Kiedy byłam jeszcze nastolatką i spotykałam się z wcześniejszym facetem, wystarczyło złapanie za rękę, żeby moje ciało przechodziły dreszcze. Nie wspominając o pocałunku czy dotyku... Wtedy ciągle myślałam, żeby być z nim jak najdłużej, czuć jego bliskość fizyczną i psychiczną. Skończyło się to jak większość nastoletnich związków i jakiś czas później poznałam chłopaka, z którym jestem do teraz. Jesteśmy ze sobą już dwa lata, kocham go i wiem, że jest wartościowym facetem. Planuję z nim przyszłość, ale.... nie ma dreszczy. Lubię, gdy mnie całuje, gdy mnie dotyka i uprawiamy seks. Wprawdzie nigdy nie miałam z nim orgazmu, do tego o dreszczach mogę pomarzyć. Boję się przyszłości, bo chcę zostać z nim na zawsze, ale nie wiem czy gdzieś kiedyś nie wróci to uczucie związane z dreszczami tylko względem innego faceta. Czy uważacie ze chemia, która jest pomiędzy partnerami, powinna być obecna w związku, żeby miał on szanse przetrwać latami? Czy miejsce chemii może zająć wyrozumiałość, odpowiedzialność i świadomość, ze ten facet jest właściwy i to z nim należałoby się związać? Nie brakuje mi tych dreszczy, bo kocham go całym sercem, ale nie wiem czy to dobry znak, że ich nie ma.
Ale te dreszcze miałaś tylko z jednym facetem w życiu? I nie był to przypadkiem pierwszy taki poważniejszy?
Jeżeli tak to możliwe, że raczej już ich nie będziesz miała, bo wiesz jak to jest jak ktoś Cię dotyka, całuję itd.
Kiedy byłam jeszcze nastolatką i spotykałam się z wcześniejszym facetem, wystarczyło złapanie za rękę, żeby moje ciało przechodziły dreszcze. Nie wspominając o pocałunku czy dotyku... Wtedy ciągle myślałam, żeby być z nim jak najdłużej, czuć jego bliskość fizyczną i psychiczną. Skończyło się to jak większość nastoletnich związków i jakiś czas później poznałam chłopaka, z którym jestem do teraz. Jesteśmy ze sobą już dwa lata, kocham go i wiem, że jest wartościowym facetem. Planuję z nim przyszłość, ale.... nie ma dreszczy. Lubię, gdy mnie całuje, gdy mnie dotyka i uprawiamy seks. Wprawdzie nigdy nie miałam z nim orgazmu, do tego o dreszczach mogę pomarzyć. Boję się przyszłości, bo chcę zostać z nim na zawsze, ale nie wiem czy gdzieś kiedyś nie wróci to uczucie związane z dreszczami tylko względem innego faceta. Czy uważacie ze chemia, która jest pomiędzy partnerami, powinna być obecna w związku, żeby miał on szanse przetrwać latami? Czy miejsce chemii może zająć wyrozumiałość, odpowiedzialność i świadomość, ze ten facet jest właściwy i to z nim należałoby się związać? Nie brakuje mi tych dreszczy, bo kocham go całym sercem, ale nie wiem czy to dobry znak, że ich nie ma.
Gdyby Ci ich nie brakowało, nie pisałabyś na forum
Dreszcze...z moim b. mężem nie miałam ich ani razu. Przez 15 lat związku, nawet orgazmu...
Teraz jestem od ponad 3 lat w związku, w którym mam porażenia prądem
Myślę, że ważne jest to, że czujesz się przy nim dobrze, że lubisz jego dotyk, że Cię nie odrzuca. Nad orgazmem można przecież popracować, tylko obawiam się, że Tobie nie o to chodzi. Czy aby nie jesteś z tym facetem z rozsądku?