Witajcie, sytuacja jest tak dziwna, że wstydzę się wręcz o tym rozmawiać z moimi przyjaciółmi.
Od dwóch lat jestem w związku, z wykształcenia jestem kucharzem, w tym momencie szefem kuchni, mam 24 lata i uwielbiam aktywnie spędzać czas. Przyjechałem do Warszawy 2.5 roku temu i myślę, że jak większość ludzi chciałem poznać nowych ludzi więc założyłem konto na tinderze. Tam zobaczyłem pierwszy raz swoją obecną dziewczynę, po chwili naprawdę zaiskrzylo, jest studentka, imponowalo mi, że naprawdę dba o swoje życie, pracuje, jest oczytana i ma naprawdę cudowna osobowość. Do czasu.. po miesiącu zamieszkała u mnie, ze względu na dużą odległość między nami była duża A ona mieszkała wciąż w domu rodzinnym planowała wyprowadzke. Do rzeczy..
Po 3 miesiącach mieszkania razem wciąż płaciłem za wszystko sam mimo naszych wcześniejszych ustaleń. Ona zmieniała pracę, szukała nowej.. bezskutecznie. Nie jestem dzieckiem i chciałem by czuła się dobrze w miejscu, w którym dopasuja jej grafik do uczelni więc nie robiłem z tego problemów. Niestety mijały kolejne miesiące i odbywaly się już rozmowy, że nie jestem w stanie pracować na dwie osoby bo laczylem dwie pracę, łącznie ponad 320h miesięcznie by opłacić mieszkanie, starać się zapraszac ją regularnie do kina, na kolację czy nawet na drinka. Niestety nie brała tych rozmów zbyt poważnie i nie chciała pomagać mi nawet w codziennych obowiązkach zasłaniając się licznymi rozmowami o pracę. Po kilku miesiącach lapalem się na tym, że opłacam jej studia, zostawiam pieniądze w domu, których przeznaczenia nie znam do teraz, robię zakupy.. Po powrocie do domu zastawalem niesamowity syf. Mam przecież kobietę A nie dziecko, wydawało mi się, że relacje partnerskie polegają na uzupełnianiu się i wsparciu. Dzielenie obowiązkow, opłat i rozwój jest konieczny więc zacząłem delikatnie z Nią rozmawiać by zmieniła swoje nastawienie.. Nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o każda stronę naszego życia. Dominika nigdy nie należała do szczupłych kobiet ale nie była również gruba. Fakt, że ja jestem raczej szczupłej budowy i wiem, że każdy ma jakieś słabości związane z wyglądem pozwala mi na szersze spojrzenie na problem niż ocenianie powierzchowne. Do czasu.. ja przy 188 cm wzrostu ważylem 82kg, Dominika na początku naszego związku wazyla 58 przy wzroście 165.. w tym momencie waży więcej ode mnie. Nie mam zupełnie ochoty na seks, szukam w Niej kobiecych cech ale wciąż jest na moim utrzymaniu, obzera się w nocy, podjada, krytykuje mnie za absolutnie wszystko, robi mi wstyd przed znajomymi mówiąc o naszych klotniach, szuka codziennie powodu by powiedzieć, że coś jej nie pasuje. Tak mijają nam dwa lata życia. Jestem kompletnie nieszczęśliwy, chciałem się z Nią rozstać wielokrotnie ale zawsze uważam, że warto dac komuś czas I szansę. Sam wolałbym żeby ktoś mi wskazał co źle robię A potem mnie oceniał na podstawie prób naprawienia swoich porażek. Miesiąc temu byliśmy u jej rodziców na obiedzie. Wcześniej mieliśmy raczej normalny kontakt. Ta wizyta była czymś kosmicznym. Jej matka uznała, że jestem bezczelny bo jej córka powinna się uczyć A ja pracować i oczekując od Niej pomocy finansowej staje się niemeski. Odpowiedziałem, że utrzymuje jej córkę od dwóch lat A ona nie dała na Nią ani grosza więc jeżeli jej córka ma się skoncentrować w pełni na nauce to niech jej pomogą A nie oczekują od obcego człowieka dla nich takich zobowiązań. Wizyta stała się powodem awantury oczywiście. Wyszedłem.
Nie mogę rozpoznać swoich uczuć. Jej dotyk mnie drażni, nie czuje pożądania. Nie wchodzi w grę zdrada. Nie zrobię jej tego. Chce poznać wasze zdanie co można zrobić by zmotywować Ją do działania.
Pozdrawiam
Typ księżniczki , niestety może powielać wychowanie mamy jak i podejście , jej się należy , żerowanie na kimś to nic złego itp.
Chyba będzie Ci lepiej jakiś czas samemu , w Twoim związku nie ma partnerstwa . Siedzi w domu i nawet go nie ogarnie ? Żenada . Jeśli już po tak krótkim czasie nie ma pożądania to jaki sens to dalej ciągnąć i się męczyć .
Szkoda mi tych 2lat. Nie chce też jej zostawiać bez pomocy przynajmniej mentalnej.
4 2019-10-25 19:28:11 Ostatnio edytowany przez terazszczesliwa (2019-10-25 19:31:45)
Może zmotywujesz na chwilę jak zagrozisz rozstaniem albo odejdziesz ale to może być chwilowe, może być tak że Twoja partnerka nie ma w systemie partnerstwa i samodzielności. Jak żyją jej rodzice? Mama pracuje?
Jeśli ona jest dorosła, zdrowa, ma rodziców, nie jesteście po ślubie nie masz podstawa czuć się w obowiązku finansowania jej życia.
Może zmotywujesz na chwilę jak zagrozisz rozstaniem albo odejdziesz ale to może być chwilowe, może być tak że Twoja partnerka nie ma w systemie partnerstwa i samodzielności. Jak żyją jej rodzice? Mama pracuje?
Jeśli ona jest dorosła, zdrowa, ma rodziców, nie jesteście po ślubie nie masz podstawa czuć się w obowiązku finansowania jej życia.
Nasze rozmowy wielokrotnie z mojej strony przebiegały w kierunku rozstania. Mówiłem, że chce się rozstać, że nie mam siły szukać alternatywnych rozwiązań i dawać kolejnego czasu.
Jej matka pracowała długi czas. Teraz jest na emeryturze.
6 2019-10-25 19:36:23 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-10-26 12:57:34)
[tu była obraźliwa treść]
Dziewczyna od początku ma Cie za dojną krowę, a w zamian nawet nie posprząta. Jej figura to już całkiem inna sprawa...
Znajdź zdrowy rozsądek i znajdź normalną dziewczynę.
[tu była obraźliwa treść]
Dziewczyna od początku ma Cie za dojną krowę, a w zamian nawet nie posprząta. Jej figura to już całkiem inna sprawa...
Znajdź zdrowy rozsądek i znajdź normalną dziewczynę.
Niestety masz rację. Natomiast znalezienie kobiety tylko po to by mieć nie ma sensu.
8 2019-10-25 19:49:47 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-10-26 12:58:33)
[tu była obraźliwa treść]
Dziewczyna od początku ma Cie za dojną krowę, a w zamian nawet nie posprząta. Jej figura to już całkiem inna sprawa...
Znajdź zdrowy rozsądek i znajdź normalną dziewczynę.
potwierdzam. Zwlaszcza pierwsze zdanie.
Wiesz co ? Wez sobie kota ze schr9niska, a najlepiej od razu dwa. Bedziesz mogl realizowac sie w opiece nad bezbronnymi. Zmienisz calkowicie swiat dwom wspanialym istotom. Zmusisz pasozyta spolecznego do zmiany swojego zycia. Bedziesz szczesliwszy i w koncu znajdziesz kogos normalnego.
Same plusy. I zmieniasz zycie 4 osob. Przemysl to
Prosiaczkowo napisał/a:Ale jesteś głupi chłopie, serio.
Dziewczyna od początku ma Cie za dojną krowę, a w zamian nawet nie posprząta. Jej figura to już całkiem inna sprawa...
Znajdź zdrowy rozsądek i znajdź normalną dziewczynę.potwierdzam. Zwlaszcza pierwsze zdanie.
Wiesz co ? Wez sobie kota ze schr9niska, a najlepiej od razu dwa. Bedziesz mogl realizowac sie w opiece nad besbronnymi. Zmienisz calkowicie swiat dwom wspanialym istotom. Zmusisz pasozyta spolecznego do zmiany swojego zycia. Bedziesz szczesliwysz i w koncu znajdziesz kogos normalnego.
Same plusy. I zmieniasz zycie 4 osob. Przemysl to
Mam kota. Dzięki za propozycję
Witajcie, sytuacja jest tak dziwna, że wstydzę się wręcz o tym rozmawiać z moimi przyjaciółmi.
Od dwóch lat jestem w związku, z wykształcenia jestem kucharzem, w tym momencie szefem kuchni, mam 24 lata i uwielbiam aktywnie spędzać czas. Przyjechałem do Warszawy 2.5 roku temu i myślę, że jak większość ludzi chciałem poznać nowych ludzi więc założyłem konto na tinderze. Tam zobaczyłem pierwszy raz swoją obecną dziewczynę, po chwili naprawdę zaiskrzylo, jest studentka, imponowalo mi, że naprawdę dba o swoje życie, pracuje, jest oczytana i ma naprawdę cudowna osobowość. Do czasu.. po miesiącu zamieszkała u mnie, ze względu na dużą odległość między nami była duża A ona mieszkała wciąż w domu rodzinnym planowała wyprowadzke. Do rzeczy..
Po 3 miesiącach mieszkania razem wciąż płaciłem za wszystko sam mimo naszych wcześniejszych ustaleń. Ona zmieniała pracę, szukała nowej.. bezskutecznie. Nie jestem dzieckiem i chciałem by czuła się dobrze w miejscu, w którym dopasuja jej grafik do uczelni więc nie robiłem z tego problemów. Niestety mijały kolejne miesiące i odbywaly się już rozmowy, że nie jestem w stanie pracować na dwie osoby bo laczylem dwie pracę, łącznie ponad 320h miesięcznie by opłacić mieszkanie, starać się zapraszac ją regularnie do kina, na kolację czy nawet na drinka. Niestety nie brała tych rozmów zbyt poważnie i nie chciała pomagać mi nawet w codziennych obowiązkach zasłaniając się licznymi rozmowami o pracę. Po kilku miesiącach lapalem się na tym, że opłacam jej studia, zostawiam pieniądze w domu, których przeznaczenia nie znam do teraz, robię zakupy.. Po powrocie do domu zastawalem niesamowity syf. Mam przecież kobietę A nie dziecko, wydawało mi się, że relacje partnerskie polegają na uzupełnianiu się i wsparciu. Dzielenie obowiązkow, opłat i rozwój jest konieczny więc zacząłem delikatnie z Nią rozmawiać by zmieniła swoje nastawienie.. Nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o każda stronę naszego życia. Dominika nigdy nie należała do szczupłych kobiet ale nie była również gruba. Fakt, że ja jestem raczej szczupłej budowy i wiem, że każdy ma jakieś słabości związane z wyglądem pozwala mi na szersze spojrzenie na problem niż ocenianie powierzchowne. Do czasu.. ja przy 188 cm wzrostu ważylem 82kg, Dominika na początku naszego związku wazyla 58 przy wzroście 165.. w tym momencie waży więcej ode mnie. Nie mam zupełnie ochoty na seks, szukam w Niej kobiecych cech ale wciąż jest na moim utrzymaniu, obzera się w nocy, podjada, krytykuje mnie za absolutnie wszystko, robi mi wstyd przed znajomymi mówiąc o naszych klotniach, szuka codziennie powodu by powiedzieć, że coś jej nie pasuje. Tak mijają nam dwa lata życia. Jestem kompletnie nieszczęśliwy, chciałem się z Nią rozstać wielokrotnie ale zawsze uważam, że warto dac komuś czas I szansę. Sam wolałbym żeby ktoś mi wskazał co źle robię A potem mnie oceniał na podstawie prób naprawienia swoich porażek. Miesiąc temu byliśmy u jej rodziców na obiedzie. Wcześniej mieliśmy raczej normalny kontakt. Ta wizyta była czymś kosmicznym. Jej matka uznała, że jestem bezczelny bo jej córka powinna się uczyć A ja pracować i oczekując od Niej pomocy finansowej staje się niemeski. Odpowiedziałem, że utrzymuje jej córkę od dwóch lat A ona nie dała na Nią ani grosza więc jeżeli jej córka ma się skoncentrować w pełni na nauce to niech jej pomogą A nie oczekują od obcego człowieka dla nich takich zobowiązań. Wizyta stała się powodem awantury oczywiście. Wyszedłem.
Nie mogę rozpoznać swoich uczuć. Jej dotyk mnie drażni, nie czuje pożądania. Nie wchodzi w grę zdrada. Nie zrobię jej tego. Chce poznać wasze zdanie co można zrobić by zmotywować Ją do działania.
Pozdrawiam
Czy to obraz "partnerstwa" w wykonaniu typowej kobiety? A może pasożytnictwa? Najlepiej niech się wypowiedzą forumowiczki od tysiąc postów wzwyż, stałe bywalczynie.
Emate24 napisał/a:Witajcie, sytuacja jest tak dziwna, że wstydzę się wręcz o tym rozmawiać z moimi przyjaciółmi.
Od dwóch lat jestem w związku, z wykształcenia jestem kucharzem, w tym momencie szefem kuchni, mam 24 lata i uwielbiam aktywnie spędzać czas. Przyjechałem do Warszawy 2.5 roku temu i myślę, że jak większość ludzi chciałem poznać nowych ludzi więc założyłem konto na tinderze. Tam zobaczyłem pierwszy raz swoją obecną dziewczynę, po chwili naprawdę zaiskrzylo, jest studentka, imponowalo mi, że naprawdę dba o swoje życie, pracuje, jest oczytana i ma naprawdę cudowna osobowość. Do czasu.. po miesiącu zamieszkała u mnie, ze względu na dużą odległość między nami była duża A ona mieszkała wciąż w domu rodzinnym planowała wyprowadzke. Do rzeczy..
Po 3 miesiącach mieszkania razem wciąż płaciłem za wszystko sam mimo naszych wcześniejszych ustaleń. Ona zmieniała pracę, szukała nowej.. bezskutecznie. Nie jestem dzieckiem i chciałem by czuła się dobrze w miejscu, w którym dopasuja jej grafik do uczelni więc nie robiłem z tego problemów. Niestety mijały kolejne miesiące i odbywaly się już rozmowy, że nie jestem w stanie pracować na dwie osoby bo laczylem dwie pracę, łącznie ponad 320h miesięcznie by opłacić mieszkanie, starać się zapraszac ją regularnie do kina, na kolację czy nawet na drinka. Niestety nie brała tych rozmów zbyt poważnie i nie chciała pomagać mi nawet w codziennych obowiązkach zasłaniając się licznymi rozmowami o pracę. Po kilku miesiącach lapalem się na tym, że opłacam jej studia, zostawiam pieniądze w domu, których przeznaczenia nie znam do teraz, robię zakupy.. Po powrocie do domu zastawalem niesamowity syf. Mam przecież kobietę A nie dziecko, wydawało mi się, że relacje partnerskie polegają na uzupełnianiu się i wsparciu. Dzielenie obowiązkow, opłat i rozwój jest konieczny więc zacząłem delikatnie z Nią rozmawiać by zmieniła swoje nastawienie.. Nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o każda stronę naszego życia. Dominika nigdy nie należała do szczupłych kobiet ale nie była również gruba. Fakt, że ja jestem raczej szczupłej budowy i wiem, że każdy ma jakieś słabości związane z wyglądem pozwala mi na szersze spojrzenie na problem niż ocenianie powierzchowne. Do czasu.. ja przy 188 cm wzrostu ważylem 82kg, Dominika na początku naszego związku wazyla 58 przy wzroście 165.. w tym momencie waży więcej ode mnie. Nie mam zupełnie ochoty na seks, szukam w Niej kobiecych cech ale wciąż jest na moim utrzymaniu, obzera się w nocy, podjada, krytykuje mnie za absolutnie wszystko, robi mi wstyd przed znajomymi mówiąc o naszych klotniach, szuka codziennie powodu by powiedzieć, że coś jej nie pasuje. Tak mijają nam dwa lata życia. Jestem kompletnie nieszczęśliwy, chciałem się z Nią rozstać wielokrotnie ale zawsze uważam, że warto dac komuś czas I szansę. Sam wolałbym żeby ktoś mi wskazał co źle robię A potem mnie oceniał na podstawie prób naprawienia swoich porażek. Miesiąc temu byliśmy u jej rodziców na obiedzie. Wcześniej mieliśmy raczej normalny kontakt. Ta wizyta była czymś kosmicznym. Jej matka uznała, że jestem bezczelny bo jej córka powinna się uczyć A ja pracować i oczekując od Niej pomocy finansowej staje się niemeski. Odpowiedziałem, że utrzymuje jej córkę od dwóch lat A ona nie dała na Nią ani grosza więc jeżeli jej córka ma się skoncentrować w pełni na nauce to niech jej pomogą A nie oczekują od obcego człowieka dla nich takich zobowiązań. Wizyta stała się powodem awantury oczywiście. Wyszedłem.
Nie mogę rozpoznać swoich uczuć. Jej dotyk mnie drażni, nie czuje pożądania. Nie wchodzi w grę zdrada. Nie zrobię jej tego. Chce poznać wasze zdanie co można zrobić by zmotywować Ją do działania.
PozdrawiamCzy to obraz "partnerstwa" w wykonaniu typowej kobiety? A może pasożytnictwa? Najlepiej niech się wypowiedzą forumowiczki od tysiąc postów wzwyż, stałe bywalczynie.
Nie chce nikogo oczywiście obrazić, szukam po prostu chyba głosu rozsądku. Może ja źle oceniam sytuację.
Probujesz teraz popelnic najwiekszy blad w zyciu ... Kobiety
"On sie dla mnie zmieni"
Zdanie przez ktore cierpi miliony kobiet na swiecie.
Jestes takim meskim odpowiednikiem.
Wybierz kogos kogo pokochasz za to kim jest a nie za to kim chcialbys aby byl
13 2019-10-25 20:13:47 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-10-25 20:29:44)
Mieciu, po raz ostatni usuwam ścianę off topowego tekstu, którą uporczywie wstawiasz.
Recenzję książki możesz zamieścić w dziale 'kultura', nie zaśmiecaj wątku Autora.
Teraz to trochę pozamiatane. Bo niby można zmieniać, ale jak pożądanie umarło to już nie zmartwychwstanie.
Jedyne co możesz zrobić (i co powinieneś zrobić po 3-4 miesiącach wspólnego mieszkania), to posadzić ją w jednym miejscu i zakomunikować jej prosto z mostu, że jeżeli z Tobą mieszka to płaci połowę wszystkich opłat, połowę za zakupy, a sprzątaniem i gotowaniem dzielicie się po równo. Możesz polecieć po bandzie i powiedzieć jej, że fleja Cię odrzuca na kilometr. Możesz jej zaproponować jakieś wspólne bieganie albo coś w tym stylu.
A potem jeżeli ona to oleje to przy jej nieobecności pakujesz i wystawiasz jej rzeczy przed drzwi. Opcjonalnie wywozisz je do rodziców i zmieniasz zamki w mieszkaniu.
Mieciu, po raz ostatni usuwam ścianę off topowego tekstu, którą uporczywie wstawiasz.
Recenzję książki możesz zamieścić w dziale 'kultura', nie zaśmiecaj wątku Autora.
To nie recenzja a pokazana punkt po punkcie choroba jaka toczy partnerke autora postu
Teraz to trochę pozamiatane. Bo niby można zmieniać, ale jak pożądanie umarło to już nie zmartwychwstanie.
Jedyne co możesz zrobić (i co powinieneś zrobić po 3-4 miesiącach wspólnego mieszkania), to posadzić ją w jednym miejscu i zakomunikować jej prosto z mostu, że jeżeli z Tobą mieszka to płaci połowę wszystkich opłat, połowę za zakupy, a sprzątaniem i gotowaniem dzielicie się po równo. Możesz polecieć po bandzie i powiedzieć jej, że fleja Cię odrzuca na kilometr. Możesz jej zaproponować jakieś wspólne bieganie albo coś w tym stylu.
A potem jeżeli ona to oleje to przy jej nieobecności pakujesz i wystawiasz jej rzeczy przed drzwi. Opcjonalnie wywozisz je do rodziców i zmieniasz zamki w mieszkaniu.
Co do rozmowy to robiłem to. Ona nie chce słyszeć o aktywności fizycznej. Nawet spacery to irytująca dla Niej sprawa..
Co do rozwiązania tego przez wyrzucenie jej to troszkę niehumanitarne. Raczej staram się nie robić sobie wrogów w życiu
Lady Loka napisał/a:Teraz to trochę pozamiatane. Bo niby można zmieniać, ale jak pożądanie umarło to już nie zmartwychwstanie.
Jedyne co możesz zrobić (i co powinieneś zrobić po 3-4 miesiącach wspólnego mieszkania), to posadzić ją w jednym miejscu i zakomunikować jej prosto z mostu, że jeżeli z Tobą mieszka to płaci połowę wszystkich opłat, połowę za zakupy, a sprzątaniem i gotowaniem dzielicie się po równo. Możesz polecieć po bandzie i powiedzieć jej, że fleja Cię odrzuca na kilometr. Możesz jej zaproponować jakieś wspólne bieganie albo coś w tym stylu.
A potem jeżeli ona to oleje to przy jej nieobecności pakujesz i wystawiasz jej rzeczy przed drzwi. Opcjonalnie wywozisz je do rodziców i zmieniasz zamki w mieszkaniu.Co do rozmowy to robiłem to. Ona nie chce słyszeć o aktywności fizycznej. Nawet spacery to irytująca dla Niej sprawa..
Co do rozwiązania tego przez wyrzucenie jej to troszkę niehumanitarne. Raczej staram się nie robić sobie wrogów w życiu
To siedź dalej z tym darmozjadem i nie marudź. Jakiej rady oczekujesz?
Emate24 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Teraz to trochę pozamiatane. Bo niby można zmieniać, ale jak pożądanie umarło to już nie zmartwychwstanie.
Jedyne co możesz zrobić (i co powinieneś zrobić po 3-4 miesiącach wspólnego mieszkania), to posadzić ją w jednym miejscu i zakomunikować jej prosto z mostu, że jeżeli z Tobą mieszka to płaci połowę wszystkich opłat, połowę za zakupy, a sprzątaniem i gotowaniem dzielicie się po równo. Możesz polecieć po bandzie i powiedzieć jej, że fleja Cię odrzuca na kilometr. Możesz jej zaproponować jakieś wspólne bieganie albo coś w tym stylu.
A potem jeżeli ona to oleje to przy jej nieobecności pakujesz i wystawiasz jej rzeczy przed drzwi. Opcjonalnie wywozisz je do rodziców i zmieniasz zamki w mieszkaniu.Co do rozmowy to robiłem to. Ona nie chce słyszeć o aktywności fizycznej. Nawet spacery to irytująca dla Niej sprawa..
Co do rozwiązania tego przez wyrzucenie jej to troszkę niehumanitarne. Raczej staram się nie robić sobie wrogów w życiuTo siedź dalej z tym darmozjadem i nie marudź. Jakiej rady oczekujesz?
Ona cie wykorzystuje poniewaz ty na to pozwalasz I nic z tym nie robisz, nie jestescie malzenstwem, wiadomo jestes zapracowany, skoro tyle godzin pracujesz, ale o ile nie postawisz jasnych I czytelnych dla niej granic to cale zycie ona bedzie na tobie zerowac, zacznij od odciecia od kasy, nie zostawiasz kasy na to zeby to przetrfonila, konczysz z wychodzeniem w roli sponsora, zbierasz miesieczne rachunki I konkretnie pytasz ile z tego co ty oplacasz ona wesprze, nastepnie skoro jest w domu wyznaczaj jej co ma byc posprzatane, stopniowo, jak bedzie dalej tkwila w brudzie I balaganie stawiasz sprawe serio; sorry kotku rozstajemy sie ze wzgledow sanitarnych
Emate - jeśli nie chcesz niczego zmieniać, to nic się nie zmieni.
Proste.
Lady Loka napisał/a:Teraz to trochę pozamiatane. Bo niby można zmieniać, ale jak pożądanie umarło to już nie zmartwychwstanie.
Jedyne co możesz zrobić (i co powinieneś zrobić po 3-4 miesiącach wspólnego mieszkania), to posadzić ją w jednym miejscu i zakomunikować jej prosto z mostu, że jeżeli z Tobą mieszka to płaci połowę wszystkich opłat, połowę za zakupy, a sprzątaniem i gotowaniem dzielicie się po równo. Możesz polecieć po bandzie i powiedzieć jej, że fleja Cię odrzuca na kilometr. Możesz jej zaproponować jakieś wspólne bieganie albo coś w tym stylu.
A potem jeżeli ona to oleje to przy jej nieobecności pakujesz i wystawiasz jej rzeczy przed drzwi. Opcjonalnie wywozisz je do rodziców i zmieniasz zamki w mieszkaniu.Co do rozmowy to robiłem to. Ona nie chce słyszeć o aktywności fizycznej. Nawet spacery to irytująca dla Niej sprawa..
Co do rozwiązania tego przez wyrzucenie jej to troszkę niehumanitarne. Raczej staram się nie robić sobie wrogów w życiu
Niehumanitarne? To przywiąż ją jak psa do drzewa w lesie. To jest częsty gest ludzki jak się komuś znudzi najlepszy przyjaciel.
Emate24 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Teraz to trochę pozamiatane. Bo niby można zmieniać, ale jak pożądanie umarło to już nie zmartwychwstanie.
Jedyne co możesz zrobić (i co powinieneś zrobić po 3-4 miesiącach wspólnego mieszkania), to posadzić ją w jednym miejscu i zakomunikować jej prosto z mostu, że jeżeli z Tobą mieszka to płaci połowę wszystkich opłat, połowę za zakupy, a sprzątaniem i gotowaniem dzielicie się po równo. Możesz polecieć po bandzie i powiedzieć jej, że fleja Cię odrzuca na kilometr. Możesz jej zaproponować jakieś wspólne bieganie albo coś w tym stylu.
A potem jeżeli ona to oleje to przy jej nieobecności pakujesz i wystawiasz jej rzeczy przed drzwi. Opcjonalnie wywozisz je do rodziców i zmieniasz zamki w mieszkaniu.Co do rozmowy to robiłem to. Ona nie chce słyszeć o aktywności fizycznej. Nawet spacery to irytująca dla Niej sprawa..
Co do rozwiązania tego przez wyrzucenie jej to troszkę niehumanitarne. Raczej staram się nie robić sobie wrogów w życiuNiehumanitarne? To przywiąż ją jak psa do drzewa w lesie. To jest częsty gest ludzki jak się komuś znudzi najlepszy przyjaciel.
Chyba ktoś nie rozumie pojęcia humanitaryzmu.. o wiele bardziej częstym gestem ludzkim jest uśmiech. Co ma do tego tak dziwny przykład jak krzywdzenie "przyjaciela " W postaci zwierząt?
To była ironia. Być może dlatego wydaje Ci się być dziwnym przykładem.
Czego w ogole autor oczekuje ?
Z pewnoscia nie dostaniesz tu recepty na to jak zmienic drugiego czlowieka. Gdyby to bylo mozliwe to to forum by nie istnialo.
Nie zmienisz jej.
Przyjmij to do wiadomosci w koncu.
I zastansow sie czego chcesz
24 2019-10-25 22:43:08 Ostatnio edytowany przez CatLady (2019-10-25 22:47:20)
Jesteś młody, pewnie przystojny, umiesz gotować - co Ty robisz z otyłym leniwym kaszalotem? Wybacz mocne słowa, ale tu się nie da inaczej.
Jak chcesz księżniczkę do utrzymywania, to znajdź sobie jakąś fajną laskę, z którą nie wstyd się pokazać i seks będziez chociaż miał.
o wiele bardziej częstym gestem ludzkim jest uśmiech
To siedź, patrz na nią jak sie pasie i się uśmiechaj.
O co Ci właściwie chodzi?
Lady Loka napisał/a:Teraz to trochę pozamiatane. Bo niby można zmieniać, ale jak pożądanie umarło to już nie zmartwychwstanie.
Jedyne co możesz zrobić (i co powinieneś zrobić po 3-4 miesiącach wspólnego mieszkania), to posadzić ją w jednym miejscu i zakomunikować jej prosto z mostu, że jeżeli z Tobą mieszka to płaci połowę wszystkich opłat, połowę za zakupy, a sprzątaniem i gotowaniem dzielicie się po równo. Możesz polecieć po bandzie i powiedzieć jej, że fleja Cię odrzuca na kilometr. Możesz jej zaproponować jakieś wspólne bieganie albo coś w tym stylu.
A potem jeżeli ona to oleje to przy jej nieobecności pakujesz i wystawiasz jej rzeczy przed drzwi. Opcjonalnie wywozisz je do rodziców i zmieniasz zamki w mieszkaniu.Co do rozmowy to robiłem to. Ona nie chce słyszeć o aktywności fizycznej. Nawet spacery to irytująca dla Niej sprawa..
Co do rozwiązania tego przez wyrzucenie jej to troszkę niehumanitarne. Raczej staram się nie robić sobie wrogów w życiu
No to co właściwie chcesz zrobić? Ja nie powiedziałam, że masz ją teraz wyrzucić. Ale jasno powiedzieć w jakich warunkach to zrobisz.
No chyba, że lubisz ją utrzymywać
To utrzymuj. Jak nic nie zrobisz to będzie tak jak jest albo i gorzej.
26 2019-10-26 08:48:50 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-10-26 08:49:43)
Bohaterka wątku, o czym wielokrotnie napisałeś, dawno podjęła decyzję o swym sposobie życia.
Z Twej strony... słowa, słowa, słowa. Między mówieniem o rozstaniu a rozstaniem się jest olbrzymia różnica.
Z przyczyn sobie tylko znanych nie przyjmujesz jej słów i działań na poważnie i wbrew jej woli chcesz ją urobić zgodnie z własnym wyobrażeniem. Jakim prawem?
27 2019-10-26 11:13:04 Ostatnio edytowany przez gogo7r (2019-10-26 11:14:37)
To typowa pijawa, nastawiona na wycyckanie cie z kasy, oczywiscie sama od siebie jak najmniej albo wcale, zacznij od tego aby przynajmniej ogarnela dom, bo inaczej zamieni go w smietnik, Samym gadaniem jej nie zmienisz, tylko konsekwentne postawienie sprawy, wyznaczenie dla niej okreslonego zadania, po powrocie do domu sprawdzenie czy to zrobione, a jk nie to sprawiasz sprawe konkretnie - honey pakuj swoje bety, w domu mamusia i tatus beda za ciebie wszystko chetnie robili
Pierwszy błąd - zbyt szybkie zaangażowanie. Zamieszkanie razem po miesiącu znajomości? Postawiłeś wszystko na jedną kartę, teraz przy niej trzyma Cię tylko to, że nie chcesz przyznać się do błędu i spojrzeć prawdzie w oczy. Łudzisz się że może jednak ona nie jest taka jaka jest.
Tak na przyszłość: niech za Twoimi słowami idą czyny.
Typowy pasożyt i księżniczka w jednej osobie, jest z tych co w głowie mają że facet utrzymuje a ona nic od siebie nie musi dać bo wystarczy że jest
Nie widzę raczej przyszłości skoro nawet dotyk Cię drażni. Postaw sprawę jasno że to koniec i może to dziewczynę odmieni aczkolwiek myślę że człowieka tak szybko się nie zmieni.
Chcesz całe życie tak spędzić? Tu jest odpowiedź na Twoje pytanie
Pierwszy błąd - zbyt szybkie zaangażowanie. Zamieszkanie razem po miesiącu znajomości? Postawiłeś wszystko na jedną kartę, teraz przy niej trzyma Cię tylko to, że nie chcesz przyznać się do błędu i spojrzeć prawdzie w oczy. Łudzisz się że może jednak ona nie jest taka jaka jest.
Tak na przyszłość: niech za Twoimi słowami idą czyny.
Wydaje mi sie, ze cos w tym jest. Szybkie zaangazowanie moze miec swoje konsekwencje i to powinno sie wiedziec od poczatku.
Relacja z ta kobieta ma mase problemow. Nawet z moim luznym podejsciem do pieniedzy (bo dla mnie nie ma problemu utrzymywac lub byc utrzymywana) ten zwiazek jest masakryczny. Ta kobieta nie dba o siebie, robi Ci balagan, Tobie utrzymywanie latwo nie przychodzi skoro musisz tyle pracowac, ona marudzi, wyciaga wasze klotnie przez znajomymi, krytykuje Cie. Wyslij ja do rodzicow bo sie wykonczysz.
Wg mnie jedyne co pomoże to wyrzyganie jej tego wszystkiego podczas rozmowy, na której zrywasz związek. Moja mama też wychowała mnie na księżniczkę i właśnie taki wstrząs, gdy chłopak spokojnie mi wszystko wygarnął i zerwał, sprawił że się zmieniłam.
Uwierzyłem w człowieka wreszcie jakaś szczera odpowiedź.
Ta kobieta to przykład totalnie roszczeniowej postawy i śmierdzącego lenistwa. Nie dziwię Ci się, że Cię odrzuca, bo nawet pomijając otyłość, jej samo zachowanie jest nieatrakcyjne.
Tylko problem leży w tym, że nie da się kogoś zmotywować do czegoś czego sam nie chce zrobić. Ona może i ma jakąś lekką depresję i problemy zajada, ale na Boga, przecież nic nie chce ogarnąć w temacie, bo woli siedzieć na czterech literach i doić od Ciebie kasę. Ja bym postawiła twarde ultimatum, że albo się za siebie weźmie, albo to koniec i jak znowu zaczną się wymówki, to spakować jej walizki i dać bilet do domu jej rodziców.
Prawda, przerabianie drugiej osoby pod własną modłę jest bezsensowne, jednak trwanie w związku z kimś kto kompletnie nie spełnia naszych oczekiwań jest równie bezcelowe.
skoro nie pomaga do niej jakiekolwiek gadanie, to tylko armagedon, pakujesz jej rzeczy, prosisz o opuszczenie lokalu, lakonicznie informujesz ze masz jej totalnie dosc
Przecież to zwykły pasożyt. Nie widzisz tego ? Bez obrazy ale Ty z kolei jesteś zwykły jeleń ( żeby nie użyć słowa fraj.r).
Czytam to i nie wierze.. uciekaj chlopaku jak napisales w zwiazku liczy sie partnerstwo a nie pasozytnictwo. Mozesz zaproponowac dziewczynie pomoc ale wydaje mi sie, ze jestes wykorzystywany. Powodzenia!
Temat powinien brzmieć: "jak zmotywować swoją kobietę do pakowania walizek?"
Jesteś młody, musisz nad sobą popracować i wyrzucić pasożyta z domu. To nie jest Twoja kobieta, dziewczyna lecz pasożyt. I nie daj sobie wmówić jakichkolwiek powinności, odpowiedzialności wobec niej przez nią i jej rodziców.
Trochę z przykrością przeczytałam twojego posta.Wina w tej sytuacji lezy po obu stronach.Pozwalasz jej na taki styl życia ,czuje sie bezkrarna bo ty za wszystko płacisz,ty robisz zakupy i to ty zostawiasz jej pieniądze...SAMA nie walczy o nic i nic zdobywać nie musi.Druga sprawa jest taka że zaniedbała się bo mogła.Ma faceta który jej ugotuje,który nic nie powie głośno i który po prostu z nią jest.Jak myślisz?Czego może chcieć więcej?
Teraz wszystko w twoich rękach jak dalej będzie wyglądało wasze wspólne lub oddzielne już życie....postaw warunki.
1.Dokłada się do mieszkania
2.Dokłada sie do jedzenia
3.sprzatacie mieszaknie wspolnie-podzielcie sie obszarami np.ty kuchnia ona łazienke
4.Zapiszcie sie wspolnie na jakaś aktywność zeby nie czula sie zle zaproponuj coś co mozecie robić razem np.basen itd wspolnie spedzicie czas a przy okazji odzyskasz to na czym ci zalezy.
Jezeli nie przyniesie to rezultatów poważanie zastanów sie czy takiego życia chcesz dla siebie
39 2019-11-24 14:58:07 Ostatnio edytowany przez Thedirt88 (2019-11-24 15:29:51)
Nie gódź się na to. Miej wysokie wymagania i oczekiwania w stosunku do kobiet. Nie bądź mięczakiem. Innymi słowy, zacznij szanować siebie, to inni zaczną szanować Ciebie. Skończ z tym. Pozdrawiam.
Pozwalasz jej na taki styl życia ,czuje sie bezkrarna
A co on ma jej dyktaturę wprowadzić?
Jak tu ktoś powiedział już:
"Nie zmieniaj człowieka, poszukaj takiego, który będzie Ci odpowiadał" (motto).
przeżyłem podobną historię i tak jak Ty byłem zbyt dobrym facetem, niestety mimo że kobiety narzekają że dzisiaj nie ma dobrych, wrażliwych i kulturalnych gości to prawda jest taka że jak już się taki trafi to rzadko go doceniają a z czasem wręcz nie traktują partnersko a wiesz czemu? bo wychodzą z założenia że skoro sami siebie nie szanujemy to one tym bardziej nie będą tego robić za nas, ja tak straciłem 8 lat i co ciekawe udało mi się w swojej dziewczynie obudzić pasję i rozwinąć różne talenty, dzisiaj niesamowicie zarabia i ma dużo przyjaciół ale jak się poznawaliśmy to była w depresji i bez pomysłu na życie, oczywiście jak się już stała kobietą sukcesu to mnie już totalnie olewała i wtedy w końcu zmądrzałem i uwolniłem się z tej toksycznej relacji, moja rada:
- w życiu dostajesz dokładnie to na co się godzisz,
- masz prawo do swoich oczekiwań, obie strony powinny ustalić nieprzekraczalne granice, ich złamanie = koniec relacji, dawanie szans to strata czasu, chyba że ktoś na prawdę wyrazi skruchę i powalczy ale to się rzadko zdarza
- związek powinien obie strony budować, dawać siłę do działania, bezpieczeństwo i miłość, jeżeli tego nie masz a nie jest to po prostu jakiś gorszy moment w życiu jednej ze strony (nie ma obiektywnych przeszkód) to taki związek należy zakończyć
- polecam Tobie książkę: Dr. Robert GloverNo More Mr. Nice Guy! , jest też po polsku
Wg mnie jedyne co pomoże to wyrzyganie jej tego wszystkiego podczas rozmowy, na której zrywasz związek. Moja mama też wychowała mnie na księżniczkę i właśnie taki wstrząs, gdy chłopak spokojnie mi wszystko wygarnął i zerwał, sprawił że się zmieniłam.
Absolutnie to prawda, co napisała Emilia. Znam podobną kobietę, wypisz wymaluj. Też pasożytowała na swoim facecie bez mrugnięcia okiem i jeszcze jej nie pasowało. Seksu nie uprawiali wcale. Dopiero gdy facet ją - po wielu wcześniejszych ostrzeżeniach, w końcu kategorycznie zostawił, zaczęła się zmieniać. Tak to nawet nie potrafiła zrobić samodzielnie przelewu za opłaty. Facet już do niej nie wrócił, ale ona daje radę sama, jest samotna co prawda ale znalazła pracę i chyba się ogarnęła życiowo, dba o siebie. To było jakieś 2 lata temu.
Dawaj nogę, to jedyne wyjście!
Witajcie, sytuacja jest tak dziwna, że wstydzę się wręcz o tym rozmawiać z moimi przyjaciółmi.
Od dwóch lat jestem w związku, z wykształcenia jestem kucharzem, w tym momencie szefem kuchni, mam 24 lata i uwielbiam aktywnie spędzać czas. Przyjechałem do Warszawy 2.5 roku temu i myślę, że jak większość ludzi chciałem poznać nowych ludzi więc założyłem konto na tinderze. Tam zobaczyłem pierwszy raz swoją obecną dziewczynę, po chwili naprawdę zaiskrzylo, jest studentka, imponowalo mi, że naprawdę dba o swoje życie, pracuje, jest oczytana i ma naprawdę cudowna osobowość. Do czasu.. po miesiącu zamieszkała u mnie, ze względu na dużą odległość między nami była duża A ona mieszkała wciąż w domu rodzinnym planowała wyprowadzke. Do rzeczy..
Po 3 miesiącach mieszkania razem wciąż płaciłem za wszystko sam mimo naszych wcześniejszych ustaleń. Ona zmieniała pracę, szukała nowej.. bezskutecznie. Nie jestem dzieckiem i chciałem by czuła się dobrze w miejscu, w którym dopasuja jej grafik do uczelni więc nie robiłem z tego problemów. Niestety mijały kolejne miesiące i odbywaly się już rozmowy, że nie jestem w stanie pracować na dwie osoby bo laczylem dwie pracę, łącznie ponad 320h miesięcznie by opłacić mieszkanie, starać się zapraszac ją regularnie do kina, na kolację czy nawet na drinka. Niestety nie brała tych rozmów zbyt poważnie i nie chciała pomagać mi nawet w codziennych obowiązkach zasłaniając się licznymi rozmowami o pracę. Po kilku miesiącach lapalem się na tym, że opłacam jej studia, zostawiam pieniądze w domu, których przeznaczenia nie znam do teraz, robię zakupy.. Po powrocie do domu zastawalem niesamowity syf. Mam przecież kobietę A nie dziecko, wydawało mi się, że relacje partnerskie polegają na uzupełnianiu się i wsparciu. Dzielenie obowiązkow, opłat i rozwój jest konieczny więc zacząłem delikatnie z Nią rozmawiać by zmieniła swoje nastawienie.. Nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o każda stronę naszego życia. Dominika nigdy nie należała do szczupłych kobiet ale nie była również gruba. Fakt, że ja jestem raczej szczupłej budowy i wiem, że każdy ma jakieś słabości związane z wyglądem pozwala mi na szersze spojrzenie na problem niż ocenianie powierzchowne. Do czasu.. ja przy 188 cm wzrostu ważylem 82kg, Dominika na początku naszego związku wazyla 58 przy wzroście 165.. w tym momencie waży więcej ode mnie. Nie mam zupełnie ochoty na seks, szukam w Niej kobiecych cech ale wciąż jest na moim utrzymaniu, obzera się w nocy, podjada, krytykuje mnie za absolutnie wszystko, robi mi wstyd przed znajomymi mówiąc o naszych klotniach, szuka codziennie powodu by powiedzieć, że coś jej nie pasuje. Tak mijają nam dwa lata życia. Jestem kompletnie nieszczęśliwy, chciałem się z Nią rozstać wielokrotnie ale zawsze uważam, że warto dac komuś czas I szansę. Sam wolałbym żeby ktoś mi wskazał co źle robię A potem mnie oceniał na podstawie prób naprawienia swoich porażek. Miesiąc temu byliśmy u jej rodziców na obiedzie. Wcześniej mieliśmy raczej normalny kontakt. Ta wizyta była czymś kosmicznym. Jej matka uznała, że jestem bezczelny bo jej córka powinna się uczyć A ja pracować i oczekując od Niej pomocy finansowej staje się niemeski. Odpowiedziałem, że utrzymuje jej córkę od dwóch lat A ona nie dała na Nią ani grosza więc jeżeli jej córka ma się skoncentrować w pełni na nauce to niech jej pomogą A nie oczekują od obcego człowieka dla nich takich zobowiązań. Wizyta stała się powodem awantury oczywiście. Wyszedłem.
Nie mogę rozpoznać swoich uczuć. Jej dotyk mnie drażni, nie czuje pożądania. Nie wchodzi w grę zdrada. Nie zrobię jej tego. Chce poznać wasze zdanie co można zrobić by zmotywować Ją do działania.
Pozdrawiam
Mnie się wydaje że już dałeś szansę i czas na zmianę i to nie jedną. Ona nie ma motywacji? A dlaczego miałaby ją mieć? Ma faceta pewnie przystojnego, zaradnego, który ją utrzymuje i opiekuje się nią, czasem pogada ale to nie tak duża strata w porównaniu do zysków. I ona ma same zyski a Ty same straty. Najlepszą motywacją dla niej będzie jak ją spakujesz do walizeczki i wyślesz do mamusi. Gwarantuję że dziewczyna się zaraz zabierze za siebie raz dwa. Tylko pytanie czy Ty w ogóle będziesz miał ochotę ją przyjąć z powrotem bo wygląda na to że ona jest trochę pasozytem który żeruje na Twoich ciężko zapracowanych zasobach. Także chłopie nie ma co czekać, bierz się od jutra za motywowanie a efekty mogą przerosnąć Twoje najśmielsze oczekiwania
Niestety mijały kolejne miesiące i odbywaly się już rozmowy, że nie jestem w stanie pracować na dwie osoby bo laczylem dwie pracę, łącznie ponad 320h miesięcznie by opłacić mieszkanie, starać się zapraszac ją regularnie do kina, na kolację czy nawet na drinka.
Trochę offtop
Autorze, jesteś młody i wydaje Ci się że niezniszczalny ale przystopuj jeśli możesz. Twój organizm da znać o tym że przesadziłeś z ilością pracy.
44 2019-12-11 10:04:24 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2019-12-11 11:40:09)
Autorze, eksmituj sie z tego zwiazku, byle jak najszybciej.
To nie jest material na zone, matke, towarzyszke zycia. Zmarnujesz sobie najlepsze lata.
Nie chce jej tu oceniac, wszystko zostalo napisane- darmozjad i leniuch. Owszem, jak widac, sa takie kobiety.
Ty jej juz nie kochasz.
Uciekaj jak najpredzej, ten uklad nie ma sensu.