witam wszystkich !
mieszkam w Anglii. zawsze jak przyjezdzam do Polski przywoze takze angielski drobiazg mojej przyjaciolce takie jak czekolada, wino, kosmetyk, ciastka (nie sa to duze kwoty). Jestem w Polsce ok. 5 razy w roku. Po tym jak urodzila dziecko rowniez jesli nie zdazylam nic kupic dla jej synka dawalam pieniadze. Wczesniej jak jeszcze mieszkalam w Polsce tez potrafilam sie dzielic czy oddac cos czego nie potrzebowalam (a bylo w bardzo dobrym stanie).
Od jakiegos czasu przystopowalam. Zdalam sobie spawe, ze nigdy nie dostalam nic w zamian. nie chodzi mi o licytacje, ale nawet kiedy przychodze w odwiedziny to poczestuje mnie jedynie kawa.
Teraz mimo tego, ze zmienilam swoje nawyki i takze nie wydaje na nia / na jej synka pieniedzy czuje sie zawiedziona.
Oczekiwalam ugoszczenia chociaz ciastkami, oczekiwalam tego, ze jesli zaraz przed moim przylotem byla w Hiszpanii to dostane chociazby ciastka regionalne, oczekiwalam, ze po tych moich prezentach aby sie choc troszke zrewanzowac jak wyjdziemy na piwo to ona zaproponuje, ze zaplaci ...
Mimo, ze wiem, ze z wlasnej woli dawalam im prezenty to jednak czuje teraz jakas wewnetrzna zlosc i nie moge sobie poradzic z tym negatywnym uczuciem.
Czy powinnam oczekiwac czegokolwiek w zamian ?
Maga