Mam bardzo duży problem w rodzinie. Chodzi o spadek, o kasę, o 'władzę'. Mój ojciec pochodzi z rodziny o długich tradycjach w mieście, są dość dobrze sytuowani, mają dużo inwestycji, działki itp. Moja matka pochodzi z biedniejszej rodziny. Wszyscy jednak mają wyzsze wykształcenie i wychowali mnie i moje rodzeństwo najlepiej jak potrafili.
Problemy zaczęły się z tego co wiem przed moim urodzeniem, kiedy to mój ojciec i mąż jego siostry pokłócili się- dochodziło do rękoczynów, bójek. DO tej pory głowa rodu czyli babcia nie zareagowała- zamiast stanąć po stronie syna czyli mojego taty olała sprawę i kierowała się tylko dobrem materialnym zięcia- czyli męża siostry taty- on był bogaty.
Mój ojciec poszedł w zupełnie innym kierunku niż rodzina- jest artystą- nigdy nie zarabiał wiele. Jest jednak uzależniony od babci- od swojej /bogatej matki.
Moja matka miała zawsze o to pretensje, jest bardzo kolorową osobą, temperamentną i wpadła w rodzinę z tradycjami można powiedzieć, tak jak Meghan w rodzinę Windsorów w Anglii.
Problem taki, że nigdy u moich rodziców się nie przelewało. Niestety dało się zauważyć przez lata że inni uważają nas za gorszych. Siostra taty i jej mąż, jej córki zawsze najlepsze, najlepsza praca w banku, najwięcej kasy, nigdy się z tym nie afiszowali ale tak było.
Problem w tym, że oni mają inne podejście od mojego Ojca- są bardzo pracowici, nie przejmują się niczym i idą do przodu po trupach. Przez lata tak zarabiali pieniądze. Mój ojciec jest bardziej wrażliwy jak na artystę przystalo, nie lubi się kłócic i wiele osób weszło mu na głowę przez całe życie. Jest dośc leniwy, pracę nawet załatwiła mu mama. Tak jakby potzrebował zawsze mieć nad sobą jakiś bat- wczesniej w postać matki ( mojej babci) a teraz w postaci żony ( mojej mamy). Zawsze mama bardzo źle mówiła o babci, że babcia patrzy tylko na materialny aspekt nie emocjonalny, że babcia jest bardzo oschła i zimna, że każdy ma przed nią respekt a nie przed innymi w rodzinie. Problem taki, że miała cały czas na głowiemajątek rodziny i to też sprawia, że ktoś jest zestresowany itp. Ale mniejsza z tym.
Szala goryczy przelała się kiedy ja, siostra i moje kuzynki dostałysmy dość dużą sumę pieniędzy od babci. Jest to jakby przedwczesny spadek. Babcia chyba widzi, że 'należy się też' nam coś jako rodzinie z ich włości i coś mi się wydaje, że będzie dzielić te inwestycje w testamencie. Ale nic o tym nam, nikomu teraz nie wiadomo. W momencie kiedy dostałam swoją część moja mama zaczęła mówić, ze teraz na pewno nie będę szanować jej i jej rodziny ( ze strony mamy). Wiele razy ostatnio słyszałam teksty typu : ile ktośmusi tobie dać abyś zadzwoniłą do babci ( matki mamy). -" nie chcesz pomagac mi wkuchni, ale babci pomogłabys teraz bo dała ci tyle i tyle".
Szczerze ja już nie mogę. MOja mama teraz powtarza, że babcia specjalnie podzieliła majątek aby się nam przypodobać i nas 'wygrała. ( mnie i moją siostrę). NIGDY czegoś takiego nie pomyslaląłm. NIGDY TEZ nie uważałam, ze powinnam sluchać mamy i byc PO JAKIEJS STRONIE RODZINY. OD ZAWSZE było mówione ze tamta strona jest zła bo wydarzyły się sytuacje z przeszłości i nikt nie zareagował oprócz mojej mamy ALE z drugiej strony to nie dotyczyło MNIE TYLKO RODZICÓW. I Całe życie była nagonka że tamci źli, a rodzina mojej mamy ( babcia, dziadek, ciocia) są lepsi bo bardziej rodzinni, kochani, emocjonalni, ALE BIEDNIEJSI.
No i problem zaczął się teraz. Cokolwiek bym mówiła to mama to tak przekręca jakby miała żal i jakąś zadrę. Ciągle powtarza, że ONA NIGDY nie dałaby rady dać mi tylu $ bo jej nie stać i teraz zostałam KUPIONA.
Co mam o tym sądzić? Ja staram się być zawsze pomiędzy ponieważ nienawidzę konfliktów szczególnie w bliskiej rodzinie, ale jak jestem pomiędzy to zawsze słyszałam, że muszę obrać jakąś stronę bo 'nie jestem jej córką' lub ' przeszłam na tamtą stronę'.
Co o tym sądzicie? Jestem dorosła, szukam mieszkania na kupno- jest to dosc trudne obecnie, nie wynajmę niczego. Wlasnie dostalam tą $ aby się wyprowadzić i nie wynajmować. Chcę zacząć swoje zycie ale widzę, ze zawsze będziejakas zadra