No cóż, pozwolę sobie dorzucić też coś od siebie 
Jeśli chodzi o przewlekłe choroby, to podobnie jak wiele młodych osób z mojego otoczenia, mam problemy z tarczycą. Chodzi oczywiście o niedoczynność. Nie jest to póki co jakaś ciężka dolegliwość, raczej upierdliwa.
Trzeba pamiętać o wizytach u lekarza, kontrolach, badaniach itp. Tylko nie jest to jakieś specjalnie trudne do wdrożenia
Trzeba po prostu do tego przywyknąć i staje się to niejako rutyną dnia codziennego.
Wcześniej miałem za to wątpliwą przyjemność przejścia choroby może nie przewklekłej, ale dość męczącej pod względem fizycznym i psychicznym. W sam raz na 18. urodziny lekarz zafundował mi diagnozę: nowotwór
Na samym poczatku wiadomo, jak człowiek zareagował: wściekł się, kopnął w drzwi z całej siły i przeklnął.. Potem wziął głęboki oddech i poddał się temu co ma być
Była cieżka operacja, kilka cykli chemioterapii, dochodzenie do siebie przez jakiś czas. Trochę mnie to kosztowało, ale przeszedłem wszystko w miarę pozytywnie. Od tego czasu koniczne były regularne kontrole u lekarza, cały zestaw badań i to oczekiwanie na wyniki. Za każdym razem, kiedy się okazywały pozytywne, czuło się, jakby stutonowy ciężar spadł człowiekowi z piersi. Do dzisiaj pozostaje pod kontrolą lekarzy i stało się to po prostu częścią codziennego życia.
Jedynym plusem całej tej choroby, jest to, że człowiek regularnie pozostając pod kontrolą lekarzy, więcej uwagi przywiązuje do swojego zdrowia i ma większy wgląd w to, co się dzieje w organiźmie 