Rozwód po 3 latach? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozwód po 3 latach?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 63 ]

Temat: Rozwód po 3 latach?

Drogie Panie,

zwracam się do Was z moim problemem ponieważ chętnie poznam damski punkt widzenia na  moją sprawę. Do rzeczy: Jesteśmy po ślubie 3 lata, razem jesteśmy lat 5. (aczkolwiek sama znajomośc trwa ponad 12 lat. Wtedy 1 raz sie spotkalismy, krotko bylismy razem, ale jakos się nasze drogi rozeszły, ale sporadyczny kontakt był. Po jakims czas, gdyz jestesmy z roznych czesci Polski, przeprowadzila sie do pracy do miasta w ktorym pracuje i tak juz zostalo:)  ) Rok po rozpoczęciu związku moja obecna żona wprowadziła sie do mnie i mieszkaliśmy razem potem ślub...Nie ma co ukrywać było i jest nam bardzo dobrze ze sobą, wspieramy się i szanujemy, kochamy się i uwielhbiamy przebywać ze sobą. Tylko, że problem lezy głębiej. Problemem są nasze ZUPEŁNIE różne podejścia do wielu kwestii, która doprowadziły mnie do momentu, w którym poważnie zaczynam się zastanawiać czy mimo miłości obustronnej jest dalej sens to kontynuować (czyli czy nie powinien zwyciężyć rozsądek a nie serce). Sprawy następujące: Mieszkanie, dziecko, charakter. Otóz: mieszkamy w duzym miescie w mieszkaniu, które kupili mi moi rodzice. Z latwoscia miescimy się we dwojke (60m2) jest nam tam dobrze, chociaz od jakiegos czasu slysze ile to rzeczy jest zle w tym mieszkaniu. 2 lata temu pojawił się pomysł powiększenia rodziny:)) Ja byłem przeszcześliwy bo stwierdziłem ze to dobry moment, zona rowniez no ale...plany pokrzyzowala nam Jej praca. I Okej!, pomyslalem. sytuacja sie ustabilizuje, pomyslimy, nie ma sprawy:) W zwiazku z tym zaczelismy szukac rowniez mieszkania..no i tutaj pojawił sieproblem bo nie moglismy się na nic zdecydować. Nie dlatego, ze nic nie było, ale zwsze było jakies ale i coś nam wspolnie przeszkadzało. Z czasem jednak moja zona przestala zwracac uwage na to co sie jej nie podoba (mimo, ze ewidentnie jej sie nie podobalo) i po prostu chciala kupic mieszkanie. Ja natomiast majac zamiar wydac dosc spore pieniadze (bo akurat stac nas aby zaplacic gotowka) wolalem byc zadowolony z tego co kupuje TYM BARDZIEj ze w zasadzie wszystkie moje oszczednosci ida na to mieszkanie, bo ona nie miala zadnych i z jej pensji sie utrzymujemy a moje idą na oszczednosci (model jak najbardziej dla nas okej, ona zarabia na nasze codzienne zycie a moje zarobki ida na "kupke"). Tknelo mnie to z jaka latwoscia by te pieniadze wydawała i pchala sie w kredyty..ale mowie: moze przejdzie takie podejscie i w koncu znajdziemy cos naprawde super. No niestety nie znalezlismy wiec temat odpuscilismy.  W miedzyczasie, jak zwykle, bywalo raz lepiej raz gorzej ale mimo chwilowego gorszego okresu gdzie naprawde sie klocilismy wyszlismy z tego silniejsi, lepiej sie rozumielismy i bylo ok. Sytuacja w jej pracy sie ustabilizowala no i temat dziecka moglbuy wrocic ale w sumie....kiedy pojawila sie rozmowa uslyszalem (i to jest problem) ze chcialby miec dziecko bo moglaby wziac wolne i od roboty odpoczac (koniec cytatu). No nie powoiem, troche sie zdziwilem, spytałem: No okej, ale...jakies uczucia matczyne? cokolwiek? czy poczatkowo tez sie tym kierowalas mowiac ze chces zmiec dziecko? odpowiedz: tak, bo odpoczne w domu posiedze kilka dobrych miesiecy, mam przesyt pracy. Ale jakiejs potrzeby gleboko matcyznej jak i takich uczuc nie mam. No wiec ja zaniechałem prób podejmowania tematu i po prostu mi się odechcialo. Bo według mnie jest to najdelikatniej mowiac naprawdę słaby argument. Zaniepokoiło mnie to mocno. Po jakimś czasie, kiedy ani temat dziecka ani mieszkania nie byl poruszany owe tematy pojawiły się znowu. I znowu szukała tym razem ona mieszkania, ale niestety no pewne rzecyz mi się naprawdę nie podobały, ona przymykała oko na coraz więcej "minusów". Od razu zaznaczę: pojawiła się jedna naprawde oferta ktora była swietna. ale niestety dojazd okazał się fatalny (1.2h do pracy codziennie rano i wiecsorem) wiec odpuscilem i po prostu nie podobaly mi sie te mieszkania. Kiedys spedzajac wspolnie wieczor spytałem:sluchaj a co z tym dzieckiem? Bo ja szczerze...nie czuje jakos pustki, czy potrzeby zeby dziecko było obecne...tzn nasz styl zycia mi odpowiada taki jaki jest (po prostu stwierdzilem ze skoro ona ma takie podejscie, ze mnie nadzieja "zeszła" i skupialem sie na sobie i jej). Moja Żona stwierdziła że "noooo yyyy niekoniecznie w sumioe tzn no fajnie miec takiego bobaska ale jakoś no ....fajne mamy zycie we dwojke:))) "  No wiec temat upadl na jakis czas... Potem w zasadzie pojawiał się tylko temat mieszkania no ale były to propozycje coraz gorsze.  Rozmawiajac kolejny raz o dzieciach okazało się, że mamy ZUPEŁNIE inne poglądy na wychowanie i rolę rodziny. Chodzi mi o to ze ja jestem bardzo rodzinny, ona tak bardzo..średnio. Nie osądzam!  Nie oceniam! stwierdzam fakt. Nie mówię, że ona jest gorsza/lepsza. Tak po prostu jest:) Ja bym chciał rowniez aby dziecko bylo ochrzczone, potem komunia  i bierzmowanie a potem niech samo decyduje,  natomiast moja żona, która zakomunikowała mi tydzień przed slubewm ze de fact bierzemy koscielny TYLKO bo ja miałem takie marzenia a ona jest niewierzaca (o czym nie wspominala), w ogole nie widzi naszego dziecka biorącego chrzest itd. Poza tym jak to ujela "nie bede sie bawila w jakies chrzciny komunie biale tygodnie itd" Z religią jest nieprzejednana, bo pomimo uczestniczenia w wielkanocy i wigilii, to bedac na slubach najchetniej nie szla by do kosciola w ogole. No i ostatnia roznica to podejscie do wychowanie EWENTUALNEGO dziecka. Ja uwazam, ze nalezy jak najbardziej korzystac z jakichs rad rodzicow i "dopuszczac" ich do dziecka. Jednych rodziców i drugich. Tak aby po prostu to było rodzinne przezycie, takie no...wspólne. oczywiscie wszystko w granicach zdrowego rozsądku no ale nawet... Moja zona uwaza, ze sama bedzie wiedziala co i jak, mame swoją będzie potrzebowac raptem w czasie połogu, a rodzice to jak najrzadziej niech przyjezdzaja, bo po co. KAzdy ma swoje zycie....niestety to ze nie jest rodzinna no dosc często u nas wybrzmiewa. Lubi moich rodzicow, oni ja rowniez i to bardzo, ale nie lubi tam jezdzic za bardzo bo "no ale po co, niedawno sie widzielismy bez przesady'. (Z drugiej strony jak czasem przyjada do nas a ona akurat jest w pracy to ma pretensje ze przyjechali jak byla w pracy bo chetnie by sie z nimi zobaczyla). Ale juz "mamo" i "tato" do moich się nie zwraca tylko po imieniu, czego moi nie cierpią, no ale moi tesciowie tez chcieli abym do nich po imieniu mowil...troche to mnie zdziwilo i zabolało bo ich strasznie lubie i odczuwam to samo po 2.stronie i chciałem tak do nich mowic no ale.. Podsumowując: Nie wiem czy przy takich roznicach swiatopogladu (?) i charakteru dotyczących m.in. wychowania dziecka, kwestii mieszkaniowej, charakteru (bycie rodzinnym) i postrzegania pieniędzy (wydajmy kase zebysmy mieli ieszkanie a jak nie stac nas i nic teraz nie wybierzemy no to spory kredyt musimy wziac no bo co?) uda sie cos dalej w ogole budowac. Bo mam przeczucie, że będziemy się "żreć" o wszystko a najbardziej ucierpi na tym dziecko wtedy.A ja nie chcę starac sie o dziecko majac z tylu glowy ze mojej zony glownym argumentem, bo po czsaie oczywiscie sie zreflektowała, było to, ze chce miec wolne . Dzięki za uwage i czekam na komentarze! Trzymajcie się ciepło.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozwód po 3 latach?

A coś was łączy?

3 Ostatnio edytowany przez MarekEm (2019-09-23 20:16:12)

Odp: Rozwód po 3 latach?

Oczywiscie ze tak: kochamy się, uwielbiamy razem spedzac czas, w lozku jest nam cudownier, uwielbiamy razem wyjezdzac, mamy wspolne hobby, wspolne codzienne "rytualu"..wspolnych znajomych itd itp!

4

Odp: Rozwód po 3 latach?

Nie bardzo wiem na jakich podstaw decydowaliscie sie na slub, ale zanim zdecydujesz sie na dziecko zrob sobie rachunek sumienia, wszystkie za I przeciw temu zwiazkowi

5 Ostatnio edytowany przez MarekEm (2019-09-23 20:21:10)

Odp: Rozwód po 3 latach?
12miecio12 napisał/a:

Nie bardzo wiem na jakich podstaw decydowaliscie sie na slub, ale zanim zdecydujesz sie na dziecko zrob sobie rachunek sumienia, wszystkie za I przeciw temu zwiazkowi


Najwyrazniej na wszystkich innych poza tymi, ktore teraz są koscia niezgody. Milosc przyslonila wiele rzeczy tzn najwyrazniej ja nie widzialem paru rzeczy u niej a ona u mnie...

Odp: Rozwód po 3 latach?

Witaj MarekEm.

Na początek - używaj jakichś akapitów, rób przerwy w tekście itp. bo naprawdę ciężko się czyta taki zbity ciąg tekstu...

Kolejna sprawa - Twoja historia jest naprawdę bardzo ,,oklepana" - chcę przez to powiedzieć, że takich historii jak Twoja jest naprawdę bardzo dużo tak więc głowa do góry smile

Około 1/3 małżeństw rozpada się w ciągu pierwszych 5 lat od momentu zawarcia, tak więc nic nadzwyczajnego jakbyście wzięli rozwód. Za ok. 15-20 lat rozwód będzie czymś tak pospolitym i powszechnym jak poranne wyjście do sklepu po bułki.

Mało tego, widzę po swoich znajomych, że rozpadają im się związku nawet na etapie planowania ślubu - co tu dopiero mówić o jakimś wspólnym życiu w małżeństwie przez np. 50 lat?

Jak dojdzie do rozwodu to jest duże prawdopodobieństwo, że to mieszkanie, które kupili Ci rodzicie - zagarnie żona (witamy w Polsce) smile
P.S. nawet jak nie macie dzieci to może Ciebie podać o alimenty z powodu pogorszenia się jej stanu materialnego (znowu witamy w Polsce) big_smile

Z tego co opisujesz po prostu się nie dobraliście życiowo, Ty wierzący - ona ateistka. Ty rodzinny, ona nie za bardzo - serio, jak to ma wypalić? całe życie na kompromisach, które mają strategiczne znaczenie w planowaniu wspólnego życia?

MarekEm napisał/a:

Ja bym chciał rowniez aby dziecko bylo ochrzczone, potem komunia  i bierzmowanie a potem niech samo decyduje

Jak byś się czuł gdyby w trakcie Twoich narodzin ktoś zapisałby Ciebie do jakiejś partii komunistycznej, pewnie byś się wkurzył, prawda?
Jak byś się czuł gdyby ktoś Ciebie nagle teraz ochrzcił (przymusowo) w religii Islamskiej, pewnie nie fajnie, no nie?
To czemu do cholery jasnej chcesz wybierać wiarę/religię drugiemu człowiekowi? przecież Twoje dziecko może zostanie Buddystą? dlaczego chcesz je ochrzcić w KK bez zgody tego dziecka?

Jezu co za ludzie lol

7

Odp: Rozwód po 3 latach?
MarekEm napisał/a:
12miecio12 napisał/a:

Nie bardzo wiem na jakich podstaw decydowaliscie sie na slub, ale zanim zdecydujesz sie na dziecko zrob sobie rachunek sumienia, wszystkie za I przeciw temu zwiazkowi


Najwyrazniej na wszystkich innych poza tymi, ktore teraz są koscia niezgody. Milosc przyslonila wiele rzeczy tzn najwyrazniej ja nie widzialem paru rzeczy u niej a ona u mnie...


widzisz kazdy zwiazek jest oparty na kompromisie, nie chodzi o to abyscie sobie patrzyli non stop w oczy czy pili z dziubkow, bo tak nikt nie da rady, chodzi o to abycie patrzyli w te sama strone, abyscie znalezli takie rozwiazanie rozniacych was problemow, aby oboje was bylo zadowolonych, kwestia kosciola, wychowania jest bardzo istotna, aleo ile wypracujecie oboje kompromis to bedzie wasza wygrana, znam przypadek, kiedy kobieta, po bardzo ciezko znoszonej ciazy, 6 miesiecy na lozku szpitalnym na podtrzymaniu rodzi dziecko, dziecko za pare minut umiera, okazuje sie ze mialo wade rozwojowa I nie bylo w stanie samodzielnie zyc poza organizmem matki, ta kobieta przez lata wrecz nie potrafi patrzec na dzieci, an matki z dziecmi, ale po 15 latach za namowa partnera decyduje sie na adoptowanie dziecka, I wiesz co po kliku dniach z tym dzieckiem ona mowi ze chcialaby wiecej dzieci
wiec nie oceniaj swojej zony na podstawie tego co ona mowi teraz na temat macierzynstwa, ona tego nie zaznala, nie czuje, ale przyjdzie czas I to sie w niej obudzi

8

Odp: Rozwód po 3 latach?

To mieszkanie nie jest na mnie przepisane wiec nie zgarnie;)
Co do alimentow bylbym b.zdziwiony jesli taki casus by zaiatniał.

Co do chrztu itd. Chociazby po to, ze jak zdecyduje sie wziac slub kosxielnh to nie musial nasrabiac chrztu komunii i bierzmowania  bo jest to baaaaaaaaaardzo czasochlonne. Wiem bo to przechodzila moja kolezanka i miala juz po dziurkk w nosie;)


Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Witaj MarekEm.



Na początek - używaj jakichś akapitów, rób przerwy w tekście itp. bo naprawdę ciężko się czyta taki zbity ciąg tekstu...

Kolejna sprawa - Twoja historia jest naprawdę bardzo ,,oklepana" - chcę przez to powiedzieć, że takich historii jak Twoja jest naprawdę bardzo dużo tak więc głowa do góry smile

Około 1/3 małżeństw rozpada się w ciągu pierwszych 5 lat od momentu zawarcia, tak więc nic nadzwyczajnego jakbyście wzięli rozwód. Za ok. 15-20 lat rozwód będzie czymś tak pospolitym i powszechnym jak poranne wyjście do sklepu po bułki.

Mało tego, widzę po swoich znajomych, że rozpadają im się związku nawet na etapie planowania ślubu - co tu dopiero mówić o jakimś wspólnym życiu w małżeństwie przez np. 50 lat?

Jak dojdzie do rozwodu to jest duże prawdopodobieństwo, że to mieszkanie, które kupili Ci rodzicie - zagarnie żona (witamy w Polsce) smile
P.S. nawet jak nie macie dzieci to może Ciebie podać o alimenty z powodu pogorszenia się jej stanu materialnego (znowu witamy w Polsce) big_smile

Z tego co opisujesz po prostu się nie dobraliście życiowo, Ty wierzący - ona ateistka. Ty rodzinny, ona nie za bardzo - serio, jak to ma wypalić? całe życie na kompromisach, które mają strategiczne znaczenie w planowaniu wspólnego życia?

MarekEm napisał/a:

Ja bym chciał rowniez aby dziecko bylo ochrzczone, potem komunia  i bierzmowanie a potem niech samo decyduje

Jak byś się czuł gdyby w trakcie Twoich narodzin ktoś zapisałby Ciebie do jakiejś partii komunistycznej, pewnie byś się wkurzył, prawda?
Jak byś się czuł gdyby ktoś Ciebie nagle teraz ochrzcił (przymusowo) w religii Islamskiej, pewnie nie fajnie, no nie?
To czemu do cholery jasnej chcesz wybierać wiarę/religię drugiemu człowiekowi? przecież Twoje dziecko może zostanie Buddystą? dlaczego chcesz je ochrzcić w KK bez zgody tego dziecka?

Jezu co za ludzie lol

Dzięki za te odpowiedz. Kompromis to wygrana to prawda ale cale zycie  na kompromisie?
Ok nie oceniam ale zrozum mnie:"zrobmy sobie dziecko bo jestem zmęczona pracą i chce odpoczac"
I dziesiątki twierdzen ze nie ma uczuc matczynych i wiadomo ze swoje dziecko bedzid kochac ale jakis glebszych uczuc i potrzeb nie ma.


12miecio12 napisał/a:
MarekEm napisał/a:
12miecio12 napisał/a:

Nie bardzo wiem na jakich podstaw decydowaliscie sie na slub, ale zanim zdecydujesz sie na dziecko zrob sobie rachunek sumienia, wszystkie za I przeciw temu zwiazkowi


Najwyrazniej na wszystkich innych poza tymi, ktore teraz są koscia niezgody. Milosc przyslonila wiele rzeczy tzn najwyrazniej ja nie widzialem paru rzeczy u niej a ona u mnie...


widzisz kazdy zwiazek jest oparty na kompromisie, nie chodzi o to abyscie sobie patrzyli non stop w oczy czy pili z dziubkow, bo tak nikt nie da rady, chodzi o to abycie patrzyli w te sama strone, abyscie znalezli takie rozwiazanie rozniacych was problemow, aby oboje was bylo zadowolonych, kwestia kosciola, wychowania jest bardzo istotna, aleo ile wypracujecie oboje kompromis to bedzie wasza wygrana, znam przypadek, kiedy kobieta, po bardzo ciezko znoszonej ciazy, 6 miesiecy na lozku szpitalnym na podtrzymaniu rodzi dziecko, dziecko za pare minut umiera, okazuje sie ze mialo wade rozwojowa I nie bylo w stanie samodzielnie zyc poza organizmem matki, ta kobieta przez lata wrecz nie potrafi patrzec na dzieci, an matki z dziecmi, ale po 15 latach za namowa partnera decyduje sie na adoptowanie dziecka, I wiesz co po kliku dniach z tym dzieckiem ona mowi ze chcialaby wiecej dzieci
wiec nie oceniaj swojej zony na podstawie tego co ona mowi teraz na temat macierzynstwa, ona tego nie zaznala, nie czuje, ale przyjdzie czas I to sie w niej obudzi

9

Odp: Rozwód po 3 latach?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Z tego co opisujesz po prostu się nie dobraliście życiowo, Ty wierzący - ona ateistka. Ty rodzinny, ona nie za bardzo - serio, jak to ma wypalić? całe życie na kompromisach, które mają strategiczne znaczenie w planowaniu wspólnego życia?

MarekEm napisał/a:

Ja bym chciał rowniez aby dziecko bylo ochrzczone, potem komunia  i bierzmowanie a potem niech samo decyduje

Jak byś się czuł gdyby w trakcie Twoich narodzin ktoś zapisałby Ciebie do jakiejś partii komunistycznej, pewnie byś się wkurzył, prawda?
Jak byś się czuł gdyby ktoś Ciebie nagle teraz ochrzcił (przymusowo) w religii Islamskiej, pewnie nie fajnie, no nie?
To czemu do cholery jasnej chcesz wybierać wiarę/religię drugiemu człowiekowi? przecież Twoje dziecko może zostanie Buddystą? dlaczego chcesz je ochrzcić w KK bez zgody tego dziecka?

Jezu co za ludzie lol

Ty tak na serio pytasz czy sobie jaja robisz?

10

Odp: Rozwód po 3 latach?

skoro nie widzisz szans na kompromis w tym zwiazku to jedyna opcja dla ciebie to rozwod, bo nie ma nic posredniego, albo decydujemy sie na partnera z jego wadami I zaletami, albo nic z tego. Wiem ze masa ludzi traci zycie na szukanie idealu, ale ja mam swoje lata I powiem ci jedno, kazdy ma jakies swoje wady I zalety, I albo chcemy z tymi wadami I zaletami zyc, albo nie ma zwiazku, nic nigdy nie jest na 100% dopasowane

Odp: Rozwód po 3 latach?

Osobiście uważam, że chrzczenie dziecka (w jakiejkolwiek religii) bez jego świadomej zgody powinno być kwalifikowane jako przestępstwo.

12

Odp: Rozwód po 3 latach?

Sorry stary za to co napiszę, bo jakaś tam solidarność plemników powinna być, ale jakbym był kobietą, to juz po przeczytaniu twojego pierwszego postu zapragnąłbym rozwodu:) Taki harcerz z kijem w ... no wiadomo gdzie. Az dziwię się, ze nie napisałeś, ze zawiodła cie tym, ze nie stoi na bacznosc jak przechodzisz.

13

Odp: Rozwód po 3 latach?

Tak to prawda- nikt nie jest idealny. I na kompromisy isc trzeba. Tyle, ze to sa kompromisy w kwestiach fundamentalnych tzn albo ja rezygnuje z dziecka (bo nie wyobrazam sobie starania się o dziecko jako powód do odpoczynku, ograniczania kontaktu dziecka z naszymi rodzicsmi itd) albo ona z mieszkania (ktore niesamowicie mocno chce ale nie moge kupic czegoa co mi sie nie podoba..:)) ).

No albo decyduje sie na dziecko, czyli i na mieszkanie czyli i na to co pisalem wyzej i w ten sposob Zona dostaje wszystko a ja...?

Obawiam się ze rezygnujac z dziecka z mojej strony, ona na mieszkanie będzie naciskac mimo wszystko, bo chce bo chce miec swoje em itd itp. Nie widzsc jedniczesnie mojego kompromisu.


Why? Przyklad: ona bardzo chce kota. Ale to strasznie. Ja NIE MOGE miec bo mam alergie. Od xlat. I odczulanie nic nie dało. Ale pomyslalem, ze moze jak na probe wezmiemy kotka i zaczns dluzej przebywac z nim blisko to moze mi minie?albo organizm okiełzna alergie z uwagi na ciagly kontakt.poza tym nie przepadam za kotami ale dla niej bylem gotow sie do nich przekonac. Zaproponowalem jej takie rozwiazanie i byla przeszczesliwa;) bo bedzieMY mieli kota i MY bedziemy sie z nim bawic its itp. My specjalnie napisalem wielka literą.

w zwiazku z tym ja powiedzialem ze moze i psa sobie kupimy (jestem mega psiarzem i bym b.chcial). Co uslyszalem? Ale to Ty sobie kupujesz. Ja nie bede sie nim zajmowac karmic i wychodzic.(miala kiedys psa, lubi psy ale nie chce jiz miec). Moge go poglaskac chwike sie pobawic ale to tyle. Takze o.





12miecio12 napisał/a:

skoro nie widzisz szans na kompromis w tym zwiazku to jedyna opcja dla ciebie to rozwod, bo nie ma nic posredniego, albo decydujemy sie na partnera z jego wadami I zaletami, albo nic z tego. Wiem ze masa ludzi traci zycie na szukanie idealu, ale ja mam swoje lata I powiem ci jedno, kazdy ma jakies swoje wady I zalety, I albo chcemy z tymi wadami I zaletami zyc, albo nie ma zwiazku, nic nigdy nie jest na 100% dopasowane

14

Odp: Rozwód po 3 latach?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Osobiście uważam, że chrzczenie dziecka (w jakiejkolwiek religii) bez jego świadomej zgody powinno być kwalifikowane jako przestępstwo.

Czyli sobie robisz jaja ale coś tam odpiszę...
Kiedy według Ciebie dziecko jest zdolne do świadomej decyzji, w jakim wieku?
To rodzic decyduje za dziecko do okresu jego pełnoletności co i jak.
A jeśli za każdym razem mielibyśmy czekać na jego "świadomą" decyzję to jakiego języka mielibyśmy go uczyć? a jeśli on nie chce mówić po polsku? a imię? jakie mu nadać? a jeśli on chciał inne? a jeśli on nie chciał urodzić się w tej rodzinie, kontynencie, planecie itd.
Wiesz już co chce powiedzieć?

15

Odp: Rozwód po 3 latach?

To samo mialem napisac a propos "swiadomosck dziecka"

maku2 napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Osobiście uważam, że chrzczenie dziecka (w jakiejkolwiek religii) bez jego świadomej zgody powinno być kwalifikowane jako przestępstwo.

Czyli sobie robisz jaja ale coś tam odpiszę...
Kiedy według Ciebie dziecko jest zdolne do świadomej decyzji, w jakim wieku?
To rodzic decyduje za dziecko do okresu jego pełnoletności co i jak.
A jeśli za każdym razem mielibyśmy czekać na jego "świadomą" decyzję to jakiego języka mielibyśmy go uczyć? a jeśli on nie chce mówić po polsku? a imię? jakie mu nadać? a jeśli on chciał inne? a jeśli on nie chciał urodzić się w tej rodzinie, kontynencie, planecie itd.
Wiesz już co chce powiedzieć?

Odp: Rozwód po 3 latach?

Wiem co chcesz ,,powiedzieć"

Takie rzeczy jak religia czy przynależność do konkretnej partii politycznej powinno się wybierać indywidualnie po ukończeniu 18 roku życia.

Przypisywanie dziecka do jakiejkolwiek religii/wiary moim zdaniem jest po prostu chore.

Dziecka nie powinno się chrzcić, samo sobie wybierze drogę jak już będzie dorosłe.

Co do języka i imienia to można w każdej chwili zmienić. Programowania Katolickiego ludzie nie potrafią się pozbyć nawet po 20 latach.

17

Odp: Rozwód po 3 latach?

no sorry ale jakos nie rozumiem skąd taka opinia...ale oczywiście każda opinia jest cenna.


BEKAśmiechu napisał/a:

Sorry stary za to co napiszę, bo jakaś tam solidarność plemników powinna być, ale jakbym był kobietą, to juz po przeczytaniu twojego pierwszego postu zapragnąłbym rozwodu:) Taki harcerz z kijem w ... no wiadomo gdzie. Az dziwię się, ze nie napisałeś, ze zawiodła cie tym, ze nie stoi na bacznosc jak przechodzisz.

18

Odp: Rozwód po 3 latach?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Wiem co chcesz ,,powiedzieć"

Takie rzeczy jak religia czy przynależność do konkretnej partii politycznej powinno się wybierać indywidualnie po ukończeniu 18 roku życia.

Przypisywanie dziecka do jakiejkolwiek religii/wiary moim zdaniem jest po prostu chore.

Dziecka nie powinno się chrzcić, samo sobie wybierze drogę jak już będzie dorosłe.

Co do języka i imienia to można w każdej chwili zmienić. Programowania Katolickiego ludzie nie potrafią się pozbyć nawet po 20 latach.

Przed ukończeniem 18 roku życia nie możesz należeć do żadnej partii.
Czyli uważasz że gdy są święta to dziecko należy...zamykać w piwnicy, zorganizować zastępczy dom opieki czy coś w tym stylu? No bo jak tak będzie siedział przy np. wigilijnym stole to się może źle "zaprogramować".
Jak ukończy 18 rok życia to tak samo jak z językiem, imieniem może zmienić religię wiesz apostazja i na dodatek w tej religii nikt mu głowy nie utnie.

19

Odp: Rozwód po 3 latach?

Po pierwsze:
"Ja natomiast majac zamiar wydac dosc spore pieniadze (bo akurat stac nas aby zaplacic gotowka) wolalem byc zadowolony z tego co kupuje TYM BARDZIEj ze w zasadzie wszystkie moje oszczednosci ida na to mieszkanie, bo ona nie miala zadnych i z jej pensji sie utrzymujemy a moje idą na oszczednosci (model jak najbardziej dla nas okej, ona zarabia na nasze codzienne zycie a moje zarobki ida na "kupke")."
No łaskawca! Moje pieniądze, ona nie ma żadnych oszczędności. Jak ma mieć kasę, skoro swoją wydaje na życie? Poza tym w małżeństwie nie ma "moje", wieć ona ma takie samo prawo decydować o oszczędnościach.
Po drugie:
"kiedy pojawila sie rozmowa uslyszalem (i to jest problem) ze chcialby miec dziecko bo moglaby wziac wolne i od roboty odpoczac (koniec cytatu)."
To jest problem? Serio? Jakie ma mieć matczyne uczucia, skoro nawet w ciąży nie jest?
Po trzecie:
"Ja uwazam, ze nalezy jak najbardziej korzystac z jakichs rad rodzicow i "dopuszczac" ich do dziecka."
Facet jesteś, czy wydmuszka?
Po czwarte:
"Ale juz "mamo" i "tato" do moich się nie zwraca tylko po imieniu, czego moi nie cierpią,"
Ważniejsze chyba od tego co twoi rodzice chcą, jest to czy twoja zona chce do nich mówić "mamo" czy "tato".

Ja widzę to tak, ze (moze aie myle) jestes jedynakiem, ktory jak to czesto bywa jeat maminsynkiem, ktory musi wszystko konsultowac z rodzicami. Te "twoje" niby marzenia o chrzcie, komunii itp to są raczej projekcje twoich rodziców. Chciałbyś, zeby bylo pod twoje dyktando: mieszkanie (bo moja kasa), dziecko (bo ja chce z bardziej szlachetnych pobudek), "mamo", "tato" (bo oni nie cierpią po imieniu), chrzest (bo to moje marzenie). Życzę twojej żonie, zebys zdecydował o szybkim rozwodzie, ona odetchnie, a ty razem z rodzicami będziesz poklepywał sie po plecach, liczył zaoszczędzoną kasę i szukał frajerki z macicą do urobienia.

20 Ostatnio edytowany przez MarekEm (2019-09-23 22:20:05)

Odp: Rozwód po 3 latach?
BEKAśmiechu napisał/a:

Po pierwsze:
"Ja natomiast majac zamiar wydac dosc spore pieniadze (bo akurat stac nas aby zaplacic gotowka) wolalem byc zadowolony z tego co kupuje TYM BARDZIEj ze w zasadzie wszystkie moje oszczednosci ida na to mieszkanie, bo ona nie miala zadnych i z jej pensji sie utrzymujemy a moje idą na oszczednosci (model jak najbardziej dla nas okej, ona zarabia na nasze codzienne zycie a moje zarobki ida na "kupke")."
No łaskawca! Moje pieniądze, ona nie ma żadnych oszczędności. Jak ma mieć kasę, skoro swoją wydaje na życie? Poza tym w małżeństwie nie ma "moje", wieć ona ma takie samo prawo decydować o oszczędnościach.

jak widzisz, napisałem że dla mnie taka sytuacja jest OK....

Po drugie:
"kiedy pojawila sie rozmowa uslyszalem (i to jest problem) ze chcialby miec dziecko bo moglaby wziac wolne i od roboty odpoczac (koniec cytatu)."
To jest problem? Serio? Jakie ma mieć matczyne uczucia, skoro nawet w ciąży nie jest?

Jest problem. Co innego jakby powiedziąła słuchaj chyba już czas zebysmy mieli razem dziecko, jest nam dobrze co Ty na to itd itp. A nie słuchaj, ja bym chciała dziecko bo jestem zmeczona robotą i w ten sposób sobie odpoczne. Tak wiem, jest to pewna romantyczno emocjonalna wizja, ale uważam ze lepsza taka, niz przedmiotowe podejscie do zagadnienia.

Po trzecie:
"Ja uwazam, ze nalezy jak najbardziej korzystac z jakichs rad rodzicow i "dopuszczac" ich do dziecka."
Facet jesteś, czy wydmuszka?

No przepraszam bardzo ale chyba lepiej skorzystać z rad rodziców? Którzy WYCHOWALI już dzieciaki, mają to za sobą i mogą pomoc a nie zaszkodzić? I ich odwiedziny u małego/małej powinny być cyzmś normalnym a nie wyjątkiem?

Po czwarte:
"Ale juz "mamo" i "tato" do moich się nie zwraca tylko po imieniu, czego moi nie cierpią,"
Ważniejsze chyba od tego co twoi rodzice chcą, jest to czy twoja zona chce do nich mówić "mamo" czy "tato".

Wszystko fajnie, ale jeśli ktoś nie jest osobą rodzinną i mówi Ci (kiedy jest średnio) że moi rodzice to nie jest jej rodzina, a kiedy jest dobrze że "przeciez jestesmy jendą rodziną"...no to chyba cos jest nie tak. Poza tym nie uwazasz, ze zwracanie sie po imieniu jest troche nie na miejscu?

Ja widzę to tak, ze (moze aie myle) jestes jedynakiem, ktory jak to czesto bywa jeat maminsynkiem, ktory musi wszystko konsultowac z rodzicami. Te "twoje" niby marzenia o chrzcie, komunii itp to są raczej projekcje twoich rodziców. Chciałbyś, zeby bylo pod twoje dyktando: mieszkanie (bo moja kasa), dziecko (bo ja chce z bardziej szlachetnych pobudek), "mamo", "tato" (bo oni nie cierpią po imieniu), chrzest (bo to moje marzenie). Życzę twojej żonie, zebys zdecydował o szybkim rozwodzie, ona odetchnie, a ty razem z rodzicami będziesz poklepywał sie po plecach, liczył zaoszczędzoną kasę i szukał frajerki z macicą do urobienia.

Akurat te moje marzenia, jak to nazwałaś, są moimi marzeniami, które ja mam. Nikt mi nich nie wpajał. mam na tyle rozwiniętą inteligencję emocjonalną i ukształtowany pogląd na świat, żeby móc mieć własne marzenia i chcieć je realizować. Co do mieszkania: nie kupie czegos, co mi się nie podoba. Jeśli tego nie rozumiesz i uważasz, ze powinienem jednak zrobić jak Ona chce i wydac pieniadze na cos, do czego nie jestem przekonany, no to chyba wielu rzecyz nie rozumiesz. Uwaga bo ty wywaliłabyś pareset tysięcy na coś, co Ci się nie podoba. Już to widzę!!! Co do zwrazanie się do rodzicow sorry ale zwracanie sie po imieniu to troche brak szacunku, albo conajmniej nie na miejsuc no sorry.

Owszem jestem jedynakiem ale do twojej wizji mi baaaaaaaaaaaaardzo daleko. A ja widzę Ciebie tak, ze jestes osobą, która nie jest skłonna do kompromisów i stawia na swoim. Ma być tak i koniec. Rodzice dla Ciebie nie odgrywają ważnej roli w życiu, jesteś do bólu pragmatyczna, nie ma w Tobie zbyt wiele głębszych doznań i emocji i na wszystko patrzysz czarno biało.

21

Odp: Rozwód po 3 latach?

W zasadzie wszystko potwierdziłeś... trochę mi żal twojej żony. Oby jednak nie zdecydowała się na dziecko.

22

Odp: Rozwód po 3 latach?

Tak jak i Ty. I tez mi zal.

BEKAśmiechu napisał/a:

W zasadzie wszystko potwierdziłeś... trochę mi żal twojej żony. Oby jednak nie zdecydowała się na dziecko.

23

Odp: Rozwód po 3 latach?

Rozmawiałeś z żoną o swoich wątpliwościach i przemyśleniach?

24

Odp: Rozwód po 3 latach?

Na dniach porozmawiam ponownie. Tym razem, bo wczesniej odpuszczalem co by nie zaogniac sytuacji, nie dam sie zbyc stwierdzeniami typu: widziales jaka jestem i teraz to odkryles dopiero? Albo w odpowiedzi an moje argumenty o bezsensownosci kupowania mieszkania ktore nie do konca sie nam podoba: no to chyba bedziesz tutaj mieszkał sam. I byl koniec rozmowy z jej strony;)

Ale poza tym wielokrotnie to sygnalizowalem ale zdawala sie albo bagatelizowac albo mocno oponowała.

maku2 napisał/a:

Rozmawiałeś z żoną o swoich wątpliwościach i przemyśleniach?

25

Odp: Rozwód po 3 latach?

Gdybym miała wizję uodzenia dziecka i częstych odwiedzin rodziców i dziadków to chyba wylądowała bym w psychiatryku, dziecko jest rodziców i to oni mają się nim zająć i wychowywać a radzić się można pielęgniarki, pediatry nie koniecznie mamy czy teściowej. Do teściowej nigdy nie powiedziałam mamo, mamę mam jedna mi wystarczy na szczęście szybko dało się przyjść na mówienie per babcia. Jej pieniądze na życie Twoje na kupke - strasznie sobie dzieczyna zrobiła Kuku I powinna wspoldecydowac o kupnie mieszkania w połowie a nie ze Ty nie kupisz i już. Kościelny bo Ty chciałeś - szkoda, uległa kobieta Ci się trafiła kiedyś w razie rozwodu może żałować. Obrządki typu chrzest komunia można załatwić tak że ona będzie się czuła zaproszona a Ty ogarniesz ksiądz, spotkania i uroczystość bo Ty tego chcesz nie widzę problemu. Szkoda że takich podstaw nie omowiliscie przed ślubem.

26

Odp: Rozwód po 3 latach?

Rozumiem ze w ogole nie radzilas sie rodzicow po urodzeniu dziecka?
Decyzja o podziale kasy byla jej decyzja. Nie moją. Ozywiscie ze decyzja k kupnie mieszkania jest wspolna ale jakby maz chcial kupic mieszkanie ktore Tobie sie nie podoba to bylabys chetna gotowa do wydania wsyzstkich pieniedzy? Serio? Nie mam problemu z tym ze te pieniadze sa wspolne, widac zle zrozumialas co napisalem. Poza tym zrozum tez: w momencie kiedy kupimy mieszkanie i wezmiemy kredyt, to patrzac na obecne zarobki i koszty miesieczne cala jej pensja idzie na "oplaty" i na moich barkach jest utrzymanie calej rodziny. A niestety mam prace z bardzo niestala wysokoscia dochodow co miesiac. Ale o zebranie wiekszej kwoty zona nie chce slyszec.

terazszczesliwa napisał/a:

Gdybym miała wizję uodzenia dziecka i częstych odwiedzin rodziców i dziadków to chyba wylądowała bym w psychiatryku, dziecko jest rodziców i to oni mają się nim zająć i wychowywać a radzić się można pielęgniarki, pediatry nie koniecznie mamy czy teściowej. Do teściowej nigdy nie powiedziałam mamo, mamę mam jedna mi wystarczy na szczęście szybko dało się przyjść na mówienie per babcia. Jej pieniądze na życie Twoje na kupke - strasznie sobie dzieczyna zrobiła Kuku I powinna wspoldecydowac o kupnie mieszkania w połowie a nie ze Ty nie kupisz i już. Kościelny bo Ty chciałeś - szkoda, uległa kobieta Ci się trafiła kiedyś w razie rozwodu może żałować. Obrządki typu chrzest komunia można załatwić tak że ona będzie się czuła zaproszona a Ty ogarniesz ksiądz, spotkania i uroczystość bo Ty tego chcesz nie widzę problemu. Szkoda że takich podstaw nie omowiliscie przed ślubem.

27

Odp: Rozwód po 3 latach?

To może warto ustabilizowac zarobki i je podnieść w tej sytuacji? Szukanie mieszkania w Waszym przypadku z tego co piszesz to trochę jak z tymi uczuciami macierzyńskimi - zawracanie głowy i robienie halo o coś czego nie ma. Nie radziłam się, rodzice i teściowie miaszkaja daleko a w kraju w którym my mieszkamy dzieci wychowuje się innymi metodami pytałam ludzi stąd bo ten system mi się podoba.

28

Odp: Rozwód po 3 latach?

Nie do mnie to mowic...

terazszczesliwa napisał/a:

To może warto ustabilizowac zarobki i je podnieść w tej sytuacji? Szukanie mieszkania w Waszym przypadku z tego co piszesz to trochę jak z tymi uczuciami macierzyńskimi - zawracanie głowy i robienie halo o coś czego nie ma. Nie radziłam się, rodzice i teściowie miaszkaja daleko a w kraju w którym my mieszkamy dzieci wychowuje się innymi metodami pytałam ludzi stąd bo ten system mi się podoba.

29

Odp: Rozwód po 3 latach?
terazszczesliwa napisał/a:

To może warto ustabilizowac zarobki i je podnieść w tej sytuacji? Szukanie mieszkania w Waszym przypadku z tego co piszesz to trochę jak z tymi uczuciami macierzyńskimi - zawracanie głowy i robienie halo o coś czego nie ma. Nie radziłam się, rodzice i teściowie miaszkaja daleko a w kraju w którym my mieszkamy dzieci wychowuje się innymi metodami pytałam ludzi stąd bo ten system mi się podoba.

Czyli jednak kogoś się radziłaś, nie wiem tylko dlaczego tak się obruszasz że autor chciał się radzić matek/rodziców.
I autorze co was tak pili zakup mieszkania, macie 60m to nie mało na dzień dobry.

30

Odp: Rozwód po 3 latach?

maku2 mnie nie pili...wlasnie o to chodzi ze mnie nienpili.
Zony glowny argument (zanim byla mowa o dziecku..a nawet po i tak argument pozostal ten sam): bo chce miec wlasne EM i moc aranzowac jak chce. I tyle.



maku2 napisał/a:
terazszczesliwa napisał/a:

To może warto ustabilizowac zarobki i je podnieść w tej sytuacji? Szukanie mieszkania w Waszym przypadku z tego co piszesz to trochę jak z tymi uczuciami macierzyńskimi - zawracanie głowy i robienie halo o coś czego nie ma. Nie radziłam się, rodzice i teściowie miaszkaja daleko a w kraju w którym my mieszkamy dzieci wychowuje się innymi metodami pytałam ludzi stąd bo ten system mi się podoba.

Czyli jednak kogoś się radziłaś, nie wiem tylko dlaczego tak się obruszasz że autor chciał się radzić matek/rodziców.
I autorze co was tak pili zakup mieszkania, macie 60m to nie mało na dzień dobry.

31

Odp: Rozwód po 3 latach?

Czyli na te ważne tematy się rozmijacie ale na pierdoły się zgadzacie. Bez poważnej rozmowy luuuub terapii będzie lipa i na razie nic nie kupujcie bo...ciężko potem podzielić.

32

Odp: Rozwód po 3 latach?

Tez tak mi sie wydaje...

maku2 napisał/a:

Czyli na te ważne tematy się rozmijacie ale na pierdoły się zgadzacie. Bez poważnej rozmowy luuuub terapii będzie lipa i na razie nic nie kupujcie bo...ciężko potem podzielić.

33

Odp: Rozwód po 3 latach?

W zasadzie to Ci się już chyba w Twojej Żonie nic nie podoba szukasz argumentów na rozwód. Wiesz co miałam podobną sytuację tyle,że urodziłam Dzieci i rodzina Ex stosująca przemoc psychiczna.Napisałabym Twojej żonie wiej, będzie Ci lepiej. Swoją nachalnością rozwalasz to małżeństwo.Ma być jak chcesz.Ja jestem rodzinna ale nie chciałam pomocy bo uważam,że na tym polega samodzielność,odpowiedzialność i dorosłość.Jeśli ludzie chcą korzystać z rad to ok ale jeśli nie chcą to mają do tego prawo tym bardziej że czasy się zmieniają więc Twoja Rodzina jest z radami przy pieluchach tetrowych,mleku w proszku,usuniętych kręgosłupach zamiast kolki.Ja też uważałam że od radzenia to mam lekarzy.Jeśli ktoś chce to może korzystać z doświadczeń innych ale nie musi.Współczuję jej również z mieszkaniem i też rozumiem bo chciałam być na swoim a nie cudzym i cieszyć się z urządzania ale ciekawe że na tyle mieszkań Tobie akurat nic się nie podoba no ciekawe.Znam również sporo kobiet które nie paliły się do posiadania Dzieci teraz są szczęśliwymi matkami.Ja też tak miałam.Znam też kobiety które uznały że właśnie nadszedł czas na macierzyństwo i odpoczynek od pracy i również są kochającym matkami.Nie każda kobieta na widok Bąbelka sika w majtki.Na macierzyństwo przychodzi czas.Biedna ta Twoja Żona!!!

34

Odp: Rozwód po 3 latach?
Chio napisał/a:

W zasadzie to Ci się już chyba w Twojej Żonie nic nie podoba szukasz argumentów na rozwód. Wiesz co miałam podobną sytuację tyle,że urodziłam Dzieci i rodzina Ex stosująca przemoc psychiczna.Napisałabym Twojej żonie wiej, będzie Ci lepiej. Swoją nachalnością rozwalasz to małżeństwo.Ma być jak chcesz.Ja jestem rodzinna ale nie chciałam pomocy bo uważam,że na tym polega samodzielność,odpowiedzialność i dorosłość.Jeśli ludzie chcą korzystać z rad to ok ale jeśli nie chcą to mają do tego prawo tym bardziej że czasy się zmieniają więc Twoja Rodzina jest z radami przy pieluchach tetrowych,mleku w proszku,usuniętych kręgosłupach zamiast kolki.Ja też uważałam że od radzenia to mam lekarzy.Jeśli ktoś chce to może korzystać z doświadczeń innych ale nie musi.Współczuję jej również z mieszkaniem i też rozumiem bo chciałam być na swoim a nie cudzym i cieszyć się z urządzania ale ciekawe że na tyle mieszkań Tobie akurat nic się nie podoba no ciekawe.Znam również sporo kobiet które nie paliły się do posiadania Dzieci teraz są szczęśliwymi matkami.Ja też tak miałam.Znam też kobiety które uznały że właśnie nadszedł czas na macierzyństwo i odpoczynek od pracy i również są kochającym matkami.Nie każda kobieta na widok Bąbelka sika w majtki.Na macierzyństwo przychodzi czas.Biedna ta Twoja Żona!!!

Myslalem, ze przesadzilem w swoim osądzie, ale jednak nie jestem jedyny. Moim zdaniem Marek to straszny facet i okropny mąż - rozwód będzie dla niej wygraną w totka.

35

Odp: Rozwód po 3 latach?

MarkuEm.... Twoja sytuacja w jakiej się znalazłeś jest mi bliska bo dobrze Ciebie rozumiem.
Niestety należy sobie to szczerze powiedzieć - rozmijacie się w życiowych kwestiach.
A te kwestie są ważne bo wpływają na całe życie.

I teraz zadam Ci kilka pytań, nie musisz tutaj odpowiadać, wystarczy że zastanowisz się nad tym sam.
Mówisz, że kochasz swoją swoją żonę. A jednocześnie padło hasło rozwód.
Czy jesteś w stanie całą swoją wyobraźnią ogarnąć sytuację że oto pewnego dnia wracasz do domu i jej już nie ma ?
Że już nigdy jej nie będzie ? Że skończą się Wasze codzienne rytuały ? Że wykluczasz ją ze swojego życia ?
Jesteś w stanie ? Żyć bez niej ? wyobrażasz sobie to życie ?

Pamiętaj że rozwód to jest ostateczność. Kiedy po wielu, wielu próbach życie we dwoje staje się męczarnią.
Jeżeli ta miłość jest prawdziwa to znajdziecie sposób aby wszystko pokonać.

Bardzo szkoda że takich kwestii jak mieszkanie, dzieci, rodzina nie omówiliście przed ślubem, można zatem śmiało powiedzieć że decyzję o ślubie podjęliście nieodpowiedzialnie i byliście oboje niedojrzali do tego etapu w życiu.

I wiesz, ja rozumiem Twoje rozgoryczenie i rozczarowanie. Bo wiązałeś się ze swoją żoną mając pewne oczekiwania.
Ja też mam takie potrzeby rodzinne jak ty, chcę żeby rodzina była blisko i uczestniczyła w życiu bo ... to jest tylko na chwilę. Za jakiś czas tych rodziców już zabraknie, naturalna kolej rzeczy i będzie tylko żal że nie korzystało się z tego póki jeszcze żyją i są.
Tak - najważniejszy jest mąż/żona i należy mieć własne zdanie, nie dać sobie wchodzić na głowę i podejść do wszystkiego z rozsądkiem. Nikt nie mówi o tym że każdego popołudnia macie spotykać się na kawki i wszystkie weekendy spędzać razem.
Ale to miłe choć raz w miesiącu spotkać się i pobyć razem jak rodzina. Ja też tak mam i rozumiem.

Jeżeli chodzi o chęć posiadania dziecka - no ewidentnie Twoja żona nie dojrzała do tego.
I nie ma jej co do tego zmuszać. Chociaż sądzę że gdyby dziecko się pojawiło, żona by zwariowała na jego punkcie ale nic na siłę.
W ogóle mam wrażenie że podejście żony jest jeszcze bardzo niedojrzałe. W wielu kwestiach.
Ona raczej nie mysli kategorią My tylko bardziej kategorią JA lub TY.

Jak dojść do porozumienia ? No macie ciężki kawałek chleba przed sobą ale dopóki działacie RAZEM - to jeszcze wiele można.
Gorzej jak oboje odpuścicie to zaraz nie będzie już czego zbierać.
Musicie usiąść i naprawdę szczerze przegadać wszystkie te sporne kwestie.
Ty nie zmuszaj żony do niczego. Jeżeli ona nie chce do teściów mówić mamo tato - uszanuj to, nie każdego na to stać.
Omówcie jak mają wyglądać wasze rodzinne stosunki, wierz mi to naprawdę da się dograć tylko z jednej i drugiej strony trzeba trochę zrozumienia i poświęcenia.

Sprawa mieszkania - ustalcie czego oczekujecie. jak chcecie żeby wyglądało to mieszkanie, jakie są ważne kwestie dla was i wypracujcie ten kompromis.

I tak z każdym jednym tematem - szczerze krok po kroku.
Tutaj nie ma się co upierać na swoim, Ty też musisz zrozumieć że nie można żony do wszystkiego zmuszać, narzucać jej swoje poglądy i oczekiwać że ona to wszystko spełni. Akceptuj żonę taką jaka jest, dawaj jej wskazówki, spróbuj nakierować delikatnie ....

Jeżeli to nie przyniesie efektu - myślałeś o terapii małżeńskiej ? mediacje ?
Tyle jest dziś tych możliwości, środków... dlaczego by nie skorzystać ? Czy to zaraz rozwód jest konieczny ? Zdajesz sobie co to jest rozwód ?
Jak on wpływa na całe dalsze życie ? to nie jest ucięcie linki pomiędzy wami.

Pamiętaj jeszcze o jednym, nie ma ludzi idealnych, Ty nie jesteś idealny i zona też nie jest. Żona nie spełni 100% Twoich oczekiwać a ty jej.
Zwiążesz się z kimś innym i to nie oznacza że będzie lepiej bo każdy ma wady i w małżeństwie trzeba poświęceń.
A żona też musi zrozumieć że masz względem niej jakieś oczekiwania i dążyć do tego aby żyło się Tobie z nią po prostu dobrze.

Życzę Wam wszystkiego dobrego.
Tam  gdzie jest miłość nie ma myśli o rozwodzie. Rozwód to ostateczność kiedy nie ma już nic.

36

Odp: Rozwód po 3 latach?

Ło matko, ledwo ślub i już myśli o rozwodzie bo żona mamo i tato do teściów nie mówi;)

Kasa jest wasza WSPÓLNA! No chyba, że macie rozdzielność.
Strasznie niedojrzały z ciebie facet. Patrzysz kompletnie w złą stronę.

Nie znasz życia i kobiet. Czy żona jest świadoma co ci się roi w głowie?

A co do alimentów na ex żonę to nie jest taki kosmos, szczególnie jak jest przemoc psychiczna np. wspólne pieniądze nazywane są moje, dyskryminowanie czyiś poglądów. Jesteś dinozaurem, wystaw głowę ze swojej pieczary, świat się zmienił.

37 Ostatnio edytowany przez terazszczesliwa (2019-09-24 08:38:19)

Odp: Rozwód po 3 latach?
sathi_83 napisał/a:

MarkuEm.... Twoja sytuacja w jakiej się znalazłeś jest mi bliska bo dobrze Ciebie rozumiem.
Niestety należy sobie to szczerze powiedzieć - rozmijacie się w życiowych kwestiach.
A te kwestie są ważne bo wpływają na całe życie.

I teraz zadam Ci kilka pytań, nie musisz tutaj odpowiadać, wystarczy że zastanowisz się nad tym sam.
Mówisz, że kochasz swoją swoją żonę. A jednocześnie padło hasło rozwód.
Czy jesteś w stanie całą swoją wyobraźnią ogarnąć sytuację że oto pewnego dnia wracasz do domu i jej już nie ma ?
Że już nigdy jej nie będzie ? Że skończą się Wasze codzienne rytuały ? Że wykluczasz ją ze swojego życia ?
Jesteś w stanie ? Żyć bez niej ? wyobrażasz sobie to życie ?

Pamiętaj że rozwód to jest ostateczność. Kiedy po wielu, wielu próbach życie we dwoje staje się męczarnią.
Jeżeli ta miłość jest prawdziwa to znajdziecie sposób aby wszystko pokonać.

Bardzo szkoda że takich kwestii jak mieszkanie, dzieci, rodzina nie omówiliście przed ślubem, można zatem śmiało powiedzieć że decyzję o ślubie podjęliście nieodpowiedzialnie i byliście oboje niedojrzali do tego etapu w życiu.

I wiesz, ja rozumiem Twoje rozgoryczenie i rozczarowanie. Bo wiązałeś się ze swoją żoną mając pewne oczekiwania.
Ja też mam takie potrzeby rodzinne jak ty, chcę żeby rodzina była blisko i uczestniczyła w życiu bo ... to jest tylko na chwilę. Za jakiś czas tych rodziców już zabraknie, naturalna kolej rzeczy i będzie tylko żal że nie korzystało się z tego póki jeszcze żyją i są.
Tak - najważniejszy jest mąż/żona i należy mieć własne zdanie, nie dać sobie wchodzić na głowę i podejść do wszystkiego z rozsądkiem. Nikt nie mówi o tym że każdego popołudnia macie spotykać się na kawki i wszystkie weekendy spędzać razem.
Ale to miłe choć raz w miesiącu spotkać się i pobyć razem jak rodzina. Ja też tak mam i rozumiem.

Jeżeli chodzi o chęć posiadania dziecka - no ewidentnie Twoja żona nie dojrzała do tego.
I nie ma jej co do tego zmuszać. Chociaż sądzę że gdyby dziecko się pojawiło, żona by zwariowała na jego punkcie ale nic na siłę.
W ogóle mam wrażenie że podejście żony jest jeszcze bardzo niedojrzałe. W wielu kwestiach.
Ona raczej nie mysli kategorią My tylko bardziej kategorią JA lub TY.

Jak dojść do porozumienia ? No macie ciężki kawałek chleba przed sobą ale dopóki działacie RAZEM - to jeszcze wiele można.
Gorzej jak oboje odpuścicie to zaraz nie będzie już czego zbierać.
Musicie usiąść i naprawdę szczerze przegadać wszystkie te sporne kwestie.
Ty nie zmuszaj żony do niczego. Jeżeli ona nie chce do teściów mówić mamo tato - uszanuj to, nie każdego na to stać.
Omówcie jak mają wyglądać wasze rodzinne stosunki, wierz mi to naprawdę da się dograć tylko z jednej i drugiej strony trzeba trochę zrozumienia i poświęcenia.

Sprawa mieszkania - ustalcie czego oczekujecie. jak chcecie żeby wyglądało to mieszkanie, jakie są ważne kwestie dla was i wypracujcie ten kompromis.

I tak z każdym jednym tematem - szczerze krok po kroku.
Tutaj nie ma się co upierać na swoim, Ty też musisz zrozumieć że nie można żony do wszystkiego zmuszać, narzucać jej swoje poglądy i oczekiwać że ona to wszystko spełni. Akceptuj żonę taką jaka jest, dawaj jej wskazówki, spróbuj nakierować delikatnie ....

Jeżeli to nie przyniesie efektu - myślałeś o terapii małżeńskiej ? mediacje ?
Tyle jest dziś tych możliwości, środków... dlaczego by nie skorzystać ? Czy to zaraz rozwód jest konieczny ? Zdajesz sobie co to jest rozwód ?
Jak on wpływa na całe dalsze życie ? to nie jest ucięcie linki pomiędzy wami.

Pamiętaj jeszcze o jednym, nie ma ludzi idealnych, Ty nie jesteś idealny i zona też nie jest. Żona nie spełni 100% Twoich oczekiwać a ty jej.
Zwiążesz się z kimś innym i to nie oznacza że będzie lepiej bo każdy ma wady i w małżeństwie trzeba poświęceń.
A żona też musi zrozumieć że masz względem niej jakieś oczekiwania i dążyć do tego aby żyło się Tobie z nią po prostu dobrze.

Życzę Wam wszystkiego dobrego.
Tam  gdzie jest miłość nie ma myśli o rozwodzie. Rozwód to ostateczność kiedy nie ma już nic.

on już się uparl I teraz są właśnie konsekwencje, to nie ona chciała ślub tylko on z tego co pisał więc te mediacje, terapie powinny być na jego głowie skoro to nie była wspólna decyzja, jak to było z tym Waszym ślubem i całym pomysłem na małżeństwo? Jak ona to widziała?


Kejt a ja go nie widzę jako dinozaura tylko jedynka, kompletnie nie myslacego samodzielnie.

38

Odp: Rozwód po 3 latach?

terazszczesliwa - ale jej przecież siłą nikt do ołtarza nie ciągnął.
Ślub to decyzja dwojga ludzi a nie jednej !
Terapie powinny być na jego głowie ?
Myślałam że związek naprawia się razem .... ale może się mylę.

39

Odp: Rozwód po 3 latach?
sathi_83 napisał/a:

terazszczesliwa - ale jej przecież siłą nikt do ołtarza nie ciągnął.
Ślub to decyzja dwojga ludzi a nie jednej !
Terapie powinny być na jego głowie ?
Myślałam że związek naprawia się razem .... ale może się mylę.

No to przeczytaj co pisał wyżej co mu dziewczyna powiedziała przed ślubem.

40

Odp: Rozwód po 3 latach?
terazszczesliwa napisał/a:
sathi_83 napisał/a:

terazszczesliwa - ale jej przecież siłą nikt do ołtarza nie ciągnął.
Ślub to decyzja dwojga ludzi a nie jednej !
Terapie powinny być na jego głowie ?
Myślałam że związek naprawia się razem .... ale może się mylę.

No to przeczytaj co pisał wyżej co mu dziewczyna powiedziała przed ślubem.

No przeczytałam, nie chciała kościelnego.
Zrobiła to dla niego. Wnioskuję jednak że że gdyby nie kościelny to cywilny by brała.
Także raczej nikt jej nie przymuszał do zawarcia związku z nim.
To była jej wola - on jej nie wziął za rękę nie uwiązał jej na łańcuchu i nie podpisał dokumentów za nią tylko zrobiła to ona sama.

Za małżeństwo też odpowiadają oboje, nawet gdyby byli "tylko" związkiem to też odpowiadają za niego oboje bo samemu to sobie można co najmniej w uchu pogrzebać.
Albo się do czegoś dąży razem albo finał. Niekoniecznie ten szczęśliwy.

41

Odp: Rozwód po 3 latach?

Slub chciala bardzo akurat. Niekoniecznie koscielny. Ale o zareczynach tez wzglednie szybko zaczela mowic. Takze chciala bardzo. Decyzja o slubie byla wspolna. Tak napisalem przeciez.




terazszczesliwa napisał/a:
sathi_83 napisał/a:

terazszczesliwa - ale jej przecież siłą nikt do ołtarza nie ciągnął.
Ślub to decyzja dwojga ludzi a nie jednej !
Terapie powinny być na jego głowie ?
Myślałam że związek naprawia się razem .... ale może się mylę.

No to przeczytaj co pisał wyżej co mu dziewczyna powiedziała przed ślubem.

42

Odp: Rozwód po 3 latach?

Dla mnie Marek również jest niedojrzałym facetem,który nawet nie widzi różnicy między chęcią zawarcia związku małżeńskiego a chęcią zawarcia związku małżeńskiego kościelnego.Wziął za Żonę kobietę z innym światopoglądem i teraz ma się dostosować albo rozwód.Porażka

43

Odp: Rozwód po 3 latach?
Chio napisał/a:

Dla mnie Marek również jest niedojrzałym facetem,który nawet nie widzi różnicy między chęcią zawarcia związku małżeńskiego a chęcią zawarcia związku małżeńskiego kościelnego.Wziął za Żonę kobietę z innym światopoglądem i teraz ma się dostosować albo rozwód.Porażka

Oni oboje są niedojrzali, zamiast wszelkie wątpliwości rozwiać przed ślubem to robią to teraz.
A później się zastanawiamy dlaczego jest tak dużo rozwodów.

44 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-09-24 10:41:45)

Odp: Rozwód po 3 latach?

No wlasnie nie wyobrwzam sobie ze moze jej braknac. Z 2 strony chyba nikt nie moze tego sobie wyobrazic bedax w takiej sytuacji;)

W kwestii jej bycia rodzinnym nie ma szans na zmiane. Wielokrotnie mowila, po slubie, ze taka jest koniec kropka i nie zmieni tego.
Mamy inne relacje z rodzicami. Ona ze swoimi bardzo luzne i jakos specjalnie nie interesuja sie nia jej rodzice, jest dorosla niech sama zyje swoim zyciem "a my widzimy sie raz na jakis czas i jest ok".

Proste zyciowe orzyklady: dziewczyna o 20 przyjezdza do domu na dworzex (400km dalej) i musi sama wrocix bo rodzixe odpoczywaja po pracy...bywalo i tak. A z dworca do domu jest 30km.

Ja kiedys przyjechalem w sobote o 9 rano i uslyszalem od niej ze o tej porze nikt po mnie nie przyjedzie bo ona bedzie spala a rodzice beda jesc sniadanie po ciezkim tygosniu.


Problem polega na tym ze ma niesamowicie duzo zalet i naprawde jest nam dobrze. Ale w kwestii tych tematow niestety mamy totalnie  rozne poglady.


Obawiam sie, i troche to rozumiem, ze kwestia mieszkania będzie olbrzymim problemem. Dlatego ze ona jest zdeterminowana zeby je miec i nawet jest gotowa sie za miasto wyprowadzic i przymyka oczy na wiele rzeczy w nieruchomisci XY, i skupia sie na plusach i nagke wszystko jest piekne. Ja natomiast chce kupic cos co mi sie spodoba a nie chce dla zasady kupowac.

Jesli chodzi o dziecko oprocz argumentu "bo to fsjna wymowka zeby nie chodzic do pracy i posiedziec w domu" jest tez argument ze ma 30lat i czas jej leci i albo teraz albo w ogole, nawet jesli nie do konca sama jest przekonana o tym.

Rozumiem ze wielokrotnie trzeba jsc na kompromis i wielokrotnie tak robilismy. Pytanie czy w takich kwestiach tez da sie pojsc na kompromis.

sathi_83 napisał/a:

MarkuEm.... Twoja sytuacja w jakiej się znalazłeś jest mi bliska bo dobrze Ciebie rozumiem.
Niestety należy sobie to szczerze powiedzieć - rozmijacie się w życiowych kwestiach.
A te kwestie są ważne bo wpływają na całe życie.

I teraz zadam Ci kilka pytań, nie musisz tutaj odpowiadać, wystarczy że zastanowisz się nad tym sam.
Mówisz, że kochasz swoją swoją żonę. A jednocześnie padło hasło rozwód.
Czy jesteś w stanie całą swoją wyobraźnią ogarnąć sytuację że oto pewnego dnia wracasz do domu i jej już nie ma ?
Że już nigdy jej nie będzie ? Że skończą się Wasze codzienne rytuały ? Że wykluczasz ją ze swojego życia ?
Jesteś w stanie ? Żyć bez niej ? wyobrażasz sobie to życie ?

Pamiętaj że rozwód to jest ostateczność. Kiedy po wielu, wielu próbach życie we dwoje staje się męczarnią.
Jeżeli ta miłość jest prawdziwa to znajdziecie sposób aby wszystko pokonać.

Bardzo szkoda że takich kwestii jak mieszkanie, dzieci, rodzina nie omówiliście przed ślubem, można zatem śmiało powiedzieć że decyzję o ślubie podjęliście nieodpowiedzialnie i byliście oboje niedojrzali do tego etapu w życiu.

I wiesz, ja rozumiem Twoje rozgoryczenie i rozczarowanie. Bo wiązałeś się ze swoją żoną mając pewne oczekiwania.
Ja też mam takie potrzeby rodzinne jak ty, chcę żeby rodzina była blisko i uczestniczyła w życiu bo ... to jest tylko na chwilę. Za jakiś czas tych rodziców już zabraknie, naturalna kolej rzeczy i będzie tylko żal że nie korzystało się z tego póki jeszcze żyją i są.
Tak - najważniejszy jest mąż/żona i należy mieć własne zdanie, nie dać sobie wchodzić na głowę i podejść do wszystkiego z rozsądkiem. Nikt nie mówi o tym że każdego popołudnia macie spotykać się na kawki i wszystkie weekendy spędzać razem.
Ale to miłe choć raz w miesiącu spotkać się i pobyć razem jak rodzina. Ja też tak mam i rozumiem.

Jeżeli chodzi o chęć posiadania dziecka - no ewidentnie Twoja żona nie dojrzała do tego.
I nie ma jej co do tego zmuszać. Chociaż sądzę że gdyby dziecko się pojawiło, żona by zwariowała na jego punkcie ale nic na siłę.
W ogóle mam wrażenie że podejście żony jest jeszcze bardzo niedojrzałe. W wielu kwestiach.
Ona raczej nie mysli kategorią My tylko bardziej kategorią JA lub TY.

Jak dojść do porozumienia ? No macie ciężki kawałek chleba przed sobą ale dopóki działacie RAZEM - to jeszcze wiele można.
Gorzej jak oboje odpuścicie to zaraz nie będzie już czego zbierać.
Musicie usiąść i naprawdę szczerze przegadać wszystkie te sporne kwestie.
Ty nie zmuszaj żony do niczego. Jeżeli ona nie chce do teściów mówić mamo tato - uszanuj to, nie każdego na to stać.
Omówcie jak mają wyglądać wasze rodzinne stosunki, wierz mi to naprawdę da się dograć tylko z jednej i drugiej strony trzeba trochę zrozumienia i poświęcenia.

Sprawa mieszkania - ustalcie czego oczekujecie. jak chcecie żeby wyglądało to mieszkanie, jakie są ważne kwestie dla was i wypracujcie ten kompromis.

I tak z każdym jednym tematem - szczerze krok po kroku.
Tutaj nie ma się co upierać na swoim, Ty też musisz zrozumieć że nie można żony do wszystkiego zmuszać, narzucać jej swoje poglądy i oczekiwać że ona to wszystko spełni. Akceptuj żonę taką jaka jest, dawaj jej wskazówki, spróbuj nakierować delikatnie ....

Jeżeli to nie przyniesie efektu - myślałeś o terapii małżeńskiej ? mediacje ?
Tyle jest dziś tych możliwości, środków... dlaczego by nie skorzystać ? Czy to zaraz rozwód jest konieczny ? Zdajesz sobie co to jest rozwód ?
Jak on wpływa na całe dalsze życie ? to nie jest ucięcie linki pomiędzy wami.

Pamiętaj jeszcze o jednym, nie ma ludzi idealnych, Ty nie jesteś idealny i zona też nie jest. Żona nie spełni 100% Twoich oczekiwać a ty jej.
Zwiążesz się z kimś innym i to nie oznacza że będzie lepiej bo każdy ma wady i w małżeństwie trzeba poświęceń.
A żona też musi zrozumieć że masz względem niej jakieś oczekiwania i dążyć do tego aby żyło się Tobie z nią po prostu dobrze.

Życzę Wam wszystkiego dobrego.
Tam  gdzie jest miłość nie ma myśli o rozwodzie. Rozwód to ostateczność kiedy nie ma już nic.

Zrozum: ona bardzo chciala wejsc w zwiazek malzenski. Argument ze zgodzila sie na KOSCIELNY pojawil sie w trakcie przygotowan do niego. Fakt bycia niewierzącą wtedy tez dopiero 1.raz sie pojawil. Dla niej moglismy i cywilny wziac ale SLUBU bardzo chciala.


Chio napisał/a:

Dla mnie Marek również jest niedojrzałym facetem,który nawet nie widzi różnicy między chęcią zawarcia związku małżeńskiego a chęcią zawarcia związku małżeńskiego kościelnego.Wziął za Żonę kobietę z innym światopoglądem i teraz ma się dostosować albo rozwód.Porażka

45

Odp: Rozwód po 3 latach?

No to nic innego nie pozostaje Ci jak wyłożyć kawę na ławę i powiedzieć jej o swoich oczekiwaniach i rozczarowaniach.
Jej rodziców nie zmienisz, jej naleciałości i przyzwyczajeń z domu, relacji z rodzicami prawdopodobnie też nie.

Pytanie na ile i w jakich kwestiach bedziecie w stanie odpuścic.
Albo oboje zacznie pracować nad tym związkiem albo tak będzie się kopać przez najbliższych kilka lat aż z tej miłości nic nie zostanie.

46

Odp: Rozwód po 3 latach?

Marek to w czym problem?
- nie chcesz kupować mieszkania na siłę to nie kupuj(dziwię się jej parciu na kupno mieszkaniu już na teraz)
-nie chce ona odwiedzać swoich rodziców - niech nie odwiedza
-Ty chcesz odwiedzić swoich to odwiedzaj - jak ona nie chce jechać niech zostaje w domu
- co do dziecka może ona naprawdę tak uważa a może tylko tak gada - z jednym się zgodzę 20-30 lat to najlepszy okres do urodzenia dziecka, później ryzyko komplikacji wzrasta. No i nie ma gwarancji ze tak łatwo zajdzie w ciąże.
Co do wychowania dziecka - powiedź jej jak to widzisz i z czego nie ustąpisz żeby ona się zastanowiła czy na to się zgodzi żeby w przyszłości nie było dymu.

47

Odp: Rozwód po 3 latach?

Zachowałeś się bardzo głupio i nieodpowiedzialnie.
Wziąłeś ślub z kobietą z myślą "z czasem ona się zmieni/ ja ją zmienię"
Albo się drugą osobę akceptuje z wadami albo nie zawraca jej się dupy.

48

Odp: Rozwód po 3 latach?

Marek, nie pisz, proszę, postu pod postem. Zamiast tego używaj opcji "edytuj".

49 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-09-24 11:32:50)

Odp: Rozwód po 3 latach?

Maku ja urodziłam dwójkę zdrowych Dzieci po 35roku życia więc kwestia rodzenia dzieci to kwestia indywidualna i niestety idziecie w przykrym kierunku odbierania kobietom prawa decydowania o tym kiedy chcą je posiadać. Uważam że nic na siłę. Co do mieszkania to ona też ma prawo decydować, chociażby dlatego że dokłada do budżetu domowego na bieżącą egzystencję.Faktycznie przy mężu który wie za nią lepiej kiedy ma dzieci rodzić ,jakie mieszkanie jest dla niej dobre to lepiej nie kupować mieszkania.

Najlepszy czas na rodzenie Dzieci jest wtedy kiedy oboje rodzice tego pragną,oczekują,są świadomi rodzicielstwa i odpowiedzialności z nim związanej!!

50

Odp: Rozwód po 3 latach?
Chio napisał/a:

Maku ja urodziłam dwójkę zdrowych Dzieci po 35roku życia więc kwestia rodzenia dzieci to kwestia indywidualna i niestety idziecie w przykrym kierunku odbierania kobietom prawa decydowania o tym kiedy chcą je posiadać. Uważam że nic na siłę. Co do mieszkania to ona też ma prawo decydować, chociażby dlatego że dokłada do budżetu domowego na bieżącą egzystencję.Faktycznie przy mężu który wie za nią lepiej kiedy ma dzieci rodzić ,jakie mieszkanie jest dla niej dobre to lepiej nie kupować mieszkania.

Chio ale ja nikomu nie odbieram jego praw a o tym że najlepszym okresem dla kobiety urodzenia dziecka w latach 20-30 wypowiada się medycyna.
I skąd to stwierdzenie "idziecie" ?

51

Odp: Rozwód po 3 latach?

Ale to nie medycyna będzie wychowywać czy zajmować się  dziećmi.Najlepszy czas to ten na który decydują się dwie osoby.

52

Odp: Rozwód po 3 latach?
Chio napisał/a:

Ale to nie medycyna będzie wychowywać czy zajmować się  dziećmi.Najlepszy czas to ten na który decydują się dwie osoby.

Oczywiście że tak bez dwóch zdań ale żona autora ma rację - zegara biologicznego nie oszukasz.

53

Odp: Rozwód po 3 latach?

Maku może 20lat temu przyznałabym Ci rację, ale...1.Płodność ludzi się zmieniła przez ostatnie lata więc problem bezpłodności dotyczy obecnie ludzi w różnym wieku 2.Kwestia rozrodczości też wiekowo się przesunęła wraz z postępem cywilizacyjnym 3.Medycyna prenatalna, ginekologia położnictwo również poszły do przodu. 4.Swiadomość społeczna również uległa zmianie.Tych punktów można mnożyć. Mam w rodzinie dużo młodsze osoby które latami starają się i nic, ja "stara baba":)bez problemu. Nie ma reguły.

54

Odp: Rozwód po 3 latach?
Chio napisał/a:

Maku może 20lat temu przyznałabym Ci rację, ale...1.Płodność ludzi się zmieniła przez ostatnie lata więc problem bezpłodności dotyczy obecnie ludzi w różnym wieku 2.Kwestia rozrodczości też wiekowo się przesunęła wraz z postępem cywilizacyjnym 3.Medycyna prenatalna, ginekologia położnictwo również poszły do przodu. 4.Swiadomość społeczna również uległa zmianie.Tych punktów można mnożyć. Mam w rodzinie dużo młodsze osoby które latami starają się i nic, ja "stara baba":)bez problemu. Nie ma reguły.

Jasne że tak, tylko JA mam na myśli właśnie te "problemy".

55

Odp: Rozwód po 3 latach?

Najwyrazniej trzeba bedzie porozmawiac i wspolnie zdecydowac co dalej. Jesli jeszcze chodzi o kompromis: owszem i na kompromis trzeba isc, ale watpie aby we wszystkich sprawach kompromis byl w ogole mozliwy. Wczesniej ktos napisal ze trzeba sie kierowac miloscia i jesli ona jest, a tutaj jest, to kazdy problrm mozna rozwiazac. Chcialbym w to wierzyc ale znajac jej pragmaytyzm nie jest wykluczonr ze nie bedzie kierowala sie sercem, zgodnie z tym co kiedys uslyszalem "to najwyzej sam tu bedziesz mieszkal bo ja chce sie wyprowadzic".

maku2 napisał/a:

Marek to w czym problem?
- nie chcesz kupować mieszkania na siłę to nie kupuj(dziwię się jej parciu na kupno mieszkaniu już na teraz)
-nie chce ona odwiedzać swoich rodziców - niech nie odwiedza
-Ty chcesz odwiedzić swoich to odwiedzaj - jak ona nie chce jechać niech zostaje w domu
- co do dziecka może ona naprawdę tak uważa a może tylko tak gada - z jednym się zgodzę 20-30 lat to najlepszy okres do urodzenia dziecka, później ryzyko komplikacji wzrasta. No i nie ma gwarancji ze tak łatwo zajdzie w ciąże.
Co do wychowania dziecka - powiedź jej jak to widzisz i z czego nie ustąpisz żeby ona się zastanowiła czy na to się zgodzi żeby w przyszłości nie było dymu.

56

Odp: Rozwód po 3 latach?

Dla mnie te problemy mogą dotknąć ludzi w każdym wieku "rozrodczym":)obu płci!!! Najlepiej jakby posiadanie dzieci było świadomą decyzją,chociaż od tego też się zdarzają szczęśliwe wyjątki.Uważam że w tym wątku oboje powinni dojrzeć do tej decyzji,okrzepnąć w związku i we wspólnym obranym kierunku na przyszłość.

57

Odp: Rozwód po 3 latach?

Kolego, życie nie polega na ciągłych kompromisach
To umiejętność bycia asertywnym i dokonywania odpowiednich wyborów.
Im bardziej ustepujesz, tym bardziej wzrasta prawdopodobieństwo oberwania po dupie
Wygląda mi na to, że ozeniłeś się z rozkapryszoną księżniczką lub w imię miłości do niej, na zbyt wiele pozwoliłeś.
No i masz teraz ból głowy.

Wyciągnij wnioski dla siebie i podejmij męską decyzję
Najlepszą nie dla Was, nie dla niej ale dla Ciebie.
Pora p*****ć pięścią w stół i postawić księżniczkę do pionu.
Jak jej nie pasuje - droga wolna..
Masz zamiar się z nią męczyć? A gwarantuję Ci, że będzie jeszcze gorzej
To życzę powodzenia.

58

Odp: Rozwód po 3 latach?

Taa walnie pięścią w stół i kobieta stanie się w cudowny sposób rodzinną katoliczką a po ustawieniu do pionu nabierze instynktu macierzyńskiego i będzie łożyć własne środki finansowe tylko na potrzeby i widzi mi się męża. Niech ustawia ale okaże się że szybciej otrzyma pozew rozwodowy niż sam go złoży. A świstak siedzi i zawija w sreberka....:)

59 Ostatnio edytowany przez Senshi (2019-09-25 13:33:02)

Odp: Rozwód po 3 latach?

Tragedia. Biedna kobieta, na kogo trafiła. Albo naiwna.

Fanatzym jest największym killerem w związkach.

60

Odp: Rozwód po 3 latach?
Senshi napisał/a:

Tragedia. Biedna kobieta, na kogo trafiła. Albo naiwna.

Fanatzym jest największym killerem w związkach.

Nie ona biedna tylko ONI są biedni bo całkowicie się rozjeżdżają w kilku sprawach które już dawno jeszcze przed ślubem powinni sobie wyjaśnić a nie teraz i przeżywać zonk.
Fanatyzm? co masz na myśli?

61

Odp: Rozwód po 3 latach?

Tak Maku przed ślubem powinni ustalić to co da się ustalić i zaakceptować to co można zaakceptować bo trudno teraz ustalać czy zmieniać poglądy religijne czy introwertyczny charakter osoby. W tej sytuacji grożąc rozwodem wymagać zmian poglądów które przed ślubem były akceptowane zakrawa o kpinę i niedojrzałość Autora wątku.

62

Odp: Rozwód po 3 latach?
Chio napisał/a:

Tak Maku przed ślubem powinni ustalić to co da się ustalić i zaakceptować to co można zaakceptować bo trudno teraz ustalać czy zmieniać poglądy religijne czy introwertyczny charakter osoby. W tej sytuacji grożąc rozwodem wymagać zmian poglądów które przed ślubem były akceptowane zakrawa o kpinę i niedojrzałość Autora wątku.

Pytanie tylko czy oni rozmawiali co do wizji rodziny, dzieci, ich wychowania itd. Bo z tego co pisze wynika że chyba nie ale to nie jest tylko wina autora ale i jego żony. Przecież wziąć ślub kościelny na to też trzeba się przygotować, wymaga czasu i jej zachowanie przed ślubem raczej słabe i raczej autor był tym zaskoczony. Groźba rozwodem - to raczej realny scenariusz i jeśli tak bardzo się różnią to właściwie najlepszy czas żeby nie krzywdząc innych(dzieci) się rozstać.
No i pytanie czy autor znał jej poglądy?
Autorze rozmawialiście przed ślubem o dzieciach, rodzinie itp.?

63

Odp: Rozwód po 3 latach?

O czym Wy przed ślubem rozmawialiście, że tak bardzo nie znasz swojej żony? A może przymykałeś oko na jej charakter, bo uważałeś, że się zmieni. To, że nie ochrzczę dziecka mój mąż wiedział na 1 albo 2giej randce. Szczerze to nie wiem, jak można brać ślub będąc tak różnymi osobami. Albo ją zaakceptujesz taką, jaka jest albo rzeczywiście się rozwiedźcie. Znamy tylko Twój punkt widzenia, gdybym miała oceniać Waszą relacje na tej podstawie to wydaje mi się, że Ty masz za sztywne ramy,w które chcesz ją włożyć, dopasować do swojej wizji. Jej podejście do rodziny widziałeś przecież w trakcie związku, narzeczeństwa. I też jestem osobą, która do teściów mówi po imieniu, a nie mamo, tato, więc jak widać, sporo osób tak ma.

Posty [ 63 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozwód po 3 latach?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024