Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 9 ]

Temat: Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie.

Witajcie,
jestem w związku 6 lat. Partner nigdy nie był zbyt uczuciowy, ale dawałam sobie jakoś z tym radę, bo takiego go pokochałam i akceptowałam to. 2.5 roku temu zaczął przejawiać bardzo nieładne zachowania, z boku przyjaciółki mówiły mi, że nigdy by sobie na takie odzywki nie pozwoliły, a ja nie wiedziałam o co im chodzi i ciągle go usprawiedliwiałam. Zaczęliśmy wspólną pracę, która jak on twierdzi spowodowała to, że on w nerwach wyżywał się na mnie (słownie). Przepraszał i żałował, ale nie na długo, bo to wracało. W pracy poradziliśmy sobie z komunikacją, ale w życiu prywatnym bywa naprawdę "trudny". Na przykład potrafił pytać dlaczego coś nie jest na miejscu (ale nie jeste pedantem, po prostu nie mógł czegoś "już" znaleźć) albo dlaczego nie wiem gdzie coś jest skoro powinnam. Kwiatów, obchodzenia świąt = zero. Mnóstwo sytuacji, które wysysały ze mnie energię, deprecjonowanie moich zdolności, twierdzenie, że nie jestem przebojowa, nudna itp...(teraz to zmienia, ale bardzo powoli zapominam o tym) Wiele razy dawałam mu do zrozumienia, że mam tego dość, ale czuł się bardzo pewnie i nie traktował tego serio. Trzy tygodnie temu zamieszkaliśmy osobno, powiedziałam, że nie daję już rady i muszę pobyć sama ze sobą, rozpoczęłam terapię, terapeuta też mówi, że mam być teraz jak najbliżej siebie i robić to, co ja czuję. On twierdzi, że ta przerwa uświadomiła mu jak bardzo mnie kocha, jest czuły, mówi, że szykuje dla mnie niespodziankę, że teraz już może się ustatkować (w tej kwestii raz był gotowy, raz nie i ciągle się wahał mówiąc, że się po prostu boi hmm).
Mam 26 lat, aktualnie małe problemy zdrowotne co też zaprząta mi głowę, z jednej strony czuję, że może on faktycznie się zmieni, bo wiem, że w innych kwestiach potrafi nad sobą pracować i teraz potrzebował takiego kubła na głowę, a z drugiej mam obawy, że po zaobrączkowaniu to wszystko wróci... Ponadto nie lubi mojej rodziny, przyjaciółki... Teraz twierdzi, że dla mnie może się ze wszystkimi spotykać, byle było między nami ok. Wyszedł z propozycją wypisania wzajemnych potrzeb jakie mamy w związku i pracą nad tym.
Z jednej strony boję się, że nie spotkam wartościowego, wiernego i dobrego mężczyzny, że "czas goni"... Tu odzywa się moje zaniżone też niestety w dużej mierze przez niego poczucie własnej wartości, a z drugiej strony jakiś głos mówi mi, że przecież jestem atrakcyjna, mam duże powodzenie wśród mężczyzn, mam dobrą pracę, jestem zaradna, lubię seks, rzadko nie mam na niego ochoty (oczywiście z jednym facetem, nie jestem rozwiązła), marzę też o cieple rodzinnym i dzieciach. Tak jakby czuję, że mam w tym wszystkim równowagę i jest to coś, czego faceci szukają, ale ja boję się, że nikt tego nie doceni tak jak on sad . I te dwie strony strasznie się ścierają, oczywiście wygrywa ta niepewna siebie, boję się zrobić ten krok, że będę żałowała, bo może on faktycznie się zmieni i to wszystko dostanie już inna kobieta. Ale moje uczucie jest też już inne, to nie ta sama miłość co 2.5 roku temu zanim się to wszystko zaczęło. Kiedyś na myśl o rozstaniu zalewałam się łzami, dziś na chłodno kalkuluję jak może być... To dla mnie jakiś sygnał wewnętrznej zmiany, ale nie umiem jej nazwać. Obawiam się, że może miłość wygasa, ale nie mogę tego pojąć, bo świata poza nim nie widziałam. Patrząc na wspólne zdjęcia żal mi odejść, tyle wspomnień, chwil, ale jednocześnie jest lęk przed tym czy będzie lepiej czy nie. On też raz powiedział, że będziemy pracować nad związkiem, ale nikt nie wie jak będzie za 10 lat, kontraktu na miłość nie podpiszemy, że to tak nie działa...

Męczy mnie moje rozchwianie, niezdecydowanie, nie umiem sama sobą wstrząsnąć, co mam jeszcze zrobić, na jakie pytanie sobie odpowiedzieć żeby obrać jeden kierunek?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie.

Potrząsam.
Podjęłaś terapię, podczas której poruszysz (albo już to zrobiłaś) sprawę poczucia własnej wartości. Zakochanie minęło, dzięki temu zobaczyłaś rzeczywistość, w tym pełny obraz człowieka, z którym żyłaś.
Obraz nie spodobał Ci się, lęk przed samotnością jest popularnym ale czy dla jego zlikwidowania warto wikłać się ponownie w układ, który przyniósł Ci tyle szkód?

Daj sobie czas. smile

3

Odp: Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie.

On w czwartek chce wrócić do mieszkania i zacząć „od nowa”, a ja głupia nie potrafiłam powiedzieć, że jeszcze tego czasu potrzebuję... Poza tym trwa to już tak długo... Taka sinusoida i okresy „miesiąców miodowych”. Najgorszy jest ten lęk, że nikogo wartościowego nie poznam, a on się naprawdę zmieni, ale już nie dla mnie. Z tym sobie nie mogę poradzić, nie wiem dlaczego.

4

Odp: Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie.

Dlaczego?
Bo nie wierzysz w siebie.
Bo nie wierzysz, że jesteś mądra i atrakcyjna.
Bo nie wierzysz, że możesz być niezależna psychicznie.
Bo... .
Wymieniać dalej?

5

Odp: Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie.

Trochę mi to podchodzi pod toksyczny związek, ale nie jestem specjalistą, więc mogę się mylić. Dziewczyno-kobieto! Nie pozwól mu wrócić we czwartek. Jeśli na prawdę tak bardzo Cię kocha niech uszanuje Twoja decyzję. Ty potrzebujesz teraz przemyśleć wszystko, a jego osoba obok, nie pozwoli Ci popatrzeć z dystansem na to, co się dzieje w twoim życiu. Wytłumacz mu, że go nie przekreślasz, ale teraz musisz przez jakiś czas skupić się na sobie i swoim zdrowiu. Jeśli rzeczywiście jesteś dla niego najważniejsza, to da Ci tą przestrzeń, a jeśli znacznie machac pierścionkiem u wspólnymi planami na przyszłość, to wtedy niech chi się zakładki czerwona lampka Przegadaj to zterapeuta. Powodzenia

6 Ostatnio edytowany przez Onaja12345 (2019-10-20 22:48:37)

Odp: Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie.

Wiem co czujesz. Przechodziłam przez to samo. Z jednej strony widziałam to co mi przeszkadza ( jego zachowanie w stosunku do mnie, ciągłe afery i nic, jego uzależnienie od rodziców zwłaszcza matki, to że przejmował się bardziej żoną swojego brata niż mną i dużo innych rzeczy). A z drugiej ten lęk że nie spotkam nikogo wartościowego w swoim życiu. Długo myślałam nad rozstaniem. Były gorsze i lepsze chwile. Ale w ostateczności to on to zakończył 3 m-ce przed naszym ślubem.
To czego dziś żałuję to straconych 4 lat. Mogłam ten czas lepiej wykorzystać niż trwać w związku z którego nie byłam zadowolona. Po rozstaniu zawalczylam o siebie, o swoje zdrowie psychiczne, fizyczne, pasję. Zerwałam wszelkie kontakty , nawet te dalsze żeby tylko się nie ranić dodatkowo. Dziś jestem szczęśliwa. Mam wspaniałego męża. Takiego który kocha, rozumie i wspiera.
Znam i rozumiem twoje rozterki ale dziś wiem też że nie można trwać w nieszczęśliwym związku bo to do niczego dobrego nie prowadzi.

7

Odp: Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie.

Ja myślę nad rozstaniem już ponad rok, bo ten rollercoaster emocjonalny mnie wykończył. Trzyma mnie zawsze to, że kiedy ja się wycofuję to on pokazuje się od najlepszej strony, dostaję to, czego potrzebuję. Teraz po raz pierwszy podjęłam takie kroki jak osobne zamieszkanie i widzę, że bardzo mocno to przeżywa. Jestem zbyt wrażliwa na jego łzy, jednocześnie dobrze mi samej teraz, ale boję się, że kiedy dotrze do mnie, że to już ewidentny koniec uznam, że źle zrobiłam.
Wiem, że brzmię komicznie w tym niezdecydowaniu...

8

Odp: Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie.
RangeRove'a napisał/a:

Trochę mi to podchodzi pod toksyczny związek, ale nie jestem specjalistą, więc mogę się mylić. Dziewczyno-kobieto! Nie pozwól mu wrócić we czwartek. Jeśli na prawdę tak bardzo Cię kocha niech uszanuje Twoja decyzję. Ty potrzebujesz teraz przemyśleć wszystko, a jego osoba obok, nie pozwoli Ci popatrzeć z dystansem na to, co się dzieje w twoim życiu. Wytłumacz mu, że go nie przekreślasz, ale teraz musisz przez jakiś czas skupić się na sobie i swoim zdrowiu. Jeśli rzeczywiście jesteś dla niego najważniejsza, to da Ci tą przestrzeń, a jeśli znacznie machac pierścionkiem u wspólnymi planami na przyszłość, to wtedy niech chi się zakładki czerwona lampka Przegadaj to zterapeuta. Powodzenia

Pierścionek mam już 3 lata... Zawsze było coś ważniejszego niż ustatkowanie się...

9 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-10-21 11:42:44)

Odp: Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie.

Nie. W Twych postach nie ma niczego komicznego.


Skoro myślisz nad rozstaniem od ponad roku, to może wreszcie czas na faktyczne zakończenie tej relacji. Jego postawa, czyli bycie przyzwoitym, gdy się oddalasz i w pełnej krasie, gdy jesteście razem doskonale pokazuje to, jak będzie wyglądał ten związek w przyszłości. Decydujesz się żyć na emocjonalnej huśtawce?

Jesteś zbyt wrażliwa na jego łzy. To zacznij być wrażliwą i uważną na  swoje potrzeby. Zacznij wreszcie szanować siebie samą. Wyobraź sobie to, co będzie, gdy pojawia się dzieci. Jakie życie im zafundujesz? Decydujesz się nauczyć ich, że kobieta jest poniewierana przez mężczyznę, a mężczyzna może poniewierać kobietę? Na pewno chcesz tego dla siebie i swoich dzieci?


Faktycznie, niewybaczalnym błędem jest rozstanie z przemocowcem. Toksyczny związek to jest to.

Posty [ 9 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Proszę, niech ktoś mną w końcu potrząśnie.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024