Co mi jest? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4 ]

1 Ostatnio edytowany przez mieszankamysli (2019-10-19 14:54:06)

Temat: Co mi jest?

Moje dzieciństwo nie było kolorowe.
Odkąd pamiętam odczuwam paniczny lęk przed odrzuceniem/porzuceniem. Kiedy się uaktywnia władają mną intensywne emocję podczas których siebie nie poznaję. Jestem zdolna do obrzydliwych kłamstw by tylko zatrzymać przy sobie bliską mi osobę lub by zwrócić na siebie uwagę albo też wzbudzam celowo poczucie winy. Rządzi mną wtedy desperacja. Gdy jestem w związku to potrzebuję częstego udowadniania mi, że jestem ważna i kochana by czuć się bezpieczna.
W ostatnim związku za każdym razem jak się żegnałam z chłopakiem to płakałam jakbym już miała go nigdy nie zobaczyć mimo, że kolejne spotkanie miało być zazwyczaj za tydzień lub dwa tygodnie. Moje przywiązanie za każdym razem nie jest zdrowe, to jest raczej uzależnienie.
Do tego dochodzą inne rzeczy jak np. to, że moja samoocena jest niestabilna. Kilka razy w ciągu dnia się nie zmienia, ale w ciągu kilku dni już tak. Z myślenia o sobie, że jestem wartościową osobą przechodzę do myślenia o sobie, że jestem zerem.
Cierpienie związane z odrzuceniem/porzuceniem przeżywam do takiego stopnia, że to upośledza moją jakość życia. Zaczynam wtedy się izolować od ludzi. Nie chcę mi się robić rzeczy, które do tej pory sprawiały mi przyjemność. Mam obsesyjne myśli związane z porzuceniem/odrzuceniem. Prawie każdego dnia mam gulę w gardle i mam poczucie, że moje cierpienie będzie trwało wieczność.
Łatwo jest mnie wyprowadzić z równowagi. Zazwyczaj moje zdenerwowanie nie jest niczym uzasadnione. Bez powodu.
Ratuję się aktualnie hydroksyzyną i ziołami uspokajającymi, ale czuję, że to na dłuższą metę nie pomoże. Próbuję walczyć o spokój wewnętrzny medytacją czy ćwiczeniami, ale to mnie czasami mimo wszystko przerasta, nie pomaga to na tyle abym mogła żyć stabilnie. Wszystko przeżywam. Jestem nadwrażliwa. Jestem już po próbie samobójczej. Odrzucenie/porzucenie sprawia, że mi wracają myśli samobójcze, wracam do samookaleczania się.. Przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi, ale mam nadzieję, że napisałam wszystko zrozumiałe.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Co mi jest?
mieszankamysli napisał/a:

Moje dzieciństwo nie było kolorowe.
Odkąd pamiętam odczuwam paniczny lęk przed odrzuceniem/porzuceniem. Kiedy się uaktywnia władają mną intensywne emocję podczas których siebie nie poznaję. Jestem zdolna do obrzydliwych kłamstw by tylko zatrzymać przy sobie bliską mi osobę lub by zwrócić na siebie uwagę albo też wzbudzam celowo poczucie winy. Rządzi mną wtedy desperacja. Gdy jestem w związku to potrzebuję częstego udowadniania mi, że jestem ważna i kochana by czuć się bezpieczna.
W ostatnim związku za każdym razem jak się żegnałam z chłopakiem to płakałam jakbym już miała go nigdy nie zobaczyć mimo, że kolejne spotkanie miało być zazwyczaj za tydzień lub dwa tygodnie. Moje przywiązanie za każdym razem nie jest zdrowe, to jest raczej uzależnienie.
Do tego dochodzą inne rzeczy jak np. to, że moja samoocena jest niestabilna. Kilka razy w ciągu dnia się nie zmienia, ale w ciągu kilku dni już tak. Z myślenia o sobie, że jestem wartościową osobą przechodzę do myślenia o sobie, że jestem zerem.
Cierpienie związane z odrzuceniem/porzuceniem przeżywam do takiego stopnia, że to upośledza moją jakość życia. Zaczynam wtedy się izolować od ludzi. Nie chcę mi się robić rzeczy, które do tej pory sprawiały mi przyjemność. Mam obsesyjne myśli związane z porzuceniem/odrzuceniem. Prawie każdego dnia mam gulę w gardle i mam poczucie, że moje cierpienie będzie trwało wieczność.
Łatwo jest mnie wyprowadzić z równowagi. Zazwyczaj moje zdenerwowanie nie jest niczym uzasadnione. Bez powodu.
Ratuję się aktualnie hydroksyzyną i ziołami uspokajającymi, ale czuję, że to na dłuższą metę nie pomoże. Próbuję walczyć o spokój wewnętrzny medytacją czy ćwiczeniami, ale to mnie czasami mimo wszystko przerasta, nie pomaga to na tyle abym mogła żyć stabilnie. Wszystko przeżywam. Jestem nadwrażliwa. Jestem już po próbie samobójczej. Odrzucenie/porzucenie sprawia, że mi wracają myśli samobójcze, wracam do samookaleczania się.. Przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi, ale mam nadzieję, że napisałam wszystko zrozumiałe.

Cześć, Kochana.
Twoja historia przypomina mi moją własną.
Zajrzyj do mojego wątku: https://www.netkobiety.pl/t41059.html

Potrzebujesz pomocy. Zaczęłabym na Twoim miejscu od psychiatry, następnie terapia pod kontrolą dobrego specjalisty.

Odp: Co mi jest?

Popieram wypowiedź powyżej.
A bycie nadwrażliwcem jest straszne, wiem coś o tym.

4 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-10-22 17:49:22)

Odp: Co mi jest?

Czuje to samo, od roku chodze na terapię i ciągle mam nadzieję, ze się ustabilizuję. Osaczam partnera, zastanawiam się, dlaczego on ze mną jest. Mam wahania nastrojów, raz z nim nie gadam tydzień, a raz pisze codziennie. Ciągle oskarżam go o zdradę i wiem, ze sama prowadze do tego, zeby mnie zostawił. Nie wiem, co robić, staram się nad tym panować, ale zamiast być sobą, ciągle myślę, jaką on by chciał żebym była...

Posty [ 4 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024