Cześć. Zacznę od tego, że kilka lat temu zaczęłam czuć się fatalnie - z dnia na dzień. Nie wiem, co było tego przyczyną. Zawsze miałam wysoki puls i właśnie w tym kierunku zaczęłam swoją diagnostykę i chodzenie po lekarzach. Miałam echo serca, EKG, badania tarczycy, RTG klatki piersiowej. Wszystko wychodziło dobrze, a ja ciągle czułam się źle. Nie miałam siły wstawać z łóżka, nie miałam motywacji.
Dostałam wtedy leki Concor Cor 2,5 na uspokojenie akcji serca, sama zaczęłam brać Depresanum i objawy się zmniejszyły, bywały dni, że było dobrze, ale bywały też fatalne.
Kilka miesięcy temu zgłosiłam się do kardiologa, bo chciałam odstawić Concor. Myślimy z mężem o dziecku. Marzę o bobasku, chociaż czasem czuję, że sobie z tym nie poradzę, w takim stanie w jakim czasem jestem. Lekarz skierował mnie wtedy na badanie echa przezprzełykowego, które wykryło PFO (wrodzona wada serca, dziurka w sercu). Zalecił TK głowy. Bałam się strasznie, schudłam kilka kg ze stresu. Jednak wyniki badań okazały się idealne. Żadnych zmian. Więc mnie to uspokoiło. Wykonałam sobie jeszcze raz badania tarczycy, morfologię, OB, CRP, glukozę. Wszystkie badania wyszły idealnie. A mnie zaczęło boleć gardło, wcześniej czułam taką "gulę" w gardle, miałam problem z przełknięciem śliny (pokarmy i napoje nie sprawiały problemów). Zaczęłam panikować, że skoro z głową wszystko ok i o serce się martwić nie muszę (słowa lekarza - żyć normalnie, niczemu ta wada nie zagraża, jedynie raz na kilka lat się do niego zgłosić na konsultację; powiedział nawet, że ciąża w niczym mi nie przeszkadza i mogę spokojnie w nią zajść - jedynie zaczęłam odstawiać Concor (obecnie biorę po pół tabletki, od jutra zaczynam ją brać co drugi dzień; w razie napadów tachykardii mam zażywać Isoptin 40) to pewnie mam raka krtani/płuc/gardła/języka. Tak się nakręciłam, że całymi dniami szukałam objawów w internecie i wszystkie do mnie pasowały. Zdecydowałam, że czas rzucić palenie (palę od około 5 lat, jakieś 10szt dziennie). Próbuję, próbuję i chociaż się łamię to i tak nie mam zamiaru się poddawać. Ale ciągle te myśli, że mogę mieć raka wracają. Mam już dość wizyt u lekarzy. Głupio mi iść do rodzinnego po raz kolejny (byłam w ciągu półtorej miesiąca z biegunką i bólem gardła - zbadał mnie osłuchowo, sprawdził gardło, migdałki i stwierdził, że to zwykłe przesuszenie gardła). Widziałam, że patrzył na mnie jak na wariatkę, która zgłasza się z głupim bólem gardła. Ale ja ciągle się boję. Od jakiegoś czasu pracuję w domu, mam swoją firmę. Mąż pracuje poza domem, więc całymi dniami siedzę sama i dobieram sobie do głowy najczarniejsze scenariusze. Zaczęły się pojawiać duszności - jeden dzień były nasilone, teraz jest już lepiej. Ale też od razu przypisałam to rakowi. Ciągle żyję w stresie i strachu, a nie chcę takiego życia fundować mojemu przyszłemu dzieciątku, dlatego ciągle się wstrzymuję z decyzją o macierzyństwie, chociaż wiem, że mój mąż tego pragnie.
Dzisiaj rano miałam taki lekki napad paniki, zdarzają się mi one czasem. Myślę wtedy o tym, że umrę, że nikt mi nie pomoże, że nikt nie rozumie tego że coś mi dolega. Mam worki pod oczami? To napewno jestem tak chora, że już po mnie. 3 razy dziennie mierzę ciśnienie i temperaturę, a każde odchylenie od normy mnie przeraża.
Mam dość takiego życia, marzę o tym, żeby w końcu czuć się normalnie i nie panikować...
Idź do psychiatry, psychologa, zacznij terapię.
Cześć. Zacznę od tego, że kilka lat temu zaczęłam czuć się fatalnie - z dnia na dzień. Nie wiem, co było tego przyczyną. Zawsze miałam wysoki puls i właśnie w tym kierunku zaczęłam swoją diagnostykę i chodzenie po lekarzach. Miałam echo serca, EKG, badania tarczycy, RTG klatki piersiowej. Wszystko wychodziło dobrze, a ja ciągle czułam się źle. Nie miałam siły wstawać z łóżka, nie miałam motywacji.
Dostałam wtedy leki Concor Cor 2,5 na uspokojenie akcji serca, sama zaczęłam brać Depresanum i objawy się zmniejszyły, bywały dni, że było dobrze, ale bywały też fatalne.
Kilka miesięcy temu zgłosiłam się do kardiologa, bo chciałam odstawić Concor. Myślimy z mężem o dziecku. Marzę o bobasku, chociaż czasem czuję, że sobie z tym nie poradzę, w takim stanie w jakim czasem jestem. Lekarz skierował mnie wtedy na badanie echa przezprzełykowego, które wykryło PFO (wrodzona wada serca, dziurka w sercu). Zalecił TK głowy. Bałam się strasznie, schudłam kilka kg ze stresu. Jednak wyniki badań okazały się idealne. Żadnych zmian. Więc mnie to uspokoiło. Wykonałam sobie jeszcze raz badania tarczycy, morfologię, OB, CRP, glukozę. Wszystkie badania wyszły idealnie. A mnie zaczęło boleć gardło, wcześniej czułam taką "gulę" w gardle, miałam problem z przełknięciem śliny (pokarmy i napoje nie sprawiały problemów). Zaczęłam panikować, że skoro z głową wszystko ok i o serce się martwić nie muszę (słowa lekarza - żyć normalnie, niczemu ta wada nie zagraża, jedynie raz na kilka lat się do niego zgłosić na konsultację; powiedział nawet, że ciąża w niczym mi nie przeszkadza i mogę spokojnie w nią zajść - jedynie zaczęłam odstawiać Concor (obecnie biorę po pół tabletki, od jutra zaczynam ją brać co drugi dzień; w razie napadów tachykardii mam zażywać Isoptin 40) to pewnie mam raka krtani/płuc/gardła/języka. Tak się nakręciłam, że całymi dniami szukałam objawów w internecie i wszystkie do mnie pasowały. Zdecydowałam, że czas rzucić palenie (palę od około 5 lat, jakieś 10szt dziennie). Próbuję, próbuję i chociaż się łamię to i tak nie mam zamiaru się poddawać. Ale ciągle te myśli, że mogę mieć raka wracają. Mam już dość wizyt u lekarzy. Głupio mi iść do rodzinnego po raz kolejny (byłam w ciągu półtorej miesiąca z biegunką i bólem gardła - zbadał mnie osłuchowo, sprawdził gardło, migdałki i stwierdził, że to zwykłe przesuszenie gardła). Widziałam, że patrzył na mnie jak na wariatkę, która zgłasza się z głupim bólem gardła. Ale ja ciągle się boję. Od jakiegoś czasu pracuję w domu, mam swoją firmę. Mąż pracuje poza domem, więc całymi dniami siedzę sama i dobieram sobie do głowy najczarniejsze scenariusze. Zaczęły się pojawiać duszności - jeden dzień były nasilone, teraz jest już lepiej. Ale też od razu przypisałam to rakowi. Ciągle żyję w stresie i strachu, a nie chcę takiego życia fundować mojemu przyszłemu dzieciątku, dlatego ciągle się wstrzymuję z decyzją o macierzyństwie, chociaż wiem, że mój mąż tego pragnie.
Dzisiaj rano miałam taki lekki napad paniki, zdarzają się mi one czasem. Myślę wtedy o tym, że umrę, że nikt mi nie pomoże, że nikt nie rozumie tego że coś mi dolega. Mam worki pod oczami? To napewno jestem tak chora, że już po mnie. 3 razy dziennie mierzę ciśnienie i temperaturę, a każde odchylenie od normy mnie przeraża.
Mam dość takiego życia, marzę o tym, żeby w końcu czuć się normalnie i nie panikować...
Witaj!
Przede wszystkim to jest zupełnie normalne, że martwisz się o swoje zdrowie, w końcu będziesz mamą, a wtedy każda z nas jest bardziej wrażliwa, tak działają hormony.
Myślę, że powinnaś odwiedzić psychiatrę i psychologa, bo jeśli faktycznie mamy do czynienia z nerwicą, to może potrzebne będzie leczenie farmakologiczne i terapia - czasem dobrze jest z kimś pogadać.
Teraz np sobie wmawiam (chyba), że usta mi sinieją i że to napewno coś strasznego, bo od rana jest mi zimno, no i te worki pod oczami... I od razu stres Już nie mam siły
Takakasia, postaw sobie na dzisiaj cel, którym będzie umówienie się do psychiatry i do psychologa. Serio.
Umówiłam sie na poniedzialek do psychologa. Mam nadzieję ze nie zrezygnuje. Znam siebie i już kilka razy zrezygnowałam...
Umówiłam sie na poniedzialek do psychologa. Mam nadzieję ze nie zrezygnuje. Znam siebie i już kilka razy zrezygnowałam...
Chcesz, żeby było lepiej? Nie rezygnuj.
Chcesz, by Twoje dziecko miało zdrową matkę i dobrze się rozwijało? Nie rezygnuj.
powinnaś zacząć jednak od psychiatry, a nie psychologa, ale daj znać po wizycie. wiele z opisanych objawów psychosomatycznych pasuje do nerwicy ale tez do innych zaburzeń psychicznych.
Termin na prywatną wizytę u psychiatry mam dopiero 15 listopada...
Termin na prywatną wizytę u psychiatry mam dopiero 15 listopada...
Trochę się zawsze czeka na pierwszą wizytę.
Możesz spróbować umówić się do psychoterapeuty prywatnie, jeżeli masz fundusze. Powinno pomóc tymczasowo, a jeśli Ci się spodoba i poczujesz ulgę, to zawsze możesz kontynuować równolegle.
11 2019-09-18 21:30:56 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-09-18 21:35:39)
powinnaś zacząć jednak od psychiatry, a nie psychologa, ale daj znać po wizycie. wiele z opisanych objawów psychosomatycznych pasuje do nerwicy ale tez do innych zaburzeń psychicznych.
Co masz na myśli?
takakasia1994 napisał/a:Umówiłam sie na poniedzialek do psychologa. Mam nadzieję ze nie zrezygnuje. Znam siebie i już kilka razy zrezygnowałam...
Chcesz, żeby było lepiej? Nie rezygnuj.
Chcesz, by Twoje dziecko miało zdrową matkę i dobrze się rozwijało? Nie rezygnuj.
Dziękuję ;* od kilku godzin czuję się normalnie, tak jakby nigdy nic mi nie dolegało.. ale boję się co będzie znowu jutro rano.