Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 60 ]

Temat: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Cześć! 
Wróciłam niedawno do randkowania i taką mam refleksję: jak ocenić, czy warto inwestować energię w nową znajomość? Zwykle mam z tym kłopot. Wszystkie związki, w których byłam zaczynały się tak, że już na pierwszej randce zaiskrzylo. Słyszałam jednak o ludziach, u których uczucia przyszły z czasem.
Poznałam ostatnio chłopaka, w sumie mężczyznę, 35lat. Dziś byliśmy na drugim spotkaniu i mam tak mieszane uczucia, że aż założyłam wątek. Obiektywnie rzecz biorąc, nie byłoby się do czego przyczepić: miły, bardzo kulturalny, przystojny, zadbany. Ja jednak nie czuję tego "flow". Mam wrażenie, że 2, czy jak dzisiaj 3h spotkania to max, na więcej brakuje mi zapału, tematów do rozmów. Z jego strony to chyba wygląda inaczej, bo proponując spotkanie twierdził, że tak fajnie nam się rozmawia...
Zastanawiam się, czy to ja wymyslam, czy to od razu się czuje, że zaiskrzylo? Jak to było u Was? Zauroczenie było od razu, czy zostało wypracowane z czasem?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

Dziś byliśmy na drugim spotkaniu i mam tak mieszane uczucia

Ja kiedy po drugim spotkaniu mam mieszane uczucia... w zasadzie to ich nie mam, bo już wiem, że trzeciego nie będzie.

3

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
anderstud napisał/a:
extravaganza napisał/a:

Dziś byliśmy na drugim spotkaniu i mam tak mieszane uczucia

Ja kiedy po drugim spotkaniu mam mieszane uczucia... w zasadzie to ich nie mam, bo już wiem, że trzeciego nie będzie.

 

smile
Nie chcialabym skreślac zbyt pochopnie człowieka, ktorego dopiero poznaję. Teraz na przykład piszemy na tym portalu. On dziękuje mi za miło spędzony czas.
Boję się, że będę sobie pluć w brodę, że nie dałam szansy sie rozwinac tej znajomości. Czekam, moze to sie jakos rozkręci.
Czy to się czuje od razu? Czy od razu powinny być motyle? Czy liczy się co innego?

4

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

smile
Nie chcialabym skreślac zbyt pochopnie człowieka, ktorego dopiero poznaję. Teraz na przykład piszemy na tym portalu. On dziękuje mi za miło spędzony czas.
Boję się, że będę sobie pluć w brodę, że nie dałam szansy sie rozwinac tej znajomości. Czekam, moze to sie jakos rozkręci.
Czy to się czuje od razu? Czy od razu powinny być motyle? Czy liczy się co innego?

Wiesz, technicznie podchodząc do problemu, to nie będziesz sobie pluła w brodę, bo nie wiesz jak inaczej historia mogła się potoczyć. Już szybciej możesz sobie pluć w brodę, że zmarnowałaś kilka wieczorów na coś co Cię 'ani ziębi, ani chłodzi'

5

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
Lexis napisał/a:
extravaganza napisał/a:

smile
Nie chcialabym skreślac zbyt pochopnie człowieka, ktorego dopiero poznaję. Teraz na przykład piszemy na tym portalu. On dziękuje mi za miło spędzony czas.
Boję się, że będę sobie pluć w brodę, że nie dałam szansy sie rozwinac tej znajomości. Czekam, moze to sie jakos rozkręci.
Czy to się czuje od razu? Czy od razu powinny być motyle? Czy liczy się co innego?

Wiesz, technicznie podchodząc do problemu, to nie będziesz sobie pluła w brodę, bo nie wiesz jak inaczej historia mogła się potoczyć. Już szybciej możesz sobie pluć w brodę, że zmarnowałaś kilka wieczorów na coś co Cię 'ani ziębi, ani chłodzi'

Dziękuję Ci za Twoją wypowiedź, ale to nie do końca tak. Pisaliśmy dziś również do teraz w sumie i widzę, że on jest taki poukładany chlopiec smile Nie chcę go skreślić zbyt pochopnie. On raczej nie ma zbyt dużego doświadczenia z kobietami i jest taki "do rany przyloz":) Nasze spotkania wygladaly trochę jak jakiś przyklad: były można by rzec bez zarzutu, a jednak... Trochę brakuje tej iskry, wyluzowania. Jestem trochę spieta na nich. Mam wrażenie że on jest taki ułożony i mogę coś palnac niestosownego. Zwykle na randkach, ktore wypalily czulam sie swobodnie.
Byłam ostatnio na ślubie koleżanki. Swojego męża poznała na stronie randkowej. Mówiła mi, że ona pierwsza do niego napisała. Po pierwszym spotkaniu nie bylo "wow", ale kontynuowali znajomosc. Uczucie przyszlo ni stad, ni zowąd. I chyba stad się biorą moje dylematy. Wydaje mi się że jeszcze jest za wcześnie, zeby zadecydować.
Łatwiej by mi było, jak byście mi opisali pokrótce Wasze historie. Czy mieliście kiedys tak? I jak to się skończyło: narodzily sie uczucia, czy nie chcieliscie rozwijac znajomości?

6

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Oh, moja historia będzie świetnym przykładem, choć ekstremalnym.
Latał za mną chłopak, który nie podobał mi się, ale był fajny, śmieszny, towarzyski i miał kilka pozytywnych cech, które mi się podobały, więc dałam mu szansę.
Niestety miałam wtedy 17 lat, brak doświadczenia, a pojęcie o miłości jedynie z filmów. Pokochałam go, ale to było uczucie wyuczone, nie miałam fazy fascynacji i motyli w brzuchu, w końcu pojawiło się zaufanie, intymność, ale z tyłu głowy nadal były myśli 'wszystko się jeszcze naprawi, moje wątpliwości zniknął, przecież dobry z niego chłopak, dobrze mi z nim będzie, są rzeczy ważniejsze niż motylki w brzuchu' To trwało 6 lat, po czym nastąpiło głośne rozstanie.

7

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

to zależy, jeśli jest dla ciebie fajnym, interesującym człowiekiem, którego chętnie poznasz bliżej, czujesz się przy nim fajnie, miło, przyjemnie, łączą was pewne cechy, zachowania itp. to można spróbować o ile nie ma w nim niczego, co przy tym wszystkim fizycznie cię odpycha, drażni, irytuje, odpycha
jeśli na tych spotkaniach bardziej się męczysz niż relaksujesz i nie ma tej swobody i tego luzu, który jednak jest wg mnie podstawą relacji, to odpuścić

8

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

Cześć! 
Wróciłam niedawno do randkowania i taką mam refleksję: jak ocenić, czy warto inwestować energię w nową znajomość? Zwykle mam z tym kłopot. Wszystkie związki, w których byłam zaczynały się tak, że już na pierwszej randce zaiskrzylo. Słyszałam jednak o ludziach, u których uczucia przyszły z czasem.
Poznałam ostatnio chłopaka, w sumie mężczyznę, 35lat. Dziś byliśmy na drugim spotkaniu i mam tak mieszane uczucia, że aż założyłam wątek. Obiektywnie rzecz biorąc, nie byłoby się do czego przyczepić: miły, bardzo kulturalny, przystojny, zadbany. Ja jednak nie czuję tego "flow". Mam wrażenie, że 2, czy jak dzisiaj 3h spotkania to max, na więcej brakuje mi zapału, tematów do rozmów. Z jego strony to chyba wygląda inaczej, bo proponując spotkanie twierdził, że tak fajnie nam się rozmawia...
Zastanawiam się, czy to ja wymyslam, czy to od razu się czuje, że zaiskrzylo? Jak to było u Was? Zauroczenie było od razu, czy zostało wypracowane z czasem?


Zauroczenie wypracowane z czasem? To to się tak da wypracować?
Jeśli nie czujesz nadal z nim flow, to raczej już nie poczujesz. Czyli odpuszczaj go.

9

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:
Lexis napisał/a:
extravaganza napisał/a:

smile
Nie chcialabym skreślac zbyt pochopnie człowieka, ktorego dopiero poznaję. Teraz na przykład piszemy na tym portalu. On dziękuje mi za miło spędzony czas.
Boję się, że będę sobie pluć w brodę, że nie dałam szansy sie rozwinac tej znajomości. Czekam, moze to sie jakos rozkręci.
Czy to się czuje od razu? Czy od razu powinny być motyle? Czy liczy się co innego?

Wiesz, technicznie podchodząc do problemu, to nie będziesz sobie pluła w brodę, bo nie wiesz jak inaczej historia mogła się potoczyć. Już szybciej możesz sobie pluć w brodę, że zmarnowałaś kilka wieczorów na coś co Cię 'ani ziębi, ani chłodzi'

Dziękuję Ci za Twoją wypowiedź, ale to nie do końca tak. Pisaliśmy dziś również do teraz w sumie i widzę, że on jest taki poukładany chlopiec smile Nie chcę go skreślić zbyt pochopnie. On raczej nie ma zbyt dużego doświadczenia z kobietami i jest taki "do rany przyloz":) Nasze spotkania wygladaly trochę jak jakiś przyklad: były można by rzec bez zarzutu, a jednak... Trochę brakuje tej iskry, wyluzowania. Jestem trochę spieta na nich. Mam wrażenie że on jest taki ułożony i mogę coś palnac niestosownego. Zwykle na randkach, ktore wypalily czulam sie swobodnie.
Byłam ostatnio na ślubie koleżanki. Swojego męża poznała na stronie randkowej. Mówiła mi, że ona pierwsza do niego napisała. Po pierwszym spotkaniu nie bylo "wow", ale kontynuowali znajomosc. Uczucie przyszlo ni stad, ni zowąd. I chyba stad się biorą moje dylematy. Wydaje mi się że jeszcze jest za wcześnie, zeby zadecydować.
Łatwiej by mi było, jak byście mi opisali pokrótce Wasze historie. Czy mieliście kiedys tak? I jak to się skończyło: narodzily sie uczucia, czy nie chcieliscie rozwijac znajomości?

No właśnie już jak przeczytałam 1 post miałam zapytać czy Ty aby z bardzo się nie spinasz na tych spotkaniach, może oczekujesz jakiegoś scenariusza?
Nie wiem czy to ten, ale póki całkiem nie wyluzujesz, nie poznasz człowieka.. Nie dowiesz się czy są fale czy nie..

10 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2019-10-07 03:37:44)

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Po pierwsze: czemu aż tak bardzo się spinasz? To dopiero drugie spotkanie. Mało tego, dodam jeszcze drobna sugestie: Ty nadal możesz spotykać się z innymi. wink
To nie jest tak do końca, że jak już kogoś poznasz na takim portalu, to powinnaś od razu tylko jemu poświęcić swój czas i zwrócić uwagę na innego, dopiero gdy z tym definitywnie skończysz, bo Ty nawet z nim niczego nie zaczęłaś. wink
Poznaliscie się, było miło, spotkaj się jeszcze z kimś i sama to poczuj. Ja też na początku myślałam kategoriami typu: "tak chyba nie wypada, przecież może niepotrzebnie temu komuś zabieram czas, nie można tak bawić się czyimiś uczuciami", ale później przyjaciółka mnie walnęła w łeb i mi powiedziała, że więcej takim myśleniem robię szkody niż pożytku. To jest tylko portal randkowy i tam większość osób na jednym spotkaniu nie poprzestaje.
Pokombinuj, a nóż trafisz na tego jedynego. No i z tym obecnym też się jeszcze spotkaj, tylko bez takiej napinki na szukaniu w nim za wszelką cenę miłości życia. wink

11

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Wydaje mi się, że to, co opisałaś w pierwszym poście, to po prostu brak chemii między Wami.
Ja bym odpuściła, albo spotykała się dalej na zasadzie kolega-koleżanka, tak, żeby jednocześnie on wiedział, że nic więcej między Wami nie będzie, bo po co robić nadzieję chłopakowi niepotrzebnie.

12

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:
Lexis napisał/a:
extravaganza napisał/a:

smile
Nie chcialabym skreślac zbyt pochopnie człowieka, ktorego dopiero poznaję. Teraz na przykład piszemy na tym portalu. On dziękuje mi za miło spędzony czas.
Boję się, że będę sobie pluć w brodę, że nie dałam szansy sie rozwinac tej znajomości. Czekam, moze to sie jakos rozkręci.
Czy to się czuje od razu? Czy od razu powinny być motyle? Czy liczy się co innego?

Wiesz, technicznie podchodząc do problemu, to nie będziesz sobie pluła w brodę, bo nie wiesz jak inaczej historia mogła się potoczyć. Już szybciej możesz sobie pluć w brodę, że zmarnowałaś kilka wieczorów na coś co Cię 'ani ziębi, ani chłodzi'

Dziękuję Ci za Twoją wypowiedź, ale to nie do końca tak. Pisaliśmy dziś również do teraz w sumie i widzę, że on jest taki poukładany chlopiec smile Nie chcę go skreślić zbyt pochopnie. On raczej nie ma zbyt dużego doświadczenia z kobietami i jest taki "do rany przyloz":) Nasze spotkania wygladaly trochę jak jakiś przyklad: były można by rzec bez zarzutu, a jednak... Trochę brakuje tej iskry, wyluzowania. Jestem trochę spieta na nich. Mam wrażenie że on jest taki ułożony i mogę coś palnac niestosownego. Zwykle na randkach, ktore wypalily czulam sie swobodnie.
Byłam ostatnio na ślubie koleżanki. Swojego męża poznała na stronie randkowej. Mówiła mi, że ona pierwsza do niego napisała. Po pierwszym spotkaniu nie bylo "wow", ale kontynuowali znajomosc. Uczucie przyszlo ni stad, ni zowąd. I chyba stad się biorą moje dylematy. Wydaje mi się że jeszcze jest za wcześnie, zeby zadecydować.
Łatwiej by mi było, jak byście mi opisali pokrótce Wasze historie. Czy mieliście kiedys tak? I jak to się skończyło: narodzily sie uczucia, czy nie chcieliscie rozwijac znajomości?

Innymi słowy nie iskrzy, wielkiego uczucia nie ma i nie będzie, ale to miły, poukładany chłopak, nie pije, nie bije, można brać ślubb, bo żaden lepszy się nie trafił.
Gorzej, jak za 5 lat się ten lepszy trafi. Tobie albo Twojej koleżance. I wtedy będzie problem.

13

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Gorzej, jak za 5 lat się ten lepszy trafi. Tobie albo Twojej koleżance. I wtedy będzie problem.

there is no spoon cool

Miłość to kłamstwo... taka "romantyczna" idea, która powstała na kanwie poezji i literatury. Ideał którego tak naprawdę nigdy nie było, ale ludzie chcą w niego wierzyć.
Bo kiedyś był takie stabilne małżeństwa? No, były... bo nie można się było rozwieść/nie dało się przeżyć jako singiel, teraz można. Dlatego w bogatych krajach, gdzie przeciętny człowiek poradzi sobie sam, masz prawie 40% rozwodów (czy po prostu częste zmiany partnerów, jak sobie darujemy śluby) - i z każdym rokiem ten procent idzie w górę. Ludzie nie są zmuszeni do trwania w związkach, więc trwają one tak długo jak to "wspaniałe zauroczenie z 1-2 randki i cała chemia". wink
Socjologia (do tego potwierdza to biologia/biochemia - ogólnie badania nad związkami chemicznymi odpowiadającymi za cały ten bałagan) mówi o "seryjnej monogamii" jako "współczesnym modelu związku damsko-męskiego".

14

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
Znerx napisał/a:

Gorzej, jak za 5 lat się ten lepszy trafi. Tobie albo Twojej koleżance. I wtedy będzie problem.

there is no spoon cool

Miłość to kłamstwo... taka "romantyczna" idea, która powstała na kanwie poezji i literatury. Ideał którego tak naprawdę nigdy nie było, ale ludzie chcą w niego wierzyć.
Bo kiedyś był takie stabilne małżeństwa? No, były... bo nie można się było rozwieść/nie dało się przeżyć jako singiel, teraz można. Dlatego w bogatych krajach, gdzie przeciętny człowiek poradzi sobie sam, masz prawie 40% rozwodów (czy po prostu częste zmiany partnerów, jak sobie darujemy śluby) - i z każdym rokiem ten procent idzie w górę. Ludzie nie są zmuszeni do trwania w związkach, więc trwają one tak długo jak to "wspaniałe zauroczenie z 1-2 randki i cała chemia". wink
Socjologia (do tego potwierdza to biologia/biochemia - ogólnie badania nad związkami chemicznymi odpowiadającymi za cały ten bałagan) mówi o "seryjnej monogamii" jako "współczesnym modelu związku damsko-męskiego".

ciekawe te stabilne małżeństwa, bo moj dziadek np. się rozwiódł smile a jego siostra nigdy za mąż nie wyszła ani żadnego partnera nie miała, więc jednak coś tam było wink

15 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-10-07 09:54:09)

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

A psychologia Znerx mówi, że seryjna monogamia to nic dobrego i nie mam na myśli bynajmniej utrzymywania na siłę złych związków.
Taka seryjność świadczyć może o deficytach mocnych bądż w swojej emocjonalności, bądż w umiejętności w rozpoznawaniu emocji u innych.
To już lepsza poligamia za zgodą wszystkich zainteresowanych. I mylisz zakochanie z miłością chyba..

Co do idealizowania dawnych związków zgadzam się. To nie szlachetność duszy często, ale powody ekonomiczne czy strach przed ostracyzmem powodowały często trwanie w przypadkach gdy nie układało się.

edit: jedni moi dziadkowie kochali się mocno całe życie od szczęnięcych lat, inni pobrali z rozsądku..

16

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Poza tym Znerx wydaję mi się, że większym problemem dużej ilości rozstań jest zanikająca umiejętność rozmowy, a nie szersza możliwość wyborów. Ludzie kiedyś musieli ze sobą rozmawiać, wspólne posiłki były dla nich świętością i było po prostu ciężej to wszystko zostawić. Teraz ludzi łączą statusu na portalach i wspólne fotki.
Ale nawet w takich czasach te prawdziwe miłości się trafiają i nie jest to tylko mit baśniowy. Gdyby np mnie miłość z moim facetem nie łączyła, to już dawno byśmy sobie to odpuścili. Ale mój facet jest jedynym facetem, z którym mogę normalnie mieszkać od początku związku i nie doprowadza mnie to do szału. wink I za Chiny nie potrafię sobie wytłumaczyć czemu z każdym wcześniejszym facetem nie potrafiłam wytrzymać dłużej niż tydzień. A byli to różni faceci: i spokojni i bardzo wybuchowi, mega przystojni i tacy przeciętni, biedni i bogatsi, zapatrzeni we mnie i zapatrzeni w siebie.

Droga autorko, ja tylko dodam jeszcze, że tego mojego obecnego właśnie poznałam na portalu i miałam podobny problem co u Ciebie. Spotykałam się z takim Grześkiem z tej aplikacji i coś mi nie iskrzyło do końca. Niby pierwsze spotkanie bomba, ale czułam, że to będzie kolejny dla mnie niewypał. I wtedy właśnie przyjaciółka powiedziała mi bym nie spotykała się tylko z jednym i ja spotkałam się też z innym chłopakiem i dzisiaj z nim mieszkam. wink
Chodzi o to, że Twój przypadek może skończyć się podobnie do mojego (czyli ten obecny to nie ten), albo całkowicie inaczej. Ważne żebyś aż tak serio tego nie brała, bo życie masz tylko jedno i nikt tak naprawdę nie dał nam jakiś ograniczeń, że na portalu randkowym można się tylko z jednym spotykać i koniec. Po prostu powiedz temu chłopakowi to od razu.

17

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Ale przecież skoro jakby nie było to Randki to chyba pociąg jej nie odjedzie jesli nie rozpraszajac się spotka się z nim wyjadą gdzies w weekend?

18 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-10-07 11:17:49)

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Jak ocenić? Nie oceniać. Postępować w zgodzie z sobą.
Być tu i teraz. Z czasem samo się wyklaruje.
Osobiście w bajeczki o iskrzeniu nie wierzę. Choćby iskrzyło nie wiem jak, to wcale nie znaczy, że wyniknie z tego coś trwalszego. Czas pokaże.
Jeśli zdecydowanie mnie facet nie odpycha, jeśli nie wiem jeszcze, co ja na tę znajomość., daję szansę i obserwuję jego oraz własne emocje. Jak nie dziś, to jutro-pojutrze zweryfikuję swoje odczucia.

19

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Początek mojej znajomości zaczęło się od zaczepki na Facebooku, później zaproszenie później jakieś tam spotkania przypadkowo. Miał dziewczynę, ja wtedy pracowałam w TESCO raczej byłam imprezową dziewczyna, moje życie toczyło się od poniedziałku do piątku, od piątku do soboty imprezy, koleżanki nie interesowali mnie faceci raczej zdywalam zawsze bo już po kilku rozmowach, podniecali się i odrazu by zaczęli wskakiwac do łóżka. Dostałam zaproszenie na Ślub, owszem zgodziłam się już na ślubie poczułam to coś, pomyślałam sobie "to już" a jak po tym on mnie zostawi.. Mówię łóżko nie wchodzi w grę bo przecież nie jestem kartą przetargowa i nie może odbyć się to tak szybko, zaczęłam być niedostępna, na ślubie tylko kilka buziakow. Akurat trafił mi się bardzo przystojny facet ale mogłabym mieć takich z dziesięciu. Toczyłam to dalej, mówiąc sobie ze czas pokaże, prrzviez spontaniczność jest fajna a czemu nie miałabym spróbować. Kochalismy się dopiero po miesiącu spotykając się, on leżąc koło mnie po tym jak mu powiedziałam że "ręce przy sobie" między nami fajnie chemia jest, ale nie tak szybko i prędko szanujmy siebie nawzajem narazie nie chce i tak było. Powiedział że podoba mi się moja niedostepnosc, po czasie stwierdziłam że nie wiem czy tak naprawdę chcę z nim być.. On zaczął się starać, widać że mu zależało i to pokazywał, po pracy czekał w aucie, Miłe słowa typu "Porsche pachnie tobą" itd jakieś tam kwiaty "czego nie lubię" poprostu nie lubię dostawać kwiatów. Jakoś się to po czasie rozwinęło, że zakochana. Potrzebowałam czasu, żeby się przełamać

20 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2019-10-07 11:54:10)

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Mojego meza poznalam bo mieszkalismy 'razem', znaczy nie znalam go na tyle by z nim rozmawiac, ale znalam go z widzenia.
Bylam przyjaciolka jego brata, mialam partnera tez. Jednak przyjazn z jego bratem jest raczej trudna, a ja chcialam prawdziwej przyjazni do rozmow i spedzania czasu wiec w koncu oddalilam sie od tego. Pozniej zamienilam z przyszlym mezem kilka slow, wydawal mi sie bardzo rozsadny w porownaniu do reszty naszych znajomych wiec powiedzialam do niego 'Hej, moge przyjsc do twojego pokoju i poogladac z toba filmy?' i tak sie zaczela nasza przyjazn, ale chemia byla od razu prakrycznie tylko to ignorowalismy i zachowywalismy sie normalnie jak znajomi. Wyszlismy razem do parku pozniej i lezelismy na kocu i rozmawialismy i on strasznie sie na mnie patrzyl. Pozniej na chwile troche mniej rozmawialismy, a pozniej czesto bylismy sami w budynku wiec znow zaczelismy ogladac filmy i rozmawiac.
Po tym zerwalam z partnerem i od razu weszlismy w zwiazek. Bylam troche zawiedziona, bo chcialam przyjazni platonicznej, ale tak wyszlo.
Szkoda troche, bo romanyczne uczucia sa bardzo rozdmuchane w porownaniu do przyjazni i to czasem przeszkadzalo w naszym intelektualnym polaczeniu.

21

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Cześć! Dziękuję za Wasze odpowiedzi. Postaram się ująć odpowiedzi w jednej wiadomości.
To nie tak, że nie mam porównania, że umawiam się tylko z nim jednym. Nasze pierwsze spotkanie z Tomkiem (bohaterem wątku) wyszło bardzo spontanicznie, bo on wyjeżdżał na urlop. Spodobał mi się z wyglądu, było niby "bez zarzutu", ale wróciłam z myślami, że czułam się jak na rozmowie o pracę, a nie jak na randce. To znaczy: było sztywno. Myślałam wtedy, że znajomość nie będzie kontynuowana, ale on utrzymywał kontakt, pisał, że dziękuje za miło spędzony wieczór itp. Uznałam, że może dawno nie byłam na randce i że pewnie przyłożył się do mojego nastroju fakt, że spotkanie miało miejsce w środku tygodnia, byłam zmęczona i trochę zniechęcona. On wyjechał, ale pisaliśmy codziennie, słał zdjęcia, kontakt był.
W międzyczasie poszłam na randkę z Darkiem. Było inaczej: śmiałam się, czułam, że nie myślę o tym, co mam powiedzieć, żeby nie było niezręcznej ciszy...Po paru dniach umówiliśmy się znowu. Poszliśmy na spacer, chodziliśmy kilka godzin, czułam się zrelaksowana, wróciłam do domu uśmiechnięta. Na spotkaniu łapałam się też na tym, że miałabym na niego ochotę jeśli idzie o seks. Byłam ciekawa jak całuje, jaki jest w łóżku smile I kiedy pomyślałam, że miałabym się z nim kochać, to ta myśl wydawała mi się podniecająca. Po tygodniu zgadaliśmy się na trzecie spotkanie. Wyszło ono bardzo spontanicznie, bo teoretycznie on miał być u swojej matki, a w praktyce został w mieście. Spotkaliśmy się... i jeden wielki zonk. Czar prysł. Już na wstępie wysiadł z taksówki z otwartą butelką z piwem. Ja odprowadzałam koleżankę na autobus (byłyśmy po imprezie firmowej), on o tym wiedział, że będę z koleżanką, a mimo to narobił mi obciachu. Po drodze do klubu mówił mi, że liczył, że wróci z tą moją koleżanką (mieszkają w tej samej dzielnicy) i on liczył, że podzielą się taksówką po połowie... W klubie zrobił awanturę barmance, wszyscy się na nas patrzyli. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Jak wyczuł, że nic z tego nie będzie, bo byłam już wycofana i nie miałam ochoty na znajomość z nim, to pod wpływem alkoholu i myślę, że innych substancji, wyznał, że on nie jest w stanie tu wysiedzieć, bo... nie wziął dziś koksu...Od koleżanki dowiedziałam się, że koks to amfetamina chyba, bo nawet nie miałam pojęcia.
I tak to wygląda. Z jednej strony mam takie porównanie i może nie powinnam skreślać dobrego Tomka, bo pozory mogą mylić jak w przypadku Darka, który okazał się lekkoduchem. Z drugiej strony, byłam kiedyś w związku z rozsądku i nie skończyło to się dobrze. Rozstaliśmy się i tak, a będąc z nim w związku czułam, że się duszę.
Moje dylematy chyba wynikają z tego, że pomimo, że jakaś stara nie jestem, to widzę różnicę między potencjalnymi kandydatami kiedyś, a dziś. Wbrew pozorom, takich osób godnych uwagi, nie ma wcale tak dużo, mimo, że ja nie mam jakichś wymagań z kosmosu.

22

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

Cześć! Dziękuję za Wasze odpowiedzi. Postaram się ująć odpowiedzi w jednej wiadomości.
To nie tak, że nie mam porównania, że umawiam się tylko z nim jednym. Nasze pierwsze spotkanie z Tomkiem (bohaterem wątku) wyszło bardzo spontanicznie, bo on wyjeżdżał na urlop. Spodobał mi się z wyglądu, było niby "bez zarzutu", ale wróciłam z myślami, że czułam się jak na rozmowie o pracę, a nie jak na randce. To znaczy: było sztywno. Myślałam wtedy, że znajomość nie będzie kontynuowana, ale on utrzymywał kontakt, pisał, że dziękuje za miło spędzony wieczór itp. Uznałam, że może dawno nie byłam na randce i że pewnie przyłożył się do mojego nastroju fakt, że spotkanie miało miejsce w środku tygodnia, byłam zmęczona i trochę zniechęcona. On wyjechał, ale pisaliśmy codziennie, słał zdjęcia, kontakt był.
W międzyczasie poszłam na randkę z Darkiem. Było inaczej: śmiałam się, czułam, że nie myślę o tym, co mam powiedzieć, żeby nie było niezręcznej ciszy...Po paru dniach umówiliśmy się znowu. Poszliśmy na spacer, chodziliśmy kilka godzin, czułam się zrelaksowana, wróciłam do domu uśmiechnięta. Na spotkaniu łapałam się też na tym, że miałabym na niego ochotę jeśli idzie o seks. Byłam ciekawa jak całuje, jaki jest w łóżku smile I kiedy pomyślałam, że miałabym się z nim kochać, to ta myśl wydawała mi się podniecająca. Po tygodniu zgadaliśmy się na trzecie spotkanie. Wyszło ono bardzo spontanicznie, bo teoretycznie on miał być u swojej matki, a w praktyce został w mieście. Spotkaliśmy się... i jeden wielki zonk. Czar prysł. Już na wstępie wysiadł z taksówki z otwartą butelką z piwem. Ja odprowadzałam koleżankę na autobus (byłyśmy po imprezie firmowej), on o tym wiedział, że będę z koleżanką, a mimo to narobił mi obciachu. Po drodze do klubu mówił mi, że liczył, że wróci z tą moją koleżanką (mieszkają w tej samej dzielnicy) i on liczył, że podzielą się taksówką po połowie... W klubie zrobił awanturę barmance, wszyscy się na nas patrzyli. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Jak wyczuł, że nic z tego nie będzie, bo byłam już wycofana i nie miałam ochoty na znajomość z nim, to pod wpływem alkoholu i myślę, że innych substancji, wyznał, że on nie jest w stanie tu wysiedzieć, bo... nie wziął dziś koksu...Od koleżanki dowiedziałam się, że koks to amfetamina chyba, bo nawet nie miałam pojęcia.
I tak to wygląda. Z jednej strony mam takie porównanie i może nie powinnam skreślać dobrego Tomka, bo pozory mogą mylić jak w przypadku Darka, który okazał się lekkoduchem. Z drugiej strony, byłam kiedyś w związku z rozsądku i nie skończyło to się dobrze. Rozstaliśmy się i tak, a będąc z nim w związku czułam, że się duszę.
Moje dylematy chyba wynikają z tego, że pomimo, że jakaś stara nie jestem, to widzę różnicę między potencjalnymi kandydatami kiedyś, a dziś. Wbrew pozorom, takich osób godnych uwagi, nie ma wcale tak dużo, mimo, że ja nie mam jakichś wymagań z kosmosu.

Ciekawa historia. Moim zdaniem nie da się od razu stwierdzić, potrzeba czasu. Czas sprawił, że z tego drugiego mężczyzny wyszły niefajne cechy. Z tym pierwszym mogłoby być różnie, jeśli powiedzmy przez parę spotkań byłoby coraz gorzej, tzn źle byś się na nich czuła - nie ma sensu tego ciągnąć. Jeżeli spotkania są neutralne, to kilka razy bym się spotkała. Jeśli narastać zaś będzie niechęć - to chyba nic z tego dalej nie będzie.

23

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
rossanka napisał/a:
extravaganza napisał/a:

Cześć! Dziękuję za Wasze odpowiedzi. Postaram się ująć odpowiedzi w jednej wiadomości.
To nie tak, że nie mam porównania, że umawiam się tylko z nim jednym. Nasze pierwsze spotkanie z Tomkiem (bohaterem wątku) wyszło bardzo spontanicznie, bo on wyjeżdżał na urlop. Spodobał mi się z wyglądu, było niby "bez zarzutu", ale wróciłam z myślami, że czułam się jak na rozmowie o pracę, a nie jak na randce. To znaczy: było sztywno. Myślałam wtedy, że znajomość nie będzie kontynuowana, ale on utrzymywał kontakt, pisał, że dziękuje za miło spędzony wieczór itp. Uznałam, że może dawno nie byłam na randce i że pewnie przyłożył się do mojego nastroju fakt, że spotkanie miało miejsce w środku tygodnia, byłam zmęczona i trochę zniechęcona. On wyjechał, ale pisaliśmy codziennie, słał zdjęcia, kontakt był.
W międzyczasie poszłam na randkę z Darkiem. Było inaczej: śmiałam się, czułam, że nie myślę o tym, co mam powiedzieć, żeby nie było niezręcznej ciszy...Po paru dniach umówiliśmy się znowu. Poszliśmy na spacer, chodziliśmy kilka godzin, czułam się zrelaksowana, wróciłam do domu uśmiechnięta. Na spotkaniu łapałam się też na tym, że miałabym na niego ochotę jeśli idzie o seks. Byłam ciekawa jak całuje, jaki jest w łóżku smile I kiedy pomyślałam, że miałabym się z nim kochać, to ta myśl wydawała mi się podniecająca. Po tygodniu zgadaliśmy się na trzecie spotkanie. Wyszło ono bardzo spontanicznie, bo teoretycznie on miał być u swojej matki, a w praktyce został w mieście. Spotkaliśmy się... i jeden wielki zonk. Czar prysł. Już na wstępie wysiadł z taksówki z otwartą butelką z piwem. Ja odprowadzałam koleżankę na autobus (byłyśmy po imprezie firmowej), on o tym wiedział, że będę z koleżanką, a mimo to narobił mi obciachu. Po drodze do klubu mówił mi, że liczył, że wróci z tą moją koleżanką (mieszkają w tej samej dzielnicy) i on liczył, że podzielą się taksówką po połowie... W klubie zrobił awanturę barmance, wszyscy się na nas patrzyli. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Jak wyczuł, że nic z tego nie będzie, bo byłam już wycofana i nie miałam ochoty na znajomość z nim, to pod wpływem alkoholu i myślę, że innych substancji, wyznał, że on nie jest w stanie tu wysiedzieć, bo... nie wziął dziś koksu...Od koleżanki dowiedziałam się, że koks to amfetamina chyba, bo nawet nie miałam pojęcia.
I tak to wygląda. Z jednej strony mam takie porównanie i może nie powinnam skreślać dobrego Tomka, bo pozory mogą mylić jak w przypadku Darka, który okazał się lekkoduchem. Z drugiej strony, byłam kiedyś w związku z rozsądku i nie skończyło to się dobrze. Rozstaliśmy się i tak, a będąc z nim w związku czułam, że się duszę.
Moje dylematy chyba wynikają z tego, że pomimo, że jakaś stara nie jestem, to widzę różnicę między potencjalnymi kandydatami kiedyś, a dziś. Wbrew pozorom, takich osób godnych uwagi, nie ma wcale tak dużo, mimo, że ja nie mam jakichś wymagań z kosmosu.

Ciekawa historia. Moim zdaniem nie da się od razu stwierdzić, potrzeba czasu. Czas sprawił, że z tego drugiego mężczyzny wyszły niefajne cechy. Z tym pierwszym mogłoby być różnie, jeśli powiedzmy przez parę spotkań byłoby coraz gorzej, tzn źle byś się na nich czuła - nie ma sensu tego ciągnąć. Jeżeli spotkania są neutralne, to kilka razy bym się spotkała. Jeśli narastać zaś będzie niechęć - to chyba nic z tego dalej nie będzie.

Dzięki. No właśnie o taką ocenę sytuacji mi chodziło. Mam doświadczenia z facetami i początki moich znajomości były różne. Pamiętam jak lata temu pisałam jednemu facetowi, że jak czytam jego poglądy na związki to mam ciary i że nie wytrzymałabym z nim w związku 1 dnia. Byliśmy kilka lat razem smile Później pisałam z facetem, irytowałam się jak do mnie pisał, nie wiem czemu, a później poszłam na spotkanie z nim i się zauroczyłam bardzo szybko.
Nie mogę jednak wspomnieć o sytuacjach odwrotnych. Miałam w swoim życiu kilku adoratorów, którzy nieba by mi przychylili. Teraz mają swoje żony, rodziny i czasem sobie myślę: Z tym bym miała dobrze. Ale ja naprawdę nic do nich nie czułam. Obiektywnie rzecz biorąc, nie miałam się do czego przyczepić, ale nie czułam nic. Nie cieszyłam się na spotkania. Na randkach myślami byłam hen hen daleko. Boję się, że Tomek to kolejny taki przypadek sad Gdzieś w tle majaczy myśl, że z nim miałabym dobrze. Wydaje się dobrym, poukładanym człowiekiem. Ja chcę dobrego faceta, ale wolałabym kosztem jego "idealności", żeby było na luzie. Wydaje mi się, że z niektórymi osobami po prostu nam nie po drodze. Wczoraj tak z nim spacerowałam i myślałam o tym, że wizualnie do mnie pasuje. W kawiarni, czy na mieście, byłam spokojna o jego dobre maniery i pod tym kątem czułam się dobrze. Nie to co z Darkiem. Moja koleżanka powiedziała mi, że ten Darek przypomina jej bohatera serialu 39,5 tygodnia, de facto swojego imiennika. Też taki lekkoduch i wieczny chłopiec tongue
No ale wracając do Tomka, ktoś tu pytał, że co ja tak sztywno podeszłam do tego spotkania, skąd mi się biorą w głowie scenariusze, jak to powinno wyglądać. Scenariuszy żadnych nie obieram. Zwykle zdaję się na to, że będzie co będzie i ostatnio też słucham swojej intuicji. Tu jednak ona nie jest jednoznaczna. Pierwsze spotkanie było sztywne i to nie dlatego, że ja sobie narzuciłam jakieś wyobrażenia, jaki on powinien być. Zastanawiałam się nad tym co powiedzieć i w pewnym momencie złapałam się na tym, że kiedy on odpowiada mi na pierwsze pytanie, ja już w myślach zastanawiam się jakie zadać kolejne, żeby nie nastała niezręczna cisza.
Możliwe, że po prostu dam sobie czas. Jeśli Tomek będzie chciał się jeszcze umówić, to się z nim spotkam. I tak do skutku, aż mi się wyklaruje jasny obraz, czy chcę to kontynuować, czy nie.

24

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

U mnie zazwyczaj iskrzylo od razu. A raz poznałam faceta i miałam takie: "oh no! No way" i odgrodzilam sie od niego wielką, grubą krechą przyjaźni (co by nie miał złudzeń). Po pierwsze uno: wizualnie nie był w moim guście. Po drugie: miał całkowicie inne wartości i poglądy. Ale dyskutowało się dobrze (nie zdarzalo się, że nie mamy o czym gadać, czasami mnie tylko drażnił swoimi poglądami, więc musiałam "spadać"). Po miesiacu z hakiem odkrylam, ze za tymi jego pogladami nie stoja zadne zle pobudki. Zawsze jak cos mu powiedzialam, to staral sie to przemyslec i albo zmienial zdanie, albo przychodzil i przeciagal mnie na swoja strone. Nawet nie wiem kiedy sie utopilam w jego oczach big_smile przy gorszym dniu, jego usmiech to byl lek na cale zlo. Musialam wszystko odkrecac! Szorować ze wstydem tą kreche co mu nakreslilam i nie pozwolilam przekraczac smile

Mysle, ze jak nie masz o czym gadac z kolesiem to max 2-3 randki. Ten flow, przynajmniej w rozmowie musi byc.

25

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

U mnie nigdy  od razu nie iskrzyło, wszystko przychodziło z czasem ( niestety dla drugiej strony było to tylko znajomość), w miarę rozmów i poznawania drugiej osoby. Ale też zaczynało się neutralnie, na początku nie byłam ani na tak ani na nie - ot zwykła osoba, dopiero z czasem czułam iskrę.
Gdy natomiast od razu poczułam niechęć i odrazę - zwykle się to nie zmieniało, pomimo kolejnych spotkań.
Sytuacji, ze od razu poraził mnie piorun przy poznaniu kogoś nie miałam.

26

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
Jovanna napisał/a:

U mnie zazwyczaj iskrzylo od razu. A raz poznałam faceta i miałam takie: "oh no! No way" i odgrodzilam sie od niego wielką, grubą krechą przyjaźni (co by nie miał złudzeń). Po pierwsze uno: wizualnie nie był w moim guście. Po drugie: miał całkowicie inne wartości i poglądy. Ale dyskutowało się dobrze (nie zdarzalo się, że nie mamy o czym gadać, czasami mnie tylko drażnił swoimi poglądami, więc musiałam "spadać"). Po miesiacu z hakiem odkrylam, ze za tymi jego pogladami nie stoja zadne zle pobudki. Zawsze jak cos mu powiedzialam, to staral sie to przemyslec i albo zmienial zdanie, albo przychodzil i przeciagal mnie na swoja strone. Nawet nie wiem kiedy sie utopilam w jego oczach big_smile przy gorszym dniu, jego usmiech to byl lek na cale zlo. Musialam wszystko odkrecac! Szorować ze wstydem tą kreche co mu nakreslilam i nie pozwolilam przekraczac smile

Mysle, ze jak nie masz o czym gadac z kolesiem to max 2-3 randki. Ten flow, przynajmniej w rozmowie musi byc.

Jeśli już byłaś w stanie związać się z nim i przeżyć jakis czas wspólnie, to Twoja historia powinna być wzorem dla wszystkich, którzy wątpią w możliwość rozwninięcia się miłości z przyjaźni. Albo jeszcze lepiej: że związek można zbudować, pomimo że nie iskrzy od początku smile

27

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
Jovanna napisał/a:

U mnie zazwyczaj iskrzylo od razu. A raz poznałam faceta i miałam takie: "oh no! No way" i odgrodzilam sie od niego wielką, grubą krechą przyjaźni (co by nie miał złudzeń). Po pierwsze uno: wizualnie nie był w moim guście. Po drugie: miał całkowicie inne wartości i poglądy. Ale dyskutowało się dobrze (nie zdarzalo się, że nie mamy o czym gadać, czasami mnie tylko drażnił swoimi poglądami, więc musiałam "spadać"). Po miesiacu z hakiem odkrylam, ze za tymi jego pogladami nie stoja zadne zle pobudki. Zawsze jak cos mu powiedzialam, to staral sie to przemyslec i albo zmienial zdanie, albo przychodzil i przeciagal mnie na swoja strone. Nawet nie wiem kiedy sie utopilam w jego oczach big_smile przy gorszym dniu, jego usmiech to byl lek na cale zlo. Musialam wszystko odkrecac! Szorować ze wstydem tą kreche co mu nakreslilam i nie pozwolilam przekraczac smile

Mysle, ze jak nie masz o czym gadac z kolesiem to max 2-3 randki. Ten flow, przynajmniej w rozmowie musi byc.

Fajna ta Twoja historia, z happy endem smile
No właśnie. Chyba nie mam o czym z nim gadać. Jeszcze jak piszemy to pół biedy, bo zastanowię się co mu odpisać, o co zagadać. Nie ma takiej presji. Na spotkaniu wczoraj po 3h czułam się zmęczona i ziewałam. Myślałam o ciepłym domku i mimo, że nie miałam jakichś szczególnych planów na wieczór, to wolałam wrócić i zaszyć się pod kocem niż się męczyć i szukać tematów. Teraz niby piszemy, ale nie wiem... to chyba nie to... Dziwi mnie, że on ma chyba zupełnie inne odczucia. Pisze, uważa, że mamy tematy do rozmów, że ciągle są tematy. Wychodzi chyba różnica w doświadczeniach w relacjach damsko-męskich.  On raczej nie ma za dużego doświadczenia, ja- wręcz przeciwnie.

28

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
rossanka napisał/a:

U mnie nigdy  od razu nie iskrzyło, wszystko przychodziło z czasem ( niestety dla drugiej strony było to tylko znajomość), w miarę rozmów i poznawania drugiej osoby. Ale też zaczynało się neutralnie, na początku nie byłam ani na tak ani na nie - ot zwykła osoba, dopiero z czasem czułam iskrę.
Gdy natomiast od razu poczułam niechęć i odrazę - zwykle się to nie zmieniało, pomimo kolejnych spotkań.
Sytuacji, ze od razu poraził mnie piorun przy poznaniu kogoś nie miałam.

No właśnie tak słyszałam, że niektórzy dopiero po kilku spotkaniach czują coś do kogoś. Ja z kolei mam inne doświadczenia: jak iskrzyło, to od razu. Chyba też dlatego umawiam się jeszcze z Tomkiem, bo czekam, czy strzała amora dopadnie mnie na kolejnym spotkaniu wink

29

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:
rossanka napisał/a:

U mnie nigdy  od razu nie iskrzyło, wszystko przychodziło z czasem ( niestety dla drugiej strony było to tylko znajomość), w miarę rozmów i poznawania drugiej osoby. Ale też zaczynało się neutralnie, na początku nie byłam ani na tak ani na nie - ot zwykła osoba, dopiero z czasem czułam iskrę.
Gdy natomiast od razu poczułam niechęć i odrazę - zwykle się to nie zmieniało, pomimo kolejnych spotkań.
Sytuacji, ze od razu poraził mnie piorun przy poznaniu kogoś nie miałam.

No właśnie tak słyszałam, że niektórzy dopiero po kilku spotkaniach czują coś do kogoś. Ja z kolei mam inne doświadczenia: jak iskrzyło, to od razu. Chyba też dlatego umawiam się jeszcze z Tomkiem, bo czekam, czy strzała amora dopadnie mnie na kolejnym spotkaniu wink

Różni ludzie pewnie różnie mają. U jednych to jest powoli u innych migiem.
Jak jest neutralność, to dałabym szansę znajomości przez jakiś czas. Jak jest odraza i takie zmęczenie po spotkaniach i to się nasila za każdym razem, to dałabym sobie spokój.

30

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
rossanka napisał/a:
extravaganza napisał/a:
rossanka napisał/a:

U mnie nigdy  od razu nie iskrzyło, wszystko przychodziło z czasem ( niestety dla drugiej strony było to tylko znajomość), w miarę rozmów i poznawania drugiej osoby. Ale też zaczynało się neutralnie, na początku nie byłam ani na tak ani na nie - ot zwykła osoba, dopiero z czasem czułam iskrę.
Gdy natomiast od razu poczułam niechęć i odrazę - zwykle się to nie zmieniało, pomimo kolejnych spotkań.
Sytuacji, ze od razu poraził mnie piorun przy poznaniu kogoś nie miałam.

No właśnie tak słyszałam, że niektórzy dopiero po kilku spotkaniach czują coś do kogoś. Ja z kolei mam inne doświadczenia: jak iskrzyło, to od razu. Chyba też dlatego umawiam się jeszcze z Tomkiem, bo czekam, czy strzała amora dopadnie mnie na kolejnym spotkaniu wink

Różni ludzie pewnie różnie mają. U jednych to jest powoli u innych migiem.
Jak jest neutralność, to dałabym szansę znajomości przez jakiś czas. Jak jest odraza i takie zmęczenie po spotkaniach i to się nasila za każdym razem, to dałabym sobie spokój.

Właśnie zastanawiam się jak jest... Odrazy na pewno nie ma. Fajerwerków też nie. Chyba na razie tak neutralnie. U mnie to działa tak, że facet nie musi być przystojny. Jeśli pociąga mnie z charakteru, kręci w rozmowie, to z czasem zaczynam też do niego czuć pociąg seksualny. I odwrotnie: nawet największy przystojniak, jeśli rozmowa się nie klei albo charakter nie pasuje, nie będzie na mnie działał jak mężczyzna na kobietę.

31

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:
rossanka napisał/a:
extravaganza napisał/a:

No właśnie tak słyszałam, że niektórzy dopiero po kilku spotkaniach czują coś do kogoś. Ja z kolei mam inne doświadczenia: jak iskrzyło, to od razu. Chyba też dlatego umawiam się jeszcze z Tomkiem, bo czekam, czy strzała amora dopadnie mnie na kolejnym spotkaniu wink

Różni ludzie pewnie różnie mają. U jednych to jest powoli u innych migiem.
Jak jest neutralność, to dałabym szansę znajomości przez jakiś czas. Jak jest odraza i takie zmęczenie po spotkaniach i to się nasila za każdym razem, to dałabym sobie spokój.

Właśnie zastanawiam się jak jest... Odrazy na pewno nie ma. Fajerwerków też nie. Chyba na razie tak neutralnie. U mnie to działa tak, że facet nie musi być przystojny. Jeśli pociąga mnie z charakteru, kręci w rozmowie, to z czasem zaczynam też do niego czuć pociąg seksualny. I odwrotnie: nawet największy przystojniak, jeśli rozmowa się nie klei albo charakter nie pasuje, nie będzie na mnie działał jak mężczyzna na kobietę.

To daj sobie trochę czasu. Oczywiście nie wiele długich miesięcy czy coś. Po prostu jak będziesz wracała ze spotkań smutna, zdołowana, czy znudzona, czy na spotkaniach będziesz coraz bardziej myślami gdzieś daleko - to daj sobie spokój.
Ale ze mnie żadna wyrocznia. Tak tylko sobie gdybam.

32

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
rossanka napisał/a:
extravaganza napisał/a:
rossanka napisał/a:

Różni ludzie pewnie różnie mają. U jednych to jest powoli u innych migiem.
Jak jest neutralność, to dałabym szansę znajomości przez jakiś czas. Jak jest odraza i takie zmęczenie po spotkaniach i to się nasila za każdym razem, to dałabym sobie spokój.

Właśnie zastanawiam się jak jest... Odrazy na pewno nie ma. Fajerwerków też nie. Chyba na razie tak neutralnie. U mnie to działa tak, że facet nie musi być przystojny. Jeśli pociąga mnie z charakteru, kręci w rozmowie, to z czasem zaczynam też do niego czuć pociąg seksualny. I odwrotnie: nawet największy przystojniak, jeśli rozmowa się nie klei albo charakter nie pasuje, nie będzie na mnie działał jak mężczyzna na kobietę.

To daj sobie trochę czasu. Oczywiście nie wiele długich miesięcy czy coś. Po prostu jak będziesz wracała ze spotkań smutna, zdołowana, czy znudzona, czy na spotkaniach będziesz coraz bardziej myślami gdzieś daleko - to daj sobie spokój.
Ale ze mnie żadna wyrocznia. Tak tylko sobie gdybam.

No jasne, nie traktuję portalu jak wyroczni smile Też tak sobie rozważam publicznie i gdybam smile Zwykle wiem co robić, a tu mam taką nieoczywistą sytuację, dlatego tu napisałam. Najchętniej to poumawiałabym się jeszcze z innymi, ale jakoś nie mam nikogo ciekawego na oku wink Bo u mnie w życiu jest tak, że jak są adoratorzy, to jest ich 3 na raz, a jak nie ma, to cisza w eterze tongue

33

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

Fajna ta Twoja historia, z happy endem smile
No właśnie. Chyba nie mam o czym z nim gadać. Jeszcze jak piszemy to pół biedy, bo zastanowię się co mu odpisać, o co zagadać. Nie ma takiej presji. Na spotkaniu wczoraj po 3h czułam się zmęczona i ziewałam. Myślałam o ciepłym domku i mimo, że nie miałam jakichś szczególnych planów na wieczór, to wolałam wrócić i zaszyć się pod kocem niż się męczyć i szukać tematów. Teraz niby piszemy, ale nie wiem... to chyba nie to... Dziwi mnie, że on ma chyba zupełnie inne odczucia. Pisze, uważa, że mamy tematy do rozmów, że ciągle są tematy. Wychodzi chyba różnica w doświadczeniach w relacjach damsko-męskich.  On raczej nie ma za dużego doświadczenia, ja- wręcz przeciwnie.

Ach.. taki to happy end, żesmy sie rozstali po roku. Ale musze przyznać, że to było najbardziej pokojowe i zgodne rozstanie ever. Mielismy całkiem rozbierzne marzenia. Oboje czulismy, że ten kto by z siebie zrezygnował bardzo by żałował, a życzyliśmy sobie jak najlepiej.

Ostatnio byłam na podobnej randce jak piszesz. Flaki z olejem, strasznie się meczylam. A chłopak bardzo miły, ale niestety nie chciałam mu robić wody z mózgu i szybko to urwalam. Ja chcialam rozmawiac o zyciu, o tym co dla niego wazne, co go smieszy, a on robił uniki i opowiadał o historii miasta oraz kulinariach. Ja chcialam spedzac randki aktywnie, on chcial siedziec i jesc. Matko - zupelnie inna energia. Tez uwazal, ze nas wiele laczy. Nie mam pojecia, co mial na mysli big_smile

Na pierwszych spotkach musi pojawić sie ta chemia - albo miłosna w powietrzu, albo przyjacielska smile tak mnie się zdaje. Meczenie siebie, łudzenie jego - nie ma sensu.

34

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Ale dlaczego tak się boisz tej ciszy? Jak wymyslasz w trakcie rozmowy kolejne tematy to znaczy ze go Nie sluchasz..

35

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Czytam te wasze historie i jednak mimo wszystko nadal nie rozumiem po co tracić czas licząc na... na co, bo nie wiem.
W każdej anegdocie przytoczonej powyżej, występuje wspólny mianownik, a mianowicie - jest o czym gadać - tutaj tego nie ma.
Jeśli o mnie chodzi, to dokładnie w tym momencie taka znajomość się kończy, dziękuję, było miło, ale nic z tego nie będzie, do widzenia.
A Ty chcesz to jeszcze przeciągać na kolejne spotkania w celu jakim? Namącisz tylko we łbie chłopakowi, którego i tak nie chcesz, nie oszukuj się,
spotykasz się z nim tylko z braku laku, bo nie wypaliło Ci z Darkiem, a nikogo innego póki co nie ma na radarze... niefajnie to wygląda z boku
i niefajnie będzie się czuł ten cały Tomek czy jak mu tam, kiedy z dnia na dzień zerwiesz z nim kontakt jak poznasz sobie kogoś innego.
Przetnij to teraz i nie blokuj chłopaka, który zaczyna się wkręcać, bo nikt mu nie powiedział, że jest tylko tymczasową zapchajdziurą.

36

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
Ela210 napisał/a:

Ale dlaczego tak się boisz tej ciszy? Jak wymyslasz w trakcie rozmowy kolejne tematy to znaczy ze go Nie sluchasz..

No właśnie cisza z każdym wygląda inaczej. Celowo przytoczyłam tu motyw tego Darka. Z nim na randce (1 i 2) złapałam się w pewnym momencie na myśli, że rozmowa toczy się na luzie, że gadamy o d...Maryni, a mi z nim dobrze. Nie miałam potrzeby dopytywać, zagadywać, rozmowa sama się toczyła. Na spacerze (spotkanie nr 2) było kilka takich momentów, że milczeliśmy, słuchaliśmy odgłosów przyrody i było świetnie. Więc to nie tak, że boję się ciszy, ale nie z każdym cisza jest znośna.
Odnośnie tego, że nie słucham Tomka, to nie jest prawda. Słucham go, staram się ciągle go jakoś w myślach usprawiedliwiać: że skromny chłopak, nie jakiś figo fago (i dobrze), że nie ma raczej zbytnio doświadczenia w zdobywaniu kobiet, że może się rozkręci. Myślę sobie: dziewczyno, miewałaś przebojowych facetów, motyle w brzuchu i co z tego wyniknęło?

Jovanna, to też widzę masz przeboje smile Też mi się zawsze wydawało, że powinna być chemia już od początku. Nie chodzi mi o seksualne podniecenie ani o jakąś wielką miłość, a o to wspomniane wcześniej "flow". Zeby nie wracać z randek poirytowanym. Tylko nie wiem skąd mi się to poirytowanie bierze.

37

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

(...) Tylko nie wiem skąd mi się to poirytowanie bierze.

Z braku sukcesu. Co jest nim dla Ciebie? Co chcesz osiągnąć?

38

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
anderstud napisał/a:

Czytam te wasze historie i jednak mimo wszystko nadal nie rozumiem po co tracić czas licząc na... na co, bo nie wiem.
W każdej anegdocie przytoczonej powyżej, występuje wspólny mianownik, a mianowicie - jest o czym gadać - tutaj tego nie ma.
Jeśli o mnie chodzi, to dokładnie w tym momencie taka znajomość się kończy, dziękuję, było miło, ale nic z tego nie będzie, do widzenia.
A Ty chcesz to jeszcze przeciągać na kolejne spotkania w celu jakim? Namącisz tylko we łbie chłopakowi, którego i tak nie chcesz, nie oszukuj się,
spotykasz się z nim tylko z braku laku, bo nie wypaliło Ci z Darkiem, a nikogo innego póki co nie ma na radarze... niefajnie to wygląda z boku
i niefajnie będzie się czuł ten cały Tomek czy jak mu tam, kiedy z dnia na dzień zerwiesz z nim kontakt jak poznasz sobie kogoś innego.
Przetnij to teraz i nie blokuj chłopaka, który zaczyna się wkręcać, bo nikt mu nie powiedział, że jest tylko tymczasową zapchajdziurą.

Trochę jest tak "lubię Cię, ale jeszcze się rozglądam". Może z tego wynika moje poirytowanie, bo chciałabym coś poczuć, a tak się nie dzieje. Zazdroszczę kobietom, które idą na randkę z poukładanym facetem, są z nim w związku i są szczęśliwe. To takie proste. A u mnie to zawsze pod górkę. Jeśli mi się ktoś spodoba, to albo okazuje się być człowiekiem, w związek z którym nie warto iść (Darek- narkotyki), albo nie ma zamkniętej przeszłości z ex i to on ze mnie rezygnuje i inne takie. I w drugą stronę, jak facet okazuje mi zainteresowanie, to ja mimo, że widzę, że to "dobry człowiek" nie czuję nic więcej. A nie potrafię być w związku z kimś, do kogo nie czuję chemii.

39

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
Wielokropek napisał/a:
extravaganza napisał/a:

(...) Tylko nie wiem skąd mi się to poirytowanie bierze.

Z braku sukcesu. Co jest nim dla Ciebie? Co chcesz osiągnąć?

Poniekąd odpowiedziałam poniżej, pod postem Anderstuda.
Chciałabym się zakochać. Tak po prostu. Pójść na randkę i pstryk: wrócić zauroczona. Nie musi to być od razu wielka miłość, ale chciałabym biegać na randki z bananem na twarzy, a nie dyskretnie patrzeć na zegarek i myśleć, czy już jest wystarczająca pora, żeby się zmyć.
Choć jak to teraz czytam co piszę, to czuję się zła na siebie. Bo wychodzi na to, jakby ten Tomek był taki okropny nudziarz i w ogóle, a tak nie jest. Myślę o nim też ciepło. Widzę, że jest wrażliwy, cenię to w nim. Lubię patrzeć na niego jak się uśmiecha. Czasem napisze coś śmiesznego, co wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Stąd te sprzeczności: nie jest ani czarno, ani biało.

40

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

To jak twierdzisz ze sluchasz ale nic dla siebie interesującego nie znajdujesz to chyba nie te same fale i nie dla siebie jesteście.

41

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

(...) Chciałabym się zakochać. Tak po prostu. Pójść na randkę i pstryk: wrócić zauroczona. Nie musi to być od razu wielka miłość, ale chciałabym biegać na randki z bananem na twarzy, a nie dyskretnie patrzeć na zegarek i myśleć, czy już jest wystarczająca pora, żeby się zmyć. (...)

Współczuję Ci życia pod taką presją. Spotykać się z innym człowiekiem i pytać siebie, czy to jest to, jest wyczerpujące i, mym zdaniem, skazane na niepowodzenie. Stąd frustracja.


(...) Stąd te sprzeczności: nie jest ani czarno, ani biało.

Wymyśliłaś sobie wzór spotkania z drugim człowiekiem, tymczasem "Ania z Zielonego Wzgórza" jest bajką. Piękną, ale bajką.

42

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
Wielokropek napisał/a:
extravaganza napisał/a:

(...) Chciałabym się zakochać. Tak po prostu. Pójść na randkę i pstryk: wrócić zauroczona. Nie musi to być od razu wielka miłość, ale chciałabym biegać na randki z bananem na twarzy, a nie dyskretnie patrzeć na zegarek i myśleć, czy już jest wystarczająca pora, żeby się zmyć. (...)

Współczuję Ci życia pod taką presją. Spotykać się z innym człowiekiem i pytać siebie, czy to jest to, jest wyczerpujące i, mym zdaniem, skazane na niepowodzenie. Stąd frustracja.


(...) Stąd te sprzeczności: nie jest ani czarno, ani biało.

Wymyśliłaś sobie wzór spotkania z drugim człowiekiem, tymczasem "Ania z Zielonego Wzgórza" jest bajką. Piękną, ale bajką.

Nie mam w głowie scenariusza jak powinno wyglądać spotkanie, ale mam głowie myśli, jak ja się czuję na tym spotkaniu.
Kiedyś myślałam: ciekawe, czy spodobałam się jemu, teraz myślę o tym jak ja się czułam.
Tu odpowiedź nie była i nie jest jednoznaczna. Ani nie było tragedii, ani polotu.

43

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Za to było tyle spiny, że aż ja ją poczułam przez monitor.
Pytanie dlaczego?

44

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

smile
Nie chcialabym skreślac zbyt pochopnie człowieka, ktorego dopiero poznaję. Teraz na przykład piszemy na tym portalu. On dziękuje mi za miło spędzony czas.
Boję się, że będę sobie pluć w brodę, że nie dałam szansy sie rozwinac tej znajomości. Czekam, moze to sie jakos rozkręci.
Czy to się czuje od razu? Czy od razu powinny być motyle? Czy liczy się co innego?

Odpowiedz sobie sama na pytanie, czy po prostu go lubisz. Czy czujesz się w jego towarzystwie dobrze.
Bo lubienie to jedno, a iskrzenie to drugie.
Wg mnie można kogoś lubić bez iskrzenia, można się lubić z iskrzeniem; można się też nie lubić i jest iskrzenie.
Bo tak nie wiem, o czym mówisz do końca.
Jasne, ze najpierw można kogoś poznać, lubić się wzajemnie, a zauroczeni (czyli iskrzenie) przyjdzie po czasie znienacka i nieplanowane. Więc jeśli to ten przypadek, to mozesz utrzymać znajomość, ale nie dawaj mu podejrzanych nadziei.
Ale jeśli źle się czujesz w jego obecności i spinasz przez jakieś wasze "niedogranie" i jego obecność w sumie cię irytuje, to lepiej to zerwij.

45

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
marakujka napisał/a:
extravaganza napisał/a:

smile
Nie chcialabym skreślac zbyt pochopnie człowieka, ktorego dopiero poznaję. Teraz na przykład piszemy na tym portalu. On dziękuje mi za miło spędzony czas.
Boję się, że będę sobie pluć w brodę, że nie dałam szansy sie rozwinac tej znajomości. Czekam, moze to sie jakos rozkręci.
Czy to się czuje od razu? Czy od razu powinny być motyle? Czy liczy się co innego?

Odpowiedz sobie sama na pytanie, czy po prostu go lubisz. Czy czujesz się w jego towarzystwie dobrze.
Bo lubienie to jedno, a iskrzenie to drugie.
Wg mnie można kogoś lubić bez iskrzenia, można się lubić z iskrzeniem; można się też nie lubić i jest iskrzenie.
Bo tak nie wiem, o czym mówisz do końca.
Jasne, ze najpierw można kogoś poznać, lubić się wzajemnie, a zauroczeni (czyli iskrzenie) przyjdzie po czasie znienacka i nieplanowane. Więc jeśli to ten przypadek, to mozesz utrzymać znajomość, ale nie dawaj mu podejrzanych nadziei.
Ale jeśli źle się czujesz w jego obecności i spinasz przez jakieś wasze "niedogranie" i jego obecność w sumie cię irytuje, to lepiej to zerwij.

Tu zdecydowanie mogę powiedzieć, że go lubię. Nie czuję iskrzenia z mojej strony, ale go lubię.

46

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

Tu zdecydowanie mogę powiedzieć, że go lubię. Nie czuję iskrzenia z mojej strony, ale go lubię.

No to możesz jeszcze poczekać, parę razy się spotkać, ale na razie się nie deklarować. -:)

47

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

No właśnie. Chyba nie mam o czym z nim gadać. Jeszcze jak piszemy to pół biedy, bo zastanowię się co mu odpisać, o co zagadać. Nie ma takiej presji. Na spotkaniu wczoraj po 3h czułam się zmęczona i ziewałam. Myślałam o ciepłym domku i mimo, że nie miałam jakichś szczególnych planów na wieczór, to wolałam wrócić i zaszyć się pod kocem niż się męczyć i szukać tematów. Teraz niby piszemy, ale nie wiem... to chyba nie to... Dziwi mnie, że on ma chyba zupełnie inne odczucia. Pisze, uważa, że mamy tematy do rozmów, że ciągle są tematy. Wychodzi chyba różnica w doświadczeniach w relacjach damsko-męskich.  On raczej nie ma za dużego doświadczenia, ja- wręcz przeciwnie.

Być może z racji braku doświadczenia on się stara, ale stara się za bardzo, stąd te naciągane rozmowy, którymi jesteś zmęczona. Nawet tu, na forum, regularnie pojawiają się zapytania w typie "o czym z nią rozmawiać?", a to przecież nie tak, bo nie da się rozmowy ciągnąć na siłę. Być może z czasem się to zmieni, on w Twoim towarzystwie poczuje się swobodniej, tematy same będą się pojawiać, ale całkiem możliwe, że do tej chwili Ty poczujesz się już zupełnie zniechęcona.
W każdym razie chemia jest lub jej nie ma, przy czym osobiście uważam, że może pojawić się z czasem. Z drugiej strony taka 'chemia z opóźnionym zapłonem' zwykle wynika z przyjaźni lub jakiejś bardziej zażyłej znajomości, a Wy jesteście na etapie randkowania, więc mimo wszystko trochę czarno to widzę.

Moim zdaniem powinnaś sobie ustalić priorytety, wtedy o wiele łatwiej będzie Ci podjąć decyzję.

Zapytałaś jak było u nas - zdarzało mi się, że dopiero w trakcie poznawania kogoś nagle odkrywałam "wow, jaki to jest świetny facet!" i coś zaczynało się dziać, ale muszę wyraźnie zaznaczyć, że były to luźne znajomości, bez nastawienia na potencjalny związek. Niemniej w przypadku męża chemia była od razu i była wyraźna z obu stron.

48

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
Olinka napisał/a:

Być może z racji braku doświadczenia on się stara, ale stara się za bardzo, stąd te naciągane rozmowy, którymi jesteś zmęczona. Nawet tu, na forum, regularnie pojawiają się zapytania w typie "o czym z nią rozmawiać?", a to przecież nie tak, bo nie da się rozmowy ciągnąć na siłę.

Ba, ośmielę się zasugerować, że nie da się rozmowy ciągnąć w nieskończoność, równie ważne w relacji jest milczenie razem.
Kłapanie dziobem przez trzy godziny bez przerwy, mnie by chyba doprowadziło do omdlenia i to nieważne kto miałby gadać.
Nie wiem, no ja akurat mam tak, że lubię te momenty ciszy, kiedy siedzimy czy tam leżymy na kocu obok siebie, nikt nic nie gada,
nie ma presji ani ciśnienia, bo czujemy się na tyle swobodnie w swoim towarzystwie, że sama obecność tej drugiej osoby wystarczy,
żeby na randce było fajnie i przyjemnie, nawet jeśli od 20 minut nie padło ani jedno słowo, tylko morza szum ptaków śpiew...
Zdecydowanie wolę takie spotkania i znajomości, niż przesiadywanie w jakiejś kawiarni i peplanie bez umiaru godzinami,
dlatego staram się od razu ustalić z kim mam do czynienia i najdalej na drugiej randce już wiem czy jest potencjał, czy game over.

49

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
anderstud napisał/a:
Olinka napisał/a:

Być może z racji braku doświadczenia on się stara, ale stara się za bardzo, stąd te naciągane rozmowy, którymi jesteś zmęczona. Nawet tu, na forum, regularnie pojawiają się zapytania w typie "o czym z nią rozmawiać?", a to przecież nie tak, bo nie da się rozmowy ciągnąć na siłę.

Ba, ośmielę się zasugerować, że nie da się rozmowy ciągnąć w nieskończoność, równie ważne w relacji jest milczenie razem.
Kłapanie dziobem przez trzy godziny bez przerwy, mnie by chyba doprowadziło do omdlenia i to nieważne kto miałby gadać.
Nie wiem, no ja akurat mam tak, że lubię te momenty ciszy, kiedy siedzimy czy tam leżymy na kocu obok siebie, nikt nic nie gada,
nie ma presji ani ciśnienia, bo czujemy się na tyle swobodnie w swoim towarzystwie, że sama obecność tej drugiej osoby wystarczy,
żeby na randce było fajnie i przyjemnie, nawet jeśli od 20 minut nie padło ani jedno słowo, tylko morza szum ptaków śpiew...
Zdecydowanie wolę takie spotkania i znajomości, niż przesiadywanie w jakiejś kawiarni i peplanie bez umiaru godzinami,
dlatego staram się od razu ustalić z kim mam do czynienia i najdalej na drugiej randce już wiem czy jest potencjał, czy game over.

Wiem o co Ci chodzi i mam podobnie. Tylko właśnie z pewnymi osobami można siedzieć bezczynnie i wsłuchiwać się w ciszę i jest to przyjemne, a z niektórymi ta cisza zdaje się być niezręczna.
Możliwe, że ja przesadzam. Możliwe, że Tomek nie ma dobrej "gadki", bo nie jest flirciarzem i kobieciarzem. Podchodzę do tego na luzie. Mamy kontakt pisany, jeśli on zaproponuje spotkanie to na nie pójdę. Też bez ciśnienia, że musi być coś. Równie dobrze może z tego wyjść znajomość, niekoniecznie związek, ale przyjaźń. Ja go nie zwodzę, nie kokietuję, więc nie oczekuję, że on się zaangażuje, a ja go zranię.

50

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Jeżeli tak się dzieje to po prostu daj temu czas i niech samo się to ułożyć. Skoro to wygląda koleżeńsko to niech tak zostanie, chyba że będzie się to samoistnie jakoś rozwijało. Nie ma co sobie zbędzie zaprzątać głowę, jak będzie dobrze to dobrze, jak nie to zostaniecie kolegami i tyle.

51 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2019-10-11 17:15:35)

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

Równie dobrze może z tego wyjść znajomość, niekoniecznie związek, ale przyjaźń. Ja go nie zwodzę, nie kokietuję, więc nie oczekuję, że on się zaangażuje, a ja go zranię.

Autorko, to że Twoim zdaniem Tomka nie zwodzisz, nie kokietujesz nie oznacza, że On sobie nie robi jakiś tam nadziei.
Zauważ, że często Tomek Ci pisze, że macie wspólne tematy i dziękuje Ci za spotkania, więc moim zdaniem On jakieś tam nadzieje sobie robi.

Podam Ci swój przykład, spotykałam się kiedyś nota bene też z Tomkiem na takiej samej zasadzie co Ty i to był wielki błąd, do tej pory mam wyrzuty sumienia.
Dla Tomka z którym ja się spotykałam samo spotykanie się oznaczało, że coś się zaczyna między nami dziać.
Spotykałam się na zasadzie koleżeństwa, nigdy przenigdy nie dałam Mu żadnego znaku, że coś między nami się zaczyna, przynajmniej tak sądziłam, a tu zonk...

Jak już w końcu wprost Mu powiedziałam, że nic z tego nie będzie, mieliśmy taką konwersację:
Tomek: "to po co mi dawałaś nadzieję?";
Ja: "przecież nie dawałam Ci żadnej nadziei, żadnych znaków";
Tomek: "przecież dawałaś, spotykając się ze mną".


Droga Autorko, jeżeli nie chcesz zranić tego Chłopaka to czym prędzej z Nim pogadaj, bo szkoda, żebyś Mu dawała złudne nadzieje.

Powodzenia!!!

52 Ostatnio edytowany przez 53SBeck (2019-10-11 18:11:22)

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Niejednokrotnie nawet kilka randek to może być za mało, żeby to właściwie ocenić

Jedno co, to tylko uważnie obserwować zachowanie i wypowiedzi potencjalnego obiektu westchnień (od razu skojarzyło mi się że słynnym mostem weneckim łączącym Pałac Dożów z więzieniem, po którym to moście przechodzili skazańcy)

53

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

O kurde, mam identyczna sytuacje hehe. I facet tez ma 35 lat :)i tez rozkmina galanta bo nie ma z mojej strony chemii. A chłopak naprawdę jest mega. Jesli nic nie wyjdzie to chociaz będę miec fajnego kumpla.

54

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Już chyba wiem, o co mi chodzi. Myślę, że z tego nic nie będzie. Ten cały Tomek jest dla mnie za bardzo "ą/ę". To dlatego na randkach z nim czułam się sztywno. Wkurza mnie jego odpisywanie. Nie cieszą wiadomości od niego, a to już znak, że z tej mąki chleba nie będzie. Zauważyłam, że jak mu coś napiszę, to on odpisuje jak takie grzeczne dziecko z przedszkola. Dla przykładu, ostatnio pisałam mu, że idę robić naleśniki. On na to, że na pewno będą pyszniutkie. Nienawidzę zdrobnień i już to mnie wkurza na maxa. Jest taki ułożony, "idealny", wyprasowany. No nie dla mnie po prostu. Nie żebym szukała ochleja spod sklepu, ale taki super hiper ułożony facet to nie jest mój typ.
Przypomniało mi się jak byłam na spacerze z tym Darkiem. Podam tylko dla przykładu. Szliśmy i w pewnym momencie zatrzymałam się, bo mnie coś uwierało w bucie. Zdjęłam balerinkę i mu pokazuję ze śmiechem: Patrz na to, bo w środku miałam pełno jakiejś słomy i innego badziewia. A on na to z miną takiego słodkiego głuptaka: Ale co? Śmierdzi ci but?
Myślałam, że padnę smile Rozwaliło mnie to. No ale właśnie o takie czucie się przy facecie mi chodzi: żeby było swobodnie, na luzie, żeby się można było pośmiać.
Ja z tych 2 spotkań z Tomkiem wróciłam jakoś smutna, przybita. Zamiast tryskać radością, to czułam się jakoś bez energii, co do mnie jest w ogóle niepodobne. My po prostu do siebie nie pasujemy.
Będę mieć teraz kilka dni wolnego, ale w mojej głowie nie ma żadnej myśli, żeby chcieć się z nim spotkać. Mało tego, nawet nie mam ochoty z nim pisać.
Kurcze, już teraz sama nie wiem co on może czuć odnośnie naszej znajomości. Ostatnio przed spotkaniem coś podgadywał jakby chciał ode mnie nr tel. Bo generalnie nie mamy swoich telefonów. Nie lubię dawać swojego numeru obcym typom i dopóki nie będę wiedzieć co z nim dalej nie chciałam pisać gdzie indziej niż na portalu randkowym.
Ja myślę, że ta znajomość sama się wykruszy. Nie da się zmusić do uczuć, a ja chyba tego nie przeskoczę, że nagle z dnia na dzień mnie olśni. Potrzebuję w tej znajomości powera, a od niego chyba tego nie uzyskam.

55

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:

Zauważyłam, że jak mu coś napiszę, to on odpisuje jak takie grzeczne dziecko z przedszkola. Dla przykładu, ostatnio pisałam mu, że idę robić naleśniki. On na to, że na pewno będą pyszniutkie. Nienawidzę zdrobnień i już to mnie wkurza na maxa. Jest taki ułożony, "idealny", wyprasowany. No nie dla mnie po prostu. Nie żebym szukała ochleja spod sklepu, ale taki super hiper ułożony facet to nie jest mój typ.

Doskonale Cię rozumiem, mam wręcz alergię na takich ciągle wchodzących w tyłek kolesi, którzy każdą głupią okazję wykorzystają do tego, by się SZTUCZNIE PRZYMILAĆ i wszystko wyolbrzymiać. Taki typ miękkiego misiaczka, który mówi "pieniążki", "kochaniutka", "o jak Ty słodko pierdziuszkujesz w toalecie", bleeeeeee. Wręcz nienawidzę takiej nienaturalności, zniewieściałości i przymilania się 24 na dobę. Takie słodzenie na siłę, które szybko powoduje odruch wymiotny.

Nie ma to jak błyskotliwi faceci z poczuciem humoru i lekkim pazurem, z którymi można się podroczyć big_smile

56

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
marta929292 napisał/a:
extravaganza napisał/a:

Zauważyłam, że jak mu coś napiszę, to on odpisuje jak takie grzeczne dziecko z przedszkola. Dla przykładu, ostatnio pisałam mu, że idę robić naleśniki. On na to, że na pewno będą pyszniutkie. Nienawidzę zdrobnień i już to mnie wkurza na maxa. Jest taki ułożony, "idealny", wyprasowany. No nie dla mnie po prostu. Nie żebym szukała ochleja spod sklepu, ale taki super hiper ułożony facet to nie jest mój typ.

Doskonale Cię rozumiem, mam wręcz alergię na takich ciągle wchodzących w tyłek kolesi, którzy każdą głupią okazję wykorzystają do tego, by się SZTUCZNIE PRZYMILAĆ i wszystko wyolbrzymiać. Taki typ miękkiego misiaczka, który mówi "pieniążki", "kochaniutka", "o jak Ty słodko pierdziuszkujesz w toalecie", bleeeeeee. Wręcz nienawidzę takiej nienaturalności, zniewieściałości i przymilania się 24 na dobę. Takie słodzenie na siłę, które szybko powoduje odruch wymiotny.

Nie ma to jak błyskotliwi faceci z poczuciem humoru i lekkim pazurem, z którymi można się podroczyć big_smile

Marta, dziękuję Ci za słowa otuchy smile Już myślałam, że mogę zostać źle zrozumiana na forum jako ta niedoceniająca, czy dyskryminująca spokojnych chłopaków. Ale tu właśnie chodzi o takie "wchodzenie w tyłek". Lubię jak facet jest lekko zadziorny, można się z nim przekomarzać, podroczyć, lubię ironiczne poczucie humoru. Mam znajomego, który ma właśnie takie fajne poczucie humoru, które mi odpowiada. Raz był u mnie jak miałam remont i przepraszałam go za kurz na meblach. Mówię, że to przez remont. A on: No no, przez remont, tylko że ostatnio też syf miałaś big_smile Innym razem wracaliśmy skądś taksówką i taksówkarz mówi, że któreś drzwi są niedomknięte. Okazało się, że moje. Zamknęłam raz jeszcze, a znajomy mowa: Pan wybaczy koleżance. Jest ze wsi i na co dzień nie jeździ taksówkami big_smile
Kiedyś byłam w związku z takim facetem, który można powiedzieć ten związek "wychodził". Od początku nie było między nami chemii, ale myślałam, że z czasem coś się narodzi, "bo to taki dobry chłopak". Nic z tego. Do dziś mam gęsią skórkę jak wspominam jego zagłaskiwanie mnie, dosłownie i w przenośni. Musiałam myć codziennie głowę, bo miałam przez niego ulizane włosy. Tylko mnie głaskał, chodził za mną jak piesek. A propos "pierdziuszkowania" kiedyś powiedział, że mam się przy nim nie krępować i mogę sobie puszczać bąki, jemu to nie przeszkadza (!) i właśnie coś w tym stylu, że bączki jego misi są pewnie słodziutkie jak ona sama. Powiedziałam mu, że nie mam w zwyczaju puszczać bąków przy ludziach, ale do dzisiaj mnie wzdryga na samą myśl tego typu rozmów.
Próbowałam rozmawiać z nim, żeby się otworzył, opowiedział co lubi, czego oczekuje. Zamiast tego słyszałam: Lubię to co moja misia. Niestety, to nie było za nastolatka, facet miał wówczas 34lata. Chyba też od tamtego czasu tego typu faceci działają na mnie jak płachta na byka.

57

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Hej
Ja znam osobiscie dwa przypadki u których nie było od razu miłosnego boom. W czasach liceum dużo inprezowałyśmy z kumpelą. Mialyśmy swoją paczkę do której należał pewien Marcin. Żadna z nas nigdy nie traktowała go poważnie.. a nawet choć głupio się teraz do tego przyznac, z lekką dozą prześmiewczosci. Nie byl on ani jakis przebojowy, ani ułożony a juz na pewno nie przystojny.. co na kazdym kroku podkreślała owa kolezanka. Nawet nie spostrzegłam kiedy on zaczął do noej pisac.. obdarzsjac ja takim zainteresowaniem i z taka determinacją, ze poczatkowo zwykle pisanie przerodzilo sie pozniej w zwiazek a potem malzenstwo. I nagle kolezance przestaly przeszkadzac te wszystkie niedociągnięcia, a najprowdopodobniej wylonily sie rozne zalety. Z kolei inny przypadek to kolega, ktory po zerwaniu z dziewczyna na otarcie lez poszedl na imprezę. Uczepila sie jego jakas dziewczyna. I podobnie jak wyzej byla na tyle zdeterminowana, ze poczatkowo nie wywolala zachwytu.. a nawet sie nie spodobala, a kolega ciągle probowal sie z tego wymiksować. Ale tą swoją determinacją jakims sposobem go do siebie przekonala. Tez sa malzenstwem.
Wygladali na szczesliwych, ale jak to jest w rzeczywostosci to wiedzą tylko oni.
Ja z wlasnego doswiadczenia napiszę, ze u mnie byla strzala Amora. Bylismy na hednej imprezie. On mnie upatrzyl wczesniej i mial mnie na oku. Ja spotkalam się z nim przypadkiem wzrokowo i pomyślałam - fajny facet, bilo od niego az blaskiem w moim kierunku. Ale nie robilam sobie jeszcze nadziei..to tylko wymiana spojrzen. Potem on za mna podążał, obserwowal.. gdy przechodzilam dotknąl za włosy.. pozniej mnie dorwał i nie chciał wypuścić. Jesli chodzi o chemię to bylo to cale laboratorium. Totalne zauroczenie z obu stron. Pociąg fizyczny i intelektualny. Jak po tym spotkaniu dostalam pozniej od niego smsa.. bo w sumie nir musial sie odzywać, to skakalam z radosci pod sufit..a kazda randka byla ekscytujaca i fascynujaca. Pamietam, ze pisalam do przyjaciolki, ze bylo bajkowo. Dzis jest moim mężem i ojcem moich dzieci i nadal do sieboe duzo czujemy i jest fajnie. Minelo 5 lat. Dodam, ze wtedy na rowni spotykslam sie z imnym chlopakiem z ktorym mialam wiele watpliowsci i rozterek w stylu "czy to jest milosc, czy fsjny zaiazek powinien tak wlssnie eyglsdac". I to ze moj maz spadl mi wtedy z nieba pozwolil skutecznie rozroznic pomyłkę od prawdziwego satysfakcjonujacego uczucia i zwiazku.
Zastanawiam sie tez czy wiek i ilosc przebytych zwiazkow nie ma tu tez duzego znaczenia. Im wiecej sie spotykamy i doswiadczamy tym mniej później rzeczy robi na nas wrażenie. Wydaje mi sie ze mlody wiek ma tez to do siebie, ze latwiej nam przychodzi takie romantyczne uczucie, poniesienie sie emocjom..  z wiekiem inaczej sie patrzy na partnera.. rosna wymagania i jest ciezej. Wodze to po znajomych singlach przed 30. Jak bardzo by chcieli sie ustatkowac, a jak im ciezko. U mnie byl to drugi partner na powaznie i  mialam 20 lat.

58

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
dusty napisał/a:

Hej
Ja znam osobiscie dwa przypadki u których nie było od razu miłosnego boom. W czasach liceum dużo inprezowałyśmy z kumpelą. Mialyśmy swoją paczkę do której należał pewien Marcin. Żadna z nas nigdy nie traktowała go poważnie.. a nawet choć głupio się teraz do tego przyznac, z lekką dozą prześmiewczosci. Nie byl on ani jakis przebojowy, ani ułożony a juz na pewno nie przystojny.. co na kazdym kroku podkreślała owa kolezanka. Nawet nie spostrzegłam kiedy on zaczął do noej pisac.. obdarzsjac ja takim zainteresowaniem i z taka determinacją, ze poczatkowo zwykle pisanie przerodzilo sie pozniej w zwiazek a potem malzenstwo. I nagle kolezance przestaly przeszkadzac te wszystkie niedociągnięcia, a najprowdopodobniej wylonily sie rozne zalety. Z kolei inny przypadek to kolega, ktory po zerwaniu z dziewczyna na otarcie lez poszedl na imprezę. Uczepila sie jego jakas dziewczyna. I podobnie jak wyzej byla na tyle zdeterminowana, ze poczatkowo nie wywolala zachwytu.. a nawet sie nie spodobala, a kolega ciągle probowal sie z tego wymiksować. Ale tą swoją determinacją jakims sposobem go do siebie przekonala. Tez sa malzenstwem.
Wygladali na szczesliwych, ale jak to jest w rzeczywostosci to wiedzą tylko oni.
Ja z wlasnego doswiadczenia napiszę, ze u mnie byla strzala Amora. Bylismy na hednej imprezie. On mnie upatrzyl wczesniej i mial mnie na oku. Ja spotkalam się z nim przypadkiem wzrokowo i pomyślałam - fajny facet, bilo od niego az blaskiem w moim kierunku. Ale nie robilam sobie jeszcze nadziei..to tylko wymiana spojrzen. Potem on za mna podążał, obserwowal.. gdy przechodzilam dotknąl za włosy.. pozniej mnie dorwał i nie chciał wypuścić. Jesli chodzi o chemię to bylo to cale laboratorium. Totalne zauroczenie z obu stron. Pociąg fizyczny i intelektualny. Jak po tym spotkaniu dostalam pozniej od niego smsa.. bo w sumie nir musial sie odzywać, to skakalam z radosci pod sufit..a kazda randka byla ekscytujaca i fascynujaca. Pamietam, ze pisalam do przyjaciolki, ze bylo bajkowo. Dzis jest moim mężem i ojcem moich dzieci i nadal do sieboe duzo czujemy i jest fajnie. Minelo 5 lat. Dodam, ze wtedy na rowni spotykslam sie z imnym chlopakiem z ktorym mialam wiele watpliowsci i rozterek w stylu "czy to jest milosc, czy fsjny zaiazek powinien tak wlssnie eyglsdac". I to ze moj maz spadl mi wtedy z nieba pozwolil skutecznie rozroznic pomyłkę od prawdziwego satysfakcjonujacego uczucia i zwiazku.
Zastanawiam sie tez czy wiek i ilosc przebytych zwiazkow nie ma tu tez duzego znaczenia. Im wiecej sie spotykamy i doswiadczamy tym mniej później rzeczy robi na nas wrażenie. Wydaje mi sie ze mlody wiek ma tez to do siebie, ze latwiej nam przychodzi takie romantyczne uczucie, poniesienie sie emocjom..  z wiekiem inaczej sie patrzy na partnera.. rosna wymagania i jest ciezej. Wodze to po znajomych singlach przed 30. Jak bardzo by chcieli sie ustatkowac, a jak im ciezko. U mnie byl to drugi partner na powaznie i  mialam 20 lat.


/Dusty
Fajna historia, aż się uśmiechnęłam smile
To jest właśnie to o czym piszę. Chciałabym tego boom. Kilka tygodni wcześniej miałam taki epizod na siłowni. Poszłam w niedzielę wieczorem poćwiczyć. Zwykle na koniec weekendu jest tam mało osób. Jak weszłam na salę, poczułam na sobie spojrzenie pewnego faceta. Spodobał mi się od początku. Na siłowni, gdzie nie spojrzeć, są lustra i kilka razy nasze spojrzenia spotkały się. To mega dziwne, bo normalnie czułam dreszcze. Po jakiejś godzinie ćwiczeń postanowiłam się zmywać stamtąd. I wtedy on ruszył za mną. Normalnie serce mi tak łomotało, że nie wiedziałam co się dzieje. Czułam, że idzie tuż za mną. Tam na siłowni są takie drzwi wahadłowe i przytrzymałam je, żeby go nie uderzyć (szedł chwilę za mną). Powiedział: Dziękuję i uśmiechnął się. Ja odpowiedziałam: Proszę i też się uśmiechnęłam... I tu historia się kończy sad Do dzisiaj pluję sobie w brodę, że nie umiem wymyślać super ripost czy zagadywanek na zawołanie. Myślę, co mogłabym zrobić, a nie zrobiłam. Chodzę na ćwiczenia kilka razy w tygodniu, zwykle o podobnej porze i... ciągle się łudzę, że jeszcze go spotkam.

59

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?
extravaganza napisał/a:
dusty napisał/a:

Hej
Ja znam osobiscie dwa przypadki u których nie było od razu miłosnego boom. W czasach liceum dużo inprezowałyśmy z kumpelą. Mialyśmy swoją paczkę do której należał pewien Marcin. Żadna z nas nigdy nie traktowała go poważnie.. a nawet choć głupio się teraz do tego przyznac, z lekką dozą prześmiewczosci. Nie byl on ani jakis przebojowy, ani ułożony a juz na pewno nie przystojny.. co na kazdym kroku podkreślała owa kolezanka. Nawet nie spostrzegłam kiedy on zaczął do noej pisac.. obdarzsjac ja takim zainteresowaniem i z taka determinacją, ze poczatkowo zwykle pisanie przerodzilo sie pozniej w zwiazek a potem malzenstwo. I nagle kolezance przestaly przeszkadzac te wszystkie niedociągnięcia, a najprowdopodobniej wylonily sie rozne zalety. Z kolei inny przypadek to kolega, ktory po zerwaniu z dziewczyna na otarcie lez poszedl na imprezę. Uczepila sie jego jakas dziewczyna. I podobnie jak wyzej byla na tyle zdeterminowana, ze poczatkowo nie wywolala zachwytu.. a nawet sie nie spodobala, a kolega ciągle probowal sie z tego wymiksować. Ale tą swoją determinacją jakims sposobem go do siebie przekonala. Tez sa malzenstwem.
Wygladali na szczesliwych, ale jak to jest w rzeczywostosci to wiedzą tylko oni.
Ja z wlasnego doswiadczenia napiszę, ze u mnie byla strzala Amora. Bylismy na hednej imprezie. On mnie upatrzyl wczesniej i mial mnie na oku. Ja spotkalam się z nim przypadkiem wzrokowo i pomyślałam - fajny facet, bilo od niego az blaskiem w moim kierunku. Ale nie robilam sobie jeszcze nadziei..to tylko wymiana spojrzen. Potem on za mna podążał, obserwowal.. gdy przechodzilam dotknąl za włosy.. pozniej mnie dorwał i nie chciał wypuścić. Jesli chodzi o chemię to bylo to cale laboratorium. Totalne zauroczenie z obu stron. Pociąg fizyczny i intelektualny. Jak po tym spotkaniu dostalam pozniej od niego smsa.. bo w sumie nir musial sie odzywać, to skakalam z radosci pod sufit..a kazda randka byla ekscytujaca i fascynujaca. Pamietam, ze pisalam do przyjaciolki, ze bylo bajkowo. Dzis jest moim mężem i ojcem moich dzieci i nadal do sieboe duzo czujemy i jest fajnie. Minelo 5 lat. Dodam, ze wtedy na rowni spotykslam sie z imnym chlopakiem z ktorym mialam wiele watpliowsci i rozterek w stylu "czy to jest milosc, czy fsjny zaiazek powinien tak wlssnie eyglsdac". I to ze moj maz spadl mi wtedy z nieba pozwolil skutecznie rozroznic pomyłkę od prawdziwego satysfakcjonujacego uczucia i zwiazku.
Zastanawiam sie tez czy wiek i ilosc przebytych zwiazkow nie ma tu tez duzego znaczenia. Im wiecej sie spotykamy i doswiadczamy tym mniej później rzeczy robi na nas wrażenie. Wydaje mi sie ze mlody wiek ma tez to do siebie, ze latwiej nam przychodzi takie romantyczne uczucie, poniesienie sie emocjom..  z wiekiem inaczej sie patrzy na partnera.. rosna wymagania i jest ciezej. Wodze to po znajomych singlach przed 30. Jak bardzo by chcieli sie ustatkowac, a jak im ciezko. U mnie byl to drugi partner na powaznie i  mialam 20 lat.


/Dusty
Fajna historia, aż się uśmiechnęłam smile
To jest właśnie to o czym piszę. Chciałabym tego boom. Kilka tygodni wcześniej miałam taki epizod na siłowni. Poszłam w niedzielę wieczorem poćwiczyć. Zwykle na koniec weekendu jest tam mało osób. Jak weszłam na salę, poczułam na sobie spojrzenie pewnego faceta. Spodobał mi się od początku. Na siłowni, gdzie nie spojrzeć, są lustra i kilka razy nasze spojrzenia spotkały się. To mega dziwne, bo normalnie czułam dreszcze. Po jakiejś godzinie ćwiczeń postanowiłam się zmywać stamtąd. I wtedy on ruszył za mną. Normalnie serce mi tak łomotało, że nie wiedziałam co się dzieje. Czułam, że idzie tuż za mną. Tam na siłowni są takie drzwi wahadłowe i przytrzymałam je, żeby go nie uderzyć (szedł chwilę za mną). Powiedział: Dziękuję i uśmiechnął się. Ja odpowiedziałam: Proszę i też się uśmiechnęłam... I tu historia się kończy sad Do dzisiaj pluję sobie w brodę, że nie umiem wymyślać super ripost czy zagadywanek na zawołanie. Myślę, co mogłabym zrobić, a nie zrobiłam. Chodzę na ćwiczenia kilka razy w tygodniu, zwykle o podobnej porze i... ciągle się łudzę, że jeszcze go spotkam.

Fajnie ze stwarzasz sobie takie okazje do poznawania roznych ludzi. Co do tej sytuacji na silowni to zapowiadało sie obiecująco, ale jakby cos mialo z tego byc to wydaje mi się, ze by bylo. On tez moglby cie przeciez szukac lub wtedy zrobic jakis krok. Duze prawdopodobienstwo, ze mogl byc po prostu zajęty wink.

60 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-10-13 10:34:12)

Odp: Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

To jest ciekawy temat (chodzi mi o pytanie z tytułu) - też ostatnio się nad tym zastanawiałam.
Kiedyś - najważniejsze dla mnie było, aby iskrzyło. Jednak, po którejs relacji z kolei w której iskrzy ale partnerzy są niedopasowani życiowo do mnie - te iskrzenie jakoś się wypala. Poza tym ta "chemia" nie jest niczym nadzwyczajnym - często się zdarza. A stworzyć harmonijny, długoletni, zdrowy związek - o to już nie jest tak łatwo.
Z perspektywy czasu widzę, że moje relacje często rozpadały się z powodu różnicy poglądów, dążeń życiowych, priorytetów. W jednym związku to partner dostosowywał się do mnie (są sytuacje, gdzie kompromis nie jest możliwy -albo w prawo albo w lewo) - minus był taki, że czułam iż ja to wszystko ciągnę a on robi to co ja chcę, ale bez większego entuzjazmu - rozpadło się. W drugim (znów inne dążenia) to ja się dostosowywalam - jednak tak szybko się zmęczyłam, że gdy nastał koniec odetchnelam z ulga.
Teraz, nawet gdy widzę, że jest niezaprzeczalną chemia ale partner bardzo się od mnie różni - nie zapalam się tak, ponieważ nie mam ochoty znów czuć się związkiem...zmeczona.
Mam kolegę do którego nie poczułam jakiejś wielkiej chemii, ale znamy się długo, mamy bardzo podobne spojrzenie na świat, nigdy się nie pokolocilismy, on ogólnie - tak jak ja - woli rozmowę, dąży do zgody, nie tworzy sztucznych problemów. Wolny czas lubi spędzać tak jak ja i znajomość z nim jest dla mnie lekka, przyjemna, nie jest oparta na jakiś niedopowiedzeniach czy sinusoidzie emocji. Na ten moment rozważam czy on nie jest lepszym wyborem. Wiem, że z mojej strony nie było to zakochanie od pierwszego wejrzenia, ale im więcej czasu mija, tym więcej szacunku mam do niego oraz takich ciepły uczuć, które wiem, że nie wynikają z mojego zamglonego, wyidealizowanego obrazu jego.
Czas pokaże jak to się rozwinie.

Posty [ 60 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Początek znajomości- jak ocenić czy coś z tego będzie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024