Witam mam nadzieję, że dobrze robię zakładając nowy wątek. Piszę, bo chciałabym się poradzic. Może jako osoba trzecia będzie w stanie mi ktoś pomóc. Mam 19 lat i jestem w 7 msc ciąży. Z chłopakiem byłam 2,5 roku, a wcześniej 3 lata się jeszcze przyjaznilismy. Pod koniec zeszłego roku zaczęło nam sie psuć i w styczniu zaczęłam rozmowę o tym, ze może lepiej jakbyśmy od siebie odpoczeli... Miałam mieszane uczucia, ale oboje na to przystanelismy, nie wiedziałam wtedy, ze moje wahania nastroju były spowodowane ciążą... Przytrafiło mi się niespodzianka od losu, zrobiłam test i wyszły dwie kreski. Poszłam więc do niego, żeby o tym porozmawiać. Gdy mu powiedziałam wziął mnie za rękę, zaprowadził do pokoju i zaczął przytulać... Ucieszył się... Zobowiązał się, że mnie nie zostawi, a nawet później mi to obiecywał jak miałam obawy. Przez pierwsze pięć miesięcy miałam okropne mdłości, każdy zapach mnie draznil, nie mogłam się podnieść z łóżka. Gdy u niego spalam zajmował się mną, przynosił posiłki, rano leciał mi po świeże bułeczki, porostu był bardzo opiekuńczy i caly czas powtarzał jak kocha mnie i (jak się okazało) naszą małą córeczkę. Jednak coś zaczęło być nie tak... Zaczął mi dawać do zrozumienia, że potrzebuje wolności, mówił o piciu z kolegami, o jakichś wyjazdach, nawet o trawie. Pomyślałam sobie wtedy, ze kurcze... Jest mu ciężko, przecież tego nie planowaliśmy a poza tym on nie czuje jeszcze się tak ojcem, bo nie nosi małej. Dlatego postanowiłam że przeczekam to aż mała się urodzi. Oczywiście było trochę kłótni, nieporozumień, przecież hormony potwornie mi skaczą... Podczas pisania przez smsy ponad miesiąc temu w zły sposób wyraziłam się o jego rodzicach, poniosło mnie, poszło o mieszkanie i napisałam parę słów za dużo. Pokazał te wiadomości swoim rodzicom i przestał się do mnie odzywać na dwa tygodnie. Od tamtego czasu rozmawialiśmy ale on nie chce ze mną być, stwierdził, że co do dziecka nic się nie zmienia, ale się wcale nim nie interesuje. Robiłam remont, kupowałam ciuszki, żadnego zainteresowania z jego strony. Gdy zadzwoniłam mu powiedzieć, że tęsknię to stwierdził że nie ma mi nic do powiedzenia... Stał się oschly, czuje ze nie ma do mnie szacunku, jedno mówi, a drugie robi. Kocham go bardzo mocno i nie mam pojęcia co o tym myśleć. Stał się całkiem innym człowiekiem, jak to możliwe ? Jeżeli ktoś przetrwał to wyznanie to proszę o opinie
Szczerze mówiąc jak ja bym była na twoim miejscu to bym go miała gdzieś, trudno niech robi co chcę w tym momencie ważna jest twoja córcia, po porodzie jak się nie będzie interesował swoim dzieckiem to podaj go do sądu niech płaci alimenty to jest jego obowiązek. Wiem że jest Ci ciężko ale masz dla kogo żyć i cieszyć się życiem, samotne macierzyństwo napewno będzie trudne ale znajdziesz w swoim otoczeniu ludzi którzy wam pomogą, pamiętaj tylko że są różne instytucje które zawsze wam pomogą w razie coś, nie bój się prosić o pomoc. Znam dziewczynę która sama zgłosiła się do domu samotnej matki i dziś jest szczęśliwa mamą 4 dzieci i ma faceta który zaakceptował jej dziecko i przeszłość, żyją skromnie ale się kochają tak na prawdę. Życzę powodzenia.
Dziękuję za odpowiedź. Mam mega duże wsparcie rodziców i wiem, że dam sobie radę. Nie jestem pierwsza i nie ostatnia. Jednak całkowicie nie rozumiem jego nagłej zmiany, zastanawiałam się czy jest może ktoś kto miał podobnie i czytali chłopak się otrząsnął czy już nie? No bo czytałam dużo przykładów gdzie facet zaczął zachowywać się źle jak dowiedział się o dziecku... Tu do samej kłótni było idealnie, a nagle się dowiedziałam, że on już wcześniej miał dosyć, a kłótnia to był tylko gwóźdź... Co nim kieruje?
O rodzinie paryneta sie mowi dobrze albo wcale.. U nas wcale:p
A tak na powaznie trzymam kciuki bo widac ze jestes fajna dziewczyna, przejdziesz przez to pozdrawiam:)
Dziękuję za odpowiedź. Mam mega duże wsparcie rodziców i wiem, że dam sobie radę. Nie jestem pierwsza i nie ostatnia. Jednak całkowicie nie rozumiem jego nagłej zmiany, zastanawiałam się czy jest może ktoś kto miał podobnie i czytali chłopak się otrząsnął czy już nie? No bo czytałam dużo przykładów gdzie facet zaczął zachowywać się źle jak dowiedział się o dziecku... Tu do samej kłótni było idealnie, a nagle się dowiedziałam, że on już wcześniej miał dosyć, a kłótnia to był tylko gwóźdź... Co nim kieruje?
A jakie to ma znaczenie?
On nie chce być z Tobą i dzieckiem.
Przestań drążyć, zajmij się córką, teraz ona powinna być dla Ciebie najważniejsza, a nie jakiś kretyn, co ma Was w dupie.
Wiem, wiem... Ja uwielbiam jego rodziców. Po prostu było parę sytuacji, które bardzo mnie bolały i starałam nie mówić się głośno, ale miałam atak furii, siedzialam w szkole i padłam za dużo. Przeprosilam jego rodziców, także na tym poziomie wszystko sobie wyjasnilysmy. Kwestia tego, że mówi że miał dosyć wcześniej... Dla mnie to wszystko jakieś dziwne... Dziękuję bardzo ;*
Tak jak na pisała Saya,u mnie też się nie mówi wogule. Powiem ci na swoim przykładzie po 10latach, kiedyś dodawałam się z nimi ale od dłuższego czasu potwornie działają mi na nerwy.
Może zwyczajnie kogoś poznał? A chce zrzucić winę na Twoje hormony.
Olej. Przyjdzie jak pies z podkulonym ogonem.
Tylko pomyśl, czy do końca życia chcesz tak egzystować.
Nie miałoby to dla mnie znaczenia gdyby nie to, że naprawdę mi na nim zależy i nawet jeżeli to miałoby się tak skończyć to chciałabym zrozumieć jego postępowanie chociaż po części. Wczoraj napisał mi smsa "z niektórymi rzeczami ciężko jest mi sobie poradzić... Przepraszam". Totalnie nie rozumiem, nie odpisałam mu na to... Strasznie jest mi ciężko tym bardziej, ze jeszcze do niedawna było wszystko rewelacyjnie.
jak na moje oko to ten Twój partner sam jest jeszcze dzieckiem, na początku spodobała mu się zabawa w dom, ale zorientował że ta zabawa nie jest taka fajna jak się wydawało na początku i zaczął dawać Ci sugestie że on już nie chce być tatusiem tylko chce chodzić na imprezy i móc korzystać z życia do woli, kiedy sugestie nie odnosiły skutku wykorzystał kłótnię żeby się wymigać od zabawy
rada: powinnaś olać go i zacząć myśleć o sobie i dziecku, no chyba że chcesz mieć od razu drugie dziecko tylko troszkę większe moje chłopie mówi że dzieci powinny mieć baterie, które można by wyciągać
Pewnie racja... Po części go rozumiem, bo ja też nie nastawialam się na dziecko tak wcześnie, ale jest i jest moim całym światem. Skupiam się tylko na nim i dzięki temu funkcjonuje normalnie myślałam tylko, że damy radę razem temu sprostać, przejdziemy przez ciążę, a jak zobaczy szkraba to w tym momencie już nie będzie chciał takiego życia jakiego nagle zaczęło mu brakować. Z resztą on nigdy nie był takim typem faceta. Nie lubiał takich klimatów. Ech... Nie wiem co w niego wystąpiło, ale staram się o tym nie myśleć i jakoś funkcjonować
Strasznie mi ciężko, bardzo mi go brakuje. Nie rozumiem dlaczego zostałam z tym wszystkim sama, nie mam się komu wygadać, po prostu... Kolejny dzień zajmuje się sobą, staram sie nie myśleć i co z tego? Przylapalam się dzisiaj na tym, że chciałam do niego napisać czy jak będzie szedł do mnie to kupi mi lody po drodze... Zawsze jak do mnie szedł i coś chciałam to nie miał z tym problemu żeby mi przynieść... Wzięłam dzisiaj na ręce małego synka koleżanki, rozplakalam się... To tak bardzo boli, że muszę być z tym wszystkim sama... Marzyłam o rodzinie i marzyłam o tym, żeby się dzielić z nim każdym kopnięciem, każdym bólem, każdą wizytą. Bardzo chciałam żeby trzymał mnie za rękę podczas porodu... Dlaczego mi to zrobił? Dlaczego mnie zostawił... Dlaczego zdeptał moje marzenia...
Może ktoś jeszcze zechciałby się wypowiedzieć? Byłabym wdzięczna
przez moje humory w ciazy favet mnie zostawil ile mozna ponizac dogryzac bez powodu a teraz mi zle zaluje ale on ma dosyc i mnie juz nie chce
Asiu mnie już też nie chce... Jestem właśnie po rozmowie z moim. Chcę dobre kontakty ze mną ze względu na dziecko, ale już nie chce "nas"... Mówił że od dluzszegoczasu już wiedział, że nie pociagniemy... Totalnie sobie nie radzę...
Po tylu latach znajomości no i związku z seksem jak Cię nie chce teraz to jakiś dupek. Olej go.
Od paru dni rozmawiam z nim normalnie. Powiedział mi, że chce mieć ze mną normalne kontakty ze względu na dziecko. Dowiedziałam się też, że on już wcześniej wiedział, że nam nie wyjdzie. Ma ciężki charakter.. Wszystko co mu mówiłam odbierał jako atak albo próbę kontroli... Teraz pisze do mnie codziennie i pyta jak się czuje. Kiedy trzeba to ostatnio przyniósł mi obiad bo jestem sama w domu i źle się czułam. Jak rozmawiamy o głupotach to jest okej. Było mi wczoraj tak ciężko, ze do niego zadzwoniłam i normalnie ze mną rozmawiał... Powiedział, że nic nie potrzebuje, że żeby wiedzieć musiałby stąd wyjechać i zacząć wszystko od nowa, z nowymi znajomymi, w nowym miejscu, ale dziecka nie zostawi... Uważa, że niektóre rzeczy były zrobione i powiedziane raz za wcześnie, raz za późno. Sam nie potrafił powiedzieć mi, że coś jest nie tak... Już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć... Uważam, że się zagubil chyba w tym wszystkim... Ale robi wrażenie jakby był zdecydowany, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego... Z drugiej strony tak się interesuje...
Ja się pytam - GDZIE WASZA GODNOŚĆ?!
Faceci Was kopią w dupę i nie szanują, w Wy wyjecie za nimi jak psy do księżyca.
Dajcie spokój, będziecie mieć dzieci, zajmijcie się lepiej nimi.
Mam mieć dziecko z facetem, którego kocham, jestem w ciąży gdzie hormony buzuja i jestem młoda. Bez przesady, nie chodzę do niego i nie błagam, żeby do mnie wrócił. Staram sie go zrozumieć, bo nie powiedział mi ani że mnie nie kocha, ani że ma w dupie dziecko... znamy się naprawdę dobrze i po tych latach ciężko jest olać sobie człowieka który był całym Twoim życiem. Cieszę się, że Ty byś dała radę i podziwiam, ale mi jest ciężko i szukam wsparcia, a nie umoralniania jak to nie mam godności...
Mam mieć dziecko z facetem, którego kocham, jestem w ciąży gdzie hormony buzuja i jestem młoda. Bez przesady, nie chodzę do niego i nie błagam, żeby do mnie wrócił. Staram sie go zrozumieć, bo nie powiedział mi ani że mnie nie kocha, ani że ma w dupie dziecko... znamy się naprawdę dobrze i po tych latach ciężko jest olać sobie człowieka który był całym Twoim życiem. Cieszę się, że Ty byś dała radę i podziwiam, ale mi jest ciężko i szukam wsparcia, a nie umoralniania jak to nie mam godności...
Nie wesprę Cię w ustawicznych próbach odzyskania faceta, który nie zasługuje ani na Ciebie, ani na Wasze dziecko, jest emocjonalnie niedojrzały i ogólnie ma wszystko gdzieś. Sorry.
Natomiast chętnie wesprę Cię w próbach ułożenia sobie życia bez tego kretyna, w próbach bycia dobrą matką. Z całych sił Cię wesprę.
Natomiast bardzo Cię proszę, nie tłumacz się hormonami i młodym wiekiem, bo do zajścia w ciążę nikt Cię nie zmuszał.
Nie tłumacze się i nie próbuje go odzyskać. Nie robię nic, jestem bierna. Staram się tylko zrozumieć, nie latam za nim... Staram się zrozumieć jak ktoś taki może sobie odpuścić... Oczywiście, że chce żyć i być szczęśliwa, jeśli trzeba to bez niego, bo teraz moja córcia jest najważniejsza. Piszę z nim tylko jeżeli on napisze, bo się zainteresuje, sama nic nie robię. Wyjątkiem był ten telefon do niego, ale też nie mówiłam Bóg wie czego... Nie jestem zdesperowaną idiotką... Chce dobrze, po prostu bardzo kocham i pisze na forum bo nie mam z kim porozmawiać.
Hormony i młody wiek robią swoje, to nie jest wytłumaczenie, oczywiście... Ze względu na to po prostu jest mi ciężej, nic innego.
Przepraszam jeżeli napisałam coś nie tak, napisałaś sama z siebie. Po prostu chciałabym żebyś zrozumiała, że nie jestem kolejna dziewczyna która stoi pod drzwiami domu faceta, wysyła tysiąc smsow i błaga na kolanach o powrót... Nic z tych rzeczy. Jest mi bliski
zakochana.w.nutach
Dasz radę, tylko nie denerwuj się niepotrzebnie, będziesz szczęśliwa, bo mądrze gadasz i to Ci się chwali
A Cyngli nie miała na myśli nic złego i na pewno również będzie Cię wspierać - i nie tylko ona
23 2016-07-23 20:48:48 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-07-23 20:49:23)
Przepraszam jeżeli napisałam coś nie tak, napisałaś sama z siebie. Po prostu chciałabym żebyś zrozumiała, że nie jestem kolejna dziewczyna która stoi pod drzwiami domu faceta, wysyła tysiąc smsow i błaga na kolanach o powrót... Nic z tych rzeczy. Jest mi bliski
Niestety, ale jesteś nią. I nie chodzi tu o to, co robisz, ale to, co myślisz. A myślisz intensywnie o tym, by wrócił.
A ja próbuję Ci uświadomić, że to głupota, bo on nie jest Was wart. I tyle.
Dziekuje santapietruszka
A kto nie myśli w takiej sytuacji o powrocie? Tym bardziej, że ani mnie nie zdradził, ani nie bił, ani nie zrobił nic w tym stylu. Po prostu nagle odszedł i staram sie to zrozumieć. Nie dam sobie wmówić, że jestem desperatką, bo dobrze wiem jak się takowa zachowuje. Byłam nią, ale nauczyłam się szacunku do samej siebie. Potrafiłam kiedyś latać pod drzwi, pisać, wydzwaniac, śledzić... Uwierz mi, że wiem jak to jest być desperatką i w żadnym wypadku się teraz nią nie czuje. Przelewam tutaj to co siedzi mi w głowie, a to chyba jest właśnie miejsce, aby wylać z siebie to czego nie powinnam wylewać jemu.
25 2016-07-23 21:30:26 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-07-23 21:33:48)
Dziekuje santapietruszka
A kto nie myśli w takiej sytuacji o powrocie? Tym bardziej, że ani mnie nie zdradził, ani nie bił, ani nie zrobił nic w tym stylu. Po prostu nagle odszedł i staram sie to zrozumieć. Nie dam sobie wmówić, że jestem desperatką, bo dobrze wiem jak się takowa zachowuje. Byłam nią, ale nauczyłam się szacunku do samej siebie. Potrafiłam kiedyś latać pod drzwi, pisać, wydzwaniac, śledzić... Uwierz mi, że wiem jak to jest być desperatką i w żadnym wypadku się teraz nią nie czuje. Przelewam tutaj to co siedzi mi w głowie, a to chyba jest właśnie miejsce, aby wylać z siebie to czego nie powinnam wylewać jemu.
Nigdzie nie napisałam, że jesteś desperatką.
Musisz zrozumieć jedną rzecz. Facet, który odchodzi od kobiety w momencie, gdy ta spodziewa się jego dziecka - to zwyczajny dupek.
Co innego, gdyby odszedł, ale dzwonił, pytał o Twoje samopoczucie, o dziecko i wspierał Cię finansowo.
On się po prostu na Ciebie wypiął. Szkoda czasu na myślenie o nim i czekanie, a nuż wróci.
Lepiej dla Ciebie, żeby nie wrócił. Bo kogo raz przerośnie sytuacja i ucieknie, ten będzie to robił zawsze w sytuacji kryzysowej.
Uprzedzę pytanie - wiem, jak to jest, kiedy dowiadujesz się o ciąży, a facet się ulatnia. Przeżyłam najpierw ucieczkę faceta, potem burzliwe rozstanie, a na koniec utratę ciąży. Także uwierz mi - staram się Ci pomóc. A słodko-pierdząca nie potrafię być.
Bardzo Ci współczuję... Sęk w tym, że on się zaczął interesować i pyta o moje samopoczucie, o dziecko , i płaci... Przeprosił mnie ze dopiero teraz, że powinien to zrobić wcześniej...
Bardzo Ci współczuję... Sęk w tym, że on się zaczął interesować i pyta o moje samopoczucie, o dziecko , i płaci... Przeprosił mnie ze dopiero teraz, że powinien to zrobić wcześniej...
To potrzymaj go trochę w niepewności.
Obserwuj.
Zobaczysz, jak będzie, gdy się urodzi dziecko.
-----
Nie współczuj mi, ułożyłam sobie życie i jestem szczęśliwa.
Ty też będziesz!
A może wszystko się ulozy.. Daj trochę czasu.. Może ma mentlik w głowie. Zobacz na to z innej strony nie odciagl się od Ciebie czy dziecka. Myśli o tym zeby mieć kontakt to jest wazne.. To ze zostaniesz sama z Maluszkiem to nie koniec świata. Zobacz zaczyna się nowy etap w zyciu. Musisz byc silna, aby pokazac dziecku swiat. Zdarzają się te zle dni bo zostajesz sama w pojedynke. Ale dziecka uśmiech wszystko Ci wynagrodzi.
A ja wierzę w Ciebie i będę mocno kibicowala:)
Cyngli , dziękuję Ci bardzo za wszelkie rady. Po prostu chciałam żeby ktoś spojrzał na niego świeżym okiem, a nie przez pryzmat "jest dupkiem, olej go". Zrobię tak jak radzisz... Zarzuce dystans. Strasznie mi się nie podoba to co usłyszałam dzisiaj, ze powiedziala do niego jego mama "że ma być na każde moje zawołanie". To głupota... Wolę żeby mnie olal niż robił coś z litości, bo to jest jeszcze gorsze...
Wiem, że na pewno Ci się ułożyło, bo widać to po tym jak piszesz, że stanelas na nogi. Ja też muszę to zrobić, czy z nim czy bez niego także mam nadzieję, że będę miała tyle siły co Ty, bo chcę być jak najlepszą mama i to się liczy
Aga, nawet nie wiesz jak nie mogę się doczekać tego uśmiechu dam mu czasu tyle ile trzeba. Jesteśmy oboje młodzi i mamy prawo popełniać błędy. Ja uczę się z dnia na dzień żyć sama, być szczęśliwa, uśmiechać się do wszystkich dookoła
jeżeli będzie chciał odnowić relacje nie chce w to wskoczyć odrazu, ale powoli, stopniowo. Jako już nie dzieciaczki, a dojrzali ludzie, którzy wiedzą czego chcą od życia. Nie zamykam się na to, że ja musze z nim być, bo wiem, że tak nie jest. Po prostu bardzo brakuje mi jego bliskości, bliskości ojca mojego dziecka. Nikt nie jest w stanie mi tego zastąpić. Dziękuję za wszystkie słowa
Będzie dobrze. Dziecko to największy skarb!
Wiem o tym i wiem, że jak już się pojawi na świecie to będzie mi o wiele łatwiej
tak przynajmniej mówią i mam nadzieję, że to prawda.
Wiem o tym
i wiem, że jak już się pojawi na świecie to będzie mi o wiele łatwiej
tak przynajmniej mówią i mam nadzieję, że to prawda.
Troszkę łatwiej, bo nie będziesz miała czasu myśleć o głupotach, bo działanie jest wrogiem myślenia ;-P
No i troszkę trudniej, bo wiadomo, nowe obowiązki, nagle stajesz się odpowiedzialna za malutką istotkę.
Można sobie poradzić, także się nie martw. Ja mam trzylatka z zespołem Aspergera i czasem jest Meksyk, ale zawsze sobie powtarzam, że są rodzice, którzy mają dzieci na wózkach albo upośledzone umysłowo, z którymi nie da się dogadać... i to mnie pociesza, daje siłę.
Jesteś mega silna. Chcemy mieć w przyszłości tyle siły co Ty. Wiem co to jest, znam chłopca który też na to choruje. A mnie nowe obowiązkowe przerażają, wręcz nie mogę się doczekają będę je miała, nie wiem dlaczego. Zdaje sobie sprawę ile trzeba poświęcić czasu dziecku, ale tak sobie myślę, że jak przeleje ta miłość na dziecko to będę silniejsza i nie będę czuła tak bardzo jak potrzebuje jej ojca przy sobie. Myślę, że w ten sposób będę w stanie sobie z tym poradzić mimo tego, że będę go widywac. Możliwe nawet, że codziennie na samym początku.
Ty też jesteś silna, tylko jeszcze o tym nie wiesz ;-)
Trochę wiary w swoje siły!
Wierzę w nie tylko chciałabym żeby już wyszły na wierzch... Tak mi ciężko... Siedzę i płacze, nie jestem w stanie się ogarnąć... Właśnie takie chwile są najgorsze... Kiedy mam tak wielką potrzebę się do niego przytulić, wyplakac w rękaw, a jestem totalnie sama... To jest koszmar...chciałam rodziny, stabilizacji... A będę mieszkała z dzieckiem u rodziców i jeszcze kończyła szkołę... Tak szczerze to w dupie mam jego pieniądze, bo nie tego teraz potrzebuje...
Będzie dobrze:-) trzymam kciuki i przepraszam za wcześniejszą wypowiedź. Jak tam Twój skarb w brzuszku:-)??
Anet, nie masz za co Moja mała Bianka ma się dobrze, rozbójnica mi rośnie. Potrafi dać o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie ;p od miesiąca ciśnie się już główką, także chyba bardzo jej się spieszy żeby wyjść, ale staram się jej wytłumaczyć, że jeszcze wcześnie ;D
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaka kobieta potrafi być silna dowiaduje sio tym po urodzeniu dziecka. Oczywiście zmęczenie będzie dawalo Ci nieraz w kosc. Co nas nie zabije to nas wzmocni pamietaj o tym.
Może latwiej mówić bo jestem w innej sytuacji. Sama widzę ze nawet gdy mam zły dzien to usmiech corki jest najlepszym lekarstwem na wszystko
Mam nadzieję, że będzie tak jak mówisz.
Ogólnie powiem szczerze, że to zaczyna być upokarzające. Ja mam prosić ojca mojego dziecka o pomoc jak tylko potrzebuje... No okej, no to proszę... Ale on albo się zgodzi, albo nie, przyjdzie jak będzie miał czas... To ja pierdziele coś takiego... Ja mam się o wszystko prosić i źle się z tym czuć (bo taka jestem), a on jak będzie mu się chciało tak zrobi? Wolę już wszystko robić sama... I wiecie co? Jak napisze następnym razem to postaram się mu nie odpisywać... Może wtedy przestanie się czuć tak luźno, jak nie będzie wiedział co się z nami dzieje... Jest mi przykro i nie wiem czy przesadzam, bo niby z jednej strony to ma prawo mieć swoje plany, no ale z drugiej to po co ja mam sie o coś prosić jak i tak muszę zrobić to sama, bo on ma plany? Co o tym myślicie kochane?
40 2016-07-26 01:05:16 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-26 01:05:35)
Nic dziwnego, że masz takie odczucia...
Są dwa wyjścia, jedno - prosisz o pomoc z nastawieniem, że jej nie otrzymasz, bo coś tam, i nie masz związanych z tym emocji. Ot tak, prosisz, bo wypada, skoro obiecał pomoc nie wiem, czy mnie rozumiesz
i - robisz swoje
Drugie - nie prosisz i masz głęboko
Potem w przypadku, kiedy zdecydujesz się na pierwsze wyjście, będzie Ci łatwiej pomyśleć "nigdy go i tak nie było, jak potrzebowałam"
Ale to Twoja decyzja. A ja za Ciebie nadal trzymam kciuki
PS. Ale to tak nawiasem - a rozmyślałaś już o uregulowaniu spraw po urodzeniu córci? Typu uznanie dziecka, nazwisko, alimenty?
Jeżeli masz jakieś wątpliwości w tym temacie w stosunku do tatusia, możecie uznanie dziecka załatwić jeszcze przed porodem, pamiętaj
Tak tylko wspominam, bo to się czasem okazuje ważne
Już sama nie wiem... Teraz to mam już metlik w głowie. A jak mu napisałam, że czuję sie przez to wszystko źle i, ze jak będzie chciał się spotkać to, żeby sam napisał to już odpowiedzi nie dostałam... Ech...
Alimenty będzie mi płacił, prawdopodobnie pójdę mu na rękę i się umówimy że spisaniem tego po prostu na papier. Nazwisko mała będzie miała po mnie, z uznaniem dziecka nie będzie problemu. Sam o to pytał, on chce płacić na dziecko jak tylko pójdzie do pracy, z nazwiskiem o dziwo nie miał problemu, no a o tym ze będzie musiał iść ze mną do urzędu też mu mówiłam i też problemu nie było. Stwierdził że na początku będzie chciał być jak najczęściej u małej. Powiedziałam mu jak to będzie wyglądało, że raczej jak będzie przychodził to mała będzie przecież spała. Powiedział, że wtedy posiedzi ze mną, a na spacery z dzieckiem też nie widzi problemu żebyśmy chodzili razem.
alimenty chyba lepiej będzie ogarnąć oficjalnym kanałem czyli przez sąd. teraz jest chętny do płacenia, ale jak za 6 lat założy własną rodzinę to kto wie, czy mu chęć nie minie.
Nie wiem, jak mu minie to chyba wtedy będę myślała, bo nie chce załatwiać tego przez sąd skoro teraz nie ma takiej potrzeby. Może muszę się przejechać, a może nie będzie to konieczne, kto wie
Ja bym na twoim miejscu ustalila przez sąd. Wiesz to nie sa pieniadze tylko dla Ciebie tylko dla Malej zeby miala na pampersy, chusteczki czy nawet mleko. Dziecko to skarbonka bez dna.
Nawet gdy pojdziesz do miejskiego osrodka pomocy spolecznej to oczywiście zapytaja o alimenty. A jezeli nie powiesz, ze nie jestescie razem to oni beda chcieli aby Twoj chłopak przyniósł umowe jezeli ma prace, wynagrodzenie netto. Oczywiście dzieli sie to na 3 osoby.
Nie pisz pokaz ze dajesz sobie swietnie rade (wiem ze bedzie ci ciężko) ale moze on zauwazy ze jestes strasznie silna.
Trzymam kciuki wierze w Ciebie!
45 2016-07-26 09:39:49 Ostatnio edytowany przez _v_ (2016-07-26 09:41:03)
przejedziesz się nie Ty, tylko Twoje dziecko.
ludziom należy ufać, ale nie wolno być naiwnym.
Nie wiem dziewczyny... Dziękuję za radę, na pewno to przemyśle jeszcze i podejmę decyzję.
No, a z tym nie pisaniem to chyba tak będę musiała zrobić... Mam dość tego uczucia jak go o cos proszę... Zjada mnie od środka...
zakochana.w.nutach kicia, nie, nie i jeszcze raz nie!
Dlaczego czujesz się upokorzona? Moja droga, Tobie wszystko wolno i Ty masz go wręcz wykorzystywać. W dodatku, jeżeli "odstawił cię" w ciąży. Nie mimej do niego skrupułów. O głupie zakupy, czy nawet poniesienie siatek, czy toreb masz go poprosić. Zachciało CI się do toalety w środku miasta? Masz taksówkę za darmo. I nie ma zmiłuj. Niech on poczuje teraz co to znaczy odpowiedzialność, bo za 3 miesiące dopiero zobaczy co zrobił.
Ostatnio go poprosiłam, żeby poszedł ze mną na działkę, bo musiałam zebrać warzywka i je przynieść a mam kawałek... Ale on stwierdził że ma plany, no to poszłam sama... Potem dowiedziałam się, że sobie spał, a te plany to było wyjście na siłownię... Ja mam prosić, a on powie, że jest zajęty, albo przyjdzie jak będzie mógł... Jak mi przyniósł zakupy raz to nawet nie mógł zostać mi herbaty zrobić (cały dzień w łóżku, źle się czułam), bo kolega na niego czekał... Ja nie mam siły przeżywać jego "nie mogę", "nie mam czasu" i tak dalej...
Przecież Ci tłumaczę, że to dupek i mu nie zależy.
Wiesz, jak się zachowuje facet, któremu zależy?
Gdy byłam w ciąży, mój mąż w styczniu przejechał 80km, żeby mi przywieźć truskawki, bo miałam zachciankę.
Nosił zakupy, sprzątał, przynosił miskę z wodą do spuchniętych nóg, masował plecy... a w międzyczasie normalnie pracował i nigdy nie narzekał, że jest zmęczony, albo mu się nie chce.
Sorry, że tak z grubej beczki... ale na Twoim miejscu nie prosiłabym tego faceta o NIC. Podałabym go o alimenty i pokrycie kosztów związanych z ciążą i bajo.
Wolałabym sama wszystko robić, niż prosić o coś, co powinno być na PORZĄDKU DZIENNYM...
Dlatego właśnie czuje się upokorzona... Zapewnia mnie, że mogę pisać i dzwonić kiedy tylko potrzebuje, a jak go proszę to jest jak jest... Wiem jak się zachowuje facet jak mu zależy... Wiem, bo on taki był, bo przynosił mi śniadanie do łóżka, biegał do sklepu, robił wszystko... Nie mogę się z tym pogodzic, że tak nagle się to skończyło i, że teraz się tak zachowuje...
51 2016-07-26 10:42:32 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-26 10:43:50)
Zapewnia mnie, że mogę pisać i dzwonić kiedy tylko potrzebuje, a jak go proszę to jest jak jest...
Nie chcę być brutalna, ale zapewnia Cię również, że będzie płacił na dziecko, więc wiesz - załatw to sądownie. Przecież to nic dodatkowo nie kosztuje, jeśli faktycznie będzie płacił.
Dopiero jak nie będzie płacił, to go nieco śmignie komornik po kieszeni.
A Tobie i dziecku papierek się przyda.
Boziu... Co się z nim dzieje... Przecież byłam z całkiem innym człowiekiem... Co mu do głowy uderzyło... Pewnie macie rację, ale ja po prostu nie mogę w to uwierzyć... Pamiętam przecież jakiego go znam i nie miałabym wątpliwości... Teraz jestem już tak w tym wszystkim zagubiona, że nie mam pojęcia co robić i jak się zachowywać. Znajomi mówią "Ty znasz go najlepiej" nie! Właśnie nie! Czuję, że nie znam go wcale...
Boziu... Co się z nim dzieje... Przecież byłam z całkiem innym człowiekiem... Co mu do głowy uderzyło... Pewnie macie rację, ale ja po prostu nie mogę w to uwierzyć... Pamiętam przecież jakiego go znam i nie miałabym wątpliwości... Teraz jestem już tak w tym wszystkim zagubiona, że nie mam pojęcia co robić i jak się zachowywać. Znajomi mówią "Ty znasz go najlepiej" nie! Właśnie nie! Czuję, że nie znam go wcale...
Trafiło Ci się emocjonalne dziecko w ciele mężczyzny. Sprawa go przerosła, więc dał nogi za pas.
Trudno. Dasz sobie radę.
Dam radę, ale nie rozumiem jak można się tak zmienić. Gdzie jest ten facet? No gdzie? Przecież związałam się z kimś innym i znalam przez tyle lat! A teraz go wcale nie poznaje! Totalne przeciwieństwo chłopaka, w którym się zakochałam... Dlaczego...
Dam radę, ale nie rozumiem jak można się tak zmienić. Gdzie jest ten facet? No gdzie? Przecież związałam się z kimś innym i znalam przez tyle lat! A teraz go wcale nie poznaje! Totalne przeciwieństwo chłopaka, w którym się zakochałam... Dlaczego...
On się nie zmienił, zawsze taki był.
Tylko z pewnych powodów tego nie zauważałaś.
Dopóki jest prosto i przyjemnie, bez zobowiązań, to zawsze się układa.
A tutaj, proza życia. Pojawia się problem (niezaplanowania ciąża) i facet znika.
Przecież nie mogłam być, aż taka ślepa... Przecież się mną opiekował i traktował jak oczko w głowie jak tylko dowiedział się o ciąży. Mam porównanie jak to wyglądało i nic kompletnie z tego nie rozumiem..
A teraz nie wiem, bo potrzebuje kupić sobie napoje i nie wiem czy faktycznie dać sobie radę sama czy napisać i go poprosić... Miała przyjść koleżanka i pomyślałam że mi pomoże, ale nie przyjdzie. Chyba pójdę sama i przytargam to sobie do domu... Nie wiem...
58 2016-07-26 11:07:39 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-07-26 11:09:15)
Przecież nie mogłam być, aż taka ślepa... Przecież się mną opiekował i traktował jak oczko w głowie jak tylko dowiedział się o ciąży. Mam porównanie jak to wyglądało i nic kompletnie z tego nie rozumiem..
Mój też był idealny i do rany przyłóż. Pojechał do rodziny na 2 tygodnie, w międzyczasie zadzwoniłam, że jestem w ciąży. Radość nieziemska, kocham Cię, będziemy mieć dzidziusia... WIELKIE WOW. Wyjechałam po niego na dworzec, nie wrócił. Nie odbierał telefonu. Zero kontaktu. Zostawił mnie bez pieniędzy, jedzenia, etc. Wrócił po ponad miesiącu. ''Musiał sobie przemyśleć''. Tylko, że ja w międzyczasie straciłam dziecko. Wrócił, niby był gotowy. Ale ja już wiedziałam, że nie mogę na nim polegać. Zresztą, wielu rzeczy nie zauważałam wcześniej, dopiero po rozstaniu. Np. że nadużywał alkoholu. Parę piwek dziennie mi na początku w ogóle nie przeszkadzało, a pochodzę z rodziny, gdzie ojciec był alkoholikiem, więc powinnam być czujna. Tak mnie zakręcił, że świata poza nim nie widziałam...
Na szczęście to dawno za mną. Mam teraz kochającego męża i kochane dziecko. Układa się nam. I to się dla mnie liczy.
P.S Ciąża to nie jest śmiertelna choroba, możesz kupić napoje i je wziąć np. do plecaka. Nikt Ci nie każe dźwigać worków z cementem
59 2016-07-26 11:15:03 Ostatnio edytowany przez zakochana.w.nutach (2016-07-26 11:17:38)
Jezu... To straszne... Czyli to jest naprawdę możliwe...
Nie wiem czemu, ale śni mi się też po nocach jak on uprawia seks z innymi dziewczynami... Potem się budzę i mam to wszystko przed oczami... Mam słabszy dzień i brak sił...
Nie no jasne, że mogę wziąć. Tu nie chodzi o to, tylko o to czy powinnam sama czy jego prosić... mam metlik w głowie jeśli o to chodzi
60 2016-07-26 11:39:41 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-07-26 12:25:50)
Na Twoim miejscu o nic bym go nie prosiła.
A sprawy finansowe załatwiła drogą sądową.
Ech... Dziękuję Cyngli... Po prostu muszę jakoś przetrwać ten dzień który mam zdecydowanie słabszy niż zazwyczaj...
Popieram cygli.!
Kasa droga sądownie. Jeden miesiąc moze Ci dac pieniądze a drugi miesiąc nie bo cos tam.. Nie wierz w jego slowa..
Tak.to bedziesz miala chociaz zapewniona stabilnosc bo dziecko kosztuje..
Może jemu chodzi właśnie o to żebyś ciagle się prosila.
Myślę ze podczas milosci ma się klapki na oczach...nie zauwazamy pewnych spraw , faktow... Nie ma się takich powaznych problemów.
Dziecko nie jest problemem tylko szczesciem cudem. Powinien dostrzec to i się cieszyć ze jego corka będzie zdrowa. No ale co my mamy tlumaczyc jemu jak jest oporny i tyle.
Kiedyś zrozumie jak kazdy
Porozmawiam jeszcze o pieniądzach z rodzicami jak wrócą z nad morza. Pomogą mi ze wszystkim. O pieniądze sie tak nie martwię. Miałam właśnie ciężka przeprawe przez miasto, krótką, ale ciężką. Spotkałam koleżankę, która spytała czy już mieszkam z moim... Jest gorąco, ja dzisiaj oslabiona i tylko łzy w oczach miałam. Nawet on w międzyczasie napisał mi smsa... Co za dzień...
Jeżeli ty się nie.martwisz o pieniadze to zaloz książeczkę oszczędnościowa dla Malutkiej.
Bardzo dobrze ze masz oparcie w rodzicach. Pamiętaj masz tez nas! Możesz się wygadac do woli.
Jak znosisz upały?
Chodzi o to, że jestem już tak przewrażliwiona na punkcie pieniędzy, że nie chce o nich słuchać... Od jego strony, w jego rodzinie miałam wrażenie że wszystko kręci się wokół pieniędzy, mieli ich dużo, a wiecznie narzekali, że nie ma... I w każdym temacie musiały się pojawić, jakby w życiu nie było nic ważniejszego... I teraz jak gadam z ojcem dziecka to jak tylko poruszamy temat alimentów itd to mnie nosi... Bo nie to jest nam teraz najbardziej potrzebne, okej, pieniądze też są ważne, ale po prostu jestem mega przewrażliwiona i nie chce myśleć tylko o alimentach, i kasie jaka może dać, i ile będzie zarabiał... Wszyscy jak zaczynają ze mną rozmowę to pytają o pieniądze, czy płaci i wgl... Także chociaż tutaj chciałabym nie być napastowana już tematem o pieniądzach, bo działa to na mnie jak płachta na byka! Mam nadzieję, że rozumiecie kochane dziewczyny :3
Dzisiaj się czuje bardzo oslabiona, wyszłam na spacer, na zakupy i tak się ugotowalam, ze stwierdziłam, że resztę dnia siedzę w domu i koniec... Jutro mam iść do babci, także też będę musiała się trochę przemeczyc, ale jest strasznie ciężko. Dobrze, że mam zawsze przy sobie wodę i wachlarz to mój "zestaw ratunkowy"
a jak u Ciebie?