Witam serdecznie.
Jestem ze swoim facetem prawie 8 lat. Jest moja pierwsza miłością od 15 roku życia. Wiele razem przeszliśmy. Problem polega na tym, że mój facet wypomina mi gowniarskie czasy jak jeszcze chodziliśmy do gimnazjum. Wmawianie mi zdrady, która rzekomo miała wydarzyć się właśnie za czasów gimnazjalnych A SIE NIE WYDARZYLA. Według mnie to chore bo nie dość że to nie jest prawdą to jeszcze wytykanie błędów, które popełniało się będąc jeszcze dzieciakiem robi się coraz bardziej dolujace. Przecież jesteśmy dorosłymi ludźmi, jeśli miał coś do mnie prawie dekadę temu to nie rozumiem po co to ciągnął. Żeby teraz gdy jestem jego narzeczoną robić mi wyrzuty? Gdy zaczął temat ja nie dałam za wygraną i również mu wygarnelam że dwa lata temu pisał z inna. Oczywiście on niewinny, a ja winna. Od dwóch dni mało ze mną rozmawia, a ja ledwo funkcjonuje. Być może jest to jedna wielka dziecinada, ale jakoś nie mogę tego przetrawic. Jak mam go podejść, żeby się w końcu ogarnął i zachowywał jak przystało na doroslego faceta?
Witam serdecznie.
Jestem ze swoim facetem prawie 8 lat. Jest moja pierwsza miłością od 15 roku życia. Wiele razem przeszliśmy. Problem polega na tym, że mój facet wypomina mi gowniarskie czasy jak jeszcze chodziliśmy do gimnazjum. Wmawianie mi zdrady, która rzekomo miała wydarzyć się właśnie za czasów gimnazjalnych A SIE NIE WYDARZYLA. Według mnie to chore bo nie dość że to nie jest prawdą to jeszcze wytykanie błędów, które popełniało się będąc jeszcze dzieciakiem robi się coraz bardziej dolujace. Przecież jesteśmy dorosłymi ludźmi, jeśli miał coś do mnie prawie dekadę temu to nie rozumiem po co to ciągnął. Żeby teraz gdy jestem jego narzeczoną robić mi wyrzuty? Gdy zaczął temat ja nie dałam za wygraną i również mu wygarnelam że dwa lata temu pisał z inna. Oczywiście on niewinny, a ja winna. Od dwóch dni mało ze mną rozmawia, a ja ledwo funkcjonuje. Być może jest to jedna wielka dziecinada, ale jakoś nie mogę tego przetrawic. Jak mam go podejść, żeby się w końcu ogarnął i zachowywał jak przystało na doroslego faceta?
Konsekwentnie ustawiaj swoje granice i nie przejmuj się tym czy jemu się to spodoba, czy nie. Ty masz czuć się dobrze w tym związku i nie pozwolisz na to, by ktoś w wchodził ci na głowę.
Jeśli jemu nie spodoba się to, że masz swoje zdanie, że masz akurat takie a nie inne granice, to droga wolna. W tych sprawach nic na siłę.
Dlaczego i z jakiej racji to ty miałabyś robić coś na siłę i wbrew sobie, podczas gdy on miałby mieć całkowitą wolność tego, co do ciebie mówi albo swoich zachowań.
Oboje macie mieć takie same prawa. Jeśli on jeździ po tobie, to w takim razie tu też możesz bez skrępowania jeździć po nim. Oczywiście takiego związku ci nie doradzam. Próbuje tylko wytłumaczyć, co mam na myśli sugerując ci, żebyś wyznaczyła jasne granice tego, co jest dla ciebie do przyjęcia, a co absolutnie nie.
Tylko tyle, a czas pokaże, jak on do tego podejdzie. Nie bój się jego reakcji, najwyżej sobie pójdzie, przynajmniej będziesz miała spokój.
Próbowałam jeździć, ale się nie udało na dłuższą metę. On jest akurat specjalista w odwracanie kota ogonem. Praktycznie zawsze wszystko obróci się przeciwko mnie. Zapytałam go czy jest sens to dalej ciągnąc, skoro bolą go jakieś głupie problemy za czasów gdy byliśmy praktycznie dziećmi. Powiedział, Że chce ze mną być bo już jest za późno żeby zrywać z tego powodu. Mnie wpedzil w ogromne poczucie winy, oczywscie zapomniałam że ma troszkę za uszami i modlę się aby wszystko wróciło do normy. Jestem zbyt miękka i tego właśnie w sobie nienawidze. On chodzi jakby za minutę miał umrzeć, a ja proszę się jak ostatnia idiotka żeby się normalnie zachowywał. Mam dosyć.
4 2019-07-26 11:26:30 Ostatnio edytowany przez balin (2019-07-26 11:28:50)
Przecież sprawa jest jasna. Ma kogoś, a Ty stoisz na przeszkodzie. Nie umie sprawy załatwić po ludzku, więc przymusza Ciebie, żebyś to Ty podjęła decyzję.
Przecież sprawa jest jasna. Ma kogoś, a Ty stoisz na przeszkodzie. Nie umie sprawy załatwić po ludzku, więc przymusza Ciebie, żebyś to Ty podjęła decyzję.
Tylko, że ja mu powiedziałam, że w każdej chwili mogę się spakować jeśli ma takie życzenie. Powiedział, żebym się nie wyglupiala, więc sama nie wiem co jest. Mówi, Że jest ok. Jednak znam go na wylot i widzę, że jest inaczej. Przypomniał sobie jakieś bzdetne, gowniarskie historyjki sprzed 8 lat i swiruje. Nie mogę tego ogarnąć. Chyba, że mój facet jeszcze nie dorósł. Albo to ja szukam za przeproszeniem dziury w dupie i przesadzam.
Tylko, że ja mu powiedziałam, że w każdej chwili mogę się spakować jeśli ma takie życzenie.
Czemu kobiety cedują swoje decyzje na rzecz mężczyzn? Po prostu się spakuj i wyjdź. Może zacznie Cię wreszcie szanować.
On po prostu taki jest, czy Ci się to podoba czy nie.
Skoro jesteście razem od 8 lat i a zaczynaliście związek w wieku 15 lat, to masz obecnie 23 lata. Znaczy, że przed Wami statystycznie jakieś 50 lat życia, więc zastanów się, czy chcesz z facetem, stosującym przytoczoną przez Ciebie retorykę spędzić ten czas.
Sposób komunikacji między Wami pozostawia wiele do życzenie, bo Wy się przerzucacie argumentami kto bardziej winny niż próbujecie się porozumieć, żeby siebie nawzajem zrozumieć.
Miałam w swoim związku podobne historie, inny kontekst i sytuacje, ale równie absurdalnie się czułam, gdy zarzucano mi coś, co mnie dotyczyło, na co nie miałam żadnego nawet wpływu. Nauczyłam się wtedy rozkminiać PO CO mój facet to robi, co dzięki temu osiąga. Tobie też tak radzę. Może się okazać, że on sam sobie tego nie uświadamia. Przy kolejnej tego typu krzywej akcji przyjmij do wiadomości to, co on do Ciebie mówi (np, stwierdzając „ok, rozumiem, że tak myślisz”) a potem zapytaj po co Tobie o tym mówi, co chce dzięki temu osiągnąć, dokąd zmierza, itd. itp. Kolejne odpowiedzi akceptuj i drąż temat dopóki on sam sobie nie uświadomi PO CO mu te „zarzuty”.
To, co robiłaś dotychczas, czyli obrona siebie poprzez atakowanie i tak do niczego konstruktywnego nie prowadzi. Spróbuj czegoś nowego.
Powiedział, Że chce ze mną być bo już jest za późno żeby zrywać z tego powodu. Mnie wpedzil w ogromne poczucie winy, oczywscie zapomniałam że ma troszkę za uszami i modlę się aby wszystko wróciło do normy. Jestem zbyt miękka i tego właśnie w sobie nienawidze. On chodzi jakby za minutę miał umrzeć, a ja proszę się jak ostatnia idiotka żeby się normalnie zachowywał. Mam dosyć.
Może być tak, jak pisze balin, że facet zaczyna się rakiem wycofywać, bo zaczął mieć wątpliwości w związku ze ślubem, ewentualnie pojawił się ktoś nowy, kogo jeszcze nie jest pewien (próbował już szukać wrażeń na boku), więc szuka pretekstu.
Inna opcja to taka, że masz do czynienia z psychicznym dręczycielem, który musi Cię zgnębić, żeby poczuć się lepiej, lub po prostu lubi takie mętne klimaty i napiętą atmosferę.
Rozumiem, że cierpisz z powodu atmosfery jaką on generuje, ale dlaczego pozwalasz wpędzać się w poczucie winy, skoro wiesz, że jego zarzuty wobec Ciebie są absurdalne? Nie pozwól wciągać w bezsensowne utarczki słowne, a przede wszystkim zmobilizuj się i bądź twarda, bardziej obojętna, gdy on prowokuje Cię do kłótni.
Zastanów się jednak nad całą sytuacją i nad tym, co on do Ciebie mówi: "Powiedział, Że chce ze mną być bo już jest za późno żeby zrywać z tego powodu"??? Łaskę Ci robi, będzie szedł do ołtarza jak na ścięcie, bo już "za późno", naprawdę tego pragniesz?
Rozumiem siłę przyzwyczajenia, miłość z Twojej strony, ale obawiam się, że koniecznie chcesz wejść na minę.
Bardzo Wam dziękuję za rady. Nie żałuję, że się tu pojawiłam, bo dzięki Wam jest mi teraz lżej. Widzieliśmy się dzisiaj przez godzinę. Twierdził, że jest dobrze, a ja zachowywalam się tak jak zawsze jakby nic się nie wydarzyło. Jest delikatna poprawa, ale gadka między nami mimo wszystko jest tak dretwa, że w środku mam wrażenie, że wybuchne. Wiem, ze na wszystko potrzeba czasu, ale ja sie po prostu wykończe. Jednak stwarzam pozory, a on nie zaczyna. Mam nadzieję, że wszystko zaraz wróci do normy.
Mam nadzieję, że wszystko zaraz wróci do normy.
Nadzieja matka ...
wygląda na wątpliwości przed ślubem, zamiast sobie z nimi poradzić, scedował na Ciebie.
jesteś jego 1 i jedyną dziewczyną?
spakowałabym się jednak i z miesiąc zakazała mu kontaktu. Jak dalej będzie marudził, to go zostaw.
Witam serdecznie.
Jestem ze swoim facetem prawie 8 lat. Jest moja pierwsza miłością od 15 roku życia. Wiele razem przeszliśmy. Problem polega na tym, że mój facet wypomina mi gowniarskie czasy jak jeszcze chodziliśmy do gimnazjum. Wmawianie mi zdrady, która rzekomo miała wydarzyć się właśnie za czasów gimnazjalnych A SIE NIE WYDARZYLA. Według mnie to chore bo nie dość że to nie jest prawdą to jeszcze wytykanie błędów, które popełniało się będąc jeszcze dzieciakiem robi się coraz bardziej dolujace. Przecież jesteśmy dorosłymi ludźmi, jeśli miał coś do mnie prawie dekadę temu to nie rozumiem po co to ciągnął. Żeby teraz gdy jestem jego narzeczoną robić mi wyrzuty? Gdy zaczął temat ja nie dałam za wygraną i również mu wygarnelam że dwa lata temu pisał z inna. Oczywiście on niewinny, a ja winna. Od dwóch dni mało ze mną rozmawia, a ja ledwo funkcjonuje. Być może jest to jedna wielka dziecinada, ale jakoś nie mogę tego przetrawic. Jak mam go podejść, żeby się w końcu ogarnął i zachowywał jak przystało na doroslego faceta?
Co ty matką jego jesteś? Kopnij go w zada. Inaczej będziesz się z nim męczyć przez resztę zwięzku, bo go nie podejdziesz. Zresztą nie jesteś od tego.