Witam serdecznie, postanowilam tu opisac mój problem bo nie wiem jak mam to rozwiązać.
Mam 25 lat, zawsze kochałam życie i ludzi. Od 8 lat jestem w związku z facetem dla którego poświecilam bardzo dużo. Bywało między nami różnie ale zawsze byliśmy za sobą.
Od jakichś 2 lat jest coraz gorzej.
Jestem dość atrakcyjną kobietą, jednakże nigdy go nie zdradzilam, nie pisalam z innymi ani nie planowałam skoków w bok.
Zaczęło sie na weselu znajomej gdy ubzdural sobie że patrzylam sie na jakiegoś faceta, chociaż tak nie bylo, nie zamienilam z nim ani słowa. Bylo to z 1,5 roku temu a on mi caly czas robi awantury o to, wyzywa od szmat chociaz nic tak naprawdę się nie stało.
Druga sytuacja miała miejsce z pół roku temu gdy stwierdzil że się wgapialam w faceta który tam byl. Tez nie zamienilam z nim ani słowa, broń Boże nie bylo mowy o jakimś flircie czy cos.
I od tego czas mam piekło.
Zaczął ogladac się za innymi kobietami, pisał ze swoją byłą, komplementuje inne przy mnie. Nie ma go większość czasu w domu a jak jest to nie rozmawiamy. Wiem że robi mi to na złość, ale mnie to strasznie boli.
Przy każdej okazji mówi że w głowie mi tylko inni, że jestem szmatą i gdziekolwiek pójdziemy to robię mu wstyd...
Zostaly 2 miesiące do wesela a mnie ono wogole nie cieszy:(
Przeraża mnie wizja życia z taką osobą, ale z drugiej strony kocham go
Proszę poradźcie co zrobiłybyście w takiej sytuacji