Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 30 ]

Temat: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Nie wiem co robić mam taki mętlik w głowie, ale sama naważyłam sobie tego piwa i sama muszę je wypić.

Od roku jestem w związku z facetem po przejściach, on jest po rozwodzie, ma dwójkę dzieci, każdy mi go odradzał bo podobny niedobry dla żony był, ale ja oślepłam, nie wiem co mnie opetało...

Jakoś po 4miesiącach bycia razem (przy czym mieszkaliśmy osobno) zaczęłam zauważać jego dziwne zachowania, przeglądał mi telefon, sprawdzał wiadomości, kontrolował z kim piszę i z kim się widuję. Moje kontakty z najbliższą przyjaciółką popsuł bo nagadał jej że plotkuję na jej temat i przez niego ona straciła do mnie zaufanie. W mojej głowie zapalił się wtedy dzwonek ostrzegawczy ale go zignorowałam, jako że sama jestem z natury zazdrosna więc i ja zaczęłam zaglądać mu w facebooka i wiadomości. W tym samym czasie zapytał mnie czy chciałabym mieć z nim dziecko. Odparłam, że tak, ale za jakiś rok, półtora jak już będziemy na swoim (on mieszkał po rozwodzie u rodziców, ja u mamy, on 33lata ja 30). I zaszłam w ciążę mięsiąc po jego pytaniu. Podmienił mi tabletki innego wyjścia nie widzę, bo zabezpieczałam się.
Jak już wiedział ze będziemy mieć dziecko rozpanoszył się na całęgo. Powiedziałam sobie jakoś to będzie, dziecko w drode, czas razem zamieszkać. I tak zrobiliśmy. Jego bezczelnosc jednak przeszła granice. Zawoził mnie do pracy i z pracy odbierał tłumcząc że tak się o mnie troszczy żebym się w ciąży nie rozchorowała. Po czym jak się rozchorowałam potrafił zrobić taka awanturę o niegotowanie obiadu, że zabierał telefon, niszczył torebkę, zamykał mnie w mieszkaniu zabierając klucze. Ja byłam wtedy w 3miesiącu i zaczynałam się bać czy donoszę to dziecko bo poziom stresu i strachu jaki on mi zgotowywał sięgał zenitu. Zaczęły się wyzwiska że jak mi coś nie pasuje to żebym wypie*dalała do mamusi, suko, ku*wo i tak dalej. Po czym przeprosiny łzy w oczach, kwiaty, biżuteria. WYbaczałałam, kochałam go, kocham dziecko które ma przyjść na świat, jednak postawiłam warunek żeby poszedł na terapię.

W tym samym czasie jego była żona pozwała go o nieplacenie alimentów, musiał jej zapłacic ponad 20000zł, zbiednieliśmy, terapię olał bo była droga i znowu zaczęły się kłótnie o pieniądze. Wypominał każdy grosz który wydawałam na prywatnego ginekologa, na leki i badania. Po kolejnej kłótni kiedy zaczął mną szarpać i wywlekać za drzwi z krzykami wypier*alaj zadzwoniłam na policję. Spakowałam manatki i wróciłam do mamy. Teraz jestem w 6 miesiącu ciąży, pogodziłam się z nim wtedy po tygodniu, jestesmy wiec nadal ze soba, żyjąc u swoich matek i spotykając się co drugi dzień. Trzy tygodnie jest jak w raju, potem awantura o jakąś błahostkę, nieodzywanie się 5-7dni i wieki powrót z bukietem i przeprosinami. Moja mama nie chce o nim słyszec, nie pozwala mu tu bywać i nocować.

Paradoksalnie opisując tą historię czuję że żyję w horrorze, jednak On przez 80% czasu jest cudowny kochany opiekunczy dba o mnie i dziecko, co jakiś czas jednak włącza mu się jakiś trybik i awanturuje się o byle co. Przez ostatni miesiąc zaczęłam się oddalać od niego, boję się z nim zamieszkać, że historia się powtórzy a on mi grozi ze się utopi w rzece. albo przyjdzie do mnie na podwórko i poderżnie sobie gardło, albo po prostu że się zabije przeze mnie. Nie wiem co mam robic, gdyby nie ciąża, już dawno bym z nim nie była, nie wiem jak to przerwać, bo nieraz próbiwałam go rzucać, ale on wraca za każdym razem coraz bardziej skruszony i z coraz to nowym prezentem albo wycieczką, Paraliżuje mnie myśl, że zostane teraz sama w ciąży, że będę sama przechodzić przez poród, wstawać do małej, to musi być strasznie cieżkie. Ale jednoczesnie boję się też, żę zostanę z nim a on będzie się awanturował, darł i klął przy małym dzidziusiu, co może mieć na niego fatalny wpływ. Ja już kocham tą istotkę w brzuchu najbardziej na świecie i boję się o nią. ALe nie wiem jak z nim skończyć i jak znalezć siły aby samej przechodzić przez macierzyństwo.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Dziewczyno - przeczytaj tytuł wątku i ostatni swój akapit.

W sprawie macierzyństwa to najlepiej porozmawiać ze swoimi rodzicami o możliwe wsparcie.
Z panem przemocowcem przez odpowiednie służby - facet pogrywa sobie i zarzuca banalne haczyki, na które Ty się łapiesz.
Oszczędź swojemu maleństwu cierpienia.

3

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Poczytaj sobie o osobowości typu Borderline - on chyba to ma.

4

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Tu nie ma co czytać, trzeba spierda....
Nie masz z Nim przyszłości,  a z Dzieckiem sama dasz radę- mówi Ci to samotna Mama chłopca, z którym odeszłam jak miał 3 miesiące- o 3 za późno.

5

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
TuliPani32 napisał/a:

Tu nie ma co czytać, trzeba spierda....
Nie masz z Nim przyszłości,  a z Dzieckiem sama dasz radę- mówi Ci to samotna Mama chłopca, z którym odeszłam jak miał 3 miesiące- o 3 za późno.

A to to fakt, zapomniałem dodać. Zrozpaczona, spier.... od niego, im szybciej tym lepiej.

6

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Pierwszy Twój obowiązek to ten wobec siebie i wobec dziecka: chronić się.

7

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Zostaw go. Po urodzeniu dziecka będzie Wam z nim jeszcze gorzej. to już nie będzie 80% sielanki tylko 80% horroru.
Chce się zabić - proszę bardzo. Tylko szybko, bo wkrótce rodzisz i nie chyba nie chcesz mieć problemów z wariatem o opiekę nad dzieckiem?

8

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Ja bym zostawiła takiego typa. A o pomoc lepiej prosić każdego poza nim. Kiedy dziecko się urodzi,on będzie zagrożeniem już nie tylko dla ciebie. Na groźby samobójstwa reaguj bez emocji, emocje będą go nakręcać, o to mu chodzi. Musisz znaleźć w sobie siłę, żeby odejść, nie licz na to, że będzie wsparciem w opiece nad dzieckiem, samej będzie ci łatwiej niż z nim i na pewno sobie poradzisz.

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
zrozpaczona8 napisał/a:

Nie wiem co robić mam taki mętlik w głowie, ale sama naważyłam sobie tego piwa i sama muszę je wypić.

Od roku jestem w związku z facetem po przejściach, on jest po rozwodzie, ma dwójkę dzieci, każdy mi go odradzał bo podobny niedobry dla żony był, ale ja oślepłam, nie wiem co mnie opetało...

Jakoś po 4miesiącach bycia razem (przy czym mieszkaliśmy osobno) zaczęłam zauważać jego dziwne zachowania, przeglądał mi telefon, sprawdzał wiadomości, kontrolował z kim piszę i z kim się widuję. Moje kontakty z najbliższą przyjaciółką popsuł bo nagadał jej że plotkuję na jej temat i przez niego ona straciła do mnie zaufanie. W mojej głowie zapalił się wtedy dzwonek ostrzegawczy ale go zignorowałam, jako że sama jestem z natury zazdrosna więc i ja zaczęłam zaglądać mu w facebooka i wiadomości. W tym samym czasie zapytał mnie czy chciałabym mieć z nim dziecko. Odparłam, że tak, ale za jakiś rok, półtora jak już będziemy na swoim (on mieszkał po rozwodzie u rodziców, ja u mamy, on 33lata ja 30). I zaszłam w ciążę mięsiąc po jego pytaniu. Podmienił mi tabletki innego wyjścia nie widzę, bo zabezpieczałam się.
Jak już wiedział ze będziemy mieć dziecko rozpanoszył się na całęgo. Powiedziałam sobie jakoś to będzie, dziecko w drode, czas razem zamieszkać. I tak zrobiliśmy. Jego bezczelnosc jednak przeszła granice. Zawoził mnie do pracy i z pracy odbierał tłumcząc że tak się o mnie troszczy żebym się w ciąży nie rozchorowała. Po czym jak się rozchorowałam potrafił zrobić taka awanturę o niegotowanie obiadu, że zabierał telefon, niszczył torebkę, zamykał mnie w mieszkaniu zabierając klucze. Ja byłam wtedy w 3miesiącu i zaczynałam się bać czy donoszę to dziecko bo poziom stresu i strachu jaki on mi zgotowywał sięgał zenitu. Zaczęły się wyzwiska że jak mi coś nie pasuje to żebym wypie*dalała do mamusi, suko, ku*wo i tak dalej. Po czym przeprosiny łzy w oczach, kwiaty, biżuteria. WYbaczałałam, kochałam go, kocham dziecko które ma przyjść na świat, jednak postawiłam warunek żeby poszedł na terapię.

W tym samym czasie jego była żona pozwała go o nieplacenie alimentów, musiał jej zapłacic ponad 20000zł, zbiednieliśmy, terapię olał bo była droga i znowu zaczęły się kłótnie o pieniądze. Wypominał każdy grosz który wydawałam na prywatnego ginekologa, na leki i badania. Po kolejnej kłótni kiedy zaczął mną szarpać i wywlekać za drzwi z krzykami wypier*alaj zadzwoniłam na policję. Spakowałam manatki i wróciłam do mamy. Teraz jestem w 6 miesiącu ciąży, pogodziłam się z nim wtedy po tygodniu, jestesmy wiec nadal ze soba, żyjąc u swoich matek i spotykając się co drugi dzień. Trzy tygodnie jest jak w raju, potem awantura o jakąś błahostkę, nieodzywanie się 5-7dni i wieki powrót z bukietem i przeprosinami. Moja mama nie chce o nim słyszec, nie pozwala mu tu bywać i nocować.

Paradoksalnie opisując tą historię czuję że żyję w horrorze, jednak On przez 80% czasu jest cudowny kochany opiekunczy dba o mnie i dziecko, co jakiś czas jednak włącza mu się jakiś trybik i awanturuje się o byle co. Przez ostatni miesiąc zaczęłam się oddalać od niego, boję się z nim zamieszkać, że historia się powtórzy a on mi grozi ze się utopi w rzece. albo przyjdzie do mnie na podwórko i poderżnie sobie gardło, albo po prostu że się zabije przeze mnie. Nie wiem co mam robic, gdyby nie ciąża, już dawno bym z nim nie była, nie wiem jak to przerwać, bo nieraz próbiwałam go rzucać, ale on wraca za każdym razem coraz bardziej skruszony i z coraz to nowym prezentem albo wycieczką, Paraliżuje mnie myśl, że zostane teraz sama w ciąży, że będę sama przechodzić przez poród, wstawać do małej, to musi być strasznie cieżkie. Ale jednoczesnie boję się też, żę zostanę z nim a on będzie się awanturował, darł i klął przy małym dzidziusiu, co może mieć na niego fatalny wpływ. Ja już kocham tą istotkę w brzuchu najbardziej na świecie i boję się o nią. ALe nie wiem jak z nim skończyć i jak znalezć siły aby samej przechodzić przez macierzyństwo.

Jeśli to o czym piszesz, w jaki sposób się zachowuje, zajmuje tylko 20 % czasu spędzanego razem, to albo nie umiesz liczyć, albo jesteś na etapie uzależnienia od toksyka i usprawiedliwiania go.
Koleś Cię osacza, kontroluje, jest zaborczy, stosuje przemoc a Ty nam wciskasz kit, że w 80% to on jest do rany przyłóż. 

Masz swoje 5 minut, z których albo skorzystasz, albo świadomie zdecydujesz się na całkowite zniewolenie i długoletnie życie w patologii.
Masz wsparcie rodziców, dasz sobie radę. Samotne macierzyństwo jest trudne, ale nie niemożliwe.
Odetnij go, zablokuj kontakt, zgłoś na policję w przypadku poczucia zagrożenia.
On jest chory psychicznie i powinien się leczyć.

10

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
Pokręcona Owieczka napisał/a:
zrozpaczona8 napisał/a:

Nie wiem co robić mam taki mętlik w głowie, ale sama naważyłam sobie tego piwa i sama muszę je wypić.

Od roku jestem w związku z facetem po przejściach, on jest po rozwodzie, ma dwójkę dzieci, każdy mi go odradzał bo podobny niedobry dla żony był, ale ja oślepłam, nie wiem co mnie opetało...

Jakoś po 4miesiącach bycia razem (przy czym mieszkaliśmy osobno) zaczęłam zauważać jego dziwne zachowania, przeglądał mi telefon, sprawdzał wiadomości, kontrolował z kim piszę i z kim się widuję. Moje kontakty z najbliższą przyjaciółką popsuł bo nagadał jej że plotkuję na jej temat i przez niego ona straciła do mnie zaufanie. W mojej głowie zapalił się wtedy dzwonek ostrzegawczy ale go zignorowałam, jako że sama jestem z natury zazdrosna więc i ja zaczęłam zaglądać mu w facebooka i wiadomości. W tym samym czasie zapytał mnie czy chciałabym mieć z nim dziecko. Odparłam, że tak, ale za jakiś rok, półtora jak już będziemy na swoim (on mieszkał po rozwodzie u rodziców, ja u mamy, on 33lata ja 30). I zaszłam w ciążę mięsiąc po jego pytaniu. Podmienił mi tabletki innego wyjścia nie widzę, bo zabezpieczałam się.
Jak już wiedział ze będziemy mieć dziecko rozpanoszył się na całęgo. Powiedziałam sobie jakoś to będzie, dziecko w drode, czas razem zamieszkać. I tak zrobiliśmy. Jego bezczelnosc jednak przeszła granice. Zawoził mnie do pracy i z pracy odbierał tłumcząc że tak się o mnie troszczy żebym się w ciąży nie rozchorowała. Po czym jak się rozchorowałam potrafił zrobić taka awanturę o niegotowanie obiadu, że zabierał telefon, niszczył torebkę, zamykał mnie w mieszkaniu zabierając klucze. Ja byłam wtedy w 3miesiącu i zaczynałam się bać czy donoszę to dziecko bo poziom stresu i strachu jaki on mi zgotowywał sięgał zenitu. Zaczęły się wyzwiska że jak mi coś nie pasuje to żebym wypie*dalała do mamusi, suko, ku*wo i tak dalej. Po czym przeprosiny łzy w oczach, kwiaty, biżuteria. WYbaczałałam, kochałam go, kocham dziecko które ma przyjść na świat, jednak postawiłam warunek żeby poszedł na terapię.

W tym samym czasie jego była żona pozwała go o nieplacenie alimentów, musiał jej zapłacic ponad 20000zł, zbiednieliśmy, terapię olał bo była droga i znowu zaczęły się kłótnie o pieniądze. Wypominał każdy grosz który wydawałam na prywatnego ginekologa, na leki i badania. Po kolejnej kłótni kiedy zaczął mną szarpać i wywlekać za drzwi z krzykami wypier*alaj zadzwoniłam na policję. Spakowałam manatki i wróciłam do mamy. Teraz jestem w 6 miesiącu ciąży, pogodziłam się z nim wtedy po tygodniu, jestesmy wiec nadal ze soba, żyjąc u swoich matek i spotykając się co drugi dzień. Trzy tygodnie jest jak w raju, potem awantura o jakąś błahostkę, nieodzywanie się 5-7dni i wieki powrót z bukietem i przeprosinami. Moja mama nie chce o nim słyszec, nie pozwala mu tu bywać i nocować.

Paradoksalnie opisując tą historię czuję że żyję w horrorze, jednak On przez 80% czasu jest cudowny kochany opiekunczy dba o mnie i dziecko, co jakiś czas jednak włącza mu się jakiś trybik i awanturuje się o byle co. Przez ostatni miesiąc zaczęłam się oddalać od niego, boję się z nim zamieszkać, że historia się powtórzy a on mi grozi ze się utopi w rzece. albo przyjdzie do mnie na podwórko i poderżnie sobie gardło, albo po prostu że się zabije przeze mnie. Nie wiem co mam robic, gdyby nie ciąża, już dawno bym z nim nie była, nie wiem jak to przerwać, bo nieraz próbiwałam go rzucać, ale on wraca za każdym razem coraz bardziej skruszony i z coraz to nowym prezentem albo wycieczką, Paraliżuje mnie myśl, że zostane teraz sama w ciąży, że będę sama przechodzić przez poród, wstawać do małej, to musi być strasznie cieżkie. Ale jednoczesnie boję się też, żę zostanę z nim a on będzie się awanturował, darł i klął przy małym dzidziusiu, co może mieć na niego fatalny wpływ. Ja już kocham tą istotkę w brzuchu najbardziej na świecie i boję się o nią. ALe nie wiem jak z nim skończyć i jak znalezć siły aby samej przechodzić przez macierzyństwo.

Jeśli to o czym piszesz, w jaki sposób się zachowuje, zajmuje tylko 20 % czasu spędzanego razem, to albo nie umiesz liczyć, albo jesteś na etapie uzależnienia od toksyka i usprawiedliwiania go.
Koleś Cię osacza, kontroluje, jest zaborczy, stosuje przemoc a Ty nam wciskasz kit, że w 80% to on jest do rany przyłóż. 

Masz swoje 5 minut, z których albo skorzystasz, albo świadomie zdecydujesz się na całkowite zniewolenie i długoletnie życie w patologii.
Masz wsparcie rodziców, dasz sobie radę. Samotne macierzyństwo jest trudne, ale nie niemożliwe.
Odetnij go, zablokuj kontakt, zgłoś na policję w przypadku poczucia zagrożenia.
On jest chory psychicznie i powinien się leczyć.

Według mojej mamy on już wyprał mi mozg, ja sobie zdaje sprawę że jak już naprawdę on się odczepi będę musiała pójść na jakąś terapię. Teraz tkwimy w zawieszeniu po kolejnej kłótni o to że nie chce pójść na świadka do sądu w jego sprawie kolejnej o obniżenie alimentów. Dwa dni się nie odzywa , wszędzie mnie poblokowal po raz setny , za parę dni przyjedzie skruszony , planuje wtedy nie ulec i to zakończyć.

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
zrozpaczona8 napisał/a:

Według mojej mamy on już wyprał mi mozg, ja sobie zdaje sprawę że jak już naprawdę on się odczepi będę musiała pójść na jakąś terapię. Teraz tkwimy w zawieszeniu po kolejnej kłótni o to że nie chce pójść na świadka do sądu w jego sprawie kolejnej o obniżenie alimentów. Dwa dni się nie odzywa , wszędzie mnie poblokowal po raz setny , za parę dni przyjedzie skruszony , planuje wtedy nie ulec i to zakończyć.

To niech nie idzie, sąd będzie wiedział jak go ukarać. Ty go nie zmusisz, więc nie ma co psuć sobie nerwów.
Doceń to, że masz obok siebie mamę. Jak przyjdzie, nie musisz się z nim widzieć. Tylko konsekwencja pomoże Ci zakończyć ten toksyczny związek.

12

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Odejdź od niego. Jak będzie groził samobójstwem, to dzwoń na policję. Dostanie pouczenie raz czy drugi, to mu się odechce durnych gróźb.

13

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
zrozpaczona8 napisał/a:

Dwa dni się nie odzywa , wszędzie mnie poblokowal po raz setny , za parę dni przyjedzie skruszony , planuje wtedy nie ulec i to zakończyć.

Jak zobacze to uwierze....nie gadaj z nim sama, bo cie urobi, co juz widze zrobil nie raz i nie dwa....plus przemysl swoją sytuację prawną, i zacznij juz dzialać w tym kierunku....

14

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
Bonzo napisał/a:
zrozpaczona8 napisał/a:

Dwa dni się nie odzywa , wszędzie mnie poblokowal po raz setny , za parę dni przyjedzie skruszony , planuje wtedy nie ulec i to zakończyć.

Jak zobacze to uwierze....nie gadaj z nim sama, bo cie urobi, co juz widze zrobil nie raz i nie dwa....plus przemysl swoją sytuację prawną, i zacznij juz dzialać w tym kierunku....

Co dokładnie masz na myśli mówiąc o sytuacji prawnej ?

15

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Dziecko jest was obojga, więc przyszły tatuś będzie miał prawo do widywania go, co tylko może być ograniczone w sądzie jeżeli udowodnisz, że jest on psychicznie chory/ przemocowy, a więc stanowi dla dzieciaka zagrożenie. Po drugie, powinien mieć zasądzone alimenty.

16

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Cóż, nie da się ukryć że nawarzyłaś sobie niezłego piwa, przede wszystkim zachodząc z takim człowiekiem w ciąże. Oczywiście mogę mówić tylko o sobie, ale gdybym miała pewność, że mężczyzna z którym jestem specjalnie po to bym zaszła w ciąże, podmienił mi pigułki, ani chwili nie zastanawiałabym się nad aborcją w tej sytuacji. Tym bardziej, że raczej po roku bycia razem tego dziecka nie planowaliście.
Rozumiem jednak, że podjęłaś inną decyzję, czego już nie możesz zmienić. Niestety musisz się liczyć z tym, że ten człowiek będzie już z Tobą w ten sposób związany. Na szczęście jednak możesz, a powiedziałabym nawet że MUSISZ dla własnego dobra, ten kontakt ograniczyć do minimum.
I marsz na terapię, potrzebne będzie Ci również wsparcie terapeutyczne.
Co do gróźb popełnienia samobójstwa przez tego typa, odpowiadałabym krótko i zupełnie ez emocji: "sprawdzam". Wygląda to tylko jak perfidny szantaż emocjonalny z jego strony. Nie daj się w to wciągnąć, bo on tylko liczy na Twoje zainteresowanie i jakiekolwiek emocje z Twojej strony.
Swoją drogą, jak bardzo musiałaś być zaślepiona by wiązać się z kimś, kto
1. źle traktował swoją żonę ( próbki takiego traktowania już miałaś),
2. ma 20.000 złotych nieopłaconych alimentów ( przygotuj się, że z płaceniem na Wasze dziecko będzie tak samo)
3. chce ciągać Cię po sądach jako świadka w sprawie obniżenia alimentów na własne dzieci ( jeszcze raz - na Wasze również pewnie nie będzie chciał łożyć)
4. kontrolował Cię, poniżał, wyzywał, robił awantury o nieugotowanie obiadu (no proszę.....)

Odetnij się od niego na tyle ile możesz. Idź na terapię, załóż sprawę o uznanie ojcostwa i alimenty i po urodzeniu dziecka wróć do pracy (bo pracowałaś, prawda?) by być niezależną od tego typa.
Na szczęście można z tego wyjść obronną ręką, tylko MUSISZ POSTĘPOWAĆ MĄDRZE. Nie daj mu się zmanipulować raz jeszcze. Sielanka może potrwa miesiąc, dwa, a potem znowu zaczną się wyzwiska, kontrola, szantaż....straszne.
Uciekaj.

17

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
Beyondblackie napisał/a:

Dziecko jest was obojga, więc przyszły tatuś będzie miał prawo do widywania go, co tylko może być ograniczone w sądzie jeżeli udowodnisz, że jest on psychicznie chory/ przemocowy, a więc stanowi dla dzieciaka zagrożenie. Po drugie, powinien mieć zasądzone alimenty.

Ja przy takim wariacie proponowałabym inne rozwiązanie, zresztą ze swojego rodzinnego podwórka *. Mianowicie podanie, że ojciec nn, żeby nie rościł sobie żadnych praw do widywania się z dzieckiem, oczywiście wtedy też rezygnuje sie z alimentów. ale patrzac na tego gościa i tak by nie płacił, a nawet jesli to 200-400 zł to nie jest na tyle dużo, żeby narażać dziecko na kontakt z psycholem (osobiście uważam, że żadna kwota nie jest na tyle duża, żeby dziecko widywało ojca/ matkę przemocowca).

Droga Autorko, przede wszystkim musisz myślec o dziecku, skąd masz pewność, ze jak trafi sie dzień, w którym Twój facet będzie miał napad agresji, nie rzuci dzieckiem, nie zrobi mu krzywdy, mało to teraz tragedii? Na prawde jesteś w stanie mieć pewność, że nic nie zrobi dziecku i Tobie? Już Cię wyzywał, tylko krok od tego jak Cię uderzy.

*Masz wsparcie w mamie, skorzystaj z Tego. U mnie w rodzinie była identyczna historia. X poznała faceta, super miodzio, wielka miłość, potem zaczęły się problemy, a ona zaszła w ciążę. Facet był, jak to ona określa świrem, agresja słowna itp. Zwiała do rodziców, rodzice powiedzieli, że jej pomoga, byle tylko ten facet nie miał żadnych kontaktów  z dzieckiem, dla dobra samego dziecka. X po porodzie podała, że ojciec nieznany, nie ubiegała się o alimenty na dziecko. Po 2 latach poznała mojego kuzyna, pobrali się, mój kuzyn przysposobił córkę x, ma jego nazwisko, prawnie jest jego córką. Obecnie też mają już wspólne dzieci z x, a owa córka jest już pełnoletnia. Zresztą bardzo szybko zaczęła nazywać mojego kuzyna tatą (miała własnie ok 2-3 lat), nawet jeszcze zanim jej mama wyszła za niego za mąż.

18

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Droga Autorko,
To jest link do historii dziewczyny, która od takiego uciekła.
https://www.netkobiety.pl/t116477.html
Przeczytaj proszę jej historię, bo zachowania bardzo podobne, teraz na szczęście jest już daleko od niego, ale zobaczysz jak ciężko się wydostać z takiej relacji, z resztą wypowiadaly się tam dziewczyny, które miały podobnie i bardzo jej pomogły.

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
Nirvanka87 napisał/a:

Ja przy takim wariacie proponowałabym inne rozwiązanie, zresztą ze swojego rodzinnego podwórka *. Mianowicie podanie, że ojciec nn, żeby nie rościł sobie żadnych praw do widywania się z dzieckiem, oczywiście wtedy też rezygnuje sie z alimentów.

Nirvanko, a co w sytuacji jak sam tatuś będzie domagał się swoich praw, testy potwierdzą ojcostwo?

20

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
Pokręcona Owieczka napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

Ja przy takim wariacie proponowałabym inne rozwiązanie, zresztą ze swojego rodzinnego podwórka *. Mianowicie podanie, że ojciec nn, żeby nie rościł sobie żadnych praw do widywania się z dzieckiem, oczywiście wtedy też rezygnuje sie z alimentów.

Nirvanko, a co w sytuacji jak sam tatuś będzie domagał się swoich praw, testy potwierdzą ojcostwo?

Wtedy trzeba zagryźć zęby i podjąć te kroki, które proponowano powyżej, czyli starać się pozbawić go praw rodzicielskich, a przynajmniej ograniczyć kontakt do minimum. Dlatego istotne jest, żeby Autorka już teraz mówiła głośno osobom trzecim, ze to wariat i przemocowiec, niech ludzie wiedzą, niech widzą. Niech nagrywa jego zachowania, niech wzywa policję, za kazdym razem jak będzie nachodził ją u jej mamy, w pracy itp.  Zawsze to będą jakieś dowody dotyczace jego agresji.

Autorka jest w o wiele lepszej sytuacji niż kobiety, które utknęły w małżeństwie już z dziećmi z takimi wariatami. One muszą wszystko przeprowadzać na zasadzie rozwiązania, zakończenia sytuacji- rozwód, pozbawienie praw rodzicielskich itp. Autorka może zapobiec, a nie leczyć. Czyli po prostu nie podać faceta jako ojca. Ona ma do tego prawo, to dopiero on potem na drodze prawnej będzie musiał udowadniać ojcostwo, aczkolwiek myślę, że jak Autorka mu powie, gdy on zacznie się pultać o jakiekolwiek prawa, że będzie się z nim sądzić o alimenty to moze odpuści.

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
Nirvanka87 napisał/a:

Autorka jest w o wiele lepszej sytuacji niż kobiety, które utknęły w małżeństwie już z dziećmi z takimi wariatami. One muszą wszystko przeprowadzać na zasadzie rozwiązania, zakończenia sytuacji- rozwód, pozbawienie praw rodzicielskich itp. Autorka może zapobiec, a nie leczyć. Czyli po prostu nie podać faceta jako ojca. Ona ma do tego prawo, to dopiero on potem na drodze prawnej będzie musiał udowadniać ojcostwo, aczkolwiek myślę, że jak Autorka mu powie, gdy on zacznie się pultać o jakiekolwiek prawa, że będzie się z nim sądzić o alimenty to moze odpuści.

Zgadzam się, ja żyłam w takim małżeństwie, ostatni rok to był koszmar. Co noc szantaże, że będzie się wieszał, latanie z nożami....nie lubię do tego wracać.

Masz rację, Autorka musi temu wszystkiemu zapobiec inaczej to się może źle skończyć sad

22

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
Pokręcona Owieczka napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

Autorka jest w o wiele lepszej sytuacji niż kobiety, które utknęły w małżeństwie już z dziećmi z takimi wariatami. One muszą wszystko przeprowadzać na zasadzie rozwiązania, zakończenia sytuacji- rozwód, pozbawienie praw rodzicielskich itp. Autorka może zapobiec, a nie leczyć. Czyli po prostu nie podać faceta jako ojca. Ona ma do tego prawo, to dopiero on potem na drodze prawnej będzie musiał udowadniać ojcostwo, aczkolwiek myślę, że jak Autorka mu powie, gdy on zacznie się pultać o jakiekolwiek prawa, że będzie się z nim sądzić o alimenty to moze odpuści.

Zgadzam się, ja żyłam w takim małżeństwie, ostatni rok to był koszmar. Co noc szantaże, że będzie się wieszał, latanie z nożami....nie lubię do tego wracać.

Masz rację, Autorka musi temu wszystkiemu zapobiec inaczej to się może źle skończyć sad

Współczuję, mam nadzieję, że u Ciebie już wszystko dobrze. Wiem jak wygląda zycie z przemocowcem, mój ojciec był alkoholikiem i awanturnikiem. Zmarł jak miałam 11 lat, dopiero wtedy jako dziecko odżyłam. Kobiety jak chca sobie żyć w takich związkach to prosze bardzo, ale nie moga gotować takiego losu swoim dzieciom. Podziwiam, każda kobietę (bo częściej sa to kobiety, aczkolwiek faceci też się zdarzają) która się odważyła i odeszła od takiego człowieka. Żałuję, ze moja mama nie odeszła wcześniej, dużo wycierpiała w błędnym przekoanku, że dziecko musi mieć pełną rodzinę. Nie musi, dziecko musi mieć spokój i poczucie bezpieczeństwa

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
Nirvanka87 napisał/a:

Współczuję, mam nadzieję, że u Ciebie już wszystko dobrze. Wiem jak wygląda zycie z przemocowcem, mój ojciec był alkoholikiem i awanturnikiem. Zmarł jak miałam 11 lat, dopiero wtedy jako dziecko odżyłam. Kobiety jak chca sobie żyć w takich związkach to prosze bardzo, ale nie moga gotować takiego losu swoim dzieciom. Podziwiam, każda kobietę (bo częściej sa to kobiety, aczkolwiek faceci też się zdarzają) która się odważyła i odeszła od takiego człowieka. Żałuję, ze moja mama nie odeszła wcześniej, dużo wycierpiała w błędnym przekoanku, że dziecko musi mieć pełną rodzinę. Nie musi, dziecko musi mieć spokój i poczucie bezpieczeństwa

Dziękuję. Sama siebie podziwiam, że po latach zniewolenia i jego obsesji, dałam radę odejść. Łatwo nie było, ale tylko dzięki siostrze i przyjaciółce, które mnie wspierały, kibicowały i pomagały, dałam radę. Proces odchodzenia trwał prawie dwa lata...najgorsze dwa lata w moim życiu. Dziecko chroniłam jak mogłam, więc dramaty nie odbywały się na jej oczach, ale za ścianą...wiem, że w niej to zostanie i kiedyś wylezie na wierzch. Szczęście w nieszczęściu, że to ja byłam obiektem obsesji i na mnie skumulował całą agresję, złość, która mimo rozwodu, trwa do dzisiaj. Sądowe przepychanki, bo próbuje przeciągać córkę na swoją stronę, jego choroba umacnia go w jego racjach, lecz na szczęście sąd pokazuje mu że jest inaczej. Więc jego poziom frustracji wzrasta z każdym kolejnym posiedzeniem.
Póki co jesteśmy na etapie rozszerzenia jego kontaktów, na które ja, w takiej formie jak on sobie życzy, się nie zgadzam i wnioskuję o ograniczenie mu praw w zakresie edukacji i zdrowia.
Te rzeczy zostają głęboko, mimo terapii psychologicznej i wsparciu psychiatry. To już się zakorzeniło, mój odruch obronny w niektórych sytuacjach jest tak silny, że czasem jestem przerażona. 
Gdybym mogła się cofnąć o 20 lat, zmieniłabym wszystko. Żałuję dnia, w którym go poznałam. Na szczęście to już było, teraz ważna jest tylko przyszłość.
Nirvanko, mam nadzieję, że u Ciebie też wszystko dobrze, bo pamiętam Twoją historię. Mam nadzieję, że pociecha rośnie zdrowo smile

24

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Dziękuję u nas wszystko dobrze, teraz czekamy na dziewczynkę. Jestem w drugiej ciąży i mąż na prawdę jest świetnym ojcem, a to najważniejsze. Między nami też jest ok.
Pozdrawiam smile

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Gratulacje!!! Bardzo się cieszę i trzymam za Was wszystkich kciuki smile

26

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem
Pokręcona Owieczka napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

Ja przy takim wariacie proponowałabym inne rozwiązanie, zresztą ze swojego rodzinnego podwórka *. Mianowicie podanie, że ojciec nn, żeby nie rościł sobie żadnych praw do widywania się z dzieckiem, oczywiście wtedy też rezygnuje sie z alimentów.

Nirvanko, a co w sytuacji jak sam tatuś będzie domagał się swoich praw, testy potwierdzą ojcostwo?


też z o tym myślałam, że mam takie dwie ocje, ale on jest na tyle szalony, że o dziecku przy kłótniach zawsze gadał, ze mnie znać nie chce ale z dzieckiem chce mieć kontakt. Niestety jego zachowanie może wynikać z tego, że miał patologiczne dzieciństwo, ojciec alkoholik bił matkę i bił jego, ciągle tylko słuchał jak ojciec do matki wypier*dalaj ku*wo, a ona z nim dalej siedziała. Żal mam do jego matki, że nie uciekła od pijaka tylko z nim siedziała i siedzi do dziś, choć tatuś na starość potulny jak owieczka się zrobił.

27 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2019-06-28 15:47:54)

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

A co cię obchodzi co on chce? Chcesz narażać swoje dziecko? Wiesz u mnie ojciec też był agresywny wobec mamy, ona nie odeszła od niego. Ale to jaka ja jestem jako dziecko przemocowca to zależy tylko ode mnie, jakoś męża wałkiem nie okładam i też nie związałam się nigdy z facetem, który by podniósł na mnie rękę.

Przejrzyj na oczy i dbaj o swoje dziecko, chcesz, potem je w trumnie zobaczyć, jak jasnie pan się wkurzy i rzuci dzieckiem o ścianę? bo miał zły dzień a dziecko płakało? Naprawdę chcesz takich sytuacji? Chcesz być kolejną "matką madzi", czy tak jak teraz "matką bianki"?

**********************88
Owieczko, dziekuję:) Również życzę wszystkiego dobrego smile

28

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

poczytaj poprzednie posty i zastosuj się do nich. Szkoda twojego życia i dziecka, na kontakt z tym panem. Zgloś się do niebieskiej linii , pomocy psychologicznej poszukaj, by umieć zareagować na jego słowa i zachowania.

29 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-07-15 15:39:54)

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Kochana moja. Odejdź i ani chwili się nie zastanawiaj. Boisz się zostać sama z dzieckiem? Ty nawet przy nim i tak będziesz sama z dzieckiem, będziesz sama wstawać, sama karmić, przewijać, martwić się, chodzić do lekarza. Będziesz miała tyko marne złudzenie, że masz kogoś na kim możesz polegać. Będziesz sama i samotna a przez fakt że będziesz z nim, poziom frustracji i złości będzie się pietrzyl. Po urodzeniu dziecka będzie jeszcze gorzej. Pisałaś że jesteś w ciąży a on potrafił zrobić awanturę o nieugotowany obiad. Teraz sobie wyobraź że urodzisz dziecko i też zrobi Ci awanturę jak będziesz w połogu, bo tu nieposprzatane albo kotlet za twardy. Ja w ciąży miałam sielanke, potem się zaczęło ze zdwojoną mocą. Napiszę coś jeszcze jak będę mieć czas choć mam go ostatnio mało. Trzymaj się.

PS. Jak chce się zabić to i tak się zabije. Byłej pewnie też groził a dalej żyje. To tchorze, mało którego stać żeby odebrać sobie zycie, to tylko sposób na to żeby Cię zmiekczyc i przytrzymac przy sobie. Chcesz całe życie żyć w strachu że jeśli zabierzesz się do odejścia, to on się zabije? Bo on zawsze będzie Cię szantazowal jeśli raz już uległas. Moja rada nie wyprowadzaj się od mamy, dasz radę. Lepiej żyć samej z dzieckiem w spokoju niż z tyranem w zludnym poczuciu chwilowego "bezpieczeństwa". I jeszcze jedno, pomysł przez co przeszlas i zadaj sobie pytanie czy chcesz żeby Twoje dziecko też tego doświadczylo?

30

Odp: Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

To ostatni dzwonek, aby uciec! Nie daj się nabrać na czułe słówka i obiecanki /jeżeli w ogóle będą!/, tylko podejmij ostateczną, bezwzględnie nieodwołalną decyzję. Dasz sobie radę, zaoszczędzisz zdrowie swoje i dziecka. Powodzenia!

Posty [ 30 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Jestem w związku z przemocowcem który grozi samobójstwem

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024