Porzucona dla innej - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Porzucona dla innej

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 32 ]

1 Ostatnio edytowany przez Idka1 (2020-01-20 16:19:10)

Temat: Porzucona dla innej

Cześć,

Musze z siebie wyrzucić to co siedzi mi na serduchu, myślę, że to dobre miejsce, bo nieraz tu zaglądałam.

Byłam z pewnym facetem (teraz myślę, że chłopcem) 6 lat. Układało się cudownie, mało kłótni, mnóstwo miłości, przyjaźni, zrozumienia. Bylismy nie tylko partnerami ale i  prawdziwymi przyjaciółmi. Ja 36 lat on 34
Ja oczywiście po kilku nieudanych poprzednich związkach uważałam, ze to ten jedyny, ze lepiej trafić nie mogłam. Kochałam i kocham całym sercem. Oddałabym mu wszystko. Kupiłam mieszkanie, spałacalismy kredyt, wzięliśmy psa, planowaliśmy dziecko (okazało się, ze chyba tylko ja), sielanka przez dwa lata.
I wszystko się zmieniło, gdy zmienił pracę. Poznał nowe koleżanki, a jedna bardzo rozżalona smutna  mężatka upatrzyła sobie w nim przyjaciela do wypłakania się . Tak sie zaczęło. On zobaczył coś nowego, bo w domu już rutyna. Poczuł zainteresowanie, powoli się zaprzyjaźnił, miał z kim pogadać na inne tematy, mógł stać się pocieszycielem, słuchaczem. Z dnia na dzień coraz więcej kontaktu, coraz więcej wiadomości do niej, coraz mniej wiadomości do mnie, zabieranie wszędzie telefonu, krycie się. Trwało to trochę czasu, przyszły kłótnie, podejrzenia i uczucie, ze jestem oszukiwana, i że nie jest wobec mnie szczery.  Tak, to widać kiedy ktoś kłamie.
Byłam zmuszona sprawdzić mu telefon i znalazłam co chciałam, słodkie słówka, wyznania etc. Nie jestem z siebie dumna i nie uznaje grzebania komuś w telefonie, ale ja tutaj już byłam bezsilna i po prostu musiałam się dowiedzieć o co chodzi.
Po wyjściu tych rzeczy na jaw byłam przepraszana, był płacz, wyznania miłości, słowa ze jestem kobieta jego życia, największym szczęściem etc a to co pisał, to ....sam nie wie, pogubił się.....
Ok, pomyślałam, ze i tak mogło być i dałam szanse. Niestety wyglądało to tak jakbym w tym związku była tylko ja, on dalej zachowywał się tak samo. I w dalszym ciągu do niej pisał ..od rana do nocy. Minęły prawie 2 miesiące i nic się nie zmieniało. Próbowałam rozmawiać, wyjaśniać, dowiedzieć się prawdy. Ewidentnie coś było nie tak. On się odsunął.
Minęły święta, sylwester, myślałam, ze jesteśmy na dobrej drodze a on dalej do niej pisał. Powtarzał jak bardo mnie kocha ale nie uwierzyłam. Znowu go sprawdziłam i to był koniec. Mówił jak jestem ważna, jak kocha, a chwile później pisał do niej to samo i jeszcze więcej. Tylko wiedziałam, ze do niej pisze bez kłamstw.
Nie było wyjścia, wyprowadził się.
Przyznał się wreszcie, ze się zakochał,a ja miałam się dowiedzieć później, po wyprowadzce. Nagle się dowiedziałam, ze było ok, ale nie dogadywaliśmy się od 2 lat..(???/!!!what?), ze próbował rozmawiać. Szkoda, ze nic z takich rzeczy nie pamiętam. Myślę ze po prostu szukał usprawiedliwienia na to jak postąpił.
Zabrał rzeczy i po porostu odjechał, wynajął stancje. Mieszka sam, bo ona ma jeszcze męża i dzieci.

A ja zostałam sama z tym wszystkim. Wkurza mnie to jak pomyśle, ze on sobie za chwile będzie układał życie, zakochany, szczęśliwy a ja? Ja zostałam z tym wszystkim sama.
Największy płacz mam już za sobą, chyba przygotowywałam się do tego. Nie rozumiem po prostu wielu rzeczy, nie wiem jak on mógł.
Zawsze powtarzał, ze  to na zawsze i jak bardzo kocha. A teraz wracam z pracy do domu, do pustki i nie dowierzam, ze to się stało......nie wierzę, że on to zrobił....

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Porzucona dla innej
Idka1 napisał/a:

Cześć,

Musze z siebie wyrzucić to co siedzi mi na serduchu, myślę, że to dobre miejsce, bo nieraz tu zaglądałam.

Byłam z pewnym facetem (teraz myślę, że chłopcem) 6 lat. Układało się cudownie, mało kłótni, mnóstwo miłości, przyjaźni, zrozumienia. Bylismy nie tylko partnerami ale i  prawdziwymi przyjaciółmi. Ja 36 lat on 34
Ja oczywiście po kilku nieudanych poprzednich związkach uważałam, ze to ten jedyny, ze lepiej trafić nie mogłam. Kochałam i kocham całym sercem. Oddałabym mu wszystko. Kupiłam mieszkanie, spałacalismy kredyt, wzięliśmy psa, planowaliśmy dziecko (okazało się, ze chyba tylko ja), sielanka przez dwa lata.
I wszystko się zmieniło, gdy zmienił pracę. Poznał nowe koleżanki, a jedna bardzo rozżalona smutna  mężatka upatrzyła sobie w nim przyjaciela do wypłakania się . Tak sie zaczęło. On zobaczył coś nowego, bo w domu już rutyna. Poczuł zainteresowanie, powoli się zaprzyjaźnił, miał z kim pogadać na inne tematy, mógł stać się pocieszycielem, słuchaczem. Z dnia na dzień coraz więcej kontaktu, coraz więcej wiadomości do niej, coraz mniej wiadomości do mnie, zabieranie wszędzie telefonu, krycie się. Trwało to trochę czasu, przyszły kłótnie, podejrzenia i uczucie, ze jestem oszukiwana, i że nie jest wobec mnie szczery.  Tak, to widać kiedy ktoś kłamie.
Byłam zmuszona sprawdzić mu telefon i znalazłam co chciałam, słodkie słówka, wyznania etc. Nie jestem z siebie dumna i nie uznaje grzebania komuś w telefonie, ale ja tutaj już byłam bezsilna i po prostu musiałam się dowiedzieć o co chodzi.
Po wyjściu tych rzeczy na jaw byłam przepraszana, był płacz, wyznania miłości, słowa ze jestem kobieta jego życia, największym szczęściem etc a to co pisał, to ....sam nie wie, pogubił się.....
Ok, pomyślałam, ze i tak mogło być i dałam szanse. Niestety wyglądało to tak jakbym w tym związku była tylko ja, on dalej zachowywał się tak samo. I w dalszym ciągu do niej pisał ..od rana do nocy. Minęły prawie 2 miesiące i nic się nie zmieniało. Próbowałam rozmawiać, wyjaśniać, dowiedzieć się prawdy. Ewidentnie coś było nie tak. On się odsunął.
Minęły święta, sylwester, myślałam, ze jesteśmy na dobrej drodze a on dalej do niej pisał. Powtarzał jak bardo mnie kocha ale nie uwierzyłam. Znowu go sprawdziłam i to był koniec. Mówił jak jestem ważna, jak kocha, a chwile później pisał do niej to samo i jeszcze więcej. Tylko wiedziałam, ze do niej pisze bez kłamstw.
Nie było wyjścia, wyprowadził się.
Przyznał się wreszcie, ze się zakochał,a ja miałam się dowiedzieć później, po wyprowadzce. Nagle się dowiedziałam, ze było ok, ale nie dogadywaliśmy się od 2 lat..(???/!!!what?), ze próbował rozmawiać. Szkoda, ze nic z takich rzeczy nie pamiętam. Myślę ze po prostu szukał usprawiedliwienia na to jak postąpił.
Zabrał rzeczy i po porostu odjechał, wynajął stancje. Mieszka sam, bo ona ma jeszcze męża i dzieci.

A ja zostałam sama z tym wszystkim. Wkurza mnie to jak pomyśle, ze on sobie za chwile będzie układał życie, zakochany, szczęśliwy a ja? Ja zostałam z tym wszystkim sama.
Największy płacz mam już za sobą, chyba przygotowywałam się do tego. Nie rozumiem po prostu wielu rzeczy, nie wiem jak on mógł.
Zawsze powtarzał, ze  to na zawsze i jak bardzo kocha. A teraz wracam z pracy do domu, do pustki i nie dowierzam, ze to się stało......nie wierzę, że on to zrobił....

Współczuję Ci, bo cóż w tej sytuacji można powiedzieć?
Jesteś teraz w fazie żałoby i potrzeba Ci będzie dużo czasu, zanim dojdziesz do równowagi. Jednak jestem prawie pewna, że za jakiś czas Twój ex zapuka do Twoich drzwi i będzie błagał o wybaczenie.
Tamta kobieta musiałaby się jeszcze rozwieść, zniszczyć dzieciom poukładane życie, więc co innego romans na boku, a co innego wywrócenie swojego życia i nie tylko, do góry nogami. Nawet, gdyby to zrobiła, to nie sądzę, że Twój ex tak właśnie wyobrażał sobie szczęście i codzienne życie z kobietą z dwojgiem małych dzieci. Na ukryte ich wspólne, ekscytujące spotkania z pewnością dzieci nie zabierała. Szybko okaże się, że trawa u kochanki nie jest taka zielona, gdy trzeba zmierzyć się z szarą codziennością.
Tyle, że dla Ciebie to niewielkie pocieszenie, bo dowiedziałaś się z kim masz do czynienia.

Idka1 napisał/a:

Przyznał się wreszcie, ze się zakochał,a ja miałam się dowiedzieć później, po wyprowadzce.

Tchórz, jak każdy zdrajca i do tego obrzydliwy oszust i manipulant.

3 Ostatnio edytowany przez Cytrynowa66 (2020-01-21 01:05:14)

Odp: Porzucona dla innej

Wasz związek stał się dla niego chlebem powszednim, rutyną, z czego Ty zdajesz sobie sprawę. W koleżance z pracy, zafascynowała go świeżość. Jednocześnie nie chciał od razu palić mostów, bo na pewno miał świadomość niepewności nowego związku. Wszystko wskazuje jednak na to, że nowe uczucie dość mocno nim zawładnęło i nie potrafił z niego zrezygnować. To czas fascynacji, przysłowiowych motylków. Być może, przyjdzie czas opamiętania i chęć powrotu, gdy zderzy się z rzeczywistością. Ciekawe, czy mąż tej pani wie o zaangażowaniu żony? Czy zdecydowali się na związek, czy też działają na etapie podziemia? Bo może się zdarzyć, że Twój były partner, nie udźwignie tej sytuacji, i będzie chciał wrócić, tłumacząc, że nie wiedział, co robi i tylko Ciebie zawsze kochał. Pytanie, czy chciałabyś tak niepewnego partnera? Warto to przemyśleć. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo siły.

4

Odp: Porzucona dla innej

Nie zostałaś porzucona dla innej, tylko Twój luby zakochał/ zafascynował się niemonogamicznie w tej drugiej też.
A Ty się o tym dowiedziałaś a że go wyrzuciłas w sumie, za co Cię nie potępiam, bo na poligamię się nie pisałaś, to teraz dorabia sobie teorie z tyłka..
I cóż poradzisz kobieto? Jakby to był muzułmański kraj, miałby drugą w haremie, a tak to się nie uda..
Myślę że jak tamta nie jest wolna, to może się tam ostro posypać raczej i on sobie pocierpi i z jej powodu i z Twojego..bo mimo wszystko myślę że Cię kocha..tylko tamta ma moc rażenia i nowością i czymś jeszcze..
Współczuję Ci, ale tak mają mężczyźni.
Zastanawiaj się nad swoim celami, bo życie w trójkącie to chyba nie jest.. pewnie mogłabyś rozłożyć na części pierwsze wasz związek i znaleźć jakieś luki w które tamta weszła.
Pewnie za pół roku mocno zatęskni do Ciebie..Tylko że z tej ścieżki to ciężko już na monogamię wrócić.. więc nie wiem czy Ci się opłaca go z powrotem wziąć, bo że wróci idę o zakład.

5

Odp: Porzucona dla innej

Idka1, witaj. W Twoim wątku nie ma zbyt wiele odpowiedzi, bo temat niestety bardzo standardowy i znajdziesz tutaj mnóstwo podobnych historii. Mnóstwo dobrych rad padło w popularnym ostatnio wątku Daro15, pamiętam też podobną do Twojej historię SamotnaOna, poszukaj.

Zgadzam się z Ela, że on będzie zapewne żałował i zechce wrócić. Tylko Ty zastanów się, czy będziesz na to gotowa.
Ja przerabialam zdradę dwukrotnie w moim właśnie kończącym się prawie 20-letnim małżeństwie. I jak sobie przypominam starania się o mnie mojego jm po pierwszej historii, wciąż nie mogę uwierzyć, że kilka lat później zrobił to po raz drugi. To bardzo ciężkie decyzje. Trzymam za Ciebie kciuki

6 Ostatnio edytowany przez Idka1 (2020-01-21 09:44:22)

Odp: Porzucona dla innej

Nie chcę nikomu źle życzyć, ale mam nadzieje, że prędzej czy później, z naciskiem na prędzej dotrze do niego, że popełnił błąd. Niech żałuje i ponosi konsekwencje swoich wyborów.
Wiem, że nie będzie miał lekko, zwłaszcza, że nie przepada za dziećmi...
A Przecież ta kobieta po rozwodzie będzie czegoś oczekiwać, akceptacji dzieci, zaangażowania, pomocy. Sielanka się skończy i życie nie będzie wyglądać tak jak poprzednio czyli,po pracy odpoczynek z piwkiem przed tv lub kompem i zero obowiązków....Zakupy się same nie zrobią, mieszkanie się samo nie posprząta.. chyba, że ona popełni ten błąd co ja i będzie go wyręczać.
Skończy się kawalerskie życie, a do odpowiedzialności mu daleko.
Myślę, że życie to zweryfikuje jak trzeba.
Tylko szkoda, że poświęciłam 6 lat na tego dupka.

7 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-01-21 09:42:39)

Odp: Porzucona dla innej

Nie porzucił Cię dla niej, tamten związek jeśli jest to nie przetrwa. Koleś Cię nie kochał, mamił tylko.
Nie każdy miał tyle szczęścia. Dobrze, ze nie byliście małżeństwem bo co wtedy byś zrobiła ?
Zamiast się smucić ciesz się bo dostałaś szansę na normalny związek. Powinnaś wypełnić kupon LOTTO bo los się do Ciebie uśmiechnął
Emocje, o których napisałaś są normalne. Jednak, może ciężko teraz w to uwierzyć ale to minie. Będziesz się śmiać i radować, ze pozbyłaś się chwasta.
A wtedy Pan widząc Cię uśmiechnięta przyjdzie z podkulonym ogonem. Pamiętaj, że to nie będzie szczere

8

Odp: Porzucona dla innej
Cytrynowa66 napisał/a:

Wasz związek stał się dla niego chlebem powszednim, rutyną, z czego Ty zdajesz sobie sprawę. W koleżance z pracy, zafascynowała go świeżość. Jednocześnie nie chciał od razu palić mostów, bo na pewno miał świadomość niepewności nowego związku. Wszystko wskazuje jednak na to, że nowe uczucie dość mocno nim zawładnęło i nie potrafił z niego zrezygnować. To czas fascynacji, przysłowiowych motylków. Być może, przyjdzie czas opamiętania i chęć powrotu, gdy zderzy się z rzeczywistością. Ciekawe, czy mąż tej pani wie o zaangażowaniu żony? Czy zdecydowali się na związek, czy też działają na etapie podziemia? Bo może się zdarzyć, że Twój były partner, nie udźwignie tej sytuacji, i będzie chciał wrócić, tłumacząc, że nie wiedział, co robi i tylko Ciebie zawsze kochał. Pytanie, czy chciałabyś tak niepewnego partnera? Warto to przemyśleć. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo siły.

Ja wiem,że po tylu latach motylki znikają, trzeba się zmierzyć z codziennością. Dla mnie to było normalne, ale się nie odsuwałam, kochałam codziennie mocno, zawsze przed snem mówiłam, ze kocham i nie tylko. Chciałam, aby wiedział, że jestem na dobre i na złe. On odpowiadał....
Teraz zachowuje się jak gówniarz z klapkami na oczach. Wiem, że nie udźwignie. Nie potrafił udźwignąć płacenia za własny telefon a co dopiero coś takiego.

Jeśli chodzi o męża, to o wszystkim go poinformowałam. Znam go. Nie był za bardzo zdziwiony, bo to już któryś raz się zdarzyło. Rozwód ponoć jest w planach i raczej do tego dojdzie, ponieważ ona już dawno tego chciała.
Chora sytuacja.

9

Odp: Porzucona dla innej
new_life napisał/a:

Idka1, witaj. W Twoim wątku nie ma zbyt wiele odpowiedzi, bo temat niestety bardzo standardowy i znajdziesz tutaj mnóstwo podobnych historii. Mnóstwo dobrych rad padło w popularnym ostatnio wątku Daro15, pamiętam też podobną do Twojej historię SamotnaOna, poszukaj.

Zgadzam się z Ela, że on będzie zapewne żałował i zechce wrócić. Tylko Ty zastanów się, czy będziesz na to gotowa.
Ja przerabialam zdradę dwukrotnie w moim właśnie kończącym się prawie 20-letnim małżeństwie. I jak sobie przypominam starania się o mnie mojego jm po pierwszej historii, wciąż nie mogę uwierzyć, że kilka lat później zrobił to po raz drugi. To bardzo ciężkie decyzje. Trzymam za Ciebie kciuki


Dziękuję, na pewno zerknę na tamte tematy.
A jeśli on zechce wrócić?
Myślę, że jest zbyt dumny, aby pokazać ,że popełnił błąd, więc nie spodziewam się go pod moimi drzwiami. Nawet po wielkiej kłótni nie potrafił przyjść z winem/kwiatkiem czy czekoladą...
A jeśli by się zdarzył cud i przypełzłby na wycieraczkę, to niestety, ale po tym co zrobił nie potrafiłabym mu już zaufać. Serce kocha, ale rozum mówi co innego.

10

Odp: Porzucona dla innej
bullet napisał/a:

Nie porzucił Cię dla niej, tamten związek jeśli jest to nie przetrwa. Koleś Cię nie kochał, mamił tylko.
Nie każdy miał tyle szczęścia. Dobrze, ze nie byliście małżeństwem bo co wtedy byś zrobiła ?
Zamiast się smucić ciesz się bo dostałaś szansę na normalny związek. Powinnaś wypełnić kupon LOTTO bo los się do Ciebie uśmiechnął
Emocje, o których napisałaś są normalne. Jednak, może ciężko teraz w to uwierzyć ale to minie. Będziesz się śmiać i radować, ze pozbyłaś się chwasta.
A wtedy Pan widząc Cię uśmiechnięta przyjdzie z podkulonym ogonem. Pamiętaj, że to nie będzie szczere

Mam nadzieję, że jednak kiedyś mnie tam kochał smile
Tamtego związku myślę, że nie ma- jeszcze, póki ona jest z mężem.
On u siebie sam,  w obcym mieszkaniu. Ona w domu z mężem i dziećmi. Widują się tylko w pracy, może trochę po. Łączy ich tęsknota i wyobrażenie jak będzie im cudownie..kiedyś.
to nie życie. Tego nie zazdroszczę. Oni się zakochali w wyobrażeniu siebie, bo nawet się dobrze nie znają. To mini, gdy dopadną ich realia życia.
Wiem,  że po burzy wychodzi słońce. Na szczęście mam przyjaciół, rodzinę, wspaniałego Psa.  To dla mnie duże wsparcie. Musi jeszcze minąć trochę czasu.

11

Odp: Porzucona dla innej

Zdradzacz będzie zdradzał dalej, według mnie to zero tolerancji i zero drugich.. i tak dalej szans smile

12

Odp: Porzucona dla innej
niepodobna napisał/a:

Zdradzacz będzie zdradzał dalej, według mnie to zero tolerancji i zero drugich.. i tak dalej szans smile

Tutaj nie ma nawet takich opcji. Zanim on oprzytomnieje, to minie dużo czasu. Z resztą zarówno on jak i ja mamy takie podejście, że nie wchodzi się dwa razy do tej rzeki.

13

Odp: Porzucona dla innej
Idka1 napisał/a:

Z resztą zarówno on jak i ja mamy takie podejście, że nie wchodzi się dwa razy do tej rzeki.

Ale weszliście drugi raz to tej samej rzeki. Zatem oboje lekce sobie ważycie zasady. Tutaj zwłaszcza użytkowniczki poszły drogą pojechania po facecie. A to zupełnie bez sensu, bo on nie zasługuje na najmniejszą uwagę.
Warto skupić uwagę na sobie. Dlaczego było tak, że sama ciągnęłaś coś, czego w rzeczywistości nie było. Łamiąc zasady, o których nam mówisz, faktom, a nawet kobiecej intuicji. Nawet po tym wszystkim łudzisz się, że on coś zrozumie, poprawi się - a nie masz najmniejszych podstaw by tak sądzić.

14

Odp: Porzucona dla innej
balin napisał/a:
Idka1 napisał/a:

Z resztą zarówno on jak i ja mamy takie podejście, że nie wchodzi się dwa razy do tej rzeki.

Ale weszliście drugi raz to tej samej rzeki. Zatem oboje lekce sobie ważycie zasady. Tutaj zwłaszcza użytkowniczki poszły drogą pojechania po facecie. A to zupełnie bez sensu, bo on nie zasługuje na najmniejszą uwagę.
Warto skupić uwagę na sobie. Dlaczego było tak, że sama ciągnęłaś coś, czego w rzeczywistości nie było. Łamiąc zasady, o których nam mówisz, faktom, a nawet kobiecej intuicji. Nawet po tym wszystkim łudzisz się, że on coś zrozumie, poprawi się - a nie masz najmniejszych podstaw by tak sądzić.

Nie masz racji. Danie sobie szansy na naprawę związku to nie jest wchodzenie drugi raz do tej samej rzeki... W związkach bywa róż
nie raz lepiej i raz gorzej, trzeba próbować naprawiać a nie wyrzucać do kosza bez najmniejszych starań. Mogę chociaż powiedzieć, że próbowałam. Tak, liczę na to, że zrozumie i nie dlatego, że czekam na niego. Dlatego, aby życie go czegoś nauczyło. Ciągnęłam coś co było... 6 lat to jednak coś i do końca trzeba wierzyć, że można być ze sobą na dobre i na złe.
Może jesteś typem człowieka, który od razu by wyrzucił kobietę na zbity pysk po pierwszych sygnałach, ale ja uważam, że jesteśmy tylko ludźmi i każdy popełnia błędy. Ja próbowałam, dałam szansę i nie wyszło. Są przypadki gdzie wyjdzie.

15

Odp: Porzucona dla innej
Idka1 napisał/a:

A ja zostałam sama z tym wszystkim. Wkurza mnie to jak pomyśle, ze on sobie za chwile będzie układał życie, zakochany, szczęśliwy a ja? Ja zostałam z tym wszystkim sama.
Największy płacz mam już za sobą, chyba przygotowywałam się do tego. Nie rozumiem po prostu wielu rzeczy, nie wiem jak on mógł.
Zawsze powtarzał, ze  to na zawsze i jak bardzo kocha. A teraz wracam z pracy do domu, do pustki i nie dowierzam, ze to się stało......nie wierzę, że on to zrobił....

Czego nie rozumiesz? Okłamywał Cię przez długi czas a Ty swoim brakiem reakcji dawałaś mu na to przyzwolenie. Facet Cię oszukiwał przez długi czas a Ty miałaś złudne nadzieje że się opamięta. Ty nie weszłaś do tej samej wody drugi raz, Ty stałaś w tej wodzie cały czas. Przypuszczam że facet ma taki charakter że cały czas będzie szukał i prawdopodobnie nie znajdzie. Jak dla mnie facet-oszust był by spalony na zawsze ale zgodze się z @balinem, Ty czekasz że wróci.

16

Odp: Porzucona dla innej

Miała prawo dać szansę.
Widzę że są tu Panowie gotowi dać głowę za to,że są wierni z natury. może nabiorą się jakieś 20 łatki.
Może i mogą postanowieniem woli i autorka miała prawo to sprawdzić.
Co więcej, może Panom Balin i Janix wydaje się,że obracają się w takim prawym towarzystwie, ale znajome kobiety może miałyby o tym towarzystwie inne zdanie, bo nie wszystko się mówi meżom i partnerom, by nie robić dymu..

17

Odp: Porzucona dla innej

Właśnie smile tak samo jak nie mówi się wszuystkiego żonom i partnerkom smile Niemniej szansa, choć ta jedna, się należy każdemu smile

18

Odp: Porzucona dla innej

Należy się przede wszystkim autorce,by tę drogę przeszła i nie miała poczucia, że coś mogła inaczej rozegrać.
Ja osobiście drugiej szansy po złamaniu zasad jakiekolwiek byśmy nie ustalili, kolejnej osobie nie dam.
Bo szkoda mi czasu. Ale też w przekonaniu o mężczyznach wiernych z natury nie żyję, wierzę w lojalnych, lub siebie nie znających.

19

Odp: Porzucona dla innej
Ela210 napisał/a:

Miała prawo dać szansę.
Widzę że są tu Panowie gotowi dać głowę za to,że są wierni z natury. może nabiorą się jakieś 20 łatki.

No miała i dała i co dalej zamierza autorka. Zamiast mieć nauczkę na przyszłość poszukać punktu gdzie pierwszy raz zapaliło się czerwone światło i działać autorka nie ma pomysłu co dalej z tym robić opisuje jak mu źle życzy. Rozumiem rozgoryczenie ale może pora zająć się sobą a nie dalej lovelasem.

Idka1 napisał/a:

. Wkurza mnie to jak pomyśle, ze on sobie za chwile będzie układał życie, zakochany, szczęśliwy a ja? Ja zostałam z tym wszystkim sama.

Idka1 napisał/a:

Nie chcę nikomu źle życzyć, ale mam nadzieje, że prędzej czy później, z naciskiem na prędzej dotrze do niego, że popełnił błąd. Niech żałuje i ponosi konsekwencje swoich wyborów.
Wiem, że nie będzie miał lekko, zwłaszcza, że nie przepada za dziećmi...

Idka1 napisał/a:

Teraz zachowuje się jak gówniarz z klapkami na oczach. Wiem, że nie udźwignie. Nie potrafił udźwignąć płacenia za własny telefon a co dopiero coś takiego.
Jeśli chodzi o męża, to o wszystkim go poinformowałam. Znam go. Nie był za bardzo zdziwiony, bo to już któryś raz się zdarzyło.

Autorka pisze że powoli dochodzi do siebie, ma rodzinę, przyjaciół i bardzo dobrze. Pora popatrzeć przed siebie a nie do tyłu bo to może kosztować zbyt dużo wysiłku i ponownego bólu.

20 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-22 13:11:03)

Odp: Porzucona dla innej

Tego się nie da przyspieszyć  zakopać. Jak się to robi zbyt szybko, to się to wraca. Wiem po sobie. Tą złość i poczucie niesprawiedliwosci tez trzeba ponieść. I dopiero potem zyskuje się szerszy obraz sprawy.
Tu się zgadzam. Tylko ze na końcu waszych przemyśleń jest to. Ze źle oceniła partnera.
A ja myślę. ze mężczyźni sami siebie nie znają. Bo na co dzień kobiety nie narzucają się im. Więc swojej wierności po prostu ocenić nie mogą..
Wiernym można nazwać takiego mężczyznę do którego kobiety atrakcyjne dla niego lgną. A on to racjonalnie odrzuca.

Wiec teoretycznie mogła założyć ze on dokona racjonalnego wyboru. No chyba że ten wątek ma jeszcze jakieś wcześniejsze tego typu historie z tym samym Panem.

21 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-01-22 13:41:59)

Odp: Porzucona dla innej
Janix2 napisał/a:
Idka1 napisał/a:

A ja zostałam sama z tym wszystkim. Wkurza mnie to jak pomyśle, ze on sobie za chwile będzie układał życie, zakochany, szczęśliwy a ja? Ja zostałam z tym wszystkim sama.
Największy płacz mam już za sobą, chyba przygotowywałam się do tego. Nie rozumiem po prostu wielu rzeczy, nie wiem jak on mógł.
Zawsze powtarzał, ze  to na zawsze i jak bardzo kocha. A teraz wracam z pracy do domu, do pustki i nie dowierzam, ze to się stało......nie wierzę, że on to zrobił....

Czego nie rozumiesz? Okłamywał Cię przez długi czas a Ty swoim brakiem reakcji dawałaś mu na to przyzwolenie. Facet Cię oszukiwał przez długi czas a Ty miałaś złudne nadzieje że się opamięta. Ty nie weszłaś do tej samej wody drugi raz, Ty stałaś w tej wodzie cały czas. Przypuszczam że facet ma taki charakter że cały czas będzie szukał i prawdopodobnie nie znajdzie. Jak dla mnie facet-oszust był by spalony na zawsze ale zgodze się z @balinem, Ty czekasz że wróci.


Może żyje w innym świecie niż Ty, ale chciałam walczyć o swój związek jak wiele innych osób, zabrakło wzajemności i ok, tak bywa. Brak reakcji? Nie wiesz jakie byłe moje reakcje, rozmawiałam, kłóciłam się , próbowałam coś zmienić. Jeśli druga osoba nie chce to nawet najlepsza reakcja nic tu nie da, więc nie mów mi że nic nie zrobiłam. Uważam, że każdemu należy się szansa, on nie skorzystał. I nie, nie czekam aż wróci, bo tego nie potrzebuję. Nie zamknęłam sie w domu i nie rycze w poduszkę. Mam też swoje życie i swoje zajęcia. Jestem niezależna i do niczego go nie potrzebuje.

Janix2 napisał/a:

No miała i dała i co dalej zamierza autorka. Zamiast mieć nauczkę na przyszłość poszukać punktu gdzie pierwszy raz zapaliło się czerwone światło i działać autorka nie ma pomysłu co dalej z tym robić opisuje jak mu źle życzy. Rozumiem rozgoryczenie ale może pora zająć się sobą a nie dalej lovelasem.
.

A jaki mam mieć pomysł na to co dalej? Żyję dalej, pracuję, uśmiecham się... nie czekam na nic, a życie przyniesie co ma przynieść.
Owszem, nie życzę mu najlepiej, ale to chyba jest normalnie i nie ma się tu nad czym rozwodzić. Tak, chce żeby mu się nie udało i żeby dostał kopa w dupę od życia jeszcze bardziej bolesnego niż ja. Koniec kropka. Jedni to zrozumieją, Ty nie musisz.

22

Odp: Porzucona dla innej
Idka1 napisał/a:

A jaki mam mieć pomysł na to co dalej? Żyję dalej, pracuję, uśmiecham się... nie czekam na nic, a życie przyniesie co ma przynieść.
Owszem, nie życzę mu najlepiej, ale to chyba jest normalnie i nie ma się tu nad czym rozwodzić. Tak, chce żeby mu się nie udało i żeby dostał kopa w dupę od życia jeszcze bardziej bolesnego niż ja. Koniec kropka. Jedni to zrozumieją, Ty nie musisz.

Pewnie że nie muszę. Ale żyjąc ciągle "zesłaniem wszelkich plag egipskich na Kargulowe plemię" ciężko Ci będzie mocno stanąć na nogi i być szczęśliwą.

23

Odp: Porzucona dla innej
Janix2 napisał/a:

... żyjąc ciągle "zesłaniem wszelkich plag egipskich na Kargulowe plemię" ciężko Ci będzie mocno stanąć na nogi i być szczęśliwą.

tak, tyle, ze to naturalna reakcja, przejdzie jej

24

Odp: Porzucona dla innej
bullet napisał/a:
Janix2 napisał/a:

... żyjąc ciągle "zesłaniem wszelkich plag egipskich na Kargulowe plemię" ciężko Ci będzie mocno stanąć na nogi i być szczęśliwą.

tak, tyle, ze to naturalna reakcja, przejdzie jej

Wiem że przejdzie. Chodziło mi o to aby bardziej skupiała się nad przyszłością, nie ten to inny. Czym mniej będzie o nim myśleć tym szybciej przestanie boleć.

25

Odp: Porzucona dla innej
Janix2 napisał/a:
Idka1 napisał/a:

A jaki mam mieć pomysł na to co dalej? Żyję dalej, pracuję, uśmiecham się... nie czekam na nic, a życie przyniesie co ma przynieść.
Owszem, nie życzę mu najlepiej, ale to chyba jest normalnie i nie ma się tu nad czym rozwodzić. Tak, chce żeby mu się nie udało i żeby dostał kopa w dupę od życia jeszcze bardziej bolesnego niż ja. Koniec kropka. Jedni to zrozumieją, Ty nie musisz.

Pewnie że nie muszę. Ale żyjąc ciągle "zesłaniem wszelkich plag egipskich na Kargulowe plemię" ciężko Ci będzie mocno stanąć na nogi i być szczęśliwą.

Oczywiście na chwile obecną jest we mnie mnóstwo złości i dlatego taka moja reakcja. Minęło niewiele czasu i po prostu nie jest to łatwe. Jednak sama widzę, że z dnia na dzień jest coraz lepiej i coraz mniej o tym myślę.

26

Odp: Porzucona dla innej

Złość to w ogóle super emocja, dający kop znieczulacz. Tylko mija. Później jest żałoba, no chyba że ktoś był by być. I ta żałoba po stracie jest do d... Skracanie i omijanie jej to zły pomysł, bo się wróci.
Najgorsze chyba w co można wpaść a czasami na forum widzę to poczucie wielkiego pokrzywdzenia. W takim bagienku to mozna się utaplac..a wchodzi się tam sciezka pt nigdy mnie nie kochał.

27 Ostatnio edytowany przez balin (2020-01-22 15:56:54)

Odp: Porzucona dla innej
Ela210 napisał/a:

Miała prawo dać szansę.
Widzę że są tu Panowie gotowi dać głowę za to,że są wierni z natury. może nabiorą się jakieś 20 łatki.
Może i mogą postanowieniem woli i autorka miała prawo to sprawdzić.
Co więcej, może Panom Balin i Janix wydaje się,że obracają się w takim prawym towarzystwie, ale znajome kobiety może miałyby o tym towarzystwie inne zdanie, bo nie wszystko się mówi meżom i partnerom, by nie robić dymu..

Znowu manipulujesz. Po co to dopowiadanie komuś, co mu nawet nie głowie?

Idka1 napisał/a:

Ja próbowałam, dałam szansę i nie wyszło. Są przypadki gdzie wyjdzie.

Ale ja nie o tym przecież pisałem. Ok rozumiem, wolisz skupiać się na nim. Może następny będzie inny. Miejmy taką nadzieję.

28 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-22 18:14:28)

Odp: Porzucona dla innej

A nie było sugestii że autorka nie potrafi rozróżnic wartościowego faceta od kogoś kto się nie nadaje do związku?
Bo dla mnie było takie założenie i zdziwienie że nie rozróżnia związku od badziewia o którym nie warto myśleć.
A że są wartościowi mężczyźni co dają spokojne kucyki w domu i beznadziejni co rollercoaster to z innych Twoich wypowiedzi.

29

Odp: Porzucona dla innej
Ela210 napisał/a:

A nie było sugestii że autorka nie potrafi rozróżnic wartościowego faceta od kogoś kto się nie nadaje do związku?

Nie @Ela, nie było. Codziło o skupianie się obecnie na sobie a nie na Casanovie oszuście.

30

Odp: Porzucona dla innej
Ela210 napisał/a:

A nie było sugestii że autorka nie potrafi rozróżnic wartościowego faceta od kogoś kto się nie nadaje do związku?

Ela czytam swój post i tego nie widzę. Dawaj fragment, bom ślepy i sam już chyba nie rozumiem swoich intencji. Jestem w szoku, ale mi się wydawało, że tłumaczyłem, aby skupiła się na sobie, żeby nie szukała nadziei tam, gdzie trudno jej szukać. Ale to zapewne mi się wydawało, skoro Ty twierdzisz inaczej. No trudno dawaj, zmierzę się z faktami.

31 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-22 18:44:58)

Odp: Porzucona dla innej
Janix2 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A nie było sugestii że autorka nie potrafi rozróżnic wartościowego faceta od kogoś kto się nie nadaje do związku?

Nie @Ela, nie było. Codziło o skupianie się obecnie na sobie a nie na Casanovie oszuście.

Więc nieporozumienie, sorry Panowie.

32

Odp: Porzucona dla innej
balin napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A nie było sugestii że autorka nie potrafi rozróżnic wartościowego faceta od kogoś kto się nie nadaje do związku?

Ela czytam swój post i tego nie widzę. Dawaj fragment, bom ślepy i sam już chyba nie rozumiem swoich intencji. Jestem w szoku, ale mi się wydawało, że tłumaczyłem, aby skupiła się na sobie, żeby nie szukała nadziei tam, gdzie trudno jej szukać. Ale to zapewne mi się wydawało, skoro Ty twierdzisz inaczej. No trudno dawaj, zmierzę się z faktami.

Oczywiście macie rację, powinnam się skupić na sobie i tak właśnie robię. Ja szukam nadziei? nie zauważyłam. Nie chce żadnych powrotów, zwrotów akcji itp. Nie skupiam się też na nim, bo to nic mi nie da. Układam sobie życie na nowi chyba nie ma tragedii.
A to, że mam nadzieje, że on dostanie nauczkę od życia to raczej jest całkiem normalne. Ale nie wygląda to w ten sposób, że siedzę w domu i ciągle o tym myślę. Wręcz przeciwnie.

Posty [ 32 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Porzucona dla innej

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024