Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 49 ]

1

Temat: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Jestesmy razem od 1.5 roku. W listopadzie on wyprowadzil sie do innego kraju (oboje mieszklismy w UK, on teraz w Irlandii).
W grudniu widywalismy sie dosc czesto, od stycznia co 2 tygodnie plus codzienne rozmowy przez telefon, wiec wyglada niby ok...

Ale to tyle. On wiedzial ze chce zmienic prace, co wiaze sie z wyprowadzka. Zapytalam czy wtedy ewentualnie chcialby mnie miec w Dublinie, na co on odparl ze nie, ze teraz chce sie skupic na sobie, a poza tym nie wie czy znow nie bedzie sie gdzies przeprowadzal i to tylko bylby problem.... Nawet zadnej dyskusji, po prostu nie.

Zawsze unika trudnych dyskusji. W weekendy gdy sie widzimy zawsze spedzamy fajnie czas, ale nigdy nie rozmawiamy o powazniejszych tematach bo "te rozmowy sa za trudne", "po prostu zobaczmy jak to sie ulozy". Gdy chce porozmawiac o jakis problemach lub gdy cos mnie irytuje, on zamyka sie w sobie albo sie zlosci. W efekcie czasem po prostu nie mowie juz nic, bo boje sie jego reakcji, boje sie ze nawet najmniejsza niezgodnosc moze doprowadzic do zerwania.

Nie czuje sie bezpiecznie w zwiazku. Wczesniej, wychodzil glownie ze znajomymi na piwo po pracy, urodziny etc. Od kiedy przeprowadzil sie do Dublina zaczely sie imprezy do zamkniecia klubow, 3 -4 rano. 2 razy w tygodniu. Wlasciwie albo sie widzimy w weekend, albo on idzie do klubu. Nawet nie wiem z kim, nie wiem po co.

Nie planuje weekendow ze mna. To ja musze sie dopytywac czy przyjedzie w weekend, czy kupil bilet, nawet juz kilka dni przed sama data spotkania. Weekendy ze znajomymi potrafil planowac. I na maj, i na czerwiec..... 3 tygodnie temu do ostatniej chwili nie wiedzial czy przyjedzie czy nie, musialam wiele razy pytac.

Wiele razy mowil mi rzeczy ktore jeszcze bardziej podkopywaly moje poczucie bezpieczenstwa w tym zwiazku. Np. "Ja nie chce ustabilizowac sie przez co najmniej najblizsze 5 lat. Jesli tego oczekujesz, moze powinnas znalezc kogos innego". Albo: "Mysle ze ty chcialabys innego zwiazku".

Podsumowujac. 0 planow, nawet luznych na budowanie przyszlosci razem. Wlasciwie, brak jakichkolwiek rozmow o wspolnej przyszlosci. Do tego inne priorytety - znajomi, wyjscia... ale z drugiej strony, naprawde milo spedzamy czas. Chociaz boje sie ze to jest bardziej "tu i teraz" niz cokolwiek wiecej... Warto czekac?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

O ile brak planów bo nie wie jak ułoży mu się przyszłość (np czy nie będzie znowu musiał się przenieść) mogę zrozumieć to teksty 'znajdź innego bo mamy inne oczekiwania' są bardzo wymowne i chyba pokazują że on z Tobą przyszłości nie widzi. Brak entuzjazmu co do wizyt też jest dziwny, powinniście oboje tęsknić i planować spotkania gdy tylko możliwe - tak przynajmniej widzę zdrowy związek  na odległość.

3

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Jak facet sugeruje Ci innego faceta to sprawa jest aż zbyt jasna. Czy moglabyś mu powiedzieć - "weź poszukaj sobie innej?" Nie? No właśnie. Zostaw go. Niech spada na drzewo. Zbyt często trzymamy się związków na siłę, ze strachu przed nieznanym. Facet nie ma jaj żeby to zakończyć. Miej Ty.

4

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
jjbp napisał/a:

O ile brak planów bo nie wie jak ułoży mu się przyszłość (np czy nie będzie znowu musiał się przenieść) mogę zrozumieć to teksty 'znajdź innego bo mamy inne oczekiwania' są bardzo wymowne i chyba pokazują że on z Tobą przyszłości nie widzi.

Kwestia tego ze ja teraz chce zmienic prace a to bedzie sie wiazac najprawdopodobniej z przeprowadzka. I jak mam np szukac pracy w Londynie, to ronwiez moglabym rozejrzec sie w Irlandii - nie mowilam ze tak, chce sie przeprowadzic, juz, teraz, ale bardziej zeby wiedziec czy jest w ogole taka opcja.

No i czy mamy w ogole taki plan. On jeszcze przez przeprowadzka wspominal ze wolalby zebym sie nie przeprowadzala, bo on chce sie skupic na pracy, studiach etc. On po prostu uklada sobie zycie tam, po swojemu, beze mnie, i to mnie boli...

5

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
cathyp napisał/a:
jjbp napisał/a:

O ile brak planów bo nie wie jak ułoży mu się przyszłość (np czy nie będzie znowu musiał się przenieść) mogę zrozumieć to teksty 'znajdź innego bo mamy inne oczekiwania' są bardzo wymowne i chyba pokazują że on z Tobą przyszłości nie widzi.

Kwestia tego ze ja teraz chce zmienic prace a to bedzie sie wiazac najprawdopodobniej z przeprowadzka. I jak mam np szukac pracy w Londynie, to ronwiez moglabym rozejrzec sie w Irlandii - nie mowilam ze tak, chce sie przeprowadzic, juz, teraz, ale bardziej zeby wiedziec czy jest w ogole taka opcja.

No i czy mamy w ogole taki plan. On jeszcze przez przeprowadzka wspominal ze wolalby zebym sie nie przeprowadzala, bo on chce sie skupic na pracy, studiach etc. On po prostu uklada sobie zycie tam, po swojemu, beze mnie, i to mnie boli...

Wiadomo, że boli. Przykre, że ktoś kogo kochasz zapewne, zachowuje się w taki sposób. Nie warto tracić czasu na kogoś, kto tak ewidentnie daje Ci do zrozumienia, że mu na Tobie nie zależy...

6

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Bo popelniasz poważny błąd. Przestań go popędzać, wypytywać i zebrać o jego zainteresowanie. Przekraczasz jego granice, a czegoś takiego nikt przecież nie lubi. On ma swoje życie, a ty jesteś w tym jego życiu na całkowitym marginesie. Gdyby interesowało go twoje zdanie na temat tego, że ma coraz mniej czasu dla ciebie, to przecież pytałby cię o to. Jednak on nie pyta o takie rzeczy, a wręcz opędza się od ciebie, jak od uprzykrzonej muchy, to dlaczego ty wkraczasz w jego prywatne sprawy i non stop go wypytujesz i pewnie jeszcze robisz mu wyrzuty. Szanuj jego granice i przestań się mu narzucać. Będzie chciał, to sam do ciebie przyjdzie.
Do tanga trzeba dwojga.

7

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

To wygląda tak, jakby on już mentalnie się wymiksował z Waszego związku, tylko pewnie za trudne to dla niego, żeby Cię rzucić realnie.

8

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
cathyp napisał/a:

Jestesmy razem od 1.5 roku. W listopadzie on wyprowadzil sie do innego kraju (oboje mieszklismy w UK, on teraz w Irlandii).
W grudniu widywalismy sie dosc czesto, od stycznia co 2 tygodnie plus codzienne rozmowy przez telefon, wiec wyglada niby ok...

Ale to tyle. On wiedzial ze chce zmienic prace, co wiaze sie z wyprowadzka. Zapytalam czy wtedy ewentualnie chcialby mnie miec w Dublinie, na co on odparl ze nie, ze teraz chce sie skupic na sobie, a poza tym nie wie czy znow nie bedzie sie gdzies przeprowadzal i to tylko bylby problem.... Nawet zadnej dyskusji, po prostu nie.

Zawsze unika trudnych dyskusji. W weekendy gdy sie widzimy zawsze spedzamy fajnie czas, ale nigdy nie rozmawiamy o powazniejszych tematach bo "te rozmowy sa za trudne", "po prostu zobaczmy jak to sie ulozy". Gdy chce porozmawiac o jakis problemach lub gdy cos mnie irytuje, on zamyka sie w sobie albo sie zlosci. W efekcie czasem po prostu nie mowie juz nic, bo boje sie jego reakcji, boje sie ze nawet najmniejsza niezgodnosc moze doprowadzic do zerwania.

Nie czuje sie bezpiecznie w zwiazku. Wczesniej, wychodzil glownie ze znajomymi na piwo po pracy, urodziny etc. Od kiedy przeprowadzil sie do Dublina zaczely sie imprezy do zamkniecia klubow, 3 -4 rano. 2 razy w tygodniu. Wlasciwie albo sie widzimy w weekend, albo on idzie do klubu. Nawet nie wiem z kim, nie wiem po co.

Nie planuje weekendow ze mna. To ja musze sie dopytywac czy przyjedzie w weekend, czy kupil bilet, nawet juz kilka dni przed sama data spotkania. Weekendy ze znajomymi potrafil planowac. I na maj, i na czerwiec..... 3 tygodnie temu do ostatniej chwili nie wiedzial czy przyjedzie czy nie, musialam wiele razy pytac.

Wiele razy mowil mi rzeczy ktore jeszcze bardziej podkopywaly moje poczucie bezpieczenstwa w tym zwiazku. Np. "Ja nie chce ustabilizowac sie przez co najmniej najblizsze 5 lat. Jesli tego oczekujesz, moze powinnas znalezc kogos innego". Albo: "Mysle ze ty chcialabys innego zwiazku".

Podsumowujac. 0 planow, nawet luznych na budowanie przyszlosci razem. Wlasciwie, brak jakichkolwiek rozmow o wspolnej przyszlosci. Do tego inne priorytety - znajomi, wyjscia... ale z drugiej strony, naprawde milo spedzamy czas. Chociaz boje sie ze to jest bardziej "tu i teraz" niz cokolwiek wiecej... Warto czekac?

Nie warto czekać, to nie ma sensu.
Od samego początku nie miało - https://www.netkobiety.pl/t115707.html

9 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-02-14 20:43:13)

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Też myslę, że nie ma dla ciebie miejsca w życiu i planach tego faceta. Ty też powinnaś układać swoje sprawy bez niego i nie liczyć na to, że on się ocknie i zacznie o tobie myśleć poważnie. Możesz wiele stracić i wiele błędów popełnić, jesli swoją pracę i przyszłość będziesz 'ustawiać" według niego, bo on tego nie chce i otwarcie ci to mówi. Jaśniej już chyba nie mógł się wyrazić, kiedy wspomniał o innym facecie dla ciebie. Jest wam miło gdy uda się wam spotkac, bo pewnie w ogóle facet jest mily i kontaktowy, ale to nie zmienia faktu, że dla niego nie jesteś ważną osobą.

10

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
ulle napisał/a:

Bo popelniasz poważny błąd. Przestań go popędzać, wypytywać i zebrać o jego zainteresowanie. Przekraczasz jego granice, a czegoś takiego nikt przecież nie lubi. On ma swoje życie, a ty jesteś w tym jego życiu na całkowitym marginesie.

Zdaje sobie sprawe ze nikt tego nie lubi. Jednak po 1.5 roku zwiazku mi sie juz po prostu nie chce bawic w zadne gierki. Po kilku miesiacach zwiazku z nim tez sie zaczal dziwnie zachowywac i wtedy spokojnie ja sie wycofalam - i on wrocil. Jednak po pierwsze mieszkalismy wtedy w tym samym miescie, a po drugie po 1.5 roku to ja naprawde nie chce zebrac o niczyje zaintersowanie tylko czuc sie swobodnie w zwiazku...



IsaBella77 napisał/a:

Nie warto czekać, to nie ma sensu.
Od samego początku nie miało -

Po tamtym czasie jednak duzo sie poprawilo... przez 2-3 miesiace on sie dziwnie zachowywal, ale pozniej, praktycznie az do listopada wszystko bylo dobrze. Spedzilismy wspaniale wakacje, duzo podrozowalismy.


Salomonka napisał/a:

Ty też powinnaś układać swoje sprawy bez niego i nie liczyć na to, że on się ocknie i zacznie o tobie myśleć poważnie. Możesz wiele stracić i wiele błędów popełnić, jesli swoją pracę i przyszłość będziesz 'ustawiać" według niego, bo on tego nie chce i otwarcie ci to mówi

Wiem i doskonale sobie z tego zdaje sprawe. Po prostu obecnie jestem w takim momencie ze chce i moge zmienic prace. Wiele osob z mojej pracy nawet wprost mnie pytalo czy bede sie przeprowadzac do Dublina. I ja nie mowie ze i tak bym sie przeprowadzila, ale bardziej zeby miec to jako jedna z opcji i gdyby mi jakies stanowisko odpowiadalo to zebym wtedy ewentualnie aplikowala, a nie zeby lapac byle co byle tylko z nim byc... Ale nawet to nie jest opcja.


Faktycznie, zawsze jest milo jak sie spotykamy ale nie czuje sie zeby specjalnie liczyl sie z moimi uczuciami. I rozum podpowiada zeby sie rozstac i nie warto czekac, ale bardzo go kocham i mi na nim zalezy sad

11

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
cathyp napisał/a:

Jestesmy razem od 1.5 roku. W listopadzie on wyprowadzil sie do innego kraju

Zapytalam czy wtedy ewentualnie chcialby mnie miec w Dublinie, na co on odparl ze nie,

Zawsze unika trudnych dyskusji. W weekendy gdy sie widzimy zawsze spedzamy fajnie czas, ale nigdy nie rozmawiamy o powazniejszych tematach bo "te rozmowy sa za trudne", "po prostu zobaczmy jak to sie ulozy".

Nie czuje sie bezpiecznie w zwiazku.

Nie planuje weekendow ze mna.

Wiele razy mowil mi rzeczy ktore jeszcze bardziej podkopywaly moje poczucie bezpieczenstwa w tym zwiazku. Np. "Ja nie chce ustabilizowac sie przez co najmniej najblizsze 5 lat. Jesli tego oczekujesz, moze powinnas znalezc kogos innego"
Warto czekac?

Nie warto i nie ma sensu taki związek.

Przecież z powyższego wynika, że Was absolutnie nic nie łączy. On sięwyprowadził, wracać nie zamierza, Ciebie też tam nie chce, rozmawiać nie chce, wspólnych planow nie ma... Jasno mówi, że nie chce stabilizacji... Na co chcesz czekać? Aż dojrzeje do stabilizacji, tyle, ze nie z Tobą? Jakby Cię kochał i traktował poważnie to nie zachowywałby się tak jak powyżej opisałaś, planowałby wspólną przyszłość, a on w sumie wprosst mówi, że nie chce z Tobą związku i jego czyny to potwierdzają. Nie wiem, na co Ty liczysz.

12

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Powiedział wprost że nie chce Cię w Dublinie, to znaczy nie chce mieć Cię przy sobie i z Tobą mieszkać dla mnie była by to wystarczająca odpowiedź

13 Ostatnio edytowany przez ja86 (2020-02-15 03:43:22)

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Na kogo chcesz czekać?

Na kolesia, który nie traktuje Cię jak partnera przez 1,5 roku związku? Który nie liczy się z Tobą? Dla którego częściej jesteś kula u nogi ? Potrzebna jak nie znajdzie sobie kogoś innego do łóżka ?

Na kogo chcesz czekać? Piotrusia pana dla którego liczy się zabawa i tego nie kryje?

Narzucasz mu się.

Nie widzisz tego ?

Masz troszkę godności i szacunku do siebie?


Czytając takie tematy dochodzę do wniosku, że jednak zakonczenie związku przez zerwanie kontaktu ma sens. Tutaj autorka wprost dostaje konkretne informacje a i tak kmini czy ma czekac

14

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Dziekuje bardzo wszystkim za odpowiedzi. Pewnie sama tez bym komus tak doradzila.

Kwestia tego, ze my naprawde dobrze sie dogadujemy, na takiej normalnej codziennej plaszczyznie. On dzwoni do mnie codziennie, codziennie ze soba piszemy, mimo wielu zajec i odleglosci. Bardzo duzo podrozowalismy w tym roku.

Gdy jestesmy razem, rowniez milo spedzamy czas. Zawsze dobrze czuje sie w jego towarzystwie. Zawsze wiem ze moge do niego zadzwonic gdy mam jakis problem w pracy czy jakas rozterke - on zawsze mnie wspiera i pomaga jak moze.

Problemy zaczynaja sie gdy ja probuje porozmawiac na "powazniejsze tematy" lub po prostu o nas. Dla niego byloby najlepiej gdyby calkowicie takie tematy omijac. Np gdy zapytalam o ten Dublin, to on nawet sie troche zdenerwowal ze to w ogole poruszylam.

Tak samo z poczuciem bezpieczenstwa, imprezami. On tego nie rozumie bo on ma bardzo wysokie poczucie wlasnej wartosci, dla niego to nie jest problem, on sie dobrze czuje w kazdym towarzystwie, moze jechac na weekend ze mna ale rowniez moze jechac na weekend z dopiero co poznanymi osobami, zadna roznica. Ja potrzebuje wiecej czasu zeby sie przed kims otworzyc, zaufac.

I to jest wlasnie moj glowny powod dla ktorego sie waham, bo naprawde gdy jestesmy razem to bardzo fajnie spedzamy czas...

15 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-02-15 10:51:56)

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
cathyp napisał/a:

Tak samo z poczuciem bezpieczenstwa, imprezami. On tego nie rozumie bo on ma bardzo wysokie poczucie wlasnej wartosci, dla niego to nie jest problem, on sie dobrze czuje w kazdym towarzystwie, moze jechac na weekend ze mna ale rowniez moze jechac na weekend z dopiero co poznanymi osobami, zadna roznica. Ja potrzebuje wiecej czasu zeby sie przed kims otworzyc, zaufac.

I to jest wlasnie moj glowny powod dla ktorego sie waham, bo naprawde gdy jestesmy razem to bardzo fajnie spedzamy czas...

On spędza fajnie czas z każdym kto mu odpowiada, to nie znaczy, że chętnie z każdym zamieszka. To typ chodzący swoimi ścieżkami. Lubi towarzystwo, twoje też, ale musi wracać do swojej jaskini, gdzie ma święty spokój i żadnych zobowiązań. Jesteś w jego życiu,  zapełniasz mu jakąś tam niszę, ale gdy ciebie nie będzie, to on nie będzie rozdzierał szat. Masz szansę z nim być jeszcze jakiś czas, o ile nie będziesz go nagabywać o wspólne zamieszkanie, wspólne życie itp. Niewykluczone, że właśnie w tym masz plus, że nie zbierasz walizek i nie wprowadzasz się do niego. Może mu to się zmieni kiedyś tam, ale ja bym na to n ie liczyła. Jeśli nawet doprowadzisz do tego, że zamieszkacie razem, to będzie to początek waszego końca.

16

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
Salomonka napisał/a:

Jesteś w jego życiu,  zapełniasz mu jakąś tam niszę, ale gdy ciebie nie będzie, to on nie będzie rozdzierał szat. Masz szansę z nim być jeszcze jakiś czas, o ile nie będziesz go nagabywać o wspólne zamieszkanie, wspólne życie itp. Niewykluczone, że właśnie w tym masz plus, że nie zbierasz walizek i nie wprowadzasz się do niego. Może mu to się zmieni kiedyś tam, ale ja bym na to n ie liczyła. Jeśli nawet doprowadzisz do tego, że zamieszkacie razem, to będzie to początek waszego końca.

To prawda.

On mial wiele zwiazkow przede mna, ale wydaje mi sie ze dla niego to mialo zupelnie inne znaczenie niz dla mnie, ot po prostu kolejny zwiazek. Zreszta sam mi nawet kiedys powiedzial, ze dla niego kazdy zwiazke jest podobny. Wiec nasz nie byl wyjatkowy...

Jemu jest dobrze byc ze mna, na weekend, do dwa - trzy tygodnie. Ale ja bym chciala czegos wiecej. Nie chce budowac mojego zycia tutaj jako praktycznie singielka, a jednoczesnie byc w zwiazku. Chcialabym zaczac myslec o "nas", "naszych planach", jakichkolwiek, a nie "moim zyciu" i "jego zyciu". sad

17

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Facet wygląda na takiego gościa, który przede wszystkim ceni siebie i swoją niezależność, swobodę, możliwość zmiany, zamiast tzw. poukładanego życia. Póki jest się singlem, to takie życie można prowadzić, nawet mając pracę, mieszkanie, samochód i co tam jeszcze. Często jednak widać, że taka osoba przyciąga wręcz wprost zupełne przeciwieństwo, które pragnie tej stabilizacji i przeniesienia relacji na wyższy poziom. On widać się czegoś chyba obawia, tylko może sam nie wiem jeszcze dokładnie czego. Jeśli jemu jest z Tobą dobrze, ale tylko od czasu do czasu, jakby z doskoku, widać, że chyba za bardzo nie ceni sobie bliskości i zacieśniania związku. Akurat taka tendencja do łatwego nawiązywania znajomości i swobody w różnym towarzystwie to cecha jak najbardziej pozytywna moim zdaniem. Wysokie poczucie własnej wartości jakie u niego widać, uznałbym akurat za wzorową cechę. Widocznie on nie potrzebuje przede wszystkim tej jednej, konkretnej osoby, aby czuć się w pełni zadowolonym z życia, raczej niezbędnym staje się takie podejście jakie właśnie przejawia.
Jeśli on rzeczywiście coś jednak czuje i chciałby to rozwijać dalej, to może odczuwać z Twojej strony pewną presję. Być może zbyt mocno go naciskasz i czuje się osaczony. Choć prawdopodobnie to taki typ, który z niby bliską mu osobą nie czuje się dobrze cały czas, wystarcza mu okazjonalny kontakt, co dla drugiej strony jest zdecydowanie za mało. Dla niego stabilizacja może oznaczać zupełnie co innego, niż dla Ciebie. Ty chcesz budować wspólną przyszłość, realizować jakieś założone plany, on widzi życie trochę szerzej i może nie potrafi zrezygnować z pewnych zalet takiego właśnie życia, jaki prowadzi czy prowadził do tej pory.
Jeśli facet rzeczywiście ma taki charakter, to dostrzegam w nim trochę samego siebie smile Przede wszystkim ta indywidualność i potrzeba przestrzeni, czy też niezwiązywanie swojego życia na stałe z drugą osobą, ale życie przede wszystkim dla siebie. Dlatego nie wchodzę na siłę w głębsze relację, żeby potem kogoś nie rozczarować smile

18 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-02-15 12:04:45)

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
cathyp napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Jesteś w jego życiu,  zapełniasz mu jakąś tam niszę, ale gdy ciebie nie będzie, to on nie będzie rozdzierał szat. Masz szansę z nim być jeszcze jakiś czas, o ile nie będziesz go nagabywać o wspólne zamieszkanie, wspólne życie itp. Niewykluczone, że właśnie w tym masz plus, że nie zbierasz walizek i nie wprowadzasz się do niego. Może mu to się zmieni kiedyś tam, ale ja bym na to n ie liczyła. Jeśli nawet doprowadzisz do tego, że zamieszkacie razem, to będzie to początek waszego końca.

To prawda.

On mial wiele zwiazkow przede mna, ale wydaje mi sie ze dla niego to mialo zupelnie inne znaczenie niz dla mnie, ot po prostu kolejny zwiazek. Zreszta sam mi nawet kiedys powiedzial, ze dla niego kazdy zwiazke jest podobny. Wiec nasz nie byl wyjatkowy...

Jemu jest dobrze byc ze mna, na weekend, do dwa - trzy tygodnie. Ale ja bym chciala czegos wiecej. Nie chce budowac mojego zycia tutaj jako praktycznie singielka, a jednoczesnie byc w zwiazku. Chcialabym zaczac myslec o "nas", "naszych planach", jakichkolwiek, a nie "moim zyciu" i "jego zyciu". sad

Napisałaś wyżej, że facet jest osoba odpowiedzialną. Ja widze własnie odpowiedzialnośc w tym, ze nie chce ci robić zamętu w zyciu, nie chce abyś dla niego przenosiła się do Dublina, nawet jesli twierdzisz, że przeprowadzka nie ma z nim nic wspólnego. Przecież, jesli ci coś tam nie wyjdzie, to jasne jak slońce, ze pomyślisz; Tyle dla niego zrobiłam, tak się poświęcałam, a on tak mnie oszukał smile On nie chce brać za to żadnej odpowiedzialności, bo czuje presję z twojej strony i twoją chęć "powiązania" waszych losów. Najlepiej zrobisz, gdy zaczniesz żyć niezależnie od niego, a związek z nim traktować jak  przygodę/znajomość, bo inaczej będziesz tylko nieszczęśliwa. Facet jasno deklaruje wyłącznie związek na odległość i raczej nie projektuj sobie niczego więcej. Jesli ci to nie odpowiada, to zerwij z nim i poszukaj kogoś innego.

19 Ostatnio edytowany przez cathyp (2020-02-15 13:21:02)

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
bagienni_k napisał/a:

Facet wygląda na takiego gościa, który przede wszystkim ceni siebie i swoją niezależność, swobodę, możliwość zmiany, zamiast tzw. poukładanego życia. Póki jest się singlem, to takie życie można prowadzić, nawet mając pracę, mieszkanie, samochód i co tam jeszcze. Często jednak widać, że taka osoba przyciąga wręcz wprost zupełne przeciwieństwo, które pragnie tej stabilizacji i przeniesienia relacji na wyższy poziom.

Jeśli facet rzeczywiście ma taki charakter, to dostrzegam w nim trochę samego siebie smile Przede wszystkim ta indywidualność i potrzeba przestrzeni, czy też niezwiązywanie swojego życia na stałe z drugą osobą, ale życie przede wszystkim dla siebie. Dlatego nie wchodzę na siłę w głębsze relację, żeby potem kogoś nie rozczarować smile

Dziekuje Ci za ten post. Bardzo duzo prawdy w tym co napisales. Ja bardzo doceniam w nim ta latwosc nawiazywania kontaktow, pewnosc siebie etc. Zreszta, zawsze go wspieralam, nawet teraz przy tym wyjezdzie, chcialam aby sie realizowal i aby dostal ta prace.

Po prostu myslalam ze to bedzie troche inaczej wygladalo. Ja tez jestem aktywna osoba, mam duzo zajec, znajomych, czesto wyjezdzam. Ale jednak on jest bardzo wysoko na mojej liscie priorytetow, szczegolnie teraz gdy mieszkamy na odleglosc. I jestem gotowa wiele poswiecic, aby sie z nim zobaczyc, zeby chociaz ten weekend wspolnie spedzic. Z jego strony tego nie odczuwam, to jest raczej "o w ten weekend nikt z moich znajomych nie przyjezdza to mozemy sie spotkac" zamiast odwrotnej sytuacji.

Np taka sytuacja. Mam urodziny w kwietniu i organizuje wyjazd dla kilku znajomych, zaprosilam tez jego oczywiscie. Sprawdzalismy razem bilety, pozniej on mi mowi ze jego znajomi beda go odwiedzac w kwietniu. Ja zapytalam na ktory weekend w kwietniu, bo przeciez mamy ten wyjazd. On odpowiedzial ze nie wie, ale nie bedzie mowil znajomym kiedy powinni/nie powinni przyjechac. Bardzo mi to sprawilo przykrosc, bo przeciez co to bylby za problem powiedziec, "Hej, kupujcie bilety na kiedy chcecie ale w weekend 18-19 jestem zajety"? W koncu oni kupili bilety na koniec kwietnia. A on i tak nie przyjedzie, bo kilka dni pozniej okazalo sie..... ze bedzie mial konferencje akurat w ten weekend.

Zreszta, on bardzo czesto mowil ze dla niego ustabilizowanie sie, malzenstwo etc to tak jakby "koniec". On chce teraz korzystac z zycia maksymalnie, bo uwaza ze pozniej nie bedzie na to czasu... A ja nie wiem czy chce czekac. Mamy oboje po 30 lat, on mowi ze nie ustabilizuje sie przez co najmniej najblizsze 5. Nie chce czekac, miec nadzieje ze on w koncu dojrzeje do budowania czegos wspolnie, a pozniej okaze sie ze on w sumie nie jest gotowy/znalazl kogos innego. Po prostu boje sie tego, a on nie robi zupelnie nic zeby jakos rozwiac moje watpliwosci.

Jest nam dobrze gdy spedzamy czas razem ale mi coraz bardziej czegos brakuje. Coraz bardziej chcialabym takiego prawdziwego zwiazku, gdzie budujemy cos wspolnie, zamiast budowac zycie osobno. Moje ostatnie kilka lat zycia bylo takie ze mieszkalam gdzie chcialam, pracowalam gdzie chcialam, podrozowalam. Zreszta on nie raz podkreslal ze bardzo mu imponuje to ze podruzuje sama etc. Teraz naprawde coraz bardziej zalezy mi na stabilizacji, poczuciu bezpieczenstwa i robienia czegos wspolnie, zamiast ciagle osobno.

20

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

A ja się z Bagiennikiem nie zgadzam. Niezależność niezależnością, ale jak się wchodzi w związek, to się powinno dbać też o drugą osobę. A on olewa. Grama zaangażowania w nim nie ma. Facrt, któremu zależy, nie mówi swojej kobiecie, żeby znalazła sobie kogoś innego.

21

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

W takim razie facet traktuje Cię chyba bardziej jak przyjaciela, albo ma specyficznie pojmowane poczucie bliskości czy też zażyłości między partnerami, jeśli traktuje Waszą relację jak związek.
Wiadomo, że kiedy jest się z kimś, to należy go poważnie traktować i jeśli nam na kimś zależy, lubimy z nim przebywać, to tym bardziej nie powinno to nam sprawiać trudności. On widocznie nie jest w stanie przejść z tego etapu, gdzie on sobie gdzieś tam jedzie a Ty gdzie indziej na poziom " Wy jedziecie razem". Zbyt łatwo zmienia plany, za bardzo Cię w nich nie uwzględnia i nie stawia Ciebie i Twoich potrzeb wystarczająco wysoko. Zatem albo ciężko mu zrezygnować ze znajomych i takiego trybu życia albo dla niego związek oznacza dokładnie taki schemat, bo ciężko mu wytrzymać na dłuższą metę, ograniczając swoje życie do Ciebie czy przebywając z jedną osobą na tyle często i blisko, jak Ty byś tego oczekiwała, gdyż raczej z partnerem właśnie każdy chce spędzać najwięcej czasu.
Widać to po przeciętnej paczce znajomych, którzy się przecież rozchodzą w swoją stronę, kiedy mają własnych partnerów i własne rodziny. Niezależnie od tego, jak spędzają ten czas i jakie życie prowadzą, na pierwszym miejscu jest raczej rodzina. On chyba nie potrafi wynieść Ciebie i Twoich potrzeb na pierwsze miejsce a skoro jemu są one widocznie obojętne to warto się nad tym zastanowić. Albo mu to uświadomić skoro tego nie dostrzega. Można przez jakiś czas tak żyć, ale skoro potrzebujesz czegoś więcej, to może pora nim solidnie potrząsnąć? To nawet nie musi oznaczać, że on świadomie czy z premedytacją Cię chce krzywdzić, ale nie może zrozumieć Twoich potrzeb a skoro twierdzisz, że mimo wszystko jest Ci z nim dobrze, jak się widzicie, to nie posuwa tego ani trochę dalej...

22 Ostatnio edytowany przez cathyp (2020-02-15 13:50:53)

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
bagienni_k napisał/a:

On chyba nie potrafi wynieść Ciebie i Twoich potrzeb na pierwsze miejsce a skoro jemu są one widocznie obojętne to warto się nad tym zastanowić. Albo mu to uświadomić skoro tego nie dostrzega. Można przez jakiś czas tak żyć, ale skoro potrzebujesz czegoś więcej, to może pora nim solidnie potrząsnąć? To nawet nie musi oznaczać, że on świadomie czy z premedytacją Cię chce krzywdzić, ale nie może zrozumieć Twoich potrzeb a skoro twierdzisz, że mimo wszystko jest Ci z nim dobrze, jak się widzicie, to nie posuwa tego ani trochę dalej...

Tak, jest mi dobrze kiedy sie z nim widze (czyli 2 dni co 2 tygodnie) ale coraz czesciej nachodza mnie mysli ze to za malo zeby cos budowac.

Wlasciwie takie mysli mam od listopada, od kiedy wyjechal. Wiem ze to byla dla niego duza zmiana, on byl podekscytowany tym wyjazdem, a ja nie potrafilam spojrzec na to az tak optymistycznie. On mowil ze teraz "bedziemy miec nowe zycie", a ja mu odpowiedzialam ze to TY bedziesz mial nowe zycie. Ja zostaje w tym samym miejscu, w pracy, mieszkaniu, otoczona tymi samymi ludzmi, nie widze ekscytacji na cos nowego. On natomiast uwazal ze to dobra okazja dla mnie zeby poznac wiecej ludzi, zawrzec nowe kontakty.

Tylko tak naprawde mi na tym nie zalezy. Mam duzo znajomych, mam z kim wyjsc na piwo, do kina, do baru, mam z kim wyjechac na weekend. Nie potrzebuje JESZCZE wiecej kontaktow, jeszcze wiecej znajomych dookola mnie, nie chce juz wiecej wypelniac pustki.

Probowalam nim potrzasnac, probowalam rozmawiac. Mielismy bardzo duza klotnie w okolicach swiat. Mialam do niego przyleciec do Dublina 27go grudnia (i zostac do 1 stycznia) ale jego siostra rodzila wiec on kupil nowy bilet i postanowil zostac do 28 grudnia. OK. Kupilam nowy bilet. On na to: to moze zostaniesz dluzej bo nie spedzimy ze soba duzo czasu w takiej sytuacji. Ja powiedzialam ze nie wiem, zobacze, bo juz i tak musialam kupic nowy bilet. W koncu zrobilam mu niespodzianke (tak myslalam) i kupilam nowy bilet zeby zostac dluzej (do 5 stycznia). Ten pobyt byl dosc dziwny, on zachowywal sie troche na dystans, w koncu powiedzial mi.... ze tak naprawde chcial ten weekend spedzic sam, ze moglam wrocic wczesniej a nie zostac tak dlugo u niego... A przeciez sam mnie zapytal kilka dni wczesniej czy nie chcialabym zostac dluzej !!!

Wtedy sie naprawde poklocilismy. Bylo jeszcze kilka innych powodow.. ale oboje uznalismy ze ok, sprobujmy dalej.

Ale od stycznia jest jeszcze gorzej.

Np mowi mi ze najblizsze tygodnie beda bardzo ciezkie ze wzgledu na prace etc. Po czym idzie do klubu, zarowno w piatek i sobote, imprezuje do 3-4 rano....  Juz w pewnym momencie ja tez zaczelam wychodzic, nawet nie dlatego ze chcialam, ale bardziej zeby nie siedziec samej w domu i skoro on wychodzi to ja tez. Ale nawet go to nie ruszylo.

Naprawde coraz czesciej mysle o rozstaniu jako jedynym wyjsciu z tej sytuacji. Mimo ze go kocham, mimo ze mi na nim zalezy, ale naprawde nie chce bawic sie w zadne gierki, chce po prostu zwiazku w ktorym obie osoby sa zaangazowane i chca wspolnie cos budowac.... (btw, on mowi ze mam nierealne oczekiwania, "jak z bajek")...

23

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Cathyp, ty chyba oczekujesz, że znajdzie się ktoś, kto poda ci gotową receptę/zaklęcie, jak zaczarować twojego faceta, aby zachciało mu się wspólnego łoża, porannej kawy, niedzielnych obiadów u teściowej, pieluch  i całego tego galimatiasu, zwanego "wspólnym życiem". Niestety, nie ma takiego środka. Facet jest raczej z tych, którzy wolą swoje ścieżki i nimi z upodobaniem chadza. Nie zrobisz z lwa kota kanapowego i pogódź się z tym. Niejedna już poległa na tym, że chciala faceta wbić w jakieś swoje ramki, zmienić i dostosować do swoich marzeń i wyobrażeń, nie bądź następną. Za jakiś czas zjawisz się tutaj z płaczem, bo ci się to nie uda, połamiesz sobie zęby i będziesz mieć pretensje do faceta, a nie do siebie.

24 Ostatnio edytowany przez cathyp (2020-02-15 13:57:52)

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
Salomonka napisał/a:

Cathyp, ty chyba oczekujesz, że znajdzie się ktoś, kto poda ci gotową receptę/zaklęcie, jak zaczarować twojego faceta, aby zachciało mu się wspólnego łoża, porannej kawy, niedzielnych obiadów u teściowej, pieluch  i całego tego galimatiasu, zwanego "wspólnym życiem". Niestety, nie ma takiego środka. Facet jest raczej z tych, którzy wolą swoje ścieżki i nimi z upodobaniem chadza. Nie zrobisz z lwa kota kanapowego i pogódź się z tym. Niejedna już poległa na tym, że chciala faceta wbić w jakieś swoje ramki, zmienić i dostosować do swoich marzeń i wyobrażeń, nie bądź następną. Za jakiś czas zjawisz się tutaj z płaczem, bo ci się to nie uda, połamiesz sobie zęby i będziesz mieć pretensje do faceta, a nie do siebie.



Salomonka... nie do konca. Ja tez naprawde nie jestem na etapie malzenstwa ani pieluch i tez bym od tego uciekala. Jednak czy chcialabym miec cos bardziej wspolnego niz widywanie sie od czasu do czasu? Zdecydowanie.

Nie chce gotowej recepty/zaklecia i nie chce tez zmieniac faceta. Po prostu chce bardziej rozwazyc, czy warto w ogole w to brnac, czy lepiej sie rozstac. Mam metlik w glowie i zadaje sobie to pytanie praktycznie codziennie od 3 miesiecy i czasami juz nie wiem czy potrafie spojrzec na to obiektywnie. Zawsze gdy sie rozstawalam byly ku temu powazne powody (zdrada, klamstwa, cokolwiek). W tej sytuacji nic nie jest czarno-biale....

25

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Czyli wszystko się rozbija o ilość spędzanego czasu. Fakt, widywanie się przez 2 dni w ciągu 2 tygodni to nie jest zbyt często. Pytanie też, co się wtedy robi. Mam kilku znajomych, którzy angażowali się w takie związki, tylko na co dzień byli zajęci swoimi sprawami, że zwyczajnie nie dali rady częściej się widywać. Z jednej pary powstało małżeństwo, już od kilku lat sa razem i wspólnie mieszkają. Ludzie w związkach potrzebują chyba różnego stopnia swobody i nie wszyscy we wszystkich relacjach są w stanie się widywać np. codziennie. Mi szczerze mówiąc tez by to przeszkadzało, gdybyśmy tylko nie mieszkali razem.
Rozminęliście się trochę w swoich potrzebach i oczekiwaniach. On się nie wahał wyjechać, spróbować czegoś nowego i się rozwijać, Ty wolałaś zostać na miejscu i teraz jest z tym wszystkim problem. Nie dobraliście się pod względem charakterów, a jeśli nawet, to wszytko wskazuje na to, że jemu takie życie się podoba. Ciężko mówić tutaj o braku stabilności czy o niezaradności z jego strony. To jest styl bycia, który mu pasuje i którego z pewnością nie chce zmieniać. Czuje się z tym dobrze i nie ma powodu, żebyś na siłę próbowała go zmienić na swój ideał, bo to jest raczej z góry skazane na porażkę.

26

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
bagienni_k napisał/a:

Czyli wszystko się rozbija o ilość spędzanego czasu. Fakt, widywanie się przez 2 dni w ciągu 2 tygodni to nie jest zbyt często. Pytanie też, co się wtedy robi. Mam kilku znajomych, którzy angażowali się w takie związki, tylko na co dzień byli zajęci swoimi sprawami, że zwyczajnie nie dali rady częściej się widywać. Z jednej pary powstało małżeństwo, już od kilku lat sa razem i wspólnie mieszkają. Ludzie w związkach potrzebują chyba różnego stopnia swobody i nie wszyscy we wszystkich relacjach są w stanie się widywać np. codziennie. Mi szczerze mówiąc tez by to przeszkadzało, gdybyśmy tylko nie mieszkali razem.
Rozminęliście się trochę w swoich potrzebach i oczekiwaniach. On się nie wahał wyjechać, spróbować czegoś nowego i się rozwijać, Ty wolałaś zostać na miejscu i teraz jest z tym wszystkim problem. Nie dobraliście się pod względem charakterów, a jeśli nawet, to wszytko wskazuje na to, że jemu takie życie się podoba. Ciężko mówić tutaj o braku stabilności czy o niezaradności z jego strony. To jest styl bycia, który mu pasuje i którego z pewnością nie chce zmieniać. Czuje się z tym dobrze i nie ma powodu, żebyś na siłę próbowała go zmienić na swój ideał, bo to jest raczej z góry skazane na porażkę.

Nie widywalismy sie codziennie nawet gdy mieszkalismy w jednym miescie, co prawda pracowalismy w tym samym miejscu, ale razem spedzalismy moze 3 wieczory w tygodniu, pozostale zarowno on jak i ja poswiecalismy na osobne zajecia/znajomych/dodatkowa prace/nauke. Ale wiedzialam ze on jest, ze zawsze moge wyjsc z nim chociazby na kawe czy spotkac sie zaraz po pracy. Teraz tego nie ma.

Troche jeszcze dopowiem dlaczego on wlasciwie wyjechal. Oboje pracowalismy w tej samej firmie, ale zaczely sie zwolnienia. Ja dostalam nowe stanowisko, on nie. Tak naprawde ja bylam otwarta na wszelkie propozycje i pewnie gdyby mi zaproponowal, to chetnie bym z nim wyjechala i sprobowala czegos nowego. Zostalam bo troche nie mialam innej opcji ale tak naprawde nic mnie w tym miejscu nie trzyma i on dobrze wie ze rozwazam wyprowadzke.

Masz racje, chyba nie dobralismy sie pod wzgledem charakterow. Jemu jest dobrze tak jak jest, bo ma wszystko - swoje zycia "singla", a przy tym jakis tam zwiazek. Ja bym wolala zeby to bylo odwrotnie...

27

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Czyli tak naprawdę to kwestia wyboru między poczuciem pewnej stabilizacji na jednym stanowisku a szansą na wybicie się czy złapanie lepszej okazji. Z drugiej strony czy on musiał Tobie cokolwiek proponować, czy sama tego chciałaś. Ludzie czasami postępują tak, że stawiają wszystko na jedną kartę. Takie wahania między jedną opcją a drugą muszą w końcu doprowadzić do jakiegoś wyboru. On już takiego wyboru widocznie dokonał, bo jemu dalej takie życie odpowiada a Tobie już nie.

28

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Cathyp, po ile macie lat?
Bo jak na związek, który ma 1.5 roku to nie rokuje to po prostu. Po 1.5 roku ludzie powinni chcieć być ze sobą, a nie spotykać się raz w tygodniu czy raz na dwa tygodnie. Macie jakieś plany na przyszłość, czy to też jest trudny temat i nie będziecie go poruszać?
Bo z całą brutalnością tego stwierdzenia, to teraz marnujecie sobie wzajemnie czas. Oboje jesteście niby w związku, ale bardziej żyjecie życiem singla, nie macie wobec siebie praktycznie żadnych zobowiązań, a Twój facet wprost Ci potrafi powiedzieć, że woli spędzić weekend sam niż z Tobą. Dla Ciebie to w jakiś sposób rokuje?
Będziecie tak kolejne 10 lat żyć w osobnych mieszkaniach, jeżdżąc do siebie? Pasuje Ci taki układ bez żadnych zobowiązań, bez budowania wspólnoty?

29

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

cathyp, trudno, układ, który Was teraz łączy nazwać związkiem. To nie jest nawet związek przyjacielski, bo nie możesz liczyć na niego, jak na prawdziwego przyjaciela. Piszesz, że zastanawiasz się nad rozstaniem. Wy już się rozstaliście, nie istniejecie jako partnerzy.

cathyp napisał/a:

Wiele razy mowil mi rzeczy ktore jeszcze bardziej podkopywaly moje poczucie bezpieczenstwa w tym zwiazku. Np. "Ja nie chce ustabilizowac sie przez co najmniej najblizsze 5 lat. Jesli tego oczekujesz, moze powinnas znalezc kogos innego". Albo: "Mysle ze ty chcialabys innego zwiazku".

Czego jeszcze nie zrozumiałaś? Gdy do tego dodamy jego stanowczy opór przed Twoją przeprowadzką do Dublina, przekładanie, lub rezygnacja ze wspólnych (Twoich) planów spotkań, okazywanie niezadowolenia z Twojego przedłużającego się pobytu u niego i całego mnóstwa innych, jasnych sygnałów, że nie jesteś dla niego na tyle ważna, żeby wejść na wyższy stopień zaangażowania, to czego jeszcze oczekujesz od niego?
Myślę, że jesteś dla niego zaledwie jedną z atrakcji i niestety coraz bardziej uciążliwą, ze względu na Twoje oczekiwania i presję. Naprawdę wierzysz, że on tam gdzie teraz mieszka, korzystając z różnych rozrywek nie ma intymnych kontaktów z innymi kobietami?
On żyje, jak lubi, a Ty jesteś dodatkiem.
Tracisz czas, a ponieważ go kochasz (bez wzajemności, niestety), to jedynym rozsądnym wyjściem jest zakończenie tej znajomości z całkowitym ucięciem wszelkiego kontaktu, dla własnego dobra.

30

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
Lady Loka napisał/a:

Cathyp, po ile macie lat?
Bo jak na związek, który ma 1.5 roku to nie rokuje to po prostu. Po 1.5 roku ludzie powinni chcieć być ze sobą, a nie spotykać się raz w tygodniu czy raz na dwa tygodnie. Macie jakieś plany na przyszłość, czy to też jest trudny temat i nie będziecie go poruszać?
Bo z całą brutalnością tego stwierdzenia, to teraz marnujecie sobie wzajemnie czas. Oboje jesteście niby w związku, ale bardziej żyjecie życiem singla, nie macie wobec siebie praktycznie żadnych zobowiązań, a Twój facet wprost Ci potrafi powiedzieć, że woli spędzić weekend sam niż z Tobą. Dla Ciebie to w jakiś sposób rokuje?
Będziecie tak kolejne 10 lat żyć w osobnych mieszkaniach, jeżdżąc do siebie? Pasuje Ci taki układ bez żadnych zobowiązań, bez budowania wspólnoty?


Mamy oboje po 30 lat. Dlatego wlasnie mam te rozterki, bo nie jestesmy juz nastolatkami. Do tego oboje jestesmy bardzo ambitni i szczerze mowiac, nie byloby problemem dla mnie znalezenie pracy w Dublinie i on dobrze o tym wie.

I nie nie mamy zadnych planow na przyszlosc, bo on zawsze mowi "poczekamy, zobaczymy". Zadnych konkretow, zadnych planow. Nawet zadnej intencji, no bo to przeciez bajki i ja zyje w wyimaginowanym swiecie a rzeczywistosc jest zupelnie inna zawsze :-) (cytat)

31

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
cathyp napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Cathyp, po ile macie lat?
Bo jak na związek, który ma 1.5 roku to nie rokuje to po prostu. Po 1.5 roku ludzie powinni chcieć być ze sobą, a nie spotykać się raz w tygodniu czy raz na dwa tygodnie. Macie jakieś plany na przyszłość, czy to też jest trudny temat i nie będziecie go poruszać?
Bo z całą brutalnością tego stwierdzenia, to teraz marnujecie sobie wzajemnie czas. Oboje jesteście niby w związku, ale bardziej żyjecie życiem singla, nie macie wobec siebie praktycznie żadnych zobowiązań, a Twój facet wprost Ci potrafi powiedzieć, że woli spędzić weekend sam niż z Tobą. Dla Ciebie to w jakiś sposób rokuje?
Będziecie tak kolejne 10 lat żyć w osobnych mieszkaniach, jeżdżąc do siebie? Pasuje Ci taki układ bez żadnych zobowiązań, bez budowania wspólnoty?


Mamy oboje po 30 lat. Dlatego wlasnie mam te rozterki, bo nie jestesmy juz nastolatkami. Do tego oboje jestesmy bardzo ambitni i szczerze mowiac, nie byloby problemem dla mnie znalezenie pracy w Dublinie i on dobrze o tym wie.

I nie nie mamy zadnych planow na przyszlosc, bo on zawsze mowi "poczekamy, zobaczymy". Zadnych konkretow, zadnych planow. Nawet zadnej intencji, no bo to przeciez bajki i ja zyje w wyimaginowanym swiecie a rzeczywistosc jest zupelnie inna zawsze :-) (cytat)

Masz 30 lat i siedzisz z facetem, z którym nie jesteś w stanie niczego zaplanować. I cały czas usprawiedliwiasz to jego indywidualizmem, zamiast postawić w końcu sprawę na ostrzu noża i niech się chłop określi zamiast marnować Twój czas.
Nie założysz z nim rodziny.

32

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Ludzie w tym wieku, zazwyczaj mając na myśli plany, mówią o ślubie i/lub dzieciach. Więc co masz na myśli mówiąc o planach czy zmianach w życiu, nie licząc wspólnego mieszkania czy spędzania czasu? Skoro jesteś gotowa na podjęcie pracy za granicą, to co Cię powstrzymuje w takim razie? Cały czas widać tutaj niedopasowanie i zupełnie odmienne podejście do słowa "związek".

33

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
bagienni_k napisał/a:

Ludzie w tym wieku, zazwyczaj mając na myśli plany, mówią o ślubie i/lub dzieciach. Więc co masz na myśli mówiąc o planach czy zmianach w życiu, nie licząc wspólnego mieszkania czy spędzania czasu? Skoro jesteś gotowa na podjęcie pracy za granicą, to co Cię powstrzymuje w takim razie? Cały czas widać tutaj niedopasowanie i zupełnie odmienne podejście do słowa "związek".

Przede wszystkim, pierwszy realny krok to byloby dla mnie zamieszkanie razem. Spedzanie wiecej czasu razem, takie prawdziwe poznanie sie, a nie widywanie sie tylko od czasu do czasu.

Dziekuje wszystkim za odpowiedzi. Wlasciwie to co piszecie tylko potwierdza moje odczucia. Milo bylo ale chyba czas sie rozstac. sad

34

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Witam.Moim zdaniem nie warto.Ty chcesz stałego związku,stabilizacji,mieszkania razem,facet ma inny charakter,chce własnej przestrzeni,dobrze mu jest tak jak jest.Dla mnie ten Wasz związek wygląda trochę jak relacja koleżeńska.Spotykacie się co jakiś czas,jest fajnie a potem każdy wraca do własnego życia.Poza tym nie naciskaj na niego,jeśli chodzi o to mieszkanie razem,bo on wyraźnie dał Ci do zrozumienia,że tego nie chce.Sama zadecyduj,ja uważam,że to nie ma sensu,nie ma przyszłości.Gdyby mu na Tobie zależało to chciałby czegoś więcej.

35

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Niestety doszło tu do spotkania się kompletnie dwóch różnych osobowości, stylów życia i aspiracji. Dla każdego stabilizacja, udane życie i marzenia oznaczają zupełnie co innego. Ciężko zrozumieć, ze tak na siłę jedna strona czy też każda z nich chce drugą zmienić lub uświadomić, że ta źle postępuje.

36

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Autorko Ty nie jesteś kobietą życia dla niego co on wprost Ci mówi ale że Ty go kochasz to do Ciebie nie dociera.
Spędzacie miło czas tylko dlatego że w tym czasie on nie ma innej "lepszej" opcji. Dzwoni codziennie? bo w ten sposób on trzyma smycz na końcu której jesteś Ty, taki pies ogrodnika.
Spędzacie miło czas? pewnie jest seks? czyli on ma świetny układ - dziewczynę której niczego przecież nie obiecywał ba mówił wprost żebyś znalazła kogoś innego bo on bla bla ba.... a jak sobie ulży to wraca do siebie.
On Tobą manipuluje i to przez cały czas - nie pytaj, nie wnikaj itd. bo on się zdenerwuje? kobieto z takim człowiekiem nie należy się wiązać - On zawsze będzie patrzył na swoją przyjemność nawet kosztem innych.
Masz 30 lat chcesz stabilizacji - zegar biologiczny tyka a facet ma Ciebie w doopie - będzie ciężko ale odejdź, bo czy wyobrażasz sobie jego jako ojca? którego nigdy nie będzie który Ciebie będzie obwiniał o wszystko?
Facet nie nadaj się na męża, ojca - no może jak będzie miał 50 lat - chcesz czekać na niego?
On chce jeszcze luzu przez 5 lat a skąd wiesz że to nie przerodzi się do 10 lat? Jeśli facet ma powodzenie u kobiet to z tego nie zrezygnuje dla...własnie dl kogo lub czego? Jemu w głowie jest zabawa a z tego on szybko nie zrezygnuje.
Słowem - uciekaj.

37

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

No wiec stalo sie, rozstalismy sie.

On nawet nie probowal zrozumiec i myslal ze mi glownie o te jego imprezy chodzi a nie o caloksztalt.

On powiedzial ze bardzo sie zmienilam przez te 2-3 ostatnie miesiace, ze rok temu nie spodziewal sie ze bedziemy na takie tematy rozmawiac... Potwierdzil jeszcze raz ze bardzo mu sie nie spodobalo gdy zapytalam o ten Dublin - powiedzial ze on po prostu "chcial zobaczyc jak to sie ulozy".

Nawet nie probowal zrozumiec, zaproponowac jakiegos rozwiazania.

Bardzo mi ciezko, ale caly czas mam w glowie ze gdyby mu na prawde zalezalo i bylby gotowy byc w tym zwiazku tak na prawde, to do tego by nie doszlo...

38

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
cathyp napisał/a:

Bardzo mi ciezko, ale caly czas mam w glowie ze gdyby mu na prawde zalezalo i bylby gotowy byc w tym zwiazku tak na prawde, to do tego by nie doszlo...

No i dobrze myślisz. W mojej poprzedniej wypowiedzi zacytowałam wszystkie powody na bezsens tego związku - absolutnie nic nie przemawiało za tym, by to ciągnąć, nic co on robił nie świadczyło o tym, że on chciałby tego związku. Dla niego byłaś, bo byłaś, a jak Cię nie ma to też ok, dobrze mu było z tym dystansem między Wami.

Gratuluję Tobie mądrej decyzji o zerwaniu. To się rzadko na tym forum zdarza. Zazwyczaj kobiety miesiącami biją pianę i nie podejmują żadnych działań. Poboli i przejdzie, głowa do góry!

39

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Bardzo mi ciezko, nie wiem czy dobrze zrobilam, mam mnostwo watpliwosci.

Wczoraj jeszcze rozmawialismy przez telefon. On powiedzial ze w ogole sie tego nie spodziewal, ze dla niego wszystko bylo ok miedzy nami. Ze sprawilam mu bardzo duzo bolu tym co powiedzialam (ze nie czuje sie bezpiecznie w zwiazku, ze nie mamy zadnych planow etc) i ze on nigdy nie chcial sprawic mi bolu swoim zachowaniem, a po tej rozmowie to on nie ma na nic sily i nie chce byc wiecej w zadnym zwiazku. Jeszcze raz zaznaczyl, ze nie spodziewal sie ze taka jestem, ze po tej rozmowie on uwaza ze jestem zupelnie inna osoba niz on poznal.

Dodal jeszcze ze przeciez bylismy tylko 1,5 roku razem a to jest bardzo krotko na jakiekolwiek plany. Zgadzam sie z tym, ale uwazam ze trzeba rozmawiac, a nie udawac ze to tabu bo temat jest zbyt trudny.


Bije sie z myslami. Naprawde zle sie w tym zwiazku czulam przez ostatni czas. Bylam zestresowana, ciagle myslalam co mam zrobic, nie czulam ze budujemy cos razem, ze mamy wspolne cele. Zabraklo mi pewnosci z jego strony. Czulam ze to nie dziala. Wlasciwie troche jestem na siebie zla, bo od poczatku zwiazku widzialam ze sie bardzo roznimy. Np jemu wystarczaly dwa - trzy dni spotkania w tygodniu, a ja chcialam widywac sie czesciej. On przez dlugi czas ukrywal sie z naszym zwiazkiem, ja chcialam byc bardziej otwarta. Dla niego zawsze praca i znajomi byli najwazniejsi, dla mnie tez sa wazne ale to zawsze partner bedzie dla mnie na pierwszym miejscu.


Jednoczesnie wiem ze dogadywalismy sie bardzo dobrze, milo spedzalismy razem czas, wspieralismy sie i moglismy na siebie liczyc.


Nie wiem czy dobrze zrobilam. Kocham go, on jest bardzo dobra osoba. Moze to moje oczekiwania sa zbyt duze, moze powinnam docenic to co mialam.

40

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Może zatem zabrakło tych rozmów, wyjaśnienia sobie pewnych ważkich spraw czy wątpliwości? Nie był gotowy się z tym zmierzyć? Może najwidoczniej sądził, że wszytko jest dobrze, co zresztą chyba sama starałaś się pokazywać, wbrew samej sobie. Jemu najwidoczniej praca i znajomi dodawali na swój sposób sił i pewności, czuł się bardzo dobrze, takim jakim był. Zatem czy od początku nie było widać tych rozbieżności? W jednym ma rację, bo półtora roku to przecież naprawdę niewiele i może nie znaliście się dobrze tak do końca. Jemu się wydawało, ze Ciebie zna, jak również Twoje potrzeby, choć był, jak widać, w błędzie.

cathyp napisał/a:

Jednocześnie wiem, że dogadywaliśmy się bardzo dobrze, milo spędzaliśmy razem czas, wspieraliśmy się i mogliśmy na siebie liczyć

Już to powyższe dla wielu stanowi podstawę związku, czy wręcz jego istotę. Zatem może chodzić o ilość tego właśnie mile spędzonego czasu a nie o jakość Waszej relacji.? Bo naprawdę 1,5 roku to niedużo i jeśli chcesz od razu po tym czasie myśleć o ślubie czy dzieciach, to mogło go trochę przerazić, dlatego się zamknął w sobie i starał się pozostać na tym etapie. A wyjaśniłaś mu chociaż powody rozstania? Sądząc z jego opisywanej reakcji, to nie bardzo..

41

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Gość zrzuca na Ciebie całą winę właśnie po to, żebyś czuła się teraz tak, jak się czujesz.
I on biedny nie będzie chciał byś teraz w żadnym związku big_smile z tego to tylko się śmiać.

Bagienniku, Ty nie wiesz jak jest w związku. Jak się ma 30 lat, to po 1.5 roku naprawdę już się wie czy się chce brać ślub czy się brać ślubu nie chce. On chciał zostać na tym etapie i miał do tego prawo, ale nie miał prawa na tym etapie trzymać jej. Nikt nie kazał mu się przecież od razu żenić, od zaręczyn do ślubu spokojnie może minąć kolejne 1.5 roku, a ona przynajmniej by wiedziała, że on ją traktuje poważnie. A tutaj nie było nic. Ani planów na wspólne mieszkanie, ani na wspólne budowanie czegokolwiek, a ona jeszcze na dodatek słyszała, że on woli weekend spędzić sam niż z nią.
To nie jest związek, to jakaś chora relacja.

Bagienniku, Twoje wypowiedzi wcześniej były dużo bardziej racjonalne niż teraz tongue skupiasz się na tym, jak bardzo pokrzywdzony jest ten facet, ale nie wczytujesz się w to, co o swoich odczuciach pisze Autorka, a od początku pisze bardzo dużo. Też to, że on doskonale wiedział, jakie są jej oczekiwania i to, że to on nie chciał rozmawiać na poważniejsze tematy, więc jak ona miała mu wytłumaczyć te wątpliwości? 30latek, który mówi, że nie będzie rozmawiał o przyszłości? To mentalne dziecko, a nie dojrzały facet.

42

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
cathyp napisał/a:

Bardzo mi ciezko, nie wiem czy dobrze zrobilam, mam mnostwo watpliwosci.

Wczoraj jeszcze rozmawialismy przez telefon. On powiedzial ze w ogole sie tego nie spodziewal, ze dla niego wszystko bylo ok miedzy nami.

To jest standarowy tekst - poczytaj to forum. Oni nigdy nie wiedzą, że coś jest nie tak - aż do momentu jak kobieta wykończona wiecznym błaganiem o rozmowę decyduje się zerwać. Wtedy wielkie oczy: ale co ja zrobiłem? dla mnie było ok...

Ze sprawilam mu bardzo duzo bolu tym co powiedzialam (ze nie czuje sie bezpiecznie w zwiazku, ze nie mamy zadnych planow etc) i ze on nigdy nie chcial sprawic mi bolu swoim zachowaniem, a po tej rozmowie to on nie ma na nic sily i nie chce byc wiecej w zadnym zwiazku.

Boli, bo ma boleć. A to, czy on chce, czy nie chce być w kolejnym związku to jego problem, nie Twój. Nie daj sobie nic wkręcić.

Jeszcze raz zaznaczyl, ze nie spodziewal sie ze taka jestem, ze po tej rozmowie on uwaza ze jestem zupelnie inna osoba niz on poznal.

Uwaga! Manipulacja! I szantaż emocjonalny. Nawet jeśli jesteś inną osobą, to jest normalne, że ludzie się zmieniają. Po półtora roku razem czegoś sięnauczyłaś, poznałaś swoje potrzeby, czyli zmieniłaś się. Zobaczyłaś, że one nie są spełniane i odeszłaś. Życie. To on ma problem jeśli przez półtora roku się nie zmienił i tkwi w miejscu bez planów na życie.

Dodal jeszcze ze przeciez bylismy tylko 1,5 roku razem a to jest bardzo krotko na jakiekolwiek plany. Zgadzam sie z tym, ale uwazam ze trzeba rozmawiac, a nie udawac ze to tabu bo temat jest zbyt trudny.

Wcale nie tak krótko, zwłaszcza, że nikt nie mówił o ślubie i trójce dzieci, ale o zwykłej rozmowie o planach - o tym, czego kiedyś w przyszłości byś chciała, niekoniecznie teraz już. Natomiast on odmawiał nawet tego - to ile miałaś czekać? Zwłaszcza, że kobieta jeśli chce mieć rodzinę to ma raczej ograniczony czas.


Bije sie z myslami. Naprawde zle sie w tym zwiazku czulam przez ostatni czas. Bylam zestresowana, ciagle myslalam co mam zrobic, nie czulam ze budujemy cos razem, ze mamy wspolne cele. Zabraklo mi pewnosci z jego strony. Czulam ze to nie dziala. Wlasciwie troche jestem na siebie zla, bo od poczatku zwiazku widzialam ze sie bardzo roznimy. Np jemu wystarczaly dwa - trzy dni spotkania w tygodniu, a ja chcialam widywac sie czesciej. On przez dlugi czas ukrywal sie z naszym zwiazkiem, ja chcialam byc bardziej otwarta. Dla niego zawsze praca i znajomi byli najwazniejsi, dla mnie tez sa wazne ale to zawsze partner bedzie dla mnie na pierwszym miejscu.


Jednoczesnie wiem ze dogadywalismy sie bardzo dobrze, milo spedzalismy razem czas, wspieralismy sie i moglismy na siebie liczyc.


Nie wiem czy dobrze zrobilam. Kocham go, on jest bardzo dobra osoba. Moze to moje oczekiwania sa zbyt duze, moze powinnam docenic to co mialam.

Powtórzę: moim zdaniem dobrze zrobiłaś. Po co związek, w którym się źle czujesz? W którym nie ma wspólnych planów, rozmów? Gdzie koledzy są ważniejsi? Miło spędzić czes można z wieloma osobami - z koleżanką z pracy, ze dobrą kumpelą, z rodziną, nawet z kimś przypadkowo poznanm na spacerze - wcale nie musi to być ktoś bardzo bliski.

Co do doceniania tego, co się ma: ma się to, na co się godzimy. Oglądałam ostanio - po raz enty - Thelmę i Louise i to są słowa Louise: You've got what you settled for, masz to, na co się zgodziłaś.

Uważam, że dobrze zrobiłaś, ze zakończyłaś ten związek (mimo, że teraz boli), bo dałaś sobie tym szansę na coś lepszego.

43

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
cathyp napisał/a:

Bardzo mi ciezko, nie wiem czy dobrze zrobilam, mam mnostwo watpliwosci.

Wczoraj jeszcze rozmawialismy przez telefon. On powiedzial ze w ogole sie tego nie spodziewal, ze dla niego wszystko bylo ok miedzy nami. Ze sprawilam mu bardzo duzo bolu tym co powiedzialam (ze nie czuje sie bezpiecznie w zwiazku, ze nie mamy zadnych planow etc) i ze on nigdy nie chcial sprawic mi bolu swoim zachowaniem, a po tej rozmowie to on nie ma na nic sily i nie chce byc wiecej w zadnym zwiazku. Jeszcze raz zaznaczyl, ze nie spodziewal sie ze taka jestem, ze po tej rozmowie on uwaza ze jestem zupelnie inna osoba niz on poznal.

Świństwem jest takie manipulowanie Tobą i próby zrzucenia winy na Ciebie za to, że Wasz związek się w żaden sposób nie rozwijał.
Prawdziwym świństwem.

cathyp napisał/a:

Dodal jeszcze ze przeciez bylismy tylko 1,5 roku razem a to jest bardzo krotko na jakiekolwiek plany. Zgadzam sie z tym, ale uwazam ze trzeba rozmawiac, a nie udawac ze to tabu bo temat jest zbyt trudny.

Z całym szacunkiem do upływającego czasu, ale 1,5 roku, to nie jest bardzo krótki okres, w normalnie rozwijającej się relacji. To ile on chciał czekać z poważnymi planami, 20 lat?
Wiele par po takim okresie mieszka już ze sobą normalnie i ma poważne plany na dalsze wspólne życie.
On zatrzymał Cię w miejscu 2-3 spotkań w tygodniu i przez 1,5 roku się z niego nie ruszyłaś.

cathyp napisał/a:

Bije sie z myslami. Naprawde zle sie w tym zwiazku czulam przez ostatni czas. Bylam zestresowana, ciagle myslalam co mam zrobic, nie czulam ze budujemy cos razem, ze mamy wspolne cele.

Masz wszelkie powody, by ufać samej sobie i własnym odczuciom.
Nie czułaś, że zmierzacie w kierunku stałego związku, bo tak nie było.

cathyp napisał/a:

Zabraklo mi pewnosci z jego strony. Czulam ze to nie dziala. Wlasciwie troche jestem na siebie zla, bo od poczatku zwiazku widzialam ze sie bardzo roznimy. Np jemu wystarczaly dwa - trzy dni spotkania w tygodniu, a ja chcialam widywac sie czesciej. On przez dlugi czas ukrywal sie z naszym zwiazkiem, ja chcialam byc bardziej otwarta. Dla niego zawsze praca i znajomi byli najwazniejsi, dla mnie tez sa wazne ale to zawsze partner bedzie dla mnie na pierwszym miejscu.

Już sam fakt, że ukrywał Cię przed swoimi znajomymi i otoczeniem - świadczy bardzo źle o jego intencjach.

cathyp napisał/a:

Jednoczesnie wiem ze dogadywalismy sie bardzo dobrze, milo spedzalismy razem czas, wspieralismy sie i moglismy na siebie liczyc.

Wydaje mi się, że starasz się trochę zaczarować rzeczywistość.
Wasz związek - takim jak go opisałaś - nie wyglądał na relację dwojga szanujących się, i wspierających ludzi.
Bardziej on się przed Tobą oganiał i zbywał Cię.

cathyp napisał/a:

Nie wiem czy dobrze zrobilam. Kocham go, on jest bardzo dobra osoba. Moze to moje oczekiwania sa zbyt duze, moze powinnam docenic to co mialam.

Gdybyś miała cokolwiek, to jasne, że mogłabyś to doceniać.
Ale moim zdaniem nie miałaś niczego wartościowego. Ani z niego fajny partner, ani kumpel.

44

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
bagienni_k napisał/a:

Może zatem zabrakło tych rozmów, wyjaśnienia sobie pewnych ważkich spraw czy wątpliwości? Nie był gotowy się z tym zmierzyć? Może najwidoczniej sądził, że wszytko jest dobrze, co zresztą chyba sama starałaś się pokazywać, wbrew samej sobie. Jemu najwidoczniej praca i znajomi dodawali na swój sposób sił i pewności, czuł się bardzo dobrze, takim jakim był. Zatem czy od początku nie było widać tych rozbieżności? W jednym ma rację, bo półtora roku to przecież naprawdę niewiele i może nie znaliście się dobrze tak do końca. Jemu się wydawało, ze Ciebie zna, jak również Twoje potrzeby, choć był, jak widać, w błędzie.



Ale ja kolejny raz napisze, mi nawet nie chodzilo o slub czy zareczyny. Po prostu o swiadomosc ze dazymy do czegos RAZEM. Ze tak, nie jestesmy w tym momencie w tym samym miejscu bo tak sie zycie ulozylo, ale jak bedzie taka mozliwosc to zrobimy wszystko zeby tak sie stalo. Nigdy tego nie uslyszalam.

A rozmowy na temat mnie w Dublinie mielismy dwie.

Pierwsza, w listopadzie, gdy on nie wiedzial jak to wszystko bedzie z praca. Powiedzial wtedy ze on chce sie skupic teraz na pracy, rozwoju, studiach i to nie byloby takie same gdybym z nim byla tam. Wtedy tez dodal ze jak chcialabym wziac slub za 2, 3 lata to moze powinnam znalezc kogos innego bo on nie planuje sie ustabilizowac przez najblizsze 5 lat.

Drugi raz rozmowe mielismy w okolicach Swiat, gdy bylam w Dublinie. On powiedzial wtedy ze nie wie gdzie bedzie za kilka miesiecy, rok etc i nie chcialby zebym moje zycie ustawiala pod niego.

To nie byly rozmowy o dzieciach, slubach etc. Jeszcze raz podkresle, ja nawet tego w tym momencie zycia nie chce. Ale chcialabym wiedziec ze to nasze spotykanie sie ma jakis cel, ze dazymy do czegos wspolnie.

W miedzy czasie jeszcze kilka razy wspomnial ze on czuje ze ja jestem bardziej zaangazowana, albo ze on czuje ze wolalabym innego zwiazku. A jeszcze kiedys raz powiedzial ze nie spodziewal sie ze jestem taka uczuciowa, bo gdyby wiedzial od poczatku to by sie na to nie pisal. Wiec doskonale zdawal sobie sprawe ze cos jest nie tak, tylko po prostu pewnie nie spodziewal sie ze cos z tym zrobie....


A co do pracy i znajomych - tak, wiedzialam ze sa dla niego wazne. Kiedy mieszkalissmy w jednym miescie to bylo dla mnie normalne, ze raz widzi sie ze znajomymi, raz ze mna, ale po prostu myslalam ze jezeli decydujemy sie na zwiazek na odleglosc to ten balans troche sie zmieni. Tzn, ze bedziemy bardziej planowac, ustalac niz po prostu pozwalac zeby sie dzialo co sie dzieje.


Boli mnie po prostu bo mialam nadzieje ze to wypali. I bylam gotowa pracowac nad tym zwiazkiem i od poczatku duzo nad soba pracowalam. Ale po prostu gdzies ta granica zostala przekroczona, chyba bylo juz za duzo watpliwosci i znakow zapytania...

45 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-02-18 15:50:12)

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

W porządku, skoro nie chciałaś ani dzieci ani ślubu, przynajmniej teraz, to ta kwestia pozostaje zamknięta. Rozumiem Cię, Twoje odczucia i potrzeb, bo ewidentnie facet nie mógł załapać o co chodzi, gdyż ma swoją własną, idealną wizję związku. Rozmowy nic nie dały, dlatego zostałaś zmuszona do takiego a nie innego kroku. Dlatego rozumiem teraz, że cały problem tkwi w większej ilości spędzanego razem czasu, bo to pewnie mogło być podstawą do posunięcia tej relacji dalej, w pożądanym przez Ciebie kierunku smile Jednocześnie gość, który wątpi w Waszą przyszłość a potem dziwi się i lamentuje nad tym, że zdecydowałaś się odejść ma pewne problemy na stykach smile nie powiem..
Zatem gdybyście poświęcali sobie więcej czasu i uwagi, to sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej, tak? Wtedy, to, o czym wspomniałaś wcześniej o wzajemnym porozumieniu, dogadywaniu i rozumieniu się, rozwinęłoby się jeszcze wyżej? Wiadomo, że nachodzą nas wątpliwości, kiedy przed podjęciem decyzji rozważamy "za i przeciw", widzimy zarówno zalety relacji jak i wady. U Ciebie przeważyły wady i skoro twierdzisz, że podjęłaś dobrą decyzję, bo wiesz, co jest dla Ciebie ważne, to pozostaje Ci się z nią pogodzić. Choć jak mówisz jest Ci ciężko, bo wbrew temu, co sądzą niektóre osoby, relacja z tym facetem nie była dla Ciebie jakąś udręką, skoro był on mimo wszystko wartościową osobą i dobrze Wam było, jak byliście już razem? - tak to zrozumiałem..

Natomiast co do tego okresu półtora roku: obiektywnie no nie jest to dla mnie jakoś długo. Może nie krótka chwila, ale bez przesady. Nie sądzę, że by wszyscy byli tak pewni swoich partnerów, żeby się hajtać po takim okresie czasu. Poza tym, czy pewien wiek absolutnie obliguje do podejmowania decyzji o małżeństwie? Autorka ewidentnie się nie dobrała się ze swoim, już byłym facetem, zresztą sama wspomina, że ślubu na razie nie chce brać. Jeżeli zatem miałbym go nazwać mentalnym dzieciakiem, to raczej dlatego, że kompletnie nie rozumie potrzeb Autorki, rozmawia zupełnie innym językiem niż ona, wplatając jeszcze tego typu teksty: "powinna znaleźć kogoś innego, skoro jej się tak śpieszy" Na pewno nie z samego faktu, że w wieku 30 lat nie chce ślubu brać, pomimo tego, że nawet zamieszkaliby razem i widywali się regularnie, wspólnie budując dalej swój związek, ale bez papierka czy obrączek. Jeśli zatem facet trafi na dziewczynę o takim samym podejściu, której nie będzie się chciało podnieść związku na wyższy poziom i wystarczy jej tyle, co właśnie dawał facet Autorki, to czy oboje będą wtedy mentalnymi dzieciakami? Czy każdy, kto nie stanie przed ołtarzem ma być sprowadzany do poziomu niedojrzałego przedszkolaka?

46

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?
IsaBella77 napisał/a:

Z całym szacunkiem do upływającego czasu, ale 1,5 roku, to nie jest bardzo krótki okres, w normalnie rozwijającej się relacji. To ile on chciał czekać z poważnymi planami, 20 lat?
Wiele par po takim okresie mieszka już ze sobą normalnie i ma poważne plany na dalsze wspólne życie.
On zatrzymał Cię w miejscu 2-3 spotkań w tygodniu i przez 1,5 roku się z niego nie ruszyłaś.

Masz wszelkie powody, by ufać samej sobie i własnym odczuciom.
Nie czułaś, że zmierzacie w kierunku stałego związku, bo tak nie było.

Gdybyś miała cokolwiek, to jasne, że mogłabyś to doceniać.
Ale moim zdaniem nie miałaś niczego wartościowego. Ani z niego fajny partner, ani kumpel.


Mi sie wydaje ze wlasnie za duzo kumplowania bylo, a za malo zwiazku. I zeby nie bylo, uwazam ze przyjazn w zwiazku jest podstawa, ale od mysle ze od partnera moge wymagac wiecej niz wspolnego spedzania czasu, mimo ze ten mielismy naprawde mily. I w sumie to jak nawet o tym teraz mysle, to po rozstaniu w sumie niewiele sie zmieni. Nie bedziemy miec kontaktu. Nie pojedziemy nigdzie wspolnie. Ale to tyle. W sumie to jest nawet przykre ze tak malo nas laczylo po 1,5 roku.

Ja wiem ze to jest dla niego okres zmian. Bo przeprowadzka, nowa praca, nowe miejsce, nowe otoczenie. Ale ja po prostu nie chce juz budowac mojego zycia osobno. Jak juz wiele razy wspomnialam, brakowalo mi wspolnych celow oraz dazenia do czegokolwiek wspolnie. Po prostu brakuje mi takiego prawdziwego zwiazku, z krwi i kosci. Nie "zobaczymy jak to sie ulozy" a "zrobimy co w naszej mocy zeby tak sie ulozylo". Moj pierwszy powazny zwiazek (4 letni) byl wlasnie taki. Zamieszkalismy ze soba po roku i mimo ze sie nie udalo z roznych powodow, to wiem ze oboje sie staralismy. I wiem jak sytuacja wyglada gdy facet jest zaangazowany i gdy nie jest. Moj drugi powazny zwiazek trwal 2 lata i byl bardzo burzliwy. Chwile spokoju przeplataly sie z ciaglymi klotniami. Partner byl bardzo niedojrzaly, raz chcial zwiazku, pozniej nie. Troche nawet analogiczna sytuacja - tez sie wyprowadzil za granice, tez powiedzial ze nie chce zebym tam przyjezdzala (ale dosc szybko zmienil zdanie), tez wysylal sprzeczne sygnaly, tez bardzo imprezowal. Myslalam ze sie zmieni, dojrzeje, czekalam, rozmawialam. W koncu ze mna zerwal. Po tej sytuacji powiedzialam sobie ze nie chce wiecej takiego typu partnera, ze potrzebuje stabilizacji i powazniejszego zwiazku zamiast zwyklego spotykania sie.

Prawie rok pozniej poznalam G. Wszystko rozwijalo sie powoli, poznawalismy siebie, mial dla mnie czas, zauwazal wiele rzeczy, obserwowal, rozumial mnie. Dlatego pozwolilam mu sie do siebie zblizyc i dlatego zdecydowalam ze chce cos z nim budowac. Ale pozniej zaczely pojawiac sie watpliwosci. Bo np on zaczal sie powoli wycofywac. Wiec ja tez wtedy sie troche wycofalam. On "wrocil". Przez ponad pol roku ukrywal sie z naszym zwiazkiem przed naszymi wspolnymi znajomymi z pracy, dochodzilo do takich kuriozalnych sytuacji ze np w maju wyprawial swoje urodziny i zaprosil znajomych do siebie do mieszkania - ja mialam swoje rzeczy u niego w lazience a on je pochowal :-) Nie robilam awantury bo przeciez to byly jego urodzini, ale szpilki zostaly wbite. Wlasciwie dopiero czerwiec/lipiec zaczal mowic oficjalnie ze jestesmy razem, dlatego ja nie bylam go tak naprawde nigdy pewna. I zaraz krotko po tym on zaczal aplikowac o rozne stanowiska i dostal to w Dublinie. Ja w tamtym czasie rowniez mialam mozliwosc odejscia z firmy z powodu restrukturyzacji, ale zdecydowalam sie zostac, glownie dlatego ze nie mialam lepszej opcji. Teraz wiem, ze chce zmienic prace i zaczelam juz powoli aplikowac, np do Londynu, gdzie on mnie bardzo wspieral. W sumie chyba wspieralby mnie we wszystkim, oprocz Dublina...

I masz racje IsaBella77, nie czulam ze zmierzamy w kierunku czegos stalego. Nie wiem czy faktycznie tak bylo czy nie, ale mialam od poczatku naszego zwiazku wiele watpliwosci, o ktorych tu nie wspomnialam. Mam wrazenie ze moze nawet za bardzo siebie przekonywalam ze to moze sie udac, a bylo wiele znakow po drodze. Nawet gdy spedzalismy poprzednie wakacje razem i wszystko bylo naprawde idealnie, mialam to wewnetrzne uczucie (intuicje? wierzycie w to?) ze cos jest nie tak, mimo ze pozornie wydaje sie wszystko ok. Moze podskornie czulam ze to nie wypali, mimo ze nie bylo czegos typowo zlego w tym zwiazku. Wrecz odwrotnie, wygladalo ze wszystko jest dobrze - wspolne podroze, wspolnie spedzony czas.

A i nasza rozmowa o rozstaniu - ja po prostu powiedzialam mu jak sie obecnie czuje w zwiazku z nim, ze czuje sie niepewnie, ze nie lubie gdy co weekend imprezuje do rana, ze chcialabym miec wiecej pewnosci, jakies, jakiekolwiek wspolne plany.

I tak sie rozstalismy, on nawet nie zaproponowal ze chcialby nad tym pracowac, ze chcialby zeby cos sie zmienilo. A wczoraj powiedzial ze sie tego nie spodziewal, ale on nie chce ani nad tym pracowac, ani nie chce zadnego wiecej zwiazku...

47

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

I wiecie co, czym wiecej o tym mysle, tym bardziej sobie uswiadamiam ze jemu tak naprawde to bylo na reke....

Bo gdy zaczelam mowic o tym co jest nie tak to on od razu powiedzial no ok to koniec. Nie wspomnial ani razu ze moze bysmy sprobowali to naprawic, nie zajaknal sie ani slowem. A skoro byl taki "zdziwiony bo myslal ze wszystko jest ok" to chyba naturalna reakcja byloby: ok, jak mozemy to zmienic, zamiast: ok, to koniec ?

48

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Co sadzicie?

49

Odp: Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Po tym jak zareagował na Twoje słowa i Wasze rozstanie, sama widzisz tak naprawdę, co dla niego znaczyłaś...Słowo daję, nie wnikam w jego ideały czy schematy, jakimi się kieruje czy co jest dla niego ważne. Ale w takim wypadku gość nie zachował się zbyt dojrzale delikatnie mówiąc..Wyrzucił Wasz związek do kosza przez pstryknięcie palca. Dla mnie cierpiał na jakieś rozdwojenie emocjonalne, bo zachowuje się zupełnie irracjonalnie, daje kompletnie sprzeczne sygnały.
Można rzeczywiście prowadzić takie a nie inne życie, ale razem nabiera ono innego znaczenia, niż osobno w swoich dwóch światach...

Posty [ 49 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zwiazek na odleglosc, brak planow na przyszlosc - czy jest sens?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024