Rozstałam się z chłopakiem (rówieśnikiem), z którym byłam 4 miesiące. Z dnia na dzień wychodziło coraz więcej różnic. Podstawowe to: on nie pracuje. Próbuje od roku rozwinąć swoją firmę, ale bezskutecznie. Etatowej pracy mówi nie. Napracował się już. Mamy też inne spojrzenie na założenie rodziny, planowanie przyszłości. Jego zachowanie też daje wiele do życzenia: często dużo mówi, ale nie ma przełożenia tego na czyny. Rozmawiałam z nim (z mojej inicjatywy) na temat jego zachowania, tego, że przestał się starać, że jest mniej zaangażowany. Często nie rozumiał słowa „nie”. On obiecał, że to zmieni, że nie był świadomy pewnych rzeczy. Ale niestety niewiele z tej zmiany. Zaczęłam być zmęczona ciągłym staraniem się za dwoje. Naprawdę dawałam z siebie wiele, żeby ta relacja szła w dobrym kierunku.
Podjęłam taką decyzję i chciałam z nim porozmawiać na ten temat. On nie chciał i wyszedł po tym jak mu powiedziałam, że to koniec. Po tym wszystkim wydzwaniał i szlochał. On chce żebym dała mu szansę (już drugą). Chce się spotkać i powiedzieć mi wiele rzeczy. Zastanawiam się czy z szacunku do drugiego człowieka spotkać się z nim czy odpuścić.
Nie jest mi łatwo. Bo dużo czasu spędzaliśmy razem. Mam wiele wspomnień lepszych i tych mniej miłych. Ale czy to ma sens?