Witam. Jestem kobietą po rozwodzie. Z małżeństwa mam troje dzieci. Poznałam obecnego partnera i mamy razem córeczkę. Ale nie układa nam się. Partner ma żal do mnie ze nie okazuje mu miłości, nie mówię kocham. Najważniejsze są dzieci. To nie jest problem nowy, choc mieliśmy burzliwe początki przez co zamknelam i oddalilam się od niego. Z mężem też był z tym problem. Nie mówilismy sobie kocham. To co teraz się dzieje prowadzi nas do skończenia związku. Nie ma nic, nie daje się dotknąć, lub na chwilę, sexu prawie nie ma,raz na miesiąc. Nie mamy o czym rozmawiać, tylko o życiu codziennym, on siedzi ciągle na telefonie a mnie nosi na ten widok. Czy to można zmienić, czy można nauczyć się kochać i nie być zimna. Jak zmienić relacje między nami.
2 2019-07-18 19:17:46 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-07-18 19:19:18)
Czy Ty nie potrafisz kochać, czy nie potrafisz okazać, że kochasz?
3 2019-07-18 19:34:41 Ostatnio edytowany przez Peter4x (2019-07-18 19:35:03)
Mi się wydaje że to jest typowy związek za zasadzie że razem będzie łatwiej iść przez życie niż osobno. Z tym że pewnie oboje liczyli że z czasem się pokochają i będzie im razem dobrze.
Niestety nie da się kochać kogoś na zawołanie.
Peter4x, chyba trafiłeś. Żyjemy obok siebie ale razem bo tak jest lepiej. On ma do mnie pretensje że nie okazuje mu miłości, że tego nie czuje, że widzę w nim tylko wady. Ma rację tak właśnie jest. Chciałabym się zmienić ale nie wiem jak, chyba zawsze taka byłam. Ważne dla mnie tylko sprawy codzienne, dom, dzieci. Dzieci też mówią że się nie przytulam nie całuję z partnerem że nie okazuje mu czułości, pytają dlaczego. Dlaczego tak jest, mam jakąś blokadę.
5 2019-07-19 08:11:27 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-07-19 08:21:18)
Może napiszesz coś o swoim dzieciństwie, rodzinie, jak sie kochali Twoi rodzice i jakie miałeś wzorce zachowania się kobiety i mężczyzny.
Może połącz to co wyniosłaś z domu z tym, co sama teraz robisz.
No i nie odpowiedziałaś mi na pytanie. Bo o ile partner mówi, że nie okazujesz uczuć, to ja pytam, czy czujesz miłość i tylko jej nie potrafisz okazać, czy Twoje obecne pragnienie zmiany wynika nie z miłości, której w Tobie nie ma, ale z obawy przed porzuceniem i samotnością
Bo jeśli nie kochasz, a chciałabyś nauczyć się miłość poprzez gesty udawać, to raczej mija się to z celem. Tym bardziej, że Twój partner odczuwa Twój chłód i dystans, wynikający z tego, że nie jest tym ukochanym, wybranym człowiekiem, ale kimś z braku laku.
A jeśli chciałabyś się nauczyć kochać, to jednak musiałabyś przebrnąć przez wiele swoich blokad, a to jest praca na lata, chociaż jeśli masz przy sobie kogoś, komu rzeczywiście na Tobie zależy, to duży zasób, który może w tym pomóc.
Myślę że kocham tylko nie potrafię okazazać. Zazdroszczę innym że to potrafią, są sobą. U mnie w domu też tak było, mama jest taka sama. Tata do tej pory narzeka że się nie przytuli, ucieka gdy ja dotyka. Może to ten problem, tylko czy można to zmienić
Nie chcę się wymądrzać bo sam tylko dwa razy tak naprawdę kochałem w całym moim życiu, a już przekroczyłem czterdziestkę
Można kochać i można też lubić kogoś ale z pewnych względów nazywać to kochaniem. Gdy naprawdę kogoś kochamy, to nie uciekamy od niego, nie zauważamy żadnych nawet ewidentnych wad, nic nas w tej osobie nie denerwuje, bliskość tej drugiej osoby to niesamowity balsam i ukojenie na trudy życia codziennego. Wszystko wydaje się takie proste i czujemy nieograniczone możliwości. Świat do nas należy bo on/ona jest ze mną.
Co do problemu "kocham ale nie umiem tego okazać" też wydaje mi się że bardzo istotne jest mieć kogoś komu na Tobie rzeczywiście zależy. Wtedy nawet z pozoru mało znaczące sytuacje, spojrzenie w oczy podczas rozmowy, delikatny uśmiech mogą bardzo pomóc przełamać blokady.
Mielismy ciężkie początki, klutni których nigdy wczesniej nie zaznalam, od miłości do nienawiści dzielił skrawek. Zawiudl mnie na kilku płaszczyznach. Dużo juz się wyklarowalo ale wystarczy jedno jego potknięcie i otwiera się u mnie to co najgorsze. Są ciche dni obojetnosc, jestem opryskliwa, wymawia błędy, ponizam. Nie potrafię tego przerwać. On nie podejmuje rozmowy zeby to wytłumaczyć, odsywa się i żyjemy obok. Więcej jest takich chwil. Mam do niego też pretensje, że to ja muszę wszystko aranzowaz, począwszy od spraw codziennych po życie prywatne. Chciałabym aby on czasami przejął inicjatywę, zaskoczył mnie czymś. Czuję się jak niewidzialna. Jakbym na niego nie działała. Już nawet proponowałem mu aby zrobił badania, on twierdzi że to wypalenie.
9 2019-07-20 08:19:41 Ostatnio edytowany przez balin (2019-07-20 08:21:53)
Najważniejsze są dzieci.
Wbrew obiegowej opinii - nie są.
Nie można dać tego czego sami nie mamy. Kochasz siebie? Rozumiesz siebie? Czy tylko dzieci, dom i facet?
10 2019-07-20 09:53:16 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-07-20 09:56:08)
Trochę jest sprzeczności w tym, co piszesz.
Bo teraz zaczęłaś jakby obwiniać partnera za swój chłód i nieokazywanie mu uczuć jako odwet za jego brak inicjatywy, Wasze trudne początki itd. Ale wcześniej pisałaś, ze w Twoim wcześniejszym małżeństwie też nie było „kolorowo” pod względem wymiany ciepła i czułości, więc jest pewna regularność i schematyczność w Twoich zachowaniach.
Ale to tylko mimochodem poruszam, bo bardziej zgrzyta mi w tej chwili, że założyłaś temat, bo chcesz się zmienić i przestać być zimna, podczas gdy ciężko okazywać nawet ukochanej osobie czułość, gdy ma się do niej pretensje, nosi się w sobie urazy i pielęgnuje się w sobie rany tak, jak to jest w Twoim przypadku.
Żeby była między Wami na codzień życzliwość, czułość, wymiana ciepła, wzajemna troska, to najpierw należałoby usunąć te wszystkie „śmieci”, które Was od siebie ogradzają. Nie da się tego zrobić inaczej niż rozmawiając z sobą. Ale rozmawiać też trzeba umieć tak, żeby nie ranić drugiej osoby, czyli bez obwiniania jej, bo celem jest znalezienie rozwiązania a nie znalezienie winnego sytuacji.
Z drugiej strony, czy Twój partner po prostu nie znalazł sobie wymówki, żeby zakończyć Wasz związek? Bo też jest taka możliwość.
PS Jeszcze jedno. Skoro myślisz o zmianie siebie, żeby zatrzymać partnera, to jakaś część Ciebie go kocha.
Jesteśmy już tak bardzo zakreceni ze nie potrafimy sami sobie z tym poradzić. Możliwe że przez to co się działo między nami stałam się zimna i obojętna, ciągle każe go nie potrafią wybaczyć. Nie potrafię zrobić kreski i żyje przeszłością, a przez to jak go traktuje on twierdzi że nie mam ciepłych uczuć do niego i że nie potrafię naprawdę kochać. Zawsze na pierwszym planie są dzieci.
Jesteśmy już tak bardzo zakreceni ze nie potrafimy sami sobie z tym poradzić. Możliwe że przez to co się działo między nami stałam się zimna i obojętna, ciągle każe go nie potrafią wybaczyć. Nie potrafię zrobić kreski i żyje przeszłością, a przez to jak go traktuje on twierdzi że nie mam ciepłych uczuć do niego i że nie potrafię naprawdę kochać. Zawsze na pierwszym planie są dzieci.
To chyba sama już wiesz od czego zacząć?
Moja fryzjerka mówi, że włosy mam wymagające, ale piękne, bo o nie dbam. To trochę jak ze związkami, bo żeby związki były piękne trzeba spełnić trochę wymagań. Nic się samo nie dzieje, więc albo będziecie gnuśnieć rozmieniając urazy na drobne, albo zaczniecie odgarniać śmieci, które usypaliście między sobą.
Miłości trzeba się uczyć. Jest nawet taka książka, którą polecam przeczytać.
Miłości trzeba się uczyć. Jest nawet taka książka, którą polecam przeczytać.
Jak już minie początkowy okres zakochania, fascynacji, zauroczenia to owszem trzeba się miłości uczyć. Gorzej jak tego początkowego okresu fascynacji w ogóle nie było.