domagać się utrzymywania go, czy zabraniać Ci wydawania TWOICH pieniedzy na co chcesz.

Mało tego - oprócz korzyści finansowych on jeszcze chce mieć seks za zawołanie! Wcale Ci się nie dziwię, że nie masz ochoty.

Po co Ty z nim w ogóle jesteś? PRzecież to jest typowy pasożyt. Już niedługo zaczniesz się uginać pod jego żądaniami i skakać wokół niego spełniając zachcianki i licząc na to, że przyklęknie na kolanko i się łaskawie oświadczy.

58

Odp: Pieniądz niezgody

"On 32 lata, zarobki bardzo dobre"

Jaki pasożyt, jaki uzależniony finansowo? No ludzie.
Jakby chciał pasożytować to by się z autorką nie pożegnał.
Przecież widać, że jej zależy.
Wstawił by gadkę, że ślub w przyszłym roku i nie było by tematu.

59

Odp: Pieniądz niezgody

Ano tak to.
Zarabia 5000, z czego 1700 wydaje na sam kredyt za swoje mieszkanie. Dodaj do tego opłaty stałe, takie jak czynsz, energia itd. Potem trzeba jeszcze coś jeść, coś na grzbiet założyć i jakoś do roboty dojeżdżać. Nie mówiąc o innych aspektach życia codziennego, które też nie bywają tanie.
Uzbiera się z tych niezbędnych potrzeb niezła suma, co do której nie ma wcale pewności, że je owe 5000 pokryje.
Tymczasem dzięki funduszom Autorki wątku, może sobie na luzie spłacać swoje zobowiązania i jeszcze marudzić na co ona wyda swoją kasę ...

60

Odp: Pieniądz niezgody

Nie wydaje mi sie , ze wisiał...natomiast miał wygodna sytuacje...w razie czego zawsze mozna sie zawinąć i jechać do siebie...nie wiem czemu..czy ktoś mu zawrócił w głowie..czy realnie stwierdził,ze mu nie odpowiadam.na odchodne powiedział , ze mam duzo dobrych cech , ale on nie ma tego na czym mu zależy..i ze nie wie co czuje

61

Odp: Pieniądz niezgody

Chłop się powinien ogarnąć w kwestii brania kasy od Autorki i przede wszystkim układania jej jakiś dziwnych scenariuszy lub próby dostosowania jej do swojego schematu. te wszystkie pozostałe sprawy, jakby nie patrzeć, to to na co przeciętny człowiek wydaje swoje pieniądze.

62

Odp: Pieniądz niezgody

5 tys. to do kasy na życie - autorka pisała - a więc "po kredycie" co jest całkiem nieźle.
Czy on ma jakieś zobowiązania poza kredytem na mieszkanie to nie wiemy. Raczej oszczędny skoro namawiał autorkę do ograniczania wydatków - to pewnie nie ma.

I chciałbym zauważyć, że związek (były) miał duże problemy w kwestii pieniędzy gdzie oboje mieli 17 tys. na czysto i zero dzieci na utrzymaniu.
To jakaś kosmiczna farsa.

Trzymał mieszkanie bo nie był pewny i jak widać nie przekonałaś go do siebie.

63

Odp: Pieniądz niezgody

przeniesione z kolejnego wątku Autorki:

krychaz4tego napisał/a:

Witam wsyztskich, pisze tutaj kolejny raz..jakiś czas temu rozstałam sie z facetem. Rozstaliśmy sie po paru latach związku. Oboje koło 30.On właściwie powiedział ze musimy sie rozstać po krorejs tam kłótni. Długo w naszym związku bylo złe. Nakręciliśmy sie na taka spirale ze mieliśmy siebie juz dosyc. Właściwie to było juz 3 takie rozstanie. Mieszkaliśmy przez okres związku razem. On sie po rozstaniu wyprowadzil. Po 3 tygodniach od rozstania napisałam, czy możemy sie spotkać. Widzieliśmy sie, spaliśmy ze sobą. On powiedział ze zależy mu, ale sie boi powrotu.w tym okresie przez około miesiąc był zadowolony, pisał, dzwonił,mówił ze sie stęsknił.  widzieliśmy sie tylko na weekendy. Było miło, czułam ze mu zależy. Mówił rzeczy które pokazywały ze cgce. Zrobimy, kupimy...itd. W pewnym momencie intensywność rozmów zmniejszyła sie z jego strony, przestał dzwonić. Na pytanie czy cos z tego jest odpowiadał , ze nie chce o tym myślec, ze nie chce tego nazywać . Po kolejnym weekendzie  widziałam, ze stracił zainteresowanie , miał momenty kiedy robił  gesty, w których mozna wyczuć ze jest dobrze. Wiecie to są takie drobne gesty, pocałunek, dotyk itd. Na koniec weekendu, wczoraj wracał do siebie. Ja sie popłakałam na odchodne. Powiedziałam mu ze nie wiem co sie dzieje, zależy mi na nim, ale nie dostaje jawnych komunikatów..jak pytam sie co z nami.. martwi mnie to...nie oczekuje ze powie ze wszytsko jest Ok, i ze chce żebyśmy byli. Ale potrzebowałam komunikatu: nie chce byc z tobą lub zobaczymy do czego to zmierza, jak bd dobrze to...itd... natomiast on powiedział tyle: ze nie wie co ma mi odpowiedzieć ... ze nigdy nie byłam i nie będę mu obojętna, ale zna siebie i musi byc to jego decyzja bo nakłanianie nic nie da..bd to powrót na chwile..żebym nie płakała..ja odpowiedziałam..ze nie dam rady dalej tak tego ciągnąć (a ostatnie 2 spotkania było moja inicjatywa) bo to boli , ze liczę na cos, na weekend sie cieszę, kończy sie weekend a ja zapadam sie, . Powiedział tylko, ze sie zdzwonimy za dwa dni...żebym dała znać jak wrócę od znajomej (wieczorem umówiona byłam z koleżanka). Przed spaniem napisał tylko wiadomośc..ze idzie spac i żebym sie odezwała ze bezpiecznie wróciłam.. słuchajcie nie wiem co mam robić..zależy mi na nim, kocham go. Wiem, ze w naszym związku popełniłam tez masę błędów, jest to wartościowy człowiek... jak sie zachować

64

Odp: Pieniądz niezgody

Witam wsyztskich, pisze tutaj kolejny raz.po czasie...Rozstaliśmy sie. Po 3 tygodniach od rozstania napisałam, czy możemy sie spotkać. Widzieliśmy sie, spaliśmy ze sobą. On powiedział ze zależy mu, ale sie boi powrotu.w tym okresie przez około miesiąc był zadowolony, pisał, dzwonił,mówił ze sie stęsknił.  widzieliśmy sie tylko na weekendy. Było miło, czułam ze mu zależy. Mówił rzeczy które pokazywały ze cgce. Zrobimy, kupimy...itd. W pewnym momencie intensywność rozmów zmniejszyła sie z jego strony, przestał dzwonić. Na pytanie czy cos z tego jest odpowiadał , ze nie chce o tym myślec, ze nie chce tego nazywać . Po kolejnym weekendzie  widziałam, ze stracił zainteresowanie , miał momenty kiedy robił  gesty, w których mozna wyczuć ze jest dobrze. Wiecie to są takie drobne gesty, pocałunek, dotyk itd. Na koniec weekendu, wczoraj wracał do siebie. Ja sie popłakałam na odchodne. Powiedziałam mu ze nie wiem co sie dzieje, zależy mi na nim, ale nie dostaje jawnych komunikatów..jak pytam sie co z nami.. martwi mnie to...nie oczekuje ze powie ze wszytsko jest Ok, i ze chce żebyśmy byli. Ale potrzebowałam komunikatu: nie chce byc z tobą lub zobaczymy do czego to zmierza, jak bd dobrze to...itd... natomiast on powiedział tyle: ze nie wie co ma mi odpowiedzieć ... ze nigdy nie byłam i nie będę mu obojętna, ale zna siebie i musi byc to jego decyzja bo nakłanianie nic nie da..bd to powrót na chwile..żebym nie płakała..ja odpowiedziałam..ze nie dam rady dalej tak tego ciągnąć (a ostatnie 2 spotkania było moja inicjatywa) bo to boli , ze liczę na cos, na weekend sie cieszę, kończy sie weekend a ja zapadam sie, . Powiedział tylko, ze sie zdzwonimy za dwa dni...żebym dała znać jak wrócę od znajomej (wieczorem umówiona byłam z koleżanka). Przed spaniem napisał tylko wiadomośc..ze idzie spac i żebym sie odezwała ze bezpiecznie wróciłam.. słuchajcie nie wiem co mam robić..zależy mi na nim, kocham go. Wiem, ze w naszym związku popełniłam tez masę błędów, jest to wartościowy człowiek... jak sie zachować

65

Odp: Pieniądz niezgody

Daj mu czas. Jemu i przede wszystkim sobie.
Rozstania są trudne, bolesne ale po nich jesteśmy silniejsze.
Czytając wątek od początku podejrzewałam że takie będzie zakończenie. Pojawiały się sygnały, które nie były jasne ale źle rokowały na przyszłość. Niektórzy mężczyźni nie potrafią powiedzieć wprost że nie widzą wspólnej przyszłości tylko szukają sztucznych problemów.
Będzie ciężko, ale pomyśl teraz tylko o sobie. O swoich zainteresowaniach, pracy. Daj sobie czas i przestrzeń na przepracowanie rozstania.

Posty [ 1 do 65 z 76 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024