Cześć, wiem że wątek był prawdopodobnie poruszany już setki tysięcy razy mimo wszystko potrzebuję rady, nie mogę porozmawiać o tym z nikim bo jest mi poprostu wstyd. Otóż jesteśmy razem 7 lat, ja mam 26, on 31, mieszkamy razem od 6. 2,5 roku temu ustaliliśmy datę ślubu, zarezerwowaliśmy sale, hotel, dj itd... nasz dzień miał był 25.08.2019 na rok przed planowana datą moj narzeczony wszystko odwołał tłumacząc się kwestią finansową (bzdura, zaraz po tym wykupił nam drogie wczasy) Przez jakiś czas okrutnie się o to kłóciliśmy, kilkakrotnie pakowałam walizki, później przeszliśmy do etapu „rozmowy”, na która reagował wygłupami żeby tylko nie było za poważnie, następnie proponowałam że wyjadę na 3-4 miesiące i będzie miał czas na przemyślenie swoich priorytetów i czego od życia chce - na to się nie zgodził, myślałam ze się boi wiec zaproponowalam bardzo skromna uroczystość ze świadkami, bez nadęcia - nie... dałam czas ... nie wspominałam o przerażającym słowie na Ś przez 3 miesiące, po tym czasie próbowałam zagadać ale cały czas odbijam się od ściany... kiedyś tak ale nie teraz, ze jest dobrze jak jest, za bardzo się spieszysz... ale na co ja mam do cholery czekać... jestem zdesperowana bo jedyne na czym mi zależy to to żeby założyć rodzine, której nigdy nie miałam a on tego chyba nie rozumie. Czy ze mna jest coś nie tak? Czy może któraś z Was miała podobna sytuacje?
2 2019-07-26 18:36:48 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-26 18:39:59)
[...] dobrze jak jest, za bardzo się spieszysz... [...]
Znam podobną historię, w której padły podobne słowa. Tamten mówił wtedy do dziewczyny A na co Ci ten papierek Niedługo potem poznał inną, z która ożenił się po pół roku znajomości. Nawet ślub kościelny wziął. Dobrze jest jak jest. I inaczej już nie będzie. Szkoda Twojego czasu.
Znam podobną sytuację. Gdy dziewczynie stuknela 40 odszedl do mlodszej.
Witaj.
Nie pocieszę cię. Twoja historia to kolejna na tym forum w temacie "przechodzonego" związku. Jesteście już jak "stare dobre małżeństwo.".Motyle odfrunęły...
Twój narzeczony to "wiśnia"!!!
Odwoływać ślub na miesiąc przed terminem, z powodu niewystarczających środków?
Sami mieliście w całości sfinansować? Rodzice nic nie pomogą?
A jeśli nawet. to należy wprowadzić ograniczenia wydatków.
Pytanie, co dalej z waszym związkiem.
Taka zadra u progu wejścia w formalizację związku...nie wróży dobrze na przyszłość.
Wcześniej nie dawał narzeczony jakiś sygnałów.
Może były tylko je bagatelizowałaś.
5 2019-07-26 19:17:43 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2019-07-26 19:18:40)
On pewnie ślubu chce...tylko nie z Tobą.
Wiele razy takie tematy były na forum i praktycznie zawsze kończą się tak samo- związek zalicza zgona, a autorka szybko się dowiaduje, że pan został małżonkiem jakiejś innej pani w błyskawicznym czasie.
Szkoda Twojego czasu i nerwów.
Nie było żadnych znaków... oboje się cieszyliśmy. Nie chciałabym niczego wymuszać ale czy w takim razie postawienie ultimatum albo ślub albo rozstanie jest Ok?
jestem zdesperowana bo jedyne na czym mi zależy to to żeby założyć rodzine, której nigdy nie miałam a on tego chyba nie rozumie.
Wiem, że przechodzisz trudne chwile i najprawdopdobniej teraz rozstrzyga się Wasze dalsze "tak" lub "nie", ale słowa powyżej, podane jako powód zamążpójścia wydają mi się bardzo niepokojące...
Autorko, nie stawiaj mu żadnego ultimatum, bo to bez sensu. Facet ewidentnie nie chce się żenić, nie chce zrobić się z tobą, bo jak wiele razy życie pokazało, taki niedoszły mąż szybko poznawał inna i ze ślubem nie zwlekał.
Jeśli mężczyzna chce żyć z daną kobieta i chce założyć x nią rodzinę, to nie będzie dla takiego żadnych przeszkód, których on bałby się pokonac. Taka jest męska natura. Ten natomiast chce się wymigać. Postaraj się wyjść z tego z honorem i podniesiona głową, o nic go nie proś,nie przepraszaj nie wyjaśniaj,nie obwinaj itd. powiedz mu tylko że tobie też nie pasuje jego podejście do ślubu z tobą i że dobrze że wyszło teraz.
Puść go wolno.
Karolineee napisał/a:jestem zdesperowana bo jedyne na czym mi zależy to to żeby założyć rodzine, której nigdy nie miałam a on tego chyba nie rozumie.
Wiem, że przechodzisz trudne chwile i najprawdopdobniej teraz rozstrzyga się Wasze dalsze "tak" lub "nie", ale słowa powyżej, podane jako powód zamążpójścia wydają mi się bardzo niepokojące...
Dokladnie. To brzmi tak jakby chodzilo tylko o zrekompensowanie pewnych deficytow z zycia a konkretnie braku rodziny a juz kwestia z kim mialoby to nastapic byla conajmniej drugorzedna. Odebralam to tak ze nie jest istotne by to bylo malzenstwo wlasnie z tym czlowiekiem tylko zeby wogole bylo. Jesli jest jak napisalam to nie wykluczone ze partner tez to wyczul i wycofuje sie rakiem z pomyslu slubu bo nie chce byc narzedziem do realizacji Twojego celu tylko celem samym w sobie, kims kogo sobie na meza wymarzylas a nie mezem do wymarzonego zwiazku.
Może źle się wyraziłam chodzi mi o to, że nie zależy mi na tym żeby mieć więcej i więcej, dla mnie najważniejsze jest to, że mamy siebie
dla mnie najważniejsze jest to, że mamy siebie
Tu się grubo mylisz.
Karolineee napisał/a:dla mnie najważniejsze jest to, że mamy siebie
Tu się grubo mylisz.
Co masz na myśli?
balin napisał/a:Karolineee napisał/a:dla mnie najważniejsze jest to, że mamy siebie
Tu się grubo mylisz.
Co masz na myśli?
Ten facet już się z tego związku ewakuuje. Otwórz oczy.
Autorko droga, nawet sobie nie wyobrażasz, jakie szczęście masz.
Gość wprost oznajmił, że ożenek nie dla niego.
Późno wprawdzie, ale jednak.
Że oszukał? Możliwe. Zranił? Tak.
Zapytam teraz: Mając tę wiedzę nie uważasz, że dobrze się stało? Plotki i nie zawiniony wstyd, miną. Sąsiadki i "singielki", inną ofiarę niebawem dopadną. Gwarantuję.
Czego zresztą, od stadła oczekiwałaś? To ważne pytanie w kontekście dramatycznego zwrotu akcji?
Znam podobną sytuację. Gdy dziewczynie stuknela 40 odszedl do mlodszej.
Jak facet chce odejść, to odejdzie i z obrączką
Tyle, że w przypadku autorki jej chłopak chce korzystać z wspólnego zamieszkania, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności. Żyć życiem singla będąc w związku.
Autorka ma dwa wyjścia - zaakceptować aktualną sytuację licząc się z życiem w "tymczasowości" (i brakiem możliwości planowania rodziny, wspólnego dorabiania się itp.)
Albo poszukać innego kandydata do stałego związku. Jest jeszcze młoda.
Hmm, ja zupełnie nie rozumiem tego przymusu ożenku. Bez ślubu związki nie przetrwają?
Jestem w takim związku partnerskim i wcale nie uważam, że jedyna droga do szczęścia to małżeństwo.
Dodać muszę, że bardzo dawno temu byłam żoną i jakoś mnie to nie uchroniło przed rozwodem;);).
Autorko pytanie czy twoj wybranek nie chce ślubu czy nie chce w ogóle związku z tobą?
Myślę, że stety/niestety zmieniamy się jako społeczeństwo, będzie coraz więcej osób chętnych na nieformalny związek. W obliczu tak częstych i trudnych rozwodów wcale mnie to nie dziwi.
Wydaje mi się że facet ma dystans. Takie podejście świadczy o tym że może trochę kocha ale raczej nie jest zakochany, nie jest pewny. To nic dobrego nie wróży.
Hmm, ja zupełnie nie rozumiem tego przymusu ożenku. Bez ślubu związki nie przetrwają?
Jestem w takim związku partnerskim i wcale nie uważam, że jedyna droga do szczęścia to małżeństwo.
Dodać muszę, że bardzo dawno temu byłam żoną i jakoś mnie to nie uchroniło przed rozwodem;);).Autorko pytanie czy twoj wybranek nie chce ślubu czy nie chce w ogóle związku z tobą?
Myślę, że stety/niestety zmieniamy się jako społeczeństwo, będzie coraz więcej osób chętnych na nieformalny związek. W obliczu tak częstych i trudnych rozwodów wcale mnie to nie dziwi.
Ogólnie to się zgodzę, że do szczęścia papierek nie jest potrzebny.
Tylko, że w tym wypadku nie jest tak, iż facet od początku głosił poglądy jak on to ślubu nie chce i że uważa go za zbędny, ale oświadczył się, ustalili datę i nagle się z tego wycofał. Co dla mnie jest jasnym sygnałem na zmianę zdania w temacie małżeństwa ze swoją partnerką- rakiem się pan z tego związku ewakuuje.
Po co chcesz mu dawać ultimatum?
Facet nie chce się z Tobą ożenić. Możesz to zaakceptować, albo odejść. Wybór należy do Ciebie.
20 2019-07-27 19:29:27 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2019-07-27 19:30:16)
Hmm, ja zupełnie nie rozumiem tego przymusu ożenku. Bez ślubu związki nie przetrwają?
Jestem w takim związku partnerskim i wcale nie uważam, że jedyna droga do szczęścia to małżeństwo.
Dodać muszę, że bardzo dawno temu byłam żoną i jakoś mnie to nie uchroniło przed rozwodem;);).
Racz zauważyć, że problem leży gdzie indziej. Związek na kocią łapę nie daje bezpieczeństwa dla stron.
Na przykład w przypadku choroby, dalej problem wychowania dzieci gdy ktoś się poświęca kosztem kariery zawodowej, problem inwestycji w mieszkanie (często jedna strona zostaje na lodzie), dziedziczenie, alimentacja itp. itd.
Związek partnerski jest dobry gdy wszystko jest ok, przy kłopotach (o których nikt nie myśli) kończy się tragedią...
Bardzo mi przykro i Ci współczuję. Dziwię się natomiast, że zostałaś z tym mężczyzną. On odwołał ślub po tym jak przez półtora roku żyłaś wizją , że w sierpniu tego roku będziecie małżeństwem.. oszukał Cię. Facet po 7 latach związku wie czy chce się z kobietą ożenić czy nie, tym bardziej w jego wieku. Nie jest pewien, wycofał się, a nie ma na tyle jaj żeby zerwać całkiem tylko zostawił sobie furtkę w postaci Ciebie. Moim zdaniem on nie będzie chciał ślubu..
kejt38 napisał/a:Hmm, ja zupełnie nie rozumiem tego przymusu ożenku. Bez ślubu związki nie przetrwają?
Jestem w takim związku partnerskim i wcale nie uważam, że jedyna droga do szczęścia to małżeństwo.
Dodać muszę, że bardzo dawno temu byłam żoną i jakoś mnie to nie uchroniło przed rozwodem;);).Racz zauważyć, że problem leży gdzie indziej. Związek na kocią łapę nie daje bezpieczeństwa dla stron.
Na przykład w przypadku choroby, dalej problem wychowania dzieci gdy ktoś się poświęca kosztem kariery zawodowej, problem inwestycji w mieszkanie (często jedna strona zostaje na lodzie), dziedziczenie, alimentacja itp. itd.
Związek partnerski jest dobry gdy wszystko jest ok, przy kłopotach (o których nikt nie myśli) kończy się tragedią...
W sumie zgadzam się z tym, co napisano powyżej.
Ale, skoro gość się wycofał, ma co innego na widoku, krótko mówiąc. Nie twierdzę, że kogoś. Po prostu, nie wie, jak odejść, by ona nie poczuła się wystrychniętą na dudka.
Co chciał, miał. Ale, przestało mu to pasować.
Mnóstwo takich ludzi jest.
Dobrze, że stało się to przed, a nie po.
Obecny wstyd to pikuś dla "a nie mówiłam!", z każdej strony, gdy osoby te rację swoją uznają w tym względzie, byś nie wychodziła za tego faceta (określenie umyślnie użyte).
Natomiast "przyziemne" sprawy z tym związane, to już ryzyko.
Od 20 lat ponad, żyję na kocią łapę.
Zabezpieczyłem moją Partnerkę jednak, by bezpiecznie dożyła kresu swoich dni. Gdy mnie zabraknie już.
Jesteśmy katolikami z wychowania. Ona rozwiedziona, ja wdowiec. Proboszcz nauki mi serwuje, że tak się nie godzi. I straszy, że każda spowiedź nie będzie ważna, bo "mocnego postanowienia poprawy" nie widzi. Mnie to nie przeszkadza, więc grzechów swoich obcym już nie oznajmiam. Jej, papierek przydałby się, by koleżankom w pracy gęby zatkać z kolei.
Zapolska genialna była jednak. Wyprzedziła swoje czasy, pani Gabriela.
No to złóż oświadczenie, że ok, że możecie sobie razem mieszkać, ale seks dopiero po ślubie. Ot tak, dla pewności
Nie będę specjalnie oryginalna pisząc, że Wasz związek jest przechodzony, a brak wystarczających środków na wesele był tylko pretekstem, aby dać sobie jeszcze trochę czasu. Kiedy mężczyzna ma pewność, że właśnie z TĄ kobietą chce spędzić resztę życia, to nie gra na zwłokę, a to właśnie zrobił Twój narzeczony. Owszem, można się wahać, przestraszyć się, jeśli ma się poczucie, że coś wymyka się spod kontroli, dzieje zbyt szybko, ale u Was nie może być o tym mowy, bo przecież jesteście ze sobą już całe lata.
Moim zdaniem stawianie ultimatum jest bezcelowe, bo on nie tyle ma wątpliwości co do samego małżeństwa, co do małżeństwa z Tobą - to spora różnica. Poddany takiej presji raczej nie zachowa się zgodnie z Twoim oczekiwaniem. Przykro mi.
Racz zauważyć, że problem leży gdzie indziej. Związek na kocią łapę nie daje bezpieczeństwa dla stron.
Na przykład w przypadku choroby, dalej problem wychowania dzieci gdy ktoś się poświęca kosztem kariery zawodowej, problem inwestycji w mieszkanie (często jedna strona zostaje na lodzie), dziedziczenie, alimentacja itp. itd.
Związek partnerski jest dobry gdy wszystko jest ok, przy kłopotach (o których nikt nie myśli) kończy się tragedią...
Jest co prawda nieco trudniej, bo trzeba się o to dodatkowo postarać, ale poza wspólnym rozliczaniem podatku dochodowego, co jednak nie wszystkim jest potrzebne, chyba wszystkie inne prawne i formalne kwestie można uregulować w taki sposób, żeby każda ze stron czuła się bezpiecznie.
Z drugiej strony bywają takie sytuacje, kiedy to właśnie małżeństwo czyni ją bardziej skomplikowaną i wtedy staje się kulą u nogi. Mam tu na myśli choćby relację toksyczną, przemocową albo kiedy jedno z małżonków trwoni majątek, bez wiedzy współmałżonka zaciąga długi, itp.
Dążę do tego, że każdy z tych wyborów ma swoje dobre i złe strony.
Znajdź nowego chłopaka
Znajdź nowego chłopaka
"Wymień auto". Gwarantuję, że to, zdecydowanie, łatwiejszym będzie, niż powyższe.
Facet równie dobrze mógł przekalkulować bilans zysków i strat. Niestety dla mężczyzn ślub to mało opłacalna inwestycja. Zysków i tak nie ma, a w przyszłości mogą być tylko strat. Dla kobiet to co innego.
28 2019-07-30 04:52:30 Ostatnio edytowany przez Humana (2019-07-30 04:54:28)
Współczuję stanu w którym pewnie jesteś, ale uwierz, że dobrze się dzieje i jak macie się rozstać - lepiej teraz niż później.
Absolutnie żadnego ultimatum. Ten człowiek ma swoją wolność i uszanuj ją, pomimo ze to trudne.
Polecam krok w tył. To najlepsze, co możesz zrobić. Zobaczysz wtedy, co się między Wami zadzieje i zdecydujesz. Im bardziej gonisz i naciskasz na faceta, tym bardziej on będzie uciekał. Desperacja to też najgorsze, co moze być i oni to wyczuwają na kilometr. To nie jest dla nich atrakcyjne, dla nich sygnał do ucieczki.
Mój ex zerwał zaręczyny, 2 miesiące się z tym nie mogłam pogodzić, a teraz jestem totalnie, ale totalnie (!!!) za to wdzięczna. Wiem, że nie miałabym takiego życia z nim, jak mam teraz. Włóż energię w odzyskanie wewnętrznego spokoju, rozchmurz się i zaufaj, że życie dobrze Cię poprowadzi. Dasz radę.
Wspołczuje, ale nie rozumiem, czemu po odwołaniu slubu dalej mieszkacie ze sobą....
Odwołanie slubu mówi- nie jesteś tą jedyną.
Potrzebne ci to , patrzeć na niego jeszcze? sądzisz, że zmieni zdanie?
Powiedział ci - spadaj, nie chcę mieć z toba do czynienia, ale nadal z nim jesteś?
Dziwne.
jeszcze mu buty wyliż i sukno rozłóż pod nogami
Dziewczyny jesteście okrutne i to bardzo. Może pierw warto by było szczerze pogadać a nie od razu dobijać dziewczynę....
nie, to nie my jesteśmy okrutne,a ten jej narzeczony. Im dłużej bedzie mieszkała z nim po odwołaniu slubu, tym bardziej zabiera sobie czas na poznanie kogoś, kto ''da jej szczęście"
łuski z oczu to jej od razu po odwolaniu ślubu powinny spasć z oczu. Facet jej nie szanuje, tak ją traktując, wzbudza w niej niepotrzebne nadzieje
Facet równie dobrze mógł przekalkulować bilans zysków i strat. Niestety dla mężczyzn ślub to mało opłacalna inwestycja. Zysków i tak nie ma, a w przyszłości mogą być tylko strat. Dla kobiet to co innego.
Zabawne bo ja wiele lat temu zrobiłam taki bilans i nie zauważyłam zysków - możesz mnie oswiecić dlaczego dla kobiet to co innego ?
Wspołczuje, ale nie rozumiem, czemu po odwołaniu slubu dalej mieszkacie ze sobą....
Odwołanie slubu mówi- nie jesteś tą jedyną.
Potrzebne ci to , patrzeć na niego jeszcze? sądzisz, że zmieni zdanie?Powiedział ci - spadaj, nie chcę mieć z toba do czynienia, ale nadal z nim jesteś?
Dziwne.
jeszcze mu buty wyliż i sukno rozłóż pod nogami
Zgadzam się z powyższą wypowiedzią, z pominięciem tego chamskiego komentarza, zaznaczonego pogrubionym drukiem.
Autorko, nie stawiaj mu żadnego ultimatum, bo to bez sensu. Facet ewidentnie nie chce się żenić, nie chce zrobić się z tobą, bo jak wiele razy życie pokazało, taki niedoszły mąż szybko poznawał inna i ze ślubem nie zwlekał.
Jeśli mężczyzna chce żyć z daną kobieta i chce założyć x nią rodzinę, to nie będzie dla takiego żadnych przeszkód, których on bałby się pokonac. Taka jest męska natura. Ten natomiast chce się wymigać. Postaraj się wyjść z tego z honorem i podniesiona głową, o nic go nie proś,nie przepraszaj nie wyjaśniaj,nie obwinaj itd. powiedz mu tylko że tobie też nie pasuje jego podejście do ślubu z tobą i że dobrze że wyszło teraz.
Puść go wolno.
Mądre słowa. To jedyne wyjście wobec postawy raczej nietwojego narzyczonego.
No to złóż oświadczenie, że ok, że możecie sobie razem mieszkać, ale seks dopiero po ślubie. Ot tak, dla pewności
O, i ten pomysł też jest rewelka.
Dziewczyny jesteście okrutne i to bardzo. Może pierw warto by było szczerze pogadać a nie od razu dobijać dziewczynę....
Szczera rozmowa ma sens jak jest szczera. Oczekujesz, że facet jej powie 'tak jestem z Tobą z braku laku, jak pojawi się lepsza to się zmywam'? I nie widzę, żeby któraś z dziewczyn była okrutna w tym wątku.
Autorko,
Mieszkacie ze sobą już trochę, on jest po 30, ogólnie ślub uznaje, ślub był zaplanowany - takie są fakty. Jesteś młoda masz 26 lat. Znajdziesz jeszcze kogoś, ale pamietaj nic na siłę. Trzymam kciuki!
37 2019-08-04 13:16:22 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2019-08-04 13:16:42)
WoojekSamooZuoo napisał/a:No to złóż oświadczenie, że ok, że możecie sobie razem mieszkać, ale seks dopiero po ślubie. Ot tak, dla pewności
O, i ten pomysł też jest rewelka.
Żeby ponownie wróciła na forum, pisząc że mężczyzna nie chce już nawet seksu?