Witam.Nie będę owijał w bawełne jest ze mną bardzo źle.Nie chcę tutaj opisywać wszystkiego.Tylko w jednym wielkim skrócie. Mieszkam w Szczecinie ona w Bydgoszczy.Ja mam 20 lat ona 17.Najpierw było pół roku przyjaźni później 1 rok i 3 miesiace zwiazku.To było wspaniały czas,jeździłem tam co tydzień.Wydawałem wiele pięniędzy ale nie miało to dla mnie żadnego znaczenia..Nic dla siebie nie robiłem tylko dla nas i dla niej.Ona tu była może tylko kilka razy.Mam w domu kiepsko i ona była dla mnie wszystkim. Mineły już ok.2 miesiące ale nie jest ani trochę lepiej.Chodzę do psychologa ale po prostu zabija mnie samotność.Miałem odrazu po rozstaniu nieudaną próbę samobójczą.Wkręciłem się później w narkotyki kilka dni później przedawkowałem i wylądowałem w szpitalu z objawami zapaści po raz kolejny mnie odratowano.Wtedy zrozumiałem, że po prostu taki jest mój los i muszę dalej żyć i się męczyć.Po miesiącu się odezwała płakała, że nadal kocha itd... Narobiłem sobie nadziei a na 2 dzień już na nowo ze mnie szydziła i dowiedziałem się że już kogoś ma więc musiała oszukiwać mnie od dawna.Mam znajomych i przyjaciół ale w tych czasach jest ciezko o jakiekolwiek wyjście z kimś i o rozmowę.Jestem okropnie samotny i to mnie zabija.Zacząłem studia rozmawiam tam z każdym ale mimo wszystko stoję z boku mam dość rozmów o alkoholu i używkach bo swoje już widziałem i przeżyłem.Każdy dzień to katorga,mimo, że interesuję się deskorolką modą uliczną itd... i się spełniam to uczucie braku 2 osoby o to że ktoś Cię kocha przytuli i wiesz, że możesz na nią liczyć jest koszmarem. Widzę siebie w lustrze i wiem, że już zawsze będę sam, że nikt mnie nie zechcę i to mnie pcha do samobójstwa a z 2 strony może jednak wyjdzie kiedyś słońce a śmiercią sobie to zabiore. Ciągle mi się ona śni i ten jej nowy chłopak ja planowałem z nią całe życie była wszystkim a zostałem całkowicie sam.Chciałbym mieć kogoś kto mnie pokocha na poważnie mam teraz studia chciałbym ten okres przejść z kimś fajnie,bawić się i podróżować.To jest kompletna tragedia.Pozdrawiam
"Chciałbym mieć kogoś kto mnie pokocha na poważnie mam teraz studia chciałbym ten okres przejść z kimś fajnie,bawić się i podróżować."- na pewno kogoś znajdziesz, cierpliwości. Nie rób głupstw.
Autorze! Młody z Ciebie gość, masz dopiero 20 lat! To jest dopiero początek życia, jeszcze mnóstwo doświadczeń przed Tobą, poznasz wiele ludzi, w tym kobiet. Nie raz się potkniesz, nie raz wstaniesz na drodze do szczęścia. Pracuj nad sobą, zajmuj się tym co CIę interesuje, skup soię studiach i budowaniu swojej przyszłośći. Odebranie soboe życia jest wyrazem totalnej słabości. Trzeba umieć przyjąć na klatę pewne sprawy, wstać i iść dalej.
Ludzie wielokrotnie w ciągu życia się zakochują, rozstają i wiążą na nowo. Radość czerpiemy z różnorodnych doświadczeń i niekoniecznie z samych związków. W wieku 17 lat robi się dziwne rzeczy, więc się tak bardzo nią nie przejmuj. Powiem Ci jeszcze coś: w okresie studiów też miałem takie podejście, że cokolwiek bym nie robił, to muśze przecież mięć kogoś u boku, z kim można pogodać i się przytulić. Tera zmam zupełnie inne podejśćie. Jestem sam i nawet nie wiesz, jak mi jest z tym dobrze. Czuje się w pełni swobodny, nieograniczany przez nikogo. Najważniejsze to zaakceptować samego siebie i odnaleźć szczęście w sobie.
4 2019-10-20 19:29:57 Ostatnio edytowany przez Losu (2019-10-20 19:31:15)
"Chciałbym mieć kogoś kto mnie pokocha na poważnie mam teraz studia chciałbym ten okres przejść z kimś fajnie,bawić się i podróżować."- na pewno kogoś znajdziesz, cierpliwości. Nie rób głupstw.
Ale masz rodzinę maiłeś kogoś ja dotąd żadnej nie miałem nawet przyjaciółki mam tylko brata pracującego setki kilometrów od Polski. Nie mam już ojca ani matki a reszta rodziny jakby nie istniała. Nikt warty uwagi no poza wujkiem ale on jest typem z którym o wielu rzeczach się nie porozmawia A mam 36 lat.
Autorze! Młody z Ciebie gość, masz dopiero 20 lat! To jest dopiero początek życia, jeszcze mnóstwo doświadczeń przed Tobą, poznasz wiele ludzi, w tym kobiet. Nie raz się potkniesz, nie raz wstaniesz na drodze do szczęścia. Pracuj nad sobą, zajmuj się tym co CIę interesuje, skup soię studiach i budowaniu swojej przyszłośći. Odebranie soboe życia jest wyrazem totalnej słabości. Trzeba umieć przyjąć na klatę pewne sprawy, wstać i iść dalej.
Ludzie wielokrotnie w ciągu życia się zakochują, rozstają i wiążą na nowo. Radość czerpiemy z różnorodnych doświadczeń i niekoniecznie z samych związków. W wieku 17 lat robi się dziwne rzeczy, więc się tak bardzo nią nie przejmuj. Powiem Ci jeszcze coś: w okresie studiów też miałem takie podejście, że cokolwiek bym nie robił, to muśze przecież mięć kogoś u boku, z kim można pogodać i się przytulić. Tera zmam zupełnie inne podejśćie. Jestem sam i nawet nie wiesz, jak mi jest z tym dobrze. Czuje się w pełni swobodny, nieograniczany przez nikogo. Najważniejsze to zaakceptować samego siebie i odnaleźć szczęście w sobie.
Bardzo dobrze powiedziane!
To jest taka rada autorze, ktora przyda Ci sie w zyciu. Mozesz teraz w to nie wierzyc, ale to jest droga to poprawy samopoczucia.
Posłuchaj każdy z nas miał złamane serce. Najlepszą metodą jest to, aby znaleść w sobie iskrę motywacji i zająć się całowicie sobą, na siłe wychodzić do ludzi, nie pić nie palić bo to pogarsza ten stan. Gwarantuje Ci że kiedyś znajdziesz osobę którą pookochasz z wzajemnością, to przyjdzie samo, jak będziesz układał sobie życie. Spróbuj porozawiać z kimś z rodziny, z jakimś kolegą. Zajmij się sobą i swoim życiem a reszta sama przyjdzie. Ja po 5 letnim związku zaczełam nową szkołę, znalałam pracę zainwestowałam w siebie rzuciłam się w sport i po 1,5 roku poznałam cudowną osobę. Ciebie też to czeka tylko sam siebie musisz pokochac, całe życie przed Tobą bedziesz miał jeszcze związek obiecuję tylko skup sie na sobie zacznij robić r\zeczy, które sprawiają Ci przyjemność i rozmawiaj z oinnymi osobami. Polecam chodzić do szkoły, na basen, na siłownie, do kolegów, znajdź pracę dodatkową z każdym miesiącem będzie coraz lżej aż przejdzie.